czwartek, 11 grudnia 2014

The experience cz 191 1/2

Budząc się rano, przez chwilę straciłam poczucie tego, co miało wczoraj miejsce, natomiast kiedy spojrzałam na Kamila, który już nie spał, a bacznie mi się przyglądał, wszystko wróciło. Poczułam się delikatnie zawstydzona tym, że byłam bez makijażu, rozczochrana, w zwykłej pidżamie a on już przede mną się obudził i byłam obiektem jego spojrzeń.
- Dzień dobry – głos Kamila był najpiękniejszą melodią, która mogła dojść do mych uszu. Tak niewiele wystarczyło abym poczuła się szczęśliwa. Zachowałam się trochę jak dzieciak, ponieważ szczelnie zakryłam się kołdrą, niemalże nie było mnie widać i wtuliłam się w Kamila, by jak najdłużej móc czuć jego ciepło – Widzę, że komuś tutaj nie chcę się wstawać – chłopak objął mnie ramieniem i mocniej do siebie przytulił. Była już w sumie zima, zaczynał się grudzień a ja w letniej pidżamce, więc było mi trochę chłodno.
- Tak mi się dobrze spało – zapragnęłam by  zawsze tak było. Codziennie chciałam zasypiać w rytmie bicia jego serca i budzić się z jego głosem. Niczego tak bardzo nie pragnęłam jak tego. To stwierdzenie o dziwo mnie nie przestraszyło.
- To pewnie przez ten alkohol, który wczoraj wypiłaś -  poczucie humoru nie opuszczało Kamila, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to po prostu była jego naczelna cecha.
- Zapewne – nie chciałam dochodzić do prawdy,  śmieszniej było przytaknąć Kamilowi i nie mówić na głos, że to dzięki jego obecności, było tak dobrze. – A tobie jak się spało? – to była nasza pierwsza „wspólna” noc, pierwszy raz tak długo spędziliśmy ze sobą czas. Dla mnie ta sytuacja też była nowa, ale chyba bardziej powinna być dla niego, bo to w końcu on spał u mnie.
- Dobrze, przez te opary też szybko zasnąłem – zaśmiałam się pod nosem na dźwięk jego wypowiedzi.
- A podobno mieliśmy być szczerzy, nie wychodzi nam to – przypomniałam sobie naszą nocną, dosyć poważną rozmowę. Tak naprawdę robiliśmy wszystko odwrotnie, ale z dużą dawką humoru.
- Jesteśmy do dupy – to skwitowanie chłopaka było kwintesencją tej rozmowy. Nie mogliśmy przestać się śmiać, a ja poczułam się spokojna o swoją przyszłość. Byłam szczęśliwa, zauroczona, być może znowu zakochana, nie wiem co to było, ale mogłoby być tego więcej i trwać wiecznie. Przytuliłam się do Kamila, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, ale nie spuszczałam z niego wzroku. Uwielbiałam patrzeć w jego oczy, wiedziałam wtedy, że naprawdę istniał. – Jesteś wspaniała, wiesz? – Kamil głaskał mnie po prawym boku, co rusz zahaczając o moją pierś, co w ogóle mi nie przeszkadzało.
- Wiem, że ty jesteś moim skarbem – lekko uśmiechnęłam się do niego całując go w tors. Uśmiech na jego twarzy był wart miliony, czułam, że akurat ten rodzaj uśmiechy był przeznaczony tylko dla mnie.
- Opowiesz mi o tym? – chłopak podciągnął moją koszulkę i naszym oczom ukazał się mój tatuaż. W normalniej sytuacji, albo może inaczej, w każdej innej sytuacji poczułabym się skrępowana tą mini nagością, chociaż było tylko widać skrawek mojego ciała, lecz Kamil powodował, że czułam się bezpiecznie i nie miałam powodów by się zakrywać, czy przerywać jego ciepłego muskania palcami mojego tatuażu. Ciepło jego dłoni było bardzo przyjemne.
- Filozofia jest prosta, jest on wyrazem mojej nieskończonej miłości i tęsknoty do Maćka, chciałam nie tylko nosić go w sercu, ale i także pod nim, jakby zawsze miał mi przypominać o tych wspomnieniach, każdej jego cesze i o tym, czego mnie nauczył. To taki rodzaj wsparcia, wiesz, jakbym miała wylądować gdzieś na bezludnej wyspie, albo w jakimś gruzowisku, to nigdy nie będę sama, on zawsze będzie ze mną – mój tatuaż przedstawiał znak nieskończoności z literą M po jednej stronie. Był dla mnie najcenniejszą wartością, nic się z nim nie równało i najważniejsze było to, że nikt nie mógł mi go odebrać.
- Bolało?
- Nie, to było przyjemne, chociaż czasem jak igła najeżdżała na żebra to było to momentami nieprzyjemne, ale chyba nic nie miało znaczenia w obliczu, że to miała być integralna część mnie, jakby to właśnie on mnie identyfikował – uwielbiałam mówić o tatuażu, byłam niesamowicie dumna z siebie, że się odważyłam i wiedziałam, że choćby nie wiem co się działo, nic nie sprawi, że zacznę go żałować.
- Mówisz o nim z taką miłością… - Kamil miał taki spokojny i opanowany wyraz twarzy, jakby był rozmarzony.
- Bo jest zrobiony z miłości. – po tych słowach Kamil przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta swoimi. Ciepło jego dotyku i spokój bijący z jego ciała był oazą, schronieniem i gwarantem, że choćby spadła bomba, albo zaczął się trzęść świat, to on swoją osobą sprawi, że nic mi się nie stanie i każda opresja będzie do pokonania.
- Idę zrobić śniadanie, jakieś specjalne życzenia? –  uśmiechem spojrzałam na Kamila, który nadal leżał rozmarzony. Nie przerwałabym tej czułości gdyby nie burczenie w brzuchu a nauczona doświadczeniem, nie chciałam tego bagatelizować.
- Żadnych, ale pójdę ci pomóc – nadal pozostawaliśmy w swoich pozycjach, co wynikało z naszego ogromnego lenistwa.
- A ty nie musisz iść dzisiaj do pracy? – zastanawiało mnie to, czy Kamil nie będzie miał problemów, że tak długo u mnie został, co prawda nie wiedziałam, która była godzina, ale przeczuwałam, że nie było jakoś wcześnie.
- Racja, widzisz dziewczyno? Przy tobie zapominam o całym świecie – cieszyłam się, że nie widział wyrazu mojej twarzy, którą zawładnął najszerszy uśmiech. Kamil lekko się poderwał i złapał za telefon.
- To ja idę zrobić śniadanie, a ty załatw co masz załatwić i zaraz wrócę. – podniosłam się z łóżka i dałam mu buziaka w usta i zniknęłam za drzwiami pokoju. Miałam ochotę krzyczeć, bo byłam taka szczęśliwa, ale wiedziałam, że jak to zrobię to ktoś może ukraść mi moje szczęście. Chciałam by ono należało tylko do mnie, chciałam mieć je tylko dla siebie i ciągle przy sobie, by je strzec i ciągle móc się na nie patrzeć, by kiedyś całkowicie w nie uwierzyć.
W kuchni  nikogo nie spotkałam, podejrzewałam, że tata był już w pracy a Marcin raczej jeszcze spał o ile w ogóle był w domu. Wyciągnęłam tacę i na niej układałam produkty – rogaliki, masło, wędlinę, ser, pomidora, ogórka. Wzięłam także sok i powędrowałam do góry. Tak naprawdę moje przygotowania nie trwały nawet dziesięciu minut, lecz chciałam jak najszybciej dotrzeć na górę, by czasem  nie okazało się, że to był tylko sen,
- Jesteś – zwróciłam się do chłopaka, który akurat  kiedy weszłam do pokoju, kończył się ubierać.
- Myślałaś, że ucieknę? – odebrał ode mnie tacę i postawił na stoliku.
- Bałam się, że to sen. Chodź zjemy w łóżku – zaśmiałam się do niego, bo zawsze chciałam jeść  śniadania ze swoim mężczyzną w łóżku. To było takie romantyczne i magiczne.
- Nie boisz się, że później będziesz spała na okruchach, które będę cię drapały w tyłek? – rzadko kiedy romantyzm był spójny z rozsądkiem, ale nie obchodziło mnie to. Liczyła się tylko chwila a to był tylko nic nieznaczący skutek uboczny. Usiedliśmy po turecku na łóżku rozdzieleni tacą i wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
- Kiedy będę spała z tobą, to nic poza tobą nie będzie mnie obchodziło – byłam pod wrażeniem swojej szczerości. Przy nim byłam kimś innym, może wreszcie byłam sobą.
- Schlebiasz mi. Smacznego – nie mogłam oderwać oczu od jego uśmiechu i wyrazu twarzy. To było coś pięknego, wiem, że mówiłam to już z tysiąc razy, ale mogłam patrzeć na niego godzinami.
- Nie ruszaj się – wpadłam na jakże genialny pomysł i szybko poderwałam się z łóżka i podeszłam do komody, wyciągając z niej aparat fotograficzny. Wróciłam do chłopaka, żeby uwiecznić tą chwilę.
- Ale ja nie jestem fotogeniczny –Kamil zaczął marudzić, zasłaniać się rękoma, ale mnie to nie obchodziło. Musiałam mieć pamiątkę, musiałam mieć swój talizman i jego zawsze przy sobie.
- Jesteś kapryśnym chłopakiem – robiłam mu kilka zdjęć, później razem ustawiliśmy się do zdjęcia, a gdy sesja fotograficzna dobiegła końca, zajęliśmy się jedzeniem. – Masz dzisiaj wolne?  
- A co miał dziadek powiedzieć, kiedy powiedziałem, że dziewczyna nie chce wypuścić mnie z łóżka? Zrozumiał, że będzie miał na sumieniu złamane serce – Kamil prawie niewzruszony wypowiedział te słowa, a ja znowu padłam ofiarą jego żartów. Uwielbiałam je, pomimo, że stroił je ze mnie.
- Głupek z ciebie – kręciłam głową w odpowiedzi na jego słowa. Resztę śniadania jedliśmy cały czas się przekomarzając i wspominając wczorajszy wieczór, a raczej noc w klubie, która była bardzo miła, oboje wytańczyliśmy się za wszystkie czasy i świetnie bawiliśmy się tylko w swoim towarzystwie.
- Pójdę się ubrać, poczekasz? – za każdym razem kiedy zostawiałam go chociażby na chwilę, bałam się, że pryśnie, ucieknie…
- Nigdzie się nie wybieram – uraczył mnie krótkim całusem i zniknęłam w garderobie, tym razem zamykając za sobą drzwi. Ubrałam zwykłe jeansy i sweter a’la nietoperz, w czarno-białe paski. Gdy byłam gotowa, Kamil akurat przeglądał mój album ze zdjęciami. Usiadłam obok niego i opierając głowę na jego ramieniu i także wpatrywałam się te zdjęcia, które były zrobione przed kilkoma laty.
- Byłaś taka szczęśliwa – Kamil nie patrzył na mnie, ale co rusz przewracał kolejną stronę w albumie i widziałam także, że uśmiechał się sam do siebie.
- Teraz też jestem, tak samo jak wtedy – sama zaskoczyłam siebie tym wyznaniem, ale naprawdę tak było. Nie skupiałam się na cierpieniu, żałobie, tęsknocie. Te uczucia po prostu gdzieś we mnie były, ale nauczyłam się z nimi żyć, już nie były na pierwszym planie.
- Już tak nie boli?
- Boli, ale jest to gdzieś obok – nie umiałam mu wyjaśnić, gdzie podziało się to uczucie, bo sama nie wiedziałam.
- Opowiesz mi o nim? – wtedy dopiero spojrzał na mnie i ciągle miał ten swój wrodzony spokój. Zaskoczył mnie swoimi słowami, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- Naprawdę chcesz? – dziwiłam się jego prośbie, to było dla mnie coś zupełnie nowego, a poza tym, było zmierzeniem się ze sobą. Kamil kiwnął głową i powrócił do oglądania albumu, a ja ponownie położyłam głowę na jego ramieniu – Zaskoczyłeś mnie.  Nikt w mojej obecności nie wspomina o Maćku, każdy unika tego tematu jak ognia. Rodzice, Marcin, przyjaciele, dziadkowie… A ja… chcę o nim mówić, chcę wspominać by tylko nie zapomnieć o jego barwie głosu, kolorze oczu, zapachu, cieple ciała… Ja wiem, że on mnie nie opuścił, że jest przy mnie, czuję to w każdej chwili – trochę było mi ciężko a w oczach pojawiła się wilgoć, ale byłam w stanie to pokonać. Z drugiej strony cieszyłam się na słowa Kamila. Nie sądziłam, że będzie chciał tego słuchać. To było całkiem odmienne zachowanie po tym, czego wymagał ode mnie Bartek i każda inna osoba, która przeżyła śmierć Maćka.
- Jesteś dla mnie ważna i chcę z tobą o tym rozmawiać, tylko wtedy mogę starać się ciebie zrozumieć, twoją tęsknotę, ból i miłość. Ja wiem, że nigdy nie będę w stanie poczuć tego samego co ty, nigdy nie będę wiedział jak cię to boli, ale z każdym słowem mogę zbliżyć się do tego. Chcę być przy tobie i chcę wiedzieć co tam siedzi w środku, ale także byś miała poczucie, że zawsze o wszystkim możesz ze mną porozmawiać – zanim zaczęłam mówić dalej, Kamil wyjaśnił mi po co ta rozmowa, a mnie przypomniało to trochę rozmowę terapeutyczną. Kamilowi nie zależało tylko na dobrych wrażeniach, ale głównie chciał mnie lepiej poznać, zrozumieć, by stworzyć wspaniały związek.
- Polubiłby cię, wiesz?
- Skąd ta myśl? - Kamil nie przestawał się na mnie patrzeć, zamknął też album, jakby chciał skupić się tylko na mnie. Złapałam go za dłoń i mocno się jej trzymałam.
- Bo jesteś inny, nie myślisz o zmienianiu mnie, tylko akceptujesz z tym całym bałaganem. Nie wypierasz tego, że jestem pokiereszowana, tylko dajesz możliwość uleczenia, ujścia temu wszystkiemu. On też tak robił. To dziwne, ale macie ze sobą tyle wspólnego…. Dla Maćka byłam najważniejsza, gdy robiłam coś głupiego, złościł się na mnie, naprawdę się wściekał, aż piana leciała mu z ust – oboje zaśmialiśmy się na te słowa, a ja przypominałam sobie zdarzenia z przeszłości – a  potem przychodził i pozwalał mi żyć po swojemu, ale pod warunkiem, że on będzie obok. Zawsze był, nawet jak zachowywałam się jak kretynka i nie chciałam nikogo słuchać. Dużo ze mną rozmawiał, w sumie każdego dnia spędzaliśmy kilka godzin na rozmowach, o byle głupstwach, przyszłości… a teraz jesteś ty. Wiesz co bym mu powiedziała jakbym przypadkowo spotkała go na ulicy i okazałoby się, że nie umarł, ale wyjechał? Pierwsze co bym powiedziała to, że „Poznałam kogoś, ma na imię Kamil i koniecznie musisz go poznać”. A później opowiadałabym mu o tobie. Wiem, że byłby szczęśliwy widząc mnie obok ciebie, byłby zadowolony, że jesteś taki dobry i spokojny, cierpliwy dla mnie. Pewnie zabrałby cię na piwo albo na tor samochodowy by się bardziej z tobą skumplować. Na pewno by cię straszył i starał wzbudzić respekt co do swojej osoby, ale w głębi wiedziałby, że jesteś dobrym chłopakiem. -  nie mogłam przestać się uśmiechać, a ochota upuszczenia kilku łez już dawno odeszła.
- Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. I jeszcze ten uśmiech – Kamil przytulił mnie mocno do siebie a ja… No właśnie. Tego potrzebowałam. Jego potrzebowałam do życia. Nie znałam go długo, nie znałam wszystkim wad i zalet, nawyków i rytuałów, ale już był dla mnie kimś naprawdę ważnym.  
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Jasne – chłopak naturalnie na mnie spojrzał i może lekko zaskoczony.  
- Nie obiecuj, że nigdy mnie nie opuścisz, nie mów, że będziemy razem na zawsze, po prostu bądź i czuwaj - wpatrywałam się w jego oczy, a w środku miałam wielkie oczekiwania, nadzieje, ale nie można było przewidzieć pewnych spraw czy biegu wydarzeń. Tu słowa przestawały mieć znaczenie, a najbardziej liczyły się czyny.
- Dobrze, wiedz, że naprawdę mi na tobie zależy i szybko z ciebie nie zrezygnuję – mówił poważnym głosem, a na twarzy malowało się skupienie. Uwierzyłam mu.
- Chyba się zakochuję w tobie – nie wiem co mnie podkusiło do tego wyznania, czy udzielił mi się ten romantyzm, ta szczerość, ale nie mogłam tego ukryć. Tliła się we mnie myśl, że może on nie czuje tego samego co ja czuję, ale postanowiłam zaryzykować i już dłużej nie ukrywać swoich uczuć.
- Chyba ja też – Kamil cicho wypowiedział te słowa po czym przybliżył się do mnie składając pocałunek na moich ustach. Nie chciałam by się kiedyś skończył, nie chciałam przerywać, odklejać się. Chciałam zostać tak na zawsze.  Budować z nim nasze wspólne życie, pokonywać problemy, budować wspomnienia… Nigdy nie przestawać czuć tego ciepła. Kamil delikatnie położył mnie na łóżku i pieścił moje usta.
- To co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem? – spojrzałam na Kamila, który właśnie odkleił ode mnie swoje usta i zwisał nade mną jakby chciał chronić mnie przed całym światem.
- Dzisiaj zdaję się na ciebie, tylko proszę, oszczędź mi spotkania z którymś z twoich byłych – nie trudno było się domyślić o co chodziło Kamilowi. Ostatnio ciągle ktoś nam przeszkadzał.
- No proszę, zazdrośnik z ciebie – nie mogłam przestać się uśmiechać na to stwierdzenie. Kamil miał w sobie inny rodzaj zazdrości niż Bartek, który był zaborczy, nerwowy i nie ufał mi, a Kamil, był cierpliwy i ufał, chociaż nie znosił tego, jak wokół mnie kręcił się ktoś, kto tylko teoretycznie mógł mu zagrozić, co obracał w żart.
- I kto to mówi. Mam ci coś przypomnieć? – chłopak przybliżył się do mnie i zaczął mnie delikatnie łaskotać. No tak, ja też  byłam o niego zazdrosna, czego próbkę miał w klubie.
- Przestań się pastwić nade mną – zanosząc się śmiechem chciałam by skończył to, co robił. Przerwało nam pukanie do drzwi i dopiero wtedy uwolniłam się z objęć Kamila. – Proszę.
- Hej, a ja się zastanawiałem czemu tak ci wesoło – naszym gościem okazał się Marcin, który był lekko zaskoczony obecnością Kamila.
- No widzisz, znęca się nade mną i nie daje mi spokoju – z uśmiechem spojrzałam na Kamila, który też miał pogodną twarz.
- To ja nie będę wam przeszkadzał – wydawało mi się, że Marcin czuł się trochę skrępowany, ale przecież nie miał do tego powodów, byliśmy ubrani i w normalnych pozycjach.
- Nie uratujesz mnie od niego? – podeszłam do brata robiąc smutną i rozżaloną minę.
- Póki nie płaczesz, to nie. Trzymajcie się – brat przytulił mnie i ucałował w czoło, a ja zobaczyłam, że był szczęśliwy i taki spokojny. Kiedy wyszedł stanęłam naprzeciwko Kamila, a on podniósł się z łóżka i dokładnie przyglądał się mojej twarzy.
- Czyli teraz jesteś tylko moja – chłopak przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował w szyję, a ja czułam motylki w brzuchu, szczęście, radość, euforię. Nie ogarniałam tego wszystkiego co się ze mną działo.
- Koniec tych czułości, zbieramy się – uderzyłam go lekko w ramię i odsunęłam się od niego.  Pomimo, że było przyjemnie, to nie chciałam marnować całego dnia na siedzenie w domu. Już się od tego odzwyczaiłam.
- To najpierw pojedziemy do mnie, muszę się przebrać i potem gdzieś pojedziemy – Kamil miał rację, on był w wczorajszych ubraniach z klubu, więc dla własnego komfortu musiał się przebrać.
Zrobiliśmy tak jak powiedział, pojechaliśmy do jego mieszkania, w którym nie byliśmy jakoś długo. Chłopak się przebrał, a później oboje stwierdziliśmy, że pojedziemy na zakupy. Był już grudzień, temperatury znacznie spadły, więc trzeba było trochę się zaopatrzyć w coś cieplejszego . Kamil stwierdził, że nie lubi chodzić na zakupy bo nigdy nie może się zdecydować w czym mu dobrze, więc uznał, że jak już ma dziewczynę, to ona go wyręczy. To było miłe, bo nazwał mnie „swoją dziewczyną”.
W galerii spędziliśmy kilka godzin, później poszliśmy na obiad i około godziny 16 zastanawialiśmy się, co dalej robić. Nie chcieliśmy się ze sobą rozstawać, nie byliśmy też jakoś bardzo zmęczeni.
- Chyba wiem, gdzie pojedziemy – nagle w głowie zaświtała mi pewna myśl. Było coś, co wydawało mi się idealnym pomysłem, a byłam pewna, że obojgu nam się to spodoba.
- Jestem bardzo ciekaw – Kamil patrzył na dosyć niepewnie, jakby trochę bał się tego, co wymyśliłam. Akurat obładowani torbami szliśmy na parking.
- Czyżbyś mi nie ufał? – byłam trochę przeczulona na tym punkcie, natomiast wiedziałam, że to były żarty. Co bym pewnie nie wymyśliła, to chłopak przystałby na to.
- A skąd. Więc co nas czeka? – Kamil niecierpliwił się tak samo jak ja. Miałam tylko nadzieję, że mój plan wypali.
- Ścianka wspinaczkowa – zawsze chciałam tego spróbować i byłam ciekawa czy dam sobie radę. To było coś co lubiłam, aktywny wypoczynek + adrenalina.
- Próbowałaś kiedyś? – Kamil spojrzał na mnie a ja czułam się zdezorientowana, bo nie wiedziałam o co mu chodziło. Czy może on już próbował i wiedział, że to ciężki wysiłek, czy może był ciekaw jakiego miał rywala?
- Oszalałeś? A ty? – zapakowaliśmy zakupy do samochodu i byliśmy gotowi by się tam udać.
- Nie, czyli zapowiada się niezła zabawa- po jego minie widziałam, że spodobał mu się ten pomysł i tak samo jak ja, nie mógł się doczekać. Byłam bardzo podekscytowana i trochę przerażona, bo oczywiście, jak zwykle chciałam być lepsza od niego.  W drodze na miejsce cały czas przekomarzaliśmy się, szczególnie o to, kto miał decydować, jakiej muzyki będziemy słuchać. Koniec końców, zajechaliśmy na miejsce nie osiągnąwszy kompromisu.
- Tym razem nie dam ci wygrać – zagroziłam mu palcem i wspólnie szliśmy do budynku w którym znajdowała się ścianka wspinaczkowa. W pomieszczeniu było sporo osób, ale na szczęście nie panował większy tłok.
- Chcesz się założyć? – Kamil stanął naprzeciwko mnie i założył ręce na piersi. Znałam tą postawę, był bardzo pewny siebie i czuł się lepszy ode mnie. On uważał mnie za „kruszynkę”, więc jak taki wysoki i silny chłopak mógł wygrać z niską i wątłą dziewczyn? Ale ja zamierzałam mu pokazać kto był górą.
- Nie wiesz o co grasz – delikatnie zmrużyłam oczy i wyciągnęłam ku niemu dłoń i w ogóle nie dawałam po sobie poznać, że czułam się niepewnie, chociaż gdzieś w głębi tak było.
- Jeżeli przegrasz przez cały tydzień będziesz chodziła w sukienkach bądź spódnicach, obojętne mi co wybierzesz, lecz długość ma nie przekraczać kolan – wytrzeszczyłam oczy na jego słowa. Była zima, a on kazał mi chodzić w sukienkach?! Wariat.  
- Niech będzie. A jak ty przegrasz, zetniesz ten pióropusz co masz na głowie – Kamil miał zwykłą męską fryzurę, która była bardzo bujna. Był przystojny, ale miałam wrażenie, że kompletnie mu ona nie pasowała.
- Ale ja lubię swoje włosy, nie wiem co ty od nich chcesz – chłopak trochę się bronił i jakoś mnie to nie zdziwiło.
- No proszę cię, masz takie trochę afro. Poza tym uwierz mi, nie odpędzisz się od dziewczyn – śmieszne było to, że on od razu zakładał, że przegra, a jeszcze przed chwilą był taki pewny siebie.
- A od ciebie? – zrobił krok do przodu i próbował wziąć mnie pod włos, czego byłam świadoma.
- Pożyjemy, zobaczymy – nie chciałam składać żadnych deklaracji ani pokazywać, że zmiana ewidentnie wyszłaby mu na lepsze, a wtedy mogłabym patrzeć na niego godzinami – Ale to miłe, że wychodzisz z założenia, że przegrasz, chociaż mógłbyś trochę się wysilić – lubiłam równą i szczerą rywalizację, a przez chwilę poczułam, że wygraną mam w ręku.
- To moja zasłona dymna, a ty dałaś się podejść – Kamil rzucił mi uśmiechem który był zarezerwowany tylko dla mnie i zaczęliśmy się zapinać. Każde z nas miało swojego asekuranta i gdy byliśmy gotowi postanowiliśmy, że pierwszy raz wybadamy teren i zobaczymy jak to w ogóle się robi. Kątem oka patrzyłam na chłopaka i widziałam, że szło mu w miarę dobrze. Na początku się mega starałam, ale później nie chciałam mu pokazywać, że nie sprawiało mi to trudności. Chciałam go rozkojarzyć, sprawić by trochę się rozluźnił i poczuł, że byłam marną rywalką. Gdy każde z nas było gotowe, zaczęliśmy się ścigać. Dawałam z siebie wszystko, nie oglądałam się za Kamilem, nie reagowałam na jego zaczepki, ani słowa w stylu „Masz ładny tyłek” „Zaraz ty będziesz brała mnie od tyłu” itp. Im byłam wyżej, tym bardziej nie miałam sił, ale Kamil w pewnym momencie spadł i porządnie zaklął. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i pisku radości. Zaraz po tym instruktor pomógł mi znaleźć się na dole.
- Haha! – urządziłam tam dziki taniec radości a Kamil na początku miał tęgą minę a później zaczął się wraz z instruktorami śmiać ze mnie.
- No dobra, już dobrze, starczy! Zetnę te włosy – uniósł ręce w geście poddańczym, a ja… no cóż, uwielbiałam wygrywać i zadziwiać ludzi. Od razu po tych słowach rzuciłam mu się w objęcia.
- Umówię cię do fryzjera – chciałam sama dopilnować szczegółów i zadbać o to, by wyglądał świetnie, a zmiana była widoczna, a nie tylko delikatnie je podciął.
- Tego nie było w zakładzie – widziałam niepewność w jego oczach, ewidentnie go zaskoczyłam.
- Ale to ja wygrałam i to ja stawiam warunki – ucałowałam go w policzek. Później dalej się wspinaliśmy, ale tym razem bardziej wygłupialiśmy niż ścigaliśmy.
Dopiero wieczorem, około 19 wróciliśmy do domu. Kiedy byliśmy pod moim domem, nie chciałam się z nim rozstawać, ale wiedziałam, że nie mogłam go prosić by kolejną noc spędził poza domem. Każde z nas musiało odpocząć i trochę doprowadzić się do porządku.
- Dziękuję ci za te dni i w ogóle za wszystko – zwróciłam się do chłopaka, kiedy wyciągał moje zakupy z bagażnika.
- Obiecuję, że będzie ich więcej i będą nawet lepsze – przybliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował a ja znowu poczułam się taka szczęśliwa!
- Uwielbiam ten uśmiech – nie mogłam się powstrzymać przed tymi słowami. Nikt nie miał piękniejszego uśmiechu od niego, nikt tak jak on nie przyciągał mnie do siebie.
- A ja ciebie. Teraz leć, bo zaraz zmarzniesz. Dobranoc – pocałował mnie jeszcze raz i poczekał aż zniknę w domu i wtedy odjechał. W salonie siedział tato z Marcinem, którzy właśnie jedli pizzę i oglądali jakiś film akcji.
- Hej – przywitałam się z nimi i od razu chciałam udać się do swojego pokoju by rozpakować torby i wziąć prysznic.
- Napadłaś na jakiś sklep? – tata zwrócił uwagę na moje łowy, bo było ich trochę sporo.
- Zaopatrzyłam się na zimę – lekko uśmiechnęłam się do niego i uniosłam torby, w których były kozaki, kurtka, swetry, kamizelka i inne rzeczy.
- Filip podobno próbował się z tobą skontaktować, prosił byś oddzwoniła – tym razem Marcin włączył się do rozmowy.
- Chyba zapomniałam wziąć telefonu – tak naprawdę przy Kamilu zapominałam o świcie, a co dopiero o telefonie.
- Gosia, dobrze cię widzieć taką promienną – tacie nie umknął mój uśmiech i wszechogarniająca mnie radość i miłość.
- Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, idę odpocząć – po tych słowach od razu zniknęłam za drzwiami do swojego pokoju. Sięgnęłam po telefon na którym było aż 10 nieodebranych połączeń od Filipa i sms od Kamila „Już tęsknię”. Pospiesznie mu odpisałam „Chyba pomylił Pan numery”. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam trochę sobie z niego pożartować. Zraz po tym nalałam wody do wanny i kąpiąc się, postanowiłam sprawdzić co takiego chciał ode mnie Filip.

Niesamowicie mnie cieszy Wasz odzew pod poprzednim postem. Daliście mi najlepszy prezent pod słońcem:) Naprawdę miło jest czytać Wasze reakcje, wrażenia, to jak czuliście się podczas czytania, jakie wrażenie na Was to wywarło. Czasem mam wrażenie, że piszecie o jakimś innym opowiadaniu i jeszcze kompletnie innej autorce. Wasze słowa są tak piękne, że czasem aż nie potrafię powstrzymać łez. 
Kontynuacja tej części już  niedługo, pewnie jakieś 2-3 dni ;)

21 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie <3. Jesteś wspaniała dziewczyno, podziwiam Cię :*. Część jak zwykle powaliła mnie na kolana mimo że nie zawsze mam czas Ci o tym napisać w komentarzu ale staram się :). Kamil jest super a Gosia znów żyje pełną piersią i to jest piękne. Oby więcej takich części. Pozdrawiam i całuje Monia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że się starasz, naprawdę to miłe :) Lubię Wasze komentarze, są dla mnie wiadomością zwrotną, jakąś informacją o waszych odczuciach, emocjach, jak się zapatrujecie na to, co dla Was przygotowałam.
      Buziaki :)

      Usuń
  2. Jejku takie kochane ❤ proszę wrzuć kolejną część na dniach / Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że Gosia jest szczęśliwa. Kocham kocham to opowiadanie <3 Natalia:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa masakra ! Pozytywna ! Cudownie masakrycznie zajebiście ! Aa mega. Nadal szczerze się jak mysz do sera !! Jest cudownie. Nie napiszę inaczej jestem wypompowana ! Ale mega! Kocham cię normalnie😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Cię kocham, naprawdę! To jest dziwne, jak można kochać osobę z którą ma się tak słaby kontakt, ale do diabła, nikt nie mówi, że to niemożliwe! Kocham Cię i naprawdę czuję, że jesteś i bliska. :* Cieszę się, że część Ci się podobała, niesamowicie mnie to cieszy :*

      Usuń
  5. Hej! Niedawno zaczelam czytac twoje opowiadanie ktore jest suuuper choc czasami bylo ciezko ale dotrwalam do tego momentu i nie moge doczekac sie konca :-D Pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeej ;-)
    Nie znoszę sytuacji, gdy brakuje mi słów aby określić to co czuję. Nie ma takich określeń wyrażających mój podziw. Fragment, w którym Gosia wspomina o Maćku jest na prawdę wyjątkowy. Jak być napisała jeszcze jedno zdanie tam to na 1000% bym się rozryczała. Oczy miałam już zaszklone. nie wiem jak Ty to robisz ale G E N I A L N I E Ci to wychodzi. :-) po prostu kocham Cię :-D
    pozdrawiam :-*
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :* Długo się zastanawiałam co takiego sprawia, że tak lubicie to opowiadanie i chyba już mam odpowiedź. To Wasze słowa sprawiają, że pragnę wymagać od siebie coraz to więcej, że więcej z siebie daję i to jest klucz to powodzenia ;)

      Usuń
  7. Każdy komentuje bo protestuje zakończenia opowiadania :) piszesz cudownie !! Masz ogromny talent i wszyscy cię kochamy za to co robisz to w jaki sposób piszesz !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć, muszę powiedzieć , że jestem zachwycona tą częścią! <3 jest cuddoooowna! A szczególnie to jak ujęłaś to uczucie między Gosią a Kamilem . Jest to inne uczucia/a niż na co dzień w 21w. To jest prawdziwe, szczere, a przede wszystkim ta miłość jest najcenniejsza ze wszystkich rzeczy jakie posiadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że to zauważyłaś :) W swoim opowiadaniu oczywiście staram się przenieść ten nasz świat z wszystkimi panującymi w nim nowościami, facebookiem, instagramem, iphonami, itd. Ale staram się pokazać, że to jest tak naprawdę żadną wartością w porównaniu z tym, co od siebie może dać nam inny człowiek. To, co możemy dostać od kogoś innego, jest największą radością :)

      Usuń
  9. Okropne inaczej :)
    Mam nadzieję, że komentarz z linkiem przeszedł moderację :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakim linkiem? :)
      Dziękuję za te niby okropne, ale piękne słowa :)

      Usuń
    2. Cóż, antyspam Googla widocznie mi przeszkodził wstawić komentarz z linkiem do mema.

      Usuń
    3. Możesz wysłać mi na maila :) paulina.opowiadania@gmail.com

      Usuń
  10. Jak zwykle! Uzaleznilas mnie od tego i przez to mam przerąbane. Mąz sie obrazil, bo zamiast z nim spedzac czas, siedze z telefonem w reku i szczerze sie do niego jak glupia. Tak bardzo naturalna byla ta czesc i przypomniala mi jak to bylo ze mna:) dziekuje ci za to :* buziakii kochana :* magda

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowane opowiadanie <3 ola

    OdpowiedzUsuń