I tak prawie
dobiegł tydzień, kiedy Jego nie było. Codziennie kserowałam notatki od Martyny,
skanowałam je w domu i wysyłałam Bartkowi. Od ostatniej rozmowy, rozmawialiśmy
ze sobą tylko raz, ale to była zwykła rozmowa. Ja pytałam się, czy rozczytywał notatki,
czy je czytał a on dziękował, pytał, co u mnie i zawsze po chwili musiał
kończyć.
Moje życie ciągle
miało ten sam schemat szkoła – dom. Nawet nie miałam czasu spotkać się z
Martyną czy Filipem, bo po szkole szybko wracałam do domu by się uczyć. Nie
myślałam, że wszyscy nauczyciele będą się tak gorączkować i oprócz przerobienia
normalnych tematów, zaczynaliśmy już powtórki do matury. Nie wiem od czego to
zależało, ale szybko się męczyłam i już o godzinie 22 leżałam w łóżku, bo nie
miałam sił do dalszej nauki.
Dzisiaj był piątek
i postanowiłam dać sobie spokój z nauką i wszelkimi obowiązkami. Gdy wróciłam
do domu, od razu rzuciłam się na kanapę i zaległam na niej z czekoladkami. Moje
błogie leżenie przerwał dźwięk telefonu, a na wyświetlaczu ujrzałam imię brata
Bartka. Byłam zaskoczona, że do mnie dzwonił szczególnie, że Bartka nie było w
mieście. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to, to, że musiało się coś stać.
- Tak słucham? –
powiedziałam do słuchawki chcąc od razu dowiedzieć się, czemu Jacek do mnie
dzwonił. Miałam złe przeczucia i nie mogłam już znieść tej niepewności.
- Cześć Gosia,
słuchaj dasz radę przyjechać do mieszkania Bartka? – Jacek miał trochę
niespokojny głos i nie wiedziałam jak miałam Go rozumieć. Czy Bartek wrócił i
Jacek chciał mnie ściągnąć do mieszkania? Ale przecież Bartek sam mógł do mnie
zadzwonić. Od razu wiedziałam, że musiało stać się coś złego.
- Stało się coś? –
byłam zaniepokojona i zdezorientowana. Nie lubiłam niespodzianek i przeciągania
rozmów. To zdecydowanie nie było na moje nerwy.
- Mam nadzieję, że
nie. Proszę przyjedź – nic nie rozumiałam i co najgorsze nie miałam już żadnego
pomysłu. Musiałam tam jechać by się czegoś dowiedzieć, bo inaczej, chyba byśmy
nie doszli do porozumienia.
- Dobrze, zaraz
będę – zebrałam się jak najszybciej potrafiłam i od razu pojechałam do
mieszkania Bartka. Stresowałam się i czułam wewnętrzny niepokój. O co mogło
chodzić? Czy Bartek się w coś wpakował? Już miałam dość tych wszystkich pytań i
braku jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie byłam z kamienia i nie byłam w stanie
wszystkiego znieść.
Na szczęście nie
było korków i w miarę szybko dotarłam do mieszkania Bartka. Jacek od razu
otworzył mi drzwi od klatki schodowej i czym prędzej pobiegłam na właściwe
piętro.
- Hej –
uśmiechnęłam się lekko do chłopaka i nieśmiało weszłam do środka. To, co
zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiedziałam, po co Jacek
mnie tam ściągnął i dlaczego akurat tam musieliśmy się spotkać.
- Gosia, wiesz co
się dzieje z Bartkiem? – Jacek stał i proszącym wzrokiem patrzył się na mnie, a
obok niego stała ta nadal nieznajoma mi dziewczyna. To jej widok zwalił mnie z
nóg i nie potrafiłam się odezwać. Przysięgam, gdyby wzrok mógł zabijać to ona
właśnie wtedy by mnie uśmierciła.
- Nie rozumiem –
taka była prawda, nie wiedziałam co Oni wiedzieli, a czego Bartek im nie powiedział.
Nie mogłam Go zdradzić, ale też za dużo nie wiedziałam. Czułam się niepewnie i
tak jakby wymagali ode mnie niemożliwych rzeczy.
- Nie ma Go już od
tygodnia – do rozmowy wtrąciła się ona- nieznajoma, a ja poczułam najszczerszą
ochotę ignorowania nie tylko jej słów, ale także i jej obecności. Nie
rozumiałam skąd u niej taka troska o chłopaka.
- To On nic Ci nie
powiedział? – swoje słowa skierowałam tylko do Jacka i byłam szczerze
zaskoczona tym, że Oni nic nie wiedzieli. Jak to było możliwe, że Bartek o
swoim wyjeździe uprzedził mnie, a nie Jacka? Przecież byli sobie bliscy i to
wręcz nie mieściło się w głowie. Albo byłam nazbyt tępa żeby to zrozumieć, albo
faktycznie to wszystko było strasznie pokręcone.
- O czym Ty
mówisz? – teraz odezwał się Jacek i patrzył na mnie dosyć wymownie. Poczułam
się strasznie głupio z tym, że dla Bartka byłam ważniejsza niż Jego własny
brat. Dlaczego Jemu nic nie powiedział? O co cholera tu chodziło.
- Bartek wyjechał
– powiedziałam to, jakby to było oczywiste, ale właściwie tak nie było. Bartek
swój wyjazd otoczył wielką tajemnicą, tylko nie rozumiałam, po co to robił.
Gdzie był w tym sens? Czy On przeczuwał, że jakby Jacek się o tym dowiedział to
by Go nie puścił?
- Skąd Ty to niby
wiesz? – dziewczyna miała mnie za wroga i to jeszcze bardziej spotęgowało moją
złość do Niej. Nie chciałam się przed nią tłumaczyć, tak naprawdę wiedziałam,
że była nikim dla Bartka. Tylko czemu w takim razie mieszkała w Jego mieszkaniu?
- Gośka proszę,
powiedz wszystko co wiesz – Jacek zauważył to, że milczałam i nie odpowiadałam
na pytania zadawane przez dziewczynę. Nie miałam ochoty składać wszelkich
wyjaśnień w jej obecności.
- Możemy
porozmawiać na osobności, bez świadków? – mówiłam to do Jacka, ale kątem oka
patrzyłam na brunetkę. Na jej twarzy pojawiła się ogromna złość i niechęć do
mnie. Bez sensu było ukrywać, że ja również nie darzyłam jej sympatią.
- Ja mam prawo
wiedzieć, co się dzieje z moim chłopakiem! Martwię się o Niego – złość, z jaką
wybuchła współlokatorka Bartka sprawiła, że zaczęłam się śmiać z jej słów.
Naprawdę uważała się za Jego dziewczynę? Dla mnie to było żałośnie śmieszne.
- Jak jesteś Jego
dziewczyną to, czemu nic Ci nie powiedział? Może zadzwoń do Niego i się
wszystkiego dowiesz – nagle wezbrała we mnie pewność siebie i doznałam
przypływu siły. Może i byłam arogancka i nie powinnam była jej tak traktować,
ale nie wierzyłam, że była w związku z Bartkiem. Nie pasowało mi to do Niego,
szczególnie biorąc pod uwagę Jego obecne zachowanie.
- Próbowałam! –
dziewczyna na każde moje słowo reagowała z jeszcze większą złością a to akurat
sprawiało mi przyjemność. Według tego co mówiła, to Bartek nie odbierał
telefonów od Niej. Czułam się wyróżniona, bo ja akurat z tym problemu nie miałam.
- To widocznie nie
chce z Tobą rozmawiać…
- Gosia martwię
się o Niego, mówił Ci coś? – Jacek przerwał moją dziecinną wymianę zdań z
mniemaną wybranką serca Bartka. Nie chciałam się dalej z nią przekomarzać, bo
to do niczego nie prowadziło. Jacek szczerze martwił się o Brata i musiałam mu
pomóc.
- Za wiele nie
wiem. Powiedział mi w poniedziałek, że musi wyjechać i nie wie kiedy wróci. Ja
naprawdę nie spodziewałam się tego, że Ty nic nie wiesz, inaczej bym Ci
powiedziała – patrzyłam przepraszającym wzrokiem na brata mojego ukochanego.
Wiedziałam, że poczuł się zawiedziony, ale ja naprawdę nie miałam na to wpływu.
- Mówił dokąd jedzie?
Kontaktował się z Tobą od tego czasu? – Jacek starał się czegoś więcej dopytać,
ale z każdym dalszym słowem czułam, że będę musiała jeszcze bardziej Go
rozczarować. Nie mogłam skłamać, że nie dzwonił do mnie, bo Jacek martwiłby się
czy z Bartkiem wszystko w porządku. Czułam, że jak tylko Bartek wróci, to urwę
mu za to głowę.
- Nic nie chciał
mi powiedzieć, tylko tyle, że musi wyjechać, poskładać myśli. Rozmawiałam z nim
wczoraj i wszystko jest w porządku, żyje i ma się dobrze – lekko uśmiechnęłam
się mając nadzieję, że to zmniejszy ciężar, jaki tkwił w Jacku, ale na marne mi
się to zdało. Rozumiałam, że musiało mu być ciężko, sama bym wariowała na Jego
miejscu. Wstydziłam się za Bartka, że nic mu nie powiedział. Było mi głupio, że
to de facto ja byłam ważniejsza niż Jego brat.
- Ode mnie nawet
telefonu nie chce odebrać…
- Jacek nie bądź
na Niego zły. On pewnie obawia się morałów z Twojej strony a podejrzewam, że
jakby Ci powiedział to unieskuteczniłbyś mu ten wyjazd – powiedziałam mu o
swoich przypuszczeniach i starałam się jakoś wytłumaczyć Bartka, ale nie mogłam
mu tego darować. Postawił mnie w naprawdę nieręcznej sytuacji.
- Zapewne tak…
- Chętnie dałabym
Ci mój telefon, żebyś zadzwonił do Niego, ale wtedy już ode mnie nie odbierze i
może nam to wyjść na gorsze. Przekażę mu, że się martwisz – położyłam swoją
dłoń na ramieniu chłopaka, a On lekko się uśmiechnął.
- Dziękuję –
ulżyło mi, gdy Jacek się uspokoił i miałam nadzieję, że wcale nie będzie aż tak
zły na brata. Bartek był taką osobą, która lubiła czuć się wolna i niezależna,
tak właśnie było w tym przypadku. Musieliśmy uszanować Jego decyzję i
cierpliwie czekać na powrót.
- Ja będę się już
zbierać – kątem oka rzuciłam na dziewczynę, która była odwrócona do mnie tyłem,
wpatrywała się w widok za oknem. Nie wiedziałam, co łączyło ją z Bartkiem, ale
żal mi się jej trochę zrobiło. Może się w nim zakochała a On traktował ją w
taki sposób? Pomimo całej miłości do Bartka, wiedziałam, że nie postępował
słusznie, że jak chciał wyjechać, to mógł powiadomić o tym nie tylko mnie, ale
i najbliższych.
Jednak bez bloga wytrzymać nie mogę :) Pomimo zmęczenia i strasznej senności jeszcze musiałam zamieścić tą część. Radzę wziąć głęboki wdech i przygotować się na kolejną część :)
Nie mogę się doczekać następnego !!!!!!!!! O co chodzi z tą dziewczyną ? Mam nadzieje że Gosia i Bartek będą razem bo na to zasłużyli
OdpowiedzUsuńoddech wziety- mozesz dodawac...hahaha :)
OdpowiedzUsuńbłagam dawaj jedną część dziennie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część z utęsknieniem 😘😘
OdpowiedzUsuńHahaha i dobrze że nie możesz wytrzymać . czekam na nowy rozdział i nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuńNie wiem czy na na wdechu długo wytrzymam :-) . Hmm... mówiłam Ci ,że jesteś cudowna? Jeśli nie to teraz mówie. Oj dzieje się ,dzieje . Ciekawi mnie cała ta realcja z tą brumetką,której nie lubię i Bartka.
OdpowiedzUsuńOstatnio nawet nie miałam chwilki aby wejść na bloga.
Także trzymaj się i odpoczywaj czasami. Jeszcze coś Ci sie stanie i kto wtedy będzie pisał nam TAKIE GENIALNE opowiadanie? No właśnie nikt :-D
Buziaki
/Eli..
czekam czekam na kolejna :) jestem ciekawa kim jest ta dziewczyna? ola
OdpowiedzUsuń