Hej!
Tak jak zapowiadałam, mam dla Was kilka informacji.
Otóż, jutro wyjeżdżam na upragnione wakacje. Jeszcze nie wiem kiedy wrócę, dlatego też zaraz siadam do pisania i będę planować następne części byście zupełnie nie pozostali bez niczego. Życzę Wam miłego czytania, a ja zaraz biorę się za pakowanie!
Cały czas możecie mnie śledzić na instagram/paulina.opowiadania
Kiedy się obudziłam
poczułam się całkiem normalnie, a może nawet odrobinę szczęśliwa, głównie z
tego względu, że Kamil pokazał mi, że mogę normalnie żyć i wcale ze mną nie
flirtował, nie czułam też nadmiernej sympatii z jego strony, to było czysto koleżeńskie
spotkanie i takich mi brakowało. Wczoraj po kręglach, pojechaliśmy prosto do
mojego domu, byłam już trochę zmęczona, a robiło się też późno. I pomimo, że
nic nadzwyczajnego się nie działo, to czułam się szczęśliwa. Nadzwyczajne było
to, że spędziliśmy ze sobą około pięć godzin i przez cały ten czas
rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Może na początku oboje byliśmy trochę skrępowani,
na szczęście po niedługim czasie to uczucie minęło. Niby widziałam Go dopiero
drugi raz w życiu, a wcale tego nie odczuwałam. Każdy w moim otoczeniu był
inny, skupiał się na uczuciach, dociekał temu, co stało się pomiędzy mną a
Bartkiem itp. a Kamila to nie obchodziło, uszanował moją prośbę by nie mówić o
przeszłości, bo ona przestała się dla mnie liczyć. Chciałam zamknąć ten rozdział
i skupić się na innych sprawach. Nie było mi łatwo, niestety wciąż kochałam Bartka i nie
potrafiłam wyrzucić go ze swojego serca. To wszystko ładnie wyglądało tylko w
filmach: miłość pokonująca wszelkie przeszkody, zakochani do końca życia mają w
sercach obraz ukochanej osoby, ale w prawdziwym życiu liczyło się coś jeszcze.
My po prostu uwierzyliśmy w tę bajkę, tak jak wielu przed nami i czas było
zrozumieć, że to była tylko bajka i to z nieszczęśliwym zakończeniem. Każde z
nas musiało iść swoją drogą, bo widocznie ktoś na górze nie przeznaczył nas
sobie. Całą gorycz i smutek trzymałam w sobie, starając się schować te uczucia
głęboko na dnie tak, by nie przedzierały się na wierzch.
Gdy wstałam,
była już godzina 11 i od razu zeszłam na dół, gdzie tato siedział z Marcinem.
Dowiedziałam się od nich, że mamy jechać na obiad do dziadków, więc od razu
wróciłam do pokoju żeby się przebrać i gdy byłam gotowa ruszyliśmy. Spędziliśmy
miło czas z dziadkami, rozmawialiśmy tak jak dawniej i nawet tata nie był już
tak przygnębiony jak ostatnio. Po godzinie 15 wracaliśmy do domu, z tego
względu, że chciałam przygotować się na
jutrzejszy dzień w szkole. W drodze powrotnej zastanawiałam się, co działo się
z mamą, czy tata z Marcinem mieli z nią jakiś kontakt, bo od naszego ostatniego
spotkania, które było miesiąc temu, ona się ze mną nie kontaktowała.
- Tato, a co się
dzieje z mamą? – spojrzałam na niego kiedy staliśmy na światłach a na jego
twarzy zobaczyłam błądzący wzrok i niepewność. Zaskoczyłam go swoim pytaniem, a
on chyba nie był na to przygotowany. Milczenie powodowało, że przeczuwałam iż
coś ukrywał. – Czemu nic nie mówisz? – ponagliłam go, ale nie wiedziałam czy
dobrze robiłam. To chyba było dla niego bardzo trudne i zamiast zamilknąć i
dowiedzieć się tego od Marcina, nie wiedząc czemu nadal drążyłam temat.
- Mama wyjechała
ze swoim nowym facetem. – tato nie patrzył na mnie, tylko uciekał wzrokiem
przed siebie. Na jego słowa odwróciłam się by zobaczyć minę Marcina, ale on też
spoglądał w szybę. Zauważyłam złość na jego twarzy i sama też byłam zła na
mamę. Przede wszystkim, że kogoś sobie
znalazła, później, że wyjechała i to jeszcze bez słowa. Z drugiej strony
przynajmniej nie okłamywała taty. Do tamtego dnia, po cichu liczyłam, że
rodzice jeszcze się zejdą i będą szczęśliwi, ale to chyba było już niemożliwe.
Już nic nie odpowiedziałam na taty słowa tylko złapałam go za rękę, która
znajdowała się na skrzyni biegów. Było mi go żal, bo nie zasłużył sobie na to,
a na dodatek czułam, że nadal kochał mamę. Tak samo jak ja wciąż kochałam Bartka.
Gdy byliśmy w
domu, tata poszedł do swojego gabinetu a ja z Marcinem siedzieliśmy przed
telewizorem, oglądając zupełnie przypadkowy film.
- Szkoda mi
taty, mama bardzo go zraniła – spojrzałam na brata, który też w tamtym momencie
patrzył na mnie.
- Jak nas
wszystkich. Wiesz, że ona nic mu nie powiedziała, że wyjeżdża? Byłem u niej w
gabinecie i poprosiłem by porozmawiała z tatą, a ona wtedy oznajmiła mi, że
wyjeżdża i to nie sama. Zakochała się i wychodzi na to, że jeszcze wtedy gdy
tutaj mieszkała. Może dobrze się stało, że odeszła – nie spodziewałam się tego
usłyszeć, a w Marcina głosie była niesamowita gorycz i żal do mamy. On
przeważnie stawał po jej stronie i szedł w jej ślady, a tu taka zmiana. Mnie
też było przykro, że mama nie umiała dotrzymać wierności tacie, że ośmieliła
się go zranić. Nie wiedziałam czy kiedykolwiek będę potrafiła jej to wybaczyć,
czy na nowo jej zaufam.
- Może lepiej,
że już nas dłużej nie oszukiwała. Poradzimy sobie bez niej – przytuliłam się do
brata i byłam pewna, że bez mamy też będziemy szczęśliwi. Naszą rozmowę
przerwał dzwonek do drzwi a Marcin od razu ruszył by zobaczyć, kto był naszym
gościem. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam jak obcy mężczyzna podawał Marcinowi
ogromny bukiet białych, moich ulubionych, róż.
- O matko, jakie
piękne – od razy wstałam z kanapy i podeszłam do brata. To był najpiękniejszy bukiet
kwiatów jaki kiedykolwiek widziałam. Palcem przejechałam po płatkach jednej z
róży a Marcin wyciągnął swoje ręce w kierunku moich podając mi podarunek.
- To dla Ciebie
– na jego twarzy widniał uśmiech, a ja byłam kompletnie zaskoczona. Nie
wiedziałam kto mógłby mi podarować tak cudowne kwiaty. Pierwszą osobą o której
pomyślałam to był Kamil.
- To nie
możliwe, jest jakiś bilecik? – starałam się przejrzeć kwiaty by zobaczyć, czy
sprawca tego całego zamieszania nie pozostawił czasem jakiejś informacji dla
mnie. Marcin pierwszy znalazł karteczkę i jej zawartość przeczytał na głos.
- Jeśli
cokolwiek jeszcze do mnie czujesz, przyjdź do parku o 18. – te słowa sprawiły,
że osłupiałam. Stałam nieruchomo i wpatrywałam się w Marcina mając nadzieję, że
żartował. Te kwiaty nie były od Kamila, ale od Bartka. Już myślałam, że chłopak
dał mi spokój a on teraz zamierzał o mnie walczyć, szkoda, że dopiero teraz.
Usiadłam na krześle kładąc kwiaty na stole i wpatrywałam się w nie, nie wiedząc
co zrobić. Byłam skołowana i kompletnie nie wiedziałam jak postąpić.
- Co zamierzasz?
– wtedy podniosłam wzrok na brata, który stał obok mnie i wyraźnie czekał na
jakiś ruch z mojej strony. Niby to pytanie było proste, ale z odpowiedzią było
wręcz przeciwnie.
- Sama
chciałabym to wiedzieć – poczułam się słaba i traciłam grunt pod nogami. To, co
do tej pory udało mi się zbudować, zaczynało pękać a ja pozostawałam sama na
polu bitwy.
- A co z Kamilem?
– Marcin zaczynał siać jeszcze większy mętlik w mojej głowie i powodował, że
intensywniej myślałam. Poniekąd życie zmuszało mnie do podjęcia decyzji, czy
wrócić do Bartka, czy walczyć o swoją przyszłość. Pomimo, że starałam się
wyobrazić swoją przyszłość u boku Bartka, to mi nie wychodziło.
- A co ma być?
To było zwykłe, normalne spotkanie, nic nadzwyczajnego – byłam zdzwiona, że
brat myślał, iż pomiędzy mną a Kamilem coś było. Traktowałam go jako zwykłego
znajomego.
- Lubisz go? –
Marcin nadal nie odrywał wzroku ode mnie i w ogóle nie ustępował. On nie
przepadał za Bartkiem, więc chyba dlatego drążył temat Kamila.
- To nie ma
związku z tym – wskazałam na kwiaty a tym samym chciałam dać mu do zrozumienia,
żeby nie łączył sprawy Kamila z Bartkiem. Ciągle nie wiedziałam co robić, jak
się ustosunkować do tego spotkania. Czasu do namysłu nie miałam za wiele,
pozostały mi niecałe dwie godziny.
- Powiesz mi co
zaszło pomiędzy Tobą a Bartkiem? Ostatnio powiedziałaś, że chciałabyś mu
wybaczyć, ale nie potrafisz, co takiego masz mu wybaczyć? – on tak naprawdę nie
wiedział, co do końca wydarzyło się pomiędzy mną a byłym chłopakiem. Nikomu nic
nie powiedziałam, tylko ja i on, wiedzieliśmy o tym, co nas rozdzieliło.
- Dobrze, powiem
Ci, ale obiecaj, że nic z tym nie zrobisz, przemilczysz to tak jak ja – nie
chciałam tego więcej ukrywać, chować tylko w sobie. Zawsze, gdy komuś się
zwierzałam, robiło mi się lżej. Nie byłam pewna, czy Marcin był odpowiednią
osobą, ale ostatnimi czasy, miałam tylko jego.
- Obiecuję –
złapał mnie za rękę i wtedy wzrok z kwiatów przeniosłam na niego. Jeszcze
chwilę się wahałam, ale był moim bratem i powinnam była mu zaufać. Przecież obiecał,
że nic nie zrobi….
- Kiedy się
rozstaliśmy, Bartek spał się z inną dziewczyną, a później zrozumiał, że jednak chce
być ze mną. – czułam się winna i wstydziłam się tego, co się stało, a to
przecież Bartek powinien był się wstydzić. Czułam się źle z tym wszystkim, a
głównie z tym, że Bartek nie chciał dać mi spokoju. Najgorsze było to, że nie
byłam pewna, czy aby na pewno chciałam by pozostawił mnie w spokoju.
- Boli Cię to, co
zrobił? – Marcin o dziwo, był spokojny, albo skutecznie maskował swoje
prawdziwe uczucia. Bałam się, że brat się wzburzy i będzie chciał zemścić się
na chłopaku, natomiast bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, starał się mnie
zrozumieć, poznać moje uczucia.
- Bardzo –
uciekłam gdzieś wzrokiem a w sercu poczułam bardzo nieprzyjemne ukłucie. –
Przepraszam, pójdę do siebie – nie mogłam już dłużej tam siedzieć, bo czułam,
że jeszcze chwilę a bym się rozpłakała a tego nie chciałam. Musiałam być silna
i trwać dłużej w tym, co już wcześniej postanowiłam. Marcin nic już więcej nie
powiedział a ja wzięłam kwiaty i udałam się do swojego pokoju.
Długo
zastanawiałam się co zrobić z liścikiem od Bartka, czy powinnam była tam pójść.
Jedyne co wiedziałam a czego do końca nie byłam pewna, to to, że nie potrafiłam
zapomnieć o tym, co mi zrobił, jak bardzo mnie skrzywdził. Mimo, że z całych
sił chciałam przekonać swoje serce, by się nie smuciło się z powodu Bartka, to ono
nie słuchało. Bałam się, że gdy pójdę do tego parku, to moja siła się gdzieś
ulotni i zmięknę, a wtedy miałabym żal do siebie. Przecież obiecałam sobie, że
nie będę wracała do przeszłości, że zacznę żyć na nowo. Byłam zła na niego, że
chciał to zburzyć, że znowu wprowadzał niepokój do mojego życia.
Gdy podjęłam
decyzję, wzięłam kwiatki i poszłam do pokoju Marcina. Tylko jego mogłam prosić
o przysługę i o to, by mi pomógł. Nie byłam przekonana, co do tego, czy mogłam
prosić go o taką pomoc, ale nikt inny by tego dla mnie nie zrobił.
- Proszę –
usłyszałam głos brata zaraz po tym jak zapukałam w drzwi i weszłam do środka. Nie
spodziewałam się zobaczyć u niego kogoś, wcześniej byłam przekonana, że był
sam.
- Hej,
przepraszam nie wiedziałam, że masz gościa – byłam szczerze zaskoczona, że był
u niego kolega, już sięgnęłam z powrotem za klamkę by wyjść z pokoju.
- Zostań, to
jest Kuba, a to moja siostra – brat przedstawił mi swojego gościa i wtedy
ponownie odwróciłam się do chłopaków. Nie czułam się zbyt komfortowo. Stałam
tam trzymając piękny bukiet kwiatów a na dodatek miałam smutną minę.
- Gosia –
uścisnęłam dłoń Kuby a swój wzrok przeniosłam na Marcina.
- Coś się stało?
– brat filtrował mnie wzrokiem co sprawiało, że tym bardziej chciałam wyjść.
- Nie nic, chciałam
Cię o coś prosić, ale nie będę wam przeszkadzać – zatrzymałam wzrok na Marcinie
a po chwili już zamierzałam się odwrócić by ostatecznie wyjść, tylko to nie
było takie łatwe. Marcin nie zamierzał
mi odpuścić.
- Nie
przeszkadzasz. O co chodzi? – Jego zachowanie było inne przez naszą rozmowę w
kuchni. Mogłam zapomnieć o normalnym traktowaniu z Jego strony. Z wbitym
wzrokiem w ziemię usiadłam na łóżku i zastanawiałam się czy dobrze
robiłam.
- To nic
takiego, zapomnij – kiedy wstałam z kanapy Marcin ruszył w moim kierunku i
złapał mnie za rękę tak, że musiałam patrzeć mu w oczy. On nie zamierzał mi
odpuścić.
- Gosia,
przyszłaś tutaj, więc musi o coś chodzić, nie krępuj się. – Marcin położył
swoje dłonie na moich ramionach a ja wzięłam głęboki oddech i w końcu się
odważyłam.
- Chciałam Cię
prosić byś poszedł do tego parku i oddał mu te kwiaty – patrzyłam to na
Marcina, to na kwiaty, które były przepiękne, ale niestety nie mogłam ich
zatrzymać, ponieważ nie chciałam już niczego przyjmować od byłego chłopaka. Na
szyi nadal miałam naszyjnik, który również kiedyś dostałam od Bartka.
- Dobrze, ale
rozumiem, że nie chcesz bym mu przywalił, więc Kuba to zrobi – Marcin nagle
odwrócił się patrząc na kolegę a ja podążyłam wzrokiem w tym samym kierunku.
- Jasne, nie ma
problemu – zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, Kuba zapewnił mnie, że nam
pomoże. Byłam im obojgu wdzięczna za to, że poświęcali swój czas na załatwianie
moich spraw.
- To jeszcze
dasz mu to – odkładając kwiaty na łóżko, zdjęłam naszyjnik i zanim podałam go
chłopakowi, jeszcze raz spojrzałam na biżuterię i powoli przejechałam palcami
po zawieszce. Chciało mi się płakać, bo czułam, że to już był naprawdę koniec.
To była jedyna rzecz, która pozostała mi po Bartku.
- Gosia… -
widziałam jak Marcin zmagał się ze sobą, już nawet do mnie podchodził, ale
uniosłam rękę i go zatrzymałam.
- Nie, to już
odpowiedni czas - nie chcąc zupełnie się rozpaść na kawałeczki podałam Kubie
naszyjnik i od razu wyszłam. Schowałam się w swoim pokoju, siadając w kąt i
zakryłam twarz dłońmi. Bardzo dużo mnie to wszystko kosztowało i pomimo, że
bardzo chciałam, to nie umiałam wrócić do tego, co było. Za bardzo mnie to
bolało.
Resztę
popołudnia spędziłam leżąc w łóżku i nawet o niczym nie myślałam. Po prostu
bezczynnie leżałam i cierpiałam. Miałam ogromny żal do siebie, że pozwoliłam
sobie na tchórzostwo, że straciłam siłę. Nie wiem kogo chciałam oszukać, że
potrafiłam to wszystko znieść. Nie byłam przecież z kamienia, nie mogłam wyzbyć
się swoich uczuć nawet wtedy, gdy były sprzeczne. Jedna część mnie, bardzo
tęskniła za Bartkiem, inna go nienawidziła… Podobno od nienawiści do miłości
była bardzo krótka droga, ale w naszym przypadku była przepaść. Nie potrafiłam
się przemóc i stawić czoła. Nawet dzisiaj, stchórzyłam i wysłałam brata by
oddał Bartkowi, to co było jego. Mogłam przecież tam iść, sama powiedzieć mu,
by dał mi spokój i nigdy już nie nachodził, ale jako przykład rasowego tchórza,
nie zrobiłam tego. Bałam się spotkania z Nim, że nie będę umiała spojrzeć mu w
oczy, oprzeć się pokusie pocałowania czy przytulenia…
ŚMUTNIO :(
OdpowiedzUsuńtak na prawdę to dobrze, że Gosia nie spotkała się z Bartkiem. On mógł myśleć o Gosi wcześniej, a nie teraz.
Życzę miłego wypoczynku na wakacjach :)
Dobrze,że Gosia definitywnie kończy ten związek,zdrada niszczy nawet najgorętsze uczucie. Wybaczyć może i wybaczy,ale czy będzie potrafiła zapomnieć i żyć z tym dalej,wątpię.
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji!!!
Kuba kontra Bartek, no no no :D
OdpowiedzUsuńTajemniczość nie opuszcza Twoich opowiadań. Genialnie :)
Udanych wakacji. Pozdrawiam, Nieś :) :*
Świetnie :) Teraz Bartek będzie sobie myślał że to może Kuba jest jakimś nowym facetem Gosi, a jeszcze jak by zobaczył ją gdzieś z Kamilem to wgl... Na prawdę z każdą kolejną częścią potrafisz zaskakiwac coraz bardziej :) The experience jest po prostu cudowne i w głębi serca mam nadzieje, że nie skończysz na 200 części, bo im bliżej końca tym więcej się dzieje i szkoda by było to zakończyc :(. Uwielbiam to opowiadanie i każdego dnia wchodzę na Twojego bloga, żeby sprawdzic czy może nie pojawiła się już kolejna częśc :) Jesteś cudowna w tym co robisz :)
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji, duuużo słoneczka, przyjemności i odpoczynku bo ciągle masz tyle na głowie :) Pozdrawiam cieplutko Monia :) :*
a już myślałam że jednak pójdzie na to spotkanie :((( ona pasuje tylko do Bartka...i szczerze się kochają mimo że Bartek to pajac i ją zdradził ://
OdpowiedzUsuń