sobota, 16 sierpnia 2014

The experience cz 168

Hej!
Tak jak zapowiadałam, mam dla Was kilka informacji.
Otóż, jutro wyjeżdżam na upragnione wakacje. Jeszcze nie wiem kiedy wrócę, dlatego też zaraz siadam do pisania i będę planować następne części byście zupełnie nie pozostali bez niczego. Życzę Wam miłego czytania, a ja zaraz biorę się za pakowanie!
Cały czas możecie mnie śledzić na instagram/paulina.opowiadania 

Kiedy się obudziłam poczułam się całkiem normalnie, a może nawet odrobinę szczęśliwa, głównie z tego względu, że Kamil pokazał mi, że mogę normalnie żyć i wcale ze mną nie flirtował, nie czułam też nadmiernej sympatii z jego strony, to było czysto koleżeńskie spotkanie i takich mi brakowało. Wczoraj po kręglach, pojechaliśmy prosto do mojego domu, byłam już trochę zmęczona, a robiło się też późno. I pomimo, że nic nadzwyczajnego się nie działo, to czułam się szczęśliwa. Nadzwyczajne było to, że spędziliśmy ze sobą około pięć godzin i przez cały ten czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Może na początku oboje byliśmy trochę skrępowani, na szczęście po niedługim czasie to uczucie minęło. Niby widziałam Go dopiero drugi raz w życiu, a wcale tego nie odczuwałam. Każdy w moim otoczeniu był inny, skupiał się na uczuciach, dociekał temu, co stało się pomiędzy mną a Bartkiem itp. a Kamila to nie obchodziło, uszanował moją prośbę by nie mówić o przeszłości, bo ona przestała się dla mnie liczyć. Chciałam zamknąć ten rozdział i skupić się na innych sprawach. Nie było mi łatwo,  niestety wciąż kochałam Bartka i nie potrafiłam wyrzucić go ze swojego serca. To wszystko ładnie wyglądało tylko w filmach: miłość pokonująca wszelkie przeszkody, zakochani do końca życia mają w sercach obraz ukochanej osoby, ale w prawdziwym życiu liczyło się coś jeszcze. My po prostu uwierzyliśmy w tę bajkę, tak jak wielu przed nami i czas było zrozumieć, że to była tylko bajka i to z nieszczęśliwym zakończeniem. Każde z nas musiało iść swoją drogą, bo widocznie ktoś na górze nie przeznaczył nas sobie. Całą gorycz i smutek trzymałam w sobie, starając się schować te uczucia głęboko na dnie tak, by nie przedzierały się na wierzch.
Gdy wstałam, była już godzina 11 i od razu zeszłam na dół, gdzie tato siedział z Marcinem. Dowiedziałam się od nich, że mamy jechać na obiad do dziadków, więc od razu wróciłam do pokoju żeby się przebrać i gdy byłam gotowa ruszyliśmy. Spędziliśmy miło czas z dziadkami, rozmawialiśmy tak jak dawniej i nawet tata nie był już tak przygnębiony jak ostatnio. Po godzinie 15 wracaliśmy do domu, z tego względu, że  chciałam przygotować się na jutrzejszy dzień w szkole. W drodze powrotnej zastanawiałam się, co działo się z mamą, czy tata z Marcinem mieli z nią jakiś kontakt, bo od naszego ostatniego spotkania, które było miesiąc temu, ona się ze mną nie kontaktowała.
- Tato, a co się dzieje z mamą? – spojrzałam na niego kiedy staliśmy na światłach a na jego twarzy zobaczyłam błądzący wzrok i niepewność. Zaskoczyłam go swoim pytaniem, a on chyba nie był na to przygotowany. Milczenie powodowało, że przeczuwałam iż coś ukrywał. – Czemu nic nie mówisz? – ponagliłam go, ale nie wiedziałam czy dobrze robiłam. To chyba było dla niego bardzo trudne i zamiast zamilknąć i dowiedzieć się tego od Marcina, nie wiedząc czemu nadal drążyłam temat.
- Mama wyjechała ze swoim nowym facetem. – tato nie patrzył na mnie, tylko uciekał wzrokiem przed siebie. Na jego słowa odwróciłam się by zobaczyć minę Marcina, ale on też spoglądał w szybę. Zauważyłam złość na jego twarzy i sama też byłam zła na mamę. Przede wszystkim, że  kogoś sobie znalazła, później, że wyjechała i to jeszcze bez słowa. Z drugiej strony przynajmniej nie okłamywała taty. Do tamtego dnia, po cichu liczyłam, że rodzice jeszcze się zejdą i będą szczęśliwi, ale to chyba było już niemożliwe. Już nic nie odpowiedziałam na taty słowa tylko złapałam go za rękę, która znajdowała się na skrzyni biegów. Było mi go żal, bo nie zasłużył sobie na to, a na dodatek czułam, że nadal kochał mamę. Tak samo jak ja wciąż kochałam Bartka.
Gdy byliśmy w domu, tata poszedł do swojego gabinetu a ja z Marcinem siedzieliśmy przed telewizorem, oglądając zupełnie przypadkowy film.
- Szkoda mi taty, mama bardzo go zraniła – spojrzałam na brata, który też w tamtym momencie patrzył na mnie.
- Jak nas wszystkich. Wiesz, że ona nic mu nie powiedziała, że wyjeżdża? Byłem u niej w gabinecie i poprosiłem by porozmawiała z tatą, a ona wtedy oznajmiła mi, że wyjeżdża i to nie sama. Zakochała się i wychodzi na to, że jeszcze wtedy gdy tutaj mieszkała. Może dobrze się stało, że odeszła – nie spodziewałam się tego usłyszeć, a w Marcina głosie była niesamowita gorycz i żal do mamy. On przeważnie stawał po jej stronie i szedł w jej ślady, a tu taka zmiana. Mnie też było przykro, że mama nie umiała dotrzymać wierności tacie, że ośmieliła się go zranić. Nie wiedziałam czy kiedykolwiek będę potrafiła jej to wybaczyć, czy na nowo jej zaufam.
- Może lepiej, że już nas dłużej nie oszukiwała. Poradzimy sobie bez niej – przytuliłam się do brata i byłam pewna, że bez mamy też będziemy szczęśliwi. Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi a Marcin od razu ruszył by zobaczyć, kto był naszym gościem. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam jak obcy mężczyzna podawał Marcinowi ogromny bukiet białych, moich ulubionych, róż.
- O matko, jakie piękne – od razy wstałam z kanapy i podeszłam do brata. To był najpiękniejszy bukiet kwiatów jaki kiedykolwiek widziałam. Palcem przejechałam po płatkach jednej z róży a Marcin wyciągnął swoje ręce w kierunku moich podając mi podarunek.
- To dla Ciebie – na jego twarzy widniał uśmiech, a ja byłam kompletnie zaskoczona. Nie wiedziałam kto mógłby mi podarować tak cudowne kwiaty. Pierwszą osobą o której pomyślałam to był Kamil.
- To nie możliwe, jest jakiś bilecik? – starałam się przejrzeć kwiaty by zobaczyć, czy sprawca tego całego zamieszania nie pozostawił czasem jakiejś informacji dla mnie. Marcin pierwszy znalazł karteczkę i jej zawartość przeczytał na głos.
- Jeśli cokolwiek jeszcze do mnie czujesz, przyjdź do parku o 18. – te słowa sprawiły, że osłupiałam. Stałam nieruchomo i wpatrywałam się w Marcina mając nadzieję, że żartował. Te kwiaty nie były od Kamila, ale od Bartka. Już myślałam, że chłopak dał mi spokój a on teraz zamierzał o mnie walczyć, szkoda, że dopiero teraz. Usiadłam na krześle kładąc kwiaty na stole i wpatrywałam się w nie, nie wiedząc co zrobić. Byłam skołowana i kompletnie nie wiedziałam jak postąpić.
- Co zamierzasz? – wtedy podniosłam wzrok na brata, który stał obok mnie i wyraźnie czekał na jakiś ruch z mojej strony. Niby to pytanie było proste, ale z odpowiedzią było wręcz przeciwnie.
- Sama chciałabym to wiedzieć – poczułam się słaba i traciłam grunt pod nogami. To, co do tej pory udało mi się zbudować, zaczynało pękać a ja pozostawałam sama na polu bitwy.
- A co z Kamilem? – Marcin zaczynał siać jeszcze większy mętlik w mojej głowie i powodował, że intensywniej myślałam. Poniekąd życie zmuszało mnie do podjęcia decyzji, czy wrócić do Bartka, czy walczyć o swoją przyszłość. Pomimo, że starałam się wyobrazić swoją przyszłość u boku Bartka, to mi nie wychodziło.
- A co ma być? To było zwykłe, normalne spotkanie, nic nadzwyczajnego – byłam zdzwiona, że brat myślał, iż pomiędzy mną a Kamilem coś było. Traktowałam go jako zwykłego znajomego.
- Lubisz go? – Marcin nadal nie odrywał wzroku ode mnie i w ogóle nie ustępował. On nie przepadał za Bartkiem, więc chyba dlatego drążył temat Kamila.
- To nie ma związku z tym – wskazałam na kwiaty a tym samym chciałam dać mu do zrozumienia, żeby nie łączył sprawy Kamila z Bartkiem. Ciągle nie wiedziałam co robić, jak się ustosunkować do tego spotkania. Czasu do namysłu nie miałam za wiele, pozostały mi niecałe dwie godziny.
- Powiesz mi co zaszło pomiędzy Tobą a Bartkiem? Ostatnio powiedziałaś, że chciałabyś mu wybaczyć, ale nie potrafisz, co takiego masz mu wybaczyć? – on tak naprawdę nie wiedział, co do końca wydarzyło się pomiędzy mną a byłym chłopakiem. Nikomu nic nie powiedziałam, tylko ja i on, wiedzieliśmy o tym, co nas rozdzieliło.
- Dobrze, powiem Ci, ale obiecaj, że nic z tym nie zrobisz, przemilczysz to tak jak ja – nie chciałam tego więcej ukrywać, chować tylko w sobie. Zawsze, gdy komuś się zwierzałam, robiło mi się lżej. Nie byłam pewna, czy Marcin był odpowiednią osobą, ale ostatnimi czasy, miałam tylko jego.
- Obiecuję – złapał mnie za rękę i wtedy wzrok z kwiatów przeniosłam na niego. Jeszcze chwilę się wahałam, ale był moim bratem i powinnam była mu zaufać. Przecież obiecał, że nic nie zrobi….
- Kiedy się rozstaliśmy, Bartek spał się z inną dziewczyną, a później zrozumiał, że jednak chce być ze mną. – czułam się winna i wstydziłam się tego, co się stało, a to przecież Bartek powinien był się wstydzić. Czułam się źle z tym wszystkim, a głównie z tym, że Bartek nie chciał dać mi spokoju. Najgorsze było to, że nie byłam pewna, czy aby na pewno chciałam by pozostawił mnie w spokoju.
- Boli Cię to, co zrobił? – Marcin o dziwo, był spokojny, albo skutecznie maskował swoje prawdziwe uczucia. Bałam się, że brat się wzburzy i będzie chciał zemścić się na chłopaku, natomiast bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, starał się mnie zrozumieć, poznać moje uczucia.
- Bardzo – uciekłam gdzieś wzrokiem a w sercu poczułam bardzo nieprzyjemne ukłucie. – Przepraszam, pójdę do siebie – nie mogłam już dłużej tam siedzieć, bo czułam, że jeszcze chwilę a bym się rozpłakała a tego nie chciałam. Musiałam być silna i trwać dłużej w tym, co już wcześniej postanowiłam. Marcin nic już więcej nie powiedział a ja wzięłam kwiaty i udałam się do swojego pokoju.


Długo zastanawiałam się co zrobić z liścikiem od Bartka, czy powinnam była tam pójść. Jedyne co wiedziałam a czego do końca nie byłam pewna, to to, że nie potrafiłam zapomnieć o tym, co mi zrobił, jak bardzo mnie skrzywdził. Mimo, że z całych sił chciałam przekonać swoje serce, by się nie smuciło się z powodu Bartka, to ono nie słuchało. Bałam się, że gdy pójdę do tego parku, to moja siła się gdzieś ulotni i zmięknę, a wtedy miałabym żal do siebie. Przecież obiecałam sobie, że nie będę wracała do przeszłości, że zacznę żyć na nowo. Byłam zła na niego, że chciał to zburzyć, że znowu wprowadzał niepokój do mojego życia.
Gdy podjęłam decyzję, wzięłam kwiatki i poszłam do pokoju Marcina. Tylko jego mogłam prosić o przysługę i o to, by mi pomógł. Nie byłam przekonana, co do tego, czy mogłam prosić go o taką pomoc, ale nikt inny by tego dla mnie nie zrobił.
- Proszę – usłyszałam głos brata zaraz po tym jak zapukałam w drzwi i weszłam do środka. Nie spodziewałam się zobaczyć u niego kogoś, wcześniej byłam przekonana, że był sam.
- Hej, przepraszam nie wiedziałam, że masz gościa – byłam szczerze zaskoczona, że był u niego kolega, już sięgnęłam z powrotem za klamkę by wyjść z pokoju.
- Zostań, to jest Kuba, a to moja siostra – brat przedstawił mi swojego gościa i wtedy ponownie odwróciłam się do chłopaków. Nie czułam się zbyt komfortowo. Stałam tam trzymając piękny bukiet kwiatów a na dodatek miałam smutną minę.
- Gosia – uścisnęłam dłoń Kuby a swój wzrok przeniosłam na Marcina.
- Coś się stało? – brat filtrował mnie wzrokiem co sprawiało, że tym bardziej chciałam wyjść.
- Nie nic, chciałam Cię o coś prosić, ale nie będę wam przeszkadzać – zatrzymałam wzrok na Marcinie a po chwili już zamierzałam się odwrócić by ostatecznie wyjść, tylko to nie było takie łatwe. Marcin  nie zamierzał mi odpuścić.
- Nie przeszkadzasz. O co chodzi? – Jego zachowanie było inne przez naszą rozmowę w kuchni. Mogłam zapomnieć o normalnym traktowaniu z Jego strony. Z wbitym wzrokiem w ziemię usiadłam na łóżku i zastanawiałam się czy dobrze robiłam. 
- To nic takiego, zapomnij – kiedy wstałam z kanapy Marcin ruszył w moim kierunku i złapał mnie za rękę tak, że musiałam patrzeć mu w oczy. On nie zamierzał mi odpuścić.
- Gosia, przyszłaś tutaj, więc musi o coś chodzić, nie krępuj się. – Marcin położył swoje dłonie na moich ramionach a ja wzięłam głęboki oddech i w końcu się odważyłam.
- Chciałam Cię prosić byś poszedł do tego parku i oddał mu te kwiaty – patrzyłam to na Marcina, to na kwiaty, które były przepiękne, ale niestety nie mogłam ich zatrzymać, ponieważ nie chciałam już niczego przyjmować od byłego chłopaka. Na szyi nadal miałam naszyjnik, który również kiedyś dostałam od Bartka.
- Dobrze, ale rozumiem, że nie chcesz bym mu przywalił, więc Kuba to zrobi – Marcin nagle odwrócił się patrząc na kolegę a ja podążyłam wzrokiem w tym samym kierunku.
- Jasne, nie ma problemu – zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, Kuba zapewnił mnie, że nam pomoże. Byłam im obojgu wdzięczna za to, że poświęcali swój czas na załatwianie moich spraw.
- To jeszcze dasz mu to – odkładając kwiaty na łóżko, zdjęłam naszyjnik i zanim podałam go chłopakowi, jeszcze raz spojrzałam na biżuterię i powoli przejechałam palcami po zawieszce. Chciało mi się płakać, bo czułam, że to już był naprawdę koniec. To była jedyna rzecz, która pozostała mi po Bartku.
- Gosia… - widziałam jak Marcin zmagał się ze sobą, już nawet do mnie podchodził, ale uniosłam rękę i go zatrzymałam.
- Nie, to już odpowiedni czas - nie chcąc zupełnie się rozpaść na kawałeczki podałam Kubie naszyjnik i od razu wyszłam. Schowałam się w swoim pokoju, siadając w kąt i zakryłam twarz dłońmi. Bardzo dużo mnie to wszystko kosztowało i pomimo, że bardzo chciałam, to nie umiałam wrócić do tego, co było. Za bardzo mnie to bolało.
Resztę popołudnia spędziłam leżąc w łóżku i nawet o niczym nie myślałam. Po prostu bezczynnie leżałam i cierpiałam. Miałam ogromny żal do siebie, że pozwoliłam sobie na tchórzostwo, że straciłam siłę. Nie wiem kogo chciałam oszukać, że potrafiłam to wszystko znieść. Nie byłam przecież z kamienia, nie mogłam wyzbyć się swoich uczuć nawet wtedy, gdy były sprzeczne. Jedna część mnie, bardzo tęskniła za Bartkiem, inna go nienawidziła… Podobno od nienawiści do miłości była bardzo krótka droga, ale w naszym przypadku była przepaść. Nie potrafiłam się przemóc i stawić czoła. Nawet dzisiaj, stchórzyłam i wysłałam brata by oddał Bartkowi, to co było jego. Mogłam przecież tam iść, sama powiedzieć mu, by dał mi spokój i nigdy już nie nachodził, ale jako przykład rasowego tchórza, nie zrobiłam tego. Bałam się spotkania z Nim, że nie będę umiała spojrzeć mu w oczy, oprzeć się pokusie pocałowania czy przytulenia… 

5 komentarzy:

  1. ŚMUTNIO :(
    tak na prawdę to dobrze, że Gosia nie spotkała się z Bartkiem. On mógł myśleć o Gosi wcześniej, a nie teraz.
    Życzę miłego wypoczynku na wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze,że Gosia definitywnie kończy ten związek,zdrada niszczy nawet najgorętsze uczucie. Wybaczyć może i wybaczy,ale czy będzie potrafiła zapomnieć i żyć z tym dalej,wątpię.

    Udanych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuba kontra Bartek, no no no :D
    Tajemniczość nie opuszcza Twoich opowiadań. Genialnie :)
    Udanych wakacji. Pozdrawiam, Nieś :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie :) Teraz Bartek będzie sobie myślał że to może Kuba jest jakimś nowym facetem Gosi, a jeszcze jak by zobaczył ją gdzieś z Kamilem to wgl... Na prawdę z każdą kolejną częścią potrafisz zaskakiwac coraz bardziej :) The experience jest po prostu cudowne i w głębi serca mam nadzieje, że nie skończysz na 200 części, bo im bliżej końca tym więcej się dzieje i szkoda by było to zakończyc :(. Uwielbiam to opowiadanie i każdego dnia wchodzę na Twojego bloga, żeby sprawdzic czy może nie pojawiła się już kolejna częśc :) Jesteś cudowna w tym co robisz :)
    Udanych wakacji, duuużo słoneczka, przyjemności i odpoczynku bo ciągle masz tyle na głowie :) Pozdrawiam cieplutko Monia :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. a już myślałam że jednak pójdzie na to spotkanie :((( ona pasuje tylko do Bartka...i szczerze się kochają mimo że Bartek to pajac i ją zdradził ://

    OdpowiedzUsuń