Wczoraj Marcin
powiedział mi, że Bartek trochę się wściekł, że oddałam mu naszyjnik i kwiaty,
był też zdzwiony moją nieobecnością. Dlatego też dzisiaj bałam się iść do
szkoły, bo nie wiedziałam czego się spodziewać i jak Bartek będzie się
zachowywał. To wszystko mnie przerastało i niestety nie mogłam nic na to
poradzić. Nie mogłam się przenieść do innej szkoły a w obecnym położeniu,
naturalnym było to, że będę się z nim widywać przynajmniej 3 razy w tygodniu,
kiedy mieliśmy angielski. Nie wiedziałam co robić, jak przezwyciężyć to, co
siedziało w moim sercu. Te obawy, strach, nie dawały mi spokojnie spać i żyć.
Ciągle czułam niepokój i toczyłam wewnętrzną bitwę. Najchętniej wyprowadziłabym
się daleko stąd i zaczęła żyć na nowo, kompletnie zapominając o przeszłości,
lecz teraźniejszość mi na to nie pozwalała. Na dodatek, nie mogłam sobie pozwolić na to, by opuścić
kolejny dzień szkoły. Kiedy tylko się ubrałam od razu zeszłam na dół, gdzie
standardowo siedział tato.
- Hej –
przywitałam się z nim całusem w policzek i usiadłam naprzeciwko – Co z moim
samochodem? – przez ostatni czas do szkoły jeździłam to z tatą, to szłam na
pieszo. Czasem też korzystałam z autobusu, natomiast nie mogłam się doczekać,
aż będę mogła jeździć swoim samochodem.
- No jeszcze
trochę postoi w warsztacie bo czekamy na części, ale podrzucę Cię do szkoły a z
powrotem zadzwonisz do Marcina – tato przeglądał gazetę i wydawał się być
trochę przygnębiony, chyba ze względu na mamę, ale nie chciałam poruszać tego
tematu. Byłam zdania, że lepiej czasem coś przemilczeć niż powiedzieć o kilka
słów dużo. Kiedy zjedliśmy śniadanie, tato podrzucił mnie do szkoły, a sam
pojechał do pracy. Jak tak na niego patrzyłam, to było mi go bardzo szkoda i
gdybym tylko mogła, to sprawiłabym, żeby mama wróciła, ale nie można było kogoś
zmusić do miłości. On był taki kochany i dobry, że naprawdę nie zasługiwał na
takie traktowanie.
Pierwsze lekcje
mijały tak jak zwykle, a wszystko było w porządku dopóki nie zobaczyłam Bartka,
który stał razem z Martyną. O czymś rozmawiali i byłam trochę zdziwiona, że to
robili, natomiast nic mi było do tego. Trochę ciążyła mi ta kłótnia z Martyną,
czułam, że nie zachowałam się w porządku i powinnam była ją przeprosić. Byłyśmy
przyjaciółkami a ja za bardzo się wściekłam.
- Gosia możemy
porozmawiać? – kiedy stałam na korytarzu i myślałam o tym, co widziałam,
podszedł do mnie kolega z klasy, Mariusz. Byłam trochę odludkiem i mało z kim
utrzymywałam bliższy kontakt, zazwyczaj były to normalne relacje, nigdy nic
głębszego.
- Jasne, co tam?
– uśmiechnęłam się do chłopaka a w głębi byłam zaskoczona, że chciał ze mną
rozmawiać. Uznałam, że zapewne chodziło mu o jakieś notatki czy coś w tym
stylu.
- Zastanawiałem
się czy nie zechciałabyś zatańczyć ze mną poloneza. Oczywiście jak jeszcze nie
masz pary – wtedy jego wzrok powędrował na Bartka a kiedy i ja spojrzałam w
miejsce w którym stał mój były chłopak, zobaczyłam, że razem z Martyną
przyglądał się mnie i mojemu rozmówcy. Na początku nie wiedziałam co
odpowiedzieć, ale po chwili chyba chcąc zrobić na złość Bartkowi, postanowiłam
się zgodzić.
- Bardzo chętnie
będę Twoją partnerką – szeroko i szczerze uśmiechnęłam się do Mariusza, który
wydawał mi się również szczęśliwy z mojej odpowiedzi. Teraz już wiedziałam, że
nie wywinę się z pójścia na studniówkę, ale może i dobrze się stało.
- Dziękuję –
chłopak spontanicznie się do mnie przytulił a ja głośno się zaśmiałam. To była
normalna rzecz a ja cieszyłam się z niej jak dziecko. Nie wiem czemu, ale
bardzo mi to poprawiło humor. Poczułam się lepiej, może przez to, że ktoś mnie
dostrzegł i docenił. Mariusz był fajnym kolegą, szczerym i naturalnym. Nigdy z
nikim nie miał na pieńku i każdy darzył go sympatią, taka klasowa maskotka – To
widzimy się w środę o 17 na próbie – szczerze, nie miałam pojęcia, że próby już
się zaczęły, ale w sumie był już początek października, więc nie można było
marnować czasu. Po pożegnaniu się z Mariuszem, jako ostatnia weszłam do sali i
zajęłam miejsce obok Martyny, która trochę unikała mnie wzrokiem. Nie
wiedziałam, czy było to przez naszą kłótnię, czy przez to, co przed chwilą
widziała.
- Porozmawiamy
na przerwie? – miałam dosyć kłótni i nieodzywania się, bo to trwało stanowczo
za długo. Byłyśmy prawie jak siostry, więc postanowiłam zachować się
odpowiednio jak na swój wiek i przełamać dzielącą nas barierę.
- Jasne – ulżyło
mi kiedy dziewczyna się zgodziła i posłała mi promienny uśmiech. Pomimo, że
tamten dzień nie zaczął się jakoś optymistycznie, to z upływającymi godzinami
było o wiele lepiej. Martyny reakcja sprawiła, że polepszył mi się humor, nawet
nie zważałam na to, że Bartek był w tej samej klasie i co rusz rzucał mi przez
ramię dziwne spojrzenia. Chyba miał do mnie żal o to, że nie poszłam wtedy do
tego parku a jeszcze oddałam mu kwiaty. Może zachowałam się dziwnie i po tym,
co wspólnie przeżyliśmy, należało mu się to ostatnie spotkanie, ale nie miałam
siły by z nim rozmawiać.
Po skończonej
lekcji poczekałam na Martynę i wspólnie poszłyśmy na salę gimnastyczną.
- O czym
chciałaś porozmawiać? – kiedy już chciałam zacząć swoje wyjaśnienia, Martyna
pierwsza zaczęła rozmowę, ale po tonie jej głosu poznałam, że nie była na mnie
śmiertelnie obrażona, chociaż mogło to być złudne wrażenie.
- Chciałam Cię
przeprosić za swoje zachowanie i za to, że wtedy w szatni, tak na Ciebie
naskoczyłam – naprawdę chciałam się pogodzić i przestać się gniewać. Bałam się
tego, że Martyna będzie chciała szerszych wyjaśnień a ja nadal nie planowałam
zdradzać permanentnego powodu rozstania z Bartkiem. – Proszę, nie gniewaj się
na mnie – zastawiłam jej drogę i intensywnie wpatrywałam się w oczy
przyjaciółki.
- Ja się na
Ciebie przecież nie gniewam. To ja powinnam Cię przeprosić, że tak naciskałam.
– po tych słowach rzuciłyśmy się sobie w ramiona i mocno przytuliłyśmy.
- Tak mi Ciebie
brakowało – miałam w sobie przeogromną radość z odzyskania utraconej relacji. Pewna
część mojego serca budziła się do życia niczym wiosna. Czułam, że miałyśmy
wiele do nadrobienia, ale przecież czas nas nie ograniczał.
- Może zrobimy
sobie małe wagary i zamiast ćwiczyć posiedzimy na ławce i pogadamy? – bardzo
spodobał mi się pomysł Martyny. Nie chciałam odwlekać tej rozmowy, a przecież z
wf i tak miałam zwolnienie, więc nic nie traciłam.
- Jak
najbardziej – w radosnych humorach poszłyśmy na salę gimnastyczną i zajęłyśmy
najbardziej oddaloną ławkę, by nikt nam nie przeszkadzał. Przez chwilę skupiłam
wzrok na wchodzącym Bartku, który również na mnie patrzył, ale od razu się
odwrócił i odszedł w przeciwnym kierunku. Nie wiedziałam jak zacząć tą rozmowę
by nie zaczynać tematu powodu rozstania z Bartkiem. Nie byłam pewna, czy
chłopak jej zdradził co zaszło pomiędzy nami.
- Gosia, wiem,
że nie chcesz mówić o Bartku i nie będę wałkować tego tematu, ale jesteś pewna,
że chcesz to zakończyć? On Cię kocha, wiem, bo sam mi to powiedział. Wiem też,
że byłaś w nim szalenie zakochana – jasne było to, że nie ominiemy tematu Bartka.
Tym razem nie mogłam zbyć Martyny a nie chciałam się z nią kłócić. Jako moja
przyjaciółka, zasługiwała na jakieś wytłumaczenie, chociaż najdrobniejsze.
- Tak naprawdę
to nie wiem czego chcę, wiem co czuję. Jestem cholernie wściekła na niego,
straciłam do niego zaufanie. Nie będę kłamać, że go nie kocham, ale na samej
miłości nie zbuduję związku – zrobiłam się bardzo poważna i zasępiała. O dziwo,
tym razem wiedziałam co czułam, ale nie wiedziałam co robić. Jedna część mnie
bardzo tęskniła a inna nienawidziła.
- Szkoda… A
czego chciał od ciebie ten laluś? – widziałam zawód na jej twarzy, który
widziałam ostatnio na wielu twarzach ludzi.
- O kim mówisz?
– nie rozumiałam o czym i o kim mówiła Martyna.
- O Majewskim,
czemu Cię przytulał? – zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia, że Mariusza nazwała
lalusiem, zastanawiałam się skąd jej się to wzięło, przecież to był zwykły i
normalny chłopak, a ona wcale pochlebnie się o nim nie wypowiadała, a z tego co
mi się wydawało, to każdy lubił Mariusza.
- Czemu tak o nim
mówisz? Przecież to spoko chłopak – zanim zamierzałam odpowiedzieć jej na
zadane mi pytanie, chciałam obronić Mariusza. On nie zasługiwał na takie słowa,
nikomu nic złego nie zrobił.
- Proszę Cię,
nie widzisz jak się ubiera i zachowuje? On jest jakiś dziwny. Zawsze taki
nienaganny i w ogóle perfekcyjny – po tych słowach jeszcze bardziej nic nie
rozumiałam. Fakt, Mariusz zawsze był zadbany i nigdy nie zdarzyło mi się
popełnić jakiejś gafy a co więcej, widać było, że śledził najnowsze trendy modowe
i za nimi podążał.
- Przestań, on
jest naprawdę fajny. Jak poznasz go bliżej to się przekonasz, a ja nigdy
optymistycznej osoby od niego nie poznałam. A co do twojego pytania, to będę z
nim tańczyła poloneza – wiedziałam, że na darmo były moje przekonywania, bo od
razu nie zmieniłabym jej podejścia do Mariusza. – A Ty, myślałaś nad swoim
partnerem? – Martyna była nowa w szkole i za bardzo nikogo nie znała, więc
pomyślałam sobie, że gdyby chciała, to na pewno jakiś chłopak z mojej klasy
mógłby z nią zatańczyć.
- Tak, będę
tańczyć z Bartkiem – po tych słowach Martyny zamarłam. Byłam w szoku, że ta
dwójka będzie tańczyć razem, ale w sumie już mnie to nie dotyczyło i nie powinno wywrzeć na
mnie takiego wrażenia, jakie wywarło. Sama nie wiedziałam, czy miałam coś
przeciwko czy nie, ale wiedziałam, że to nie była moja sprawa i nie powinnam
była się w to mieszać.
- Aha, no to
fajnie – próbowałam wydobyć z siebie chociaż odrobinę entuzjazmu, ale mi nie
wychodziło. Byłam zaskoczona i chyba stąd się wzięła moja reakcja.
- Nie masz nic
przeciwko, prawda? – dziewczyna patrzyła na mnie podstępnie, chyba chciała się
doszukać zazdrości na mojej twarzy, ale tego uczucia we mnie nie było.
- A czemu
miałabym mieć? Proszę cię, nie rozmawiajmy już o nim – wtedy wzrokiem szukałam
postaci Bartka na sali i bez trudu znalazłam go kiedy grał w piłkę nożną. To
było dziwne uczucie, niby był mi bardzo bliski a jednak daleki. Straciłam go i
sama pozwoliłam mu odejść.
Czy to było
normalne, że myślałam o chłopaku, którego widziałam zaledwie dwa razy w życiu?
Siedziałam przy książkach, a w głowie nagle pojawiło się wspomnienie Kamila.
Samą mnie to zaskoczyło i w żadnym wypadku nie zakochałam się w nim, ale on
miał coś dziwnego w sobie, coś co chciałam odkryć. Bardziej chodziło mi o jego
tajemniczość, niżeli o jakieś uczucia względem niego. Od naszego ostatniego
spotkania minęły jakieś cztery dni i przez ten czas miałam szansę na ułożenie
sobie wszystkiego w głowie. To nie było tak, że w Kamilu widziałam przyszłego
chłopaka, nic w tym stylu. Po prostu z którejś strony czułam, że był
interesujący. Nie miałam za dużo kolegów, a zdecydowanie lepiej czułam się w
męskim gronie. Może to dlatego tak dobrze się bawiłam w obecności Kamila i może
nawet trochę chciałam znowu poczuć to samo?
Może chłodziło o
tą nowość i to, że mogłam być incognito? Może wreszcie miałam szansę poznać
kogoś, kto nie patrzyłby na mnie przez pryzmat pieniędzy, wyglądu czy też
zdobytych doświadczeń. Pragnęłam poczuć się wolna i niczym nie skażona, jak
małe dziecko.
Nagle, moje
rozmyślania przerwał dźwięk telefonu a na wyświetlaczu ujrzałam imię Kamila. Na
początku się przeraziłam, bo miałam wrażenie, że wywołam wilka z lasu, jakbym
była czarownicą. Musiałam się więc ocknąć i po długim sygnale odebrałam
telefon.
- Tak słucham? –
głos mi drżał i brzmiał jakbym była zniechęcona. Z podenerwowania aż usiadłam
na kanapie i błądziłam wzrokiem po pokoju.
- Hej, tu Kamil.
Nie przeszkadzam Ci? – czyli zgadłam, brzmiałam jakby był mi zupełnie obojętny,
a może to dobrze, bo przynamniej nie pomyślał, że jestem jakąś napaloną laską.
- Nie, przerwa
od nauki dobrze mi zrobi. Co tam? – sama uśmiechnęłam się do siebie na to
kłamstwo. Gdyby on wiedział, że wcale się nie uczyłam a myślałam o nim, to
naprawdę uznałby mnie za wariatkę.
- Zastanawiałem
się czy jak poproszę Cię o kolejne spotkanie, to nie będzie przesada z mojej
strony – aż przygryzłam wargę na usłyszane zdanie. W jego zachowaniu była nutka
nieśmiałości, która bardzo mi imponowała. Szybko myślałam nad tym, co
odpowiedzieć by czasem nie palnąć czegoś głupiego.
- Może mała, ale
chętnie się zgodzę – miałam dobry humor i chciało mi się żartować. To nie było
tak, że naśmiewałam się z Kamila, ale czułam, że on też się trochę zgrywał.
- To miło, że
chcesz dla mnie nagiąć swoje zasady – przez słuchawkę dodarł do mnie cichy
chichot chłopaka, który spowodował, że i ja się zaśmiałam. Sama nie wiedziałam
co my robiliśmy, niby chodziło o zwykłe, niezobowiązujące spotkanie, a
bawiliśmy się jak dzieci.
- Jakie tam
zasady, po prostu jestem kulturalna – podobała mi się ta nasza mała gra słowna.
Oczywiście, że miałam ochotę by się z nim spotkać, ale przecież nie mogłam mu
tego wprost powiedzieć. Kobiety to jednak skomplikowane istoty, a ja byłam ich
jakąś dziwną kumulacją.
- Rozumiem,
biedakom się nie odmawia – Kamil ciągnął to, co ja zaczęłam i szło mu naprawdę
dobrze. Każde kolejne jego zdanie wprawiało mnie w coraz to lepszy humor.
- Od razu
biedakom – zagrałam udawaną litość i ciągle ukrywałam prawdziwe uczucia i
intencje.
- To czuję się wyróżniony.
Kiedy Panienka znajdzie dla mnie czas? – ten chłopak z każdym słowem sprawiał,
że obdarzałam go coraz to większym zainteresowaniem. Kto w tych czasach mówił
„panienko”? A przecież to brzmiało tak uroczo, że pragnęłam słyszeć to coraz
częściej.
- Nie wiem, mam
bardzo zapełniony kalendarz, ale jeśli Pan zechce zjeść ze mną obiad to możemy
nawet jutro – zastanawiałam się, czy nie powinnam była trochę odwlec tego
spotkania, by pokazać mu, że wcale mi nie było spieszno, ale czas było
zakończyć te gierki i bawienie się w kotka i myszkę.
- Bardzo chętnie
będę jutro Pani towarzyszył. O której więc mam przyjechać? – zadziwiające było
to, że z Jego ust takie staroświeckie słowa brzmiały naprawdę bardzo naturalnie
i szczerze.
- Będę
oczekiwała o 15 pod szkołą. Do zobaczenia – pożegnałam się z chłopakiem a on
tylko odpowiedział mi „Do zobaczenia” i się rozłączył. Po tej rozmowie byłam
weselsza i od razu zabrałam się za naukę, która o dziwo szła mi znacznie lepiej
niż przed tą rozmową.
Nie angażowałam
się zbyt mocno w tą znajomość, ale po prostu brakowało mi kogoś zupełnie
normalnego i naturalnego w moim życiu, kto nie będzie ciągle myślał o tym co
przeszłam, zamartwiał się o moje zdrowie i życie emocjonalne. Każdy ostatnio
patrzył na mnie jak na ofiarę, bo nie oszukujmy się, ten ostatni rok
doświadczył mnie o dużo przykrych emocji. Zaczęło się od rozstania z Bartkiem,
przez śmierć Maćka, rozstanie z Piotrkiem, pobyt w szpitalu, kłótnie z
Bartkiem, wyprowadzenie z domu, rozstanie rodziców, rozstanie z Bartkiem… Nie
wiem czy jeszcze o czymś nie zapomniałam. Nie chciałam użalać się nad sobą,
dosyć było tego smutku i nostalgii. Kamil był normalny, zwykły, nic o mnie nie
wiedział, niczym nie byłam naznaczona a na dodatek przy nim nie musiałam dużo
mówić, lubiłam go słuchać a on za wszelką cenę, chciał pozbyć się tego „smutku
w moich oczach”.
Co myślicie o tej części?
Jak chcecie zobaczyć co się właśnie u mnie dzieje, to zapraszam na instagram/paulina.opowiadania
Super! Cieszę się że Gosia tak reaguje na Kamila, może coś z tego będzie... :) A jeśli chodzi o Martynę to mam wrażenie, że ona stara się zrobic na złośc Gosi ciągle wypytując ją o Bartka, tańcząc z nim poloneza itp. Wydaje mi się to dziwnie podejrzane ale może to tylko złudzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Monia :*
W pełnie się z Tobą zgadzam :) Świetna część i mam nadzieję, że wkrótce kolejna :D Ale :*
UsuńNie wiem dlaczego ale czytajac poczatej mialam wrazenie ze Gosia to rozkapryszona gowniara ktora uwaza sie za idealna a wszyscy wokol niej maja skakac. Byc moze moje odczucia sa bledne ale tak wlasnie pomyslalam. Pozdrawiam Aaa :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą.
UsuńZaskakujesz mnie coraz bardziej, ale oczywiście na bardzo duży plus. Ten Kamil mi się nawet zaczyna podobać, za to Martyna jest według mnie bezczelna. Jej przyjaciółka cierpi z powodu Bartka a ona jeszcze jej takie numery wykręca. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńświetna część kochana :) jak zawsze zresztą oczekuję następnej i kibicuje Panience i Panu ^^
OdpowiedzUsuńPs. Miłych wakacji :*
Mnie sie wydaje ze Martyna nie jest bezczelna tylko znudzona zachiwaniem Gosi ktora nie wie czego chce a kazda probe Bartka o uratowanie zwiazku odrzuca co wedlug mnie jest dziecinne bo ucieka przed problemami a nie potrafi ich rozwiazac. Aaa
OdpowiedzUsuńsuper czesc. cudowana jest. szkoda mi gosi. ola
OdpowiedzUsuńHeeej! :-)
OdpowiedzUsuńCzęść jak zawsze c u d o w n a ! Sama nie wiem czemu ale coś mi się nie podoba w tym Kamilu. Jest miły, zabawny , intrygujący ale nie widzę w nim tego " czegoś". Co do ich znajomości wydaje mi się,że będzą jedynie znajomymi lub przyjaciółmi. Co do Bartka to sama już nie wiem. Niby się stara , próbuje. Tylko jego próby mnie nie przekonują. Mógłby się bardziej wysilić. Zdrada jest niewybaczalna tylko czy aby zawsze? Czy straconego zaufania nie można odbudować? Ciężko jest ponownie zaufać ale czy czasami nie warto spróbować? nic ani nikt nie będzie nigdy takie same jak kiedyś. Nie jestem w 100% pewna ale chyba dalej kibicuję Bartkowi.
Nie podoba mi się zachowanie Martyny. Jest ... wścibska i nie postępuje fair w stosunku Gosi. Jak przeczytałam o polonezie to wmurowało mnie. Przypomniała mi się Asia. I już się nie dziwię dlaczego ona była bliższa dla Gosi niż Martyna.
Jejku nawet nie wyobrqżasz sobie jak podabają mi się Twoje opowiadania. :-)
Pozdrawiam,
\Eli..