Trochę bałam się
dzisiaj iść do szkoły, w sumie to już było normalne. Każdego poranka odczuwałam
stres i niepewność przed tym, co miało mnie spotkać. Do tej pory nic strasznego
się nie wydarzyło, a ja mimo to nie potrafiłam iść do szkoły ze spokojem. Byłam
prawie pewna, że dzisiejszy stres był związany z moją wczorajszą rozmową z
Bartkiem. Tak naprawdę nie wiedziałam czy on będzie na mnie zły, czy weźmie
sobie do serca moje słowa.
Założyłam
spódniczkę i zwykłą bluzkę a do tego marynarkę i bez jakiegoś większego
starania się by wyglądać dobrze wyszłam z pokoju i poszłam zjeść śniadanie. W
kuchni tradycyjnie krzątał się tato.
- Hej – podeszłam
do Niego i uraczyłam Go całusem w policzek. Wydawał mi się być w dobrym humorze
co od razu sprawiło, że i ja lepiej się poczułam.
- Co tam? – Jego
spokój na twarzy trochę mnie zadziwiał. Chciałam umieć tak kontrolować emocje
jak On. Przecież byłam tak do Niego podobna, to czemu akurat tego nie mogłam
odziedziczyć?
- Mogę zadać Ci
pytanie? – w mojej głowie zrodziła się inna myśl niż te, które dotychczas
zaprzątały moje szare komórki. Tato odłożył gazetę i takim czułym wzrokiem na
mnie patrzył.
- Jasne –
zastanawiałam się czy to, o co planowałam spytać chociaż w minimalny sposób
zmieni Jego mimikę twarzy. Przyglądałam się mu z wielką dokładnością i uwagą,
by czasem nic mi nie umknęło.
- Jak byłam
ostatnio u lekarza, to doktor Kamiński powiedział mi, że byłeś u Niego. Czy
Tobie coś dolega? – nie chciałam by miał
przede mną jakieś tajemnice, a dodatkowo bałam się, że z Jego zdrowiem było coś
nie tak. Niby medyk zapewnił mnie, że nic się nie działo, że to była prywatna
sprawa, ale mimo wszystko wolałam się upewnić i zapytać. To tato był dla mnie
najważniejszy i nie wyobrażałam sobie go stracić. Mężczyzna chwilę milczał ale
na Jego twarzy nic się nie zmieniło, więc nie wiedziałam jak to miałam
rozumieć.
- Byłem u Niego
prywatnie, ale robiłem też rutynowe badania, ale nic złego w nich nie ma. A
Twoje jak? – czyli wszystko się zgadzało, kamień spadł mi z serca i już mogłam
spokojniej spać. Tak naprawdę miałam tylko Jego i Marcina, mama prawie o nas
zapomniała a ja widząc, że ona nie szukała kontaktu nie umiałam zabiegać o Jej
uwagę.
- Też dobrze,
nawet udało mi się przytyć – byłam dumna z swojego osiągnięcia co rozweseliło
tatę. To musiało śmiesznie zabrzmieć i samej mi się śmiać z tego chciało.
- Jedyna
dziewczyna na świecie, która cieszy się z tego, że przytyła – tata kręcił głową,
ale oboje wiedzieliśmy w jakiej sytuacji byłam. U mnie to wręcz wskazane było przytyć
i w końcu, po dwóch miesiącach udało mi się to. Dokonałam czegoś, co wydawało
mi się niemożliwe, szczególnie w moim przypadku.
- Jestem wyjątkowa
– zachowywałam się jak paw, ale nawet nieźle się w tej roli czułam,
przynajmniej w tej kwestii. Ta rozmowa podziałała na mnie rozluźniająco i
sprawiła, że polepszył mi się humor.
- I to jeszcze jak
bardzo – mój rozmówca podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło, ale tym razem
dłużej mnie przy sobie przytrzymał. – Muszę lecieć a Ty jedz śniadanie, do
wieczora – po tym pożegnaniu tata wyszedł z domu a ja jeszcze chwilę pokręciłam
się po kuchni i również wyszłam, by pojechać do szkoły. Już chciałam
zrezygnować, zawrócić, ale najgorsze było poczucie, że byłam tchórzem. Czułam
niepohamowaną potrzebę udowodnienia całemu
światu, że byłam odważna, silna… To było męczące, czułam się jak w gonitwie,
albo jakbym musiała przyodziewać maskę. Tylko wtedy, kiedy byłam sam na sam ze
sobą, mogłam poczuć się wolna. Kiedyś czułam się tak przy Bartku, a teraz przez
Niego musiałam się tak zachowywać.
W szkole przez
pierwsze lekcje nic się nie działo, standardowe schematy i nic szczególnego nie
zasługiwało na uwagę. Po trzech lekcjach szłam z Martyną na wf, opowiedziałam
jej o swojej wizycie u Bartka i o tym co działo się u mnie przez weekend. Ona
za to była z Filipem u Jego dziadków.
- Gosia – gdy
weszłyśmy na korytarz prowadzący do szatni, usłyszałam męski głos, który wołał
moje imię. Nie pomyliłam się, to był Bartek. Byłam zdziwiona, że mnie wołał,
ale w sumie po naszej wczorajszej rozmowie to mogło być nawet normalne. –
Możemy porozmawiać? – stanął obok mnie i Martyny i wpatrywał się we mnie bardzo
dziwnym wzrokiem, niby spokojnym ale było w nim coś, co sprawiało, że kuło mnie
w środku, nie umiałam być opanowana.
- To ja Was zostawię
– Martyna czym prędzej zostawiła Nas samych i poszła do szatni. Nie wiem czemu,
ale na początku nie umiałam spojrzeć mu w oczy, unikałam tego.
- Chodź,
odejdziemy na bok – posłuchałam Jego prośby bo ja też nie chciałam by ktoś nam
przeszkadzał. Odeszliśmy w sam koniec korytarza, gdzie nikt nie uczęszczał,
więc zostaliśmy tylko My, Ja i On. Sam na sam. Może otoczenie nie było
sprzyjające ale przynajmniej pojawiła się możliwość porozmawiania, na
spokojnie. Czekałam aż On zacznie mówić, bo nie wiedziałam co miał mi do
zakomunikowania, bo skoro chciał rozmawiać to musiało mu coś siedzieć w głowie.
- Gosia, muszę
wiedzieć, że zaczekasz na mnie – mówił powoli, ale Jego głos był miękki jak
aksamit. Uwielbiałam zatracać się w tej barwie, ale w tamtym momencie musiałam
trzymać się rzeczywistości. Trochę nie rozumiałam kontekstu i sensu tych słów,
ale On ucichł, czekał na moją reakcję.
- Co się dzieje? –
przeczuwałam, że coś kryło się za Jego słowami, gdzieś było wytłumaczenie,
tylko nie wiedziałam w którym miejscu miałam go szukać. Bartek patrzył na mnie
jakby starał się zapamiętać każdy szczegół mojej twarzy. Bałam się tego, co
miały przynieść Jego kolejne słowa.
- Muszę wyjechać –
albo chłopak dobrze maskował swoje uczucia albo nie wywierało to na nim większego
znaczenia. Jak On mógł być tak spokojny? Jeszcze wczoraj kłóciliśmy się,
krzyczeliśmy na siebie jak najwięksi wrogowie, a dzisiaj czułam, jakby pomiędzy
nami w ogóle nie było uczuć.
- O czym Ty mówisz?
– nie rozumiałam tego, co mówił, a raczej nie chciałam przyjąć tych słów do
siebie. Wolałam je wyprzeć i udawać, że naprawdę nic nie rozumiałam.
- Muszę wyjechać,
poukładać sobie pewne sprawy – był tajemniczy i ciągle nie chciał zdradzić
prawdy. Czułam, że coś ukrywał, że nie chciał za dużo powiedzieć, tylko, że ja
chyba zasłużyłam na słowa wyjaśnienia. Natomiast ciągle byłam spokojna, cała ta
rozmowa przebiegała w taki stonowany sposób, było w niej dużo cierpienia,
troski i bólu, z powodu rozstania.
- Ale ktoś Cię do
tego zmusza? – cały czas powtarzał, że musi, nie rozumiałam dlaczego, co Go do
tego zmuszało. Przecież mógł zostać, nie musiał wyjeżdżać bym na Niego czekała.
Byłam zagubiona, nie umiałam tego konstruktywnie połączyć w jedną całość.
- Moje sumienie –
te dwa tajemnicze słowa spowodowały, że ja nadal nic nie wiedziałam. Czemu On
musiał mówić ogólnikami? Nie lubiłam niedomówień i ukrywania swoich uczuć. Nasze
głosy były ciche, ledwie słyszalne, na dodatek bardzo trzęsące się, zarówno
Jego, jak i mój.
- Gdzie chcesz
jechać? – chciałam poznać jak najwięcej szczegółów dotyczących tej tajemniczej
wyprawy. Chłopak milczał a ja bałam się, że to był wynik straty zaufania co do
mojej osoby. Czemu to było owiane tak wielką tajemnicą? – Na długo? – bardziej
interesowało mnie to, jak długo nie będzie Go w mieście, ile czasu miałam na
Niego czekać.
- Nie wiem – Jego
głos cichł a mnie chciało się płakać tylko o dziwo miałam suche oczy. Nie
rozumiałam dlaczego byłam tak uczuciowa w stosunku do Niego. Powinnam być
wściekła za to, jak mnie traktował, jak mną pomiatał przez ostatni czas, a ja nadal
walczyłam o Niego.
- Bartek,
poradzimy sobie – chciałam Go zapewnić, że mógł zostać, że ja cały czas będę na
Niego czekać, że nie odwrócę się od Niego w momencie, w którym najbardziej mnie
potrzebował. Bałam się tego, że wyjedzie, nie wiem czemu, ale coś nie pozwalało
mi się na to zgodzić.
- Zraniłem Cię,
miałem się Tobą opiekować … - kto by pomyślał, że chłopak z Jego muskułami
będzie tak niepewny siebie. Nagle ta cała Jego siła prysnęła, czułam, że był
inny, że coś w Nim pękło.
- Teraz kolej na
mnie, teraz ja się Tobą zaopiekuję – dotknęłam Jego policzka a On nawet nie
drgnął. Stał tak jak przed chwilą, nawet Jego wzrok nie powędrował w inną
stronę. Upadałam trochę pod ciężarem Jego słów. Gdzie była ta wczorajsza siła i
kumulacja?
- Zaczekasz na
mnie? – Bartek podniósł wzrok na wysokość mojej twarzy i ominął moje słowa, a
ja poczułam jakbym zderzała się z górą lodową, tylko, że nie umiałam się
złościć. Decyzja zapadła a ja czułam się słaba. Nie mogłam nic zrobić, to było
straszne.
- Ale ja Cię
nigdzie nie puszczę – najchętniej przywiązałabym Go do siebie, by móc ciągle
się nim cieszyć. Szukałam jakiegoś sposobu, by Go zatrzymać. Jak miałam się nim
opiekować, skoro nawet nie wiedziałam gdzie będzie? Złapałam Go za rękę by
chociaż w ten sposób zademonstrować mu, że Jego miejsce było w naszym mieście,
przy mnie – Nie chcę żebyś błąkał się po świecie, Twoje miejsce jest tutaj –
zrobiłam krok do przodu a On ciągle stał w taki sam sposób jak przed chwilą.
Naprawdę byłam w stanie zaryzykować, spróbować z nim jeszcze raz. Myśl, że
mogłam Go stracić i nawet nie móc na Niego patrzeć była przerażająca. On był
częścią mojego życia, musiał być blisko, inaczej nie mogłabym raczyć swoich
oczu Jego widokiem, uszu Jego głosem… Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza,
a ja czułam, jakby ktoś odebrał mi kawałek siebie, jakbym nagle coś straciła,
była taka pusta i samotna.
- Przepraszam – to
słowo było znakiem tego, że nie mogłam nic wskórać, decyzja zapadła a ja nie
miałam nic do powiedzenia. Musiałam przystać na Jego słowa, nic innego mi nie
pozostało, szybko pozbyłam się wilgoci na mojej twarzy dodatkowo wyswobadzając
rękę z Jego uścisku.
- Rozumiem.
Obiecuję, że będę czekać, ale Ty też musisz mi coś obiecać – patrzyłam mu w oczy
a on błądził gdzieś, chyba zachodził w głowę, czego ja mogłam od Niego wymagać.
Natomiast jak musiałam żyć z świadomością, że był gdzieś daleko, to musiałam
chociaż uspokoić swoje obawy.
- Co takiego?
- Dwie rzeczy. Po
pierwsze, będziesz odbierał ode mnie telefony i sam też będziesz się
kontaktował – musiałam mieć pewność, że utrzyma ze mną kontakt. Potrzebowałam ustnego zapewnienia, że nie
zapomni o mnie i nie będzie odrzucał.
- Obiecuję, a druga?
– nadal miał ten sam spokój, więc byłam pewna, że mówił prawdę. Uwierzyłam mu i
cieszyłam się, że chociaż tak mogłam zatrzymać Go przy sobie. Natomiast z drugą
obietnicą był problem, nie wiedziałam czy mogłam wymagać tego od Niego i nie
znałam też Jego reakcji, a obawiałam się jej.
- Że nie będziesz
pił – najbardziej się bałam tego, że pojedzie w niewiadome miejsce i wpadnie w
wir picia. Nie znając miejsca Jego pobytu nie mogłabym mu pomóc, przywołać Go
do porządku.
- Obiecuję Ci na
moją miłość do mamy, że już nie tknę alkoholu – nie spodziewałam się takiej
deklaracji, ale po tych słowach miałam pewność, że mówił prawdę. Byłam świadoma,
że mama była dla Niego najważniejsza, to On był przy niej jak żyła. Tęsknił za
nią i mocno ją kochał pomimo, że zrobiła wiele złego w swoim życiu.
- Dziękuję – co
więcej miałam mu powiedzieć? Czemu musiałam mieć taką pustkę w głowie? To było
straszne uczucie, nie lubiłam pożegnań a ta rozmowa właśnie tak wyglądała.
Kiedy Bartek chciał odejść musiałam jeszcze raz spojrzeć w Jego oczy – Kiedy
jedziesz?
- Dzisiaj
wieczorem – nie wiem czemu, ale myślałam, że jakoś później to nadejdzie, że
pojedzie dopiero w weekend a On już teraz chciał zniknąć.
- Uważaj na siebie
– brzmiało to banalnie i naiwnie, ale coś wewnątrz powstrzymywało mnie przed
tym, by powiedzieć mu, że Go kocham. Może gdybym uwierzyła, że mogło to Go
zatrzymać to zebrałabym się na odwagę? Po tych słowach lekko się uśmiechnął i
odszedł. Najgorsze było to, że widziałam, że coś było nie tak, że potrzebował
pomocy, ale nie umiałam mu pomóc, nie wiedziałam jak.
Proszę o jeszcze jedną część♥ A.
OdpowiedzUsuńBaaaaaaaartek <3
OdpowiedzUsuńJejku , nie !
OdpowiedzUsuńniech on nie wyjezdza !
malo ci sie nie poplakalam jak jej powiedzial ze wyjezdza :-((
dalej :-) weny zyycze! :-D :-*
super! czekam z niecierpliwością na kolejne części i mam nadzieje że jednak nie skończysz pisac tego opowiadania na 200 części
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życze weny Monia :)
Cudowne to malo powiedziane! Zabija mnie czekanie na kolejna czesc ale wiem ze warto! Kocham Ciebie i to opowiadanie! Magda
OdpowiedzUsuńDo tej chwili nie nacisalam, ale teraz musze Cie o to poprosic, a wrecz blagac! Nie kaz nam dlugo czekac na kolejna czesc. Jestes najlepsza autorka, jaka znam. To opowiadanie jest idealne. Nies
OdpowiedzUsuńteraz to mnie zatkało. jak to Bartek wyjeżdża? ale coś mi tu nie pasuje w jego wyjeździe. sama nie wiem co. a mam takie pytanko: był już ślub Jacka? to opowiadanie to cudeńko. kocham i czekam na kolejny wpis. muszę sb jakieś zajęcie dobre znaleźć, bo ciekawość bierze górę. :D
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM :**
/Eli..
japierdziele ! nie było mnie prawie dwa tygodnie a ty dodalas tylko trzy części ale za to jakie zajebiste o mamusiu !!!
OdpowiedzUsuńpodziwiam Gosie nie wiem czy mogłabym tak jak ona iść do swojego byłego chłopaka do domu wiedząc że jest pijany . Mam nadzieję że oni będą jeszcze razem , że Bartek przestanie pić i szybko wróci . Piszesz zajebiscie ! To jest pierwsze opowiadanie które zaczełam czytać i dziwne że dalej trwa ale to zajebiscie <3333333 może nie zawsze mam czas komentować ale zawsze czytam . mam pytanie ile planujesz części tego opowiadania ? jak dla mnie mogłoby się nigdy nie kończyć <333333 zawsze czekam z niecierpliwością na nowe części ale teraz to moja niecierpliwość sięga zenitu dlatego pisze taką litanie i to po raz drugi bo jak pisałam przed tem to straciłam wifi . może dodasz dzisiaj nową część? proszę cię !!!!! :*zapraszam do mnie na dajszansemilosci.blogspot.com i naszahistoriamilosci.blogspot.com
oo szkoda ze bartek wyjedza. ale moze nie dlugo wroci. widac jak gosia go bardzo.jest najlepsza i jestem na czesc. ola
OdpowiedzUsuńAle mnie trzymała w napięciu ta część masakra. Niesamowite jest to opowiadanie, niby już tyle części za mną a cały czas trzyma w napięciu i cały czas zaskakuje. Najlepsze jest to ze nie jesteś przewidywalna i nie można przewidzieć co stanie się w następnej części. Pozdrawiam i życzę weny. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdlaczego na http://instagram.com/paulina.opowiadania nie mozna zobaczyc postow?
OdpowiedzUsuńdołączam się do pytania
UsuńMusiałam ograniczyć konto ze względu na pewne nieprzyjemności. Musicie założyć sobie konto i wysłać prośbę o zaakceptowanie :)
Usuń