poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Trudna rozłąka cz 5

Nocnym autobusem dotarłam na miejsce i powoli przechadzałam się wzdłuż ulicy. Nagle, przed samym wejściem na posesję Przemka, dopadły mnie wyrzuty sumienia. Zrozumiałam, że moje zachowanie względem Pawła było dziecinne. On się dobrze bawił, to ja też chciałam, przecież nie mogłam być gorsza od niego… A tak naprawdę tworzyliśmy jakąś chorą grę, a miłość nie jest żadną planszą, nie jest czymś, z czego można kpić, a my w sumie to robiliśmy. Obydwoje. Bałam się, że to, co oboje robiliśmy może zniszczyć nasz związek, albo doprowadzić go do takiego stanu, że nie będzie już o co walczyć.
Będąc na miejscu, głupio było mi po prostu zawrócić i sobie odejść. Postanowiłam wejść do środka, przynajmniej na jakąś godzinę, może dwie. Musiałam się zmierzyć ze sobą i sprawdzić, czy byłam na tyle silna, by dać radę to wszystko udźwignąć. Stojąc przed bramą zadzwoniłam domofonem i dosłownie po chwili ktoś wpuścił mnie do środka. Przekraczając próg bramy ujrzałam piękny, duży dom, który przypominał mi te w filmach. Nigdy nie byłam w takim otoczeniu a dom i otaczający go pięknie zaaranżowany ogród, śmiało mógł być podziwiany na ekranie. Rozglądałam się dookoła, nie mogłam przestać zachwycać się tym pięknem. Ktoś może pomyśleć, że to głupie, ale tam wszystko się zgadzało i było perfekcyjnie do siebie dobrane. Kolor oświetlenia podkreślał kolor kwiatów, drzewa stanowiły idealne tło do elewacji domu, który ocierał się o znamiona pałacyku.
- Hej – niedaleko mnie usłyszałam głos Przemka, który wyszedł zza domu i wzdłuż ścieżki szedł w moim kierunku. Uśmiechał się do mnie miło, a tym samym podarował mi trochę ciepła.
- Cześć, pięknie tutaj – powoli wracałam do przytomności i całej swojej uwagi nie skupiałam na otoczeniu.
- Dzięki, przekażę mamie. To ona o to wszystko dba. Chodź, wszyscy już są – chłopak podszedł do mnie bliżej i swoją prawą rękę położył mi na plecach i skierował w stronę, w którą powinnam była podążyć – Naprawdę cieszę się, że przyszłaś – ciężko było mi cokolwiek odpowiedzieć na te słowa, bo ja też się cieszyłam, że tam byłam, ale postanowiłam nadal trzymać dystans, którego skrócenie mogłoby się źle skończyć. Za domem paliło się już ognisko a otaczający nas ogród niczym nie odbiegał od tego sprzed domu. Wokół ogniska było sporo osób, rozpoznawałam w większości chłopaków z którymi poznałam się w parku, był tam Karol, Łukasz, Tomek, Krzysiek, Piotrek i Kuba, a także kilka dziewczyn, podejrzewałam, że są to partnerki wyżej wymienionych chłopaków.
- Iza, poznaj tą piękniejszą cześć naszej ekipy – Przemek przysunął się bliżej mnie i obdarzył mnie jak i całą resztę swoich gości pięknym uśmiechem, któremu nie sposób było się oprzeć – Daria, Alicja, Wiktoria, Magda i Klaudia – chłopak powoli i zgodnie z położeniem dziewczyn wymieniał ich imiona, a każda z nich po kolei podawała mi dłoń i się miło uśmiechała. Nie wiem czy nie wyolbrzymiałam, ale od tych wszystkich ludzi, a raczej może trafniej będzie jak powiem od „ekipy” bił ogrom pozytywnej energii.
- Cześć, Iza – udzielał mi się ich nastrój i moje skrępowania i lekki strach przed tak dużą liczbą nieznanych mi osób gdzieś zniknął.
- Co chcesz do picia? – przy mnie nadal stał Przemek i czułam, że bardzo zależało mu na tym, bym czuła się tam naprawdę dobrze.
- Może być to, co wszyscy – ponownie uśmiechnęłam się do kolegi, a on odszedł na chwilę zostawiając mnie samą z dziewczynami.
-Siadaj – jak dobrze pamiętam, to odezwała się do mnie Magda, która przesunęła się na ławce tak, by znalazło się dla mnie miejsce.
- Długo się znasz z Przemkiem? – tym razem to chyba Alicja zwróciła się do mnie  i w zachowaniu dziewczyn zauważałam, chęć poznania się. Nie wiem, może kogoś to nie dziwi tak jak mnie, natomiast na początku obawiałam się, że będę traktowana jako intruz, jak ktoś obcy, chcący wniknąć w ich grupę.
- Zaledwie kilka dni. Robiłam zdjęcia w skate parku i tam się poznaliśmy. – czułam się trochę skrępowana, że tak dużo par oczu było zwróconych w moją stronę, lecz pierwsze koty za płoty.
- Aaaa, to Ty jesteś autorką tych zdjęć. Chłopaki nam pokazywali, naprawdę są świetne.
- Tak to ja. – odczuwałam czerwienienie się na twarzy i na szczęście obok mnie znalazł się już Przemek, który podał mi piwo i zajął miejsce obok. Wszyscy siedzieliśmy w okręgu i ogrzewaliśmy się ciepłem ognia i później skupiliśmy się na naprawdę luźnych rozmowach, w których brałam udział. Nie myliłam się, oni wszyscy byli bardzo pozytywni i otwarci. Cały czas się przekomarzali, dogryzali sobie i żartowali, a ja przez ten jeden wieczór uśmiałam się tak, jak nigdy w życiu. Smażenie kiełbas na patyku przywołało wspomnienia z dzieciństwa i poczułam się jak beztroski dzieciak, a co gorsza, nie chciałam wracać do teraźniejszości.
- Pomożesz mi przynieść napoje? – kiedy nasz zewnętrzny barek został opróżniony do cna, Przemek zwrócił się z uśmiechem w moją stronę a ja od razu wstałam otrzepując ubranie i ruszyliśmy w kierunku domu.
- Masz naprawdę cudownych przyjaciół – byłam pod ogromnym wrażeniem ich przyjaźni i tego, jak przy niewielkim nakładzie pracy można się świetnie bawić.
- Ty też już należysz do tego grona.
- Ale ja nie wiem….
- Ale ja wiem, ok?  Zobacz, pasujesz tutaj i wszyscy Cię polubili – kiedy byliśmy w kuchni, chłopak przystanął naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi oczami. Później przeniosłam wzrok na Jego włosy, które były w niesfornym ładzie, ale ich kolor ciemnego blondu idealnie pasował do oczu, jak i miodowego koloru skóry.
- Naprawdę myślisz, że pasuję do Was? – na początku Przemek wydawał się nie wiedzieć o co mi chodzi, dlatego postanowiłam kontynuować, zanim cokolwiek padłoby z Jego ust – mówię o tym, że nie chodzę do prywatnej szkoły, nie mam…
- Przestań, zanim powiesz o kilka słów za dużo, ok? Naprawdę uznam, że tego nie słyszałem bo nie chcę się na Ciebie obrazić – ton głosu chłopaka był stanowczy, ale to nie wykluczało Jego uśmiechu na twarzy. Wiedziałam, że palnęłam ogromną gafę i nawet nie wiem czemu to powiedziałam. Nie uważałam ich za bogatych, rozpieszczonych dzieciaków.
- Przepraszam, to pewnie przez ten alkohol.
- Z pewnością. A teraz, bierz te puszki i chodź – jak powiedział, tak też zrobiłam. Przemek bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, bo pomimo ostrego tonu cały czas się uśmiechał, wydawał się być wyrozumiały i bardzo dobrze wychowany. Jak wróciliśmy do pozostałych osób, bawiliśmy się naprawdę dobrze. Śpiewaliśmy, jedliśmy, piliśmy. Chłopaki co rusz się wygłupiali i parodiowali nasze tańce. Ja prawie cały czas pozostawałam przy Przemku, siedzieliśmy obok siebie, razem tańczyliśmy, dużo rozmawialiśmy itd. Czułam się przy nim bardzo bezpiecznie i pomiędzy nami tworzyła się nić porozumienia. Nie chodzi mi o miłość, bo to uczucie było zarezerwowane dla Pawła, lecz nie wiem… Przemek miał w sobie coś magnetycznego, intrygującego. Nie odczuwałam mijającego czasu. Dopiero po godzinie 3 w nocy, byliśmy zmęczeni, a to zmęczenie głównie było spowodowane alkoholem. Karol i Piotrek z dziewczynami mieszkają kilka domów od Przemka, więc wraz z swoimi dziewczynami ruszyli w stronę swoich domów. Wiktoria i Klaudia wraz z chłopakami zamówili sobie taksówkę, a ja zostałam tylko z Przemkiem, Kubą, Krzyśkiem i Magdą.
- Ja też się będę zbierać – było już naprawdę późno, a grono osób naprawdę się zawęziło i czułam, że była już na mnie pora.
- Zostań jeszcze – Przemek jako pierwszy zareagował na moje słowa i uśmiech z Jego twarzy momentalnie zniknął. Po raz pierwszy tego wieczoru miał tak poważną minę.
- Późno już jest, ale naprawdę bawiłam się wyśmienicie – próbowałam jakoś rozładować napięcie, uśmiechem chciałam przywrócić uśmiech na twarzy kolegi, ale słabo mi to wychodziło.
- Naprawdę nie zostaniesz jeszcze pół godziny? Możesz nawet spać u mnie, jest dużo wolnego miejsca – spoglądając na dom wiedziałam, że pomieściłby on nawet dwadzieścia osób, lecz to właśnie była ta granica, której nie chciałam przekroczyć.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
- Jesteś częścią tej paczki i tak jak oni – wtedy wskazał ręką na przyjaciół, którzy ledwo co kontaktowali – tak samo i ty, możesz spać u mnie. Nie zostawiaj mnie z tym samego – dopiero wtedy, gdy chłopak zmienił taktykę uśmiechnął się do mnie. Nie wiedziałam co zrobić, bo z jednej strony nie powinnam była zostawać a z drugiej… byłam zobowiązana mu pomóc.
- Pomogę Ci, ale później wrócę do domu. Nie chcę by mama się martwiła – nie uprzedziłam swojej rodzicielki, że nie wrócę na noc, więc nie mogłam tego zrobić.
- Okej, to chodź najpierw położymy ich spać, a później Cię odprowadzę i to bez dyskusji – wiedziałam, że nie ma co polemizować z chłopakiem, więc się tylko uśmiechnęłam i zabraliśmy się za sprzątanie. Najpierw zaprowadziliśmy pół przytomnych przyjaciół do domu i położyliśmy ich w pokoju gościnnym, który nota bene  był ogromny i bardzo ładny. A zaraz po tym posprzątaliśmy wszystkie puszki, talerze, opakowania itp. O godzinie 4 wszystko było ogarnięte a my szliśmy w kierunku mojej dzielnicy.
- Naprawdę nie musisz mnie odprowadzać – cicho zwróciłam się w stronę Przemka, po którym nie było widać ani zmęczenia ani działania alkoholu.
- Chcę, bo nie chcę żeby coś złego Ci się stało.
- Dzięki, zarówno za to, jak i zaproszenie. Poczułam się jak w dzieciństwie, zero problemów, obowiązków, zmartwień. – mój słowotok spowodowany alkoholem nie działał na moją korzyść, zamiast trzymać język za zębami, zbierało mi się na rozmowy.
- A co się trapi?
- Miłość… nie mówiłam Ci bo w sumie nie było kiedy – Boże, jak to głupio brzmi „nie było kiedy”. Powinnam była powiedzieć „nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć” a ja coraz to bardziej pogrążałam siebie. Rozmawialiśmy tak długi czas, wczoraj, dzisiaj.. a ja mówię, że nie było kiedy. Wiem, żenujące. – mam chłopaka – kiedy dokończyłam swoją wypowiedź zamilkłam i spojrzałam na Przemka, a jego wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił.
- I co z nim? – jeśli w jakikolwiek sposób ruszyło go to co przed chwilą powiedziałam, to nie dał tego po sobie poznać.
- No właśnie nic.. w sumie. Nie układa nam się.
- A gdzie on teraz jest?
- W Bydgoszczy.
- Wow, daleko – bardziej niż to, że mam chłopaka zaskoczyło Go, że jest on 400 km stąd. Tak, to z pewnością robiło piorunujące wrażenie.
- No i to w cholerę. Miał przyjechać…
- Ale?
- Miał coś ważniejszego, jakiś projekt. W ogóle nie wiem czemu o tym rozmawiamy, chcesz mnie wziąć na zmierzenia czy co – zirytowałam się bo czułam się dziwnie rozmawiać z Przemkiem o Pawle. Wiedziałam także, że wypiłam o jedno, może dwa piwa za dużo i zdecydowanie powinnam zamknąć usta.
- Sama zaczęłaś ten temat, a poza tym jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? Możesz ze mną o wszystkim porozmawiać – Przemek nie dawał się podejść z żadnej strony, nawet kiedy na niego naskakiwałam, on był opanowany i trzeźwo odbierał rzeczywistość. Nawet jak bardzo chciałam go zdenerwować, a nie wiem czemu chciałam to zrobić, to mi się nie udawało i jeszcze czułam się bardziej zażenowana niż wcześniej.
- A Ty cierpliwie wysłuchasz i wesprzesz, jak na przyjaciela przystało – nie wiem skąd wziął się we mnie ten ton, złość i w ogóle brak uprzejmości w Jego stronę. Działo się ze mną coś dziwnego, czego nie potrafiłam określić.
- Tak, a nie chcesz tego?
- Głupia jestem, co?  - nie znałam odpowiedzi na Jego pytanie, więc postanowiłam zasłonić się swoim, ale nie wiedziałam po co to wszystko było.
- Nie, dlaczego tak mówisz? – Przemek przystanął na chwilę i na Jego twarzy widziałam niepewność, zaskoczenie i przede wszystkim spokój. On był dobrym psychoanalitykiem, rozmowa z nim przypominała rozmowę z psychologiem.
- Robię z siebie idiotkę, Ty próbujesz mi pomóc a ja się wściekam…
- Ciii, nie mów nic – chłopak podszedł do mnie i nim się spostrzegłam przytulił mnie. Nie wiem czemu tego nie przerwałam, chyba za dobrze było mi w Jego ramionach by to zrobić. Poczułam się bezpiecznie, ale przede wszystkim akceptowana. Nie potrzebowałam więcej słów, bo cała złość odeszła. Staliśmy tak kilka minut, a On ciągle mnie trzymał i delikatnie głaskał po włosach i plecach, co było bardzo przyjemnie i co mnie denerwowało, bo tak nie powinno być. Uścisk obcego chłopaka nie powinien był sprawiać mi przyjemności. Odsunęłam się odrobinę od Niego, chociaż cały czas pozostawaliśmy w uścisku i wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Powoli zbliżałam swoją twarz do Jego, a On… uśmiechnął się i otworzył usta – Nie rób niczego, czego później będziesz żałować. – po tych słowach wściekłam się jakby piorun we mnie uderzył.
- Zostaw mnie, już sama trafię do swojego domu! – nie czekałam na Niego, tylko pędem ruszyłam w stronę bloku w który mieszkałam.
- Iza! – słyszałam za sobą Przemka, przez co byłam przekonana, że biegł za mną, a wtedy i ja rzuciłam się przed siebie. Biegłam z całych sił, dopóki… się nie przewróciłam i Przemek nie stanął naprzeciwko mnie i wyciągnął u mnie dłoń, którą zlekceważyłam.
- Nie potrzebuję Twojej łaski! – moje zdenerwowanie nadal nie opadało, a wręcz przeciwnie osiągało apogeum. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiłam z siebie taką kretynkę.
- Przestań krzyczeć, tylko daj sobie pomóc – chłopak chwycił mnie za rękę a ja z całych sił wyrwałam ją z Jego objęć i ponownie upadłam na ziemię. Już niczym się nie przejmowałam i tak byłam idiotką, więc co za różnica, czy większą czy mniejszą.

- Idź sobie! – warknęłam na Niego jak tylko mogłam a On obejrzał się dookoła siebie, jakby chcąc się upewnić, że nikt za chwilę o coś Go nie oskarży, co akurat postanowiłam wykorzystać – Zaraz zacznę krzyczeć, że na mnie napadłeś, więc spieprzaj! - On tak samo jak i ja, wiedział, że nic innego mu nie pozostało, więc kręcąc głową, ale ze stoickim spokojem zawrócił. A ja, nie patrząc jak daleko jest, po prostu wstałam i poszłam do domu. 

6 komentarzy:

  1. Woow, myslalam ze go pocaluje :)
    Świetne, dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Myślę, że coś więcej wydarzy się między Przemkiem a Izą. Bo z Pawłem to chyba nie ma sensu... odleglośc, obowiązki które uniemożliwiają spotkania, poza tym dziecinne zachowanie obojga z nich. A Przemek wydaje się byc dobrym chłopakiem. Tylko że Iza zaczyna się robic podobna do Gośki z The experience ;/
    Pozdrawiam i życzę weny Monia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem pewnej rzeczy. Zamiast się cieszyć, że ta część jest naprawdę genialna, to wyłania się w Tobie natura "Polaka" i narzekanie. To już naprawdę robi się nudne, jak każdy narzeka na Gosię i teraz przyrównuje ją do Izy. Dziewczyny mają zupełnie inne temperamenty i spojrzenia na świat, a wszyscy czepiają się jednego. Rozumiem, że komuś może nie pasować osoba Gosi, ale przecież ta dziewczyna nikomu nic złego nie zrobiła, nie zabiła, nie skrzywdziła, nie zdradziła a wszyscy mają z nią jakiś dziwny problem. Ona jest normalną osobą tak jak każdy z nas, też narzeka, ma lepsze lub gorsze dni, nie jest ideałem, ma wady (tak jak każdy z nas!) ale też mnóstwo zalet, ale jako "typowy polak" nie zauważacie tego.
      Ta część jest super i właśnie tą częścią zachęciłaś mnie do tego opowiadania! Kupiłaś mnie dokumentnie i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. A Iza ma po prostu charakter, jest żywiołowa jak na kobietę przystało :) / Domi

      Usuń
    2. ale ja nie czaje czemu się plujesz ;/ i nie musisz się starac zrozumiec. nie narzekam tylko wyrażam swoje zdanie a to chyba różnica nie sądzisz? "wszyscy czepiają się jednego" powiedziałaś, ale ja nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy. Może są osoby którym Iza przypomina Gosię ale to chyba każdy postrzega to indywidualnie i nie możesz tego krytykowac. Zauważ, że ludzie mają też swoje zdanie i nie każdy jest jak to ujęłaś "typowym polakiem".

      i jak w tym świecie byc sobą, kiedy każdemu coś nie pasuje... nawet wyrażanie swojego durnego zdania :(

      Usuń
  3. Część jest genialna, pokazuje jaka naprawdę jest Iza. Na początku sceptycznie podchodziłam do jej osoby, ale z każdym rozdziałem zaczynam coraz bardziej lubić tą dziewczynę. Oczywiście są momenty, w których postąpiłabym inaczej niż dziewczyna, chociaż...? Też mam wybuchowy charakter, więc na pewno bym się z nią dogadała :D
    Co do Przemka, a Pawła. Paweł, możliwe dlatego, że tak mało jest go w opowiadaniu, nie wzbudza we mnie sympatii, a mogę wręcz powiedzieć, że go po prostu nie lubię. Może to się zmieni, może nie. Pożyjemy, zobaczymy.
    Przemek jest bardzo fajną osobą, taką otwartą i radosną. Ma pasję, przyjaciół i mimo, iż wychowuje się w bogatej rodzinie, woda sodowa nie uderzyła mu do głowy i na każdego patrzy równo. Jeśli nie zamierzasz Izy połączyć w przyszłości z Przemkiem, to mam chociaż nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi.
    Ale cicho, tak bardzo cichutko, będę liczyć, że czas spędzony razem zbliży ich do siebie. Ale cii.. To taka bardzo malutka nadzieja :D
    Już nie umiem doczekać się kolejnej części, bo po tej zaczęłam być głodna na to opowiadania.
    Życzę dużo weny
    Pozdrawiam!
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
  4. ta Iza jest porąbana, wścieka się, że Przemek jej nie pocałował, a jest z innym i ma do każdego pretensje -_-
    a tak w ogóle, to..nie wiem czy tylko ja tak mam, ale strasznie mnie irytuje w twoich opowiadaniach to twoje: de facto, stricte, nota bene etc. - w ogóle jest to niepotrzebne.

    OdpowiedzUsuń