Minęły już dwa dni
odkąd On wyjechał, było mi przykro, że się nie odezwał do tego czasu. Nie wiem
na co liczyłam… Myślałam, że w końcu pokaże mi, że jestem dla Niego ważna, bo
inaczej, dlaczego prosiłby abym poczekała? Miałam masę różnych dziwnych myśli w
głowie. Wszystkie skupiały się wokół Niego i szukały wytłumaczenia tego, co się
działo. Za każdym razem dochodziłam do tego samego wniosku, podejrzewałam, że
mógł być na coś chory i dlatego wyjechał, bym nie musiała patrzeć jak cierpi, a
miałam czekać aż wyzdrowieje. Ciągle ta myśl siedziała mi w głowie i nie
umiałam się jej pozbyć. Aż w końcu postanowiłam, że to ja do Niego zadzwonię i
dowiem się, co się działo, czy wszystko było w porządku, jak się czuł itp.
Przecież obiecał mi, że będzie odbierał ode mnie telefony.
- Tak słucham? –
słysząc ten głos, poczułam jak bardzo za Nim tęskniłam. Było mi łatwiej z
świadomością, że On był blisko, że w każdej chwili mogłam Go spotkać, a teraz
nie wiedziałam w którym kierunku podążyć, by Go zobaczyć.
- Hej, co tam
robisz?- pomimo, że zbierało mi się na płacz a w sercu czułam ogromne ukłucie,
to starałam się być miła i nie dać po sobie poznać, że tak ciężkie było to dla
mnie.
- Właśnie jem
kolację, a Ty? – Jego głos był normalny i rozmawiał ze mną w sposób, do którego
ostatnio było nam daleko. Brakowało mi takich słów, rozmów. Najbardziej
brakowało mi Jego.
- Skończyłam się
uczyć i niedługo będę się kłaść spać. Jak się czujesz? – dochodziłam do sedna
sprawy, a więc do poznania czy dolegało mu coś, czy błędnie odbierałam Jego
zachowanie. W słuchawce chwilę panowała cisza, ale już po chwili znowu się do
mnie odezwał.
- Dobrze –
lakoniczna wypowiedź chłopaka w cale mnie nie uspokoiła a wręcz przeciwnie,
wzmogła moją ciekawość. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc jak głupia
krążyłam po pokoju.
- Bartek, mogę
zadać Ci jedno pytanie? – niemal ugryzłam się w wargę z niepewności jaka mi
towarzyszyła. Nie wiedziałam, czy nie przekraczałam swoich kompetencji, czy za
bardzo nie ingerowałam w Jego życie, bo w końcu nie byliśmy już razem.
- Jasne – wydawało
mu się to oczywiste, ale w Jego głosie też wyczułam niepewność. Chwilę
zbierałam myśli, by odpowiednio dobrać słowa, ale po dłuższej chwili
stwierdziłam, że nie warto owijać w
bawełnę.
- Jesteś chory?
Chodzi mi o to, czy teraz nie leżysz gdzieś w szpitalu – tak bardzo bałam się,
że scenariusz właściwy dla filmów, w moim przypadku okaże się scenariuszem
mojego życia. Nie chciałam by mnie oszukiwał, coś zatajał, a w szczególności
stanu swojego zdrowia.
- Nie, Gosia ze mną
jest wszystko w porządku, mam się dobrze – uwierzyłam mu. Nie wiem czy
powinnam, ale zabrzmiało to naprawdę przekonująco. – Posłuchaj, ja muszę zebrać
swoje myśli i dlatego wyjechałem. – czułam, że chciał coś jeszcze dodać, ale
powstrzymał się. Zastanawiałam się tylko dlaczego nie chciał być ze mną
maksymalnie szczery i otwarty, tylko coś skrywał.
- Martwię się o
Ciebie – powoli upadałam, załamywałam się. Miałam żal, że dopuściłam do tego by
wyjechał, że wcześniej Go tak potraktowałam. Nagle to, co On mi zrobił
przestało mieć znaczenie, przeszłość przestała się liczyć. Najważniejsze było
to, bym znowu mogła się do Niego przytulić.
- Niepotrzebnie,
ale to miłe – mogłabym się założyć, że właśnie w tamtym momencie się
uśmiechnął.
- Bartek, ale
wrócisz? – domyślałam się odpowiedzi, ale wolałam mieć stuprocentową pewność,
że znowu się niedługo spotkamy.
- Oczywiście, że
tak – dla Niego to było oczywiste, a dla mnie nie do końca, to przez te
wszystkie tajemnice, niedopowiedziane słowa…
- A co ze szkołą?
– nie mogłam mu pozwolić by znowu zawalił rok, musiałam Go pchać do przodu,
motywować, być zewnętrznym głosem sumienia.
- Nadrobię później
wszystko – od razu wyczułam, że szkoła nie byłam dla Niego najważniejsza,
przynajmniej w tamtym momencie, ale przecież ja nie mogłam mu na to pozwolić.
Przystałam na to by wyjechał, nie powiedział gdzie i na ile, ale w tym
aspekcie, to On musiał mnie posłuchać.
- Nie, zrobimy
inaczej. Masz dostęp do internetu? – szybko wpadłam na genialny plan, tylko
musiał on zadziałać z pomocą internetu.
- Tak, ale Gosia…
- Bartek źle mnie zrozumiał. On chyba myślał, że ja chciałam z nim w ten sposób
utrzymywać kontakt, ale mylił się, a ja musiałam postawić na swoim.
- Codziennie będę
Ci skanować Martyny notatki i wysyłać na maila. Masz teraz dużo czasu, więc
godzinę dziennie poświęcisz na przeczytanie tego – mój głos był stanowczy i
silny, a w tej kwestii byłam nieugięta. Klasa maturalna do czegoś
zobowiązywała, tu nie było miejsca na jakieś wakacje. Każda nieobecność to była
stracona godzina i oboje o tym wiedzieliśmy. Nasze liceum trzymało rygor, nie
można było sobie pozwolić na opuszczanie lekcji i to bez powodu.
- Ale nie rób
sobie kłopotu…
- Dla mnie to nie
problem, ale muszę wiedzieć, że nie będę robiła tego na marne – mogłam się zobowiązać
tylko wtedy, gdy będę miała pewność, że nie będzie to marnowanie czasu.
Wymagałam od Niego jasnej deklaracji.
- Nie będziesz,
dziękuję – lubiłam pomagać ludziom, a w szczególności tym, do których biło moje
serce. Bartek się zgodził a ja cieszyłam się, że przyjął pomocną dłoń. Czy On
musiał gdzieś wyjechać, żebyśmy normalnie ze sobą rozmawiali? Naprawdę, aż do
tego musiało dojść?
- Chciałabym żebyś
wiedział, że.. Może to głupio zabrzmi ale to, że nie jesteśmy już razem nie ma
znaczenia. Zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze będę obok i Ci pomogę. Nie
traktuj mnie jako byłą, ale jak przyjaciółkę – tak, najgorsze co można
powiedzieć drugiej osobie to, zostańmy przyjaciółmi. Natomiast uważałam, że
oboje z Bartkiem zawiedliśmy siebie jako partner/partnerka, natomiast On był
też moim przyjacielem, bardzo bliską mi osobą i chciałam, żeby tak zostało.
- Najbardziej
bałem się tego, że Cię dokumentnie stracę – Jego słowa nie były optymistyczne,
ale ucieszyłam się, że czuł to samo co ja. On też się bał, że już nie będziemy
potrafili ze sobą rozmawiać, patrzeć na siebie…
- To już się o to
nie martw, tylko wracaj – nie przemyślałam tego co powiedziałam, ale naprawdę
chciałam by wrócił. Ja przez ostatnie dni o niczym innym nie myślałam i nie
marzyłam. Nie mogłam się doczekać by znowu spojrzeć mu w oczy, a najgorsze było
to, że nie miałam punktu odniesienia.
- Muszę kończyć,
dziękuję, że zadzwoniłaś – Bartek uciekał od rozmowy a ja nie wiem czego się
spodziewałam. Głupia liczyłam na to, że już do końca będzie ze mną szczery i
posłucha mojej prośby.
- Teraz kolej na
Ciebie – nie chciałam być nachalna, zakłócać mu spokoju. Potrzebowałam
wiedzieć, że On też chciał ze mną rozmawiać, że też czuł taką potrzebę.
- Dobrze, na razie
– szybko się ze mną rozłączył a ja znowu zostałam sama ze sobą. Z tymi samymi
myślami i uczuciami, ale o dziwo miałam lepszy humor niż przed tą rozmową. Niby
nic takiego w niej nie powiedział, ale w końcu nie chciał mnie stracić. I tyle
mi wystarczyło…
Cześć! Przepraszam, że tak mnie tu mało, ale ten tydzień będzie dla mnie naprawdę ciężki. Jestem w Opolu, codziennie, od rana do wieczora będę chodziła do pracy i jeszcze czeka mnie dużo nauki, przez co moje noce będą w połowie zarwane. Proszę Was o wyrozumiałość i wsparcie, bo teraz naprawdę będę Was potrzebować. Tyle się dzieje i tyle dziać się będzie w moim życiu, że na samą myśl jestem przerażona i zaczynam blednąć ze strachu. W miarę sił i możliwości posty będą się pojawiać.
Fajna częśc :)
OdpowiedzUsuńDasz radę jesteś silna, już nie raz to udowodniłaś. Pozdrawiam Monia
Jestesmy wszyscy dumni z Ciebie, ze potrafisz laczyc prace z nauka by dostac sie do upragnionej uczelni, a przy tym dbac jeszcze o bloga. Cieszymy sie z szansy jaka dostalas i uwierz, ze kazdy trzyma kciuki za Twoje powodzenie. Nikt sie nie obrazi jezeli w pelni poswiecisz czas swoim marzeniom. My najwierniejsi czytelnicy poczekamy na wpisy. Ty zajmij sie najwazniejsza teraz sprawa. Kochamy Cie i wierzymy w Ciebie kochana! Buziaki -Magda:)
OdpowiedzUsuń