Kiedy się obudziłam w mieszkaniu
panowała idealna cisza, zza oknem słońce wschodziło, a na zegarku była godzina
5. Byłam zaskoczona, że tak długo spałam i ledwo co pamiętałam moment, w którym
poprzedniego dnia zasnęłam. Miałam wrażenie, że od wczoraj minęło okropnie dużo
czasu, a wczorajsze wydarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Kłótnia z Pawłem,
wizyta Przemka, i sen. Nie wiedziałam co by było, gdyby Przemek się nie zjawił.
Pierwszy raz w życiu tak się o siebie bałam. Kochałam Pawła i do wczoraj nie
wyobrażałam sobie, żeby mógł zrobić mi krzywdę. Te jego krzyki, okropna złość w
oczach…. To było straszne. Zastanawiałam się jak to teraz będzie. Na krześle
obok łóżka, zobaczyłam kartkę od Przemka. „Jak się obudzisz, zadzwoń do mnie.
Przemek”. Czyli poszedł. Nie oczekiwałam, że będzie ze mną dopóki się nie
obudzę, ale poczułam pustkę... Byłabym bezpieczniejsza nie będąc sama.
Chcąc się czegoś napić, powoli wyszłam z
pokoju i udałam się do kuchni. Starałam się być maksymalnie cicho, by nie
zbudzić mamy, ale to co zastałam w salonie niemal mnie przeraziło. Na kanapie
spał Paweł. Byłam przekonana, że go tu nie ma, przecież po tym co się wczoraj
wydarzyło, nie powinno go tutaj być. Przez chwilę wpatrywałam się w jego śpiącą
i spokojną twarz i nie mogłam uwierzyć, że wczorajszego dnia było na niej tyle
złości, grozy. Tak jakby wczoraj był przede mną zupełnie inny człowiek.
Poczułam, że wcale go nie znałam, nie
wiedziałam kim tak naprawdę był. Co się kryło pod tą maską. Która z jego twarzy
była ta prawdziwa. Czy to możliwe, by przez tyle czasu potrafił mnie oszukiwać?
Był tak dobrym aktorem?
- Iza? – do mojej głowy doszedł zaspany
głos chłopaka. Stałam jak zahipnotyzowana bojąc się ruszyć, odezwać, cokolwiek
zrobić. – Iza, nie bój się – nagle poczułam na swoich ramionach dłonie chłopaka
i wstrzymałam oddech nie wiedząc co zrobić. – Proszę, nie bój się – jego głos
był czuły, taki jak zawsze. To był mój Paweł, ten którego poznałam na mazurach,
ten, który był sensem mojego życia. – Przepraszam, nie wiem co się wczoraj ze
mną stało. Porozmawiamy? – nie potrafiłam na niego spojrzeć. Czułam jego oddech
na swoim karku, czułam także ciepło w podbrzuszu, które było wyrazem mojego
pożądania co do niego. Nie mogłam uwierzyć w skrajność swoich uczuć. Niezdolna
cokolwiek powiedzieć, skinęłam głową i udaliśmy się do mojego pokoju. Paweł
usiadł koło mnie na łóżku, w pokoju panowała idealna cisza i półmrok, który
dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
- Jak się czujesz? – nie patrzyliśmy na
siebie, każde z nas wpatrywało się w budzący do życia świat za oknem,
- Dobrze – czułam się znacznie lepiej
niż wczoraj. To, co miało miejsce wczoraj, to co się działo z moim ciałem, było
przerażające. Miałam wrażenie, że powoli umierałam. Nie miałam żadnej kontroli
nad swoim ciałem, które nagle stało się bezwiedne.
- Przestraszyłaś mnie wczoraj, bałem
się, że coś ci się stało. Ciągle w nocy zaglądałem by sprawdzić, czy oddychasz
– zaskakujące było to, że to ja go przestraszyłam i że to on bał się o mnie.
Paradoks. Kąciki ust lekko uniosły mi się w uśmiechu na absurdalność tej
sytuacji. Czułam na sobie jego wzrok, ale nadal nie byłam w stanie na niego
spojrzeć. – Myślisz, że to wszystko da się jeszcze jakoś naprawić?
- Nie wiem, to co się wczoraj działo… To
był jakiś obłęd – czułam się jak na karuzeli. Jakbym żyła w innym wymiarze.
- Kochasz mnie? – to pytanie wybiło mnie
z rytmu. Znałam odpowiedź, ale wiedziałam, że ona wszystkiego nie załatwiała.
- Wczoraj poczułam, że cię w ogóle nie
znam. Kim ty jesteś? – dopiero po tych słowach spojrzałam mu w oczy chcąc
znaleźć odpowiedź. Uważałam, że można kłamać słowami, gestami, ale nie oczami.
A w jego oczach, zobaczyłam troskę. To był mój Paweł. A zatem kim był ten
człowiek wczoraj? Paweł spuścił głowę i wpatrywał się w swoje dłonie.
- Chłopakiem, który kocha cię do
szaleństwa – powoli podniósł swoją twarz spotykając moją. Miał strach w oczach.
Jego oczy były dla mnie księgą z której mogłam otarcie czytać wszelkie uczucia.
- W takim razie, kim byłeś wczoraj? –
szukałam rozwiązania tej zagadki, to co się wczoraj działo, nie było normalne i
nie zamierzałam przejść obok tego obojętnie. Paweł spuścił głowę i zajął się
swoimi dłońmi. Panowała cisza, nie chciałam go pospieszać, byłam gotowa
cierpliwie poczekać. Dopiero po jakiś dziesięciu minutach Paweł zdecydował się
coś powiedzieć.
- Nie chciałem cię skrzywdzić… Nie wiem
co się wczoraj ze mną działo, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Mogę
przysiąc, że to już nigdy się nie powtórzy, jeśli tylko znowu mi zaufasz. Nie
skreślaj mnie… Wiem jak się wczoraj bałaś, widziałem to i przepraszam cię z
całego serca i obiecuję, że do końca swoich dni, będę cię za to przepraszał. –
miał ból wypisany na twarzy, a oczy zaszklone od łez. Było mi przykro, jak
patrzyłam na jego cierpienie. Jakoś to wszystko mnie przerastało. Nigdy bym się
nie spodziewała, że nasz związek pójdzie w tym kierunku.
- Co z Przemkiem? – chciałam dać sobie
czas na przemyślenie, tego co powiedział Paweł. Nie umiałam w tamtej chwili się
do tego ustosunkować, a zastanawiałam się w jakich okolicznościach opuścił mój
dom Przemek. Paweł zapatrzył się gdzieś w widok zza oknem, chyba mu nie
pasowało, że pytałam o przyjaciela.
- Poszedł jak tylko wróciła twoja mama.
Nie chciał zostawić cię ze mną… Chciał mnie stąd wyrzucić, ale… - ten temat był
bardzo grząski i trochę niewygodny. W Przemku miałam prawdziwego przyjaciela,
który naprawdę się o mnie troszczył i wiedziałam, że cała ta sytuacja nie
pójdzie na marne. Przynajmniej utwierdziłam się co do moich relacji z
Przemkiem.
- Siedzieliście we dwoje przy moim
łóżku? – byłam ciekawa jak się zachowywali będąc sami, bez nadzoru. Nie
widziałam oznak walki na jego twarzy, ale dziwnie mi było uwierzyć, że nie
skoczyli sobie do gardeł.
- Nie… on tu siedział a ja w salonie, co
chwilę tutaj zaglądałem. – wydawało mi się, że to były jakieś zawody, kto
bardziej się mną opiekował, komu bardziej zależało, ale tego nie można było ot
tak zmierzyć.
- Co powiedzieliście mamie? – poruszałam
każdy temat by wiedzieć, co się działo podczas gdy spałam, ale także uciekałam
od tematu naszego związku.
- Że źle czułaś i się położyłaś… Była
zaskoczona, że obydwoje tu siedzieliśmy, ale nic nie mówiła. Przemek poszedł a
ja położyłem się w salonie. Iza, co z nami będzie? – Paweł znowu na mnie
patrzył a ja bardzo chciałam mu coś odpowiedzieć, ale nie znałam odpowiedzi na
jego pytanie.
- Nie wiem…. To, co się wczoraj
wydarzyło to tylko część naszego nieporozumienia. Jest jeszcze druga kwestia –
nasze problemy bardzo się nawarstwiły i było tego naprawdę dużo. Sama nie
widziałam czy był jakiś sposób by wybrnąć z tego wszystkiego.
- Te zdjęcia, ty je robiłaś? – chłopak
wskazał na wiszącą antyramę na ścianie. Było tam mnóstwo zdjęć chłopaków, naszych
wspólnych… Zawarta była tam nasza cała znajomość. W odpowiedzi na pytanie,
przytaknęłam tylko głową – Są świetne. Wtedy, gdy powiedziałem, że robienie
zdjęć jest głupie, byłem zazdrosny, że oni mają ciebie na co dzień, a ja…
Strasznie tęskniłem za tobą i już nie wiedziałem jak sobie z tym radzić. Nie
umiem bez ciebie żyć, ta rozłąka była
zdecydowanie za długa i wiem, że sam jestem sobie winien i chyba całą tą złość
wyładowałem wczoraj. Chciałem cię przytulić, pocałować, potrzebowałem twojej
bliskości i gdy ty ją odrzuciłaś… Przepraszam. Będę pracował nad sobą, tylko
potrzebuję ciebie, pomóż mi – Paweł złapał mnie za dłoń i oczekująco wpatrywał
się w moje oczy. Nie wiem czy byłam naiwna, ale wszystko nagle stało się dla
mnie jasne. Rozumiałam go. Zdawałam sobie sprawę, że jego reakcja była
przesadzona i to mocno, ale każdemu czasem puszczają nerwy.
- Ufasz mi? – cichym głosem ledwo co
wydusiłam z siebie to pytanie.
- Najmocniej. Wiem, że wy… jesteście
przyjaciółmi. Wiem, że nie jesteście kochankami, powiedziałem to w złości,
chciałem cię sprowokować, wiem, że to głupie. Ja jestem głupcem, którego
wczoraj mogłaś nie poznać, ale obiecałem ci coś i dotrzymam obietnicy. Tylko
proszę, zaufaj mi na nowo – trochę brzmiało to patetycznie i wzniośle, ale
docierało to do mnie. Wierzyłam w każde słowo.
- Dobrze, spróbuję. Kocham cię i nie
wiem czy jestem głupia i czy moje uczucie przysłania logiczne myślenie, ale każdy
zasługuje na szansę… proszę nie zawiedź mnie tym razem – mój głos był strasznie
cichy, a uczucie które towarzyszyło mi przy wypowiadaniu tych słów, było bardzo
dziwne. Z jednej strony czułam się pewna swojej decyzji, tego właśnie chciałam,
być z nim. A z drugiej strony wstydziłam się, że nie byłam na tyle silna by od
niego odejść. Rozum podpowiadał mi, że ta miłość była zbyt niebezpieczna, że
niekontrolowany wybuch emocji u Pawła nie był ostatnim. Nie miałam pewności czy
kiedyś się jeszcze zdarzy, natomiast nie wiedziałam także kiedy ta bomba znowu
wybuchnie. To było życie na minie…
- Kocham cię tak mocno, dziękuję – Paweł
mocno mnie objął a w jego ramionach znowu poczułam się bezpiecznie. Poczułam
się jakby świat stanął w miejscu i nic poza nami się nie liczyło. Nagle ból
gdzieś odszedł a jego ramiona dały mi dużo ukojenia. Mogłam tak tkwić i tkwić,
pragnąc by problemy same się rozwiązały. – Moja, moja dziewczynka – Paweł czule
mnie głaskał po plecach, a moje ciało zaczynało się całkiem odprężać i być
czułym na jego dotyk. Zaczynałam nawet mieć wrażenie, że to, co miało miejsce
wczoraj, jedynie mi się przyśniło. – Położymy się razem? – jego głos był taki
czuły, jakby aksamit otulał moje ciało. Każde słowo, które wydobywało się z
jego ust było elektryzujące, maksymalnie czułe i oddające to, co znajdowało się
w jego sercu. Nie mógł grać, nie mogły to być także pozory. Tego nie dało się
wyuczyć czy nawet zagrać. Jego serce mówiło do mnie jego ustami.
- Tak, tylko napiszę sms Przemkowi –
delikatnie odsunęłam się od chłopaka i podczas gdy on kładł się na łóżko, sięgnęłam
po telefon. „Obudziłam się, ale nie chcę cię budzić, należy ci się dużo snu po
wczorajszych emocjach. Dziękuję”. Po wczorajszym incydencie wiedziałam, że z
Przemkiem to była prawdziwa przyjaźń, że weszliśmy na wyższy szczebel zaufania
i szczerości wobec siebie. Czułam się jakby wczoraj zastał mnie nagą, ubraną
jedynie w emocje. Było to krępujące, lekko zawstydzające, natomiast nie było
odwrotu, nie mogłam głupio się tłumaczyć, kłamać, zasłaniać się… To już się
wydarzyło i mogło nam wyjść tylko na dobre.
Kładąc się obok Pawła, usłyszałam dźwięk
telefonu i nie musiałam nawet patrzeć na wyświetlacz by dowiedzieć się, kto do
mnie dzwonił. Nie patrząc na Pawła, odebrałam telefon i podeszłam do okna mając
nadzieję, że ta odległość pozwoli mi chociaż odrobinę swobodniej porozmawiać z
Przemkiem.
- Cześć – odwróciłam się plecami do
chłopaka, wpatrując się w budzący za oknem świat.
- Hej, miałaś zadzwonić – głos chłopaka
był może odrobinę zaspany, ale tylko nieznacznie. Wyglądało na to jakby z
niecierpliwością czekał na telefon ode mnie.
- Nie chciałam cię budzić, jest jeszcze
bardzo wcześnie. – ledwo co dochodziła 6 i zważając na dzień tygodnia, chciałam
dać mu się wyspać w dzień wolny od szkoły.
- Iza, jak proszę cię byś zadzwoniła to,
to zrób, dobrze? Martwiłem się o ciebie, nie mogłem zasnąć.
- Dobrze. Dziękuję ci za wczoraj, wiem,
że powinnam teraz powiedzieć, że
niepotrzebnie się zjawiłeś, ale jestem ci niezmiernie wdzięczna. Przepraszam za
kłopot.
- Jesteśmy przyjaciółmi, ty i ja i wbij
to sobie do tej ślicznej główki i zapamiętaj. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś
ci się wczoraj stało – głos Przemka był naprawdę przejęty, on się naprawdę o
mnie martwił i troszczył.
- Wszystko już jest dobrze – kąciki ust
delikatnie uniosły mi się w górę, powodując nieznaczny uśmiech na mojej twarzy.
Starałam się przekonać Przemka o tym, że już byłam bezpieczna, a co najgorsze,
było już za mną.
- Co z Pawłem? Co zamierzasz zrobić? –
głos Przemka zmienił się z czułego przeszedł na bardzo oficjalny i zdecydowanie
poważny.
- Rozmawialiśmy, chcemy naprawić nasze
relacje i dać sobie szansę – kątem oka spojrzałam na Pawła, który nie spuszczał
ze mnie wzroku, a na moje słowa, pokrzepiająco się uśmiechnął.
- Skoro tak czujesz… miałaś do mnie
zadzwonić zaraz gdy wstaniesz, a zdążyłaś już z nim porozmawiać – czułam złość
w jego głosie, jakby też rozczarowanie i poczułam się z tym źle.
- Wiem, przepraszam, ale to wyszło tak
nagle.
- Nie jestem zły na ciebie, po prostu on…
Zresztą sama wiesz. Przemyślałaś to? - wyczuwałam jego niechęć do Pawła i
naprawdę mu się nie dziwiłam. Po wczorajszym przedstawieniu musiał mieć
naprawdę złe zdanie na temat mojego chłopaka.
- Tak, a możemy porozmawiać o tym trochę
później? Powinieneś się przespać – z jednej strony martwiłam się o Przemka,
chciałam by odpoczął, a z drugiej odroczenie tej rozmowy było mi na rękę.
- Jasne, a zobaczymy się dzisiaj? Przyjdź
z Pawłem, weź też dziewczyny.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł…
- Iza, to ważne, ok? Paweł pozna
chłopaków a my mamy dla ciebie niespodziankę, ale nic więcej ci nie powiem.
Bądźcie o 18 u Łukasz w domu , pamiętasz jak tam dojść? – Przemek w ogóle nie
zważał na moje słowa, ale w sumie miał rację. Paweł powinien poznać moich
nowych znajomych, a to może pomogłoby nam uniknąć w przyszłości właśnie takich
sytuacji.
- Tak, będziemy. Do zobaczenia- gdy
rozłączyłam się z Przemkiem od razu spojrzałam na Pawła, który czekał na mnie w
łóżku. Położyłam się obok niego, powiedziałam o planach na wieczór i
przytulając się do jego klatki piersiowej, zasnęłam, tym razem w ciszy i
spokoju.
Zakochałam się *___* cudne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńFajnie że wyjaśnili sobie pierwsze nieporozumienia. Jestem ciekawa jak będzie na tym spotkaniu z chłopakami. Świetne opowiadanie. Strasznie mi się podoba twój język. Fajnie ubierasz zdania w słowa :) Czekam z niecierpliwością na następną część.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie lubię Pawła :c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ale coś mi się ten Paweł nie podoba.....
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za Pawłem...
OdpowiedzUsuńCzekamy na następną częśc the new life <3
/ Ingrid