czwartek, 3 kwietnia 2014

The experience cz 130

Następnego dnia po pracy pojechałam do mieszkania Bartka gdzie chciałam spędzić trochę czasu z ukochanym jak i obgadać kilka kwestii, które zrodziły się w mojej głowie. Miałam kilka pomysłów, które musiałam z nim skonsultować. Takie dni jak tamten, bardzo lubiłam, ponieważ prawie całe popołudnie mieliśmy dla siebie i to oznaczało, więcej czasu na rozmowy. Moja babcia była wyrozumiała dla mnie i nie przeszkadzało jej to, że średnio dwie czy trzy noce w tygodniu spędzałam u chłopaka. Ona cieszyła się moim szczęściem i to było dla mnie ważne. Ustaliłyśmy tylko, że będę ją informować o tym gdzie śpię a ona będzie na to przystawać. Byłam już dorosła i ona doskonale to rozumiała i szanowała moje decyzje.  Kiedy przebrnęłam przez zakorkowane miasto, w końcu dotarłam pod blok mieszkalny gdzie mieszkał Bartek. Wzięłam swoje rzeczy  z bagażnika i popędziłam do drzwi.
- Cześć – powiedziałam do Niego kiedy otworzył mi drzwi i nie zwlekając podeszłam do Niego i złożyłam pocałunek na Jego ustach. Brakowało mi namiętności, jaka kiedyś była pomiędzy nami. Nie można było mówić o wypaleniu, kiedy byliśmy ze sobą zaledwie kilka miesięcy.
- Hej – Bartkowi moje zachowanie ewidentnie się spodobało i miał ochotę na więcej, ale wszystko w swoim czasie. Najpierw chciałam coś zjeść i chwilę odpocząć. Na relaksowanie się przy cieple ukochanego jeszcze przyjdzie czas.
- Co na obiad? – rozgościłam się i weszłam w głąb mieszkania i szperałam w garnkach. Bartek wiedział, że przyjadę, więc oczywistym było dla mnie to, że pomyślał o posiłku dla nas dwojga. W mieszkaniu bardzo ładnie pachniało, że aż burczało mi w brzuchu.
- Nie  dotykaj. Cierpliwości – Bartek wziął ścierkę w ręce i uderzył mnie ją po dłoniach, na znak bym odeszłam od kuchenki. Nie powiem, było to zabawne i jeszcze bardziej mnie zaintrygowało co Bartek przygotowywał na obiad.
- Głodna jestem – tupnęłam nogą jak mała dziewczynka i dałam upust swojemu niezadowoleniu. Bartka to bardzo rozśmieszyło i podszedł do mnie i swoje ręce położył na moich biodrach. Odległość pomiędzy nami była znikoma przez co byłam przywarta do Niego. Zachowywaliśmy się tak jak kiedyś i miło było wrócić do wspomnień, które wydawały się być odległe, ale to była kwestia miesiąca.
- No to będziesz musiała jeszcze poczekać – ściszonym głosem powiedział mi te słowa do ucha. Nie spodziewałam się tego, myślałam, że zacznie prawić czułości a nie, że wróci do tematu jedzenia. Obróciłam głowę w drugą stronę z uśmiechem na ustach, to był wyraz mojego zaskoczenia i tym razem, to on narobił mi ochoty na coś więcej i zgasił moje pragnienie.
- Bardzo śmieszne –  wyraziłam swoje niezadowolenie, a chłopak zanosił się śmiechem i puścił mnie. Dalej poszedł gotować a ja wygodnie położyłam się na kanapie i oglądałam jakieś durne programy w telewizji dla zabicia nudy.
- Jak było w pracy? - Bartek rzadko pytał o takie rzeczy i tym razem wiedziałam czym było spowodowane. Chciał się po prostu dowiedzieć czy działo się coś pomiędzy mną, Michałem a Patrycją.
- Nudno. Mało ludzi i jakoś tak pusto. Z bardzo się nie narobiłam. – byłam z nim szczera i po chwili zastanawiałam się czy moja odpowiedź była dobra, ponieważ zastanawiałam się nad Jego tokiem myślenia. Czy skoro się nudziłam to nie miałam więcej czasu na rozmowy z Michałem, ale postanowiłam, że będę szczera z chłopakiem i już nie chciałam niczego przed nim ukrywać.
- A ta dziewczyna, miała do Ciebie znowu jakieś pretensje? – Bartek cały czas był odwrócony do mnie plecami i nie mogłam zobaczyć Jego wyrazu twarzy. To pytanie nie zaskoczyło mnie, mogłam się tego po Nim spodziewać. To, że przy ostatnim naszym spotkaniu przemilczał ten temat nie oznaczało, że był on zakończony.
- Nie, nie widziałam jej w ogóle dzisiaj. Ona jest naprawdę dziwna. Z tego co wiem, to już wcześniej do innych dziewczyn, które pracowały z Michałem miała pretensje, że mają bliskie relacje. Prawda jest taka, że jak się ze sobą pracuje to normalnym jest, że się ze sobą rozmawia, idzie na przerwę na obiad itp. Bo pracujemy razem, to razem mamy przerwy. – starałam się wytłumaczyć ukochanemu jak to wszystko funkcjonowało i, że to była tylko i wyłącznie praca. – Jak dla mnie, ta dziewczyna ma problemy ze sobą. – wyraziłam tylko swoje zdanie na temat tej dziewczyny. Mało ludzi nie lubiłam, ale ona działała mi na nerwy. Tym, że ostrzegła Bartka przegięła i tymczasowo to odroczyłam, ale wiedziałam, że gdy zdarzy się jeszcze jedna taka sytuacja, to tak tego nie zostawię. – Proszę, nie rozmawiajmy o niej. Rzygać mi się chce jak o niej myślę – pragnęłam zakończyć ten temat i skupić się na sobie i Bartku. Nie chciałam przenosić pracy do domu i rozważać problemów z hotelu w wolnym czasie. To miała być chwila dla mnie i dla Bartka, a nie dywagowanie na temat platonicznej miłości Patrycji.
- Obiad już jest – Bartek co prawda zmienił temat, ale nie byłam pewna, czy przekonałam Go do swojego toku myślenia. Zawsze szybka zmiana tematu była najlepszym wyjście, a raczej ucieczką od tematu.
- Bartek, wiesz, że kocham Cię i to całym sercem. Wszystko zrobiłabym dla Ciebie – przytuliłam się do chłopaka, który nadal był odwrócony do mnie. Moja deklaracja była prawdziwa. Wiele rzeczy robiłam dla Niego i poniekąd to z Jego powodu wyprowadziłam się z domu, chociaż On o tym nie wiedział i nie miał się dowiedzieć.
- Wiem, wiem. – wreszcie spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Na twarzy nie miał uśmiechu, był poważny i nie wiedziałam, czy do końca przekonany o prawości moich słów. Ale dalsze przekonywanie Go miało nastąpić później. Najpierw musiałam nabrać sił i zaspokoić swój głód. – Siadaj – Bartek wziął garnek w ręce i nakładał nam jedzenie. Na obiad zaserwował ryż z sosem i kurczakiem.
- Bardzo dobre – od razu spróbowałam dania jakie znalazło się na moim talerzu. W ciszy jedliśmy obiad a gdy skończyliśmy Bartek wyciągnął pudełko z lodami czekoladowymi. Znał mnie bardzo dobrze i nie nakładał ich w pucharki a wziął tylko łyżeczki. Usiedliśmy na kanapie i oglądając komedię w telewizji zajadaliśmy się lodami. – Rozpieszczasz mnie – skierowałam się do chłopaka, który tylko się uśmiechnął. Czułam się przez Niego maksymalnie kochana i dbana. Był moim najlepszym opiekunem na ziemi. Kiedy pudełko było w połowie puste, odłożyłam łyżeczkę i lody na stolik a usiadłam na kolanach chłopaka.
- Co Ty robisz? – był zdziwiony moim zachowaniem, ale chyba w pozytywnym znaczeniu tych słów. Siedział jak książę i czekał na rozwój akcji. Wydawało mi się, że chciał upewnić się,  czy aby dobrze się domyślał.
- Cicho – szepnęłam mu do ucha i zaczęłam składać pocałunku na Jego twarzy po czym ciągle odpinałam guziki Jego koszuli. Zawsze to On mnie rozgrzewał, a tamtego dnia postanowiłam przejąć inicjatywę i sprawić by On poczuł się tak kochany przeze mnie, jak ja przez Niego. Uwielbiałam dotykać Jego klatki piersiowej, tatuaży. Bardzo mnie pociągał i z każdą chwilą pragnęłam więcej. Bartek masował mnie po plecach jak i mierzwił moje włosy. Gdy dotknęłam Jego ust bardzo namiętnie mnie całował, a swoimi dłońmi rozbierał mnie. To wszystko co się działo, działo się powoli, subtelnie, ale cały czas bardzo namiętnie. Gdy już świeciłam przed nim gołym biustem zanurzył się swoimi ustami w te okolice mojej klatki i zimnymi dłońmi jeździł po moim ciele, co wzbogacało mnie o dodatkowe dreszcze. Nawet nie zauważyłam kiedy Bartek wstał ze mną na swoich rękach i szedł w stronę sypialni. Później działo się jak zawsze, ale nie mniej namiętnie. Kochaliśmy się z jednej strony długo a z drugiej wydawało mi się krótko. Był moim najlepszym partnerem seksualnym, lubiłam patrzeć na to jak wprowadzał mnie w krainę rozkoszy, jak posuwistymi ruchami sprawiał mi najlepszą w życiu przyjemność. W każdym ruchu Jego ciała było maksymalnie dużo miłości. W naszych aktach miłości lubiłam to, że nie byliśmy monotonii a Bartek dbał o to, by podczas jednego stosunku raz on rządził a raz ja. Cały czas mnie to wszystko podniecało i to było jak narkotyk.


Gdy oboje zaspokoiliśmy swoje pragnienia seksualne i byliśmy pozytywnie zmęczeni a cały czas szczęśliwi leżeliśmy obok siebie, trzymałam głowę na Jego torsie. Wracając jeszcze do tego co miało miejsce przed chwilą to lubiłam to, że gdy już oboje doznaliśmy spełnienia to Bartek nie przerywał tak od razu a jeszcze mnie namiętnie całował w ramach jakiegoś podziękowania czy uznania, przynajmniej tak to odbierałam.
Przypomniałam sobie o burzy myśli z jaką jechałam do Bartka i uznałam, że panująca cisza była odpowiednia, by ją przerwać i rozpatrzyć kilka kwestii z Bartkiem.
- Mam ochotę to wszystko rzucić i odpocząć, złapać wiatr w żagle i popłynąć. Oczywiście to przenośnia – moje sprostowanie nastąpiło z jednego bardzo prostego powodu, bałam się żaglować. Użyłam tych słów by jakoś rozjaśnić Bartkowi wizję na moje słowa i pomysły jakie wpadły mi do głowy.
- Mówisz o pracy? – chłopak starał się jak najlepiej mnie zrozumieć co było oczywiste. Chciał się upewnić do czego dążyłam. Moja wypowiedź mogła mieć niejednoznaczne brzmienie i byłam tego świadoma.
- Między innymi. Mam wrażenie, że przez to, że pracuję życie mi ucieka. Nie mam czasu dla Martyny i Filipa, dla Nas też mam mało czasu– najpierw chciałam za argumentować swoje słowa po to, by jakoś lepiej mnie zrozumiał. Lubiłam prace w hotelu, ale czułam, że zabierała mi za dużo czasu, którego mi ostatnio brakowało.
- No to zrozumiałe, ale coś postanowiłaś? – Lubiłam sposób w jaki Bartek ze mną rozmawiał. Był spokojny i chciał zrozumieć każdy szczegół. Uwielbiałam w nim to, jak mnie czarował. Powodował, że sama zaczynałam inaczej myśleć i odczuwać otaczającą rzeczywistość.
- Chciałabym wyjechać gdzieś na wakacje. Mam dosyć tego miejsca i chciałabym odpocząć. Co Ty o tym myślisz? O takich mini wakacjach? – miałam nadzieję, że nie będę musiała Go zbyt długo namawiać i Bartek przyjmie takie samo stanowisko co ja. Chciałam Go skusić wizją spędzenia kilku dni ze sobą, tak samo jak w weekend majowy na mazurach.
- Już dawno chciałem o tym z Tobą porozmawiać. Chcesz gdzieś w Polskę ruszyć czy gdzieś dalej? – od razu poprawił mi się humor gdy Bartek uświadomił mnie, iż myśleliśmy w tym samym kierunku. W końcu były wakacje i należał się nam jakiś wypoczynek, szczególnie po ostatnim czasie jak pobyt w szpitalu, kłótnia z mamą, tatą i Marcinem. Potrzebowałam się od tego oderwać.
- No wiesz, mam trochę kasy odłożonej, ale muszę myśleć przyszłościowo. Podejrzewam, że będę musiała zrezygnować z pracy w hotelu ponieważ zbliża się szkoła. Nie chciałabym zawalić klasy maturalnej. A z drugiej strony muszę się z czegoś utrzymywać, bo jak na razie nie planuję powrotu do domu a dziadkom też się nie przelewa. Od nich do szkoły jest kawałek więc już wykluczając jazdę samochodem potrzebuję kasy na bilety miesięczne, muszę też opłacać telefon i załatwić sobie internet. Dlatego też myślałam, żeby przyoszczędzić i pojechać gdzieś w góry. Bo za granicę potrzeba trochę kasy, tysiąc przynajmniej i to lekko a tak, może jak pojedziemy na tydzień to tak źle nie będzie, co to tym myślisz? – trochę się rozgadałam, ale w końcu miałam czas by przekazać Bartkowi to, o czym myślałam przez ostatnie dni i noce. Moje życie obrało całkiem inny kierunek i musiałam jakoś to poukładać. Nie mogłam żyć z dnia na dzień a wręcz przeciwnie, musiałam myśleć przyszłościowo. Kiedyś tego nie rozumiałam, miałam pieniądze to je wydawałam, lecz obecnie musiałam zacisnąć pasa i oszczędzać by mieć na podstawowe potrzeby. Nie mogłam brać pieniędzy od dziadków bo oni żyli tylko z skromnej renty a już i tak bardzo mi pomagali.
- Gosia przecież wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć, tak? O kasę się nie martw, zawsze Ci dam, to nie problem. Możesz się do mnie wprowadzić, to nie będziesz musiała wydawać kasy na autobus czy załatwiać neta. Razem będzie nam lżej – Bartek zachował się jak prawdziwy facet. Chciał zadbać o swoją kobietę i zrobić wszystko co dla Niej najlepsze. To było bardzo miłe z Jego strony, że się tak zaoferował, natomiast nie mogłam przystać na Jego propozycję. Zmieniłam pozycję i usiadłam na łóżku patrząc na leżącego Bartka.
- Dziękuję, ale nie chcę Ci się zwalać na głowę. To nie jest tak, że Ci nie ufam czy coś w tym stylu. Ale chcę sobie sama radzić, pokazać nie tylko rodzicom, ale i sobie, że dam radę. To jest wykaz mojej siły i muszę być odpowiedzialna, a to wiąże się z ponoszeniem konsekwencji za swoje decyzje. Dam sobie radę, ale obiecuję, że jak będę potrzebowała kasy czy pomocy to na pewno się do Ciebie zwrócę – dałam mu buziaka w policzek i z powrotem położyłam się na Jego brzuchu. Bartek na nowo bawił się moimi włosami, miałam wrażenie, że uzależnił się od tej czynności.
- Uparta jesteś – to był doskonały komentarz do zaistniałej sytuacji. Z początku bałam się, że mógł się obrazić czy poczuć mało ważny, ale jednak zrozumiał moje postępowanie. Nie chciałam zapeszać, lecz czułam, że się docieraliśmy i byliśmy silniejsi i bardziej dopasowani do siebie.
- To co z naszymi wakacjami ? – jako, że byłam uparta to byłam pamiętliwa i powróciłam do pierwotnego tematu naszej rozmowy. Bardzo chciałam już coś ustalić i móc zacząć działać.
- Dla mnie możemy jechać nawet teraz. Na ile chcesz jechać i wymyśliłaś jakieś miejsce? – Bartek dawał mi pełną swobodę i wszelkie decyzje pozostawił mnie, a ja chciałam by to była nasza wspólna decyzja.
- Wydaje mi się, że tydzień będzie spoko. A co do miejsca, to chciałam byśmy oboje rozważyli – znowu powróciłam do pozycji siedzącej by mieć ogląd na twarz ukochanego.
- Ja za bardzo morza nie lubię, wolałbym jakieś spokojniejsze miejsce. – wypowiedź chłopaka była zaskakująca. Myślałam, że właśnie zaproponuje morze, ale się pozytywnie rozczarowałam.
- Też myślałam o jakimś spokoju. Co Ty na to byśmy pojechali w góry ? Bieszczady? Nigdy nie byłam – Bieszczady, to było miejsce do którego zawsze chciałam dotrzeć, ale nigdy nie było mi po drodze. Zawsze wybór padał na Zakopane, ale tym razem miało być inaczej. Jak już się tak dogadywaliśmy to nie było opcji, żeby to nas poróżniło.
- Dla mnie spoko. A jedziemy sami czy kogoś zabieramy? – cieszyło mnie zainteresowanie ze strony chłopaka i to, że w końcu chciał brać czynny udział w planowaniu naszych wakacji. Fajnie było tak we dwoje planować wspólną przyszłość. Niby to nie było nic takiego, a cieszyło.
- Nie myślałam nad tym, ale w sumie jeżeli nie masz nic przeciwko moglibyśmy się zapytać Martyny i Filipa, co Ty na to? W końcu to nasi najbliżsi przyjaciele i fajnie byłoby nadrobić zaległości, co? Pojechalibyśmy samochodem, we czwórkę? – nowy plan jaki narodził się w mojej głowie spowodował, że nagle dostałam dodatkowego zastrzyku energii. Gdyby Bartek na to poszedł, to byłoby świetnie. Miałam dar przekonywania i wiedziałam, że byłam w stanie zrobić może nie wszystko, ale wiele by Go urobić na swoją stronę.
- No w sumie to nie jest głupie. A np. Damian? – nie poznawałam chłopaka, który leżał przede mną. Kiedyś chciał spędzać ze mną czas sam na sam, by mieć sporą dawkę intymności a w tamtej chwili planował grupowy wypad. W końcu byliśmy młodzi i powinniśmy byli korzystać z tego tytułu.
- Jak Damian to i Asia.. – ucięłam swoją wypowiedź bo nie wiedziałam co więcej miałam dodać. Byli ze sobą i nie mogłam stawiać muru pomiędzy nimi tak, jak Asia pomiędzy mną a Bartkiem, nie byłam taka sama jak ona i nie chciałam taką się stać.
- Nie myślałaś o tym, by się pogodzić? – na te słowa wyciągnęłam rękę przed siebie i położyłam ją na czole chłopaka. Gdyby nie to, że temperaturę na czole miał normalną to pomyślałabym, że był chory albo się czegoś naćpał. To, co powiedział ocierało się o żart albo o bajkę.
- Nie – powiedziałam to ironicznie i dodatkowo kiwając głową. To miał być znak dla chłopaka, że wygadywał brednie – A w ogóle umiałbyś z nią pić piwo i nie wiem grać w jakieś gry, czy coś? – to pytanie było retoryczne i nie wymagało, żadnych odpowiedzi z Jego strony. – Zakończmy ten temat, bo nie chcę się z Tobą kłócić – trochę byłam zła na to co powiedział, ale chciałam to uciąć i zapomnieć, albo pozostawić na rozważenie w innym terminie. Na razie, odroczyłam tą sprawę na później.
- Dobrze, dobrze. To trzeba się zapytać Martyny i Filipa czy pojadą z Nami – Bartek powrócił do początkowej rozmowy i chwała mu za to. Miał rację, zanim mieliśmy zająć się szukaniem miejsca, to musieliśmy się porozumieć z przyjaciółmi by wiedzieć na ile osób rezerwować. W ogóle znalezienie czegoś na początku sierpnia graniczyło z cudem, ale postanowiliśmy tego dokonać.
- Co powiesz na to, byśmy zaprosili ich pojutrze na jakąś kolację czy coś? Oczywiście nic wystawnego, po prostu spotkać się, pogadać – według mnie to był dobry pomysł. To miała być okazja nie tylko na zaproponowanie przyjaciołom wspólnych wakacji, ale i doskonały moment by nadrobić zaległości.
- Dla mnie spoko. Jutro rano skoczymy na zakupy i zaprosimy ich, może być ? – zdawało mi się, że Bartek chciał zająć się czymś innym bo ta nasza długa rozmowa zaczynała Go męczyć.
- Jasne – uśmiechnęłam się do Niego i przybliżyłam się by położyć się na nim. Nasze usta złączyły się w namiętny pocałunek co zakończyło się w ogóle nie zadziwiający sposób.


Mam nadzieję, że się podoba :)


5 komentarzy:

  1. Swietne jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że układa się Gosi i Bartkowi w związku !:) Oby tak dalej <3 Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu Ciebie podziwiam. Inni jak wstawiają rozdziały w tygodniu to są krótkie . A Twoje nie dość.że są długie to jeszcze cudowne. To w jaki sposób piszesz jest niesamowite. Czuję się jakbym to ja była na miejscu Gosi. Nie umiem słowami przekazać tego po jakim jestem wrażeniem. Z resztą chyba słowa tego nie okazałyby. Zdolna z Ciebie osóbka.
    Po prostu kocham to opowiadanie i Ciebie za nie!
    Życzę dużo pomysłów.
    Czekam na kolejny wpis :-)
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  4. super. czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosz , jak ja kocham to opowiadanie <3 jest ono cudowne , tak jak Ty :* ! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział . :) Pozdrawiam <3 / Patrycja.

    OdpowiedzUsuń