wtorek, 8 lipca 2014

The experience cz 158

Szczerze, miałam nadzieję, że Bartek się opamięta, ale niestety nic takiego nie miało miejsca. Cały tydzień czekałam na to, że Jacek zadzwoni i powie, że Bartek już się ogarnął, ale jak z Nim wczoraj rozmawiałam, to było tak samo. Postanowiłam dzisiaj wybrać się do Niego i zobaczyć jak to wszystko wyglądało w Jego mieszkaniu i w jakim on był stanie.
- Gdzieś idziesz? – Marcin zwrócił się do mnie gdy zeszłam na dół by ubrać kurtkę i buty. Patrzył na mnie trochę podejrzliwie, godzina nie była za wczesna, ponieważ dochodziła 19, a ja nic wcześniej nie mówiłam, że miałam jakieś plany na wieczór.
- Tak, chciałam porozmawiać z Bartkiem – Marcin patrzył na mnie bardzo zaskoczony, nie spodziewał się tego usłyszeć i rozumiałam dlaczego – No nie patrz tak na mnie, obiecałam to Jego bratu – Marcin stawiał opór i doskonale wiedziałam dlaczego, rozumiałam Go. Jego troska była naprawdę ogromna. Czułam, że ciążyła na mnie misja do spełnienia i musiałam pokonać wrogie spojrzenia mojego brata.
- To już bez Ciebie nie mogą sobie poradzić?- ironizował, czego akurat bardzo nie lubiłam. Wiedziałam, że będzie mu trudno mnie zrozumieć ale na pewno nie zamierzałam się poddać.
- Nie bądź taki oschły. – zeszłam trochę z tonu i przybrałam błagalny głos. Mój brat był trudnym rywalem i szukałam w głowie pomysłu, jak Go przekonać, że moje zachowanie nie było złe. To nie było tak, że latałam za Bartkiem, ja się po prostu martwiłam o Niego.
- Gosia nie pamiętasz w jakim stanie ostatnio wróciłaś? – podszedł do mnie bliżej i patrzył mi głęboko w oczy. Najgorsze było to, że On miał rację a ja nie mogłam się wycofać. Musiałam naprawdę się postarać, by zmniejszyć Jego wrogą postawę.
- Pamiętam, ale jestem silniejsza i teraz będzie inaczej – może brzmiało to naiwnie, ale naprawdę w to wierzyłam, czułam, że byłam mocniejsza, że tym razem nie dam się wyprowadzić z równowagi. Oczywiście nie mogłam niczego być pewna, ale naprawdę czułam się na siłach by temu sprostać.
- Naprawdę w to wierzysz czy tylko się oszukujesz? –Marcin niepotrzebnie siał mętlik w mojej głowie. Zaczęłam się zastanawiać, czy był to mechanizm obronny czy faktycznie mógł mieć rację. Ale ja, jak to ja, nie mogłam się przyznać, że miał rację.
- Możesz mi zaufać? – potrzebowałam tego by we mnie uwierzył, wtedy łatwiej było by mi się trzymać w garści a nie pęknąć na kawałki. Modliłam się by to nie nastąpiło przed Bartkiem. Nie chciałam przy Nim pokazywać swojej słabości.
- Nie podoba mi się to – kręcił głową i widziałam, że zachodził w głowę, co by zrobić aby mnie zatrzymać. Tylko, że ja byłam uparta i jak sobie coś postanowiłam to za wszelką cenę chciałam to osiągnąć, a jak ktoś stawał mi na drodze, to wzmagało to we mnie jeszcze większą potrzebę dopięcia swojego.
- Marcin nie bądź zły, naprawdę nie jadę tam by rozmawiać z nim o naszym związku. – chciałam mu wyjaśnić, że moją intencją nie było po raz setny wałkowanie tematu  rozstania. Tym razem chodziło o coś innego i znacznie poważniejszego.
- To on jest małym chłopcem i potrzebuje niańki? Gośka zacznij wreszcie myśleć o swoich uczuciach. Czy on się o Ciebie martwi? Przejmuje się tym co się z Tobą dzieje? – najgorsze było to, że Marcin miał rację a ja nie potrafiłam mu nawet odpowiedzieć, więc milczałam dając mu pożywkę. – No właśnie. – uciął krótko jakby był zadowolony z siebie i tego, że udowodnił mi, że tylko ja ciągle martwiłam się o Niego a On o mnie zapomniał, nie szukał ze mną kontaktu a ja lgnęłam do Niego jak ćma do światła.
- Nie będę długo – nie chciałam dłużej się z nim kłócić. On nie mógł mi zabronić jechać do Bartka i oboje dobrze o tym wiedzieliśmy. Dalsze przekomarzanie i przeciąganie tej liny nie miało sensu.
- Pojadę z Tobą – wydało mi się to dziwne, że chciał jechać, jakby czuł potrzebę kontrolowania mnie a ja tego nie chciałam.
- Ale ja nie wiem ile mi zejdzie  - starałam się jakoś Go odwieźć od tego pomysłu, co nie było łatwe. Nie chciałam się z nim kłócić i to o Bartka. Już dość miałam sprzeczek z powodu byłego chłopaka. Pewne rzeczy były przeszłością i nie warto było ciągle tego rozdrapywać.
- Nie ważne, poczekam na Ciebie. Nie chcę byś później wracała sama – a więc o to mu chodziło. Bał się o mnie, że wrócę zapłakana a On nie będzie mógł nic zrobić a tak będzie miał blisko do Bartka by mu przywalić.
- Ale to co było ostatnio…
- Pozwól mi zadbać o siebie, dobrze? – przytulił mnie do siebie i porzucił wszystkie czynności, które dotychczas wykonywał i pojechał wraz ze mną pod blok Bartka. Całą drogę milczeliśmy. Próbowałam przygotować sobie w głowie jakieś zdania, ale nic mi nie przychodziło na myśl. Miałam pustkę i to było najgorsze. Gdyby nie to, że był ze mną Marcin i moją rezygnację uznałby za okazanie uczuć, to zrezygnowałabym z tej wizyty.
- Na pewno nie chcesz abym tam z Tobą poszedł? – jeszcze się upewnił kiedy już chciałam sięgnąć za klamkę. Nie potrzebowałam ochrony ani nadzorcy mojego bezpieczeństwa.
- Poradzę sobie, naprawdę. – próbowałam jakoś Go uspokoić, ale marnie mi to wychodziło. On zawsze będzie moim starszym bratem, zawsze będzie patrzył na mnie z troską. Kochałam Go tak mocno, że nie mogłam być zła za to.
- Cały czas tu będę czekał – po tym zapewnieniu brata, wyszłam z samochodu i skierowałam się do klatki schodowej. Widziałam palące się światło w mieszkaniu chłopaka a gdy zadzwoniłam domofonem to nikt mi nie otworzył. Zastanawiałam się czy On wiedział, że to ja, czy był czymś tak pochłonięty, że nawet nie mógł wstać i otworzyć drzwi. Miałam szczęście bo jakaś dziewczyna wychodziła z klatki, więc skorzystałam z okazji i weszłam do środka. Byłam cała w nerwach, nie wiedziałam czego się spodziewać oraz jak On zareaguje jak mnie zobaczy. Zastanawiałam się jak ja się zachowam jak będzie tam ta dziewczyna, czy będę potrafiła pokonać zazdrość?
Zapukałam dwa razy do drzwi i dopiero po dłuższej chwili Bartek mi je otworzył. Był bardzo zaskoczony moim widokiem, ewidentnie się mnie nie spodziewał co akurat rozumiałam.
- Cześć – nieśmiało przywitałam się z Nim, ale na Jego twarzy nie było uśmiechu. Już widziałam, że był pod wpływem alkoholu, że tego wieczoru również pił. Wiedziałam, że jak się od razu zdenerwuję, to nie będzie to dobry pomysł, mogłabym Go tylko rozzłościć a to byłby koniec wizyty.
- Co Ty tu robisz? – nie był w stanie chyba nic innego powiedzieć, a lekko zerknął sobie za plecy jakby chciał coś sprawdzić. Podejrzewałam dlaczego się tak zachowywał, to oznaczało tylko jedno, ona tam była.
- Chciałam porozmawiać – spokojnie i miło zwróciłam się do Niego dokładnie przyglądając się Jego twarzy. Widniało na niej przemęczenie i przepicie. Był nieogolony i taki jakby nieogarnięty. Serce mi pękało jak patrzyłam na bliską osobę mojemu sercu, która traciła kontakt z rzeczywistością.
- Nie mogłaś chociaż zadzwonić? Uprzedzić? – był zły, że przyszłam tak niespodziewanie, ale przynajmniej niczego przede mną nie mógł ukryć. Miałam w sobie obawy, że mnie przepędzi, nie wpuści do środka, że zostanę odprawiona, ale nie mogłam rezygnować.
- To już nie mogę ot tak przyjść, tylko muszę się umawiać? – milczał, nie wiedział co odpowiedzieć a ja postanowiłam to wykorzystać – Nie wpuścisz mnie? - chciałam mieć pewność co do Jego zachowania i tego, czy aby na pewno chciał się mnie pozbyć.
- To nie jest dobry moment – był zmieszany i lekko schodził z tonu, ale czułam, że długo to nie potrwa. On zachodził w głowę jak mnie spławić, ale to tylko działało odwrotnie, miałam jeszcze większą ochotę by tam wejść.
- Lepszego nie będzie – skąd miałam tyle siły? To pojawiło się tak nagle, sama siebie nie poznawałam. Nie wiem czemu, ale zaczęło mnie swędzieć tam gdzie miałam tatuaż. Czy to możliwe aby to była sprawka Maćka? Kiedy chłopak jeszcze raz się obrócił zaglądając do salonu weszłam do środka i oczywiście, że w salonie zastałam ową brunetkę w kusej sukience. Na stole znajdowały się dwie butelki z wódką, przy czym jedna była już prawie pusta. Rozglądałam się dookoła i panował wszędzie lekki chaos. O dziwo spodziewałam się gorszego widoku. Dziewczyna patrzyła na mnie jak na intruza, ale miałam to w nosie, naprawdę jej obecność mało mnie obchodziła.
- Chciałaś porozmawiać – Bartek przypomniał mi po co przyszłam a ja dopiero wtedy odwróciłam się i na Niego spojrzałam. On chyba oczekiwał, że zacznę krzyczeć albo urządzę mu awanturę o obecność nieznajomej, ale nie po to tam przyszłam.
- Tak, ale na osobności – znowu odwróciłam się by spojrzeć na tajemniczą dziewczynę a ona lekko ironicznie się do mnie uśmiechała, jakby chciała pokazać, że to ona była górą. Na pewno nie zamierzałam dać jej satysfakcji ani z nią konkurować.
- To chodź do pokoju – od razu po tych słowach chłopaka, weszłam do sypialni a on podążył za mną. Bałam się, że gdy zostanę z nim sam na sam to moja odwaga gdzieś pryśnie, ale na szczęście ten stan nadal się utrzymywał – Więc? – popędził mnie co w cale mi się nie podobało, ale to był ten moment, kiedy musiałam walczyć.
- To ja powinnam zadać to pytanie, co się z Tobą dzieje? – zaczęłam spokojnie i odrzucałam oskarżycielski ton głosu. Nie mogłam mu pokazać, że byłam Jego wrogiem bo tak nie było. Najważniejsze było to, by obdarzył mnie zaufaniem i był ze mną szczery.
- Ze mną? O co Ci chodzi? – wypierał się, unikał przyznania do problemu, ale to było normalne. Zdziwiłabym się, gdyby od razu załapał, że miał problem z alkoholem. Musiałam być ostrożna i powoli dobierać słowa, by nie poczuł się atakowany, ja przecież chciałam mu pomóc.
- Naprawdę nie wiesz? Kiedy tylko do Ciebie nie przyjdę to jesteś pijany, to takie normalne? – trochę mi nie wyszło, ale czy musiałam się z nim cackać? Nie był z cukru i nie roztopiłby się przede mną, a może kubeł zimnej wody, podziałałby na Niego?
- Ale to już chyba nie Twoja sprawa, prawda? – patrzył na mnie z arogancją i pewnością siebie, jakby całkowicie wykluczył mnie ze swojego życia. Czułam się tak, jakby zamknął przede mną wszystkie drzwi do swojego serca, to nie było przyjemne, ale już tyle zniosłam, że to też byłam w stanie.
- Może i tak, ale chcesz zmarnować sobie życie? Miałeś plany, marzenia a teraz co? Chcesz znowu zawalić szkołę? O to Ci chodzi? Już raz ten błąd popełniłeś – Bartek już raz powtarzał klasę i wiedziałam jak tego żałował więc tym bardziej nie rozumiałam dlaczego tym razem też chciał do tego dopuścić. On się zmienił a teraz powracał do punktu wyjścia.
- Nie masz prawa mi tego wypominać – kolejny raz czułam się odrzucona Jego słowami, ale miał prawo do złości, wchodziłam w Jego życie z buciorami i jeszcze się rządziłam. Natomiast nie mogłam stać z boku i  spokojnie się przyglądać.
- Nie wykręcaj się. Nie będę bezczynnie patrzeć jak się staczasz – może przesadziłam z ostatnim słowem, ale już nie wiedziałam jak miałam do Niego dotrzeć. Każde moje słowo skutecznie odpierał, musiałam zrobić wszystko by chociaż pomyślał nad swoim zachowaniem.
- Staczam? To już nie można się normalnie alkoholu napić?! – trochę przestraszył mnie Jego ton głosu, robiło się nieprzyjemnie i głośno. Nie planowałam podnosić głosu, ale czułam jak serce szybciej zaczynało mi bić a moje ciało zalewała fala potu.
- To ma być normalnie? Kogo Ty chcesz oszukać, co? – denerwowało mnie to, że nie chciał zebrać się na szczerość, że buntował się przeciwko każdemu słowu, które padło z moich ust.
- Po co tak naprawdę tutaj przyszłaś? – zrobił krok do przodu i wpatrywał się w moje oczy, jakby chciał je zniszczyć. Musiałam być silna i nawet na moment nie wątpiłam w swoją siłę.
- Pokazać Ci, ze marnujesz swoje życie. Co z marzeniami o pójściu na studia? Chcesz zawalić maturę. pijąc? Jesteś tak słaby? A może chcesz utwierdzić ojca w przekonaniu, że tak naprawdę w ogóle się nie zmieniłeś? – postanowiłam przybrać inną formę wypowiedzi skoro tamta, łagodniejsza, na Niego nie podziałała. Chciałam Go sprowokować, by w akcie złości, pokazał, że nie był słabeuszem, że to ja się myliłam.
- A co Tobie do tego?! Nagle Cię obchodzę?! – to już nie był krzyk, ale wrzask, ale to nie było najgorsze. Najgorsze było to, kiedy On kpił z moich uczuć, wątpił w to, że naprawdę szczerze Go kochałam a tym samym martwiłam się o Niego. Nie wiem czy chciał to usłyszeć z moich ust, czy naprawdę nie wierzył w moje uczucia.
- Nagle? Zawsze byłeś ważny, najważniejszy! Zraniłam Cię, ale umiem się do tego przyznać! Tylko, że Ty swoją winę zasłaniasz moją! Co? Już nie pamiętasz jak mnie uderzyłeś? – zagotowałam się i to porządnie. Jak już sobie wszystko wypominaliśmy, to nie zamierzałam pozostać dłużna.
- Uderzyłeś?! Nigdy Cię nie uderzyłem!
- Odepchnąłeś mnie! Zresztą nie ważne. Nie po to tutaj przyszłam. – atmosfera zrobiła się tak gęsta, że nie chciałam w to brnąć bo inaczej nie mogłabym zrealizować swojego celu.
- Jak byłem najważniejszy to czemu nie chciałaś wrócić? – nie wiem co było powodem, ale miałam wrażenie, że Jemu brakowało jasności myślenia a w szczególności logiki. Łatwo było osądzać kogoś a nie zauważać swoich czynów.
- Proszę?! Nigdy nie przyszedłeś do mnie i nie przeprosiłeś, ani nie poprosiłeś o to, byśmy znowu byli razem! – nie mogłam dać się obrażać i to niesłusznie. Te Jego słowa dały mi do myślenia, On mnie kochał, chciał bym wróciła, tylko czemu mi tego nie powiedział? Nie pokazał?
- Zaniki pamięci masz? – znowu kpił ze mnie a to tylko wzmagało moją złość.
- Mówisz o tym jak ostatnio byłeś u mnie w domu?! Przecież wiem, że to za sprawą Marcina i Filipa, już nie musisz kłamać! Nigdy nie przyszedłeś z własnej woli, nawet jak ostatnio byłeś to nie przeprosiłeś za swoje zachowanie! – nie mogłam znieść tego, że kłamał mi prosto w oczy, że zrzucał to wszystko na mnie. Ja przyszłam mu pomóc a on mnie traktował jak najgorszą, winną wszystkiemu. Dał mi do zrozumienia, że to przeze mnie się rozpijał.
- Bo od razu mnie skreśliłaś!
- Nigdy Cię nie skreśliłam, nawet teraz! To przez swoje zachowanie i alkohol tracisz panowanie nad swoim życiem. Tracisz mnie! Nie widzisz tego? Zawalasz szkołę, pracę. Uświadom to sobie! Ile mam czekać, aż zaczniesz walczyć? Aż pokażesz, że mnie kochasz i chcesz abyśmy znowu byli razem? Zamiast tego zachowujesz się jak książę! I pomimo tego wszystkiego, nadal tu przychodzę bo mi zależy, byś nie zawalił każdej części swojego życia!-  wykrzyczałam mu prosto w twarz co aktualnie myślałam, powiedziałam każdą kłębiącą się myśl w mojej głowie. Wolałam powiedzieć za dużo, obnażyć swoje uczucia, po to by później nie było niedomówień.
- Lepiej powiedz, że robisz to z poczucia winy!
- Jakiej winy? Ja mam ponosić winę za to, że jesteś słaby? Robię to, bo nie mogę patrzeć jak marnujesz to nad czym tyle pracowałeś! Naprawdę chcesz wrócić do tego jaki byłeś dwa lata temu? – On odwrócił głowę a wtedy poczułam, że pękał, nie wiedział co powiedzieć i jak tym razem odpysknąć. Musiałam to wykorzystać – Ja wiecznie na Ciebie czekać nie będę. Nigdy, nawet na moment,  nie przestałam Cię kochać, ale już dłużej nie mogę tego znosić. Może i jest za późno by walczyć o Nas, ale nigdy nie przestanę walczyć o Twoje szczęście. Może z Nią będzie Ci lepiej, życzę Ci tego z całego serca. Tylko proszę, nie idź tą drogą.  – mój ton głosu złagodniał, czułam, że nie powinnam dłużej na Niego krzyczeć. Ta rozmowa miała być inna, nie miała być o Nas, ale o Nim. Natomiast ciężko było odgrodzić te dwie sprawy bo chcąc nie chcąc, to się zazębiało. Bartek patrzył na mnie nadal nic nie mówiąc a ja nie wiedziałam co myślał. Podeszłam bliżej do Niego i złapałam Go za rękę a drugą podniosłam Jego brodę tak, by swoimi oczami patrzył na mnie – Przemyśl to. I jak Cię mogę o coś prosić, to nie pij więcej, tylko tyle – puściłam Jego rękę i wyszłam z pokoju nawet nie zerkając na dziewczynę. Byłam pewna, że słyszała naszą rozmowę bo w pewnym momencie zrobiło się naprawdę głośno, ale utwierdziło mnie to w przekonaniu, że obojgu nam na sobie zależało, ale ciężko było normalnie ze sobą rozmawiać. Niby żadne z nas nie zdradziło, nie przestało kochać a to wszystko się rozpadło. Dla mnie najważniejsze było to, żeby pomimo wszystkiego wyszedł na prostą póki nie było za późno. 

14 komentarzy:

  1. Najlepsze slowa. Trzeba wjsc na prosta dopoki nie jest za pozno. Brawo, swietna czesc. JESTES NAJLEPSZA ! Nies.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kazdą kolejną częścią mnie ZASKAKUJESZ! CzytŁam to w takim napięciu, że już widziałam oczami wyobraźni jak Bartek zatrzymuje na klatce Gosię i wpadają w swoje ramiona..
    Potrafisz rozkręcić mój umysł aż z niego dymi! ;) pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne kiedy kolejnyrozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Dziewczyno jesteś genialna :*
    Mam nadzieję że wydarzy się coś w tym stylu jak napisała Magda ;)
    Pozdrawiam Monia

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty :) kocham twoje opowiadania ♥ nie mogę doczekać się nastepnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc, drugie opowiadanie mnie nie powala, myślałam że będzie lepsze - mimo tego, że napisałaś dopiero 3 rozdziały. Fajnie byłoby, gdybyś bardziej skupiła się na The experience, tzn. doprowadziła go do końca w przyzwoitym momencie, a nie tylko na tym, że może Bartek będzie razem z Gosią i na tym koniec..bardzo jestem ciekawa, jakie np. Gosia wybrała studia, czy pracuje, ale też coś o członkach rodziny, Filipie itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. The experience to dla mnie priorytet i na pewno nie zostawię Was z niedosytem :) Będzie o studiach, planach na przyszłość, o tym co u Filipa, Piotrka i innych członków opowiadania. Mam już rozpisany szczegółowy plan na następnych 40 części, więc uwierz mi, że moment w którym skończę to powiadania będzie maksymalnie wyciągnięty i opisany :) Bardzo mocno pracuję nad każdą kolejną częścią, by pomimo długości nie było monotonii :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź :) i czekam na koleją część, pozdrawiam! :D

      Usuń
  7. ochh mam nadzieję że w następnej części się pogodzą i do siebie wrócą..a z tą lafiryndą nic go nie łączy ://///////////////

    OdpowiedzUsuń
  8. oby tylko nie była z piotrkiem........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki :)

      Usuń
  9. ta czesc tak trzyma w napieciu ze nie moglam wytrzymac do konca...juz sobie wyobrazalam ze Bartek pobiegnie za Gosia i wpadna sobie w ramiona...weny zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jetem bardzo ciekawa co dalej, bardzo nmi podoba mam nadzieje ze bede razem i bartek rozumnial ze alkohol nie lecz ran. ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, nie, nie -_- co za złośliwość. napisał taaki długi komentarz i jak chciałam dodać to internet mi się wyłączył. wszystko diabli wzięli. -_-
    Teraz musze pisać od początku.
    .
    .
    nie wiem jak wyrazić swój podziw. Jestem pod takim wrażeniem,że nie znajdę odpowiednich słów. Gosia jest bardzo odważna i hmmm.. silna. Widać,że kocha. Osoba, która żywi takie uczucia chce szczęścia drugiej os nawet jesli jej samej może przynieść to ból. Bartek też kocha, tylko przez alkohol traci to co najważniejsze. Słowa dziewczyny miały moc. Na pewno chłopak to przemyśli. Może wreszcie obudzi się. Jeśli zrezygnuje ze swojego uczucia, będzie żałował do końca życia. Zdaje mi się,ze już zaczyna. Jacek mówił,że jest z nim teraz gorzej. zaczął pić w pracy. Może stwierdził,że wszystko jest już przekreślone i zatapiał smutki w alkoholu. Osobiście uważam ,że jest dla nich jeszcze szans. Trzymam za nich kciuki, a najbardziej za Bartka. Dopełniają się jak nikt inny. To nie jest zwykła, szczenięca miłość.
    jeeej ja dzis nie zasnę..... :D cała część trzyma w napięciu . Dziewczyno, jak Ty to robisz to ja nie wiem. Inni mogą się od Ciebie uczyć.
    kocha i czekam na koleją część. Życzę dużo weny i słoneczka.
    Pozdrawiam ,
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń