sobota, 12 lipca 2014

The experience cz 159

Trochę bałam się dzisiaj iść do szkoły, w sumie to już było normalne. Każdego poranka odczuwałam stres i niepewność przed tym, co miało mnie spotkać. Do tej pory nic strasznego się nie wydarzyło, a ja mimo to nie potrafiłam iść do szkoły ze spokojem. Byłam prawie pewna, że dzisiejszy stres był związany z moją wczorajszą rozmową z Bartkiem. Tak naprawdę nie wiedziałam czy on będzie na mnie zły, czy weźmie sobie do serca moje słowa.
Założyłam spódniczkę i zwykłą bluzkę a do tego marynarkę i bez jakiegoś większego starania się by wyglądać dobrze wyszłam z pokoju i poszłam zjeść śniadanie. W kuchni tradycyjnie krzątał się tato.
- Hej – podeszłam do Niego i uraczyłam Go całusem w policzek. Wydawał mi się być w dobrym humorze co od razu sprawiło, że i ja lepiej się poczułam.
- Co tam? – Jego spokój na twarzy trochę mnie zadziwiał. Chciałam umieć tak kontrolować emocje jak On. Przecież byłam tak do Niego podobna, to czemu akurat tego nie mogłam odziedziczyć?
- Mogę zadać Ci pytanie? – w mojej głowie zrodziła się inna myśl niż te, które dotychczas zaprzątały moje szare komórki. Tato odłożył gazetę i takim czułym wzrokiem na mnie patrzył.
- Jasne – zastanawiałam się czy to, o co planowałam spytać chociaż w minimalny sposób zmieni Jego mimikę twarzy. Przyglądałam się mu z wielką dokładnością i uwagą, by czasem nic mi nie umknęło.
- Jak byłam ostatnio u lekarza, to doktor Kamiński powiedział mi, że byłeś u Niego. Czy Tobie coś dolega? – nie chciałam  by miał przede mną jakieś tajemnice, a dodatkowo bałam się, że z Jego zdrowiem było coś nie tak. Niby medyk zapewnił mnie, że nic się nie działo, że to była prywatna sprawa, ale mimo wszystko wolałam się upewnić i zapytać. To tato był dla mnie najważniejszy i nie wyobrażałam sobie go stracić. Mężczyzna chwilę milczał ale na Jego twarzy nic się nie zmieniło, więc nie wiedziałam jak to miałam rozumieć.
- Byłem u Niego prywatnie, ale robiłem też rutynowe badania, ale nic złego w nich nie ma. A Twoje jak? – czyli wszystko się zgadzało, kamień spadł mi z serca i już mogłam spokojniej spać. Tak naprawdę miałam tylko Jego i Marcina, mama prawie o nas zapomniała a ja widząc, że ona nie szukała kontaktu nie umiałam zabiegać o Jej uwagę.
- Też dobrze, nawet udało mi się przytyć – byłam dumna z swojego osiągnięcia co rozweseliło tatę. To musiało śmiesznie zabrzmieć i samej mi się śmiać z tego chciało.
- Jedyna dziewczyna na świecie, która cieszy się z tego, że przytyła – tata kręcił głową, ale oboje wiedzieliśmy w jakiej sytuacji byłam. U mnie to wręcz wskazane było przytyć i w końcu, po dwóch miesiącach udało mi się to. Dokonałam czegoś, co wydawało mi się niemożliwe, szczególnie w moim przypadku.
- Jestem wyjątkowa – zachowywałam się jak paw, ale nawet nieźle się w tej roli czułam, przynajmniej w tej kwestii. Ta rozmowa podziałała na mnie rozluźniająco i sprawiła, że polepszył mi się humor.
- I to jeszcze jak bardzo – mój rozmówca podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło, ale tym razem dłużej mnie przy sobie przytrzymał. – Muszę lecieć a Ty jedz śniadanie, do wieczora – po tym pożegnaniu tata wyszedł z domu a ja jeszcze chwilę pokręciłam się po kuchni i również wyszłam, by pojechać do szkoły. Już chciałam zrezygnować, zawrócić, ale najgorsze było poczucie, że byłam tchórzem. Czułam niepohamowaną  potrzebę udowodnienia całemu światu, że byłam odważna, silna… To było męczące, czułam się jak w gonitwie, albo jakbym musiała przyodziewać maskę. Tylko wtedy, kiedy byłam sam na sam ze sobą, mogłam poczuć się wolna. Kiedyś czułam się tak przy Bartku, a teraz przez Niego musiałam się tak zachowywać.
W szkole przez pierwsze lekcje nic się nie działo, standardowe schematy i nic szczególnego nie zasługiwało na uwagę. Po trzech lekcjach szłam z Martyną na wf, opowiedziałam jej o swojej wizycie u Bartka i o tym co działo się u mnie przez weekend. Ona za to była z Filipem u Jego dziadków.
- Gosia – gdy weszłyśmy na korytarz prowadzący do szatni, usłyszałam męski głos, który wołał moje imię. Nie pomyliłam się, to był Bartek. Byłam zdziwiona, że mnie wołał, ale w sumie po naszej wczorajszej rozmowie to mogło być nawet normalne. – Możemy porozmawiać? – stanął obok mnie i Martyny i wpatrywał się we mnie bardzo dziwnym wzrokiem, niby spokojnym ale było w nim coś, co sprawiało, że kuło mnie w środku, nie umiałam być opanowana.
- To ja Was zostawię – Martyna czym prędzej zostawiła Nas samych i poszła do szatni. Nie wiem czemu, ale na początku nie umiałam spojrzeć mu w oczy, unikałam tego.
- Chodź, odejdziemy na bok – posłuchałam Jego prośby bo ja też nie chciałam by ktoś nam przeszkadzał. Odeszliśmy w sam koniec korytarza, gdzie nikt nie uczęszczał, więc zostaliśmy tylko My, Ja i On. Sam na sam. Może otoczenie nie było sprzyjające ale przynajmniej pojawiła się możliwość porozmawiania, na spokojnie. Czekałam aż On zacznie mówić, bo nie wiedziałam co miał mi do zakomunikowania, bo skoro chciał rozmawiać to musiało mu coś siedzieć w głowie.
- Gosia, muszę wiedzieć, że zaczekasz na mnie – mówił powoli, ale Jego głos był miękki jak aksamit. Uwielbiałam zatracać się w tej barwie, ale w tamtym momencie musiałam trzymać się rzeczywistości. Trochę nie rozumiałam kontekstu i sensu tych słów, ale On ucichł, czekał na moją reakcję.
- Co się dzieje? – przeczuwałam, że coś kryło się za Jego słowami, gdzieś było wytłumaczenie, tylko nie wiedziałam w którym miejscu miałam go szukać. Bartek patrzył na mnie jakby starał się zapamiętać każdy szczegół mojej twarzy. Bałam się tego, co miały przynieść Jego kolejne słowa.
- Muszę wyjechać – albo chłopak dobrze maskował swoje uczucia albo nie wywierało to na nim większego znaczenia. Jak On mógł być tak spokojny? Jeszcze wczoraj kłóciliśmy się, krzyczeliśmy na siebie jak najwięksi wrogowie, a dzisiaj czułam, jakby pomiędzy nami w ogóle nie było uczuć.
- O czym Ty mówisz? – nie rozumiałam tego, co mówił, a raczej nie chciałam przyjąć tych słów do siebie. Wolałam je wyprzeć i udawać, że naprawdę nic nie rozumiałam.
- Muszę wyjechać, poukładać sobie pewne sprawy – był tajemniczy i ciągle nie chciał zdradzić prawdy. Czułam, że coś ukrywał, że nie chciał za dużo powiedzieć, tylko, że ja chyba zasłużyłam na słowa wyjaśnienia. Natomiast ciągle byłam spokojna, cała ta rozmowa przebiegała w taki stonowany sposób, było w niej dużo cierpienia, troski i bólu, z powodu rozstania.
- Ale ktoś Cię do tego zmusza? – cały czas powtarzał, że musi, nie rozumiałam dlaczego, co Go do tego zmuszało. Przecież mógł zostać, nie musiał wyjeżdżać bym na Niego czekała. Byłam zagubiona, nie umiałam tego konstruktywnie połączyć w jedną całość.
- Moje sumienie – te dwa tajemnicze słowa spowodowały, że ja nadal nic nie wiedziałam. Czemu On musiał mówić ogólnikami? Nie lubiłam niedomówień i ukrywania swoich uczuć. Nasze głosy były ciche, ledwie słyszalne, na dodatek bardzo trzęsące się, zarówno Jego, jak i mój.
- Gdzie chcesz jechać? – chciałam poznać jak najwięcej szczegółów dotyczących tej tajemniczej wyprawy. Chłopak milczał a ja bałam się, że to był wynik straty zaufania co do mojej osoby. Czemu to było owiane tak wielką tajemnicą? – Na długo? – bardziej interesowało mnie to, jak długo nie będzie Go w mieście, ile czasu miałam na Niego czekać.
- Nie wiem – Jego głos cichł a mnie chciało się płakać tylko o dziwo miałam suche oczy. Nie rozumiałam dlaczego byłam tak uczuciowa w stosunku do Niego. Powinnam być wściekła za to, jak mnie traktował, jak mną pomiatał przez ostatni czas, a ja nadal walczyłam o Niego.
- Bartek, poradzimy sobie – chciałam Go zapewnić, że mógł zostać, że ja cały czas będę na Niego czekać, że nie odwrócę się od Niego w momencie, w którym najbardziej mnie potrzebował. Bałam się tego, że wyjedzie, nie wiem czemu, ale coś nie pozwalało mi się na to zgodzić.
- Zraniłem Cię, miałem się Tobą opiekować … - kto by pomyślał, że chłopak z Jego muskułami będzie tak niepewny siebie. Nagle ta cała Jego siła prysnęła, czułam, że był inny, że coś w Nim pękło.
- Teraz kolej na mnie, teraz ja się Tobą zaopiekuję – dotknęłam Jego policzka a On nawet nie drgnął. Stał tak jak przed chwilą, nawet Jego wzrok nie powędrował w inną stronę. Upadałam trochę pod ciężarem Jego słów. Gdzie była ta wczorajsza siła i kumulacja?
- Zaczekasz na mnie? – Bartek podniósł wzrok na wysokość mojej twarzy i ominął moje słowa, a ja poczułam jakbym zderzała się z górą lodową, tylko, że nie umiałam się złościć. Decyzja zapadła a ja czułam się słaba. Nie mogłam nic zrobić, to było straszne.
- Ale ja Cię nigdzie nie puszczę – najchętniej przywiązałabym Go do siebie, by móc ciągle się nim cieszyć. Szukałam jakiegoś sposobu, by Go zatrzymać. Jak miałam się nim opiekować, skoro nawet nie wiedziałam gdzie będzie? Złapałam Go za rękę by chociaż w ten sposób zademonstrować mu, że Jego miejsce było w naszym mieście, przy mnie – Nie chcę żebyś błąkał się po świecie, Twoje miejsce jest tutaj – zrobiłam krok do przodu a On ciągle stał w taki sam sposób jak przed chwilą. Naprawdę byłam w stanie zaryzykować, spróbować z nim jeszcze raz. Myśl, że mogłam Go stracić i nawet nie móc na Niego patrzeć była przerażająca. On był częścią mojego życia, musiał być blisko, inaczej nie mogłabym raczyć swoich oczu Jego widokiem, uszu Jego głosem… Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, a ja czułam, jakby ktoś odebrał mi kawałek siebie, jakbym nagle coś straciła, była taka pusta i samotna.
- Przepraszam – to słowo było znakiem tego, że nie mogłam nic wskórać, decyzja zapadła a ja nie miałam nic do powiedzenia. Musiałam przystać na Jego słowa, nic innego mi nie pozostało, szybko pozbyłam się wilgoci na mojej twarzy dodatkowo wyswobadzając rękę z Jego uścisku.
- Rozumiem. Obiecuję, że będę czekać, ale Ty też musisz mi coś obiecać – patrzyłam mu w oczy a on błądził gdzieś, chyba zachodził w głowę, czego ja mogłam od Niego wymagać. Natomiast jak musiałam żyć z świadomością, że był gdzieś daleko, to musiałam chociaż uspokoić swoje obawy.
- Co takiego?
- Dwie rzeczy. Po pierwsze, będziesz odbierał ode mnie telefony i sam też będziesz się kontaktował – musiałam mieć pewność, że utrzyma ze mną kontakt.  Potrzebowałam ustnego zapewnienia, że nie zapomni o mnie i nie będzie odrzucał.
- Obiecuję, a druga? – nadal miał ten sam spokój, więc byłam pewna, że mówił prawdę. Uwierzyłam mu i cieszyłam się, że chociaż tak mogłam zatrzymać Go przy sobie. Natomiast z drugą obietnicą był problem, nie wiedziałam czy mogłam wymagać tego od Niego i nie znałam też Jego reakcji, a obawiałam się jej.
- Że nie będziesz pił – najbardziej się bałam tego, że pojedzie w niewiadome miejsce i wpadnie w wir picia. Nie znając miejsca Jego pobytu nie mogłabym mu pomóc, przywołać Go do porządku.
- Obiecuję Ci na moją miłość do mamy, że już nie tknę alkoholu – nie spodziewałam się takiej deklaracji, ale po tych słowach miałam pewność, że mówił prawdę. Byłam świadoma, że mama była dla Niego najważniejsza, to On był przy niej jak żyła. Tęsknił za nią i mocno ją kochał pomimo, że zrobiła wiele złego w swoim życiu.
- Dziękuję – co więcej miałam mu powiedzieć? Czemu musiałam mieć taką pustkę w głowie? To było straszne uczucie, nie lubiłam pożegnań a ta rozmowa właśnie tak wyglądała. Kiedy Bartek chciał odejść musiałam jeszcze raz spojrzeć w Jego oczy – Kiedy jedziesz?
- Dzisiaj wieczorem – nie wiem czemu, ale myślałam, że jakoś później to nadejdzie, że pojedzie dopiero w weekend a On już teraz chciał zniknąć.
- Uważaj na siebie – brzmiało to banalnie i naiwnie, ale coś wewnątrz powstrzymywało mnie przed tym, by powiedzieć mu, że Go kocham. Może gdybym uwierzyła, że mogło to Go zatrzymać to zebrałabym się na odwagę? Po tych słowach lekko się uśmiechnął i odszedł. Najgorsze było to, że widziałam, że coś było nie tak, że potrzebował pomocy, ale nie umiałam mu pomóc, nie wiedziałam jak. 

14 komentarzy:

  1. Proszę o jeszcze jedną część♥ A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku , nie !
    niech on nie wyjezdza !
    malo ci sie nie poplakalam jak jej powiedzial ze wyjezdza :-((
    dalej :-) weny zyycze! :-D :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. super! czekam z niecierpliwością na kolejne części i mam nadzieje że jednak nie skończysz pisac tego opowiadania na 200 części
    pozdrawiam i życze weny Monia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne to malo powiedziane! Zabija mnie czekanie na kolejna czesc ale wiem ze warto! Kocham Ciebie i to opowiadanie! Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej chwili nie nacisalam, ale teraz musze Cie o to poprosic, a wrecz blagac! Nie kaz nam dlugo czekac na kolejna czesc. Jestes najlepsza autorka, jaka znam. To opowiadanie jest idealne. Nies

    OdpowiedzUsuń
  6. teraz to mnie zatkało. jak to Bartek wyjeżdża? ale coś mi tu nie pasuje w jego wyjeździe. sama nie wiem co. a mam takie pytanko: był już ślub Jacka? to opowiadanie to cudeńko. kocham i czekam na kolejny wpis. muszę sb jakieś zajęcie dobre znaleźć, bo ciekawość bierze górę. :D
    POZDRAWIAM :**
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  7. japierdziele ! nie było mnie prawie dwa tygodnie a ty dodalas tylko trzy części ale za to jakie zajebiste o mamusiu !!!
    podziwiam Gosie nie wiem czy mogłabym tak jak ona iść do swojego byłego chłopaka do domu wiedząc że jest pijany . Mam nadzieję że oni będą jeszcze razem , że Bartek przestanie pić i szybko wróci . Piszesz zajebiscie ! To jest pierwsze opowiadanie które zaczełam czytać i dziwne że dalej trwa ale to zajebiscie <3333333 może nie zawsze mam czas komentować ale zawsze czytam . mam pytanie ile planujesz części tego opowiadania ? jak dla mnie mogłoby się nigdy nie kończyć <333333 zawsze czekam z niecierpliwością na nowe części ale teraz to moja niecierpliwość sięga zenitu dlatego pisze taką litanie i to po raz drugi bo jak pisałam przed tem to straciłam wifi . może dodasz dzisiaj nową część? proszę cię !!!!! :*zapraszam do mnie na dajszansemilosci.blogspot.com i naszahistoriamilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. oo szkoda ze bartek wyjedza. ale moze nie dlugo wroci. widac jak gosia go bardzo.jest najlepsza i jestem na czesc. ola

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale mnie trzymała w napięciu ta część masakra. Niesamowite jest to opowiadanie, niby już tyle części za mną a cały czas trzyma w napięciu i cały czas zaskakuje. Najlepsze jest to ze nie jesteś przewidywalna i nie można przewidzieć co stanie się w następnej części. Pozdrawiam i życzę weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. dlaczego na http://instagram.com/paulina.opowiadania nie mozna zobaczyc postow?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dołączam się do pytania

      Usuń
    2. Musiałam ograniczyć konto ze względu na pewne nieprzyjemności. Musicie założyć sobie konto i wysłać prośbę o zaakceptowanie :)

      Usuń