środa, 16 lipca 2014

The experience cz 161

I tak prawie dobiegł tydzień, kiedy Jego nie było. Codziennie kserowałam notatki od Martyny, skanowałam je w domu i wysyłałam Bartkowi. Od ostatniej rozmowy, rozmawialiśmy ze sobą tylko raz, ale to była zwykła rozmowa. Ja pytałam się, czy rozczytywał notatki, czy je czytał a on dziękował, pytał, co u mnie i zawsze po chwili musiał kończyć.
Moje życie ciągle miało ten sam schemat szkoła – dom. Nawet nie miałam czasu spotkać się z Martyną czy Filipem, bo po szkole szybko wracałam do domu by się uczyć. Nie myślałam, że wszyscy nauczyciele będą się tak gorączkować i oprócz przerobienia normalnych tematów, zaczynaliśmy już powtórki do matury. Nie wiem od czego to zależało, ale szybko się męczyłam i już o godzinie 22 leżałam w łóżku, bo nie miałam sił do dalszej nauki.
Dzisiaj był piątek i postanowiłam dać sobie spokój z nauką i wszelkimi obowiązkami. Gdy wróciłam do domu, od razu rzuciłam się na kanapę i zaległam na niej z czekoladkami. Moje błogie leżenie przerwał dźwięk telefonu, a na wyświetlaczu ujrzałam imię brata Bartka. Byłam zaskoczona, że do mnie dzwonił szczególnie, że Bartka nie było w mieście. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to, to, że musiało się coś stać.
- Tak słucham? – powiedziałam do słuchawki chcąc od razu dowiedzieć się, czemu Jacek do mnie dzwonił. Miałam złe przeczucia i nie mogłam już znieść tej niepewności.
- Cześć Gosia, słuchaj dasz radę przyjechać do mieszkania Bartka? – Jacek miał trochę niespokojny głos i nie wiedziałam jak miałam Go rozumieć. Czy Bartek wrócił i Jacek chciał mnie ściągnąć do mieszkania? Ale przecież Bartek sam mógł do mnie zadzwonić. Od razu wiedziałam, że musiało stać się coś złego.
- Stało się coś? – byłam zaniepokojona i zdezorientowana. Nie lubiłam niespodzianek i przeciągania rozmów. To zdecydowanie nie było na moje nerwy.
- Mam nadzieję, że nie. Proszę przyjedź – nic nie rozumiałam i co najgorsze nie miałam już żadnego pomysłu. Musiałam tam jechać by się czegoś dowiedzieć, bo inaczej, chyba byśmy nie doszli do porozumienia.
- Dobrze, zaraz będę – zebrałam się jak najszybciej potrafiłam i od razu pojechałam do mieszkania Bartka. Stresowałam się i czułam wewnętrzny niepokój. O co mogło chodzić? Czy Bartek się w coś wpakował? Już miałam dość tych wszystkich pytań i braku jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie byłam z kamienia i nie byłam w stanie wszystkiego znieść.
Na szczęście nie było korków i w miarę szybko dotarłam do mieszkania Bartka. Jacek od razu otworzył mi drzwi od klatki schodowej i czym prędzej pobiegłam na właściwe piętro.
- Hej – uśmiechnęłam się lekko do chłopaka i nieśmiało weszłam do środka. To, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiedziałam, po co Jacek mnie tam ściągnął i dlaczego akurat tam musieliśmy się spotkać.
- Gosia, wiesz co się dzieje z Bartkiem? – Jacek stał i proszącym wzrokiem patrzył się na mnie, a obok niego stała ta nadal nieznajoma mi dziewczyna. To jej widok zwalił mnie z nóg i nie potrafiłam się odezwać. Przysięgam, gdyby wzrok mógł zabijać to ona właśnie wtedy by mnie uśmierciła.
- Nie rozumiem – taka była prawda, nie wiedziałam co Oni wiedzieli, a czego Bartek im nie powiedział. Nie mogłam Go zdradzić, ale też za dużo nie wiedziałam. Czułam się niepewnie i tak jakby wymagali ode mnie niemożliwych rzeczy.
- Nie ma Go już od tygodnia – do rozmowy wtrąciła się ona- nieznajoma, a ja poczułam najszczerszą ochotę ignorowania nie tylko jej słów, ale także i jej obecności. Nie rozumiałam skąd u niej taka troska o chłopaka.
- To On nic Ci nie powiedział? – swoje słowa skierowałam tylko do Jacka i byłam szczerze zaskoczona tym, że Oni nic nie wiedzieli. Jak to było możliwe, że Bartek o swoim wyjeździe uprzedził mnie, a nie Jacka? Przecież byli sobie bliscy i to wręcz nie mieściło się w głowie. Albo byłam nazbyt tępa żeby to zrozumieć, albo faktycznie to wszystko było strasznie pokręcone.
- O czym Ty mówisz? – teraz odezwał się Jacek i patrzył na mnie dosyć wymownie. Poczułam się strasznie głupio z tym, że dla Bartka byłam ważniejsza niż Jego własny brat. Dlaczego Jemu nic nie powiedział? O co cholera tu chodziło.
- Bartek wyjechał – powiedziałam to, jakby to było oczywiste, ale właściwie tak nie było. Bartek swój wyjazd otoczył wielką tajemnicą, tylko nie rozumiałam, po co to robił. Gdzie był w tym sens? Czy On przeczuwał, że jakby Jacek się o tym dowiedział to by Go nie puścił?
- Skąd Ty to niby wiesz? – dziewczyna miała mnie za wroga i to jeszcze bardziej spotęgowało moją złość do Niej. Nie chciałam się przed nią tłumaczyć, tak naprawdę wiedziałam, że była nikim dla Bartka. Tylko czemu w takim razie mieszkała w Jego mieszkaniu?
- Gośka proszę, powiedz wszystko co wiesz – Jacek zauważył to, że milczałam i nie odpowiadałam na pytania zadawane przez dziewczynę. Nie miałam ochoty składać wszelkich wyjaśnień w jej obecności.
- Możemy porozmawiać na osobności, bez świadków? – mówiłam to do Jacka, ale kątem oka patrzyłam na brunetkę. Na jej twarzy pojawiła się ogromna złość i niechęć do mnie. Bez sensu było ukrywać, że ja również nie darzyłam jej sympatią.
- Ja mam prawo wiedzieć, co się dzieje z moim chłopakiem! Martwię się o Niego – złość, z jaką wybuchła współlokatorka Bartka sprawiła, że zaczęłam się śmiać z jej słów. Naprawdę uważała się za Jego dziewczynę? Dla mnie to było żałośnie śmieszne.
- Jak jesteś Jego dziewczyną to, czemu nic Ci nie powiedział? Może zadzwoń do Niego i się wszystkiego dowiesz – nagle wezbrała we mnie pewność siebie i doznałam przypływu siły. Może i byłam arogancka i nie powinnam była jej tak traktować, ale nie wierzyłam, że była w związku z Bartkiem. Nie pasowało mi to do Niego, szczególnie biorąc pod uwagę Jego obecne zachowanie.
- Próbowałam! – dziewczyna na każde moje słowo reagowała z jeszcze większą złością a to akurat sprawiało mi przyjemność. Według tego co mówiła, to Bartek nie odbierał telefonów od Niej. Czułam się wyróżniona, bo ja akurat z tym problemu nie miałam.
- To widocznie nie chce z Tobą rozmawiać…
- Gosia martwię się o Niego, mówił Ci coś? – Jacek przerwał moją dziecinną wymianę zdań z mniemaną wybranką serca Bartka. Nie chciałam się dalej z nią przekomarzać, bo to do niczego nie prowadziło. Jacek szczerze martwił się o Brata i musiałam mu pomóc.
- Za wiele nie wiem. Powiedział mi w poniedziałek, że musi wyjechać i nie wie kiedy wróci. Ja naprawdę nie spodziewałam się tego, że Ty nic nie wiesz, inaczej bym Ci powiedziała – patrzyłam przepraszającym wzrokiem na brata mojego ukochanego. Wiedziałam, że poczuł się zawiedziony, ale ja naprawdę nie miałam na to wpływu.
- Mówił dokąd jedzie? Kontaktował się z Tobą od tego czasu? – Jacek starał się czegoś więcej dopytać, ale z każdym dalszym słowem czułam, że będę musiała jeszcze bardziej Go rozczarować. Nie mogłam skłamać, że nie dzwonił do mnie, bo Jacek martwiłby się czy z Bartkiem wszystko w porządku. Czułam, że jak tylko Bartek wróci, to urwę mu za to głowę.
- Nic nie chciał mi powiedzieć, tylko tyle, że musi wyjechać, poskładać myśli. Rozmawiałam z nim wczoraj i wszystko jest w porządku, żyje i ma się dobrze – lekko uśmiechnęłam się mając nadzieję, że to zmniejszy ciężar, jaki tkwił w Jacku, ale na marne mi się to zdało. Rozumiałam, że musiało mu być ciężko, sama bym wariowała na Jego miejscu. Wstydziłam się za Bartka, że nic mu nie powiedział. Było mi głupio, że to de facto ja byłam ważniejsza niż Jego brat.
- Ode mnie nawet telefonu nie chce odebrać…
- Jacek nie bądź na Niego zły. On pewnie obawia się morałów z Twojej strony a podejrzewam, że jakby Ci powiedział to unieskuteczniłbyś mu ten wyjazd – powiedziałam mu o swoich przypuszczeniach i starałam się jakoś wytłumaczyć Bartka, ale nie mogłam mu tego darować. Postawił mnie w naprawdę nieręcznej sytuacji.
- Zapewne tak…
- Chętnie dałabym Ci mój telefon, żebyś zadzwonił do Niego, ale wtedy już ode mnie nie odbierze i może nam to wyjść na gorsze. Przekażę mu, że się martwisz – położyłam swoją dłoń na ramieniu chłopaka, a On lekko się uśmiechnął.
- Dziękuję – ulżyło mi, gdy Jacek się uspokoił i miałam nadzieję, że wcale nie będzie aż tak zły na brata. Bartek był taką osobą, która lubiła czuć się wolna i niezależna, tak właśnie było w tym przypadku. Musieliśmy uszanować Jego decyzję i cierpliwie czekać na powrót.

- Ja będę się już zbierać – kątem oka rzuciłam na dziewczynę, która była odwrócona do mnie tyłem, wpatrywała się w widok za oknem. Nie wiedziałam, co łączyło ją z Bartkiem, ale żal mi się jej trochę zrobiło. Może się w nim zakochała a On traktował ją w taki sposób? Pomimo całej miłości do Bartka, wiedziałam, że nie postępował słusznie, że jak chciał wyjechać, to mógł powiadomić o tym nie tylko mnie, ale i najbliższych.


Jednak bez bloga wytrzymać nie mogę :) Pomimo zmęczenia i strasznej senności jeszcze musiałam zamieścić tą część. Radzę wziąć głęboki wdech i przygotować się na kolejną część :) 

7 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać następnego !!!!!!!!! O co chodzi z tą dziewczyną ? Mam nadzieje że Gosia i Bartek będą razem bo na to zasłużyli

    OdpowiedzUsuń
  2. oddech wziety- mozesz dodawac...hahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  3. błagam dawaj jedną część dziennie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejną część z utęsknieniem 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha i dobrze że nie możesz wytrzymać . czekam na nowy rozdział i nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy na na wdechu długo wytrzymam :-) . Hmm... mówiłam Ci ,że jesteś cudowna? Jeśli nie to teraz mówie. Oj dzieje się ,dzieje . Ciekawi mnie cała ta realcja z tą brumetką,której nie lubię i Bartka.
    Ostatnio nawet nie miałam chwilki aby wejść na bloga.
    Także trzymaj się i odpoczywaj czasami. Jeszcze coś Ci sie stanie i kto wtedy będzie pisał nam TAKIE GENIALNE opowiadanie? No właśnie nikt :-D
    Buziaki
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam czekam na kolejna :) jestem ciekawa kim jest ta dziewczyna? ola

    OdpowiedzUsuń