Szczerze, miałam
nadzieję, że Bartek się opamięta, ale niestety nic takiego nie miało miejsca.
Cały tydzień czekałam na to, że Jacek zadzwoni i powie, że Bartek już się
ogarnął, ale jak z Nim wczoraj rozmawiałam, to było tak samo. Postanowiłam dzisiaj
wybrać się do Niego i zobaczyć jak to wszystko wyglądało w Jego mieszkaniu i w
jakim on był stanie.
- Gdzieś idziesz?
– Marcin zwrócił się do mnie gdy zeszłam na dół by ubrać kurtkę i buty. Patrzył
na mnie trochę podejrzliwie, godzina nie była za wczesna, ponieważ dochodziła
19, a ja nic wcześniej nie mówiłam, że miałam jakieś plany na wieczór.
- Tak, chciałam
porozmawiać z Bartkiem – Marcin patrzył na mnie bardzo zaskoczony, nie
spodziewał się tego usłyszeć i rozumiałam dlaczego – No nie patrz tak na mnie, obiecałam
to Jego bratu – Marcin stawiał opór i doskonale wiedziałam dlaczego, rozumiałam
Go. Jego troska była naprawdę ogromna. Czułam, że ciążyła na mnie misja do
spełnienia i musiałam pokonać wrogie spojrzenia mojego brata.
- To już bez
Ciebie nie mogą sobie poradzić?- ironizował, czego akurat bardzo nie lubiłam.
Wiedziałam, że będzie mu trudno mnie zrozumieć ale na pewno nie zamierzałam się
poddać.
- Nie bądź taki
oschły. – zeszłam trochę z tonu i przybrałam błagalny głos. Mój brat był
trudnym rywalem i szukałam w głowie pomysłu, jak Go przekonać, że moje
zachowanie nie było złe. To nie było tak, że latałam za Bartkiem, ja się po
prostu martwiłam o Niego.
- Gosia nie
pamiętasz w jakim stanie ostatnio wróciłaś? – podszedł do mnie bliżej i patrzył
mi głęboko w oczy. Najgorsze było to, że On miał rację a ja nie mogłam się
wycofać. Musiałam naprawdę się postarać, by zmniejszyć Jego wrogą postawę.
- Pamiętam, ale
jestem silniejsza i teraz będzie inaczej – może brzmiało to naiwnie, ale
naprawdę w to wierzyłam, czułam, że byłam mocniejsza, że tym razem nie dam się
wyprowadzić z równowagi. Oczywiście nie mogłam niczego być pewna, ale naprawdę
czułam się na siłach by temu sprostać.
- Naprawdę w to
wierzysz czy tylko się oszukujesz? –Marcin niepotrzebnie siał mętlik w mojej
głowie. Zaczęłam się zastanawiać, czy był to mechanizm obronny czy faktycznie
mógł mieć rację. Ale ja, jak to ja, nie mogłam się przyznać, że miał rację.
- Możesz mi
zaufać? – potrzebowałam tego by we mnie uwierzył, wtedy łatwiej było by mi się
trzymać w garści a nie pęknąć na kawałki. Modliłam się by to nie nastąpiło
przed Bartkiem. Nie chciałam przy Nim pokazywać swojej słabości.
- Nie podoba mi
się to – kręcił głową i widziałam, że zachodził w głowę, co by zrobić aby mnie
zatrzymać. Tylko, że ja byłam uparta i jak sobie coś postanowiłam to za wszelką
cenę chciałam to osiągnąć, a jak ktoś stawał mi na drodze, to wzmagało to we
mnie jeszcze większą potrzebę dopięcia swojego.
- Marcin nie bądź
zły, naprawdę nie jadę tam by rozmawiać z nim o naszym związku. – chciałam mu
wyjaśnić, że moją intencją nie było po raz setny wałkowanie tematu rozstania. Tym razem chodziło o coś innego i
znacznie poważniejszego.
- To on jest małym
chłopcem i potrzebuje niańki? Gośka zacznij wreszcie myśleć o swoich uczuciach.
Czy on się o Ciebie martwi? Przejmuje się tym co się z Tobą dzieje? – najgorsze
było to, że Marcin miał rację a ja nie potrafiłam mu nawet odpowiedzieć, więc
milczałam dając mu pożywkę. – No właśnie. – uciął krótko jakby był zadowolony z
siebie i tego, że udowodnił mi, że tylko ja ciągle martwiłam się o Niego a On o
mnie zapomniał, nie szukał ze mną kontaktu a ja lgnęłam do Niego jak ćma do
światła.
- Nie będę długo –
nie chciałam dłużej się z nim kłócić. On nie mógł mi zabronić jechać do Bartka
i oboje dobrze o tym wiedzieliśmy. Dalsze przekomarzanie i przeciąganie tej liny
nie miało sensu.
- Pojadę z Tobą –
wydało mi się to dziwne, że chciał jechać, jakby czuł potrzebę kontrolowania
mnie a ja tego nie chciałam.
- Ale ja nie wiem
ile mi zejdzie - starałam się jakoś Go
odwieźć od tego pomysłu, co nie było łatwe. Nie chciałam się z nim kłócić i to
o Bartka. Już dość miałam sprzeczek z powodu byłego chłopaka. Pewne rzeczy były
przeszłością i nie warto było ciągle tego rozdrapywać.
- Nie ważne,
poczekam na Ciebie. Nie chcę byś później wracała sama – a więc o to mu
chodziło. Bał się o mnie, że wrócę zapłakana a On nie będzie mógł nic zrobić a
tak będzie miał blisko do Bartka by mu przywalić.
- Ale to co było
ostatnio…
- Pozwól mi zadbać
o siebie, dobrze? – przytulił mnie do siebie i porzucił wszystkie czynności,
które dotychczas wykonywał i pojechał wraz ze mną pod blok Bartka. Całą drogę
milczeliśmy. Próbowałam przygotować sobie w głowie jakieś zdania, ale nic mi
nie przychodziło na myśl. Miałam pustkę i to było najgorsze. Gdyby nie to, że
był ze mną Marcin i moją rezygnację uznałby za okazanie uczuć, to
zrezygnowałabym z tej wizyty.
- Na pewno nie
chcesz abym tam z Tobą poszedł? – jeszcze się upewnił kiedy już chciałam
sięgnąć za klamkę. Nie potrzebowałam ochrony ani nadzorcy mojego
bezpieczeństwa.
- Poradzę sobie,
naprawdę. – próbowałam jakoś Go uspokoić, ale marnie mi to wychodziło. On
zawsze będzie moim starszym bratem, zawsze będzie patrzył na mnie z troską.
Kochałam Go tak mocno, że nie mogłam być zła za to.
- Cały czas tu
będę czekał – po tym zapewnieniu brata, wyszłam z samochodu i skierowałam się
do klatki schodowej. Widziałam palące się światło w mieszkaniu chłopaka a gdy
zadzwoniłam domofonem to nikt mi nie otworzył. Zastanawiałam się czy On
wiedział, że to ja, czy był czymś tak pochłonięty, że nawet nie mógł wstać i
otworzyć drzwi. Miałam szczęście bo jakaś dziewczyna wychodziła z klatki, więc skorzystałam
z okazji i weszłam do środka. Byłam cała w nerwach, nie wiedziałam czego się
spodziewać oraz jak On zareaguje jak mnie zobaczy. Zastanawiałam się jak ja się
zachowam jak będzie tam ta dziewczyna, czy będę potrafiła pokonać zazdrość?
Zapukałam dwa razy
do drzwi i dopiero po dłuższej chwili Bartek mi je otworzył. Był bardzo
zaskoczony moim widokiem, ewidentnie się mnie nie spodziewał co akurat
rozumiałam.
- Cześć –
nieśmiało przywitałam się z Nim, ale na Jego twarzy nie było uśmiechu. Już
widziałam, że był pod wpływem alkoholu, że tego wieczoru również pił.
Wiedziałam, że jak się od razu zdenerwuję, to nie będzie to dobry pomysł,
mogłabym Go tylko rozzłościć a to byłby koniec wizyty.
- Co Ty tu robisz?
– nie był w stanie chyba nic innego powiedzieć, a lekko zerknął sobie za plecy
jakby chciał coś sprawdzić. Podejrzewałam dlaczego się tak zachowywał, to
oznaczało tylko jedno, ona tam była.
- Chciałam
porozmawiać – spokojnie i miło zwróciłam się do Niego dokładnie przyglądając
się Jego twarzy. Widniało na niej przemęczenie i przepicie. Był nieogolony i
taki jakby nieogarnięty. Serce mi pękało jak patrzyłam na bliską osobę mojemu
sercu, która traciła kontakt z rzeczywistością.
- Nie mogłaś
chociaż zadzwonić? Uprzedzić? – był zły, że przyszłam tak niespodziewanie, ale
przynajmniej niczego przede mną nie mógł ukryć. Miałam w sobie obawy, że mnie
przepędzi, nie wpuści do środka, że zostanę odprawiona, ale nie mogłam
rezygnować.
- To już nie mogę
ot tak przyjść, tylko muszę się umawiać? – milczał, nie wiedział co
odpowiedzieć a ja postanowiłam to wykorzystać – Nie wpuścisz mnie? - chciałam
mieć pewność co do Jego zachowania i tego, czy aby na pewno chciał się mnie
pozbyć.
- To nie jest
dobry moment – był zmieszany i lekko schodził z tonu, ale czułam, że długo to
nie potrwa. On zachodził w głowę jak mnie spławić, ale to tylko działało
odwrotnie, miałam jeszcze większą ochotę by tam wejść.
- Lepszego nie
będzie – skąd miałam tyle siły? To pojawiło się tak nagle, sama siebie nie
poznawałam. Nie wiem czemu, ale zaczęło mnie swędzieć tam gdzie miałam tatuaż.
Czy to możliwe aby to była sprawka Maćka? Kiedy chłopak jeszcze raz się obrócił
zaglądając do salonu weszłam do środka i oczywiście, że w salonie zastałam ową
brunetkę w kusej sukience. Na stole znajdowały się dwie butelki z wódką, przy
czym jedna była już prawie pusta. Rozglądałam się dookoła i panował wszędzie
lekki chaos. O dziwo spodziewałam się gorszego widoku. Dziewczyna patrzyła na
mnie jak na intruza, ale miałam to w nosie, naprawdę jej obecność mało mnie
obchodziła.
- Chciałaś
porozmawiać – Bartek przypomniał mi po co przyszłam a ja dopiero wtedy
odwróciłam się i na Niego spojrzałam. On chyba oczekiwał, że zacznę krzyczeć
albo urządzę mu awanturę o obecność nieznajomej, ale nie po to tam przyszłam.
- Tak, ale na
osobności – znowu odwróciłam się by spojrzeć na tajemniczą dziewczynę a ona
lekko ironicznie się do mnie uśmiechała, jakby chciała pokazać, że to ona była
górą. Na pewno nie zamierzałam dać jej satysfakcji ani z nią konkurować.
- To chodź do
pokoju – od razu po tych słowach chłopaka, weszłam do sypialni a on podążył za
mną. Bałam się, że gdy zostanę z nim sam na sam to moja odwaga gdzieś pryśnie,
ale na szczęście ten stan nadal się utrzymywał – Więc? – popędził mnie co w
cale mi się nie podobało, ale to był ten moment, kiedy musiałam walczyć.
- To ja powinnam
zadać to pytanie, co się z Tobą dzieje? – zaczęłam spokojnie i odrzucałam
oskarżycielski ton głosu. Nie mogłam mu pokazać, że byłam Jego wrogiem bo tak
nie było. Najważniejsze było to, by obdarzył mnie zaufaniem i był ze mną
szczery.
- Ze mną? O co Ci
chodzi? – wypierał się, unikał przyznania do problemu, ale to było normalne. Zdziwiłabym
się, gdyby od razu załapał, że miał problem z alkoholem. Musiałam być ostrożna
i powoli dobierać słowa, by nie poczuł się atakowany, ja przecież chciałam mu pomóc.
- Naprawdę nie
wiesz? Kiedy tylko do Ciebie nie przyjdę to jesteś pijany, to takie normalne? –
trochę mi nie wyszło, ale czy musiałam się z nim cackać? Nie był z cukru i nie
roztopiłby się przede mną, a może kubeł zimnej wody, podziałałby na Niego?
- Ale to już chyba
nie Twoja sprawa, prawda? – patrzył na mnie z arogancją i pewnością siebie,
jakby całkowicie wykluczył mnie ze swojego życia. Czułam się tak, jakby zamknął
przede mną wszystkie drzwi do swojego serca, to nie było przyjemne, ale już
tyle zniosłam, że to też byłam w stanie.
- Może i tak, ale
chcesz zmarnować sobie życie? Miałeś plany, marzenia a teraz co? Chcesz znowu
zawalić szkołę? O to Ci chodzi? Już raz ten błąd popełniłeś – Bartek już raz
powtarzał klasę i wiedziałam jak tego żałował więc tym bardziej nie rozumiałam
dlaczego tym razem też chciał do tego dopuścić. On się zmienił a teraz powracał
do punktu wyjścia.
- Nie masz prawa
mi tego wypominać – kolejny raz czułam się odrzucona Jego słowami, ale miał
prawo do złości, wchodziłam w Jego życie z buciorami i jeszcze się rządziłam.
Natomiast nie mogłam stać z boku i spokojnie się przyglądać.
- Nie wykręcaj
się. Nie będę bezczynnie patrzeć jak się staczasz – może przesadziłam z
ostatnim słowem, ale już nie wiedziałam jak miałam do Niego dotrzeć. Każde moje
słowo skutecznie odpierał, musiałam zrobić wszystko by chociaż pomyślał nad
swoim zachowaniem.
- Staczam? To już
nie można się normalnie alkoholu napić?! – trochę przestraszył mnie Jego ton
głosu, robiło się nieprzyjemnie i głośno. Nie planowałam podnosić głosu, ale
czułam jak serce szybciej zaczynało mi bić a moje ciało zalewała fala potu.
- To ma być
normalnie? Kogo Ty chcesz oszukać, co? – denerwowało mnie to, że nie chciał
zebrać się na szczerość, że buntował się przeciwko każdemu słowu, które padło z
moich ust.
- Po co tak
naprawdę tutaj przyszłaś? – zrobił krok do przodu i wpatrywał się w moje oczy,
jakby chciał je zniszczyć. Musiałam być silna i nawet na moment nie wątpiłam w
swoją siłę.
- Pokazać Ci, ze marnujesz
swoje życie. Co z marzeniami o pójściu na studia? Chcesz zawalić maturę. pijąc?
Jesteś tak słaby? A może chcesz utwierdzić ojca w przekonaniu, że tak naprawdę
w ogóle się nie zmieniłeś? – postanowiłam przybrać inną formę wypowiedzi skoro
tamta, łagodniejsza, na Niego nie podziałała. Chciałam Go sprowokować, by w
akcie złości, pokazał, że nie był słabeuszem, że to ja się myliłam.
- A co Tobie do
tego?! Nagle Cię obchodzę?! – to już nie był krzyk, ale wrzask, ale to nie było
najgorsze. Najgorsze było to, kiedy On kpił z moich uczuć, wątpił w to, że
naprawdę szczerze Go kochałam a tym samym martwiłam się o Niego. Nie wiem czy
chciał to usłyszeć z moich ust, czy naprawdę nie wierzył w moje uczucia.
- Nagle? Zawsze
byłeś ważny, najważniejszy! Zraniłam Cię, ale umiem się do tego przyznać!
Tylko, że Ty swoją winę zasłaniasz moją! Co? Już nie pamiętasz jak mnie
uderzyłeś? – zagotowałam się i to porządnie. Jak już sobie wszystko
wypominaliśmy, to nie zamierzałam pozostać dłużna.
- Uderzyłeś?!
Nigdy Cię nie uderzyłem!
- Odepchnąłeś
mnie! Zresztą nie ważne. Nie po to tutaj przyszłam. – atmosfera zrobiła się tak
gęsta, że nie chciałam w to brnąć bo inaczej nie mogłabym zrealizować swojego
celu.
- Jak byłem
najważniejszy to czemu nie chciałaś wrócić? – nie wiem co było powodem, ale
miałam wrażenie, że Jemu brakowało jasności myślenia a w szczególności logiki.
Łatwo było osądzać kogoś a nie zauważać swoich czynów.
- Proszę?! Nigdy
nie przyszedłeś do mnie i nie przeprosiłeś, ani nie poprosiłeś o to, byśmy
znowu byli razem! – nie mogłam dać się obrażać i to niesłusznie. Te Jego słowa
dały mi do myślenia, On mnie kochał, chciał bym wróciła, tylko czemu mi tego
nie powiedział? Nie pokazał?
- Zaniki pamięci
masz? – znowu kpił ze mnie a to tylko wzmagało moją złość.
- Mówisz o tym jak
ostatnio byłeś u mnie w domu?! Przecież wiem, że to za sprawą Marcina i Filipa,
już nie musisz kłamać! Nigdy nie przyszedłeś z własnej woli, nawet jak ostatnio
byłeś to nie przeprosiłeś za swoje zachowanie! – nie mogłam znieść tego, że
kłamał mi prosto w oczy, że zrzucał to wszystko na mnie. Ja przyszłam mu pomóc
a on mnie traktował jak najgorszą, winną wszystkiemu. Dał mi do zrozumienia, że
to przeze mnie się rozpijał.
- Bo od razu mnie
skreśliłaś!
- Nigdy Cię nie
skreśliłam, nawet teraz! To przez swoje zachowanie i alkohol tracisz panowanie
nad swoim życiem. Tracisz mnie! Nie widzisz tego? Zawalasz szkołę, pracę.
Uświadom to sobie! Ile mam czekać, aż zaczniesz walczyć? Aż pokażesz, że mnie
kochasz i chcesz abyśmy znowu byli razem? Zamiast tego zachowujesz się jak
książę! I pomimo tego wszystkiego, nadal tu przychodzę bo mi zależy, byś nie
zawalił każdej części swojego życia!-
wykrzyczałam mu prosto w twarz co aktualnie myślałam, powiedziałam każdą
kłębiącą się myśl w mojej głowie. Wolałam powiedzieć za dużo, obnażyć swoje
uczucia, po to by później nie było niedomówień.
- Lepiej powiedz, że
robisz to z poczucia winy!
- Jakiej winy? Ja
mam ponosić winę za to, że jesteś słaby? Robię to, bo nie mogę patrzeć jak
marnujesz to nad czym tyle pracowałeś! Naprawdę chcesz wrócić do tego jaki
byłeś dwa lata temu? – On odwrócił głowę a wtedy poczułam, że pękał, nie
wiedział co powiedzieć i jak tym razem odpysknąć. Musiałam to wykorzystać – Ja
wiecznie na Ciebie czekać nie będę. Nigdy, nawet na moment, nie przestałam Cię kochać, ale już dłużej nie
mogę tego znosić. Może i jest za późno by walczyć o Nas, ale nigdy nie
przestanę walczyć o Twoje szczęście. Może z Nią będzie Ci lepiej, życzę Ci tego
z całego serca. Tylko proszę, nie idź tą drogą.
– mój ton głosu złagodniał, czułam, że nie powinnam dłużej na Niego krzyczeć.
Ta rozmowa miała być inna, nie miała być o Nas, ale o Nim. Natomiast ciężko
było odgrodzić te dwie sprawy bo chcąc nie chcąc, to się zazębiało. Bartek
patrzył na mnie nadal nic nie mówiąc a ja nie wiedziałam co myślał. Podeszłam
bliżej do Niego i złapałam Go za rękę a drugą podniosłam Jego brodę tak, by
swoimi oczami patrzył na mnie – Przemyśl to. I jak Cię mogę o coś prosić, to
nie pij więcej, tylko tyle – puściłam Jego rękę i wyszłam z pokoju nawet nie
zerkając na dziewczynę. Byłam pewna, że słyszała naszą rozmowę bo w pewnym momencie
zrobiło się naprawdę głośno, ale utwierdziło mnie to w przekonaniu, że obojgu
nam na sobie zależało, ale ciężko było normalnie ze sobą rozmawiać. Niby żadne
z nas nie zdradziło, nie przestało kochać a to wszystko się rozpadło. Dla mnie
najważniejsze było to, żeby pomimo wszystkiego wyszedł na prostą póki nie było
za późno.
Najlepsze slowa. Trzeba wjsc na prosta dopoki nie jest za pozno. Brawo, swietna czesc. JESTES NAJLEPSZA ! Nies.
OdpowiedzUsuńKazdą kolejną częścią mnie ZASKAKUJESZ! CzytŁam to w takim napięciu, że już widziałam oczami wyobraźni jak Bartek zatrzymuje na klatce Gosię i wpadają w swoje ramiona..
OdpowiedzUsuńPotrafisz rozkręcić mój umysł aż z niego dymi! ;) pozdrawiam Magda
Cudowne kiedy kolejnyrozdzial?
OdpowiedzUsuńSuper! Dziewczyno jesteś genialna :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wydarzy się coś w tym stylu jak napisała Magda ;)
Pozdrawiam Monia
Zajebisty :) kocham twoje opowiadania ♥ nie mogę doczekać się nastepnej części :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, drugie opowiadanie mnie nie powala, myślałam że będzie lepsze - mimo tego, że napisałaś dopiero 3 rozdziały. Fajnie byłoby, gdybyś bardziej skupiła się na The experience, tzn. doprowadziła go do końca w przyzwoitym momencie, a nie tylko na tym, że może Bartek będzie razem z Gosią i na tym koniec..bardzo jestem ciekawa, jakie np. Gosia wybrała studia, czy pracuje, ale też coś o członkach rodziny, Filipie itp.
OdpowiedzUsuńThe experience to dla mnie priorytet i na pewno nie zostawię Was z niedosytem :) Będzie o studiach, planach na przyszłość, o tym co u Filipa, Piotrka i innych członków opowiadania. Mam już rozpisany szczegółowy plan na następnych 40 części, więc uwierz mi, że moment w którym skończę to powiadania będzie maksymalnie wyciągnięty i opisany :) Bardzo mocno pracuję nad każdą kolejną częścią, by pomimo długości nie było monotonii :)
UsuńPozdrawiam :)
dziękuję za odpowiedź :) i czekam na koleją część, pozdrawiam! :D
Usuńochh mam nadzieję że w następnej części się pogodzą i do siebie wrócą..a z tą lafiryndą nic go nie łączy ://///////////////
OdpowiedzUsuńoby tylko nie była z piotrkiem........
OdpowiedzUsuńDwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki :)
Usuńta czesc tak trzyma w napieciu ze nie moglam wytrzymac do konca...juz sobie wyobrazalam ze Bartek pobiegnie za Gosia i wpadna sobie w ramiona...weny zycze :)
OdpowiedzUsuńjetem bardzo ciekawa co dalej, bardzo nmi podoba mam nadzieje ze bede razem i bartek rozumnial ze alkohol nie lecz ran. ola
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie -_- co za złośliwość. napisał taaki długi komentarz i jak chciałam dodać to internet mi się wyłączył. wszystko diabli wzięli. -_-
OdpowiedzUsuńTeraz musze pisać od początku.
.
.
nie wiem jak wyrazić swój podziw. Jestem pod takim wrażeniem,że nie znajdę odpowiednich słów. Gosia jest bardzo odważna i hmmm.. silna. Widać,że kocha. Osoba, która żywi takie uczucia chce szczęścia drugiej os nawet jesli jej samej może przynieść to ból. Bartek też kocha, tylko przez alkohol traci to co najważniejsze. Słowa dziewczyny miały moc. Na pewno chłopak to przemyśli. Może wreszcie obudzi się. Jeśli zrezygnuje ze swojego uczucia, będzie żałował do końca życia. Zdaje mi się,ze już zaczyna. Jacek mówił,że jest z nim teraz gorzej. zaczął pić w pracy. Może stwierdził,że wszystko jest już przekreślone i zatapiał smutki w alkoholu. Osobiście uważam ,że jest dla nich jeszcze szans. Trzymam za nich kciuki, a najbardziej za Bartka. Dopełniają się jak nikt inny. To nie jest zwykła, szczenięca miłość.
jeeej ja dzis nie zasnę..... :D cała część trzyma w napięciu . Dziewczyno, jak Ty to robisz to ja nie wiem. Inni mogą się od Ciebie uczyć.
kocha i czekam na koleją część. Życzę dużo weny i słoneczka.
Pozdrawiam ,
/Eli..