niedziela, 18 sierpnia 2013

The experience cz 68

Nie wiem jak to się stało, ale gdy obudziłam się to była godzina 13. Bardzo rzadko zdarzało mi się tak długo spać a w szczególności do 13. Co było jeszcze bardziej zadziwiające to to, że Bartek jeszcze spał. Chyba było mu bardzo dobrze, gdyż słodko pochrapywał a ja jeszcze nigdy nie miałam okazji usłyszeć Jego charpiącego. Ze względu na godzinę i lenistwo jakie nas ogarnęło to nie zwlekając dłużej poszłam wziąć prysznic zostawiając Bartka samego. Gdy cicho wyszłam z pokoju nikogo w domku nie było, byłam ciekawa gdzie znajdowali się pozostali. Zostawiając swoje ubrania w łazience podeszłam do okna w kuchni i zauważyłam to o czym mówił Bartek – sielanka. Idealna rodzina. Mnie bolał ten widok a co dopiero musiał czuć Bartek. Było mi przykro, że bawili się w najlepsze a Bartek był rozdarty i poniekąd cierpiał. Jak był w wieku Julii nie miał takiego dzieciństwa, nie przeżywał takiej radości co ona. Julia nie była tu niczemu winna. Nawet nie byłam pewna czy Justyna ponosiła jakaś winę za sytuację jaka była pomiędzy Bartkiem a Jego ojcem. Nigdy nie chciałabym takiego losu dla siebie czy dla swoich dzieci.
Nie chciałam dłużej na to patrzeć więc postanowiłam iść wziąć prysznic, który choć na chwilę pozwolił mi zmyć z siebie problemy i utrapienia, jakie zajmowały moją głowę. Nie wiem ile czasu spędziłam w łazience ale przestało się to dla mnie liczyć. Zrobiłam sobie takie mini mini spa, dzięki któremu nabrałam chociaż trochę energii na nowy dzień. Gdy wróciłam do pokoju to Bartek właśnie się ubierał i gdy mnie zobaczył, od razu uśmiechnął się w moją stronę. Ten uśmiech był wart miliona dolarów. Miałam wrażenie, że już wieki minęły odkąd ostatni raz tak pięknie się do mnie uśmiechnął.
- Co się tak uśmiechasz? – zwróciłam się do chłopaka, który szedł w moim kierunku. Wydawało mi się, że nie tylko ja nabrałam nowej energii ale On też.
- Bo Cię bardzo kocham – gdy był już znacznie blisko mnie to zbliżył swoje usta do mich i zatracił się w nich. Całował mnie długo i namiętnie lecz bardzo powoli, jakby chciał się rozkoszować smakiem moim ust. Było to bardzo przyjemne i strasznie mi się podobało. Moje ciało nie protestowało a nawet wręcz przeciwnie, chciało więcej i gdy to trwało dłużej, tym bardziej czuło niedosyt. Może to dziwne ale w trakcie tego pocałunku zadałam sobie pytanie, czy kiedykolwiek będę zaspokojona? Czy kiedyś będę miała dość Jego pocałunków? Bo jak na tą chwilę to było niemożliwe.
- Wow – tylko na tyle było mnie stać gdy zmienił obiekt skoncentrowania z moich ust na moje oczy, w które zaglądał bardzo intensywnie. Po moim westchnieniu na Jego twarzy pojawił się już nie uśmiech ale śmiech, powodujący na Jego twarzy bardzo przystojne i pociągające za moje zmysły zmarszczki, wokół oczu szczególnie. Nie chciałam psuć tej chwili i pytać o to co zamierzał zrobić.
- Pójdziemy na spacer i coś zjemy ? – Bartek powiedział w moją stronę i po chwili obrócił się by dokończyć ubieranie się. Chwilę zastanawiałam się nad Jego słowami ponieważ nie wiedziałam co mu chodziło po głowie, ale tak jak postanowiłam, pytać wprost nie zamierzałam. Myślałam głównie nad tym czy do końca wyjazdu zamierzał unikać ojca.
- Jasne – z uśmiechem odpowiedziałam na Jego propozycję i ubrałam się w czarną sukienkę i włożyłam japonki. Byłam gotowa by iść a po chwili Bartek również był wyszykowany więc trzymając się za ręce wyszliśmy z domku.
- Chodźcie do nas – Justyna spojrzała w naszą stronę i przyjaźnie się uśmiechnęła. Nie znałam jej długo i nie wiedziałam czy to były pozory czy faktycznie  była sympatyczną kobietą. Zastanawiałam się czemu nie próbowała wyprostować tej kłótni, a może próbowała ale nie dało to żadnego skutku i jeżeli tak było to ta sytuacja była bardziej pokręcona niż mi się wydawało. Spojrzałam na Bartka a on wydawał się być głuchy na słowa Justyny.
 - Idziemy na spacer. - odpowiedziałam za Niego. Starałam się być miła i ratować tą atmosferę. Mieliśmy spędzić tutaj kilka następnych dni.
 - Zostańcie z nami, właśnie robimy grilla – Justyna nadal nie dawała za wygraną i próbowała przekonać nas do zmiany planów. Ja nie mogłam podjąć decyzji i byłam zdana na Bartka. To on musiał postanowić co robimy.
 - Chodź na chwilę do domku – zdziwiły mnie słowa chłopaka. Pełna obaw i zdezorientowana nic więcej nie mówiąc, weszłam  do domku i wtedy zatrzymałam się. Wzięłam głęboki oddech i już chciałam coś powiedzieć ale Bartek zaczął.
 - Przecież ja się rzucę na Niego z pięściami – nie mógł ustać w miejscu, toczył wewnętrzną bitwę ze sobą. Dużo go to kosztowało, strasznie się męczył.
 - Hej, dasz radę. Nic na siłę. Chłopaku, tyle przeszedłeś, tyle wytrzymałeś to z tym sobie poradzisz. Pomyśl o tym jaki jesteś silny. Nic nie jest w stanie Cię załamać. Wierzę w to – patrzyłam mu głęboko w oczy. Gdyby to było możliwe to załatwiłabym to za Niego by nie musiał się tak dręczyć. Pierwszy raz od 8 miesięcy widziałam Go w takim stanie. Bał się o to, że straci nad sobą kontrolę, nie mogłam dopuścić by w to uwierzył bo to wszystko było w Jego głowie.
 - Możesz poprosić by tutaj przyszedł? - niepewnie na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się miło do Niego.
 - Chcesz żebym była przy Tobie? - zanim poszłam chciałam się upewnić czy będzie mnie potrzebował.
 - Jeśli możesz to zajmij się Justyną i Julią. Nie będziesz zła? - nawet w takiej chwili najpierw myślał o mnie a później o sobie.
 - Nie ma problemu. Kocham Cię. Jak coś to jestem na zewnątrz. - pocałowałam Go w policzek i wyszłam. Czułam, że da sobie radę, nie było innej opcji. Podeszłam do Jego taty, który siedział na huśtawce ze swoją rodziną.
 - Bartek prosił by Pan poszedł do Niego – starałam się jak najmilej przekazać mu wiadomość ale nie było to takie łatwe. Bardzo chciałam odrzucić swoje uprzedzenia do tego człowieka, ale nie było to łatwe.
 - Coś się stało? - zmarszczył czoło jakby nie rozumiał moich słów. Może to było dla Niego dużym zaskoczeniem a może uznał mnie za wariatkę, nie wiem, ale czułam się jak przybysz z kosmosu.
 - Czeka w środku na Pana – zrobiłam krok w bok. Obok stało krzesło więc na nim usiadłam, nigdzie indziej nie było dla mnie miejsca. Nie chciałam mu wiercić dziury w brzuchu czy pospieszać. Sam musiał zdecydować czego chciał.
 - Grzegorz idź – Justyna spojrzała na mężczyznę, który bardzo niechętnie podniósł się i poszedł w kierunku domu. Zamknęłam oczy prosząc Boga o szczęśliwe zakończenie.
 - Chyba się nie pozabijają – Justyna skierowała wzrok na mnie jakby oczekiwała odpowiedzi ode mnie. Miałam mieszane odczucia co do niej. Ale nie chciałam jej tego okazywać.
 - Mam taką nadzieję. - uśmiechnęłam się i na jej ustach pojawił się uśmiech. Julia siedziała i wpatrywała się we mnie dziwnym wzrokiem, nie rozumiałam dlaczego tak na mnie patrzyła. Poniekąd jak na wroga a z drugiej strony przyjaźnie.
 - Julia idź pobaw się w piaskownicy – Justyna zwróciła się do córki. Zdziwiło mnie to, że chciała zostać ze mną sam na sam. Dziewczynka od razu poszła się bawić a Justyna przysunęła się w moją stronę. Przez chwilę nasłuchiwałam dźwięków dochodzących z domu ale nic nie było słychać, miałam nadzieję, że to dobrze. Justyna musiała zauważyć moje zachowanie.
 - Czas żeby się pogodzili -  kobieta spoglądała na dom, spoglądałyśmy w tym samym kierunku.
 - Nie próbowali wcześniej? - starałam się jak najwięcej odczytać z Jej twarzy ale nie mogłam z niej nic wyczytać.
 - To jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje. Bartek dał mu popalić a Grzegorz jest rygorystyczny i wymagający. On kocha Bartka. Pewnie już zauważyłaś, że oboje mają silne charaktery i żadne nie chce ustąpić. Ich spotkania zawsze kończyły się dziką kłótnią. Dzisiaj rano tak nie było. Dzięki Tobie nie rzucili się sobie do gardeł. Jak mieszkaliśmy razem to żyliśmy obok siebie, Bartek nie lubił z nami rozmawiać, spędzać czasu z Julią. Ja nie chciałam go wychowywać i umoralniać. Kiedyś jak spróbowałam to skończyło się to kolejną kłótnią po której Bartek zdecydował się wyprowadzić do Jacka. Bartek mnie nie akceptował. Grzegorz odszedł od matki Bartka do mnie a ja później od razu zaszłam w ciążę. Skupiliśmy się na naszej rodzinie. Ja nie chcę wydawać wyroku i osądzać, usprawiedliwiać siebie i Grzegorza, ale chcieliśmy stworzyć Juli szczęśliwą rodzinę.
 - A Bartek? On nie należał do waszego szczęśliwego obrazka? - oburzyłam się  na Jej słowa. Po chwili zrobiło mi się głupio za to, że dałam upust mojej złości i irytacji. Może nie byłam obiektywna tak samo jak Justyna.
 - Chcieliśmy, żeby był z nami ale on się buntował. Trudno było mu znieść tą sytuację. Nie chciał iść na żaden kompromis. Ciągłe bójki w szkole, wezwania do dyrektora, to wszystko burzyło naszą rodzinę. Staraliśmy się wniknąć w Bartka, Grzegorz z nim rozmawiał ale nigdy nie potrafili dojść do porozumienia. Już od roku nie rozmawiali, nie widzieli się. Kilka razy prosiłam Grzegorza by zadzwonił, odwiedził Bartka , lecz nie chciał ze mną na ten temat rozmawiać. Wiem, że kilka razy dzwonił do Jacka i pytał o Niego. Wysyłał też chłopakom pieniądze. - poniekąd ją rozumiałam ale tu chodziło o mojego chłopaka. Bartka też rozumiałam, nie mógł patrzeć na coś, czego nigdy mu nie dano. Nie lubił Julii za to, że żyła jak w bajce, miała wszystko co najważniejsze. Bartek był pozbawiony wszelkiej opieki. Mógł liczyć tylko na siebie. Prawdopodobnie Julia nigdy nie wyląduje w policyjnej izbie dziecka czy w samym domu dziecka. Bartek to przeszedł. Miałam wrażenie, że o to toczyła się cała kłótnia, że to właśnie o to Bartek miał największy żal do ojca. Później tata zabrał go stamtąd ale to nie zmieniało faktu, że Bartek był tam przez jakiś czas. Justyna wiedziała, że wraz z mężemteż byli winni tej sytuacji, ona walczyła o szczęście dla córki i nie można było mieć jej tego za złe.
 - Nad czym myślisz? - skierowała się w moją stronę i tym samym wyrwała mnie zza myślenia.
 - Nad tym ile Bartek przeszedł. Najpierw kłótnie w domu, rozwód rodziców, obcy mężczyźni w domu, spanie po piwnicach, dom dziecka, denerwująca Go sielanka u was w domu. Ile musiał przejść w tak młodym wieku. Nie sądzisz, że to Pan Grzegorz ponosi winę? To on nie zapewnił synowi odpowiedniego losu. Okej Bartek nie był aniołem ale tak został wychowany i ukierunkowany. I teraz to on pierwszy wyciąga dłoń do ojca. Bartek się do tego nie przyzna, ale tęsknił za nim, ojcem a nie facetem, który ma nową rodzinę i z poczucia jakiejś tam odpowiedzialności wziął go z domu dziecka do swojej krainy szczęścia do której Bartek nie umiał się dopasować. - poleciały mi łzy. Wyrzuciłam z siebie tą złość i żal do tych ludzi, że takie zgotowali mu życie. Bolało mnie to, że On musiał sam o wszystko walczyć, że miał wsparcie tylko w Jacku, dopiero po 17 latach życia. Wstałam i poszłam za dom. Chciałam być sama. Oparłam się o ścianę i ukucnęłam. Wzięłam twarz w dłonie i starałam się przestać płakać. Wiedziałam, że nazbyt wybuchłam złością i swoje słowa bardziej powinnam skierować do ojca Bartka a nie do Justyny ale stało się. Dałam jej do myślenia i miałam nadzieję, że przemyśli to co jej powiedziałam.
 - Boli Cię coś?- usłyszałam dziecięcy głos. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam Julię. Patrzyła na mnie tak niewinnie swoimi oczami.
 - Nie. - pospiesznie wytarłam łzy i patrzyłam na nią. Przypominała mi mnie jak byłam mała, słodka niewinna dziewczynka. W takim wieku nie zdajemy sobie sprawy z tego co nas czeka w przyszłości, ile będziemy musieli wycierpieć by znowu beztrosko żyć.
 - To czemu płaczesz? - głos dziewczynki znowu wyrwał mnie z zamyślenia. Była za mała by zrozumieć ludzkie emocje i problemy.
 - Źle się poczułam. - podniosłam się i wytrzepałam ubranie z pyłu. Chciałam jak najszybciej zostać sama lecz Julia nie dawała za wygraną i nie miała zamiaru zostawić mnie samej.
 - Chcesz mleka? Mama mówi, że mleko jest najlepszym lekarstwem na smutki- uśmiechnęła się do mnie. Jej słowa sprawiły, że moje usta wykrzywiły się w uśmiech. Ta dziecięca naiwność była słodka, chciałabym, żeby mleko załatwiło sprawę.
 - Nie lubię mleka. – razem szłyśmy ku piaskownicy.
 - Jak to? Jak można nie lubić mleka? - na jej twarzy pojawił się grymas. Dla niej chyba było sprawą oczywistą to, że ludzie lubią mleko. Kolejny dowód dziecięcej ufności ale to nadal było słodkie i niewinne.
 - Po prostu, nie smakuje mi. Nie jem mleka, kakao, budyniu, kaszy manny i podobnych potraw. Za to lubię jogurty. - Julia wróciła do zabawy a ja przyglądałam się jej poczynaniom.
 - Dlatego jesteś taka chuda? - nie podnosiła głowy znad piasku. Miała cztery lata a tak swobodnie ze mną rozmawiała. Gdyby te słowa wypowiedział ktoś inny to na pewno bym się obraziła i zezłościła ale nie mogłam mieć jej tego za złe, była ciekawa świata jak każde dziecko.
 - Nie wiem, może. Taka już jestem. - przeniosłam wzrok na Justynę, która nadal siedziała na huśtawce i bacznie się nam przyglądała. Miałam wrażenie, że z ruchu moich warg chciała wyczytać o czym rozmawiałyśmy.
 - Lubisz jeść ? - Julia zwróciła się do mnie a ja  z powrotem wróciłam do rozmowy.
 - Tak, bardzo. A Ty? - nie bardzo mnie to interesowało ale jakoś musiałam zabić czas.
 - Nie. Mama często mnie karmi bo nie chce mi się jeść – to było zadziwiające ale miałam wrażenie, że mamy więcej wspólnego niż mi się wydawało. Lubiłam jeść ale zapominałam o tym, rzadko czułam głód. Zdarzało się, że nie jadłam nawet dwa czy trzy dni.
 - Wiesz ja też tak czasem mam. Tylko, że później przebywałam w szpitalu. Karmili mnie niesmacznym jedzeniem. Szczerze? To było okropne. Lubię jeść ale rzadko odczuwam głód. Wszystko jest w naszej głowie. Od tamtego czasu, staram się pamiętać o jedzeniu by znowu nie być w szpitalu. - Julia przystanęła i patrzyła na mnie. Właśnie odebrała lekcję od losu. Jeżeli to wykorzysta to nie będzie musiała nauczyć się tego na własnych błędach ale na moich, co pozwoli jej oszczędzić dużo stresu.
 - Jak się nie je, to idzie się do szpitala? - była zdziwiona. Nie chciałam jej przestraszyć.
 - Tak. Ale Ty nie musisz się tam znaleźć. Pamiętaj to co Ci powiedziałam, zdrowie jest najważniejsze. Jakbyś była chora to byś nie mogła się tu bawić bo byś nie miała siły. A tak to możesz pływać, jeździć na rowerze. - usiadła obok mnie i brała tą lekcję, którą jej dawałam. Moje serce się radowało, że mogłam kogoś ustrzec przed tym przez co sama przeszłam kilka razy.
 - Ale jedzenie Ci smakuje? - zbierała informacje o tym jaka jestem i o moim problemie z jedzeniem.
 - Tak. Lubię jeść ale jak ma się dużo spraw na głowie, problemów to często się zapomina, że trzeba coś zjeść. Skupiasz uwagę na czymś innym a umyka to co utrzymuje Cię przy życiu. A Tobie smakuje?
 - Czasem. Ale niektórych rzeczy nie lubię jak Ty mleka. - swoimi słodkimi oczkami popatrzyła na mnie.
 - Zdradzę Ci mój sekret. Uwielbiam kiełbasę i mięso. Oczywiście lubię jogurty i przeróżne sałatki ale mięso to podstawa – na moje słowa obie się  zaśmiałyśmy.
 - Dziękuję – zaskoczyła mnie swoim zachowaniem. Przytuliła mnie mocno do siebie. Była rozkosznym dzieckiem. Miałam nadzieję, że jej jakoś pomogłam. Była bardzo młoda i może do końca nie zrozumiała powagi sytuacji ale na pewno uchwyciła sens naszej rozmowy, chociażby mały jej kawałek.

Bawiłyśmy się jeszcze w chwilę już nie rozmawiając na żadne poważne tematy. Po jakimś czasie zobaczyłam jak Bartek wyszedł z domu i najpierw podszedł do Justyny, która wskazała ręką na mnie. Nie byłam w stanie odczytać czegokolwiek z Jego twarzy, doskonale maskował swoje uczucia. Jedyne co zauważyłam to zaczerwienione oczy, płakał. Gdy był blisko mnie, wstałam i nie czekając na żadne słowa od razu się przytuliliśmy. Nie było to takie samo zachowanie jak przed rozmową, może mi się tylko tak wydawało ale odnosiłam wrażenie, że był lżejszy o kilkanaście kilo. Nic nie mówił tylko trzymał mnie w swoich ramionach. Nie wiedziałam co się wydarzyło, czy porozumiał się z ojcem, w tej chwili najważniejszy był on. Jak tylko będzie chciał mi coś powiedzieć to powie, nie musiałam naciskać, wymuszać. 


Bardzo Was proszę o komentowanie, wtedy wiem, że czytacie a przede wszystkim, że jesteście. Chciałabym wiedzieć ile Was tutaj zagląda i czyta to co tworzę :) 

28 komentarzy:

  1. faajne ;)
    zapraszam do mnie, może komuś się spodoba
    http://opowiadanieprzyjaciele.blogspot.com/2013/08/czesc-1.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy będzie kolejna część. Wyjeżdżam do Krakowa na kilka dni :)

      Usuń
  3. Super, super, super! :*
    Czekam na kolejną część. :)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna część. Długa taka jak lubię ;)
    Świetne życiowe opowiadanie. Powodzenia w dalszym pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na twojego bloga wchodzę kilka razy dziennie i sprawdzam czy aby nie dodałaś kolejnej części. Na każdą czekam z niesamowitą cierpliwością. Czytam od początku i będę do końca :) Pozdrawiam, świetnie napisane. ;)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!!!!!!!!!!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest świetne, czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietne <3 - mika

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie. Poplakalam się jak Maciek umarł ;( szkoda tak młodego chłopaka. Czekam na kolejna czesc ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. załatwcie mi proszę takiego przystojnego, wysokiego Bartka, który będzie mnie przytulał w potrzebie, w szczęściu, będzie miał trudny, ale dobry charakter, będzie szczęściem. Taki sobie o - BARTEK. oczywiście może mieć inne imię i mniej problemów, ale niech będzie. Czy proszę o dużo?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. wowww świetne *.*
    zapraszam do mnie : againsttheyou.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietnie piszesz ; D .

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz orginalny styl pisania i to jest wspaniałe dzięki temu. Twoje opowiadania są bardzo ciekawe i inspirujące. Rzadko można spotkać się z tym, że ktoś oprócz pisania o tych mniej ważnych sprawach wyciąga z życia cały sens. Bardzo mi tym imponujesz i uważam, że Twoja kariera pisarki powinna rozwijać się także zawodowo, o ile już tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem, czytam.
    Co do tego rozdziału-oczywiście, świetny.
    Szczerze mówiąc myślałam, że scena namiętnego całowania skończy się w łóżku. :D
    A jednak się myliłam.
    Czekam na kolejne części.
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. super pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  17. super opowiadanie,ale troche robi sie juz monotonnie...

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham to opowiadanie! Też chcę takiego Bartka. <3

    OdpowiedzUsuń
  19. http://opowiadanieprzyjaciele.blogspot.com/
    zapraszam ;)
    opowiadanie świetne, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. czekam z niecierpliwością na kolejną część:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo mi si podoba twoje opowiadanie. Czytam każdy rozdział i jednocześnie już nie mogę się do czekać kolejnego rozdziału... Każdego dnia wchodzę z myślą może coś dodała...

    OdpowiedzUsuń
  23. Masz talent prosze napisz kolejną część ♥;*

    OdpowiedzUsuń