Wracaliśmy
od Filipa i Martyny, gdzie spędziliśmy uroczy wieczór. Coraz częściej było tak,
że razem z Bartkiem wychodziliśmy do ludzi, a raczej dotyczyło to mojej osoby.
Coraz częściej czułam potrzebę kontaktu z innymi i chęć oderwania się od problemów.
Miałam to szczęście, że Bartek był przy mnie i zawsze mi towarzyszył. Gdyby nie
On, Martyna i Filip, to pewnie popadłabym w jakąś depresję a tak, jeszcze
jakoś funkcjonowałam i nie czułam się nazbyt fatalnie. Ogrom problemów jaki
spadł na mnie nie przytłoczył mnie na tyle, żebym znowu przestała jeść o co
bardzo martwili się moi przyjaciele. Złożyłam obietnicę Maćkowi, że już nigdy
więcej Go nie zawiodę i bardzo chciałam dotrzymać danego słowa, poza tym też
nie chciałam ranić bliskich mi osób.
- Czemu
milczysz? – Bartek przerwał rozmyślania jakie panowały w mojej głowie. Był
wieczór, a my samochodem przemierzaliśmy miasto. Otoczenie było cudowne, że aż
miałam ochotę iść pieszo. Bartek miał spokojny głos, który był nieco wycofany.
- Zamyśliłam
się. – Bartek znał mnie już naprawdę dobrze, przynajmniej tak mi się wydawało.
Powinien już być przyzwyczajony do tego, że ciągle błądziłam gdzieś myślami.
Moje myśli prawie nigdy nie ustępowały i non stop walczyły o uwagę.
- Nad czym?
– chłopak był dociekliwy czego nie lubiłam, ale zawsze starałam się podchodzić
do tego racjonalnie, przecież byliśmy razem i miał prawo wiedzieć, co w trawie
piszczy. Czasem wolałam zachować dla siebie swoje rozmyślania, ale wiecznie nie
mogłam Go zbywać.
- Nad tym w
jakim momencie swojego życia jestem. Każdy ma swoich pomocników i dzięki nim
buduje swoją siłę. Tobie pomógł Jacek i Przemek, a mnie pomogłeś Ty, Martyna i
Filip. – spojrzałam czule na chłopaka, który patrzył przed siebie co wydawało
mi się być nie związane z tym, że prowadził samochód. Może interpretowałam to
na wyraz, natomiast było coś co powodowało moje wątpliwości.
- Zmieniłaś
się, wiesz? – zaskoczył mnie swoimi słowami i pozostawił niedosyt. Nie
wiedziałam czy zmieniłam się na dobre czy na złe, oraz w jakim stopniu. Po chwili
zdałam sobie sprawę, że ja faktycznie się zmieniłam, trudno było się nie
zmienić po takich przeżyciach.
- W jakim
sensie? – źle zadałam mu to pytanie, a raczej powinno być to zdanie twierdzące
a nie pytanie, natomiast sens wypowiedzi został zachowany. W trakcie czekania
na Jego słowa sama myślałam nad sobą i tym, co przeobraziło się we mnie.
- Pamiętam
jak się poznaliśmy, byłaś taka bardziej pewna siebie, zadziorna, niedostępna –
na Jego twarzy panowało skupienie i ciągle nie miałam dostępu do Jego oczu.
Myślałam nad tym co usłyszałam i to była prawda, nawet sobie z tego nie
zdawałam sprawy. Okres kiedy się zdobywaliśmy pamiętałam trochę przez mgłę,
mnogość wydarzeń od tamtego czasu sprawiła, że powoli się to zacierało.
Ewoluowałam, byłam dojrzalsza, ale chyba nazbyt poważna. – Rzadko miewałaś zły
humor, ciągle chodziłaś uśmiechnięta po szkole, powtarzałaś jakie życie jest
piękne. Pamiętam jak odprowadzałem Cię do domu, byłaś naprawdę swobodna i taka
wyszczekana – w tym, co mówił zauważałam jakąś tęsknotę za tamtą Gosią, sama
nie mogłam uwierzyć, że kiedyś taka byłam. Powoli zaczynałam przypominać sobie,
niektóre nasze rozmowy i spotkania i aż buzia wykrzywiała się do uśmiechu.
Zapomniałam o tych wspomnieniach, bardziej skupiałam się na Maćku i naszych
wspomnieniach, pomijając Bartka. – Uśmiechasz się – wtedy dopiero Bartek
spojrzał na mnie i mimo, że z Jego ust padło stwierdzenie, to na twarzy
malowało się zaskoczenie. Chyba nie tego się spodziewał, ja sama byłam sobą
zaskoczona. Jeszcze niedawno bym się broniła, zarzekała, że to bzdury, ale
przecież doskonale byłam świadoma tego, jak bardzo czas zmienił moje zachowanie
i percepcję świata.
-
Przypomniały mi się nasze rozmowy. Poznawanie i zdobywanie siebie nawzajem,
chyba zawsze jest najlepszym okresem w związku – patrzyłam na chłopaka, który
zatrzymał samochód i uświadomiłam sobie, że byliśmy już pod mieszkaniem. Nie
wysiadaliśmy a patrzyliśmy na siebie, ewidentnie żadne z nas nie chciało
przerywać tamtej chwili.
- Chciałbym
mieć Ciebie taką z powrotem – położył swoją dłoń na moim policzku i głęboko
patrzył mi w oczy, jakby tym wzrokiem chciał mnie przekonać do powrotu do
dawnej siebie. Gdyby to zależało ode mnie i miałabym taką moc, to na pewno była
bym taka jak kiedyś, natomiast bagaż doświadczeń nie pozwalał mi na to. Może to
była tania wymówka i usprawiedliwianie siebie, ale na wszystko potrzeba czasu.
- Bardziej
kochałeś tamtą Gosię? – zrobiło mi się przykro, poczułam, że Go zawiodłam, ta
świadomość bardzo mnie raniła, ja cały czas mocno Go kochałam, a czułam, że On
zakochał się z kimś innym.
- Jak w
ogóle możesz o coś takiego pytać? Z dnia na dzień kocham Cię jeszcze bardziej –
był poirytowany moimi słowami, odsunął się ode mnie, już mnie nie dotykał, a
nawet czułam jakiś rodzaj odrazy do mnie - Kocham Cię taką, jaka jesteś –
Bartek nadal się burzył a mnie to przypominało dwa żywioły. Czułam Jego siłę,
ale nie pokazywałam swojej.
- Ale
mówiłeś, że się zmieniłam, że nie jestem taka jaka byłam, że chciałbyś mieć
mnie taką z powrotem – poczułam się zraniona i dotknięta. Nie umiałam
inaczej spojrzeć na Jego słowa niż jako pretensja w moją stronę.
- Gosia,
słuchaj co ja mówię do Ciebie. Kocham Cię i nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Chodzi mi o Twoją dawną energię. Po tym jak ostatnio wspominaliśmy to jak się
poznaliśmy, dużo nad tym myślałem i zobaczyłem, jak wiele się zmieniło, jak
dorośliśmy. – czułam, że chciał coś więcej powiedzieć i chyba nawet wiedziałam
co cisnęło mu się na usta. Powstrzymywał się przed powiedzeniem, że intrygowałam
Go i miał chęć mnie poznawać, a teraz byłam nudna. Oczywiście, to były tylko
moje przypuszczenia i co do ich słuszności nie miałam żadnej pewności.
- To jest
oczywiste, że dojrzeliśmy. Zapomniałeś, o tym, że mam żałobę i rany jakie
pozostawiła po sobie śmierć Maćka, są jeszcze świeże? – nie wiedziałam, czy
szłam w dobrym kierunku czy złym, ale już nie byłam tak spokojna jak przed
chwilą. Limit mojej cierpliwości jak na tamten dzień został wyczerpany. Gdyby
nie to, że w tamtym dniu miała miejsce moja rozmowa z rodzicami, pewnie mój ton
byłby bardziej stonowany.
- A Ty
ciągle o tym samym. Gośka zrozum, że to jest Twoją wymówką. Do cholery, minęło
już 6 miesięcy czy to nie odpowiedni czas by stanąć na nogi i cieszyć się
życiem? Nie marnuj więcej czasu na nostalgię, bo to nie pomoże ani Tobie ani
Maćkowi – Bartek był ostry w swoich słowach i bardzo stanowczy, jakby coś w nim
pękło. To co powiedział zabolało mnie i ukuło w serce. Nigdy nie sądziłam, że powie
coś takiego. Może to była Jego taktyka na obudzenie mnie ze snu o Maćku, który
de facto toczył się na jawie. Ta sytuacja pokazała mi jak lawirowaliśmy, od
skrajnego szczęścia do kłótni.
- Ale o co
Ci teraz chodzi, bo nie rozumiem? Przecież się staram, uśmiecham, żyję. Już nie
płaczę tak często jak kiedyś, a Ty masz o coś do mnie pretensje? Weź w końcu
powiedz po co to wszystko, a nie bawmy się w chowanego – oburzyłam się, zresztą,
jak zawsze powiedziałam o kilka słów za dużo, ale wydawało mi się, że On też
zabrnął za daleko. W głowie miałam pustkę i nie wiedziałam co dalej.
- Ja nie mam
o nic pretensji i wiem, że się starasz i to zauważam. Dobra, nie ważne, chodź –
Bartek ewidentnie chciał zmienić temat, a mnie to nie pasowało, Jego wypowiedź nie była jakoś satysfakcjonująca. Miałam dwa
wyjścia albo brnąć w to dalej i starać się to wyjaśnić, albo olać i zapomnieć.
Mimo, że bardzo chciałam wybrać drugie wyjście to nie potrafiłam, czułam się urażona
i trochę niedoceniona.
- Nie,
jeżeli masz jakieś zastrzeżenia co do mojej osoby, to nikt na siłę nie każe Ci
być ze mną, po prostu znajdź sobie inną, która będzie spełniała wszystkie Twoje
oczekiwania, a nie rozczarowywała tak jak ja. – moje słowa były może za bardzo
drastyczne, bądź to wszystko traktowałam na wyrost, natomiast nie mogłam się
inaczej zachować. Nie potrafiłam tego zlekceważyć. Nikt na siłę Go nie trzymał,
droga była wolna. Nie czekałam na Jego słowa tylko wyszłam z samochodu i szłam
na przystanek autobusowy. De facto siedzieliśmy w moim samochodzie, ale było mi
głupio powiedzieć mu żeby wyszedł z auta, więc postanowiłam, że ja to zrobię.
- Gosia! –
słyszałam głos Bartka za sobą. Spodziewałam się tego, że będzie biegł za mną i
ja nawet przed nim nie uciekałam, szłam swoim tempem i w określonym kierunku,
nie zważałam na Niego. Po chwili chłopak znalazł się obok mnie i stał przede
mną, sukcesywnie Go wyminęłam i szłam dalej. – No przestań, co Ty robisz? –
Bartek starał dotrzymywać się mi kroku,
ale moja ignorancja skierowana w Jego stronę zdenerwowała Go na tyle, by złapać
mnie za ramiona. Trzymał mnie mocno swoimi rękami tak, że ten uścisk mnie
bolał.
- Puść mnie,
to boli!- nie miałam ochoty na bawienie się z nim w kotka i myszkę. Tak się nie
traktuje kobiet, a on sprawiał mi ból. Może nie kontrolował siły jaką miał w
sobie, ale moje ręce były drobne i kurczowe trzymanie się ich powodowało wielki
dyskomfort.
- To
porozmawiaj ze mną – Bartek już nie był ostoją spokoju i zaczynałam wracać
myślami do przeszłości. Był zdenerwowany i być może ten uścisk skierowany w
moją stronę był aktem przemocy? Szybko odgoniłam tą myśl, bo to było
niedorzeczne.
-
Rozmawialiśmy, a teraz daj mi spokój. Zastanów się czy czasem od innych nie
wymagasz zbyt wiele, swoje wygórowane wymagania zastosuj do swojej osoby, a nie
próbuj kogoś zmieniać – złość, którą miałam w sobie w ogóle nie opadała, była
taka sama a nawet z każdym słowem większa. W naszym przypadku zawsze było tak,
że kłótnie zaczynały się od drobiazgów i to dosłownie. Wtedy też tak było, niby
na pozór spokojna, niczym nie skażona rozmowa, ale zabrnęła za daleko. Było też
drugie dno. Poczułam, że nie byłam wystarczająco dobra dla Niego, że odstawałam…
nie wiem jak to ująć. Tak jakbym, zaniżała standardy…
- Opatrznie
mnie zrozumiałaś, gdzie Ty w ogóle idziesz, no nie wygłupiaj się – kiedy Bartek
na chwilę zwolnił uścisk wyminęłam Go i dalej podążałam w kierunku przystanka
autobusowego. Może myślał, że będzie tak jak kiedyś, odmieni mi się i ot tak
zapomnę.
- Ja się
wygłupiam?! Słyszysz co w ogóle mówisz? Wiesz co? Będzie lepiej jak damy sobie
spokój – sama siebie zaskoczyłam swoimi słowami. To był doskonały przykład
tego, że czasem najpierw coś powiedziałam a później zdałam sobie sprawę z tego,
jakie słowa padły z moich ust. Bartek przystanął naprzeciwko mnie i minę miał
nietęgą. Był w szoku i zanim coś odpowiedział minęła dłuższa chwila.
- O czym
mówisz, jaki spokój?! – Bartek dopytywał się sensu mojej wypowiedzi a ja nie
wiedziałam co powiedzieć. Chyba zagalopowałam się, ale uznałam, że jakaś prawda
w tym była. Tak mi podpowiadało serce.
- Myślę, że
powinniśmy odpocząć od siebie, przemyśleć wszystko, dać sobie spokój na jakiś
czas – mój głos już nie był tak doniosły
jak przed chwilą, co wynikało z mojej niepewności, bo przecież zawsze uważałam,
że w związku nie ma czegoś takiego jak pauza, podchodziłam do tego sceptycznie
i nie rozumiałam ludzi, którzy tak robili. Życie bywa nieprzewidujące a jeszcze
bardziej nasze myśli, które generowane są z minuty na minutę i z tą samą
częstotliwością a nawet może i większą, się zmieniają.
- Nie mówisz
chyba poważnie, to jakiś żart!? – Bartek parsknął śmiechem na propozycję, jaka
padła z moich ust. Początkowo ten uśmiech uznałam jako wyraz niedojrzałości, bo
jak dla mnie nie było w tym nic śmiesznego.
- Czy ja
wyglądam jakbym żartowała? Możesz oddać mi te cholerne kluczyki ? – wyciągnęłam
rękę przed siebie a po zachowaniu Bartka poznałam, że toczył bitwę ze sobą, czy
dać mi to, o co poprosiłam, czy może uda mu się jeszcze mnie przekonać. Ja
miałam jasno określony cel, chciałam to wszystko przemyśleć i zatęsknić za
Bartkiem. Chłopak odwracając głowę i spuszczając wzrok na ziemię, podał mi
kluczyki. Milczał, po czym poznałam, że Go zraniłam, ale on też nie był bez
winy. Ja również czułam się urażona i było mi przykro z powodu słów jakie tamtego
wieczoru usłyszałam. Wyminęłam chłopaka i zawróciłam do samochodu.
Przyspieszyłam kroku by jak najszybciej odjechać spod Jego mieszkania.
Wsiadając do auta, zauważyłam że chłopak był w tym samym miejscu co przed
chwilą, z tą różnicą że nie stał a siedział na krawężniku. Widać było, że
targały nim różne uczucia, może był zły na mnie a może na siebie, trudno było
mi określić. Bez wahania odjechałam z parkingu i wróciłam do dziadków. Chciałam
pobyć sama i przemyśleć to wszystko, na spokojnie do tego podejść.
Z okazji Świąt Wielkanocnych składam Wam najserdeczniejsze życzenia: dużo zdrowia, radosnego, wiosennego nastroju oraz samych słonecznych dni!
Mam nadzieję, że tą częścią Was trochę zaskoczyłam i udowodniłam, że nie cierpię na nudę! :)
A kto Ci powiedział, że cierpisz na jakaś nudę hmm? Dlaczego oni znowu się kłócą ? Po co marnują życie na te kłótnie ?
OdpowiedzUsuńKurde no, smutno mi, BO nie lubię jak się kłócą !
Nie zrozum mnie źle, nie mam jakiś pretensji tylko już jestem typem osobnika, który nie lubi kłótni, bo za dużo ich w życiu miał.
Cieszę się, że dziś wstawiłaś, chociaż miałam co robić w przerwie w przygotowaniach do jutrzejszego śniadania.
Tobie również wesołych świąt ! :*
Zaskoczyłaś to mało powiedziane. Może ta przerwa to dobre wyjście . Kłótnie w niczym nie pamagają,a rozłąka udowodni im ,ile tak na prawdę dla siebie znaczą. Tak patrząc obiektywnie to bardziej zgadzam sie ze stwierdzeniem Bartka ale też nie do końca. Gosi jest ciężko po stracie najbliższej osoby ale przecierz nie może zawsze tym się bronić. Bartek nie miał złych intencji.
OdpowiedzUsuńLubię jak mnie zaskakujesz. Cudna ta część.
Gosia i Bartek to dwa "ciężkie" charakterki. Uzupełniają się,ale jak dochodzi do kłótni to żadne nie ustąpi. Ale przecierz przeciwieństwa się przyciągają.
Równiez życzę Ci Wesołych, szczęśliwych,spędzonych w gronie rodzinnym Świąt. I przede wszystkim zdrowych . Aaa... i to też ważne (-:pysznego jedzonka.
Czekam na nn
Życzę duzo weny.
/Eli..
P.S. Już chyba muszę otworzyć słowniczek synonimów,aby sie nie powtarzać. Na dobre mi to wyjdzie haha...:-D
o niee jak moglaś to zrobić...czemu ich rozdzieliłaś? :((((((
OdpowiedzUsuńale prezent na swieta...;/
och błagam połącz ich ze sobą w nastepnej części! Gosia przesadziła, niech przeprosi Bartka bo on nie miał nic złego na myśli!:*
I tu się zgadzam z przedmówczynią, Gosia jest trochę narwana, rozpieszczona, podchodzi emocjonalnie do wszystkiego, w tym wypadku popieram Bartka i jego słowa. mam jednak nadzieję, że uda im się te ni porozumienia wyjaśnić. Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńmysle tak samo jak przedmowcy...gosia wszystko wyolbrzymia a bartek jak dla mnie jest niemal idealny...nie ma nudy w tym opowiadaniu moze az za duzo sie dzieje...mam nadzieje ze zakonczy sie to happy endem...Tobie rowniez wszystkiego najlepszego.:)
OdpowiedzUsuńMi również czasami wydaję się że Gosia to eegoistka. Bartek chce rozmwiac z nia o tym co czuje a ona robi za kazdym razem z tego afere I mysli tylko o sobie.
OdpowiedzUsuńciekawy rozdzial.szkoda ze sie klocia i niech dalej razem bede. moze tak pauza dobrze im zrobi.ola
OdpowiedzUsuńOni muszą się szybko pogodzić!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt ;))
Widziałam ;d prędzej czy później to się musiało stać :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że przerwa im dobrze zrobi...
Tymczasem Tobie życzę zdrowych, pogodnych ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!
Denerwuje mnie Gośka trochę bo jak Bartek coś powie jej przykrego albo coś w tym stylu to ona że ją to zabolało i ogólnie . Bartek ma rację , Gosia się zmieniła. ;//
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!:))
Strasznie denerwuje mnie Gośka , moim zdaniem ona jest egoistką i rozpieszczoną dziewczynką.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :))!
denerwuje mnie Goska Bartek chce dla niej jak najlepiej a ona zachowuje się jak rozwydrzona małolata i w dodatku egoistka
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt ;)
Tak samo myślę że Gośka na prawdę bierze wszystko za bardzo do siebie. Nie bierze za bardzo pod uwagę tego co mówi Bartek tylko mam wrażenie że bardzo jej się to podoba kiedy Bartek jej się podporządkowuje. Robi z igły widły ;/
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt ;)
Monia
Poperam zdania wyrażone we wcześniejszych kometarzach. Zachowanie Gośki jest wkurzające, żeby nie określić tego wulgaryzmem. Jest egoistyczna i myśli tylko o sobie nie słucha tego co mówią do niej inni a w szczególności Bartek. A wymówka z żałobą okey jest dobra ale na jakiś czas a nie ciągle. Ludzie po pół roku zaczynają normalnie funkcjonować. Nie chce cię urazić swoim komentarzem ale to jest na prawdę bardzo denerwujące.
OdpowiedzUsuń