Hej! Ostatnio Wasza aktywność na blogu jest bardzo mała, czy ktoś tu zagląda? Czytacie jeszcze to opowiadanie?
Kiedy tylko przekroczyłam próg
mieszkania poczułam się naprawdę zmęczona i pragnęłam wziąć długą kąpiel i od
razu pójść spać. Przez kilkugodzinną podróż pociągiem odczuwałam każdy mięsień
swojego ciała, czułam się tak jakbym zderzyła się z czymś potężnym, co mnie
kompletnie przeczołgało Moje znużenie powodowało, że oczy same mi się prawie
zamykały, lecz kiedy dostrzegłam mamę siedzącą w salonie postanowiłam
wykorzystać tą chwilę. Nie często zdarzało się, że mogłyśmy usiąść i
porozmawiać, a nie wiedząc kiedy nadejdzie podobna chwila postanowiłam odłożyć swoje
zmęczenie i od razu wziąć się za problemy, które na mnie czekały.
- Cześć - uśmiechnęłam się do mamy,
która beztrosko siedziała na kanapie i raczyła się lampką wina.
- Hej, jak tam weekend? - uśmiech na jej
twarzy dał mi nadzieję, że może wcale tak źle nie będzie, chociaż mentalnie
przygotowywałam się na burzliwą wymianę zdań.
- Dobrze, byliśmy u rodziców Pawła i
masz pozdrowienia od pani Ali - moja mama tylko raz w życiu widziała się z mamą
Pawła, natomiast od kobiety od razu przypadły sobie do gustu i zawsze jedna
pytała co się działo u drugiej. Dzięki temu i tej sympatii, która panowała
między mną a rodzicami Pawła jak i moją mamą a Pawłem, miałam poczucie
bezpieczeństwa, że nic nam nie zagraża.
- Dziękuję, następnym razem przekaż jej
uściski ode mnie. - mam obdarzyła mnie jednym z jej najszczerszych uśmiechów,
co spowodowało i u mnie uniesienie kącików - A z Pawłem już wszystko w
porządku? Dotarliście się?
- Tak, jest tak jak było dawniej. Cieszę
się, że ta burza minęła - na samą myśl o potwornej kłótni z Pawłem, która miała
miejsce ostatnim razem aż przeszły mnie ciarki. Nie chciałam pamiętać o tym co
się wtedy działo, jak bardzo bolały mnie jego krzyki i brak zaufania.
- To dobrze, pasujecie do siebie. To
naprawdę dobry chłopak.
- Wiem, cieszę się, że też tak myślisz.
- im dłużej odbiegałam od tematu moich zamiarów, tym bardziej się denerwowałam,
a naprawdę chciałam już mieć to za sobą - Mamo, pamiętasz jak mówiłam ci, że
robię zdjęcia takim chłopakom, którzy jeżdżą na desce?
- Mhm, pamiętam. - podejrzliwy wzrok
mojej mamy niemal wwiercał się we mnie, czułam jakby mnie parzył.
- W ten weekend jadą na turniej i chcą
bym jechała razem z nimi.
- Pytasz mnie o zgodę? - mama poprawiła
się na kanapie, co tylko sprawiło, że wiedziałam iż łatwo nie będzie.
- Mniej więcej.
- I tak pojedziesz, prawda? Niezależnie
co o tym myślę. - jako, że wychowywała mnie tylko mama to, znała mnie naprawdę
dobrze. Może wynikało to też z tego, że byłyśmy podobne do siebie i moje
zachowanie mogła przewidzieć, bo znała siebie?
- Bardzo mi na tym zależy i jest to
szansa dla mnie. Równolegle odbywa się konkurs fotograficzny i chciałabym się
sprawdzić - mój ton głosu był spokojny i miałam nadzieję, że właśnie spokojem
uda mi się uratować tą sytuację. Musiałam to jakoś dobrze rozegrać, sprawić, że
osiągnę to, czego potrzebowałam.
- Rozumiem, ale sama powiedziałaś, że to
faceci, nie boisz się? Ile ty ich znasz? I ufasz im by wyjechać z nimi? Co
Paweł na to? - grad pytań ze strony mamy był dla mnie trochę spodziewany, a
trochę irytujący. Każde jej pytanie odnosiło się do Pawła i zaufania, a nie do
możliwości i szansy jaką dawał mi ten wyjazd.
- Paweł dowiedział się o tym pierwszy i sam
nie namawiał. Mamo, to cudowni ludzie, z pasją, zaangażowaniem i łączy nas
jeden cel. Oni robią to co kochają, a ja mogę się przy nich realizować.
- W takim razie skoro decyzja już
podjęta, to jaka w tym moja rola? - mama sięgnęła po kieliszek wina i władczo
mierzyła mnie wzrokiem. Byłam pewna, że wiedziała o co mi chodziło. Pomimo, że
denerwowały mnie jej zagrywki, to starałam się opanować.
- Chciałabym cię prosić o pożyczkę,
oczywiście wszystko oddam, po prostu potrzebuję pieniędzy na ten wyjazd.
- Dostajesz przecież kieszonkowe -
pewność siebie jaką miała w sobie mama tworzyła mur między nami. Nie wiedziałam
jak miałam się przez niego przebić.
- Wiem, ale teraz byłam u Pawła i
wydałam na pociąg. Mamo, obiecuję, że wszystko oddam, potrzebuję dwieście
złotych. Proszę, nie odmawiaj mi - czułam sie zdesperowana i trochę pod kreską.
Mama była całą moją nadzieją i nie widziałam innego rozwiązania, jak właśnie
dostanie tych pieniędzy od niej.
- Iza, wiesz, że choćbym chciała to nie
mam skąd wziąć tych pieniędzy. Dobrze wiesz jaka jest nasza sytuacja i niestety
nie mam żadnych wolnych środków a za coś trzeba żyć, muszę mieć na zakupy i
inne potrzebne rzeczy.
- Mamo proszę, naprawdę to dla mnie
ważne.
- Iza, przykro mi. Mogłaś odmówić sobie
wyjazdu do Pawła i oszczędzać. Jak sobie teraz to wyobrażasz? Że dam ci moje
ostatnie pieniądze, a za co jutro zrobię zakupy na obiad? Za co mam jeździć do
pracy? - nieugiętość w głosie mamy powodowała, że czułam się odrzucona,
pozbawiona najmniejszej szansy.
- Dopiero dzisiaj dowiedziałam się o tej
składce... Mamo, proszę.
- Kochanie, przykro mi, ale nie mam tylu
pieniędzy.
- Wiesz co mnie boli najbardziej? Że ty
nawet się nie starasz. Po prostu mówisz nie i dla ciebie to koniec. Dla mnie
ten wyjazd jest nadzieją, możliwością.
- Co twoim zdaniem mam zrobić? Iść i
ukraść? Nie wiem, może napaść na biedną staruszkę pod blokiem by dać ci te
cholerne pieniądze, o to ci chodzi?!
- Chodzi mi o twoją pomoc i
zaangażowanie. Byś powiedziała, że coś wymyślimy, jakoś zdobędziemy te
pieniądze, ale gówno cię to obchodzi!
- Wyrażaj się! - kiedy mama podniosła
się z kanapy, stanęła nade mną by pokazać swoją wyższość i patrząc mi prosto w
oczy powiedziała - Co mam wymyślić, co? Czemu nie postawisz się w mojej
sytuacji? Ciężko pracuję, chodzę na dwie zmiany, robię co mogę, a tobie
wiecznie miało! Kiedy docenisz to, co dla ciebie robię? - po tych słowach
stanęłam na przeciwko mamy i mierząc ją wzrokiem, chciałam pokazać jej, że
byłam niewzruszona jej żalem.
- Super, teraz to moja wina, tak? To ja
nie potrafię zapewnić swojemu dziecku bezpieczeństwa i dać mu możliwość
realizowania marzeń? Czy ty w ogóle wiesz czym jest dla mnie fotografia? Czy w
ogóle zależy ci na moim szczęściu? Myślisz tylko o sobie, o swoich uczuciach, o
swoich żalach, a gdzie w tym miejsce dla mnie?
- Całe życie poświęciłam tobie!
Wychowywałam cię sama, dałam ci wszystko co tylko mogłam, poświęcałam tyle
czasu ile tylko byłam w stanie, a ty zarzucasz mi obojętność?!
- Słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć!
Gdybyś była rozważniejsza, to miałabym tatę! Myślałaś tylko o sobie! Czemu tak
jak każde normalne dziecko nie mogę mieć mamy i taty?
- Iza, nie przeginaj! - ostry ton mamy
nie zwiastował niczego dobrego, ale miałam to po dziurki w nosie.
- Prawda boli, co? - kiedy mama
odwróciła głowę, to tylko nakręciło mnie do dalszego mówienia - Czemu nie mogę
mieć dziadków? Czemu muszę mieć tylko ciebie?
- Wszystko to, zrobiłam tylko i
wyłącznie z myślą o tobie!
- To czemu nie chcesz nigdy o tym
rozmawiać? Czemu nic nie wiem o swoim tacie? Zawsze jak zaczynam o nim mówić,
to mnie zbywasz! Czy on w ogóle wie, że istnieję?- kiedy mama podeszła do okna,
to już wiedziałam jaka była odpowiedź na moje pytanie - I to też niby zrobiłaś
z myślą o mnie? - kiedy otarłam spływające łzy po mojej twarzy, wzięłam głęboki
oddech i podeszłam do mamy by dokładnie zrozumiała to, co chciałam jej
powiedzieć - Wiesz, że cię kocham i jestem ci wdzięczna za całe to poświęcenie
i tyle lat opieki - kiedy mama na mnie spojrzała, widziałam, że chciała coś
powiedzieć, ale szybko uniosłam rękę, prosząc by dała mi dokończyć - Tylko, że
też nienawidzę cię za to, że odebrałaś mi szansę na normalny dom! - to, co
wydarzyło się po moich słowach, było jak koszmar. Mama zamachnęła się ręką i
uderzyła mnie w policzek, a ja stojąc twardo przed nią, nawet nie
zarejestrowałam tej chwili, kiedy uniosła rękę. Wszystko działo się tak
szybko...
- Iza... przepraszam - łzy po jej twarzy
zaczęły spływać strumieniami, a ja dopiero po chwili się ocuciłam i zrozumiałam
co się stało.
- Nie dotykaj mnie! Już nigdy więcej,
nie waż się mnie dotknąć! - strzepnęłam jej dłoń, którą dotknęła mojego
ramienia i ruszyłam do swojego pokoju.
- Iza! proszę... - zamknęłam jej drzwi
przed nosem, i ciężko oparłam się o nie z drugiej strony. Żeby nie słyszeć jej
płaczu i słów, włączyłam głośno muzykę i usiadłam na łóżku w geście zwątpienia.
Musiałam mieć jakiś plan, musiałam coś postanowić.
Akcja sie rozkreca.. super ! Bardzo lubie ta historie i czekam na wiecej! Buziaki meggi
OdpowiedzUsuńcałkiem coś innego GENIALNA część cieszę się z każdego napisanego przez Ciebie słowa :*
OdpowiedzUsuńOczywiście że czyta !! ;* to opowiadanie jest świetne
OdpowiedzUsuńOczwyiście, że czytamy! Niestety ludzie nie zostawiają komentarzy, nawet jeśli coś im się podoba- czyste lenistwo :<
OdpowiedzUsuńBuziaki
/ Ingrid
To opowiadanie jest niesamowite, chyba podoba mi sie jeszcze bardziej niz historia Gosi, w którą tak sie wciągnęłam. Cały czas wchodze i sprawdzam czy pojawiła się nowa część :*
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę the New life, to też tak czytam, ale bardziej mi się podoba tam to i fajnie by było gdybyś pisała dłuższe części. Ogólnie bardzo fajnie ;)
OdpowiedzUsuńNamiętnie czytam. // Nieś :)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńOczywiście, że czytamy. czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńSwietna czesc bardzo podoba mi sie to opowiadanie tak samo zreszta jak the New life oba sa genialne i z przyjemnoscia je czytam :)
OdpowiedzUsuńWow.Ile emocji. Ale świetna część, obroty akcji, tylko ta kłótnia z matką.....
OdpowiedzUsuńczytam!!! tylko mam to na tele i nie zawsze uda mi się wysłaćź koma ;/ ja wchodze tutaj klika razy dziennie :D codziennie :D więc prosze o część najszybciej jak sie da :* pozdr Ania :*
OdpowiedzUsuń