wtorek, 19 sierpnia 2014

The experience cz 169

Wczoraj Marcin powiedział mi, że Bartek trochę się wściekł, że oddałam mu naszyjnik i kwiaty, był też zdzwiony moją nieobecnością. Dlatego też dzisiaj bałam się iść do szkoły, bo nie wiedziałam czego się spodziewać i jak Bartek będzie się zachowywał. To wszystko mnie przerastało i niestety nie mogłam nic na to poradzić. Nie mogłam się przenieść do innej szkoły a w obecnym położeniu, naturalnym było to, że będę się z nim widywać przynajmniej 3 razy w tygodniu, kiedy mieliśmy angielski. Nie wiedziałam co robić, jak przezwyciężyć to, co siedziało w moim sercu. Te obawy, strach, nie dawały mi spokojnie spać i żyć. Ciągle czułam niepokój i toczyłam wewnętrzną bitwę. Najchętniej wyprowadziłabym się daleko stąd i zaczęła żyć na nowo, kompletnie zapominając o przeszłości, lecz teraźniejszość mi na to nie pozwalała. Na dodatek,  nie mogłam sobie pozwolić na to, by opuścić kolejny dzień szkoły. Kiedy tylko się ubrałam od razu zeszłam na dół, gdzie standardowo siedział tato.
- Hej – przywitałam się z nim całusem w policzek i usiadłam naprzeciwko – Co z moim samochodem? – przez ostatni czas do szkoły jeździłam to z tatą, to szłam na pieszo. Czasem też korzystałam z autobusu, natomiast nie mogłam się doczekać, aż będę mogła jeździć swoim samochodem.
- No jeszcze trochę postoi w warsztacie bo czekamy na części, ale podrzucę Cię do szkoły a z powrotem zadzwonisz do Marcina – tato przeglądał gazetę i wydawał się być trochę przygnębiony, chyba ze względu na mamę, ale nie chciałam poruszać tego tematu. Byłam zdania, że lepiej czasem coś przemilczeć niż powiedzieć o kilka słów dużo. Kiedy zjedliśmy śniadanie, tato podrzucił mnie do szkoły, a sam pojechał do pracy. Jak tak na niego patrzyłam, to było mi go bardzo szkoda i gdybym tylko mogła, to sprawiłabym, żeby mama wróciła, ale nie można było kogoś zmusić do miłości. On był taki kochany i dobry, że naprawdę nie zasługiwał na takie traktowanie.
Pierwsze lekcje mijały tak jak zwykle, a wszystko było w porządku dopóki nie zobaczyłam Bartka, który stał razem z Martyną. O czymś rozmawiali i byłam trochę zdziwiona, że to robili, natomiast nic mi było do tego. Trochę ciążyła mi ta kłótnia z Martyną, czułam, że nie zachowałam się w porządku i powinnam była ją przeprosić. Byłyśmy przyjaciółkami a ja za bardzo się wściekłam.
- Gosia możemy porozmawiać? – kiedy stałam na korytarzu i myślałam o tym, co widziałam, podszedł do mnie kolega z klasy, Mariusz. Byłam trochę odludkiem i mało z kim utrzymywałam bliższy kontakt, zazwyczaj były to normalne relacje, nigdy nic głębszego.
- Jasne, co tam? – uśmiechnęłam się do chłopaka a w głębi byłam zaskoczona, że chciał ze mną rozmawiać. Uznałam, że zapewne chodziło mu o jakieś notatki czy coś w tym stylu.
- Zastanawiałem się czy nie zechciałabyś zatańczyć ze mną poloneza. Oczywiście jak jeszcze nie masz pary – wtedy jego wzrok powędrował na Bartka a kiedy i ja spojrzałam w miejsce w którym stał mój były chłopak, zobaczyłam, że razem z Martyną przyglądał się mnie i mojemu rozmówcy. Na początku nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale po chwili chyba chcąc zrobić na złość Bartkowi, postanowiłam się zgodzić.
- Bardzo chętnie będę Twoją partnerką – szeroko i szczerze uśmiechnęłam się do Mariusza, który wydawał mi się również szczęśliwy z mojej odpowiedzi. Teraz już wiedziałam, że nie wywinę się z pójścia na studniówkę, ale może i dobrze się stało.
- Dziękuję – chłopak spontanicznie się do mnie przytulił a ja głośno się zaśmiałam. To była normalna rzecz a ja cieszyłam się z niej jak dziecko. Nie wiem czemu, ale bardzo mi to poprawiło humor. Poczułam się lepiej, może przez to, że ktoś mnie dostrzegł i docenił. Mariusz był fajnym kolegą, szczerym i naturalnym. Nigdy z nikim nie miał na pieńku i każdy darzył go sympatią, taka klasowa maskotka – To widzimy się w środę o 17 na próbie – szczerze, nie miałam pojęcia, że próby już się zaczęły, ale w sumie był już początek października, więc nie można było marnować czasu. Po pożegnaniu się z Mariuszem, jako ostatnia weszłam do sali i zajęłam miejsce obok Martyny, która trochę unikała mnie wzrokiem. Nie wiedziałam, czy było to przez naszą kłótnię, czy przez to, co przed chwilą widziała.
- Porozmawiamy na przerwie? – miałam dosyć kłótni i nieodzywania się, bo to trwało stanowczo za długo. Byłyśmy prawie jak siostry, więc postanowiłam zachować się odpowiednio jak na swój wiek i przełamać dzielącą nas barierę.
- Jasne – ulżyło mi kiedy dziewczyna się zgodziła i posłała mi promienny uśmiech. Pomimo, że tamten dzień nie zaczął się jakoś optymistycznie, to z upływającymi godzinami było o wiele lepiej. Martyny reakcja sprawiła, że polepszył mi się humor, nawet nie zważałam na to, że Bartek był w tej samej klasie i co rusz rzucał mi przez ramię dziwne spojrzenia. Chyba miał do mnie żal o to, że nie poszłam wtedy do tego parku a jeszcze oddałam mu kwiaty. Może zachowałam się dziwnie i po tym, co wspólnie przeżyliśmy, należało mu się to ostatnie spotkanie, ale nie miałam siły by z nim rozmawiać.
Po skończonej lekcji poczekałam na Martynę i wspólnie poszłyśmy na salę gimnastyczną.
- O czym chciałaś porozmawiać? – kiedy już chciałam zacząć swoje wyjaśnienia, Martyna pierwsza zaczęła rozmowę, ale po tonie jej głosu poznałam, że nie była na mnie śmiertelnie obrażona, chociaż mogło to być złudne wrażenie.
- Chciałam Cię przeprosić za swoje zachowanie i za to, że wtedy w szatni, tak na Ciebie naskoczyłam – naprawdę chciałam się pogodzić i przestać się gniewać. Bałam się tego, że Martyna będzie chciała szerszych wyjaśnień a ja nadal nie planowałam zdradzać permanentnego powodu rozstania z Bartkiem. – Proszę, nie gniewaj się na mnie – zastawiłam jej drogę i intensywnie wpatrywałam się w oczy przyjaciółki.
- Ja się na Ciebie przecież nie gniewam. To ja powinnam Cię przeprosić, że tak naciskałam. – po tych słowach rzuciłyśmy się sobie w ramiona i mocno przytuliłyśmy.
- Tak mi Ciebie brakowało – miałam w sobie przeogromną radość z odzyskania utraconej relacji. Pewna część mojego serca budziła się do życia niczym wiosna. Czułam, że miałyśmy wiele do nadrobienia, ale przecież czas nas nie ograniczał.
- Może zrobimy sobie małe wagary i zamiast ćwiczyć posiedzimy na ławce i pogadamy? – bardzo spodobał mi się pomysł Martyny. Nie chciałam odwlekać tej rozmowy, a przecież z wf i tak miałam zwolnienie, więc nic nie traciłam.
- Jak najbardziej – w radosnych humorach poszłyśmy na salę gimnastyczną i zajęłyśmy najbardziej oddaloną ławkę, by nikt nam nie przeszkadzał. Przez chwilę skupiłam wzrok na wchodzącym Bartku, który również na mnie patrzył, ale od razu się odwrócił i odszedł w przeciwnym kierunku. Nie wiedziałam jak zacząć tą rozmowę by nie zaczynać tematu powodu rozstania z Bartkiem. Nie byłam pewna, czy chłopak jej zdradził co zaszło pomiędzy nami.
- Gosia, wiem, że nie chcesz mówić o Bartku i nie będę wałkować tego tematu, ale jesteś pewna, że chcesz to zakończyć? On Cię kocha, wiem, bo sam mi to powiedział. Wiem też, że byłaś w nim szalenie zakochana – jasne było to, że nie ominiemy tematu Bartka. Tym razem nie mogłam zbyć Martyny a nie chciałam się z nią kłócić. Jako moja przyjaciółka, zasługiwała na jakieś wytłumaczenie, chociaż najdrobniejsze.
- Tak naprawdę to nie wiem czego chcę, wiem co czuję. Jestem cholernie wściekła na niego, straciłam do niego zaufanie. Nie będę kłamać, że go nie kocham, ale na samej miłości nie zbuduję związku – zrobiłam się bardzo poważna i zasępiała. O dziwo, tym razem wiedziałam co czułam, ale nie wiedziałam co robić. Jedna część mnie bardzo tęskniła a inna nienawidziła.
- Szkoda… A czego chciał od ciebie ten laluś? – widziałam zawód na jej twarzy, który widziałam ostatnio na wielu twarzach ludzi.
- O kim mówisz? – nie rozumiałam o czym i o kim mówiła Martyna.
- O Majewskim, czemu Cię przytulał? – zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia, że Mariusza nazwała lalusiem, zastanawiałam się skąd jej się to wzięło, przecież to był zwykły i normalny chłopak, a ona wcale pochlebnie się o nim nie wypowiadała, a z tego co mi się wydawało, to każdy lubił Mariusza.
- Czemu tak o nim mówisz? Przecież to spoko chłopak – zanim zamierzałam odpowiedzieć jej na zadane mi pytanie, chciałam obronić Mariusza. On nie zasługiwał na takie słowa, nikomu nic złego nie zrobił.
- Proszę Cię, nie widzisz jak się ubiera i zachowuje? On jest jakiś dziwny. Zawsze taki nienaganny i w ogóle perfekcyjny – po tych słowach jeszcze bardziej nic nie rozumiałam. Fakt, Mariusz zawsze był zadbany i nigdy nie zdarzyło mi się popełnić jakiejś gafy a co więcej, widać było, że śledził najnowsze trendy modowe i za nimi podążał.
- Przestań, on jest naprawdę fajny. Jak poznasz go bliżej to się przekonasz, a ja nigdy optymistycznej osoby od niego nie poznałam. A co do twojego pytania, to będę z nim tańczyła poloneza – wiedziałam, że na darmo były moje przekonywania, bo od razu nie zmieniłabym jej podejścia do Mariusza. – A Ty, myślałaś nad swoim partnerem? – Martyna była nowa w szkole i za bardzo nikogo nie znała, więc pomyślałam sobie, że gdyby chciała, to na pewno jakiś chłopak z mojej klasy mógłby z nią zatańczyć.
- Tak, będę tańczyć z Bartkiem – po tych słowach Martyny zamarłam. Byłam w szoku, że ta dwójka będzie tańczyć razem, ale w sumie już mnie  to nie dotyczyło i nie powinno wywrzeć na mnie takiego wrażenia, jakie wywarło. Sama nie wiedziałam, czy miałam coś przeciwko czy nie, ale wiedziałam, że to nie była moja sprawa i nie powinnam była się w to mieszać.
- Aha, no to fajnie – próbowałam wydobyć z siebie chociaż odrobinę entuzjazmu, ale mi nie wychodziło. Byłam zaskoczona i chyba stąd się wzięła moja reakcja.
- Nie masz nic przeciwko, prawda? – dziewczyna patrzyła na mnie podstępnie, chyba chciała się doszukać zazdrości na mojej twarzy, ale tego uczucia we mnie nie było.
- A czemu miałabym mieć? Proszę cię, nie rozmawiajmy już o nim – wtedy wzrokiem szukałam postaci Bartka na sali i bez trudu znalazłam go kiedy grał w piłkę nożną. To było dziwne uczucie, niby był mi bardzo bliski a jednak daleki. Straciłam go i sama pozwoliłam mu odejść.


Czy to było normalne, że myślałam o chłopaku, którego widziałam zaledwie dwa razy w życiu? Siedziałam przy książkach, a w głowie nagle pojawiło się wspomnienie Kamila. Samą mnie to zaskoczyło i w żadnym wypadku nie zakochałam się w nim, ale on miał coś dziwnego w sobie, coś co chciałam odkryć. Bardziej chodziło mi o jego tajemniczość, niżeli o jakieś uczucia względem niego. Od naszego ostatniego spotkania minęły jakieś cztery dni i przez ten czas miałam szansę na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. To nie było tak, że w Kamilu widziałam przyszłego chłopaka, nic w tym stylu. Po prostu z którejś strony czułam, że był interesujący. Nie miałam za dużo kolegów, a zdecydowanie lepiej czułam się w męskim gronie. Może to dlatego tak dobrze się bawiłam w obecności Kamila i może nawet trochę chciałam znowu poczuć to samo?
Może chłodziło o tą nowość i to, że mogłam być incognito? Może wreszcie miałam szansę poznać kogoś, kto nie patrzyłby na mnie przez pryzmat pieniędzy, wyglądu czy też zdobytych doświadczeń. Pragnęłam poczuć się wolna i niczym nie skażona, jak małe dziecko.
Nagle, moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu a na wyświetlaczu ujrzałam imię Kamila. Na początku się przeraziłam, bo miałam wrażenie, że wywołam wilka z lasu, jakbym była czarownicą. Musiałam się więc ocknąć i po długim sygnale odebrałam telefon.
- Tak słucham? – głos mi drżał i brzmiał jakbym była zniechęcona. Z podenerwowania aż usiadłam na kanapie i błądziłam wzrokiem po pokoju.
- Hej, tu Kamil. Nie przeszkadzam Ci? – czyli zgadłam, brzmiałam jakby był mi zupełnie obojętny, a może to dobrze, bo przynamniej nie pomyślał, że jestem jakąś  napaloną laską.
- Nie, przerwa od nauki dobrze mi zrobi. Co tam? – sama uśmiechnęłam się do siebie na to kłamstwo. Gdyby on wiedział, że wcale się nie uczyłam a myślałam o nim, to naprawdę uznałby mnie za wariatkę.
- Zastanawiałem się czy jak poproszę Cię o kolejne spotkanie, to nie będzie przesada z mojej strony – aż przygryzłam wargę na usłyszane zdanie. W jego zachowaniu była nutka nieśmiałości, która bardzo mi imponowała. Szybko myślałam nad tym, co odpowiedzieć by czasem nie palnąć czegoś głupiego.
- Może mała, ale chętnie się zgodzę – miałam dobry humor i chciało mi się żartować. To nie było tak, że naśmiewałam się z Kamila, ale czułam, że on też się trochę zgrywał.
- To miło, że chcesz dla mnie nagiąć swoje zasady – przez słuchawkę dodarł do mnie cichy chichot chłopaka, który spowodował, że i ja się zaśmiałam. Sama nie wiedziałam co my robiliśmy, niby chodziło o zwykłe, niezobowiązujące spotkanie, a bawiliśmy się jak dzieci.
- Jakie tam zasady, po prostu jestem kulturalna – podobała mi się ta nasza mała gra słowna. Oczywiście, że miałam ochotę by się z nim spotkać, ale przecież nie mogłam mu tego wprost powiedzieć. Kobiety to jednak skomplikowane istoty, a ja byłam ich jakąś dziwną kumulacją.
- Rozumiem, biedakom się nie odmawia – Kamil ciągnął to, co ja zaczęłam i szło mu naprawdę dobrze. Każde kolejne jego zdanie wprawiało mnie w coraz to lepszy humor.
- Od razu biedakom – zagrałam udawaną litość i ciągle ukrywałam prawdziwe uczucia i intencje.
- To czuję się wyróżniony. Kiedy Panienka znajdzie dla mnie czas? – ten chłopak z każdym słowem sprawiał, że obdarzałam go coraz to większym zainteresowaniem. Kto w tych czasach mówił „panienko”? A przecież to brzmiało tak uroczo, że pragnęłam słyszeć to coraz częściej.
- Nie wiem, mam bardzo zapełniony kalendarz, ale jeśli Pan zechce zjeść ze mną obiad to możemy nawet jutro – zastanawiałam się, czy nie powinnam była trochę odwlec tego spotkania, by pokazać mu, że wcale mi nie było spieszno, ale czas było zakończyć te gierki i bawienie się w kotka i myszkę.
- Bardzo chętnie będę jutro Pani towarzyszył. O której więc mam przyjechać? – zadziwiające było to, że z Jego ust takie staroświeckie słowa brzmiały naprawdę bardzo naturalnie i szczerze.
- Będę oczekiwała o 15 pod szkołą. Do zobaczenia – pożegnałam się z chłopakiem a on tylko odpowiedział mi „Do zobaczenia” i się rozłączył. Po tej rozmowie byłam weselsza i od razu zabrałam się za naukę, która o dziwo szła mi znacznie lepiej niż przed tą rozmową.
Nie angażowałam się zbyt mocno w tą znajomość, ale po prostu brakowało mi kogoś zupełnie normalnego i naturalnego w moim życiu, kto nie będzie ciągle myślał o tym co przeszłam, zamartwiał się o moje zdrowie i życie emocjonalne. Każdy ostatnio patrzył na mnie jak na ofiarę, bo nie oszukujmy się, ten ostatni rok doświadczył mnie o dużo przykrych emocji. Zaczęło się od rozstania z Bartkiem, przez śmierć Maćka, rozstanie z Piotrkiem, pobyt w szpitalu, kłótnie z Bartkiem, wyprowadzenie z domu, rozstanie rodziców, rozstanie z Bartkiem… Nie wiem czy jeszcze o czymś nie zapomniałam. Nie chciałam użalać się nad sobą, dosyć było tego smutku i nostalgii. Kamil był normalny, zwykły, nic o mnie nie wiedział, niczym nie byłam naznaczona a na dodatek przy nim nie musiałam dużo mówić, lubiłam go słuchać a on za wszelką cenę, chciał pozbyć się tego „smutku w moich oczach”. 

Co myślicie o tej części? 
Jak chcecie zobaczyć co się właśnie u mnie dzieje, to zapraszam na instagram/paulina.opowiadania

9 komentarzy:

  1. Super! Cieszę się że Gosia tak reaguje na Kamila, może coś z tego będzie... :) A jeśli chodzi o Martynę to mam wrażenie, że ona stara się zrobic na złośc Gosi ciągle wypytując ją o Bartka, tańcząc z nim poloneza itp. Wydaje mi się to dziwnie podejrzane ale może to tylko złudzenie.
    Pozdrawiam serdecznie Monia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełnie się z Tobą zgadzam :) Świetna część i mam nadzieję, że wkrótce kolejna :D Ale :*

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego ale czytajac poczatej mialam wrazenie ze Gosia to rozkapryszona gowniara ktora uwaza sie za idealna a wszyscy wokol niej maja skakac. Byc moze moje odczucia sa bledne ale tak wlasnie pomyslalam. Pozdrawiam Aaa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskakujesz mnie coraz bardziej, ale oczywiście na bardzo duży plus. Ten Kamil mi się nawet zaczyna podobać, za to Martyna jest według mnie bezczelna. Jej przyjaciółka cierpi z powodu Bartka a ona jeszcze jej takie numery wykręca. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna część kochana :) jak zawsze zresztą oczekuję następnej i kibicuje Panience i Panu ^^

    Ps. Miłych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie sie wydaje ze Martyna nie jest bezczelna tylko znudzona zachiwaniem Gosi ktora nie wie czego chce a kazda probe Bartka o uratowanie zwiazku odrzuca co wedlug mnie jest dziecinne bo ucieka przed problemami a nie potrafi ich rozwiazac. Aaa

    OdpowiedzUsuń
  6. super czesc. cudowana jest. szkoda mi gosi. ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Heeej! :-)
    Część jak zawsze c u d o w n a ! Sama nie wiem czemu ale coś mi się nie podoba w tym Kamilu. Jest miły, zabawny , intrygujący ale nie widzę w nim tego " czegoś". Co do ich znajomości wydaje mi się,że będzą jedynie znajomymi lub przyjaciółmi. Co do Bartka to sama już nie wiem. Niby się stara , próbuje. Tylko jego próby mnie nie przekonują. Mógłby się bardziej wysilić. Zdrada jest niewybaczalna tylko czy aby zawsze? Czy straconego zaufania nie można odbudować? Ciężko jest ponownie zaufać ale czy czasami nie warto spróbować? nic ani nikt nie będzie nigdy takie same jak kiedyś. Nie jestem w 100% pewna ale chyba dalej kibicuję Bartkowi.
    Nie podoba mi się zachowanie Martyny. Jest ... wścibska i nie postępuje fair w stosunku Gosi. Jak przeczytałam o polonezie to wmurowało mnie. Przypomniała mi się Asia. I już się nie dziwię dlaczego ona była bliższa dla Gosi niż Martyna.
    Jejku nawet nie wyobrqżasz sobie jak podabają mi się Twoje opowiadania. :-)
    Pozdrawiam,
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń