wtorek, 15 lipca 2014

The experience cz 160

Minęły już dwa dni odkąd On wyjechał, było mi przykro, że się nie odezwał do tego czasu. Nie wiem na co liczyłam… Myślałam, że w końcu pokaże mi, że jestem dla Niego ważna, bo inaczej, dlaczego prosiłby abym poczekała? Miałam masę różnych dziwnych myśli w głowie. Wszystkie skupiały się wokół Niego i szukały wytłumaczenia tego, co się działo. Za każdym razem dochodziłam do tego samego wniosku, podejrzewałam, że mógł być na coś chory i dlatego wyjechał, bym nie musiała patrzeć jak cierpi, a miałam czekać aż wyzdrowieje. Ciągle ta myśl siedziała mi w głowie i nie umiałam się jej pozbyć. Aż w końcu postanowiłam, że to ja do Niego zadzwonię i dowiem się, co się działo, czy wszystko było w porządku, jak się czuł itp. Przecież obiecał mi, że będzie odbierał ode mnie telefony.
- Tak słucham? – słysząc ten głos, poczułam jak bardzo za Nim tęskniłam. Było mi łatwiej z świadomością, że On był blisko, że w każdej chwili mogłam Go spotkać, a teraz nie wiedziałam w którym kierunku podążyć, by Go zobaczyć.
- Hej, co tam robisz?- pomimo, że zbierało mi się na płacz a w sercu czułam ogromne ukłucie, to starałam się być miła i nie dać po sobie poznać, że tak ciężkie było to dla mnie.
- Właśnie jem kolację, a Ty? – Jego głos był normalny i rozmawiał ze mną w sposób, do którego ostatnio było nam daleko. Brakowało mi takich słów, rozmów. Najbardziej brakowało mi Jego.
- Skończyłam się uczyć i niedługo będę się kłaść spać. Jak się czujesz? – dochodziłam do sedna sprawy, a więc do poznania czy dolegało mu coś, czy błędnie odbierałam Jego zachowanie. W słuchawce chwilę panowała cisza, ale już po chwili znowu się do mnie odezwał.
- Dobrze – lakoniczna wypowiedź chłopaka w cale mnie nie uspokoiła a wręcz przeciwnie, wzmogła moją ciekawość. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc jak głupia krążyłam po pokoju.
- Bartek, mogę zadać Ci jedno pytanie? – niemal ugryzłam się w wargę z niepewności jaka mi towarzyszyła. Nie wiedziałam, czy nie przekraczałam swoich kompetencji, czy za bardzo nie ingerowałam w Jego życie, bo w końcu nie byliśmy już razem.
- Jasne – wydawało mu się to oczywiste, ale w Jego głosie też wyczułam niepewność. Chwilę zbierałam myśli, by odpowiednio dobrać słowa, ale po dłuższej chwili stwierdziłam, że  nie warto owijać w bawełnę.
- Jesteś chory? Chodzi mi o to, czy teraz nie leżysz gdzieś w szpitalu – tak bardzo bałam się, że scenariusz właściwy dla filmów, w moim przypadku okaże się scenariuszem mojego życia. Nie chciałam by mnie oszukiwał, coś zatajał, a w szczególności stanu swojego zdrowia.
- Nie, Gosia ze mną jest wszystko w porządku, mam się dobrze – uwierzyłam mu. Nie wiem czy powinnam, ale zabrzmiało to naprawdę przekonująco. – Posłuchaj, ja muszę zebrać swoje myśli i dlatego wyjechałem. – czułam, że chciał coś jeszcze dodać, ale powstrzymał się. Zastanawiałam się tylko dlaczego nie chciał być ze mną maksymalnie szczery i otwarty, tylko coś skrywał.
- Martwię się o Ciebie – powoli upadałam, załamywałam się. Miałam żal, że dopuściłam do tego by wyjechał, że wcześniej Go tak potraktowałam. Nagle to, co On mi zrobił przestało mieć znaczenie, przeszłość przestała się liczyć. Najważniejsze było to, bym znowu mogła się do Niego przytulić.
- Niepotrzebnie, ale to miłe – mogłabym się założyć, że właśnie w tamtym momencie się uśmiechnął.
- Bartek, ale wrócisz? – domyślałam się odpowiedzi, ale wolałam mieć stuprocentową pewność, że znowu się niedługo spotkamy.
- Oczywiście, że tak – dla Niego to było oczywiste, a dla mnie nie do końca, to przez te wszystkie tajemnice, niedopowiedziane słowa…
- A co ze szkołą? – nie mogłam mu pozwolić by znowu zawalił rok, musiałam Go pchać do przodu, motywować, być zewnętrznym głosem sumienia.
- Nadrobię później wszystko – od razu wyczułam, że szkoła nie byłam dla Niego najważniejsza, przynajmniej w tamtym momencie, ale przecież ja nie mogłam mu na to pozwolić. Przystałam na to by wyjechał, nie powiedział gdzie i na ile, ale w tym aspekcie, to On musiał mnie posłuchać.
- Nie, zrobimy inaczej. Masz dostęp do internetu? – szybko wpadłam na genialny plan, tylko musiał on zadziałać z pomocą internetu.
- Tak, ale Gosia… - Bartek źle mnie zrozumiał. On chyba myślał, że ja chciałam z nim w ten sposób utrzymywać kontakt, ale mylił się, a ja musiałam postawić na swoim.
- Codziennie będę Ci skanować Martyny notatki i wysyłać na maila. Masz teraz dużo czasu, więc godzinę dziennie poświęcisz na przeczytanie tego – mój głos był stanowczy i silny, a w tej kwestii byłam nieugięta. Klasa maturalna do czegoś zobowiązywała, tu nie było miejsca na jakieś wakacje. Każda nieobecność to była stracona godzina i oboje o tym wiedzieliśmy. Nasze liceum trzymało rygor, nie można było sobie pozwolić na opuszczanie lekcji i to bez powodu.
- Ale nie rób sobie kłopotu…
- Dla mnie to nie problem, ale muszę wiedzieć, że nie będę  robiła tego na marne – mogłam się zobowiązać tylko wtedy, gdy będę miała pewność, że nie będzie to marnowanie czasu. Wymagałam od Niego jasnej deklaracji.
- Nie będziesz, dziękuję – lubiłam pomagać ludziom, a w szczególności tym, do których biło moje serce. Bartek się zgodził a ja cieszyłam się, że przyjął pomocną dłoń. Czy On musiał gdzieś wyjechać, żebyśmy normalnie ze sobą rozmawiali? Naprawdę, aż do tego musiało dojść?
- Chciałabym żebyś wiedział, że.. Może to głupio zabrzmi ale to, że nie jesteśmy już razem nie ma znaczenia. Zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze będę obok i Ci pomogę. Nie traktuj mnie jako byłą, ale jak przyjaciółkę – tak, najgorsze co można powiedzieć drugiej osobie to, zostańmy przyjaciółmi. Natomiast uważałam, że oboje z Bartkiem zawiedliśmy siebie jako partner/partnerka, natomiast On był też moim przyjacielem, bardzo bliską mi osobą i chciałam, żeby tak zostało.
- Najbardziej bałem się tego, że Cię dokumentnie stracę – Jego słowa nie były optymistyczne, ale ucieszyłam się, że czuł to samo co ja. On też się bał, że już nie będziemy potrafili ze sobą rozmawiać, patrzeć na siebie…
- To już się o to nie martw, tylko wracaj – nie przemyślałam tego co powiedziałam, ale naprawdę chciałam by wrócił. Ja przez ostatnie dni o niczym innym nie myślałam i nie marzyłam. Nie mogłam się doczekać by znowu spojrzeć mu w oczy, a najgorsze było to, że nie miałam punktu odniesienia.
- Muszę kończyć, dziękuję, że zadzwoniłaś – Bartek uciekał od rozmowy a ja nie wiem czego się spodziewałam. Głupia liczyłam na to, że już do końca będzie ze mną szczery i posłucha mojej prośby.
- Teraz kolej na Ciebie – nie chciałam być nachalna, zakłócać mu spokoju. Potrzebowałam wiedzieć, że On też chciał ze mną rozmawiać, że też czuł taką potrzebę.
- Dobrze, na razie – szybko się ze mną rozłączył a ja znowu zostałam sama ze sobą. Z tymi samymi myślami i uczuciami, ale o dziwo miałam lepszy humor niż przed tą rozmową. Niby nic takiego w niej nie powiedział, ale w końcu nie chciał mnie stracić. I tyle mi wystarczyło… 

Cześć! Przepraszam, że tak mnie tu mało, ale ten tydzień będzie dla mnie naprawdę ciężki. Jestem w Opolu, codziennie, od rana do wieczora będę chodziła do pracy i jeszcze czeka mnie dużo nauki, przez co moje noce będą w połowie zarwane. Proszę Was o wyrozumiałość i wsparcie, bo teraz naprawdę będę Was potrzebować. Tyle się dzieje i tyle dziać się będzie w moim życiu, że na samą myśl jestem przerażona i zaczynam blednąć ze strachu. W miarę sił i możliwości posty będą się pojawiać. 

2 komentarze:

  1. Fajna częśc :)
    Dasz radę jesteś silna, już nie raz to udowodniłaś. Pozdrawiam Monia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestesmy wszyscy dumni z Ciebie, ze potrafisz laczyc prace z nauka by dostac sie do upragnionej uczelni, a przy tym dbac jeszcze o bloga. Cieszymy sie z szansy jaka dostalas i uwierz, ze kazdy trzyma kciuki za Twoje powodzenie. Nikt sie nie obrazi jezeli w pelni poswiecisz czas swoim marzeniom. My najwierniejsi czytelnicy poczekamy na wpisy. Ty zajmij sie najwazniejsza teraz sprawa. Kochamy Cie i wierzymy w Ciebie kochana! Buziaki -Magda:)

    OdpowiedzUsuń