czwartek, 26 marca 2015

Trudna rozłąka cz 19



Hej! Ostatnio Wasza aktywność na blogu jest bardzo mała, czy ktoś tu zagląda? Czytacie jeszcze to opowiadanie?

Kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania poczułam się naprawdę zmęczona i pragnęłam wziąć długą kąpiel i od razu pójść spać. Przez kilkugodzinną podróż pociągiem odczuwałam każdy mięsień swojego ciała, czułam się tak jakbym zderzyła się z czymś potężnym, co mnie kompletnie przeczołgało Moje znużenie powodowało, że oczy same mi się prawie zamykały, lecz kiedy dostrzegłam mamę siedzącą w salonie postanowiłam wykorzystać tą chwilę. Nie często zdarzało się, że mogłyśmy usiąść i porozmawiać, a nie wiedząc kiedy nadejdzie podobna chwila postanowiłam odłożyć swoje zmęczenie i od razu wziąć się za problemy, które na mnie czekały.
- Cześć - uśmiechnęłam się do mamy, która beztrosko siedziała na kanapie i raczyła się lampką wina.
- Hej, jak tam weekend? - uśmiech na jej twarzy dał mi nadzieję, że może wcale tak źle nie będzie, chociaż mentalnie przygotowywałam się na burzliwą wymianę zdań.
- Dobrze, byliśmy u rodziców Pawła i masz pozdrowienia od pani Ali - moja mama tylko raz w życiu widziała się z mamą Pawła, natomiast od kobiety od razu przypadły sobie do gustu i zawsze jedna pytała co się działo u drugiej. Dzięki temu i tej sympatii, która panowała między mną a rodzicami Pawła jak i moją mamą a Pawłem, miałam poczucie bezpieczeństwa, że nic nam nie zagraża.
- Dziękuję, następnym razem przekaż jej uściski ode mnie. - mam obdarzyła mnie jednym z jej najszczerszych uśmiechów, co spowodowało i u mnie uniesienie kącików - A z Pawłem już wszystko w porządku? Dotarliście się?
- Tak, jest tak jak było dawniej. Cieszę się, że ta burza minęła - na samą myśl o potwornej kłótni z Pawłem, która miała miejsce ostatnim razem aż przeszły mnie ciarki. Nie chciałam pamiętać o tym co się wtedy działo, jak bardzo bolały mnie jego krzyki i brak zaufania.
- To dobrze, pasujecie do siebie. To naprawdę dobry chłopak.
- Wiem, cieszę się, że też tak myślisz. - im dłużej odbiegałam od tematu moich zamiarów, tym bardziej się denerwowałam, a naprawdę chciałam już mieć to za sobą - Mamo, pamiętasz jak mówiłam ci, że robię zdjęcia takim chłopakom, którzy jeżdżą na desce?
- Mhm, pamiętam. - podejrzliwy wzrok mojej mamy niemal wwiercał się we mnie, czułam jakby mnie parzył.
- W ten weekend jadą na turniej i chcą bym jechała razem z nimi.
- Pytasz mnie o zgodę? - mama poprawiła się na kanapie, co tylko sprawiło, że wiedziałam iż łatwo nie będzie.
- Mniej więcej.
- I tak pojedziesz, prawda? Niezależnie co o tym myślę. - jako, że wychowywała mnie tylko mama to, znała mnie naprawdę dobrze. Może wynikało to też z tego, że byłyśmy podobne do siebie i moje zachowanie mogła przewidzieć, bo znała siebie?
- Bardzo mi na tym zależy i jest to szansa dla mnie. Równolegle odbywa się konkurs fotograficzny i chciałabym się sprawdzić - mój ton głosu był spokojny i miałam nadzieję, że właśnie spokojem uda mi się uratować tą sytuację. Musiałam to jakoś dobrze rozegrać, sprawić, że osiągnę to, czego potrzebowałam.
- Rozumiem, ale sama powiedziałaś, że to faceci, nie boisz się? Ile ty ich znasz? I ufasz im by wyjechać z nimi? Co Paweł na to? - grad pytań ze strony mamy był dla mnie trochę spodziewany, a trochę irytujący. Każde jej pytanie odnosiło się do Pawła i zaufania, a nie do możliwości i szansy jaką dawał mi ten wyjazd.
- Paweł dowiedział się o tym pierwszy i sam nie namawiał. Mamo, to cudowni ludzie, z pasją, zaangażowaniem i łączy nas jeden cel. Oni robią to co kochają, a ja mogę się przy nich realizować.
- W takim razie skoro decyzja już podjęta, to jaka w tym moja rola? - mama sięgnęła po kieliszek wina i władczo mierzyła mnie wzrokiem. Byłam pewna, że wiedziała o co mi chodziło. Pomimo, że denerwowały mnie jej zagrywki, to starałam się opanować.
- Chciałabym cię prosić o pożyczkę, oczywiście wszystko oddam, po prostu potrzebuję pieniędzy na ten wyjazd.
- Dostajesz przecież kieszonkowe - pewność siebie jaką miała w sobie mama tworzyła mur między nami. Nie wiedziałam jak miałam się przez niego przebić.
- Wiem, ale teraz byłam u Pawła i wydałam na pociąg. Mamo, obiecuję, że wszystko oddam, potrzebuję dwieście złotych. Proszę, nie odmawiaj mi - czułam sie zdesperowana i trochę pod kreską. Mama była całą moją nadzieją i nie widziałam innego rozwiązania, jak właśnie dostanie tych pieniędzy od niej.
- Iza, wiesz, że choćbym chciała to nie mam skąd wziąć tych pieniędzy. Dobrze wiesz jaka jest nasza sytuacja i niestety nie mam żadnych wolnych środków a za coś trzeba żyć, muszę mieć na zakupy i inne potrzebne rzeczy.
- Mamo proszę, naprawdę to dla mnie ważne.
- Iza, przykro mi. Mogłaś odmówić sobie wyjazdu do Pawła i oszczędzać. Jak sobie teraz to wyobrażasz? Że dam ci moje ostatnie pieniądze, a za co jutro zrobię zakupy na obiad? Za co mam jeździć do pracy? - nieugiętość w głosie mamy powodowała, że czułam się odrzucona, pozbawiona najmniejszej szansy.
- Dopiero dzisiaj dowiedziałam się o tej składce... Mamo, proszę.
- Kochanie, przykro mi, ale nie mam tylu pieniędzy.
- Wiesz co mnie boli najbardziej? Że ty nawet się nie starasz. Po prostu mówisz nie i dla ciebie to koniec. Dla mnie ten wyjazd jest nadzieją, możliwością.
- Co twoim zdaniem mam zrobić? Iść i ukraść? Nie wiem, może napaść na biedną staruszkę pod blokiem by dać ci te cholerne pieniądze, o to ci chodzi?!
- Chodzi mi o twoją pomoc i zaangażowanie. Byś powiedziała, że coś wymyślimy, jakoś zdobędziemy te pieniądze, ale gówno cię to obchodzi!
- Wyrażaj się! - kiedy mama podniosła się z kanapy, stanęła nade mną by pokazać swoją wyższość i patrząc mi prosto w oczy powiedziała - Co mam wymyślić, co? Czemu nie postawisz się w mojej sytuacji? Ciężko pracuję, chodzę na dwie zmiany, robię co mogę, a tobie wiecznie miało! Kiedy docenisz to, co dla ciebie robię? - po tych słowach stanęłam na przeciwko mamy i mierząc ją wzrokiem, chciałam pokazać jej, że byłam niewzruszona jej żalem.
- Super, teraz to moja wina, tak? To ja nie potrafię zapewnić swojemu dziecku bezpieczeństwa i dać mu możliwość realizowania marzeń? Czy ty w ogóle wiesz czym jest dla mnie fotografia? Czy w ogóle zależy ci na moim szczęściu? Myślisz tylko o sobie, o swoich uczuciach, o swoich żalach, a gdzie w tym miejsce dla mnie?
- Całe życie poświęciłam tobie! Wychowywałam cię sama, dałam ci wszystko co tylko mogłam, poświęcałam tyle czasu ile tylko byłam w stanie, a ty zarzucasz mi obojętność?!
- Słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć! Gdybyś była rozważniejsza, to miałabym tatę! Myślałaś tylko o sobie! Czemu tak jak każde normalne dziecko nie mogę mieć mamy i taty?
- Iza, nie przeginaj! - ostry ton mamy nie zwiastował niczego dobrego, ale miałam to po dziurki w nosie.
- Prawda boli, co? - kiedy mama odwróciła głowę, to tylko nakręciło mnie do dalszego mówienia - Czemu nie mogę mieć dziadków? Czemu muszę mieć tylko ciebie?
- Wszystko to, zrobiłam tylko i wyłącznie z myślą o tobie!
- To czemu nie chcesz nigdy o tym rozmawiać? Czemu nic nie wiem o swoim tacie? Zawsze jak zaczynam o nim mówić, to mnie zbywasz! Czy on w ogóle wie, że istnieję?- kiedy mama podeszła do okna, to już wiedziałam jaka była odpowiedź na moje pytanie - I to też niby zrobiłaś z myślą o mnie? - kiedy otarłam spływające łzy po mojej twarzy, wzięłam głęboki oddech i podeszłam do mamy by dokładnie zrozumiała to, co chciałam jej powiedzieć - Wiesz, że cię kocham i jestem ci wdzięczna za całe to poświęcenie i tyle lat opieki - kiedy mama na mnie spojrzała, widziałam, że chciała coś powiedzieć, ale szybko uniosłam rękę, prosząc by dała mi dokończyć - Tylko, że też nienawidzę cię za to, że odebrałaś mi szansę na normalny dom! - to, co wydarzyło się po moich słowach, było jak koszmar. Mama zamachnęła się ręką i uderzyła mnie w policzek, a ja stojąc twardo przed nią, nawet nie zarejestrowałam tej chwili, kiedy uniosła rękę. Wszystko działo się tak szybko...
- Iza... przepraszam - łzy po jej twarzy zaczęły spływać strumieniami, a ja dopiero po chwili się ocuciłam i zrozumiałam co się stało.
- Nie dotykaj mnie! Już nigdy więcej, nie waż się mnie dotknąć! - strzepnęłam jej dłoń, którą dotknęła mojego ramienia i ruszyłam do swojego pokoju.
- Iza! proszę... - zamknęłam jej drzwi przed nosem, i ciężko oparłam się o nie z drugiej strony. Żeby nie słyszeć jej płaczu i słów, włączyłam głośno muzykę i usiadłam na łóżku w geście zwątpienia. Musiałam mieć jakiś plan, musiałam coś postanowić. 

12 komentarzy:

  1. Akcja sie rozkreca.. super ! Bardzo lubie ta historie i czekam na wiecej! Buziaki meggi

    OdpowiedzUsuń
  2. całkiem coś innego GENIALNA część cieszę się z każdego napisanego przez Ciebie słowa :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście że czyta !! ;* to opowiadanie jest świetne

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczwyiście, że czytamy! Niestety ludzie nie zostawiają komentarzy, nawet jeśli coś im się podoba- czyste lenistwo :<
    Buziaki
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest niesamowite, chyba podoba mi sie jeszcze bardziej niz historia Gosi, w którą tak sie wciągnęłam. Cały czas wchodze i sprawdzam czy pojawiła się nowa część :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Osobiście wolę the New life, to też tak czytam, ale bardziej mi się podoba tam to i fajnie by było gdybyś pisała dłuższe części. Ogólnie bardzo fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Namiętnie czytam. // Nieś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście, że czytamy. czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietna czesc bardzo podoba mi sie to opowiadanie tak samo zreszta jak the New life oba sa genialne i z przyjemnoscia je czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow.Ile emocji. Ale świetna część, obroty akcji, tylko ta kłótnia z matką.....

    OdpowiedzUsuń
  12. czytam!!! tylko mam to na tele i nie zawsze uda mi się wysłaćź koma ;/ ja wchodze tutaj klika razy dziennie :D codziennie :D więc prosze o część najszybciej jak sie da :* pozdr Ania :*

    OdpowiedzUsuń