sobota, 23 sierpnia 2014

The experience cz 170

Dzisiaj miałam spotkać się z Kamilem, więc z tej okazji, chciałam wyglądać ładnie, ale nie przesadnie, by czasem sobie nie pomyślał, że to specjalnie dla niego się tak wystroiłam. Ubrałam koszulę jeansową, czarną rozkloszowaną spódniczkę i czarne botki na obcasie. Tego dnia czułam się inaczej, byłam tak jakby spokojna i pewna siebie. Patrząc w lustro nie widziałam przegranej dziewczyny, ale kobietę, która była ładna, schludna i zadowolona. Niby patrzyłam na siebie każdego dnia, ale w tamtej chwili było trochę inaczej. Może to było próżne, ale podobałam się sobie. Uwielbiałam moje nowe, krótkie włosy, które sprawiały, że nie wyglądałam naiwnie tylko bardziej poważniej. Ostatnio też cera mi się poprawiła, siniaki po wypadku prawie wyblakły, wiadomo, było jeszcze widać szramę na policzku czy rozcięta brew, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Czasu już nie miałam na przyglądanie się „nowej” Gosi, więc spakowałam torebkę i ruszyłam do kuchni. Standardowo zjadłam śniadanie z tatą, który odwiózł mnie do szkoły, w której tak naprawdę niewiele się działo. Rozmawiałam z Martyną o bardzo normalnych sprawach, bardziej w sumie o niej i o Filipie, który nie miał dla mnie czasu. W między czasie dostałam sms’a od Kamila, że spóźni się pół godziny i pytał, czy zaczekam na niego. Nie przeszkadzało mi to, najważniejsze było, że mieliśmy się spotkać.
- Gosia, pamiętasz o dzisiejszej próbie? – Mariusz podszedł do mnie kiedy stałam na korytarzu jedząc kanapkę. Wtedy przypomniałam sobie, że przecież była środa, a co za tym idzie - próba poloneza. Momentalnie zamarłam i czułam spływające krople potu na plecach. Nie miałam pojęcia jak z tego wybrnąć, żeby nikogo nie zranić i nie zawieść.
- O cholera… O której? – cieszyłam się na spotkanie z Kamilem i nie chciałam tego odwoływać, to nie byłoby w porządku, na dodatek, że do naszego spotkania zostały zaledwie dwie godziny. Z drugiej strony, próby do poloneza były obowiązkowe, jeden opuszczony trening równał się sporymi zaległościami i nie mogłam narażać Mariusza na takie problemy.
- O 16. Gosia, już na pierwszej próbie nas nie było, więc wypada żebyśmy się dzisiaj pojawili – Mariusz był zmieszany i chyba odrobinkę zły na mnie. Słyszałam, że tydzień temu była pierwsza próba i wychodziło na to, że już mieliśmy co nadrabiać. Jakby nie patrząc, nasza obecność tego dnia była obowiązkowa.
- Jasne, oczywiście będę. – trochę sztucznie uśmiechnęłam się do chłopaka a po chwili rozbrzmiał dzwonek i weszliśmy do klasy. Całe 45 minut myślałam jak to rozwiązać, ale chyba nic nie mogłam zrobić, oprócz zadzwonienia do Kamila i spytania się, czy możemy przełożyć Nasze spotkanie.
- Halo? – usłyszałam głos chłopaka i od razu wzrosło mi ciśnienie na myśl tego, co miałam mu powiedzieć.
- Cześć, możesz rozmawiać? – o tej godzinie powinien być w pracy, a ja nie wiedziałam czy mogłam mu przeszkodzić. Wolałam zadzwonić niż pisać sms i głupio się tłumaczyć, wtedy mógłby mi nie uwierzyć, a nawet pomyśleć, że chciałam odwołać spotkanie ze względu na to, że on opóźnił je o pół godziny.
- Tak, coś się stało? Przepraszam Cię, że się spóźnię, ale muszę coś pilnego załatwić, ale zajmie mi to tylko pół godziny –tłumaczenia chłopaka sprawiły, że miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia. Co ja miałam zrobić? Jak się zachować, żeby go nie urazić? Jasne, to nie był koniec świata, ale było to strasznie krępujące.
- Dzwonię bo zapomniałam, że o 16 mamy próbę poloneza i niestety dzisiaj nie będę mogła się z tobą spotkać. – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że mógł głos brzmiał jak zbity pies, ale co miałam poradzić na to, że do mojej głowy wkradła się skleroza. Zawsze chciałam mieć siostrę i teraz ją zyskałam – siostrę sklerozę.
- No to spotkajmy się po tej próbie – jego w ogóle niezmieniony głos i nutka radości dodała mi optymizmu i pewności siebie. Musiałam przeboleć to, że znalazłam się w niezręcznej sytuacji a nie zajmować się tylko tym, że czułam się podle.
- Chętnie, tylko, że ja nie wiem ile to potrwa – zachowywałam się niczym pięcioletnie dziecko, tak naprawdę nic nie wiedziałam.
- A nie miałabyś nic przeciwko, żebym przyjechał na tą próbę? Popatrzę jak tańczysz a później zabiorę Cię na obiad. Co Ty na to? – fajne było to, że on w ogóle nie odpuszczał i dążył do tego, by mimo wszystko to spotkanie się odbyło. Powinnam była brać z niego przykład a nie tak łatwo się poddawać. Przeszkody były po to, żeby je pokonywać a nie omijać.
-  Ale na pewno chcesz? Nie wynudzisz się? – mnie ta propozycja bardzo się podobała, ale musiałam wziąć pod uwagę to, że on był cały dzień w pracy i zamiast odpocząć i coś zjeść, chciał czekać na mnie. To było miłe i schlebiało mi, natomiast nie mogłam tak go wykorzystywać.
- A skąd, przypomnę sobie dawne lata ze szkoły. Przepraszam Cię, ale muszę kończyć, to jakoś po 16 będę u Ciebie w szkole.
- Ok, to do zobaczenia.
- Pa – słyszałam radość w jego głosie i od razu lżej zrobiło mi się na sercu. Niby byliśmy tylko zwykłymi znajomymi, a on był w stanie się tak poświęcić. I to dla obcej dziewczyny, która rozwaliła mu samochód. Bałam się jedynie tego, że on będzie traktował tą znajomość jako możliwość związku, a ja nie chciałam z nikim być, nie chciałam się wiązać, zakochiwać i nie wiedziałam na jak długo. Potrzebowałam przerwy i resetu.

Było tak jak ustaliliśmy. Kiedy zaczęła się próba, to Kamila jeszcze nie było, ale przecież mówił, że będzie po 16, także nie denerwowałam się. Na początku wszystkie swoje myśli skupiłam wokół tego, jak nauczyciel nas ustawi. Bałam się tego, że razem z Mariuszem będziemy blisko Bartka i Martyny, co wiązałoby się z tym, że mogłoby się tak zdarzyć, że pewne figury będziemy wykonywać razem. Na szczęście mój Anioł Stróż wiernie stał na posterunku i nie dopuścił do tego. Bartek z Martyną byli kilka par za nami, więc mogłam być spokojna. Mariusz był dobrym partnerem i byłam zadowolona z tego, że to właśnie z nim tańczyłam. Dobrze się rozumieliśmy, co powodowało, że nie było pomiędzy nami żadnych niedomówień. W pewnym momencie, kątem oka zobaczyłam, że na salę wszedł Kamil. Od razu wyłapał mnie wzrokiem i uroczo się uśmiechnął. Po raz pierwszy miałam okazję spojrzeć na niego z daleka i zauważyłam, że prezentował się naprawdę dobrze. Niby przeciętny chłopak, z normalną budową ciała, nie to co szerokie barki Bartka, ale Kamil miał to coś w sobie. Jego uroda niby była starodawna, ale cały czas pozostawała atrakcyjna i pociągająca. Chłopak stał w wejściu i nonszalancko opierał się o ścianę, ale cały czas czułam, że wodził za mną wzrokiem. Widziałam też, że niektóre dziewczyny rzucały mu różne spojrzenia. Pewnie, zastanawiały się kim był i co tam robił. Poniekąd wzięłam na siebie dużą odpowiedzialność. Byłam pewna, że jak podejdę do niego, to wzbudzi to szerokie zainteresowanie wśród innych osób, a na sali była spora część szkoły. Już wyobrażałam sobie te spojrzenia, ciche rozmowy, szepty… Ale to był czas, kiedy warto było przestać przejmować się tym, co powiedzą inni. To było moje życie, moje decyzje i nikomu nic do tego. Kiedy nauczyciel zarządził 10 minut przerwy, chciałam podejść do Kamila, ale ktoś mi w tym przeszkodził. Przede mną stanął Bartek, który zastawił mi drogę i trzymał mnie za rękę. Byłam zaskoczona jego zachowaniem, jak i tym, że jeszcze czegoś ode mnie chciał. I jak na złość, musiał to zrobić na oczach Kamila. Tłumiłam krzyk do swojego Anioła Stróża, który najwidoczniej był zmęczony swoją pracą i uciął sobie drzemkę.
- Możemy porozmawiać? – kiedy Bartek wypowiedział te słowa, na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Jego głos, był taki miękki, że momentalnie otulił moją dusze. Tęskniłam za tą barwą bardziej niż mi się wydawało. Patrzyłam na niego zaskoczona i zmieszana, ciągle miałam na uwadze to, że Kamil na to patrzył, a nie powinien.
- Nie mamy o czym – twardo odpowiedziałam na jego pytanie, mając nadzieję, że mi odpuści, ale kogo ja chciałam oszukać? Bartek nie należał do osób, które szybko odpuszczały, no chyba, że chodziło o nasz związek, to jakoś z tym nie miał problemu.
- Gośka kocham Cię. Nie traktuj mnie tak, jakby nic nas nie łączyło – te jego błagalne oczy sprawiły, że znowu zabolało mnie w środku. Nie planowałam tej rozmowy ani tego spotkania i nie byłam na to przygotowana.
- Ale nas już nic nie łączy i  proszę daj mi wreszcie święty spokój – bardzo często gdy kłamałam podnosiłam głos, ale Bartek nigdy o tym nie wiedział. Denerwowałam się tą rozmową i chciałam przestać patrzeć na twarz Bartka. Chciałam go ominąć, ale on tylko wzmocnił uścisk i mi to uniemożliwił.
- Nie wierzę Ci. Czemu nawet nie stać Cię na rozmowę ze mną? Czemu nawet tego nie potrafisz zrobić? – Bartek nie odpuszczał i ciągle trzymał się swego. Działał mi tym na nerwy, wzbudzał litość i całą winą obarczał mnie. Dlaczego on  nie potrafił zrozumieć, że to przez niego tak się zachowywałam?
- Bo na to nie zasługujesz! A teraz puść mnie bo nie ręczę za siebie – mój ton głosu zrobił się groźniejszy i bardziej stanowczy. Zdawałam sobie sprawę, że raniłam Bartka, ale on robił  to samo, a ja wiecznie nie mogłam dawać się poniżać. Było już stanowczo za późno na jakiekolwiek rozmowy o nas, nie potrafiłam patrzeć w oczy chłopaka, który tak szybko ze mnie zrezygnował.
- Nie słyszysz o co prosi? – nawet nie wiedziałam kiedy, ale znalazł się przy nas Kamil. To on skierował te słowa do Bartka, na co ten nawet nie drgnął, tylko patrzył to na mnie, to na Kamila. Był zdezorientowany bo widocznie tego się nie spodziewał.
- Tobie nic do tego – były chłopak próbował ignorować Kamila i dać mu do zrozumienia, że nic tam po Nim, natomiast nie wiedział, że Kamil był tam z mojego powodu.
- Mylisz się, a teraz puść ją – tym razem Kamil opuścił łagodny ton głosu i spoważniał, na co Bartek tylko ironicznie się uśmiechnął, ale patrzył mi w oczy. Nie mogłam dłużej znieść tego filtrowania i uniknęłam Jego spojrzenia przenosząc wzrok na ziemię.
- A więc, tak. Jak już komuś wytykasz błędy, to z łaski swojej zacznij od siebie – na te gorzkie słowa Bartka oniemiałam. Nie wiedziałam o co mu chodziło i jak w ogóle mógł mnie umoralniać. Już chciałam rzucić się na niego z rękoma, ale on zawrócił. Popatrzyłam na Kamila, który stał nieruchomo i cały czas miał ten sam spokój w oczach i tylko dzięki temu, nie zaczęłam wrzeszczeć na Bartka.
- Przepraszam Cię za to – stanęłam naprzeciwko kolegi i w duszy modliłam się o to, by nie był zły, oraz by się nie obraził, ani nie umoralniał. To była bardzo głupia i niezręczna sytuacja.
- Nie masz za co – Kamil uśmiechnął się do mnie miło i już nic nie zdążyłam powiedzieć, bo nauczyciel kazał wszystkim wrócić na parkiet.
- Chodź, pokażę Ci gdzie jest moja torba i usiądziesz sobie – odwzajemniłam uśmiech Kamila i po jego skinięciu głową podeszliśmy do ławki, gdzie wcześniej zostawiłam swoje rzeczy i od razu po tym poszłam do Mariusza. Ciągle w głowie miałam zajście sprzed chwili i ostatnie słowa Bartka. Był palantem i dupkiem, który łatwo się pocieszył a mnie potrafił wypomnieć to, że miałam kolegę, który tylko się za mną wstawił. Nawet się nie przywitałam całusem z Kamilem, nie trzymałam go za rękę, więc wydawało mi się, że było widać, iż pomiędzy nami był dystans. Natomiast Bartek lubił sobie dopowiadać, tak samo jak było z Piotrkiem. Wtedy ocknęłam się i zobaczyłam, jak bardzo mi  nie ufał, za kogo tak naprawdę mnie miał. Myślał, że byłam łatwą dziewczyną, która co rusz wskakiwała nowemu do łóżka. Bolało mnie to i czułam się z tym potwornie źle, ale tak naprawdę byłam bezradna.


- Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz – kiedy siedzieliśmy w samochodzie Kamil lekko uśmiechnął się sam do siebie i jechaliśmy w nieznanym mi kierunku by coś zjeść. Ten komplement z jego ust brzmiał bardzo naturalnie i wcale nie czułam się jakby mnie podrywał.
- A dziękuję. – na swojej twarzy poczułam ciepło, przez które uświadomiłam sobie, że się rumieniłam. Już chciałam coś dodać, a raczej przeprosić go za ten incydent z Bartkiem, ale nie byłam pewna, czy chciałam poruszać ten temat.
- Na tej próbie rzucałaś się w oczy, nie weź tego jako za flirtowanie, ale masz naprawdę takie hm… zgrabne ruchy – bardzo ceniłam sobie jego poczucie humoru i naprawdę mnie tym rozbawił. Nie byłam pewna czy mówił to bo tak sądził, czy może zauważył moje średnie samopoczucie, bo fakt faktem, nie byłam zbytnio wesoła. Ta rozmowa z Bartkiem zabolała mnie i nie czułam się dobrze.
- Miło słyszeć, ale już przestań słodzić, tylko powiedz gdzie mnie zabierasz – obróciłam wszystko w żart bo tak chyba było najwygodniej.
- Na pyszny obiad – chłopak uśmiechnął się tajemniczo i dosłownie po dwóch minutach zatrzymał samochód przed jakąś knajpą. Nie znałam wcześniej tego miejsca i byłam ciekawa co będzie w środku. Nie czekając na zaproszenie chłopaka wysiadłam z samochodu. Weszliśmy do małego, ale przytulnego lokalu, zajęliśmy jeden ze stolików i zamówiliśmy jedzenie. Panowała cisza, której nie umiałam przerwać, bo obawiałam się tego, o czym myślał Kamil.
- Gosia może nie powinienem, ale tamten chłopak….
- To między innymi jest ta przeszłość, o której nie chcę mówić – może i źle zrobiłam, że nie pozwoliłam mu dokończyć, tylko wcięłam się w słowo, ale jak to się potocznie mówi „przezorny zawsze ubezpieczony”. Nie czułam się komfortowo rozmawiając z Kamilem o Bartku i czułam, że nie powinnam była tego robić.
- Ok, to pomówmy o czymś innym. Opowiedz mi coś o sobie, wiem tylko tyle, że lubisz śpiewać, tańczyć, chodzić na koncerty i do kina – Kamil patrzył na mnie z ciekawością, a ja uwielbiałam patrzeć na jego twarz, która miała niesamowity spokój w sobie. On sam był ciekawy i inny, już nawet kiedyś wspominałam, że był jakby z innego świata.
- To i tak dużo wiesz – zaśmiałam się do niego a tak naprawdę chciałam przeciągnąć tą chwilę, by móc pomyśleć nad tym, co chciałam by o mnie wiedział – Kiedyś robiłam rzeczy, które sprawiały, że mierzyłam się ze swoim strachem, np. skoczyłam na boungee z 90 m – na to wspomnienie poczułam, mocniejsze bicie serca. To była jedna z najwspanialszych chwil w moim życiu, kiedy razem z Maćkiem byliśmy w Zakopanym i skakaliśmy.
- Serio? Wkręcasz mnie – Kamil miał oczy jak pięciozłotówki i chyba naprawdę mi nie wierzył.
- Czemu masz taką minę? – chciałam poznać powód dla którego myślał, że go wkręcałam. Co było ze mną nie tak, że mi nie wierzył? Byłam ciekawa jakie tłumaczenie chciał mi sprzedać.
- Zaskoczyłaś mnie, serio. Wyglądasz hm…., na naprawdę spokojną dziewczynę i szczerze, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić jak taka kruszynka skacze z takiej wysokości – Kamil cały czas się do mnie uśmiechał a z każde jego słowo sprawiało, że czułam się nim otulona. Nie byłam na niego zła, że uważał, że nie byłam w stanie tego zrobić, potrafiłam zrozumieć Jego wątpliwości.
- Widzisz, a jednak. Pozory mylą. Ostatnio byłam też w parku linowym, uwierz mi, tam też była niezła adrenalina – to też było niesamowite wspomnienie. Uwielbiałam czuć wysokie ciśnienie krwi bo wtedy miałam pewność, że żyłam.
- Czyli jesteś trochę od niej uzależniona – nie wiem skąd, ale w jego głosie odnalazłam nutkę fascynacji moją osobą. Może byłam dla niego też kimś innym, tak samo jak on dla mnie?
- Chyba tak – już nic nie zdążyłam powiedzieć bo przyszedł kelner podając nam zamówiony posiłek. Jedliśmy trochę w ciszy, ale nie przeszkadzało mi to. Czułam się bezpiecznie przy Kamilu i to mi wystarczało.
- Słuchaj, wiesz czemu akurat tutaj przyjechaliśmy? – kiedy kończyłam jeść posiłek, Kamil zdecydował się przerwać panującą ciszę. Myślałam, że za wyborem knajpy nic się nie kryło, natomiast Kamil na każdym kroku organizował jakąś niespodziankę.
- Bo jest dobre jedzenie?- zapytałam, jakby to było oczywiste, natomiast chłopak powoli wyprowadzał mnie z błędnego przekonania, chociaż jedzenie było naprawdę wyśmienite.
- To też, ale w środy jest tutaj wieczór karaoke, a ty mówiłaś, że lubisz śpiewać i sprawia Ci to radość- widziałam nieznajomą iskierkę na jego twarzy. On ewidentnie miał jakiś plan, a w tamtym momencie wyglądał jak paw, będący dumny ze swoich poczynań.
- Tak, ale jeśli myślisz, że tam wyjdę i zaśpiewam to jesteś w wielkim błędzie-  zrobiłam wielkie oczy, które były oznaką mojego przerażenia. Nie byłam gotowa na śpiewanie, zarówno fizycznie jak i mentalnie. Dawno też tego nie robiłam, więc miałam naprawdę spore obawy.
- Ale czemu? Przecież to lubisz – Kamil nie rozumiał mojego zachowania i tego, dlaczego tak się przed tym broniłam. Tylko, że jak mógł zrozumieć, skoro nic o mnie nie wiedział?
- Nie będę się wygłupiała przed obcymi ludźmi – oprócz strachu przed tym, że się zbłaźnię, bałam się, że zawiodę samą siebie. Śpiewanie zawsze kojarzyło mi się z Maćkiem i tak samo było wtedy.
- Podobno lubisz adrenalinę, czy to już nieaktualne?- mój towarzysz zmienił taktykę i przekonywał mnie w inny sposób. Podpuszczał mnie, dawał do zrozumienia, że nie dam rady, wątpił w moją siłę, którą bez dyskusji w sobie miałam.
- To nie fair – puściłam małego focha, bo wiedziałam, że chłopak grał nieczysto, ale za to skutecznie.
- Nie marudź tylko się zgłaszaj – pokręciłam głową na znak poddania się, ale wiedziałam, że nie miałam co z Nim dłużej dyskutować. on miał rację, lubiłam śpiewać i sama nie wiedziałam czego się wstydziłam i czemu odmawiałam. – No dalej bo zrobię to za Ciebie – Kamil już prawie poderwał się z krzesła, a żeby się nie zbłaźnić, już wolałam sama to zrobić. Podeszłam do baru i zgodziłam się na angielską piosenkę, a po chwili znalazłam się już naprzeciwko projektora i ujrzałam piosenkę - holding out for a hero. Chyba każdy znał tą piosenkę a ja należałam do osób, które wolały śpiewać po angielsku, sama nie wiedziałam dlaczego. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki, poczułam jak serce zaczęło bić mi szybciej i automatycznie zacisnęłam oczy, które de facto po chwili musiałam otworzyć by zobaczyć tekst. Z początku miałam ściśnięte gardło i przez ułamek sekundy miałam ochotę uciec, ale musiałam walczyć, zmierzyć się z tym strachem. Kiedy już się wyluzowałam to naprawdę świetnie się bawiłam. Ta piosenka miała w sobie ogromną moc i zaraziłam się tą energią. Poczułam się w swoim żywiole i dałam z siebie wszystko. Kiedy spojrzałam na Kamila to jego zachowanie było dodatkowym bodźcem. Był ze mnie dumny i świetnie się bawił. Razem z pozostałymi ludźmi w knajpie bił mi brawo i uśmiechał się do mnie. Żałowałam kiedy piosenka się skończyła, miałam ochotę śpiewać dalej, jak najdłużej. Gdy podeszłam do Kamila, chłopak mocno mnie do siebie przytulił a kiedy rozluźnił uścisk to ujrzałam jego cudowny uśmiech.
- To było genialne… Ty jesteś genialna – czułam, że był podekscytowany tym, co przed chwilą usłyszał, a ja również nie potrafiłam przestać się śmiać. Śmiałam się tak głośno, jakbym nie wiadomo co przed chwilą zrobiła, a przecież niby tylko śpiewałam, ale dla mnie to było coś więcej. – Dziewczyno, Ty masz talent! – dawno nikt tak dumny ze mnie nie był, a on cieszył się całym sobą. Fajnie było patrzeć, jak komuś moje czyny sprawiały taką radość.
- Mnie samej się podobało, ta adrenalina… o matko, kocham to – po tych słowach ponownie usiedliśmy przy stoliku i popijaliśmy sok. Podwyższone ciśnienie nadal mi towarzyszyło i muszę przyznać, że czułam się wspaniale. Jak małe dziecko, które nie miało żadnych problemów. Na te kilka minut zapomniałam o całym świecie.- Słuchaj, nie bądź zły, ale ja już powinnam wracać – powiedziałam do Kamila kiedy spojrzałam na telefon i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń od taty. Wtedy wróciłam na ziemię i uświadomiłam sobie, że nic mu nie powiedziałam, że później wrócę ze szkoły. Tak naprawdę powinnam być w domu z 5 godzin temu.
- Dobrze, chodź odwiozę Cię – Kamil nawet nie starał się ze mną dyskutować, co mi pasowało. Szanował moje zdanie i to było naprawdę miłe. Od razu zebraliśmy się do wyjścia i wsiedliśmy w samochód. – Bierzesz gdzieś lekcje śpiewu? Albo śpiewasz w jakimś zespole? – nie trudno było zauważyć, że mój głos na Kamilu wywarł duże wrażenie i ciągle nie potrafił odstąpić od tego tematu, ale nie przeszkadzało mi to.
- Nie, to jest takie amatorskie śpiewanie – nie miałam poczucia, że towarzyszył mi ogromny talent. Lubiłam śpiewanie, sprawiało mi ono olbrzymią radość, ale tyko tyle.
- Masz talent i powinnaś go wykorzystać.
- Lubię śpiewać, ale nie chcę tego robić na co dzień. To moja pasja i nie chcę jej stracić. – spojrzałam na chłopaka, który prowadził samochód i chyba trochę nie rozumiał mojego zachowania. Dla niego wszystko było takie proste, a ja widziałam wiele znaków ostrzegawczych.
- Czego się boisz? – to pytanie mnie zaskoczyło. Byłam pod wielkim wrażeniem tego, jak interpretował moje słowa. Był dobrym słuchaczem i rozmówcą, czego brakowało mi ostatnio w moim życiu.
- Tego, że w pewnym momencie śpiewanie tak zawładnie moim życiem, że nie będę odczuwała radości tylko przyzwyczajenie. Kiedy śpiewam, jestem w innym świecie i chcę mieć do czego uciekać – śpiewanie było moim azylem i bardzo chciałam aby tak pozostało. To było coś mojego i nie czułam potrzeby wystawiania siebie na publiczną krytykę.
- To ma jakiś sens, ale nie zmienia to faktu, że szczęka mi opadła – Kamil miał ogromny szacunek do moich przekonań i zasad. Nie próbował mnie zmieniać, walczyć z tym, co mogło wydawać mu się błędne. On starał się mnie zrozumieć i to było najpiękniejsze.
- No bo jak taka kruszynka może mieć taki głos, co? – przywołałam jego słowa, które wprawiły nas w ogromny śmiech.
- Jakbyś zgadła. – po tych słowach chłopaka spostrzegłam się, że byliśmy już pod moim domem. Poczułam, że nie chciałam się rozstawać z Kamilem, bawiłam się tak świetnie, że szkoda było mi to przerywać – No i jesteśmy.
- Dziękuję Ci za ten czas. Muszę przyznać, że realizujesz swój plan – miałam na myśli słowa, które kiedyś powiedział, że „czeka mnie jeszcze dużo dobrego”. Odkąd tylko pojawił się w moim życiu, naprawdę spotykało mnie wiele przyjemnych chwil.
- A to dopiero początek – była w tym mała kokieteria jak i obietnica, że jeszcze było wiele przed nami. Podobał mi się sposób w jak traktował nasze spotkania. Za każdym razem pokazywał mi, że uważnie mnie słuchał.
- Muszę lecieć, mam nadzieję, że do zobaczenia – miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i będzie równie miło co dzisiaj. Nie wiem jak on to zrobił, ale po nie miłym incydencie z Bartkiem, nie pozostało już ani śladu.
- A o to, nie musisz się martwić. Przeproś swojego tatę ode mnie, że tak późno wracasz – jego uśmiech był hipnotyzujący a na dodatek był bardzo kulturalny.
- Tym się nie martw, załatwię to. Pa  - szybko pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z samochodu zmierzając w kierunku domu. Miałam ochotę odwrócić się i spojrzeć jeszcze na Kamila, ale na szczęście miałam silną wolę.

I co sądzicie? Podoba się?

11 komentarzy:

  1. jejejeje nie można przepuścić Kamila :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to! <3 Genialna częśc, oby więcej takich :)
    Pozdrawiam Monia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie. .. mam nadzieje ze Gosia wyjaśni sobie wszystko ale mimo to nie bede ze soba. Obserwuje twojego instagram. Pozdrawiam :-* hopeme8

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne!!!!! Od razu polubiłam Kamila. Fajnie, że Gosia w końcu spotkała kogoś z kim świetnie się bawi i choć przez chwilę nie zadręcza się problemami. W sumie dopiero teraz zauważam, że Gosia będąc z Bartkiem praktycznie nigdy nigdzie nie wychodzili razem nie bawili się. Nie cieszyli młodością. Zachowywali się trochę jak stare małżeństwo. Nie wiem czy było to za sprawą charakteru Bartka czy też nie. Gosia chyba lepiej odnajduje się w znajomości z Kamilem. On z powrotem wprowadza w jej życie spontaniczność i zabawę. Te spotkania wychodzą jej na dobre. Nie nudzi się z nim. Mam nadzieję, że ich znajomość będzie się rozwijać. Pozdrawiam. / Agaa

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję, że Gosia nie wróci do Bartka. Rozdzial jak zwykle mega *.* ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wooooow !!! Powaliła Mnie ta część 😂 zarąbista Paulino😜 a Kamil w sam raz dla Gośki no i czekam na kolejną cześć ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetna część ;)
    Kiedy następna?
    A i takie pytanie, do ilu części masz zamiar to pisać?
    Mam nadzieję ze potrwa to dłużej niż 200 cz.
    Ale to juz od ciebie zależy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowana. swietnia czekam na kolejna. ola

    OdpowiedzUsuń
  9. powiedz mi jak ty to robisz ? albo mam łzy w oczach albo płacze. masz magię w tym co robisz. jestem już uzależniona od tego opowiadania ... rzadko kiedy komentuje ale dziś musiałam. pozdrawiam cię bardzo serdecznie. a co do części? no jak wszystkie inne jest cudowna :) ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow , opowiadanie niesamowite , kiedy to czytam nie mogę się oderwać , nie wiem kiedy czas tak szybko leci :-) czekam na kolejną . I naprawde super piszesz podziwiam.
    Pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń