sobota, 2 sierpnia 2014

The experience cz 164

- Gosia, obudź się. Słyszysz mnie? – spało mi się tak dobrze, ale ktoś skutecznie chciał mi to przerwać. Głos, który dochodził do moich uszu, należał do taty. Obróciłam się twarzą do Niego i bardzo powoli otwierałam oczy, do których docierało światło. Nawet ten najmniejszy ruch głową przysporzył mi sporo bólu, a już miałam nadzieję, że się gdzieś ulotnił  – Jak się czujesz? – tato usiadł na rogu łóżka i wpatrywał się we mnie troskliwym wzrokiem. Mechanicznie złapałam się za głowę, mając nadzieję, że to sprawi iż ból zniknie, ale na marne się to zdało.
- Dobrze, chociaż wszystko mnie boli – wyprostowałam rękę w którą się wczoraj uderzyłam i  zobaczyłam, że była niemal sinofioletowa. Już wiedziałam, że będę uraczona pięknymi siniakami. Co najgorsze ból dochodził z każdego zakątka mojego ciała… To było straszne.
- Powinien Cię zobaczyć lekarz – tato dosyć stanowczo odezwał się do mnie i choć czułam się względnie dobrze, musiałam się zgodzić bo inaczej nie dałby mi spokoju.
- Nie odpuścisz mi, prawda? – nadal leżałam i wzrokiem krążyłam wokół taty, ale też chciałam spojrzeć na siebie w lustrze. Wczoraj tego nie zrobiłam a byłam ciekawa, jak bardzo się poturbowałam.
- Nie chcę niczego bagatelizować. Rozmawiałem dzisiaj z Twoim lekarzem i potwierdził, że powinnaś się zgłosić na badania. Lepiej dmuchać na zimne – lekko odgarniał mi włosy z twarzy, wiedziałam, że to nie był iście czuły gest, a chciał zobaczyć mój rozwalony łuk brwiowy. Rozumiałam to, że się martwił i wolałam zrobić te badania, tylko po to by się przestał zamartwiać.
- A co z samochodem tego faceta, mocno go uszkodziłam?- tak naprawdę niewiele pamiętałam z wczoraj, za bardzo  też nie przyglądałam się samochodom, zarówno Jego jak i swojemu. Byłam tak roztrzęsiona i przerażona, że skupiałam się na tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu. To wspomnienie było jakby odległe ale także strasznie przerażające.
- Nie, w sumie tylko błotnik ma do wymiany, ale spokojnie wszystkim się zająłem. Natomiast Twój samochód będzie  musiał trochę dłużej posiedzieć u mechanika – było mi wstyd, że wszystkim narobiłam problemu i naraziłam tatę na koszty. Natomiast cieszyłam się, że to tylko tak się skończyło, że już byłam w domu i ten koszmar się skończył.
- Tato, ja przepraszam… - byłam winna temu zajściu i tak też się czułam. Nie mogłam zwalić winy na coś innego, to ja doprowadziłam do tego zderzenia i jedynie siebie mogłam za to obwiniać.
- Gosia nie przejmuj się, każdemu może się coś takiego zdarzyć, wypadki to niestety rzecz normalna i uwierz mi, że nie jestem na Ciebie zły. Sama wiesz, że źle zrobiłaś i nie potrzebujesz dodatkowych morałów – byłam szczęśliwa, że miałam tak wyrozumiałego tatę, że nie krzyczał na mnie, nie dawał szlabanu. Byłam szczęściarą i miałam żal do siebie, że nie zawsze o tym pamiętałam. Miałam wyrzuty sumienia i to one nie pozwalały mi przyjąć tego wszystkiego spokojnie.
- Dziękuję – dopiero wtedy podniosłam się i przytuliłam się do taty. Ulżyło mi, że tak do tego podchodził. Natomiast najgorsza była świadomość, że mogłam kogoś zabić, że w podobny sposób straciłam brata. Maćka zabił kierowca, który przejechał na czerwonym świetle… Natomiast ja wymusiłam pierwszeństwo, czyli można było uznać to za coś podobnego. Pamiętam jak szalałam ze złości względem sprawcy wypadku Maćka a teraz sama mogłam stać się kimś takim i to przez omyłkę. Jeden głupi błąd mógł doprowadzić do tego, że mogłam zabić nie tylko siebie, ale i obcą osobę. Kogoś pozbawić syna, brata… W tamtym momencie nie wiedziałam czy byłam na tyle silna by poradzić sobie z ciążącymi wyrzutami sumienia. Zamiast cieszyć się, że to tylko tak się skończyło, ja gdybałam. To było zaklęte koło, nie prowadziło to do niczego dobrego i pomimo, że  bardzo dobrze o tym wiedziałam, to nie umiałam przestać.
- Weź prysznic, ubierz się i czekam na Ciebie na dole, dobrze? – tato popatrzył na mnie maślanymi oczami a ja tylko skinęłam głową na znak aprobaty Jego słów. – Poradzisz sobie?
- Tak – wymusiłam uśmiech na swojej twarzy i kiedy tato opuścił mój pokój od razu udałam się do łazienki, gdzie dokładnie przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nie warto było ściemniać, że wyglądałam dobrze. Wyglądałam naprawdę fatalnie. Zaczynając od twarzy – miałam rozwalony prawy łuk brwiowy i ogromne draśnięcie na policzku i sporego guza na czole. Dalej, prawe ramię robiło się fioletowe co w ogóle estetycznie nie wyglądało. Brzuch był w porządku, jedynie lekki siniak się na nim znajdował, ale to akurat nie było nic wielkiego. Nogi, co rusz byłam obdarzona jakimś siniakiem i zadrapaniem. Niby nie było źle, ale wszystko razem tworzyło marny obraz. Do tego moje podpuchnięte oczy od płaczu dodawały całemu wyglądowi wołanie o litość. Byłam ofiarą losu i czekałam na to, kiedy los naprawdę kopnie w dupę. Nie dość,  że zdradziła mnie miłość mojego życia, to jeszcze ten nieszczęsny wypadek. Wszystko było sprzymierzone przeciwko mnie.
Już dalej nie użalając się nad swoim losem wzięłam prysznic, co sprawiło mi pewną trudność bo naprawdę ledwo co mogłam dotykać swojego ciała. Miałam wrażenie, że ten ból wychodził z mojej duszy. Przecież miałabym za łatwo, gdyby tylko moje ciało cierpiało Ono potrzebowało kompana a dusza, chętnie mu w tym towarzyszyła. Czułam się także słaba, niepewnie stąpałam po ziemi i czułam, że każdy krok był dla mnie ogromnym wyzwaniem.
Gdy wyszłam z łazienki ubrałam się w legginsy i zwyczajną bluzkę. Nie zależało mi na tym by wyglądać dobrze i tak na nic mi to było. To nic, że wyglądałam jak biedak, jak siedem nieszczęść… W sumie tak się też czułam. Jedyne co mnie utrzymywało to tata i Marcin, nawet mama nie miała z nami kontaktu a Filip był zajęty Martyną. Zeszłam na dół gdzie tata z Marcinem jedli śniadanie. W ich oczach widziałam trochę żalu, ale także pewien szok moim widokiem, towarzyszyła im też litość. Unikałam ich wzroku bo wiedziałam jak wyglądałam, gorzej być nie mogło.
- Siadaj, zrobiłem Ci herbatę – tata wskazał mi na stojący kubek przy talerzu i lekko się do mnie uśmiechał.
- Jak mamy jechać na te badania to chyba powinnam być na czczo. – niechętnie i tak obojętnie odpowiedziałam na Jego słowa i usiadłam na kanapie wpatrując się w martwy punkt. Nie wiem czemu, ale nagle złapałam jakiegoś doła, zrobiłam się przygnębiona i do wszystkiego zniechęcona.
- Wszystko w porządku? – Marcin wstał od stołu i usiadł obok mnie, przyglądając się mojej twarzy tak dokładnie, że poczułam się głupio. Oni byli dla mnie dobrzy a ja zachowywałam się jak obrażone dziecko, ale przecież tak nie było.
- Tak, po prostu to wszystko jest takie… za dużo tego jak dla mnie – momentalnie miałam łzy w oczach i poczułam się strasznie bezsilna. Mówiłam o Bartku, wypadku, ale także o swoim wyglądzie. Tak naprawdę byłam z tym wszystkim sama i nie miałam komu się z tego zwierzyć, poniekąd dlatego, że wstydziłam się tego, co zrobił Bartek. Marcin był porywczy i gdyby się o tym dowiedział, to pewnie w tej chwili poszedłby do Bartka i inaczej się z nim rozliczył.
- Nie przejmuj się, nic się takiego nie stało. Jesteśmy z Tobą – brat przytulił mnie mocno do siebie i delikatnie głaskał po plecach. Łatwo było mu powiedzieć, a tak naprawdę nie miał o niczym pojęcia. Było mi ciężko z tym, że nie mogłam mu wszystkiego powiedzieć, byłam pewna, że wtedy poczułabym jakąś ulgę w sobie a tak, sama musiałam dźwigać ten ciężar. Szybko wytarłam łzy, które znalazły się na moim policzku.
- Musimy już jechać, Marcin zaprowadź samochód do mechanika i niech się wszystkim zajmą, ok? – tata i Marcin tak dużo dla mnie robili, naprawiali to, co ja zniszczyłam. Tu nie chodzi tylko o samochód, to była tylko rzecz materialna, ale świadomość tego, co mogło się stać, do czego tak naprawdę mogłam doprowadzić, niszczyła mnie. Musiałam wziąć się w garść i żyć dalej, pokonać ciążące na mnie rzeczy i po prostu być silną. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale ja naprawdę się starałam.

Najpierw pojechaliśmy z tatą do lekarza, który zajmował się mną podczas ostatniego pobytu w szpitalu. Dowiedziałam się od taty, że był prawnikiem tej przychodni i dlatego byłam uprzywilejowana i nie musiałam czekać w kolejce. Znowu ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, nie dość, że weszłam bez kolejki, która nota bene była długa, to jeszcze wyglądałam jak jakiś bezdomny. Lekarz, jak tylko mnie zobaczył to mina mu zrzedła. Poznałam, że nie spodziewał się aż takich obrażeń na moim ciele. Obejrzał moją twarz i rękę, po czym wysłał mnie na ba nadania i zszycie brwi. Na szczęście wszystko było w porządku, żadnych groźnych urazów, krwiaków i innych niepotrzebnych mi rzeczy. Dostałam środki przeciwbólowe i maści, by rany szybciej się zagoiły. Będąc tam, ciągle miałam wrażenie, że byłam gdzieś daleko. Było tam tylko moje ciało, a dusza gdzieś się ulotniła. Ja naprawdę czułam się przygnieciona tym wszystkim…

6 komentarzy:

  1. Czy Gosia będzie z Bartkiem?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem Gosia zbyt bardzo wyolbrzymia i w oczach innych naprawdę musi z siebie robić idiotkę. Rozumiem, zdrada boli, ale jeśli widziała Bartka wtedy z inną dziewczyną, to chyba mogła się domyślić, że łączy ich coś więcej, a nie teraz robić z siebie wielką poszkodowaną. Teraz z tym wypadkiem. Rozumiem, że się martwi, ale powinna się cieszyć, że tylko tak to się skończyło. A ona jak zwykle dramatyzuje. Uwielbiam to opowiadanie, ale naprawdę Gosia często mnie irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa, czy chlopak, ktory uczestniczyl w wypadku okaze sie wazna osoba w zyciu Goski.
    Swietne czesci. Ta i kazde inne. Nie moge doczekac sie kolejnej. Jestes wspaniala.
    Pozdrawiam, Twoja stala czytelniczka Nies ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, od dwóch tygodni czytam te opowiadanie. Nie dodawałam komentarzy, gdyż musiałam czytać dalej. Chcę Ci Paulino powiedzieć, że to jest najlepsze opowiadanie, ever. :D Na początku całkiem okej, potem po prostu świetne, natomiast później było strasznie nudno. Ja rozumiem, że chcesz aby to opowiadanie było jak najbardziej realistyczne, ale czasem, gdy opowiadasz o emocjach Gosi, to jest to już po prostu nudne. Ale nie martw się, przy tych rozdziałach jest znowu świetnie. :) Nie mogę się doczekać kolejnej części, zrób to jak najszybciej. Jeżeli możesz, to informuj mnie o tym, kiedy dodałaś kolejną część na GG - 5350122. Mam nadzieję, że Gosia będzie próbowała nawiązać kontakt z tym chłopakiem z wypadku. Na początku to Gosia przesadzała, ale to, że Bartek zdradził ją z pierwszą lepszą, to jest po prostu przesada.. Do tego ten wypadek. Ale dobrze, że się tak potoczyło, że wszyscy żyją. Tak jak mówiłam, mam nadzieję, że nawiąże kontakt z tym chłopakiem. Pozdrawiam serdecznie wszystkie czytelniczki!
    / Magda D. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te wszystkie słowa :*
      Niestety nie mam sposobności powiadamiać Cię o każdym poście, natomiast zapraszam Cię na mojego instagrama, gdzie przeważnie informuję o kolejnym poście.
      instagram/paulina.opowiadania

      Usuń