- Gosia, obudź
się. Słyszysz mnie? – spało mi się tak dobrze, ale ktoś skutecznie chciał mi to
przerwać. Głos, który dochodził do moich uszu, należał do taty. Obróciłam się
twarzą do Niego i bardzo powoli otwierałam oczy, do których docierało światło.
Nawet ten najmniejszy ruch głową przysporzył mi sporo bólu, a już miałam
nadzieję, że się gdzieś ulotnił – Jak
się czujesz? – tato usiadł na rogu łóżka i wpatrywał się we mnie troskliwym
wzrokiem. Mechanicznie złapałam się za głowę, mając nadzieję, że to sprawi iż
ból zniknie, ale na marne się to zdało.
- Dobrze, chociaż wszystko
mnie boli – wyprostowałam rękę w którą się wczoraj uderzyłam i zobaczyłam, że była niemal sinofioletowa. Już
wiedziałam, że będę uraczona pięknymi siniakami. Co najgorsze ból dochodził z
każdego zakątka mojego ciała… To było straszne.
- Powinien Cię
zobaczyć lekarz – tato dosyć stanowczo odezwał się do mnie i choć czułam się
względnie dobrze, musiałam się zgodzić bo inaczej nie dałby mi spokoju.
- Nie odpuścisz
mi, prawda? – nadal leżałam i wzrokiem krążyłam wokół taty, ale też chciałam
spojrzeć na siebie w lustrze. Wczoraj tego nie zrobiłam a byłam ciekawa, jak
bardzo się poturbowałam.
- Nie chcę niczego
bagatelizować. Rozmawiałem dzisiaj z Twoim lekarzem i potwierdził, że powinnaś
się zgłosić na badania. Lepiej dmuchać na zimne – lekko odgarniał mi włosy z
twarzy, wiedziałam, że to nie był iście czuły gest, a chciał zobaczyć mój
rozwalony łuk brwiowy. Rozumiałam to, że się martwił i wolałam zrobić te
badania, tylko po to by się przestał zamartwiać.
- A co z
samochodem tego faceta, mocno go uszkodziłam?- tak naprawdę niewiele pamiętałam
z wczoraj, za bardzo też nie
przyglądałam się samochodom, zarówno Jego jak i swojemu. Byłam tak roztrzęsiona
i przerażona, że skupiałam się na tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu. To
wspomnienie było jakby odległe ale także strasznie przerażające.
- Nie, w sumie
tylko błotnik ma do wymiany, ale spokojnie wszystkim się zająłem. Natomiast
Twój samochód będzie musiał trochę
dłużej posiedzieć u mechanika – było mi wstyd, że wszystkim narobiłam problemu
i naraziłam tatę na koszty. Natomiast cieszyłam się, że to tylko tak się
skończyło, że już byłam w domu i ten koszmar się skończył.
- Tato, ja
przepraszam… - byłam winna temu zajściu i tak też się czułam. Nie mogłam zwalić
winy na coś innego, to ja doprowadziłam do tego zderzenia i jedynie siebie
mogłam za to obwiniać.
- Gosia nie
przejmuj się, każdemu może się coś takiego zdarzyć, wypadki to niestety rzecz
normalna i uwierz mi, że nie jestem na Ciebie zły. Sama wiesz, że źle zrobiłaś
i nie potrzebujesz dodatkowych morałów – byłam szczęśliwa, że miałam tak
wyrozumiałego tatę, że nie krzyczał na mnie, nie dawał szlabanu. Byłam
szczęściarą i miałam żal do siebie, że nie zawsze o tym pamiętałam. Miałam
wyrzuty sumienia i to one nie pozwalały mi przyjąć tego wszystkiego spokojnie.
- Dziękuję –
dopiero wtedy podniosłam się i przytuliłam się do taty. Ulżyło mi, że tak do
tego podchodził. Natomiast najgorsza była świadomość, że mogłam kogoś zabić, że
w podobny sposób straciłam brata. Maćka zabił kierowca, który przejechał na
czerwonym świetle… Natomiast ja wymusiłam pierwszeństwo, czyli można było uznać
to za coś podobnego. Pamiętam jak szalałam ze złości względem sprawcy wypadku
Maćka a teraz sama mogłam stać się kimś takim i to przez omyłkę. Jeden głupi
błąd mógł doprowadzić do tego, że mogłam zabić nie tylko siebie, ale i obcą
osobę. Kogoś pozbawić syna, brata… W tamtym momencie nie wiedziałam czy byłam
na tyle silna by poradzić sobie z ciążącymi wyrzutami sumienia. Zamiast cieszyć
się, że to tylko tak się skończyło, ja gdybałam. To było zaklęte koło, nie
prowadziło to do niczego dobrego i pomimo, że bardzo dobrze o tym wiedziałam, to nie umiałam
przestać.
- Weź prysznic,
ubierz się i czekam na Ciebie na dole, dobrze? – tato popatrzył na mnie
maślanymi oczami a ja tylko skinęłam głową na znak aprobaty Jego słów. –
Poradzisz sobie?
- Tak – wymusiłam
uśmiech na swojej twarzy i kiedy tato opuścił mój pokój od razu udałam się do
łazienki, gdzie dokładnie przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nie warto
było ściemniać, że wyglądałam dobrze. Wyglądałam naprawdę fatalnie. Zaczynając
od twarzy – miałam rozwalony prawy łuk brwiowy i ogromne draśnięcie na policzku
i sporego guza na czole. Dalej, prawe ramię robiło się fioletowe co w ogóle
estetycznie nie wyglądało. Brzuch był w porządku, jedynie lekki siniak się na
nim znajdował, ale to akurat nie było nic wielkiego. Nogi, co rusz byłam
obdarzona jakimś siniakiem i zadrapaniem. Niby nie było źle, ale wszystko razem
tworzyło marny obraz. Do tego moje podpuchnięte oczy od płaczu dodawały całemu
wyglądowi wołanie o litość. Byłam ofiarą losu i czekałam na to, kiedy los
naprawdę kopnie w dupę. Nie dość, że
zdradziła mnie miłość mojego życia, to jeszcze ten nieszczęsny wypadek.
Wszystko było sprzymierzone przeciwko mnie.
Już dalej nie
użalając się nad swoim losem wzięłam prysznic, co sprawiło mi pewną trudność bo
naprawdę ledwo co mogłam dotykać swojego ciała. Miałam wrażenie, że ten ból
wychodził z mojej duszy. Przecież miałabym za łatwo, gdyby tylko moje ciało
cierpiało Ono potrzebowało kompana a dusza, chętnie mu w tym towarzyszyła. Czułam
się także słaba, niepewnie stąpałam po ziemi i czułam, że każdy krok był dla
mnie ogromnym wyzwaniem.
Gdy wyszłam z łazienki
ubrałam się w legginsy i zwyczajną bluzkę. Nie zależało mi na tym by wyglądać
dobrze i tak na nic mi to było. To nic, że wyglądałam jak biedak, jak siedem
nieszczęść… W sumie tak się też czułam. Jedyne co mnie utrzymywało to tata i
Marcin, nawet mama nie miała z nami kontaktu a Filip był zajęty Martyną.
Zeszłam na dół gdzie tata z Marcinem jedli śniadanie. W ich oczach widziałam
trochę żalu, ale także pewien szok moim widokiem, towarzyszyła im też litość.
Unikałam ich wzroku bo wiedziałam jak wyglądałam, gorzej być nie mogło.
- Siadaj, zrobiłem
Ci herbatę – tata wskazał mi na stojący kubek przy talerzu i lekko się do mnie
uśmiechał.
- Jak mamy jechać
na te badania to chyba powinnam być na czczo. – niechętnie i tak obojętnie
odpowiedziałam na Jego słowa i usiadłam na kanapie wpatrując się w martwy
punkt. Nie wiem czemu, ale nagle złapałam jakiegoś doła, zrobiłam się
przygnębiona i do wszystkiego zniechęcona.
- Wszystko w
porządku? – Marcin wstał od stołu i usiadł obok mnie, przyglądając się mojej
twarzy tak dokładnie, że poczułam się głupio. Oni byli dla mnie dobrzy a ja
zachowywałam się jak obrażone dziecko, ale przecież tak nie było.
- Tak, po prostu
to wszystko jest takie… za dużo tego jak dla mnie – momentalnie miałam łzy w
oczach i poczułam się strasznie bezsilna. Mówiłam o Bartku, wypadku, ale także
o swoim wyglądzie. Tak naprawdę byłam z tym wszystkim sama i nie miałam komu
się z tego zwierzyć, poniekąd dlatego, że wstydziłam się tego, co zrobił
Bartek. Marcin był porywczy i gdyby się o tym dowiedział, to pewnie w tej
chwili poszedłby do Bartka i inaczej się z nim rozliczył.
- Nie przejmuj
się, nic się takiego nie stało. Jesteśmy z Tobą – brat przytulił mnie mocno do
siebie i delikatnie głaskał po plecach. Łatwo było mu powiedzieć, a tak
naprawdę nie miał o niczym pojęcia. Było mi ciężko z tym, że nie mogłam mu
wszystkiego powiedzieć, byłam pewna, że wtedy poczułabym jakąś ulgę w sobie a
tak, sama musiałam dźwigać ten ciężar. Szybko wytarłam łzy, które znalazły się
na moim policzku.
- Musimy już jechać,
Marcin zaprowadź samochód do mechanika i niech się wszystkim zajmą, ok? – tata
i Marcin tak dużo dla mnie robili, naprawiali to, co ja zniszczyłam. Tu nie
chodzi tylko o samochód, to była tylko rzecz materialna, ale świadomość tego,
co mogło się stać, do czego tak naprawdę mogłam doprowadzić, niszczyła mnie.
Musiałam wziąć się w garść i żyć dalej, pokonać ciążące na mnie rzeczy i po
prostu być silną. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale ja naprawdę się starałam.
Najpierw
pojechaliśmy z tatą do lekarza, który zajmował się mną podczas ostatniego
pobytu w szpitalu. Dowiedziałam się od taty, że był prawnikiem tej przychodni i
dlatego byłam uprzywilejowana i nie musiałam czekać w kolejce. Znowu ludzie
dziwnie się na mnie patrzyli, nie dość, że weszłam bez kolejki, która nota bene
była długa, to jeszcze wyglądałam jak jakiś bezdomny. Lekarz, jak tylko mnie
zobaczył to mina mu zrzedła. Poznałam, że nie spodziewał się aż takich obrażeń
na moim ciele. Obejrzał moją twarz i rękę, po czym wysłał mnie na ba nadania i zszycie
brwi. Na szczęście wszystko było w porządku, żadnych groźnych urazów, krwiaków
i innych niepotrzebnych mi rzeczy. Dostałam środki przeciwbólowe i maści, by
rany szybciej się zagoiły. Będąc tam, ciągle miałam wrażenie, że byłam gdzieś
daleko. Było tam tylko moje ciało, a dusza gdzieś się ulotniła. Ja naprawdę
czułam się przygnieciona tym wszystkim…
Daalej:D ;))
OdpowiedzUsuńCzy Gosia będzie z Bartkiem?:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Gosia zbyt bardzo wyolbrzymia i w oczach innych naprawdę musi z siebie robić idiotkę. Rozumiem, zdrada boli, ale jeśli widziała Bartka wtedy z inną dziewczyną, to chyba mogła się domyślić, że łączy ich coś więcej, a nie teraz robić z siebie wielką poszkodowaną. Teraz z tym wypadkiem. Rozumiem, że się martwi, ale powinna się cieszyć, że tylko tak to się skończyło. A ona jak zwykle dramatyzuje. Uwielbiam to opowiadanie, ale naprawdę Gosia często mnie irytuje.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy chlopak, ktory uczestniczyl w wypadku okaze sie wazna osoba w zyciu Goski.
OdpowiedzUsuńSwietne czesci. Ta i kazde inne. Nie moge doczekac sie kolejnej. Jestes wspaniala.
Pozdrawiam, Twoja stala czytelniczka Nies ;*
Hej, od dwóch tygodni czytam te opowiadanie. Nie dodawałam komentarzy, gdyż musiałam czytać dalej. Chcę Ci Paulino powiedzieć, że to jest najlepsze opowiadanie, ever. :D Na początku całkiem okej, potem po prostu świetne, natomiast później było strasznie nudno. Ja rozumiem, że chcesz aby to opowiadanie było jak najbardziej realistyczne, ale czasem, gdy opowiadasz o emocjach Gosi, to jest to już po prostu nudne. Ale nie martw się, przy tych rozdziałach jest znowu świetnie. :) Nie mogę się doczekać kolejnej części, zrób to jak najszybciej. Jeżeli możesz, to informuj mnie o tym, kiedy dodałaś kolejną część na GG - 5350122. Mam nadzieję, że Gosia będzie próbowała nawiązać kontakt z tym chłopakiem z wypadku. Na początku to Gosia przesadzała, ale to, że Bartek zdradził ją z pierwszą lepszą, to jest po prostu przesada.. Do tego ten wypadek. Ale dobrze, że się tak potoczyło, że wszyscy żyją. Tak jak mówiłam, mam nadzieję, że nawiąże kontakt z tym chłopakiem. Pozdrawiam serdecznie wszystkie czytelniczki!
OdpowiedzUsuń/ Magda D. <3
Dziękuję za te wszystkie słowa :*
UsuńNiestety nie mam sposobności powiadamiać Cię o każdym poście, natomiast zapraszam Cię na mojego instagrama, gdzie przeważnie informuję o kolejnym poście.
instagram/paulina.opowiadania