Wreszcie
nadszedł koniec tygodnia i chociaż przez dwa dni mogłam odpocząć od szkoły i
wszystkiego co było z nią związane. Z Martyną nadal się nie odzywałam i nie miałam
zamiaru pierwsza się odezwać. Może zachowywałam się jak rozkapryszone dziecko,
ale nie chciałam wszystkim dookoła tłumaczyć swojego rozstania z Bartkiem.
Wcześniej tak zrobiłam, przyznałam się, że to ja zawaliłam spotykając się z
Piotrkiem i teraz każdy uważał mnie za winną, namawiał do walki. Obecnie,
jedyne co mogłabym usłyszeć od tych wszystkich ludzi, to słowa litości, a na to
nie miałam ochoty. Chciałam normalnie żyć, zapomnieć o tym, co mnie spotkało, wyleczyć
się z bólu jaki pozostawił po sobie Bartek.
Wczoraj
zadzwonił do mnie Filip, oczywiście nie bez interesownie. Chciał się dowiedzieć
dlaczego tak „niegrzecznie” zachowałam się względem Martyny. Miał żal, że
traktując ją jako przyjaciółkę nie chciałam nic jej powiedzieć. On sam chciał wyciągnąć
ode mnie, jak wyglądała moja relacja z Bartkiem, ale jedyne co mu powiedziałam
to to, że ten związek się zakończył i nie chcę o tym rozmawiać. Ja wiem, że
wszystkim było ciężko nie poruszać tego tematu, kompletnie nie wiedząc co się
wydarzyło, ale musieli to dla mnie zrobić. Filip nie był zadowolony naszą
rozmową, bo w końcu zawsze wszystko mu mówiłam, ale jak na tamten moment, nie
byłam gotowa by się przed kimkolwiek otworzyć. Poniekąd było to powodowane
wstydem, ale też chęcią nauczenia się z tym żyć. To była jakaś porażka dla mnie
i chciałam w końcu ją pokonać, przezwyciężyć. Po prostu potrzebowałam czasu na
poradzenie sobie z zaistniałą sytuacją.
Po powrocie ze
szkoły do domu od razu zjadłam obiad i ruszyłam się ogarniać, bo przecież
miałam spotkać się z Kamilem. Szczerze to, nie miałam najmniejszej ochoty na to
spotkanie, a już w szczególności na
wychodzenie z domu, ale przecież wiecznie nie mogłam chować się przed światem.
To był dobry moment by otworzyć się na nowości. Startowałam z czystą kartką,
niczym nie obciążona i naznaczona. Nikt nie znał mojej przeszłości, nie
wiedział ile przeszłam i co we mnie siedziało.
Ubrałam się w
czarną sukienkę i aby zakryć swoje siniaki na nogach założyłam czarne kryjące
rajstopy a na ręce zarzuciłam kurtkę jeansową. Największą uwagę przyłożyłam do
makijażu, starałam się ukryć wszelkie oznaki wypadku, ale chociażbym nałożyła
kilo pudru, to siniaki i tak pozostawałyby widoczne. Kiedy gotowa wyszłam z
pokoju, zastałam Marcina siedzącego przed telewizorem.
- Gdzieś
wychodzisz? – był zaskoczony moim wyglądem, bo w końcu pierwszy raz od
tygodnia, zadbałam o siebie. Przez ostatnie dni chodziłam w bluzach i
legginsach, włosy związywałam w kucyk a na twarzy nie miałam nawet grama
podkładu. Marcin nawet śmiał się ze mnie, że wyglądałam jakbym w ogóle nie
miała pieniędzy, ot tak taki paradoks.
- Umówiłam się
na kawę z tym chłopakiem, któremu rozwaliłam samochód – usiadłam obok brata, miałam
jeszcze chwilę do umówionej godziny, więc spokojnie mogłam cieszyć się jego
obecnością. Marcin chyba nie spodziewał się, że będę wychodzić akurat z nieznajomym. Pewnie początkowo myślał, że
znowu szłam do Bartka.
- No proszę,
proszę. Wasza znajomość rozpoczęła się tak, hmm…gwałtownie… - nie dałam mu
dokończyć, tylko uderzyłam Go poduszką w ramię. Marcin zaczął coś bez sensu
insynuować, a ja traktowałam to jako zwykłe spotkanie..
- Nie wiem do
czego pijesz, umówiliśmy się jedynie na kawę – nie chciałam by Marcin traktował
to jako randkę, chociaż byłam pewna, że cieszyłby się gdybym była w związku z
kimś innym niż z Bartkiem. Nie wiem czemu, ale Marcin nie przepadał za moim
byłym chłopakiem, może wyczuł, że to nie był odpowiedni chłopak dla mnie? Brat
śmiał się jak małe dziecko, po czym zaczął mnie łaskotać, chcąc mnie
unieruchomić.
- Tak, tak. Tylko
kawa… a potem…- Marcin droczył się ze mną, ale robił to w tak zabawny sposób,
że nie sposób było się z tego nie śmiać. Marcin był też wolnym duchem, lubił
dziewczyny i zawsze powtarzał, że poważne związki nie są dla Niego. Ja
natomiast byłam Jego przeciwieństwem, szybko się angażowałam i ufałam ludziom.
Natomiast On w ogóle się nie przejmował, po prostu żył, był wolny. Nasze zabawy
przerwał dzwonek do drzwi i oboje pędem ruszyliśmy w ich kierunku. To było coś
w rodzaju wyścigu. Marcin dalej chciał się ze mną droczyć i wprowadził mnie
tym, w naprawdę dobry humor. Nie chciałam by się spotkał z Kamilem, byłam
niemal pewna, że coś wypali. Niestety nie biegałam zbyt szybko, więc brat mnie
prześcignął.
- Tak? –
widziałam jak Marcin patrzył się znacząco na Kamila, który stał po drugiej
stronie drzwi. Mój brat miał kamienną minę i chyba chciał nią przestraszyć
Kamila, lecz ten stał tam tak wyluzowany i niczym nieskrępowany, że Marcinowi nic
to nie dało.
- Ja do Gosi –
chłopak przedstawił swoje intencje i wtedy doszłam do chłopaków wyraźnie dając
znać Marcinowi moją iście groźną miną, że dam sobie radę sama. On odszedł
śmiejąc się pod nosem, ewidentnie miał niezły ubaw ze mnie.
- Przepraszam
Cię za swojego brata, On ma problemy z głową – specjalnie powiedziałam to
głośniej odwracając się przy tym do odchodzącego Marcina. Kamil chyba załapał o
co chodzi, gdyż razem ze mną zaśmiał się z zaistniałej sytuacji.
- Rozumiem,
możemy iść? – wtedy po raz pierwszy spojrzałam na Kamila jak na chłopaka.
Dostrzegłam Jego twarz, oczy… Tak naprawdę nic o nim nie wiedziałam i jakbym
spotkała Go na ulicy, to pewnie bym Go nawet nie poznała. Wtedy w nocy, w ogóle
mu się nie przyglądałam, swoją uwagę skupiałam na samochodach, strachu i tym,
do czego doprowadziłam.
- Jasne –
pospiesznie ubrałam buty i wyszłam z domu, przed którym stał samochód chłopaka.
Specjalnie przyjrzałam się miejscu, w które kilka dni temu uderzyłam. Na szczęście
było tak, jak Kamil poinformował mnie przez telefon, czyli nie było żadnego
śladu. – Widzę, że po mojej głupocie nie ma ani ryski – lekko uśmiechnęłam się
do chłopaka i przeniosłam wzrok z samochodu na Niego.
- Myślałaś, że
kłamię? – podpuszczał mnie co było śmieszne, w ogóle ta cała sytuacja była
zabawna, a ja nagle miałam dobry humor, szczerze to nie wiedziałam skąd mój czarny nastrój zamienił się w pełen
radości.
- Skąd – uśmiechnęłam
się do chłopaka i wsiedliśmy do Jego auta. Zastanawiałam się czy aby mu za
bardzo nie ufałam, bo w końcu był mi obcy, ale to nie to było najważniejsze.
Dzięki Niemu mogłam przestać myśleć o tym, co przez ostatni czas działo się w
moim życiu – Więc, dokąd jedziemy? – kiedy ruszyliśmy spod domu niepewnie
spojrzałam na Niego. Kamil nic mi wcześniej nie mówił o zamiarach na tamtejsze
popołudnie, więc chciałam się co nie co dowiedzieć.
- Do najlepszej
kawiarni w tym mieście – chłopak za dużo mi tym nie zdradził, co znacznie wzmogło
moją ciekawość. Kamil nie patrzył na mnie i całą swoją uwagę, bądź jej
zdecydowaną większość, skupiał na prowadzeniu samochodu. Nie wiem czemu, ale
traktował mnie, jakby mnie naprawdę znał a w rzeczywistości, nic a nic o sobie
nie wiedzieliśmy.
- Dobrze, ale to
ja stawiam kawę. To ja mam co Ci wynagradzać, a nie Ty mi – nie dość, że
rozwaliłam mu auto, to jeszcze chciał mnie zaprosić na kawę. Kłóciło się to z
moją logiką i to ja czułam się winna. Może, nie było to istotne, ale jakoś
naturalnie wyszło to z mojej natury, może pragnęłam czuć się naprawdę
niezależna?
- Już mówiłem,
że to nie ważne – nasz wzrok tylko na chwilę się spotkał, a po chwili Kamil
patrzył już w innym kierunku. Może to sobie wmawiałam, ale On był inny.
Naprawdę, to nie był zwyczajny chłopak i nie mówię tu o Jego wyglądzie. W Jego
zachowaniu, sposobie mówienia było coś, co mnie intrygowało. Sprawiał wrażenie
obojętnego, a jednocześnie bardzo miłego.
- To dlaczego
chciałeś się ze mną spotkać? – nie powiem, że Go nie podpuszczałam. Skoro nie
ważne było kto kogo zapraszał, to gdzie tkwił powód? Naprawdę myślałam, że to
spotkanie miało być w ramach przeprosin. Trochę pogubiłam się w tym wszystkim.
- Musiałem
sprawdzić czy nic Ci nie jest, a mam też ochotę na kawę, a nie lubię pić w
samotności – śmiałam się pod nosem z Jego słów, bo sposób w jaki je wymówił,
bardzo mi się podobał. Całkiem luźny, zabawny i taki oczywisty.
- To dobrze, bo
ja też nie – chłopak już nie skomentował moich słów tylko zatrzymał samochód a
ja zauważyłam, że byliśmy na miejscu. Faktycznie, nigdy tam nie byłam. Była to
bardzo mała kawiarenka w starym stylu. To miejsce wyglądało tak, jakby od lat
nikt się nim nie interesował, a mimo wszystko było piękne, spokojne i takie,
niczym nie przesiąknięte. Wolne od szumu i nowości technologicznych jakie
wszędzie się szerzyły. Tam, czas zatrzymał się w miejscu. Nic do siebie nie
mówiąc, weszliśmy do środka, gdzie o dziwo było naprawdę sporo ludzi, były
tylko dwa wolne stoliki. Kamil wskazał ręką kierunek w którym miałam iść, a
kiedy usiadłam, poszedł do baru i po chwili zajął miejsce naprzeciwko.
- Mam nadzieję,
że nie jesteś na diecie? – zwrócił się do mnie, kiedy kelnerka przyniosła nam
po ogromnym kawałku szarlotki z lodami. Moje oczy jadły i od razu chciałam się
zabrać za jedzenie.
- Żartujesz
sobie? – zaśmiałam się do Niego i oboje wzięliśmy się za konsumowanie a w
międzyczasie dostaliśmy po kawie, która była niesamowita. Kamil miał rację to,
co tam podawali było przepyszne, a ciasto lepsze od tego, które robiła moja
babcia.
- Czym się
zajmujesz na co dzień? – zżerała mnie ciekawość odnośnie tego chłopaka.
Musiałam w końcu czegoś się o Nim dowiedzieć, bo bycie incognito było fajne,
ale tylko na krótką metę, a poza tym, ta cisza trochę mnie krępowała.
- Pracuję w
firmie logistycznej dziadka, pomagam mu wszystkim zarządzać – Kamil nie wdawał
się w szczegóły, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Wiedziałam, że powie mi
tyle, ile sam będzie uważał za słuszne i działało to w obie strony.
- Czyli prowadzisz
już poważne życie – zdawałam sobie sprawę z tego, że chłopak był starszy ode
mnie, a sama nie wiedząc czemu, zakładałam, że jeszcze się uczył, a tu taka
niespodzianka. Może to, że pracował oznaczało, że był dojrzały, rozsądny i
poukładany.
- W miarę, ale
jeszcze tak stary nie jestem – Kamil zaśmiał się do mnie i wtedy zrozumiałam,
że trochę inaczej zrozumiał moje słowa. Uświadomiłam sobie, że mogły zabrzmieć
one, jakby mnie rozczarował, a było
wręcz odwrotnie. - A Ty, co robisz?
- Niestety jeszcze
się uczę – to był wyrzut z mojej strony i naprawdę ostatnimi czasy nie lubiłam
szkoły i tej całej otoczki wokół niej.
- Czemu
niestety? Nie lubisz chodzić do szkoły? – Kamil wydawał się być zdziwiony moimi
słowami, co powodowało, że chciał się czegoś więcej dowiedzieć, ale nie miałam
ochoty poruszać mało przyjemnych tematów.
- Wiesz klasa
maturalna, nauczyciele ze wszystkim gonią i takie tam – skłamałam, nie mogłam
mu przecież powiedzieć o Bartku, Martynie, bo to wiązałoby się z tym, że
musiałam wracać do przeszłości, a tego nie zamierzałam robić.
- Rozumiem, też
przez to przechodziłem, ale uwierz mi, nie jest tak strasznie jak wszyscy mówią
– to co najbardziej zaczynałam lubić w Kamilu, to był spokój jaki miał w sobie.
Był czysty niczym lustro, pokazywał prawdę, z każdym słowem ufałam mu coraz
bardziej.
- Pewnie masz
rację – uśmiechnęłam się do chłopaka i zajęłam się jedzeniem, co spowodowało,
że znów zapadła cisza. Zrobiło mi się głupio, bo nie byłam zbyt rozmowna i On
chyba również to wyczuł, bo sam nie zaczynał nowego tematu. Natomiast mimo, że
dookoła panowała cisza, to w mojej głowie panował chaos. Nagle wezbrały się we
mnie jakieś nieokreślone wyrzuty sumienia. Zaczynałam w normalny sposób lubić
Kamila, a z drugiej strony czułam jakbym zdradzała Bartka, a to już było chore.
- Przejdziemy
się? – odezwał się kiedy skończyłam jeść i wtedy zdałam sobie sprawę, że od
jakiegoś czasu Kamil mi się przyglądał a ja myślałam nad tym, czy dobrze
robiłam zachowując się w owy sposób.
- Jasne – nie
mogłam odmówić i tak nagle sobie pójść. Kamil uregulował rachunek i wyszliśmy
na zewnątrz. Nie wiem dokąd dokładnie szliśmy, po prostu robiłam to co On.
- Zawsze jesteś
taka milcząca? – po tych słowach spotkaliśmy się wzrokiem. Byłam zmieszana i
czułam się nieswojo. Miałam jakąś wewnętrzną blokadę i naprawdę chciałam się
jej pozbyć, ale nie umiałam.
- Nie, dzisiaj
nie czuję się zbytnio sobą – tym razem powiedziałam prawdę. Nie czułam się
pewnie, ale też nie potrafiłam uciec. Nie mogłam rozszyfrować tego, co się ze mną
działo, to było dziwne i sama siebie nie rozumiałam.
- Czy to przeze
mnie? – te słowa były jakimś oskarżeniem, ale nie mnie, tylko On sam siebie
obwiniał o coś czego nie mogłam pojąć. Musiałam wyprowadzić Go z tego błędu,
ale nie wiedziałam jak. Czułam się jak idiotka, która nic nie potrafiła dobrze
zrobić i w ogóle była beznadziejna.
- Oczywiście, że
nie. Naprawdę miło się z Tobą spędza czas, nawet milcząc – zatrzymałam się co
spowodowało, że chłopak zrobił to samo. Nie przesadziłam swoją odpowiedzią, tak
było. Czułam się z Nim dobrze, pomimo, że trochę niepewnie.
- Czyli nie
chcesz się nigdzie ulotnić? – na Jego twarzy pojawił się mały uśmiech, który
był naprawdę pociągający, czarujący i taki beztroski. Ten chłopak był inny niż
wszyscy, przypominał mi anioła, co może było wielką przesadą z mojej strony,
ale patrząc na Niego, widziałam człowieka bez grzechu, czystego i prawego, tak
jakby cała prawda o Nim była wypisana na Jego twarzy,
- Przepraszam,
że odniosłeś takie wrażenie – było mi przykro, że tak zrozumiał moje
zachowanie. Lekkim uśmiechem na twarzy chciałam Go przeprosić za swoje
niegrzeczne postępowanie. Pewnie musiał się głupio czuć, kiedy niemal Go
lekceważyłam.
- Nic się nie
stało – ruszyliśmy dalej na spacer i tym razem nie chciałam milczeć. On był dla
mnie tajemniczą kartą, którą chciałam poznać. Każdy miał za sobą jakąś historię
i Jego bardzo mnie interesowała.
- Opowiesz mi
coś o sobie? – chłopak spojrzał na mnie, ale tym razem nadal miałam na twarzy
uśmiech. Nie zatrzymywaliśmy się tylko dalej chodziliśmy po parku, korzystając
z ciszy i dosyć ładnej pogody.
- Coś? Obojętnie
co? – na Jego twarzy zobaczyłam tajemniczy i taki skryty uśmiech, który mówił
bardzo wiele a przede wszystkim, wprawił mnie w dobry humor.
- Obojętnie –
nie miałam sprecyzowanego kierunku w którym chciałam Go poznać. Było mi to
zupełnie obojętne, ważne by mówił, dał się po prostu poznać.
- To, że pracuję
u dziadka już wiesz… Skończyłem technikum logistyczne, zdałem maturę i pracuję
u dziadka. To ojciec mojej mamy. Mimo, że jest tylko moim dziadkiem to czuję
jakby był moim ojcem, którego nigdy nie miałem. Wychowywała mnie mama, poświęciła
wszystko, by mnie wychować i za to ją najbardziej cenię. Od kiedy nie mieszkamy
razem jeszcze bardziej doceniam to, co dla mnie zrobiła. No i pracuję tak sobie
u dziadka i może to nie jest to moje wymarzone zajęcie, ale umiem się tym
cieszyć – to, co mówił Kamil jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu,
że był fajnym człowiekiem. Z takim ciepłem i miłością mówił o mamie, że nigdy
tego nie doświadczyłam. Nie musiał więcej mówić, bym zrozumiała, że był w
stanie zrobić wszystko, zarówno dla mamy jak i dziadka. Nie użalał się, nie
wylewał żalu, tylko cieszył się z tego, co dało mu życie, mama i dziadek. –
Teraz Ty – zdziwiłam się, że tak nagle urwał, bo miałam wrażenie, że chciał
jeszcze coś dodać, ale zrezygnował, natomiast nie czułam się upoważniona by to
drążyć.
- Co ja? –
dobrze wiedziałam o co mu chodziło, ale nie chciałam wychodzić poza szereg.
- Teraz Ty mi
coś opowiedz o sobie – nasze oczy ponownie się spotkały, ale po chwili patrzyłam
przed siebie, nie chciałam patrzeć jak Go rozczarowuję. On pytał o moją
przeszłość, o mnie, a ja nie chciałam do tego wracać. Przez dłuższą chwilę
milczałam, natomiast później odważyłam się odezwać.
- Nie chcę
powracać do przeszłości… - po tych słowach zrobiło się nieco poważniej a ja
urwałam, nie wiedząc czy dobrze robiłam - Ja nie wierzę w przypadki i w to, że
pewne rzeczy dzieją się bez przyczyny. Możesz uznać mnie za naiwną, ale ten
wypadek to był znak, bym nie patrzyła w przeszłość, tylko bym zaczęła żyć tym,
co mnie czeka. Naprawdę nie chcę wracać do tego co było, przypominać sobie
dawne zdarzenia, myśleć o tym, co mnie spotkało. Po prostu chcę żyć tym, co
mnie jeszcze czeka – ostatnie słowa wypowiedziałam patrząc mu w oczy, które
były bardzo niebieskie i takie błyszczące. Przez nieznaną mi chwilę patrzyliśmy
sobie w oczy i to spowodowało, że przez moje ciało przeszły dreszcze. To było
przyjemne uczucie i chciałam jeszcze raz poczuć to samo, co przed chwilą.
- Jestem pewien,
że czeka Cię jeszcze dużo dobrego – chłopak uśmiechnął się do mnie miło, a ja
odwzajemniłam uśmiech. Podobało mi się to, że Kamil nie drążył tego tematu, nie
dopytywał się o zdarzenia z przeszłości. Uszanował moją wolę i to było dla mnie
bardzo ważne. Dodatkowo bił od Niego optymizm, co sprawiło, że naprawdę
uwierzyłam w to, że jeszcze kiedyś będę mogła być naprawdę szczęśliwa.
- Też mam taką
nadzieję – tym razem już nie staliśmy w
miejscu tylko ruszyliśmy dalej.
- A co lubisz
robić? Co sprawia Ci przyjemność? – lubiłam kiedy nasze oczy się spotykały i
tak było też w tamtej chwili. Tak było w sumie co chwilę, szliśmy i co jakiś
czas patrzyliśmy się na siebie.
- Sama już zapomniałam…
Kiedyś lubiłam tańczyć, chodzić na koncerty, do kina – nie potrafiłam
przypomnieć sobie chwili, kiedy ostatni raz robiłam którąś z powyższych rzeczy.
Moje życie skupiało się wokół Bartka i innych spraw a nie było miejsca na dawne
przyjemności.
- A czemu już
tego nie robisz? – to pytanie bardzo spontanicznie padło z Jego ust,
podejrzewałam, że On sam się nad tym nie zastanowił, to chyba był taki odruch z
Jego strony. Jakby dłużej nad tym pomyśleć to z Jego perspektywy to było
niezrozumiałe, dlaczego nie robiłam tego, co dawało mi pozytywne emocje?
- Przez pewne
zdarzenia, po prostu zapomniałam o tym – mówiąc te słowa miałam uśmiech na
ustach. Nie chciałam rozmawiać z Nim na przykre tematy, nie chciałam odkrywać
negatywnych uczuć, zdarzeń.
- Rozumiem, to
teraz czas to naprawić – patrząc na Jego twarz i szukając wytłumaczenia
usłyszanych słów, ujrzałam jedynie piękny, promienny uśmiech. Czułam, że miał
jakiś plan, że coś zamierzał i jak najszybciej chciałam się dowiedzieć co
siedziało w jego głowie.
- O czym mówisz?
– zaskoczona nadal nie odrywałam od Niego wzroku, a ciekawość nie dawała za
wygraną. Kamil zanim cokolwiek powiedział złapał mnie za rękę i zawróciliśmy,
nie trudno było się domyślić, że szliśmy do samochodu. – Gdzie zmierzamy? –
lubiłam niespodzianki, ale czasem wolałam się psychicznie przygotować na to, co
mnie czekało.
- Rozerwiemy się
trochę. Zapraszam Cię na kręgle – chłopak nie czekał na żadne słowa z mojej
strony, musiałam się dostosować, w sumie nie musiałam, ale bardzo chciałam.
- Ale mój strój
chyba nie jest odpowiedni – oczywiście, że miałam ochotę się pośmiać, przestać
myśleć i rozpamiętywać stare dzieje, ale byłam w sukience i schylanie się
ryzykując pokazanie majtek, nie było komfortowe.
- Jest jak
najbardziej odpowiedni, nie martw się, a teraz chodź – i tym razem postanowiłam
mu zaufać i już nie wymyślać innych powodów by nigdzie nie jechać.
Wspólnie
spędziliśmy dobre kilka godzin, a szczerze mówiąc, to nawet nie wiedziałam
kiedy minęły. Ten czas upłynął w bardzo przyjemnej atmosferze a przede
wszystkim było normalnie. Przy Kamilu czułam się spokojna, nie musiałam się o
nic martwić. Wszystko wychodziło bardzo spontanicznie. Kiedy byliśmy na
kręglach, graliśmy w ten sposób, że tyle ile zbijemy kul, tyle faktów powiemy o
sobie. Oczywiście ja omijałam przeszłość i nic nie powiedziałam, co by
nawiązywało do tego, co kiedyś zdarzyło się w moim życiu. O Kamilu dowiedziałam
się, że lubi rocka, uwielbia też gotować i prasować, a w szczególności koszule,
które są Jego ulubioną częścią garderoby. Kiedy był młodszy był ministrantem a
co wakacje pracował przy zbieraniu owoców, roznosił ulotki, później pracował na
magazynie a następnie jako kucharz w pizzerii, był także kelnerem. Nie ma
rodzeństwa i przez 20 lat mieszkał z mamą i dziadkami w jednym domu a później wyprowadził
się, chcąc żyć samodzielnie. Jeżeli chodzi o mnie, to zdradziłam mu, że
uwielbiam czytać książki i dosłownie je pochłaniam, uwielbiam zakupy a
najbardziej ten moment gdy mogę coś podarować innych osobom, tak jak zawsze to
robię przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy zawożę ubrania do domu dziecka.
Powiedziałam mu, że wolę góry niż morze, a kiedyś bardzo dużo podróżowałam i
byłam w mojej wymarzonej Australii. Zdradziłam także, że pracowałam w hotelu
jak i pomagałam tacie w kancelarii czy mamie w przychodni. Nie zagłębiałam się
w żadne szczegóły dotyczące mojego życia, między innymi, że mama się
wyprowadziła z domu i od dłuższego czasu się nie odzywa, że mam dwóch braci
przy czym jeden prawie rok temu zginął w wypadku, że byłam w szpitalu z
podejrzeniem anoreksji, że mój chłopak kiedy żebrałam o Jego miłość zdradzał
mnie z inną dziewczyną itd.
Przy Kamilu
nawet o tym nie myślałam, czułam się zwykłą dziewczyną i On też tak mnie
traktował. Nie starał się ciągle mnie przed czymś chronić ani nadmiernie się
opiekować, był normalny i takiej normalności i stateczności brakowało mi w moim
życiu. Byłam mu niezmiernie wdzięczna, że chociaż na chwilę pozwolił mi znowu
poczuć się jak przeciętna osoba.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i ta długa część Was nie zanudziła. Kolejna część już niebawem, a w niej będzie ważna informacja, także czekajcie i sprawdzajcie.
Zapraszam również na mój instagram/paulina.opowiadania gdzie na bieżąco informuję Was co się u mnie dzieje :)
nie chcemy kamila...chcemy Bartka!!! :(((((((((
OdpowiedzUsuńZgaadzam sie z powyzszym komentarzem xd
UsuńAle rozdzial swietny
Bartek ja zdradzil. nie zasluguje na nia. jesli wy bylybyscie w stanie wybaczyc chlopakowi cos takiego to powodzenia.
UsuńKamil <3 /Wera
UsuńSuper! Jak na razie bardzo mi się podoba Kamil :). A Bartek? Tak jak w opowiadaniu, kiedy Gosia żebrała o jego miłośc, on świetnie bawił się z inną laską, w dodatku zdradził więc moim zdaniem nie ma szans żeby znów pojawił się u boku Gosi, chociaż szkoda, że tak to wszystko "niefortunnie" wyszło... :( No ale takie życie. Fajnie by było, gdyby Gosia z Kamilem się bardziej do siebie zbliżyli :). Może będzie między nimi coś więcej niż tylko koleżeństwo, czy przyjaźń (na to liczę :P)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i duuużo weny w pisaniu bo zarówno historia Gosi jak i Izy bardzo, bardzo mi się podoba chociaż na początku byłam sceptycznie nastawiona w stosunku do historii Izy ale to się zmieniło :)
Pozdrawiam, Monia :*
Cieszę się, że Cię przekonałam :)
UsuńDziękuję bardzo za ciepłe słowa :*
Również pozdrawiam :)
Też myślę,że Kamil to świetny chłopak :)) i, że Gosia powinna raz na zawsze zamknąć temat Bartka, niech on teraz cierpi... Tylko fajnie by było jakby mu opowiedziała o tym co było kiedyś, bo szczerość jest jedną z podstaw przyjaźni. Ala :*
UsuńPodoba mi się ten Kamil :) a co do Bartka ja już mam go dosyć dobrze rozumiem był zraniony przez Gosie ale jak mówi ze mu tak zależało to nigdy by jej nie zdradził moim zdaniem nie powinna do niego wracać ale to jest twoje opowiadanie i zrobisz jak Ty chcesz :)
OdpowiedzUsuńBardzo irytuje mnie to, że cały czas piszesz z wielkich liter takie słowa jak on, nim, niego itp. W opowiadaniach piszę się te słowa małymi literami. Przecież to nie jest list!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania naprawdę są dobre, ale główne bohaterki doprowadzają mnie do białej gorączki. Czy tylko ja to zauważam? Rozumiem, że nikt nie jest idealny, ale Gosia i Iza przesadzają. Są naprawdę irytujące w swoim zachowaniu i toku myślenia.
Dziękuję za uwagę i postaram się to zmienić.
UsuńA co do głównych bohaterek, każdy ma swoje zdanie i punkt widzenia, więc szanuję Twoje słowa :)
Pozdrawiam.
czyli nie jestem jedyna :)
UsuńAle jesteś jedyna w doszukiwaniu się negatywów tego opowiadania. Tak samo jak nie pasują Ci słowa: nota bene, stricte, de facto.
UsuńBardzo mi się ta część podoba....i oczywiście Kamil- jest bardzo intrygujący ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Darka
Świetny ! Ale zgadzam się z nie którymi anonimami. Kamil jest Zajebisty i byłby zajebistym chłopakiem dla gosi . No właśnie byłby nie wiem dlaczego ale jakoś tak jestem za tym żeby gosia była z bartkiem , nie wiem może się przyzwyczailam ale jakoś tak chce żeby byli razem . Co do Kamila to napisałam że byłby zajebistym chłopakiem dla gosi ale chyba szybko to nie nastąpi ona za bardzo kocha bartka , w przeciwieństwie do niego , kiedy wie że już do siebie nie wrócą czuje się jakby zdradzala bartka , mimo wszystko mam nadzieję że gośka mu wybaczy , co napewno szybko nienastąpi i dadzą sobie jesscze szansę <3 Jeju jak ja kocham to opowiadanie codziennie sprawdzam czy nie dodalas nowej części . Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję że dodasz go nie długo buziaki :*
OdpowiedzUsuńDługa część ? Zanudziła ? Czy ty żartujesz ? Było super, wcale nie poczułam, że jest taka długa, wydawało mi się, że krótka. Cieszę się Gosia rozpoczyna nowe życie. Ma racje :) popieram ją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo bardzo dziękuję :*
Usuńa tak w ogóle, to..nie wiem czy tylko ja tak mam, ale strasznie mnie irytuje w twoich opowiadaniach to twoje: de facto, stricte, nota bene etc. - w ogóle jest to niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńTo są normalne słowa, które używa się zarówno w języku potocznym jak i pisanym. To tak, jakby denerwowały Cię normalne wyrazy funkjconujące w języku polskim.
UsuńAutorka ma rację, te słowa są normalne, więc Anonimie już na siłę się nie doszukuj. / Kasia
Usuńnie doszukuję się na siłę. wyrażam tylko swoją opinię. i nic nie poradzę, że akurat irytują mnie te słowa. dla mnie, równie dobrze byłoby bez nich, więc teraz nie wiem o co tobie chodzi. czy ciebie nigdy nic nie irytowało? dziwne, chyba jesteś bez skazy..także skończmy to, po prostu napisałam to co mi się nie podoba, a to chyba nie jest grzech. żyjemy w wolnym kraju.
UsuńZgadzam się z autorkę, a jednocześnie chciałabym jej przekazać, że część świetna.Pozdrawiam-Nieś :*
OdpowiedzUsuńŚwietne Opowiadanie Paulino. Strasznie długo kazałas nam na nie czekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* / Magda D. <3
cudowana czesci. ciekawa jestem co dalej bedzie. kocham te opowiadanie. ola
OdpowiedzUsuń