Miałam
wczoraj się do Was odezwać, ale już kompletnie nie miałam siły. W moim życiu
trwa naprawdę bardzo intensywny okres, dużo się dzieje, ciągle coś mam na głowie i
tak naprawdę nie wiem kiedy minęły ostatnie dwa tygodnie oraz jak je zdołałam
przeżyć. Ciągle jestem w rozjazdach i niestety jeszcze przez chwilę muszę w
nich pozostać, ale to już prawie finisz i zaczynam w końcu wakacje. W ciągu
tych dwóch tygodniu spędziłam ok 20 godzin w samochodzie/autobusie i
przemierzyłam ponad tysiąc kilometrów,
ale jak już wspominałam to jeszcze nie koniec, czeka mnie jeszcze jedna wizyta
w Krakowie.
Teraz
może Wam wyjaśnię co i jak, bo trochę trzymałam to w tajemnicy. Kiedy tydzień
temu byłam w Opolu i pracowałam codziennie od 9 do 17, po nocach uczyłam się na
rozmowę kwalifikacyjną na studia magisterskie w Krakowie na Uniwersytecie
Jagiellońskim. Później w sobotę po
południu wróciłam do domu, pojechałam ze znajomymi do pobliskiego miasta na
koncert mojego ulubionego Kamila Bednarka, wróciłam jakoś o 3 w nocy,
przepakowałam walizkę i w niedzielę o 11 pojechałam do Krakowa, by w
poniedziałek móc iść na rozmowę. Stresowałam się jak przed egzaminem na prawo
jazdy i myślałam, że pójdzie mi znacznie lepiej, natomiast wystąpiły pewne
komplikacje w komunikacji i koniec końców dostałam 90%, więc byłam zszokowana
bo myślałam, że poszło mi o wiele gorzej. We wtorek o 21 wróciłam do rodzinnego
miasta, a w środę o 6 pojechałam do Opola by iść do pracy. Tak sobie pracowałam
przez 3 dni, załatwiałam jeszcze pewne sprawy, uprzedziłam znajomych o moim
ewentualnym wyjeździe, wciąż nie wiedząc czy się dostałam czy nie, ponieważ był
jeszcze konkurs średnich. Przechodziłam przez różne stany stresogenne, np. w
piątek do 15 był termin składania dokumentów na Uniwersytecie Opolskim (gdzie w
rekrutacji byłam na 1 miejscu) a w Krakowie wyniki miały być również w piątek…
ale wieczorem! Na szczęście wczoraj z samego rana, już o 7 były wyniki w
Krakowie i … DOSTAŁAM SIĘ! Kamień spadł mi z serca i wszystko stało się jasne,
zaczynam swoją historię w całkiem nowym miejscu, które było moim marzeniem i celem
życiowym, który postawiłam sobie od niechcenia dwa lata temu i dokonałam tego. Wciąż
jest to dla mnie czymś nierealnym, bo słuchajcie ja nigdy nie byłam orłem. Był
okres kiedy miałam zagrożenie z matematyki i historii, kiedy ledwo co
sprawdziany w szkole pisałam na 2, a moja matura z matematyki to jakaś porażka.
Nigdy bym nie przypuszczała, że będę studiowała na Uniwersytecie z taką rangą i
wysoką poprzeczką. Gdyby ktoś mi powiedział, że pewnego dnia będę studentką
tejże uczelni to bym go porządnie wyśmiała. Moi niektórzy „znajomi” są w takim
szoku, że wydaje im się to nierealne. Pamiętam, że przed wyborem liceum, mama
prosiła mnie, żebym zastanowiła się czy nie chcę iść do zawodówki! A teraz
proszę bardzo, przeciętna uczennica, która w liceum była miała problemy w
nauce, obecnie będzie studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim. Żart? Otóż
nie. Bo chcieć to móc. Na swoim przykładzie chcę pokazać Wam, że wszystko jest
w Waszych rękach. Nawet jak nie dostaniecie się do wymarzonej szkoły, albo nie
zdacie matury tak jak chcecie, to wszystko możecie zmienić, po prostu nic się
samo nie zrobi. Podejmując studia 3 lata temu, nawet nie marzyłam o Krakowie
ani o jakimś innym mieście, wybrałam Opole ot tak i nie żałuję. Poznałam
cudownych ludzi, te trzy lata były okresem różnych doświadczeń i jestem
wdzięczna, że mogłam tyle doświadczyć, spełnić marzenia, pracować w cudownym
miejscu. A teraz, czas na zmiany. Wczoraj po powrocie z pracy, spakowałam swoje
3 lata i wróciłam do domu. Miałam to szczęście, że 3 lata spędziłam w jednym
mieszkaniu, ale tyle tych rzeczy mi się
nagromadziło, że wracałam jak wielbłąd. Moja przygoda z Opolem jeszcze się nie
kończy, muszę pozamykać pewne sprawy, mieszkaniowe, uczelniane czy pracownicze,
ale to już prawie finisz. Obecnie mam dwa dni wolnego a w poniedziałek ruszam
do Krakowa zawieźć dokumenty, szukać mieszkania i potem oficjalnie mam już
wakacje!
Jest
jeszcze jedna ważna kwestia. Podjęcie pewnych decyzji nie jest proste, wymaga
od nas sporo odwagi i zaryzykowania. Ja do końca nie wiedziałam co zrobić, czy
opuścić Opole, znajomych, pracę czy rzucić się na głęboką wodę. Miałam mętlik w
głowie a bliskie mi osoby mówiły, żebym została w Opolu, bo tam mam dobre
życie, bezpieczne i nie muszę się o nic martwić, a ja… Wiedziałam, że jak nie
spróbuję to będę żałować i naprawdę niewiele brakowało bym odpuściła. Po
koncercie Kamila Bednarka byłam już pewna co zrobię, On mnie tak nakręcił, że
wiedziałam, że zrobię wszystko by spełnić swoje marzenia, że nit nie będzie mi
mówił co mam robić. Marzenia same się nie spełnią! To My musimy walczyć,
pokonywać wszelkie przeszkody, zmagać się z przeciwnościami. Nie mam pewności
czy sobie poradzę w Krakowie, czy nie wylecę po pierwszej sesji, ale mam w
sobie dużo odwagi i wiem, że tak szybko nie odpuszczę. Będę walczyć do
ostatniego tchu o siebie i swoją przyszłość.
Pamiętajcie,
że Wasz los jest tylko w Waszych rękach i nie pozwólcie by ktoś decydował za
Was, bo tylko Wy wiecie co dla Was jest najlepsze. Ważne by doświadczać różnych
rzeczy i mieć marzenia i cele, bo to nakręca do życia. Pamiętajcie też o
Waszych pasjach i róbcie to co kochacie!
A
teraz kolejna część drugiego opowiadania, a The experience już niedługo!
Trudna
rozłąka cz 4
W nocy męczyły mnie różne sny i rano nie
czułam się wypoczęta. Moment podniesienia się z łóżka zwlekałam do ostatniej
chwili. Było jakoś po 10 a ja chodziłam po domu w pidżamie i nie miałam ochoty
gdziekolwiek się wybierać. Gdyby nie to, że umówiłam się z Przemkiem na 11, to
pewnie jeszcze bym gniła w łóżku. Czułam się trochę struta i moje samopoczucie
było naprawdę marne. Głównym powodem był Paweł i myśl, że tego poranka mogłam
obudzić się koło niego naprawdę mnie zabijała. Nie radziłam sobie z tęsknotą,
odległością i tą głupią złością. Chciałam po prostu przy nim być a
nienawidziłam jak coś mi w tym przeszkadzało. Nim zdążyłam się ubrać i cokolwiek
zrobić innego, usłyszałam dźwięk telefonu, a na wyświetlaczu widniało imię
Przemka.
- Tak, słucham? – trochę w panice
odezwałam się w słuchawce i jednocześnie szukałam jakiś ubrań w szafie bo coś
czułam, że nie miałam za wiele czasu.
- No hej, ja już czekam na dole.
- Nie jestem jeszcze gotowa, więc wejdź
na górę. Mieszkam pod 8 – do godziny 11 było jeszcze 10 minut, więc to nie jest
tak, że się spóźniałam, po prostu to on przyszedł wcześniej.
- Ok – kiedy usłyszałam odpowiedź
chłopaka pospiesznie zaczęłam się przebierać. Założyłam szare, długie spodnie
dresowe i zwykłą czarną bokserkę i wtedy
już usłyszałam pukanie do drzwi.
- Hej, wejdź – po otwarciu drzwi
wpuściłam Przemka do środka i ujrzałam Jego promienny uśmiech. Czułam, że
zapowiadał nam się bardzo fajny dzień i w sumie dzięki temu mogłam nie myśleć o
swoim zranionym sercu.
- Gotowa? – chłopak stanął naprzeciwko
mnie i w ręce trzymał deskorolkę, a na plecach miał plecak.
- Daj mi jeszcze chwilkę, ok? Chcesz coś
do picia? – wpuściłam Przemka do kuchni i uśmiechałam się lekko do niego chcąc
ukryć swoje zmieszanie zaistniałą sytuacją.
- Nie dziękuję. Zbieraj się i lecimy –
on chyba był najbardziej wyluzowanym chłopakiem jakiegokolwiek w życiu
spotkałam. Nie krępował się a w każdej sytuacji potrafił się odnaleźć.
Zostawiając go w kuchni poszłam do łazienki umyć zęby i związałam włosy w
kucyk. Po założeniu butów i wzięciu kluczy od domu ruszyliśmy do parku.
Stresowałam się jak diabli, ale Przemek zapewniał mnie, że początki zawsze są trudne, natomiast on będzie czuwał
nade mną.
- Teraz załóż to – kiedy byliśmy na
miejscu Przemek podał mi z plecaka ochraniacze, dzięki którym mój strach trochę
się zmniejszył i stałam się nieco odważniejsza. Jak już stanęłam na nogach, a
raczej na desce, to Przemek cały czas był przy mnie, trzymał mnie za ręce i nie
pozwalał, żebym upadła lub cokolwiek innego sobie zrobiła. Oboje bawiliśmy się
świetnie i śmialiśmy się przy tym jak małe dzieci. Poczułam namiastkę tego, co
On czuł jeżdżąc na desce - wolność. Pogoda nam również dopisała, więc nie było
żadnych powodów do zmartwień. Później dołączyli do nas znajomi Przemka i tak w
dużej grupie z pozoru nieznajomych mi osób spędziłam całe popołudnie.
- Dzisiaj organizujemy u mnie ognisko,
mam nadzieję, że wpadniesz – akurat poszliśmy do pobliskiego sklepu po coś do
picia, bo oboje byliśmy odrobinę zmęczeni. Jego propozycja wydawała mi się być
wspaniałą kontynuacją tego popołudnia i nie miałam zamiaru sobie tego odmawiać.
- A wiesz, że chętnie wpadnę, tylko
muszę uprzedzić mamę – w tym momencie sięgnęłam po telefon do kieszeni i zdałam
sobie sprawę, że nie wzięłam go z domu. Na dodatek miałam zgadać się z
dziewczynami co do naszego wspólnego wyjścia do kina.
- Coś się stało? – Przemek musiał
zauważył moje zmieszanie i lekkie przerażenie, które pojawiło się na mojej
twarzy i stąd też wzięło się jego pytanie.
- Nie wzięłam telefonu. Możemy umówić
się tak, że przyślesz mi swój adres smsem? Ja i tak muszę jeszcze wrócić do domu
– chciałam się też przebrać, ale przede wszystkim skontaktować z dziewczynami,
by czasem nie były mnie złe, bo coś czułam, że właśnie w tamtym momencie
telefonicznie się do mnie dobijały.
- Ale już chcesz iść?
- Tak, mam jeszcze coś do załatwienia.
Będziemy w kontakcie, pa – uśmiechnęłam się do chłopaka i nie czekając na żadne
słowa z Jego strony ruszyłam do domu. Będąc na miejscu od razu rzuciłam się na
telefon i panował w nim istny armagedon. Było kilka połączeń od mamy, Moniki,
Karoliny no i od Pawła. Na początku skontaktowałam się z przyjaciółkami, które tak
jak przewidywałam, były na mnie złe, że je wystawiłam i na dodatek nie
odbierałam telefonu. Powiedziały mi, że są właśnie przed kinem, także spóźniłam
się. Do mamy nie dzwoniłam, bo i tak wiedziałam, że za niecałą godzinę przyjdzie
z pracy, a co do Pawła… Postanowiłam odwlec to na trochę później i poszłam
wziąć prysznic. Cały czas myślałam, czy moje zachowanie mieściło się w
granicach moralności, przecież miałam chłopaka a szłam z innym na ognisko. Nota
bene Przemek nie wiedział, że miałam chłopaka, więc z jego strony mogło to
trochę inaczej wyglądać, ale ja miałam wielką ochotę iść na to ognisko, pić
piwo, bawić się w gronie naprawdę wyluzowanych ludzi. Poznając znajomych
Przemka miałam wrażenie, że zyskałam nową jakość, powiew świeżości w moim
życiu. Tak, wiem, że moje zachowanie ociera się o egoizm, ale ja taka jestem.
Lubię dostawać to co chcę, lubię mieć to co chcę, A przede wszystkim lubiłam
jak wszystko szło po mojej myśli.
- Mamo wychodzę dzisiaj ze znajomymi na
ognisko – zwróciłam się do mamy, która akurat odpoczywała po dniu pracy. Na
szczęście była już sobota i mama pracowała krócej niż zazwyczaj.
- Ognisko? O te porze? – te słowa były
jedynie dowodem na to, że moja mama była taka sama jak każda inna, czyli bardzo
troskliwa.
- Jest ciepło jeszcze, a poza tym od
ognia robi się ciepło. – wiedziałam, że nic mi nie uniemożliwi uczestnictwa w
tej imprezie. Bardzo chciałam tam być i zżyć się bardziej z tymi ludźmi.
- A gdzie to ognisko? – troskę jeszcze
byłam w stanie przyjąć, ale nie lubiłam wywiadów, dopytywania się o wszystko.
Chciałam by mama mi ufała a nie nadmiernie kontrolowała.
- U kolegi, napiszę Ci później jego
adres, ok? I proszę o nic więcej nie pytaj, dobrze? – lekko uśmiechnęłam się w
jej stronę i wróciłam do pokoju. Na telefonie miałam już adres do Przemka i
kojarzyłam tą dzielnicę. Było to osiedle domów jednorodzinnych niedaleko
centrum miasta. Wiedziałam, że Przemek chodził do prywatnej szkoły także
spodziewałam się, że nie miał takiego samego statusu materialnego co ja.
Różniło nas to, natomiast nie odczuwałam żadnego dyskomfortu z tego powodu, bo
ta różnica naprawdę nie była odczuwalna. To prawda, że Przemek był pewny
siebie, otwarty, wyluzowany i miał może nawet lekko podwyższoną samoocenę, lecz
właśnie to mnie do niego przyciągało. Wiem, że niektórych takie cechy
odrzucają, wcześniej pewnie bym należała do tej grupy ludzi, ale teraz coś się
we mnie zmieniło i w tym aspekcie ta zmiana była odczuwalna. Ubrałam się
stosunkowo ciepło, ponieważ miałam zwykłe rurki, bluzkę na krótki rękaw i
czarną wciąganą bluzę no i trampki. Przed wyjściem postanowiłam jeszcze
zadzwonić do Pawła i sprawdzić, co wcześniej chciał ode mnie.
- Halo? – słysząc głos chłopaka w
telefonie nie był to jedyny dochodzący dźwięk. W oddali słyszałam jakiś głos
kobiecy no i męski, po czym poznałam, że nie był sam.
- Cześć, dzwoniłeś do mnie – byłam
trochę obojętna na ten telefon i czułam, że to, czego chciał ode mnie Paweł,
niczym mnie nie zaskoczy.
- Tak, próbowałem się do Ciebie
dodzwonić przez kilka godzin, gdzie byłaś ? – mój trzeci zmysł podpowiadał mi,
że Paweł nie był do końca trzeźwy. Nie wiem, może mi się wydawało, ale znałam
go na tyle dobrze, śmiało umiałam to wyczuć.
- W parku ze znajomymi. Tylko po to
dzwoniłeś? – nie chciałam mu się spowiadać gdzie, z kim po co i dlaczego. Tak
samo jak on mi się nie tłumaczył, gdzie właśnie przebywał, bo szczerze
wątpiłam, że był w swoim domu i pracował nad ważnym projektem.
- Nie, chciałem z Tobą porozmawiać,
sprawdzić czy nadal jesteś zła na mnie. – słowa chłopaka coraz bardziej
wprawiały mnie w zakłopotanie, bo po pierwsze, z każdym kolejnym słowem
wyczuwałam stan nietrzeźwości, a po drugie kiedy ja się dobrze bawiłam to on
starał się mnie ułaskawić.
- Słyszę, że tworzenie projektu idzie Ci
w zaskakująco miłej atmosferze – zmieniłam temat, by nie być tylko atakowaną i
żeby trochę zmniejszyć swoje wyrzuty sumienia. Głosy w oddali się nasiliły a po
chwili całkowicie ucichły i było tylko słychać trzaśnięcie drzwiami, a Paweł
nadal milczał – Jeśli to wszystko, to muszę kończyć, ja również jestem umówiona
– specjalnie to powiedziałam by wzbudzić w nim zazdrość.
- Iza, to nie tak. My naprawdę robimy ten
projekt, ale teraz akurat zrobiliśmy sobie przerwę – tłumaczenia Pawła mnie nie
przekonywały i co więcej, chciałam jeszcze bardziej go docisnąć.
- I pijecie sobie alkohol na lepszą
percepcję mózgu…
- Iza ja nie…
- Daruj sobie. Znam Cię i wiem jaki
jesteś po alkoholu. Przepraszam, ale już dłużej nie mogę z Tobą rozmawiać, ja
również idę się dobrze bawić, na razie – byłam wściekła, potwornie zła i
zdenerwowana. Mój dobry humor prysł jak bańka mydlana, ale o dziwo chęć dobrej
zabawy nigdzie się nie ulotniła. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej nabrałam
chęci na to, by sobie nie odmawiać szaleństwa i radości tylko dlatego, że mój
chłopak zachowywał się jak skończony dupek.
Ostatnio czytałam na blogu "kajampsy", ze szuka 2 współlokatorek do mieszkania w Krakowie
OdpowiedzUsuń:) czekam na next
OdpowiedzUsuńSuuper:D next :))
OdpowiedzUsuńgratulacje. super czesc. ola
OdpowiedzUsuńChyba zaponnialas że Masz jeszcze Stare opowiadania....Szkoda że zaczelas skupiać się na nowym. .
OdpowiedzUsuńChyba napisała że kolejna część The experience już niedługo czytaj uważnie
UsuńO niczym nie zapomniałam. Ostatnia część Trudnej rozłąki była 3 tygodnie temu, więc przyszła najwyższa pora na kolejną część. Wiele razy podkreślałam, że to The experience jest dla mnie priorytetem i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się już jutro.
UsuńWitaj GENIALNA kobieto! :-*
OdpowiedzUsuńNa początku WIELKIE GRATULACJE. Osiągnełaś to co chciałaś. Zawdzięczasz to swojej ciężkiej pracy i chyba nie ma nic piękniejszego. Możesz śmiało spojrzeć z dumą w lustro i powiedzieć.że zrobiłaś wszystko. Osiągnełaś bardzo dużo, a to dopiero początek. Zrobiłas bardzo wiele i nie poddałaś sie. Coś czuję ( ba nawet jestem pewna),że bardzo dobrze sobie poradzisz w Krakowie. Nie odpścisz tak szybko,bo będziesz pamiętać o czym marzysz,do czego w życiu zmierzasz. Trud jaki poświęciłaś na pewno nie pójdzie na marne. Czytając o matematyce aż się wierzyć nie chce. Jak kiedyś zwatpię w to co robię i po co . Przypomnę wtedy sobie Ciebie. Zmotywowałaś mnie. Warto walczyć o swoje marzenia. Jak widać wszystko jest do osiągnięcia ale bez naszych chęci i pracy nie ma nic.
Co do części opowiadania. Wydaje mi się,że Paweł coś( a może nawet kogoś )ukrywa przed Izą. Dziwne jest jego zachowanie. "Rodzi się " nam kolejne cudeńko. ;-)
Pozdrawiam :-*
/Eli..
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! :* Zdecydowałam się opisać swoją historię tylko dlatego, żeby komuś dodać sił, motywacji do działania, by zarazić w innym człowieku myśl, że nigdy nie jest za późno na zmianę. To My jesteśmy kowalami własnego losu i wszystko jest w naszych rękach, ale bez pracy nie ma efektów :)
UsuńDokładnie tak. Czasami warto postawić wszystko na jedną kartę,aby później czerpać z tego korzyści. porządnie mnie zmotywowałaś. Masz w sobie to "coś" i umiesz dotrzeć do innych. :-)
Usuń/Eli..