poniedziałek, 30 marca 2015

Trudna rozłąka cz 20

Dziękuję za Waszą ostatnią aktywność! Tyle ciepłych słów usłyszałam na temat The new life i Trudnej rozłąki, że aż chce mi się tworzyć. Staram się jak najczęściej siadać i pisać, by jak najczęściej móc Wam przedstawiać efekty mojej pracy. Mam nadzieję, że kolejnymi częściami Was nie zawiodę i wywołam u Was kolejną falę komentarzy!



Całą noc nie spałam, siedziałam otumaniona na łóżku i myślałam nad tym co się wydarzyło. Muzyka dobiegająca z komputera skutecznie zagłuszyła prośby mamy, abym z nią porozmawiała, ale dla mnie było jasne, że nie miałyśmy o czym rozmawiać. Mój główny żal dotyczył tego, że odważyła się mnie uderzyć i to w twarz. Ten wymierzony policzek, był gestem, który sprawił, że straciłam wiarę w to, co było dobre, a co złe. Przez wszystkie lata mojego życia, nikt mnie nigdy nie uderzył, a tu nagle dostałam w twarz, co było dla mnie szczególnym upokorzeniem. Zdawałam sobie sprawę, że swoimi słowami mogłam mamę sprowokować, ale tak naprawdę, w końcu powiedziałam to, co czułam. Przez tyle lat mama unikała rozmowy na temat mojego taty, nigdy nie powiedziała kim był, co robił, dlaczego nie ma go z nami. Widząc jaki ból sprawiały jej rozmowy na ten temat, odpuszczałam, wierzyłam, że zrobiła to dbając o moje dobro, naprawdę przekonywałam siebie, że tak właśnie było lepiej, zarówno dla niej jak i dla mnie. Myślałam, że się z tym pogodziłam, ale rzeczywistość okazała się inna. Długo skrywałam w sobie pragnienie poznania prawy, tłumiłam je, nie zdając sobie sprawy z tego jak silne było. Pierwszy raz w życiu zaczęłam myśleć o moich dziadkach, może mój tato miał jakieś rodzeństwo, więc może miałam kuzynostwo? Może wcale nie byłam taka samotna, jak mi się wydawało?
Moja mama była jedynaczką, jej tata umarł jak miałam 5 lat, a babcia z mamą nie miały dobrych kontaktów, przez co ja także nie miałam z nią zażyłych relacji. Widywałyśmy się raz do roku, a oprócz tego dzwoniłam do niej na dzień babci, a ona do mnie w dzień moich urodzin. Czułam, że była ciepłą osobą, lecz brakowało nam czasu i możliwości by się zaprzyjaźnić.
Całą noc rozmyślałam nad tym jak wyglądało moje życie i szczerze? Kompletnie nie byłam z niego zadowolona. Pragnęłam mieć ojca, do którego mogłabym uciec. Albo dziadków u których mogłabym znaleźć schronienie. Byłam pozostawiona sama sobie. Niemal boleśnie odczuwałam potrzebę planu b. Musiałam coś zrobić by móc pojechać na turniej z chłopakami, musiałam znaleźć sposób na poradzenie sobie z trudnościami, jakie los postawił mi na drodze.
Nad ranem słyszałam jak mama szykowała się do pracy, najpierw udała się do łazienki, później zrobiła sobie kawę - uważnie nasłuchiwałam jej ruchów. Byłam też niemal pewna, że przystanęła przy moich drzwiach, a zaraz po tym usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wyjściowych i przekręcenie zamka w drzwiach. Odetchnęłam z ulgą, że zostałam sama, a by się upewnić, podeszłam do okna i zauważyłam mamę oddalającą się w stronę przystanku autobusowego.
Przez dłuższą chwilę siedziałam w pokoju, jakby odczuwając strach przed opuszczeniem swojej twierdzy. Potem szybko zebrałam się do wyjścia, zdecydowanie nie w głowie było mi pójście do szkoły. Pierwotnie chciałam powłóczyć się po mieście, lecz później stwierdziłam, że nie tego potrzebowałam. W przypływie jakiejś wyimaginowanej potrzeby, postanowiłam zatelefonować do Przemka.
- Hej dziecino - kiedy radosny głos Przemka dobiegł do moich uszu, zapragnęłam  by z nim pobyć, wiedziałam, że on coś poradzi na moje problemy, da ujście moim emocjom.
- Hej, nie przeszkadzam ci?
- Nie, właśnie jestem w drodze do szkoły. Stało się coś? - przez chwilę zastanawiałam się czy aby mój ton głosu od razu nie alarmował, że coś złego się stało, ale bez sensu było ukrywać i udawać, że wszystko było ok.
- Możemy się spotkać?  Nie chcę namawiać cię na wagary, może być nawet po szkole, po prostu...
- Gdzie teraz jesteś? - nawet nie zdążyłam dokończyć swojej wypowiedzi, kiedy Przemek sprawił, że aż przystanęłam w miejscu i rozejrzałam się dookoła.
- W okolicach parku.
- To kieruj się w stronę mojego domu, ok? Spotkamy się po drodze.
- Dobra - kiedy się rozłączyłam, niewiele myśląc udałam się w stronę osiedla Przemka. Starałam się wyrzucić z głowy wszystkie dręczące mnie myśli, abym chociaż przez chwilę mogła odpocząć i zachować jasny stan umysłu.
Mniej więcej w połowie drogi, spotkaliśmy się z Przemkiem i od razu widząc jego sylwetkę, rzuciłam mu się w ramiona. W reakcji na moje zachowanie, chłopak mocno mnie objął, jakby wyczuwając, że tego właśnie potrzebowałam. Przez dłuższą chwilę staliśmy obejmując się niemal jak zakochani, ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że pomiędzy nami była niewiarygodnie silna nić przyjaźni, pomimo, że była ona krótka, bo znaliśmy się jakieś dwa miesiące, to była bardzo masywna.
- Wszystko ok? - kiedy spojrzałam w oczy Przemka, poczułam troskę i chęć wypowiedzenia wszystkiego co leżało mi na sercu.
- Nie... - czułam jak łzy zbierały mi się w oczach. Nie chciałam tłumić w sobie tych uczuć. Musiałam w końcu uwolnić się od tego, co leżało mi na sercu.
- Cii.. - Przemek wziął mnie za rękę i zawróciliśmy w stronę jego domu. Droga minęła nam w kompletnej ciszy, chociaż tak naprawdę nie była ona krępująca. Ta cisza sprawiła, że poczułam się bezpieczna.
Kiedy dotarliśmy do domu Przemka, udaliśmy się do jego pokoju, a później chłopak przyszedł z herbatami, zamówiliśmy pizzę i usiedliśmy sobie na miękkim dywanie.
- Wyrzuć to z siebie, bo tylko niepotrzebnie się męczysz - Przemek podał mi kawałek pizzy i rozłożył się na dywanie, uważnie mnie obserwując. Wziąwszy głęboki oddech, wyrzuciłam z siebie wszystko co leżało mi na sercu. Opowiedziałam mu o całej kłótni z mamą, jej policzku, o tacie, braku pieniędzy, dziadków, miłości, braku wsparcia.  Mówią to, czułam się żałośnie, bo mówiłam to wszystko chłopakowi, który miał wszystko czego ja nie miałam, a co strasznie chciałam mieć. W pewnym momencie nawet obawiałam się, że on potraktuje to jako wyrzut w swoją stronę, ale on cierpliwie mnie słuchał. Pokazywał szczere zainteresowanie, chęć wsparcia i na całe szczęście jego wzrok był pozbawiony litości. Jeszcze nigdy przedtem nikt nie był mi tak bliski jak Przemek w tamtym momencie. Jasne, że Paweł był mi bliższy niż Przemek, ale potrzebowałam by ktoś mnie słuchał patrząc na mnie, by okazał mi stu procentowe zainteresowanie, a to, co Paweł mógł mi zaoferować to tylko słuchanie.
- Cieszę się, że mi to wszystko powiedziałaś, wiesz? Nie jesteś sama a ja chcę ci pomóc, zobaczysz, ze razem coś wymyślimy i poradzimy sobie. Jesteśmy przyjaciółmi - chłopak położył się obok mnie i złapani za ręce wpatrywaliśmy się w swoje twarze.
- Czuję się tak beznadziejnie, a z drugiej strony chciałabym być silna, mieć w sobie tyle zaangażowania i motywacji by poradzić sobie z tym wszystkim. Pieniądze to tylko jeden z problemów. Czuję, że po wczorajszej kłótni z mamą nasze stosunki już nigdy nie będą takie same. Ona nie chce rozmawiać o tacie, a w tym momencie brakuje mi go najbardziej na świecie. Chciałabym mieć tatę, dziadków, jakieś rodzeństwo, nie chciałabym się czuć taka samotna - gdyby nie Paweł i Przemek moje życie byłoby całkiem pozbawione jakiś więzi i szczerych relacji z ludźmi. Miałam tylko ich, dwóch facetów, którzy byli skrajnie różni, a mimo to dawali mi to, czego potrzebowałam.
- Nie jesteś sama, masz Pawła, masz naszą ekipę, masz dziewczyny... Uwierz mi, że będzie dobrze, ok? Trzeba tylko zrobić plan działania. Najważniejszy teraz  jest ten wyjazd... Ja oczywiście chętnie dam ci te pieniądze....
- Nie, nie mogę, to zdecydowanie za dużo - chciałam jechać na ten turniej, ale nie chciałam jałmużny. Potrzebowałam sama sobie z tym poradzić, musiałam stawić czoła problemom, a nie uciekać się do najprostszych rozwiązań.
- Wiem, dlatego zrobimy to inaczej. - Przemek przysiadł i uważnie na mnie spoglądał - Na początek pogadam z rodzicami, myślę, że znalazłaby się dla nas jakaś praca w biurze, może weekendami, albo wieczorami moglibyśmy tam chodzić i...
- Czekaj, czekaj... My?
- No, a co ty myślisz, że zostawię ciebie samą? Mnie też się dodatkowa kasa przyda - siedzieliśmy na przeciwko siebie i pomimo, że dookoła było dużo wolnej przestrzeni, miałam wrażenie, że powietrze w pokoju wyraźnie zgęstniało, a ja odczuwałam znaczne ciepło w środku.
- Przemek, ale ty nie musisz....
- Iza, powiedziałem już, że razem to załatwimy, ok? I nie kłóć się ze mną - twardy ton Przemka wyraźnie informował o tym, że nie znosi sprzeciwu i chcąc nie chcąc musiałam ustąpić.
- Wiesz, że to zdecydowanie za dużo? Chodzi mi o twoje poświęcenie dla mnie - byłam wzruszona jego zachowaniem i dobrocią jaką miał w sobie. Nie zasłużyłam na to.
- To żadne poświęcenie, tylko przyjaźń, na dobre i na złe. Wiem, że kiedy ja będę potrzebował pomocy to ty też mi jej udzielisz - uśmiech na jego twarzy był światełkiem w tunelu, moim drogowskazem. Nigdy nie wierzyłam w aniołów stróżów, przynajmniej do teraz.
- Zawsze ci pomogę, ale to nie jest handel wymienny. Nie możesz tego traktować jako swojego zabezpieczenia, że najpierw ty musisz mi pomóc, żebym ja mogła pomóc tobie. I bez tego to zrobię - nie chciałam by Przemek odczuwał dług wdzięczności, albo był zobowiązany do tego by mi pomagać. Nie chciałam by traktował naszą przyjaźń jak interes.
- Nie szukaj problemu tam gdzie go nie ma, ok? Nie traktuję tego jak cholernego zabezpieczenia, chcę ci pomóc i chcę cię widzieć szczęśliwą, dawać ci radość, być z tobą. Tak po prostu i zwyczajnie.
- Dziękuję - w przypływie radości wyciągnęłam ręce ku Przemkowi, a po chwili oboje tuliliśmy się do siebie. Byłam wdzięczna wszelkim niebiosom za tamten dzień w parku kiedy się poznaliśmy. Nie spodziewałam się, że dzięki przypadkowemu robieniu zdjęć poznam jedną z najważniejszych osób w moim życiu.

7 komentarzy:

  1. kolejny raz brak mi słów by opisać to co czuję <3

    GENIALNA część :)

    Ps. Mam nadzieję, że Przemek będzie kiedyś z naszą bohaterką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paula, a co byś powiedziała, żeby zrobił taki Q&A z pytaniami na temat opowiadań od czytelników? Myślę, że to byłby bardzo dorby pomysł i cieszył się sporym zainteresowaniem :) Odpowiedz, proszę :)
    Buziaki
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odezwiesz się do mnie na maila? paulina.opowiadania@gmail.con

      Usuń
    2. Poszło :)
      / Ingrid

      Usuń
  3. Witaj Paulino!!!. Jestem tu nowy i zacząłem dopiero czytać. Zacząłem czytać od trudnej rozłaki i podoba mi się!!!. Jak skończę czytać to sie odezwę. A co do opowiadania to tak było z nami ( czyli z żoną) chodziliśmy na odległość. Ja Białystok, ona studia w Lublinie, a dziś w tym roku mamy 25 lat pożycia. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  4. Można się zakochać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Paulino!!!. Przeczytałem na razie wszystkie części do teraz dodane " Trudnej Rozłąki" i naprawdę mi się podoba!. Fajnie piszesz.Dziękuję Ci za opowiadania i za chwilę relaksu spędzoną na czytaniu. Pozostałe opowiadania przeczytam już w święta z uwagi na długość i brak czasu przeczytać od razu. Cieszę się , że tu do Ciebie trafiłem i już zostaję. O blogu dowiedziałem się od Ani. Aniu dzięki Ci za pokazanie fajnego bloga, dziewczyna naprawdę fajnie pisze. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń