poniedziałek, 10 marca 2014

The experience cz 123 1/2

Zatrzymałam się na parkingu i zadzwoniłam do Martyny. Miałam nadzieję, że odbierze i znajdzie dla mnie czas. Czułam ogromną potrzebę rozmowy z kimś bliskim, kto pomógłby mi to wszystko ogarnąć.
- Tak słucham? – usłyszałam głos przyjaciółki, był radosny i beztroski. Zazdrościłam jej spokoju jaki panował w jej życiu. Miałam ochotę się rozpłakać, ale musiałam być silna.
- Cześć tu Gosia, jesteś może w domu? – od razu przeszłam do konkretów. Wciągałam głęboko powietrze by nie rozpaść się na tysiąc kawałków podczas tej rozmowy telefonicznej.
- Tak, jest też Filip. Coś się stało? – ucieszyłam się, że byli tam oboje. Bardzo chciałam wtulić się w Filipa i pozwolić mu mnie uspokoić. Przez chwilę wróciłam wspomnieniami do poranka i od razu zaczął mi drżeć głos i zaczynałam płakać.
- Mogę do Was przyjechać? – byłam słaba i to było straszne. Tak bardzo starałam odbudować siebie, a tu moi rodzice zniszczyli to, co zbudowałam. Musiałam zaczynać od początku i znowu przez to wszystko przechodzić. Mieli mi pomagać a tylko powodowali, że czułam się znacznie gorzej.
- Jasne, Gosia wszystko w porządku? Gdzie jesteś? – czułam zmartwienie w jej głosie, natomiast nie było ze mną aż tak źle, bym nie dała rady przyjechać do Niej.
- Zaraz będę – szybko się rozłączyłam i pojechałam do przyjaciółki. Trochę czasu miałam do pracy, z 3 godziny,  które wystarczały na rozmowę i zastanowienie się co dalej. Nie miałam daleko do Martyny i starając się ominąć korki byłam już u Niej po 10 minutach. Nie brałam torby z bagażnika, ponieważ nie przewidywałam nocować u dziewczyny. Od razu poszłam pod drzwi do Jej domu i gdy zapukałam, otworzył mi Filip. Bardzo się cieszyłam, że to był akurat On i bez wahania, zbędnego zastanawiania się, przytuliłam się do Niego i zaczęłam płakać, z rozpaczy jaka ki towarzyszyła, momentami zaczynało brakować mi powietrza. Byłam słaba i właśnie wtedy to okazałam. Nic nie mówiłam, tylko płakałam w Jego koszulkę. Filip znał mnie doskonale i tylko mnie mocniej przytulił do siebie i głaskał po plecach, dając możliwość spuszczenia nerwów. Czasem takie moje płacze trwały 10 minut a czasem pół godziny. Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale trochę czasu minęło. Gdy już nie miałam czym płakać odsunęłam się od Niego i ujrzałam Martynę. Ona jeszcze mnie w takiej wersji nie widziała, co mnie skrępowało.
- Kochana co się stało? – była zaniepokojona moim zachowaniem, natomiast postanowiłam ominąć jej pytanie i patrzyłam na Filipa.
- Chodź, spokojnie – złapał mnie w pasie i zaprowadził do salonu. Usiadłam na kanapie i trzymając się Go za rękę opowiedziałam im całe zajście jakie miało miejsce rankiem.
- … spakowałam rzeczy i wyjechałam- poznali powód mojej mini wyprowadzki. Gdy to wszystko powiedziałam na głos poczułam się jeszcze gorzej i poznałam beznadziejność sytuacji. Kochałam faceta, którego moja mama nie akceptowała i na którego zwalała wszelkie problemy. On na to nie zasłużył.
- Spokojnie, możesz pomieszkać u mnie, albo u Martyny, nie zostawimy Cię samej – Filip dał mi zapewnienie noclegu, lecz nie chciałam im się zwalać na głowę. Wiedziałam, że to nie problem dla nich, ale nie wiedziałam kiedy będę gotowa wrócić do domu, a z drugiej strony to nie było najważniejsze.
- Dziękuję, ale nie mogę, nie wiem ile to potrwa. Pojadę do dziadków, tak będzie najlepiej. Filip tylko ja nie wiem co dalej, ja się z mamą nie dogadam a ona nie zaakceptuje Bartka. Za wszystko Go obwinia, a On nic złego nie zrobił. Ona się strasznie zmieniła a ja nie potrafię znaleźć z nią nici porozumienia, a tata, On chce być neutralny, ale tak się nie da – bardziej się tym martwiłam a nie miejscem do spania. Nigdy nie sądziłam, że będę się tak kłócić z mamą.
- Obie byłyście zdenerwowane, zobaczysz ona to sobie przemyśli i się dogadacie. Nie martw się tak tym. – Martyna włączyła się do rozmowy a w jej głosie było wiele troski. Wiedziałam o co im chodziło, niedawno byłam w szpitalu i bali się, że przez to zajście ponownie się tam znajdę. Ja również się tego obawiałam i chciałam się przez tym ustrzec, ale to nie było łatwe.
- Jak chcesz to porozmawiam z nią czy z Twoim tatą, oni nie mogą Cię tak traktować. Jesteś dorosła, kochasz Go  i nie zabronią Ci się z nim spotykać. Nie zamkną Cię w domu przed nim, bo ja na to nie pozwolę – Filip był stanowczy i zawsze stawał po mojej stronie, był rycerzem, który chciał pewne sprawy załatwić za mnie, bym sama nie musiała tyle cierpieć. Znał mnie od dawien dawna i nigdy nie zostawił mnie samej. Już kiedyś rozmawiał z moim tatą, jak jeszcze byłam z Wojtkiem. Czasem trzecia osoba jest bardzo pomocna.
- To nie jest chyba dobry pomysł. Mama i tak nie zmieni zdania, jest głucha na wszelkie tłumaczenia. Najgorsze jest to, że ja nie wiem jak się teraz zachowywać wobec Bartka, czy mu o tym powiedzieć czy nie. Jak on się zdenerwuje to pójdzie do mamy i jej powie co myśli, a ja nie chcę by się kłócili. – przewidywałam taki obrót spraw, podejrzewałam, że Bartek nie przyjmie tego spokojnie. Sama byłabym zezłoszczona gdybym dowiedziała się, że ktoś mnie nie akceptuje przez to ile mam pieniędzy w portfelu, kim są moi rodzice czy przez tatuaże. Nie można było przez to skreślać ludzi.
- Nie wiem czy dobrze  zrobisz mówiąc mu o tym, jeszcze jakiś głupot narobi. – Filip sam nie wiedział co mi doradzić. Byłam w trudnej sytuacji szczególnie wobec swojego chłopaka.
- No właśnie, a jak nie powiem to będzie miał pretensje, że ukrywałam to przed nim, poza tym będę miała straszne wyrzuty sumienia – zależało mi na tym by się już nie kłócić z Bartkiem i zachować czyste relacje. Zawsze musiało się coś spieprzyć, bo przecież u mnie nigdy nie może być dobrze. Wykańczałam się tym wszystkim i traciłam radość życia. Znowu się rozpłakałam a Filip ponownie mnie przytulił.
- Płacz – cicho zwrócił się w moją stronę i mocniej się w Niego wtuliłam. Najchętniej bym usnęła, ale musiałam iść do pracy. Nie miałam ochoty się tam zjawiać, ale to był dobry sposób by chociaż na te kilka godzin o tym nie myśleć. Po chwili wytarłam łzy i próbowałam dojść do siebie.
- Na 14 mam do pracy. Martyna ogarniesz mnie jakoś? – popatrzyłam na przyjaciółkę, która kiwnęła głową i wyszła. Wróciła z pełną kosmetyczką i zaczęła mnie malować. Byłam podpuchnięta i czerwona. Musiałam jakoś porządnie wyglądać by nie straszyć ludzi w hotelu. Po dwudziestu minutach byłam gotowa.
- Masz, weź to – Martyna podała mi tabletki, co mnie zaskoczyło, ponieważ o nic nie prosiłam. – To na uspokojenie, poczujesz się trochę lepiej i przebrniesz przez pracę – podała mi jedną pastylkę i szklankę z wodą. Wzięłam bez wahania, ponieważ nie mogłam już płakać a musiałam dać radę.
- Dziękuję – przytuliłam się do Niej starając się powstrzymać łzy.
- Co zamierzasz? – Filip popatrzył na mnie niepewnie, ponieważ miałam jeszcze godzinę zanim musiałam zjawić się w pracy.
- Dzisiaj prześpię się u Bartka, porozmawiam z nim, ale do końca nie powiem mu o co poszło. Tylko tyle, że pokłóciłam się z mamą o tatuaż i ona pomyślała, że to przez Bartka, nic więcej. A jutro pojadę do dziadków i u nich będę mieszkać – wydawało mi się to najrozsądniejsze wyjście.
- Chodź, powinnaś coś zjeść – Martyna zawołała mnie z kuchni gdzie przygotowywała posiłek. Byłam im naprawdę wdzięczna za opiekę, jaką mnie otoczyli. Myśleli za mnie o pewnych sprawach i powodowali, że jakimś cudem byłam w jednym kawałku. Miałam najwspanialszych przyjaciół na świecie i to oni byli moim prawdziwym szczęściem.
- Dobrze – krzyknęłam do dziewczyny i ponownie spojrzałam na Filipa – Co o tym myślisz? – chciałam poznać Jego zdanie na temat mojego planu i tego co zmierzałam zrobić.
- Wydaje się to być rozsądne. Gosia dzwoń do mnie i informuj o tym gdzie jesteś i jak się czujesz, w każdej chwili, nie ważne o której godzinie i nieważne gdzie będziesz to Ci pomogę, przytulę. – Jego zachowanie i postawa dawały mi znać, że nie byłam sama. Miałam za sobą Jego i Martynę.
- Kocham Cię – złapałam Go za rękę i wspólnie poszliśmy na obiad jaki przygotowała Martyna. Cały czas miałam mętlik w głowie natomiast tabletka od Martyny zaczynała działać. Powoli schodziło ze mnie napięcie i już nie chciało mi się płakać. Starałam się wyciszyć i spokojnie podejść do sprawy.
Gdy zjadłam od razu pojechałam do hotelu a w między czasie napisałam sms’a do Bartka, czy mogę u Niego spać. Od razu odpisał mi, że mam się głupio nie pytać tylko przyjeżdżać po pracy.


W hotelu był spory ruch i dzięki czemu nie miałam zbyt dużo wolnego czasu by wracać myślami do zdarzeń z przedpołudnia. Michał widział, że towarzyszył mi brak humoru i osowienie, przez co trzymał się trochę na dystans. Rozmawiałam z Panią Kasią i pozwoliła mi przyjść w niedzielę godzinę później, więc spokojnie mogłam jechać na obiad do Bartka taty.
Około godziny 20 do hotelu wszedł mój tato. Jego obecność bardzo mnie zaskoczyła i w pierwszej chwili chciałam schować się pod ladę,  natomiast nie było to możliwe, ponieważ On od razu mnie zauważył. Byłam zła, że tam przyszedł i nachodził mnie w pracy. Nie miałam mu nic więcej do powiedzenia ponad to, co powiedziałam  rano, więc zbędnym wydawało mi się z nim rozmawiać.
- W czym mogę pomóc? – Michał zwrócił się do mojego taty, jeszcze nie wiedząc, że mężczyzna właśnie mnie złożył wizytę.
- Ja do Gosi – tato poważnym tonem zwrócił się do Michała i podszedł do mnie. Patrzył mi w oczy a ja chciałam się zapaść. Wiedziałam po co przyszedł, byłam pewna, że zobaczył kartę kredytową na stole i spostrzegł się, że zabrałam laptopa przez co mógł domyślić się, że się wyprowadziłam – Możemy porozmawiać? – zapytał nadal nie odrywając wzroku od mojej osoby.
- Jestem w pracy – nie mogłam sobie ot tak prowadzić prywatnych rozmów w czasie pracy, szczególnie, że ciągle byłam pod ostrzałem spojrzeń ze strony konsjerża.
- Nie zajmę Ci dużo czasu, proszę – był poważny i naprawdę mu zależało na tej rozmowie. Przez swój szacunek do Niego nie potrafiłam Go tak zbyć.
- Poczekaj – wiedziałam, że z Michałem nie będę miała problemu, ale nie mogłam bez niczyjej zgody opuścić stanowiska pracy. Podeszłam do konsjerża mając nadzieję, że pozwoli mi na krótką rozmowę ze swoim ojcem.
- Mogłabym chwilę porozmawiać z tatą? To ważne, nie zajmie mi to dużo czasu – byłam zestresowana ponieważ osoba, do której się zwracałam przez cały czas miała kamienną minę. Strach narastał we mnie i nie wiedziałam, co za chwilę miało nastąpić.
- Masz kwadrans – niby powiedział to z wyższością, ale nadal pozostawał miły. Czas jaki dał mi na załatwienie tej sprawy był wystarczający, a nawet byłam pewna, że skończę wcześniej.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do mężczyzny i od razu zawróciłam do taty. – Chodź za mną – nie czekałam na jakąś reakcję z Jego strony, tylko od razu ruszyłam do szatni. To miejsce było odpowiednie na rozmowę. Tata nic nie mówił tylko szedł za mną.
- Co chcesz? – zwróciłam się do niego, gdy weszliśmy do pomieszczenia i tato zamknął za sobą drzwi. Stałam z założonymi rękoma i patrzyłam wymownie na Niego. Pomimo, że bardzo chciałam, to nie potrafiłam wspiąć się na wyżyny sympatycznego tonu głosu.
- Czemu spakowałaś swoje rzeczy? Przecież do chore – tak jak myślałam, zauważył to, że przez najbliższy czas postanowiłam nie mieszkać w domu.  Potrzebowałam zmienić otoczenie i wyczyścić atmosferę, która była zatruta przez mamę.
- Chorym jest to, że widzisz jak Ona szaleje a nie reagujesz. Pozwalasz jej na obrażanie mnie i Bartka. – miałam żal do Niego i postanowiłam się z tym nie kryć. Mogłam być szczera wobec taty i to robiłam. Może to był wyraz egoizmu z mojej strony, że chciałam by stawał za mną, ale w zaistniałych okolicznościach nie widziałam innego wyjścia.
- A co mam zrobić? Kocham Was obie i zależy mi na Was – tato położył swoje dłonie na moich ramionach, to był Jego chwyt  by złagodzić moje złowrogie nastawienie i złość na Niego. Wiedziałam, że mnie kochał bo innej możliwości po prostu nie było, natomiast to nie wystarczało.
- Mnie się pytasz co masz robić? Chcesz dla wszystkich dobrze a gówno wychodzi! – nie dałam się tak prosto przekonać. Może gdyby zamiast Niego przyszła mama i ona przeprosiła, to może zachowywałabym się inaczej, ale On musiał się określić, nie możliwym było działanie na dwa fronty.
- Gosia uspokój się – już nie mówił takim spokojnym głosem jak przed chwilą, był poirytowany moim tonem głosu jak i decyzją, którą podjęłam. Moje zdenerwowanie udzielało się również niemu.
- To za dużo jak na mnie. Nie zrezygnuję z Bartka, kocham Go i nie pozwolę byście nas rozdzielili – chciałam postawić sprawę jasno. Jeżeli moi rodzice chcieli byśmy mieli dobry kontakt,  musieli zaakceptować mój wybór, mimo, że mógł być on błędny i może w przyszłości miałam z tego powodu cierpieć, ale na pewno to musiałaby być moja decyzja.
- Dlatego się wprowadzasz do Niego? Jest ważniejszy od Nas? – to był szantaż emocjonalny a On był dobry w te klocki, ponieważ był prawnikiem i znał sztuczki jak wprowadzić zamęt w czyjejś głowie, ale ja dobrze wiedziałam, że toczył ze mną grę i nie dałam się w to wciągnąć.
- A mama jest ważniejsza ode mnie? Nie martw się, nie będę z nim mieszkała. Ale szczerze? Ostatnio wszędzie jest mi lepiej niż w domu – może moje słowa były brutalne i ostre, ale taka była prawda. Nawet dało się to zauważyć. Ostatnimi czasy w domu byłam gościem, a nie mieszkańcem.
- Nie mów tak. Wróć do domu – zabolało Go to, ale nie mogłam kłamać i oszukiwać, że czułam się tam jak ryba w wodzie. Jeszcze gdyby to Jego zachowanie było inne, to byłoby inaczej, natomiast On tak naprawdę nie robił nic by załagodzić to wszystko.
- Nie ma takiej możliwości. Nie wrócę tam, przynajmniej dopóki… W sumie nie wiem co musiałoby się stać bym znowu tam zamieszkała. To nie jest tak, że Was nie kocham, ale zobacz co się stało z naszą rodziną. Przecież to już fikcja. – nie dałam mu się przekonać. To nie było tak, że za daleko poszłam w swoich słowach i z powodu dumy nie chciałam tam wrócić. Po prostu nie zniosłabym więcej kłótni z mamą, nie zamierzałam też całemu światu udowadniać, że Bartek był dobrym chłopakiem i nie miał na mnie złego wpływu.
- To, co mam zrobić, rozstać się z mamą, o to Ci chodzi?! – zdenerwował się i prawie krzyczał na mnie. Za daleko posunął się w swoich wnioskach, poczułam się urażona Jego słowami.
- Oskarżasz mnie o rozpad rodziny?! Twoim zdaniem to moja wina, tak? Czy może Bartka, co? Przejrzyj na oczy i wtedy przyjdź do mnie! Koniec rozmowy – tata był w szoku,  patrzył na mnie jak na kosmitkę. Gdyby nie środki uspokajające jakie dostałam od Martyny to już dawno bym płakała. Może kipiałam arogancją i niechęcią, ale mnie po prostu chodziło o to, by być stanowczą i jasną w swoich słowach. Tato nic nie mówiąc opuścił szatnię a ja wzięłam głęboki oddech i wtedy poczułam ciężar na sercu. To była jedna z najmniej przyjemnych rozmów w moim życiu. Ze złości kilka razy uderzyłam pięścią w szafkę na ubrania. Gdy  z moich ust wydobył się krzyk złości do szatni wszedł Michał. Popatrzył na mnie dosyć niepewnie, chyba nie spodziewał się mnie w takim stanie.
- Wszystko w porządku? – z troską w głosie zwrócił się do mnie. Po tej okropnej rozmowie potrzebowałam trochę empatii i bardzo spontanicznie podeszłam od kolegi i przytuliłam się do Niego. On chyba załapał o co mi chodziło, ponieważ mocniej mnie objął swoimi dłońmi. Zamknęłam oczy i starałam się chociaż na chwilę wyciszyć myśli jakie kłębiły się w mojej głowie. Po niedługim czasie usłyszałam jak ktoś wszedł do szatni, myślałam, że to był konsjerż, ale gdy otworzyłam oczy ujrzałam Patrycję. Pierwsza myśl jaka pojawiła się w mojej głowie była taka, że tylko tego mi jeszcze brakowało. Spokojnie rozluźniłam uścisk i palce przyłożyłam do oczu by pozbyć się zalążków łez.
- Lepiej? – Michał ponownie zwrócił się do mnie. Nic nie powiedziałam tylko kiwnęłam twierdząco głową. Bałam się jak mógł brzmieć mój głos. Nagle zobaczyłam jak Patrycja wyciągnęła w moją stronę rękę z chusteczkami higienicznymi. Byłam zaskoczona, ponieważ o mało brakowało a zmieniłabym o niej zdanie.
- Spokojnie, nie będę płakać – odpowiedziałam na wyciągniętą dłoń w moim kierunku i popatrzyłam na Michała. Zastanawiałam się czy było słychać moją rozmowę z tatą i czy już wszyscy wiedzieli o tym co działo się w moim życiu.
- Co to był za facet? – słowa chłopaka odgoniły moje podejrzenia i wynikało z nich, że nic nie słyszał i w głowie kłębiło mu się kilka pytań a wszystkie wynikały z troski.
- Mój tata, wracajmy do pracy – gdyby nie to, że stała tam Patrycja i chcąc nie chcąc wszystko by słyszała, to może bym coś więcej mu powiedziała. Nie chciałam by zaraz pól hotelu plotkowało o moim życiu i żebym była tematem numer jeden, dosyć miałam problemów i więcej nie było mi potrzebne. Michał chyba wyczuł, że nie chciałam o tym rozmawiać, więc od razu podążył za mną i wzięliśmy się do pracy. Na koniec zmiany poszliśmy do szatni by się przebrać i postanowiłam, że gdy będziemy sami to wytłumaczę się mu ze swojego zachowania, natomiast znowu nie było to możliwe gdyż w szatni plątało się kilka osób. Gdy wyszliśmy na zewnątrz i zanim Michał wsiadł do samochodu podeszłam do Niego.
- Dziękuję za wsparcie. Mam trudny okres w swoim życiu i nie potrafię wyjść na prostą – byłam mu winna jakiekolwiek wyjaśnienia, szczególnie gdy po mojej rozmowie z tatą zjawił się w szatni i dodał mi sił.
- Gdybym mógł Ci jakoś pomóc to daj mi znać, zawsze możesz na mnie liczyć – pogłaskał mnie po ramieniu a z oddali widziałam jak na to wszystko patrzyła Patrycja. Byłam zła, że zawsze pojawiała się w najmniej odpowiednich momentach i przyglądała się mnie i Michałowi.
- Dziękuję, będę pamiętać a jak na razie daję radę. Pomagają mi przyjaciele i chłopak, więc sama nie zostałam – uśmiechnęłam się do Niego dając mu do zrozumienia, że moja sytuacja wcale nie była tak bardzo beznadziejna.
- Wyprowadziłaś się? – byłam zaskoczona Jego dedukcją, miał trafne spostrzeżenie i trochę bezpośrednie, ale nie widziałam powodu by to przed nim ukrywać.
- Tak, ale to bardzo świeża sprawa. Słuchaj, muszę lecieć. Porozmawiamy jutro. – nie chciałam tam dłużej stać i pozwalać Patrycji na karmienie się tym widokiem. Byłam też zmęczona i podejrzewałam, że Bartek też nie odpuści bez słowa wyjaśnienia, chociaż on jeszcze nic wiedział.

- Jasne, jak coś to wal – chłopak dał mi buziaka w policzek i uraczył mnie miłym uśmiechem. Nie byłam w stanie już nic powiedzieć, więc od razu wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w stronę mieszkania Bartka. 

4 komentarze:

  1. bardzo fajny chcialabym aby gosia zamieszkala z bartkiem ale wiesz to twoje opowiadanie nie chce soe wtracac. ale ten rozdzial bardzo fajny.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie nie jest przesycone i przekombinowane, kolejny świetny rodzial! Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super.fajnie sie czyta. kiedy kolejna?

    OdpowiedzUsuń