To była bardzo dziwna sytuacja, ja przytulałam się z
Bartkiem a Justyna z Panem Grzegorzem. Odnosiłam wrażenie, że Bartek z tatą
przeszedł właśnie długa drogę, którą była rozmowa. Nie patrzyłam na zegarek ale
z pewnością ich konwersacja trwała ponad dwie godziny. Po chwili gdy wtulałam
się w Bartka podeszła do nas Justyna. Bartek nie wiedział, jaką odbyłyśmy
rozmowę i miałam nadzieję, że się o niej
nie dowie. Zrozumiałe było to, że mógł mieć mi za złe to, że jakby nie patrząc
wygarnęłam jej to co myślałam. Zrobiłam to tylko z jednego powodu, chciałam dla
Bartka jak najlepiej. Byłam ciekawa czemu kobieta podeszła do nas.
- Bartek przepraszam Cię. Gosia uświadomiła mi gdzie tak
naprawdę leżał problem. W niczym nie zawiniłeś żeby mieć takie życie. Nie
chciałam odebrać Ci ojca. - była smutna i bardzo poważna. Bartek najpierw
spojrzał na mnie a potem na nią. On był w najtrudniejszej sytuacji. To on za
dużo wycierpiał i dużo stracił.
- Ja też przepraszam z moje
zachowanie. - wyciągnął dłoń do kobiety ale ciągle zachowywał dystans.
Wiedziałam, że ot tak nie zmieni swojego nastawienia bo tak się nie dało.
Metoda małych kroków w takich sytuacjach sprawdzała się najlepiej. Ale mimo
wszystko miałam przeczucie, że byli na najlepszej drodze do porozumienia. Na
pewno czekało ich dużo pracy, wysiłku i chęci ale to co najgorsze mieli już za
sobą.
-
Chodźcie na grilla. - Bartka tata zawołał nas wszystkich. Justyna od
razu zawróciła i podeszła do męża a za nią podążyła Julia. Wydawało mi się, że
Bartek miał inne plany i chęci, niż siedzenie z ojcem przy jednym stole, ale
nie mógł od tego uciekać.
- Zaraz do Was dołączymy – Bartek
odpowiedział ojcu i pociągnął mnie za dłoń. Nie zaskoczył mnie swoim
zachowaniem, byłam już do tego przyzwyczajona. Poszliśmy do pokoju, który
zajmowaliśmy. Bartek zamknął drzwi i usiadł na łóżku. Zrobiłam to samo.
- Dziękuję, że mnie do tego
skłoniłaś. Otworzyłem się przed nim i starałem się być spokojny, ale nie dało
się powstrzymać łez. Oboje z ojcem nie chcieliśmy się znowu kłócić. Wyjaśniliśmy
sobie te kilkanaście lat mojego życia. Teraz chyba będę miał ojca. Kocham Cię
najbardziej na świecie. Jesteś najlepsza, najukochańsza. Wiesz co jest w tym
wszystkim najlepsze? - patrzył mi w oczy i się uśmiechał. Śmiał się On, jego
usta, oczy. Wszystko w nim było szczęśliwe. Pokręciłam głową bo nie byłam w
stanie rozdziawić ust.
- To, że jesteś Moja. -
powiedział to z takim uznaniem, że poczułam jak się unosiłam w przestworzach.
Nasze usta złączyły się w pocałunek. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą
usłyszałam. To było piękne i spowodowało, że w moich oczach pojawiły się łzy
szczęścia. Nie mogłam uwierzyć, że po takim cierpieniu, wylanych łzach w
ostatnim czasie, ktoś pokochał mnie tak mocno. Nie zmieniło to faktu, że tęskniłam
za swoim kochanym Braciszkiem i nadal czułam ogromną pustkę ale dzięki Bartkowi
nie była tak bardzo odczuwalna jak
wcześniej. Delikatnie kładł mnie na łóżku i namiętnie całował. Po chwili
przerwałam te miłe czynności.
- Chyba tam na nas czekają. -
zaśmiałam się do Jego twarzy, która znajdowała się nad moją. Uwielbiałam
patrzeć na Niego i zatracać się w czekoladowych oczach. Cieszyłam się, że były
moje i to właśnie ja mogłam odszukać w nich miłość.
- Chyba mnie to nie obchodzi. -
zadziornie zaśmiał się w moją stronę i wrócił do poprzedniego zajęcia. Był
bardzo zabawny i cieszyłam się, że w końcu spadł z Niego ten ciężar. Wszystko
wskazywało na to, że nasz wyjazd wcale nie okaże się fiaskiem a miał duże
szanse na powodzenie. Było mi dobrze z tym jak mnie całował, przytulał ale nie
mogłam mu pozwolić na kontynuację, ponieważ wiedziałam do czego dążył i jaki
miał plan.
- Chodź – wymsknęłam się spod
Niego i poszłam do drzwi. Nim zdążyłam je otworzyć Bartek znalazł się przy mnie
z przeogromnym uśmiechem na swojej pięknej twarzy. Ten widok był bezcenny.
- Gdzie Ty mi uciekasz? - złapał
mnie za biodra i w powietrzu rzucił na łóżko. Czułam się jak dziecko,
szczęśliwa i radosna. Nawet takie przekomarzanie się z Nim dostarczało mi wiele
uciechy.
- Bartek, opanuj swoją rządzę. –
chciałam sprowadzić Go do pionu, na ziemię ale był oporny. Nie należał do
materiału, który łatwo było ukształtować. Czekało mnie bardzo dużo pracy bym to
ja rządziła w naszym związku.
- Chyba należy mi się jakaś
nagroda – nonszalancko na mnie spojrzał. Nasze twarze śmiały się, cieszyły z
tej zabawy. Bartek miał jasny plan i był facetem więc nie można było mieć mu za
złe, że akurat w tamtej chwili miał ochotę na seks. Jako facet miał gdzieś
pewne rzeczy, które mnie krępowały.
- Tak ale to nie jest dobry
moment. Przecież oni będą wiedzieć, że się kochaliśmy jak za godzinę tam
pójdziemy. Nie narażaj mnie na te spojrzenia. - zaśmiałam się a w moich oczach
było jakieś przerażenie. W głowie już miałam obraz tego jak to mogło wyglądać.
- Nie, proszę to każ mi tego znosić – śmiałam się do siebie kręcąc głową.
Bartek znał mnie i moją wyobraźnie więc nagle rozbrzmiał Jego chichot.
- No, w nocy tym
bardziej. Jak będą spać za ścianą i nie daj Boże coś usłyszą – on miał rację
ale go to bawiło a mnie frustrowało. Niby miał poważną minę ale wiedziałam, że
żartował ze mnie.
- Celibat – ponownie wstałam z
łóżka i tym razem szybko otworzyłam drzwi i wyszłam do kuchni. Odwróciłam się w
Jego stronę, siedział na łóżku i nie wiadomo na co czekał. Chyba do końca miał
nadzieję, że żartowałam i zaraz zawrócę.
- No chodź, bo głodna jestem –
tupnęłam nogą niczym rozzłoszczona mała dziewczynka. Bartek choć bardzo
niechętnie wstał i złapał mnie w biodrach. Czułam się bardzo kochana przez
Niego. Wyszliśmy przed dom gdzie pozostali grillowali. Z uśmiechem na ustach
dołączyliśmy do nich. Atmosfera była troszkę napięta ale było znacznie lepiej
niż przy śniadaniu. Bartek dosyć swobodnie rozmawiał z ojcem. Czasem dołączałam
się do rozmowy ale znacznie bardziej
wolałam przyglądać się jak Bartek odżywał. Julia z dużym dystansem podchodziła
do Bartka a ten trochę jej unikał. Wiedziałam, że to kwestia czasu aż przekona
się do małej dziewczynki.
- Gosia – nagle usłyszałam głos
Juli, który wyrwał mnie z zamyślenia, ponieważ przed chwilą jak patrzyłam na
powściągliwość Bartka i Julii wobec siebie, skupiłam się na wspomnieniach ze
swojego dzieciństwa. Każdemu życzyłam takiego okresu dorastania, przez który
przechodziłam. Z moimi braćmi nie potrzebowaliśmy zabawek, komputera i innych
urządzeń, nam wystarczyła nasza obecność. Tęskniłam za tamtymi czasami, za
beztroskimi zabawami z Maćkiem. Naszymi szalonymi pomysłami a przede wszystkim
jednością.
- Tak? - spojrzałam na Nią. Powoli wracałam na ziemię ze
swoimi myślami. Byłam ciekawa, czemu zwróciła się do mnie, nie zważała na
rozmowę Bartka z tatą a spowodowała, że wszyscy zamilkli.
- Czemu nie jesz? - na te słowa dziewczynki wszyscy
spojrzeli na mnie. Byłam pod ostrzałem spojrzeń co zdecydowanie było krępujące.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - wzrokiem przejechałam po
wszystkich osobach. Musiałam się ogarnąć. Od razu wzięłam się za jedzenie.
Powoli przełykałam kiełbasę, nie wiem co mi się stało ale miałam strasznie
zwężone gardło, że nie potrafiłam przełknąć, to było okropne. Myślałam, że się
uduszę. Pospiesznie wstałam od stołu.
- Przepraszam zaraz wrócę.
Muszę do toalety – uśmiechnęłam się miło i poszłam spokojnie do domku by nie
wzbudzać niepokoju u pozostałych. Kiedy byłam w środku od razu pobiegłam do
łazienki. Zamknęłam się w pomieszczeniu i spokojnie zwymiotowałam. Nie
wiedziałam co się ze mną działo. Po chwili w moich oczach pojawiły się łzy.
Usiadłam na podłodze i zamknęłam oczy w nadziei, że zaraz dostanę zastrzyku
siły. To moje wspomnienia tak na mnie podziałały i tęsknota za tym co było. Gdy
się denerwowałam to nie mogłam jeść i tak miałam od zawsze. Jedzenie stawało mi
w gardle i zaczynały się schody. Chwilę siedziałam na podłodze a po mojej
twarzy spływały łzy. Nie chciałam nadużywać czasu i niepokoić Bartka. Obmyłam twarz wodą i poszłam do kuchni.
Zrobiłam sobie herbatę i wróciłam do stołu Postanowiłam skupić się na Bartku by
nie myśleć o sobie i tęsknocie, a przede wszystkim uspokoić swoje nerwy.
- Wszystko dobrze ? – Bartek z
troską spojrzał na mnie. Było mi źle z tym, że znowu skupiałam Jego uwagę na
sobie, że zamiast cieszyć się tym co odzyskał to martwił się mną.
- Tak. - zdziwiłam się Jego pytaniem bo chciałam zachować
pozory, że nic się nie działo. Zbliżał się wieczór a my ciągle siedzieliśmy i
rozmawialiśmy. Bartek z tatą nadrabiał stracone lata, a ja powracałam do
rzeczywistości starając się odgonić wspomnienia.
Gdy zrobiło się późno postanowiliśmy przenieść się do
środka. Każdy był dzisiaj zmęczony. Julia już jakiś czas temu poszła spać,
Justyna z Grzegorzem też byli wyczerpani. Leżeliśmy sobie z Bartkiem w naszym
pokoiku. Bartek uporządkowywał dzisiejszy dzień, układał w głowie to co
zdziałał.
- Jesteś szczęśliwy ? - z uśmiechem popatrzyłam na Niego.
- Tak i to bardzo, a to wszystko dzięki Tobie. Odkąd mam
Ciebie wszystko zaczyna się układać a ja zacząłem być szczęśliwy. Powinienem
nosić Cię na rękach. - głaskał mnie po włosach i delikatnie dotykał mojego
policzka.
- Wcale, że nie. Sam tego dokonałeś. Możesz być dumny z
siebie. Ja jestem pełna podziwu. Bardzo mi imponujesz – przysunęłam się bliżej.
Nasze usta złączyły się w pocałunek. Całowaliśmy się długi czas i zaczęło się
robić niebezpiecznie. Nie mogłam pozbyć się świadomości, że Jego ojciec był za
ścianą.
- Bartek nie mogę. -
przewróciłam się na drugi bok i wstałam. Patrzyłam na Jego zdziwienie.
- Coś nie tak? - usiadł na
łóżku i wpatrywał się we mnie. Nie rozumiał o co chodziło i był zaskoczony moim
zachowaniem. Nie wiedziałam czy już nie wariowałam. To był strasznie długi,
emocjonalny dzień.
- To strasznie krępujące, że
Twój tata tam śpi – mówiłam szeptem bo bałam się, że Pan Grzegorz mógł usłyszeć
to o czym rozmawialiśmy. Bartek tylko słodko zaśmiał się na moje słowa.
- Chodź. Będę grzeczny –
poklepał miejsce obok siebie. Nie mógł opanować swojego śmiechu. Postanowiłam
mu zaufać i wróciłam do łóżka, gdzie wtuliłam się w Jego ciepła klatkę piersiową
a gdy Bartek zgasił światło i panowała cisza to momentalnie zasnęłam.
Śnił mi się Maciek. Siedzieliśmy w Zakopanym na Gubałówce.
To było takie realne, my to przeżyliśmy. Kilka miesięcy temu, jak wyjechaliśmy
razem do Zakopanego to dokładnie tak samo wyglądał jeden z naszych wieczorów.
Gwieździste niebo i my wpatrzeni w przestrzeń. W tym śnie wszystko było
identyczne, tak samo byliśmy ubrani, to samo jedliśmy.
- Gosia, żyj. Nie zatrzymuj
się, nie wracaj do tego co było. Masz dbać o siebie. Nie mogę patrzeć jak
cierpisz, zmagasz się z bólem. Proszę Cię. - Maciek wpatrywał się we mnie.
Swoimi błękitnymi oczami patrzył na mnie. Był bardzo szczery i zmartwiony tym
co się ze mną działo.
- Maciek ale ja nie mogę. To
wszystko ciągle wraca. Ja Cię tak bardzo kocham i tęsknię. Wszystko mi Ciebie
przypomina.
- Pamiętaj, że ja cały czas
jestem przy Tobie. W każdej sekundzie, gdziekolwiek jesteś, jestem obok. Nigdy
Cię nie opuszczę. Bezustannie patrzę na Ciebie, pilnuję, ochraniam. Nie bój się
wejść w życie, bawić, śmiać. To wcale nie oznacza, że zapomniałaś. Widzę jak Ci
ciężko i nic nie mogę zrobić. Bartek jest dobrym chłopakiem, wiem o tym. Jeżeli
coś złego pojawi się w Jego myślach to dam
Ci znać. A teraz dobranoc słodka. - dał mi całusa w policzek i zniknął.
Obudziłam się i gorączkowo
rozglądałam się po pokoju. Wróciłam na ziemię. W pierwszej chwili nie
wiedziałam gdzie byłam i co ja tu w ogóle robiłam lecz po chwili wszystko sobie
przypomniałam.
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą mi się przytrafiło.
Czułam się tak, jakbym naprawdę z Nim rozmawiała, jakby tu był albo jakbyśmy
przed chwilą byli w tym Zakopanym. Było mi przykro, że tak szybko poszedł. Nie
rozpaczając odmówiłam modlitwę i spokojnie poszłam spać. Dziękowałam Bogu za to,
że mogłam z Nim porozmawiać, mimo, że tak krótko.
Przepraszam Was, że musieliście czekać tak długo ale właśnie wróciłam z mojego ostatniego wakacyjnego wyjazdu, z Krakowa. Teraz czeka mnie miesiąc praktyk więc znowu nie wiem czy będę miała wystarczająco dużo czasu na pisanie, ale mam w zapasie jeszcze kilka części :)
Jak zawsze rozdział świetny, a nawet znakomity. Czasami mam opór co do czytania niektórych momentów, bo płaczę. Nie potrafię czytać jak piszesz o Maćku, ale piszesz wspaniale. Oczywiście czekam na dalszą część i mam nadzieję że wkrótce się pojawi. Pisz szybciutko :** Pozdrawiam Lovciak
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. Ja mam podobnie, jak piszę o Maćku i wracam wspomnieniami do pozostałych części to też się wzruszam.
UsuńBuziaki :*
świetne ;* - mika
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńjejku chcę takiego chłopaka jak Bartek *.* czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :D
OdpowiedzUsuńagainsttheyou.blogspot.com
świetne, świetne i jeszcze raz świetne! piszesz cudownie ; DD. tak trzymaj ; ) pozdrawiam ; *.
OdpowiedzUsuńCuuuudo, kocham, uwielbiam, ach <33
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak rozwiniesz dalsze ich losy, w końcu coś musi się zepsuć jak to zwykle bywa :/
Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam serdecznie, bosko piszesz ;**
Prosze pisz dalej ja nie przeżyje bez tego opowiadania ...
OdpowiedzUsuńPs.Masz talent i nie zmarnuj go ♥;*
Mam pewne przeczucia co do pewnego wątku w tej części :D i mam nadzieję ,że mam rację ;) chyba teraz napiszę do tego tylko tyle , że też się cały czas tylkotylko cieszę jak jest taka część ,albo płacze jak jest inna ... A wracając do początku mojego komentarza to pewnie będzie tak ,że z tego powodu będzie tak jak mówi Kloi :/ choć mam nadzieję ,że Bartek nigdy nie zostawi Gosiu i na odwrót ;)
OdpowiedzUsuńD ;*