Nocnym autobusem dotarłam na miejsce i
powoli przechadzałam się wzdłuż ulicy. Nagle, przed samym wejściem na posesję
Przemka, dopadły mnie wyrzuty sumienia. Zrozumiałam, że moje zachowanie
względem Pawła było dziecinne. On się dobrze bawił, to ja też chciałam,
przecież nie mogłam być gorsza od niego… A tak naprawdę tworzyliśmy jakąś chorą
grę, a miłość nie jest żadną planszą, nie jest czymś, z czego można kpić, a my
w sumie to robiliśmy. Obydwoje. Bałam się, że to, co oboje robiliśmy może
zniszczyć nasz związek, albo doprowadzić go do takiego stanu, że nie będzie już
o co walczyć.
Będąc na miejscu, głupio było mi po
prostu zawrócić i sobie odejść. Postanowiłam wejść do środka, przynajmniej na
jakąś godzinę, może dwie. Musiałam się zmierzyć ze sobą i sprawdzić, czy byłam
na tyle silna, by dać radę to wszystko udźwignąć. Stojąc przed bramą
zadzwoniłam domofonem i dosłownie po chwili ktoś wpuścił mnie do środka. Przekraczając
próg bramy ujrzałam piękny, duży dom, który przypominał mi te w filmach. Nigdy
nie byłam w takim otoczeniu a dom i otaczający go pięknie zaaranżowany ogród,
śmiało mógł być podziwiany na ekranie. Rozglądałam się dookoła, nie mogłam
przestać zachwycać się tym pięknem. Ktoś może pomyśleć, że to głupie, ale tam
wszystko się zgadzało i było perfekcyjnie do siebie dobrane. Kolor oświetlenia
podkreślał kolor kwiatów, drzewa stanowiły idealne tło do elewacji domu, który
ocierał się o znamiona pałacyku.
- Hej – niedaleko mnie usłyszałam głos
Przemka, który wyszedł zza domu i wzdłuż ścieżki szedł w moim kierunku.
Uśmiechał się do mnie miło, a tym samym podarował mi trochę ciepła.
- Cześć, pięknie tutaj – powoli wracałam
do przytomności i całej swojej uwagi nie skupiałam na otoczeniu.
- Dzięki, przekażę mamie. To ona o to
wszystko dba. Chodź, wszyscy już są – chłopak podszedł do mnie bliżej i swoją
prawą rękę położył mi na plecach i skierował w stronę, w którą powinnam była
podążyć – Naprawdę cieszę się, że przyszłaś – ciężko było mi cokolwiek
odpowiedzieć na te słowa, bo ja też się cieszyłam, że tam byłam, ale
postanowiłam nadal trzymać dystans, którego skrócenie mogłoby się źle skończyć.
Za domem paliło się już ognisko a otaczający nas ogród niczym nie odbiegał od
tego sprzed domu. Wokół ogniska było sporo osób, rozpoznawałam w większości
chłopaków z którymi poznałam się w parku, był tam Karol, Łukasz, Tomek,
Krzysiek, Piotrek i Kuba, a także kilka dziewczyn, podejrzewałam, że są to
partnerki wyżej wymienionych chłopaków.
- Iza, poznaj tą piękniejszą cześć
naszej ekipy – Przemek przysunął się bliżej mnie i obdarzył mnie jak i całą
resztę swoich gości pięknym uśmiechem, któremu nie sposób było się oprzeć –
Daria, Alicja, Wiktoria, Magda i Klaudia – chłopak powoli i zgodnie z
położeniem dziewczyn wymieniał ich imiona, a każda z nich po kolei podawała mi
dłoń i się miło uśmiechała. Nie wiem czy nie wyolbrzymiałam, ale od tych
wszystkich ludzi, a raczej może trafniej będzie jak powiem od „ekipy” bił ogrom
pozytywnej energii.
- Cześć, Iza – udzielał mi się ich
nastrój i moje skrępowania i lekki strach przed tak dużą liczbą nieznanych mi
osób gdzieś zniknął.
- Co chcesz do picia? – przy mnie nadal
stał Przemek i czułam, że bardzo zależało mu na tym, bym czuła się tam naprawdę
dobrze.
- Może być to, co wszyscy – ponownie
uśmiechnęłam się do kolegi, a on odszedł na chwilę zostawiając mnie samą z
dziewczynami.
-Siadaj – jak dobrze pamiętam, to
odezwała się do mnie Magda, która przesunęła się na ławce tak, by znalazło się
dla mnie miejsce.
- Długo się znasz z Przemkiem? – tym
razem to chyba Alicja zwróciła się do mnie i w zachowaniu dziewczyn zauważałam, chęć
poznania się. Nie wiem, może kogoś to nie dziwi tak jak mnie, natomiast na
początku obawiałam się, że będę traktowana jako intruz, jak ktoś obcy, chcący
wniknąć w ich grupę.
- Zaledwie kilka dni. Robiłam zdjęcia w
skate parku i tam się poznaliśmy. – czułam się trochę skrępowana, że tak dużo
par oczu było zwróconych w moją stronę, lecz pierwsze koty za płoty.
- Aaaa, to Ty jesteś autorką tych zdjęć.
Chłopaki nam pokazywali, naprawdę są świetne.
- Tak to ja. – odczuwałam czerwienienie
się na twarzy i na szczęście obok mnie znalazł się już Przemek, który podał mi
piwo i zajął miejsce obok. Wszyscy siedzieliśmy w okręgu i ogrzewaliśmy się
ciepłem ognia i później skupiliśmy się na naprawdę luźnych rozmowach, w których
brałam udział. Nie myliłam się, oni wszyscy byli bardzo pozytywni i otwarci.
Cały czas się przekomarzali, dogryzali sobie i żartowali, a ja przez ten jeden
wieczór uśmiałam się tak, jak nigdy w życiu. Smażenie kiełbas na patyku
przywołało wspomnienia z dzieciństwa i poczułam się jak beztroski dzieciak, a
co gorsza, nie chciałam wracać do teraźniejszości.
- Pomożesz mi przynieść napoje? – kiedy
nasz zewnętrzny barek został opróżniony do cna, Przemek zwrócił się z uśmiechem
w moją stronę a ja od razu wstałam otrzepując ubranie i ruszyliśmy w kierunku
domu.
- Masz naprawdę cudownych przyjaciół –
byłam pod ogromnym wrażeniem ich przyjaźni i tego, jak przy niewielkim
nakładzie pracy można się świetnie bawić.
- Ty też już należysz do tego grona.
- Ale ja nie wiem….
- Ale ja wiem, ok? Zobacz, pasujesz tutaj i wszyscy Cię polubili
– kiedy byliśmy w kuchni, chłopak przystanął naprzeciwko mnie i wpatrywał się
we mnie swoimi zielonymi oczami. Później przeniosłam wzrok na Jego włosy, które
były w niesfornym ładzie, ale ich kolor ciemnego blondu idealnie pasował do
oczu, jak i miodowego koloru skóry.
- Naprawdę myślisz, że pasuję do Was? –
na początku Przemek wydawał się nie wiedzieć o co mi chodzi, dlatego
postanowiłam kontynuować, zanim cokolwiek padłoby z Jego ust – mówię o tym, że
nie chodzę do prywatnej szkoły, nie mam…
- Przestań, zanim powiesz o kilka słów
za dużo, ok? Naprawdę uznam, że tego nie słyszałem bo nie chcę się na Ciebie
obrazić – ton głosu chłopaka był stanowczy, ale to nie wykluczało Jego uśmiechu
na twarzy. Wiedziałam, że palnęłam ogromną gafę i nawet nie wiem czemu to
powiedziałam. Nie uważałam ich za bogatych, rozpieszczonych dzieciaków.
- Przepraszam, to pewnie przez ten
alkohol.
- Z pewnością. A teraz, bierz te puszki
i chodź – jak powiedział, tak też zrobiłam. Przemek bardzo pozytywnie mnie
zaskoczył, bo pomimo ostrego tonu cały czas się uśmiechał, wydawał się być
wyrozumiały i bardzo dobrze wychowany. Jak wróciliśmy do pozostałych osób,
bawiliśmy się naprawdę dobrze. Śpiewaliśmy, jedliśmy, piliśmy. Chłopaki co rusz
się wygłupiali i parodiowali nasze tańce. Ja prawie cały czas pozostawałam przy
Przemku, siedzieliśmy obok siebie, razem tańczyliśmy, dużo rozmawialiśmy itd.
Czułam się przy nim bardzo bezpiecznie i pomiędzy nami tworzyła się nić
porozumienia. Nie chodzi mi o miłość, bo to uczucie było zarezerwowane dla
Pawła, lecz nie wiem… Przemek miał w sobie coś magnetycznego, intrygującego.
Nie odczuwałam mijającego czasu. Dopiero po godzinie 3 w nocy, byliśmy
zmęczeni, a to zmęczenie głównie było spowodowane alkoholem. Karol i Piotrek z
dziewczynami mieszkają kilka domów od Przemka, więc wraz z swoimi dziewczynami
ruszyli w stronę swoich domów. Wiktoria i Klaudia wraz z chłopakami zamówili
sobie taksówkę, a ja zostałam tylko z Przemkiem, Kubą, Krzyśkiem i Magdą.
- Ja też się będę zbierać – było już
naprawdę późno, a grono osób naprawdę się zawęziło i czułam, że była już na
mnie pora.
- Zostań jeszcze – Przemek jako pierwszy
zareagował na moje słowa i uśmiech z Jego twarzy momentalnie zniknął. Po raz
pierwszy tego wieczoru miał tak poważną minę.
- Późno już jest, ale naprawdę bawiłam
się wyśmienicie – próbowałam jakoś rozładować napięcie, uśmiechem chciałam
przywrócić uśmiech na twarzy kolegi, ale słabo mi to wychodziło.
- Naprawdę nie zostaniesz jeszcze pół
godziny? Możesz nawet spać u mnie, jest dużo wolnego miejsca – spoglądając na
dom wiedziałam, że pomieściłby on nawet dwadzieścia osób, lecz to właśnie była
ta granica, której nie chciałam przekroczyć.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
- Jesteś częścią tej paczki i tak jak
oni – wtedy wskazał ręką na przyjaciół, którzy ledwo co kontaktowali – tak samo
i ty, możesz spać u mnie. Nie zostawiaj mnie z tym samego – dopiero wtedy, gdy
chłopak zmienił taktykę uśmiechnął się do mnie. Nie wiedziałam co zrobić, bo z
jednej strony nie powinnam była zostawać a z drugiej… byłam zobowiązana mu
pomóc.
- Pomogę Ci, ale później wrócę do domu.
Nie chcę by mama się martwiła – nie uprzedziłam swojej rodzicielki, że nie
wrócę na noc, więc nie mogłam tego zrobić.
- Okej, to chodź najpierw położymy ich
spać, a później Cię odprowadzę i to bez dyskusji – wiedziałam, że nie ma co
polemizować z chłopakiem, więc się tylko uśmiechnęłam i zabraliśmy się za
sprzątanie. Najpierw zaprowadziliśmy pół przytomnych przyjaciół do domu i
położyliśmy ich w pokoju gościnnym, który nota bene był ogromny i bardzo ładny. A zaraz po tym
posprzątaliśmy wszystkie puszki, talerze, opakowania itp. O godzinie 4 wszystko
było ogarnięte a my szliśmy w kierunku mojej dzielnicy.
- Naprawdę nie musisz mnie odprowadzać –
cicho zwróciłam się w stronę Przemka, po którym nie było widać ani zmęczenia
ani działania alkoholu.
- Chcę, bo nie chcę żeby coś złego Ci
się stało.
- Dzięki, zarówno za to, jak i
zaproszenie. Poczułam się jak w dzieciństwie, zero problemów, obowiązków,
zmartwień. – mój słowotok spowodowany alkoholem nie działał na moją korzyść,
zamiast trzymać język za zębami, zbierało mi się na rozmowy.
- A co się trapi?
- Miłość… nie mówiłam Ci bo w sumie nie
było kiedy – Boże, jak to głupio brzmi „nie było kiedy”. Powinnam była
powiedzieć „nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć” a ja coraz to bardziej
pogrążałam siebie. Rozmawialiśmy tak długi czas, wczoraj, dzisiaj.. a ja mówię,
że nie było kiedy. Wiem, żenujące. – mam chłopaka – kiedy dokończyłam swoją
wypowiedź zamilkłam i spojrzałam na Przemka, a jego wyraz twarzy w ogóle się
nie zmienił.
- I co z nim? – jeśli w jakikolwiek
sposób ruszyło go to co przed chwilą powiedziałam, to nie dał tego po sobie
poznać.
- No właśnie nic.. w sumie. Nie układa
nam się.
- A gdzie on teraz jest?
- W Bydgoszczy.
- Wow, daleko – bardziej niż to, że mam
chłopaka zaskoczyło Go, że jest on 400 km stąd. Tak, to z pewnością robiło
piorunujące wrażenie.
- No i to w cholerę. Miał przyjechać…
- Ale?
- Miał coś ważniejszego, jakiś projekt.
W ogóle nie wiem czemu o tym rozmawiamy, chcesz mnie wziąć na zmierzenia czy co
– zirytowałam się bo czułam się dziwnie rozmawiać z Przemkiem o Pawle.
Wiedziałam także, że wypiłam o jedno, może dwa piwa za dużo i zdecydowanie
powinnam zamknąć usta.
- Sama zaczęłaś ten temat, a poza tym
jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? Możesz ze mną o wszystkim porozmawiać – Przemek
nie dawał się podejść z żadnej strony, nawet kiedy na niego naskakiwałam, on
był opanowany i trzeźwo odbierał rzeczywistość. Nawet jak bardzo chciałam go
zdenerwować, a nie wiem czemu chciałam to zrobić, to mi się nie udawało i
jeszcze czułam się bardziej zażenowana niż wcześniej.
- A Ty cierpliwie wysłuchasz i
wesprzesz, jak na przyjaciela przystało – nie wiem skąd wziął się we mnie ten
ton, złość i w ogóle brak uprzejmości w Jego stronę. Działo się ze mną coś
dziwnego, czego nie potrafiłam określić.
- Tak, a nie chcesz tego?
- Głupia jestem, co? - nie znałam odpowiedzi na Jego pytanie, więc
postanowiłam zasłonić się swoim, ale nie wiedziałam po co to wszystko było.
- Nie, dlaczego tak mówisz? – Przemek
przystanął na chwilę i na Jego twarzy widziałam niepewność, zaskoczenie i
przede wszystkim spokój. On był dobrym psychoanalitykiem, rozmowa z nim
przypominała rozmowę z psychologiem.
- Robię z siebie idiotkę, Ty próbujesz
mi pomóc a ja się wściekam…
- Ciii, nie mów nic – chłopak podszedł
do mnie i nim się spostrzegłam przytulił mnie. Nie wiem czemu tego nie
przerwałam, chyba za dobrze było mi w Jego ramionach by to zrobić. Poczułam się
bezpiecznie, ale przede wszystkim akceptowana. Nie potrzebowałam więcej słów,
bo cała złość odeszła. Staliśmy tak kilka minut, a On ciągle mnie trzymał i
delikatnie głaskał po włosach i plecach, co było bardzo przyjemnie i co mnie
denerwowało, bo tak nie powinno być. Uścisk obcego chłopaka nie powinien był
sprawiać mi przyjemności. Odsunęłam się odrobinę od Niego, chociaż cały czas
pozostawaliśmy w uścisku i wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Powoli zbliżałam
swoją twarz do Jego, a On… uśmiechnął się i otworzył usta – Nie rób niczego,
czego później będziesz żałować. – po tych słowach wściekłam się jakby piorun we
mnie uderzył.
- Zostaw mnie, już sama trafię do
swojego domu! – nie czekałam na Niego, tylko pędem ruszyłam w stronę bloku w
który mieszkałam.
- Iza! – słyszałam za sobą Przemka,
przez co byłam przekonana, że biegł za mną, a wtedy i ja rzuciłam się przed
siebie. Biegłam z całych sił, dopóki… się nie przewróciłam i Przemek nie stanął
naprzeciwko mnie i wyciągnął u mnie dłoń, którą zlekceważyłam.
- Nie potrzebuję Twojej łaski! – moje
zdenerwowanie nadal nie opadało, a wręcz przeciwnie osiągało apogeum. Nie mogłam
uwierzyć, że zrobiłam z siebie taką kretynkę.
- Przestań krzyczeć, tylko daj sobie
pomóc – chłopak chwycił mnie za rękę a ja z całych sił wyrwałam ją z Jego objęć
i ponownie upadłam na ziemię. Już niczym się nie przejmowałam i tak byłam
idiotką, więc co za różnica, czy większą czy mniejszą.
- Idź sobie! – warknęłam na Niego jak
tylko mogłam a On obejrzał się dookoła siebie, jakby chcąc się upewnić, że nikt
za chwilę o coś Go nie oskarży, co akurat postanowiłam wykorzystać – Zaraz
zacznę krzyczeć, że na mnie napadłeś, więc spieprzaj! - On tak samo jak i ja,
wiedział, że nic innego mu nie pozostało, więc kręcąc głową, ale ze stoickim
spokojem zawrócił. A ja, nie patrząc jak daleko jest, po prostu wstałam i
poszłam do domu.
Woow, myslalam ze go pocaluje :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, dalej :D
Super! Myślę, że coś więcej wydarzy się między Przemkiem a Izą. Bo z Pawłem to chyba nie ma sensu... odleglośc, obowiązki które uniemożliwiają spotkania, poza tym dziecinne zachowanie obojga z nich. A Przemek wydaje się byc dobrym chłopakiem. Tylko że Iza zaczyna się robic podobna do Gośki z The experience ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny Monia :*
Nie rozumiem pewnej rzeczy. Zamiast się cieszyć, że ta część jest naprawdę genialna, to wyłania się w Tobie natura "Polaka" i narzekanie. To już naprawdę robi się nudne, jak każdy narzeka na Gosię i teraz przyrównuje ją do Izy. Dziewczyny mają zupełnie inne temperamenty i spojrzenia na świat, a wszyscy czepiają się jednego. Rozumiem, że komuś może nie pasować osoba Gosi, ale przecież ta dziewczyna nikomu nic złego nie zrobiła, nie zabiła, nie skrzywdziła, nie zdradziła a wszyscy mają z nią jakiś dziwny problem. Ona jest normalną osobą tak jak każdy z nas, też narzeka, ma lepsze lub gorsze dni, nie jest ideałem, ma wady (tak jak każdy z nas!) ale też mnóstwo zalet, ale jako "typowy polak" nie zauważacie tego.
UsuńTa część jest super i właśnie tą częścią zachęciłaś mnie do tego opowiadania! Kupiłaś mnie dokumentnie i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. A Iza ma po prostu charakter, jest żywiołowa jak na kobietę przystało :) / Domi
ale ja nie czaje czemu się plujesz ;/ i nie musisz się starac zrozumiec. nie narzekam tylko wyrażam swoje zdanie a to chyba różnica nie sądzisz? "wszyscy czepiają się jednego" powiedziałaś, ale ja nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy. Może są osoby którym Iza przypomina Gosię ale to chyba każdy postrzega to indywidualnie i nie możesz tego krytykowac. Zauważ, że ludzie mają też swoje zdanie i nie każdy jest jak to ujęłaś "typowym polakiem".
Usuńi jak w tym świecie byc sobą, kiedy każdemu coś nie pasuje... nawet wyrażanie swojego durnego zdania :(
Część jest genialna, pokazuje jaka naprawdę jest Iza. Na początku sceptycznie podchodziłam do jej osoby, ale z każdym rozdziałem zaczynam coraz bardziej lubić tą dziewczynę. Oczywiście są momenty, w których postąpiłabym inaczej niż dziewczyna, chociaż...? Też mam wybuchowy charakter, więc na pewno bym się z nią dogadała :D
OdpowiedzUsuńCo do Przemka, a Pawła. Paweł, możliwe dlatego, że tak mało jest go w opowiadaniu, nie wzbudza we mnie sympatii, a mogę wręcz powiedzieć, że go po prostu nie lubię. Może to się zmieni, może nie. Pożyjemy, zobaczymy.
Przemek jest bardzo fajną osobą, taką otwartą i radosną. Ma pasję, przyjaciół i mimo, iż wychowuje się w bogatej rodzinie, woda sodowa nie uderzyła mu do głowy i na każdego patrzy równo. Jeśli nie zamierzasz Izy połączyć w przyszłości z Przemkiem, to mam chociaż nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi.
Ale cicho, tak bardzo cichutko, będę liczyć, że czas spędzony razem zbliży ich do siebie. Ale cii.. To taka bardzo malutka nadzieja :D
Już nie umiem doczekać się kolejnej części, bo po tej zaczęłam być głodna na to opowiadania.
Życzę dużo weny
Pozdrawiam!
Mroczna
ta Iza jest porąbana, wścieka się, że Przemek jej nie pocałował, a jest z innym i ma do każdego pretensje -_-
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle, to..nie wiem czy tylko ja tak mam, ale strasznie mnie irytuje w twoich opowiadaniach to twoje: de facto, stricte, nota bene etc. - w ogóle jest to niepotrzebne.