sobota, 19 kwietnia 2014

The experience cz 136

Wracaliśmy od Filipa i Martyny, gdzie spędziliśmy uroczy wieczór. Coraz częściej było tak, że razem z Bartkiem wychodziliśmy do ludzi, a raczej dotyczyło to mojej osoby. Coraz częściej czułam potrzebę kontaktu z innymi i chęć oderwania się od problemów. Miałam to szczęście, że Bartek był przy mnie i zawsze mi towarzyszył. Gdyby nie On, Martyna i Filip, to pewnie  popadłabym w jakąś depresję a tak, jeszcze jakoś funkcjonowałam i nie czułam się nazbyt fatalnie. Ogrom problemów jaki spadł na mnie nie przytłoczył mnie na tyle, żebym znowu przestała jeść o co bardzo martwili się moi przyjaciele. Złożyłam obietnicę Maćkowi, że już nigdy więcej Go nie zawiodę i bardzo chciałam dotrzymać danego słowa, poza tym też nie chciałam ranić bliskich mi osób.
- Czemu milczysz? – Bartek przerwał rozmyślania jakie panowały w mojej głowie. Był wieczór, a my samochodem przemierzaliśmy miasto. Otoczenie było cudowne, że aż miałam ochotę iść pieszo. Bartek miał spokojny głos, który był nieco wycofany.
- Zamyśliłam się. – Bartek znał mnie już naprawdę dobrze, przynajmniej tak mi się wydawało. Powinien już być przyzwyczajony do tego, że ciągle błądziłam gdzieś myślami. Moje myśli prawie nigdy nie ustępowały i non stop walczyły o uwagę.
- Nad czym? – chłopak był dociekliwy czego nie lubiłam, ale zawsze starałam się podchodzić do tego racjonalnie, przecież byliśmy razem i miał prawo wiedzieć, co w trawie piszczy. Czasem wolałam zachować dla siebie swoje rozmyślania, ale wiecznie nie mogłam Go zbywać.
- Nad tym w jakim momencie swojego życia jestem. Każdy ma swoich pomocników i dzięki nim buduje swoją siłę. Tobie pomógł Jacek i Przemek, a mnie pomogłeś Ty, Martyna i Filip. – spojrzałam czule na chłopaka, który patrzył przed siebie co wydawało mi się być nie związane z tym, że prowadził samochód. Może interpretowałam to na wyraz, natomiast było coś co powodowało moje wątpliwości.
- Zmieniłaś się, wiesz? – zaskoczył mnie swoimi słowami i pozostawił niedosyt. Nie wiedziałam czy zmieniłam się na dobre czy na złe, oraz w jakim stopniu. Po chwili zdałam sobie sprawę, że ja faktycznie się zmieniłam, trudno było się nie zmienić po takich przeżyciach.
- W jakim sensie? – źle zadałam mu to pytanie, a raczej powinno być to zdanie twierdzące a nie pytanie, natomiast sens wypowiedzi został zachowany. W trakcie czekania na Jego słowa sama myślałam nad sobą i tym, co przeobraziło się we mnie.
- Pamiętam jak się poznaliśmy, byłaś taka bardziej pewna siebie, zadziorna, niedostępna – na Jego twarzy panowało skupienie i ciągle nie miałam dostępu do Jego oczu. Myślałam nad tym co usłyszałam i to była prawda, nawet sobie z tego nie zdawałam sprawy. Okres kiedy się zdobywaliśmy pamiętałam trochę przez mgłę, mnogość wydarzeń od tamtego czasu sprawiła, że powoli się to zacierało. Ewoluowałam, byłam dojrzalsza, ale chyba nazbyt poważna. – Rzadko miewałaś zły humor, ciągle chodziłaś uśmiechnięta po szkole, powtarzałaś jakie życie jest piękne. Pamiętam jak odprowadzałem Cię do domu, byłaś naprawdę swobodna i taka wyszczekana – w tym, co mówił zauważałam jakąś tęsknotę za tamtą Gosią, sama nie mogłam uwierzyć, że kiedyś taka byłam. Powoli zaczynałam przypominać sobie, niektóre nasze rozmowy i spotkania i aż buzia wykrzywiała się do uśmiechu. Zapomniałam o tych wspomnieniach, bardziej skupiałam się na Maćku i naszych wspomnieniach, pomijając Bartka. – Uśmiechasz się – wtedy dopiero Bartek spojrzał na mnie i mimo, że z Jego ust padło stwierdzenie, to na twarzy malowało się zaskoczenie. Chyba nie tego się spodziewał, ja sama byłam sobą zaskoczona. Jeszcze niedawno bym się broniła, zarzekała, że to bzdury, ale przecież doskonale byłam świadoma tego, jak bardzo czas zmienił moje zachowanie i percepcję świata.
- Przypomniały mi się nasze rozmowy. Poznawanie i zdobywanie siebie nawzajem, chyba zawsze jest najlepszym okresem w związku – patrzyłam na chłopaka, który zatrzymał samochód i uświadomiłam sobie, że byliśmy już pod mieszkaniem. Nie wysiadaliśmy a patrzyliśmy na siebie, ewidentnie żadne z nas nie chciało przerywać tamtej chwili.
- Chciałbym mieć Ciebie taką z powrotem – położył swoją dłoń na moim policzku i głęboko patrzył mi w oczy, jakby tym wzrokiem chciał mnie przekonać do powrotu do dawnej siebie. Gdyby to zależało ode mnie i miałabym taką moc, to na pewno była bym taka jak kiedyś, natomiast bagaż doświadczeń nie pozwalał mi na to. Może to była tania wymówka i usprawiedliwianie siebie, ale na wszystko potrzeba czasu.
- Bardziej kochałeś tamtą Gosię? – zrobiło mi się przykro, poczułam, że Go zawiodłam, ta świadomość bardzo mnie raniła, ja cały czas mocno Go kochałam, a czułam, że On zakochał się z kimś innym.
- Jak w ogóle możesz o coś takiego pytać? Z dnia na dzień kocham Cię jeszcze bardziej – był poirytowany moimi słowami, odsunął się ode mnie, już mnie nie dotykał, a nawet czułam jakiś rodzaj odrazy do mnie - Kocham Cię taką, jaka jesteś – Bartek nadal się burzył a mnie to przypominało dwa żywioły. Czułam Jego siłę, ale nie pokazywałam swojej.
- Ale mówiłeś, że się zmieniłam, że nie jestem taka jaka byłam, że chciałbyś mieć mnie taką z powrotem  –  poczułam się zraniona i dotknięta. Nie umiałam inaczej spojrzeć na Jego słowa niż jako pretensja w moją stronę.
- Gosia, słuchaj co ja mówię do Ciebie. Kocham Cię i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Chodzi mi o Twoją dawną energię. Po tym jak ostatnio wspominaliśmy to jak się poznaliśmy, dużo nad tym myślałem i zobaczyłem, jak wiele się zmieniło, jak dorośliśmy. – czułam, że chciał coś więcej powiedzieć i chyba nawet wiedziałam co cisnęło mu się na usta. Powstrzymywał się przed powiedzeniem, że intrygowałam Go i miał chęć mnie poznawać, a teraz byłam nudna. Oczywiście, to były tylko moje przypuszczenia i co do ich słuszności nie miałam żadnej pewności.
- To jest oczywiste, że dojrzeliśmy. Zapomniałeś, o tym, że mam żałobę i rany jakie pozostawiła po sobie śmierć Maćka, są jeszcze świeże? – nie wiedziałam, czy szłam w dobrym kierunku czy złym, ale już nie byłam tak spokojna jak przed chwilą. Limit mojej cierpliwości jak na tamten dzień został wyczerpany. Gdyby nie to, że w tamtym dniu miała miejsce moja rozmowa z rodzicami, pewnie mój ton byłby bardziej stonowany.
- A Ty ciągle o tym samym. Gośka zrozum, że to jest Twoją wymówką. Do cholery, minęło już 6 miesięcy czy to nie odpowiedni czas by stanąć na nogi i cieszyć się życiem? Nie marnuj więcej czasu na nostalgię, bo to nie pomoże ani Tobie ani Maćkowi – Bartek był ostry w swoich słowach i bardzo stanowczy, jakby coś w nim pękło. To co powiedział zabolało mnie i ukuło w serce. Nigdy nie sądziłam, że powie coś takiego. Może to była Jego taktyka na obudzenie mnie ze snu o Maćku, który de facto toczył się na jawie. Ta sytuacja pokazała mi jak lawirowaliśmy, od skrajnego szczęścia do kłótni.
- Ale o co Ci teraz chodzi, bo nie rozumiem? Przecież się staram, uśmiecham, żyję. Już nie płaczę tak często jak kiedyś, a Ty masz o coś do mnie pretensje? Weź w końcu powiedz po co to wszystko, a nie bawmy się w chowanego – oburzyłam się, zresztą, jak zawsze powiedziałam o kilka słów za dużo, ale wydawało mi się, że On też zabrnął za daleko. W głowie miałam pustkę i nie wiedziałam co dalej.
- Ja nie mam o nic pretensji i wiem, że się starasz i to zauważam. Dobra, nie ważne, chodź – Bartek ewidentnie chciał zmienić temat, a mnie to nie pasowało, Jego wypowiedź  nie była jakoś satysfakcjonująca. Miałam dwa wyjścia albo brnąć w to dalej i starać się to wyjaśnić, albo olać i zapomnieć. Mimo, że bardzo chciałam wybrać drugie wyjście to nie potrafiłam, czułam się urażona i trochę niedoceniona.
- Nie, jeżeli masz jakieś zastrzeżenia co do mojej osoby, to nikt na siłę nie każe Ci być ze mną, po prostu znajdź sobie inną, która będzie spełniała wszystkie Twoje oczekiwania, a nie rozczarowywała tak jak ja. – moje słowa były może za bardzo drastyczne, bądź to wszystko traktowałam na wyrost, natomiast nie mogłam się inaczej zachować. Nie potrafiłam tego zlekceważyć. Nikt na siłę Go nie trzymał, droga była wolna. Nie czekałam na Jego słowa tylko wyszłam z samochodu i szłam na przystanek autobusowy. De facto siedzieliśmy w moim samochodzie, ale było mi głupio powiedzieć mu żeby wyszedł z auta, więc postanowiłam, że ja to zrobię.
- Gosia! – słyszałam głos Bartka za sobą. Spodziewałam się tego, że będzie biegł za mną i ja nawet przed nim nie uciekałam, szłam swoim tempem i w określonym kierunku, nie zważałam na Niego. Po chwili chłopak znalazł się obok mnie i stał przede mną, sukcesywnie Go wyminęłam i szłam dalej. – No przestań, co Ty robisz? – Bartek  starał dotrzymywać się mi kroku, ale moja ignorancja skierowana w Jego stronę zdenerwowała Go na tyle, by złapać mnie za ramiona. Trzymał mnie mocno swoimi rękami tak, że ten uścisk mnie bolał.
- Puść mnie, to boli!- nie miałam ochoty na bawienie się z nim w kotka i myszkę. Tak się nie traktuje kobiet, a on sprawiał mi ból. Może nie kontrolował siły jaką miał w sobie, ale moje ręce były drobne i kurczowe trzymanie się ich powodowało wielki dyskomfort.
- To porozmawiaj ze mną – Bartek już nie był ostoją spokoju i zaczynałam wracać myślami do przeszłości. Był zdenerwowany i być może ten uścisk skierowany w moją stronę był aktem przemocy? Szybko odgoniłam tą myśl, bo to było niedorzeczne.
- Rozmawialiśmy, a teraz daj mi spokój. Zastanów się czy czasem od innych nie wymagasz zbyt wiele, swoje wygórowane wymagania zastosuj do swojej osoby, a nie próbuj kogoś zmieniać – złość, którą miałam w sobie w ogóle nie opadała, była taka sama a nawet z każdym słowem większa. W naszym przypadku zawsze było tak, że kłótnie zaczynały się od drobiazgów i to dosłownie. Wtedy też tak było, niby na pozór spokojna, niczym nie skażona rozmowa, ale zabrnęła za daleko. Było też drugie dno. Poczułam, że nie byłam wystarczająco dobra dla Niego, że odstawałam… nie wiem jak to ująć. Tak jakbym, zaniżała standardy…
- Opatrznie mnie zrozumiałaś, gdzie Ty w ogóle idziesz, no nie wygłupiaj się – kiedy Bartek na chwilę zwolnił uścisk wyminęłam Go i dalej podążałam w kierunku przystanka autobusowego. Może myślał, że będzie tak jak kiedyś, odmieni mi się i ot tak zapomnę.
- Ja się wygłupiam?! Słyszysz co w ogóle mówisz? Wiesz co? Będzie lepiej jak damy sobie spokój – sama siebie zaskoczyłam swoimi słowami. To był doskonały przykład tego, że czasem najpierw coś powiedziałam a później zdałam sobie sprawę z tego, jakie słowa padły z moich ust. Bartek przystanął naprzeciwko mnie i minę miał nietęgą. Był w szoku i zanim coś odpowiedział minęła dłuższa chwila.
- O czym mówisz, jaki spokój?! – Bartek dopytywał się sensu mojej wypowiedzi a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Chyba zagalopowałam się, ale uznałam, że jakaś prawda w tym była. Tak mi podpowiadało serce.
- Myślę, że powinniśmy odpocząć od siebie, przemyśleć wszystko, dać sobie spokój na jakiś czas –  mój głos już nie był tak doniosły jak przed chwilą, co wynikało z mojej niepewności, bo przecież zawsze uważałam, że w związku nie ma czegoś takiego jak pauza, podchodziłam do tego sceptycznie i nie rozumiałam ludzi, którzy tak robili. Życie bywa nieprzewidujące a jeszcze bardziej nasze myśli, które generowane są z minuty na minutę i z tą samą częstotliwością a nawet może i większą, się zmieniają.
- Nie mówisz chyba poważnie, to jakiś żart!? – Bartek parsknął śmiechem na propozycję, jaka padła z moich ust. Początkowo ten uśmiech uznałam jako wyraz niedojrzałości, bo jak dla mnie nie było w tym nic śmiesznego.
- Czy ja wyglądam jakbym żartowała? Możesz oddać mi te cholerne kluczyki ? – wyciągnęłam rękę przed siebie a po zachowaniu Bartka poznałam, że toczył bitwę ze sobą, czy dać mi to, o co poprosiłam, czy może uda mu się jeszcze mnie przekonać. Ja miałam jasno określony cel, chciałam to wszystko przemyśleć i zatęsknić za Bartkiem. Chłopak odwracając głowę i spuszczając wzrok na ziemię, podał mi kluczyki. Milczał, po czym poznałam, że Go zraniłam, ale on też nie był bez winy. Ja również czułam się urażona i było mi przykro z powodu słów jakie tamtego wieczoru usłyszałam. Wyminęłam chłopaka i zawróciłam do samochodu. Przyspieszyłam kroku by jak najszybciej odjechać spod Jego mieszkania. Wsiadając do auta, zauważyłam że chłopak był w tym samym miejscu co przed chwilą, z tą różnicą że nie stał a siedział na krawężniku. Widać było, że targały nim różne uczucia, może był zły na mnie a może na siebie, trudno było mi określić. Bez wahania odjechałam z parkingu i wróciłam do dziadków. Chciałam pobyć sama i przemyśleć to wszystko, na spokojnie do tego podejść.


Z okazji Świąt Wielkanocnych składam Wam najserdeczniejsze życzenia: dużo zdrowia, radosnego, wiosennego nastroju oraz samych słonecznych dni! 
Mam nadzieję, że tą częścią Was trochę zaskoczyłam i udowodniłam, że nie cierpię na nudę! :) 

14 komentarzy:

  1. A kto Ci powiedział, że cierpisz na jakaś nudę hmm? Dlaczego oni znowu się kłócą ? Po co marnują życie na te kłótnie ?
    Kurde no, smutno mi, BO nie lubię jak się kłócą !
    Nie zrozum mnie źle, nie mam jakiś pretensji tylko już jestem typem osobnika, który nie lubi kłótni, bo za dużo ich w życiu miał.
    Cieszę się, że dziś wstawiłaś, chociaż miałam co robić w przerwie w przygotowaniach do jutrzejszego śniadania.

    Tobie również wesołych świąt ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłaś to mało powiedziane. Może ta przerwa to dobre wyjście . Kłótnie w niczym nie pamagają,a rozłąka udowodni im ,ile tak na prawdę dla siebie znaczą. Tak patrząc obiektywnie to bardziej zgadzam sie ze stwierdzeniem Bartka ale też nie do końca. Gosi jest ciężko po stracie najbliższej osoby ale przecierz nie może zawsze tym się bronić. Bartek nie miał złych intencji.
    Lubię jak mnie zaskakujesz. Cudna ta część.
    Gosia i Bartek to dwa "ciężkie" charakterki. Uzupełniają się,ale jak dochodzi do kłótni to żadne nie ustąpi. Ale przecierz przeciwieństwa się przyciągają.
    Równiez życzę Ci Wesołych, szczęśliwych,spędzonych w gronie rodzinnym Świąt. I przede wszystkim zdrowych . Aaa... i to też ważne (-:pysznego jedzonka.
    Czekam na nn
    Życzę duzo weny.
    /Eli..
    P.S. Już chyba muszę otworzyć słowniczek synonimów,aby sie nie powtarzać. Na dobre mi to wyjdzie haha...:-D

    OdpowiedzUsuń
  3. o niee jak moglaś to zrobić...czemu ich rozdzieliłaś? :((((((
    ale prezent na swieta...;/
    och błagam połącz ich ze sobą w nastepnej części! Gosia przesadziła, niech przeprosi Bartka bo on nie miał nic złego na myśli!:*

    OdpowiedzUsuń
  4. I tu się zgadzam z przedmówczynią, Gosia jest trochę narwana, rozpieszczona, podchodzi emocjonalnie do wszystkiego, w tym wypadku popieram Bartka i jego słowa. mam jednak nadzieję, że uda im się te ni porozumienia wyjaśnić. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. mysle tak samo jak przedmowcy...gosia wszystko wyolbrzymia a bartek jak dla mnie jest niemal idealny...nie ma nudy w tym opowiadaniu moze az za duzo sie dzieje...mam nadzieje ze zakonczy sie to happy endem...Tobie rowniez wszystkiego najlepszego.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi również czasami wydaję się że Gosia to eegoistka. Bartek chce rozmwiac z nia o tym co czuje a ona robi za kazdym razem z tego afere I mysli tylko o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawy rozdzial.szkoda ze sie klocia i niech dalej razem bede. moze tak pauza dobrze im zrobi.ola

    OdpowiedzUsuń
  8. Oni muszą się szybko pogodzić!
    Wesołych Świąt ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam ;d prędzej czy później to się musiało stać :D
    Myślę, że przerwa im dobrze zrobi...

    Tymczasem Tobie życzę zdrowych, pogodnych ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!

    OdpowiedzUsuń
  10. Denerwuje mnie Gośka trochę bo jak Bartek coś powie jej przykrego albo coś w tym stylu to ona że ją to zabolało i ogólnie . Bartek ma rację , Gosia się zmieniła. ;//
    Wesołych Świąt!:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie denerwuje mnie Gośka , moim zdaniem ona jest egoistką i rozpieszczoną dziewczynką.
    Wesołych Świąt :))!

    OdpowiedzUsuń
  12. denerwuje mnie Goska Bartek chce dla niej jak najlepiej a ona zachowuje się jak rozwydrzona małolata i w dodatku egoistka
    Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak samo myślę że Gośka na prawdę bierze wszystko za bardzo do siebie. Nie bierze za bardzo pod uwagę tego co mówi Bartek tylko mam wrażenie że bardzo jej się to podoba kiedy Bartek jej się podporządkowuje. Robi z igły widły ;/
    Wesołych Świąt ;)
    Monia

    OdpowiedzUsuń
  14. Poperam zdania wyrażone we wcześniejszych kometarzach. Zachowanie Gośki jest wkurzające, żeby nie określić tego wulgaryzmem. Jest egoistyczna i myśli tylko o sobie nie słucha tego co mówią do niej inni a w szczególności Bartek. A wymówka z żałobą okey jest dobra ale na jakiś czas a nie ciągle. Ludzie po pół roku zaczynają normalnie funkcjonować. Nie chce cię urazić swoim komentarzem ale to jest na prawdę bardzo denerwujące.

    OdpowiedzUsuń