wtorek, 4 marca 2014

The experience cz 120

Obudził mnie rano dźwięk budzika. Tak bardzo mnie denerwował, że miałam ochotę nim rzucić o ścianę by w końcu przestał dzwonić. Niby chciał dla mnie dobrze, ale ja potrzebowałam jeszcze kilka godzin snu. Na nic zdało się przykrywanie głowy poduszką czy zakrywanie pościelą. Rzeczywistość była nieunikniona i musiałam się z nią zmierzyć. Wstałam z ciepłego łóżka a za oknem przywitało mnie wychodzące zza chmur słońce. Marzyłam o tym by ten poranek spędzić na balkonie, siedząc w fotelu bujanym, przykryta kocem a w ręce trzymając zabronioną mi przez lekarza kawę albo ewentualnie herbatę z cytryną.
Z garderoby wzięłam zwykłe jeansy i koszulkę, ogarnęłam włosy i twarz. Godzina mnie nagliła więc pospiesznie zbiegłam na dół. W domu panowała idealna cisza, co mnie w ogóle nie zdziwiło gdyż sama najchętniej bym spała. Zazdrościłam im, błogiego snu i tego, że mogli sobie pospać do 7.
Samochodem pojechałam do hotelu, gdzie w szatni było sporo osób, w sumie nic dziwnego ponieważ dochodziła 6 i gdy zbliżał się ścisły początek zmiany kłębiło się tam dużo ludzi. Wśród obecnych dostrzegłam Michała, który rozmawiał z Patrycją. Ten widok zdziwił mnie a jeszcze bardziej wprawiłam się w stan zaskoczenia, gdy na twarzach obserwowanych przeze mnie osób gościł uśmiech. Nic nie rozumiałam, ale miałam nadzieję, że dziewczyna w końcu przestanie patrzeć na mnie jak na wroga. Nigdzie za to nie widziałam Natalii, dziwiło mnie to jeszcze bardziej, niż rozmowa stojących opodal mnie kolegów. Nie czekając na jakieś słowa zachęcające do pracy poszłam do restauracji i od razu zakasałam rękawy.
- Gosia idź na recepcję, Natalia się rozchorowała i będziesz ją zastępować – zza pleców usłyszałam głos Pani Kasi. Nie widziałam jej wcześniej, więc trochę mnie przestraszyła swoim głosem.
- Dobrze – poszłam do kuchni i zostawiłam fartuch. Wychodząc znowu natknęłam się na managerkę, która stała przy barze. Zdawało mi się, że oczekiwała na mnie.
- Porozmawiamy po drodze – Pani Kasia zwróciła się do mnie i gdy kiwnęłam głową ruszyłyśmy w stronę recepcji – Dzisiaj wpłynęła wypłata na twoje konto. Przez najbliższy czas będziesz pracowała na recepcji. Oczywiście dostaniesz premię – może to już nudne, ale ponownie byłam w szoku. Nawet nie spostrzegłam się kiedy minął miesiąc pracy. Już był sierpień i to mnie przerażało. Czas płynął nieubłaganie i nawet sobie z tego nie zdawałam sprawy, tylko żyłam, z dnia na dzień.
- Dziękuję – podziękowałam za honorarium i obiecany dodatek. Michał miał ręce pełne roboty, ludzi było pełno a stos kartek na ladzie się piętrzył.
- Przybyło wsparcie – uśmiechnęłam się do kolegi od razu biorąc się do pracy. W końcu mogłam samodzielnie sprawdzić wiedzę, jaką przez ostatni czas nabyłam. Już nie było czasu na dodatkowe pytania ani niańczenie. To był doskonały sprawdzian dla mnie. Na początku szło mi trochę mozolnie i niezgrabnie, ale Michał tylko posyłał mi od czasu do czasu uśmiech, nie upominając mnie. Czasem wolałam by mi zwrócił uwagę, ale z drugiej strony nikt nie lubił, jak ktoś coś komuś wytykał.
- Dzięki, jesteś nieoceniona. – Michał podszedł do mnie bliżej. Siedziałam przed komputerem i sprawdzałam stan pokoi, w pewnym momencie chłopak złapał moją rękę i patrzył mi głęboko oczy. Nie było w nich tylko wdzięczności, ale coś jeszcze, nie umiem tego określić, lecz na pewno na wdzięczności się nie kończyło.
- Chodź na śniadanie – zgłodniałam przez to całe zamieszanie. Ucieszyłam się, ponieważ dla mnie to był krok na przód. Zaczynałam odczuwać głód co było bardzo pozytywną wiadomością. Mój organizm wracał do normy i mogłam być z siebie dumna. Oczywiście, wiedziałam, że to jeszcze nie był koniec i czekało mnie dużo pracy, ale w końcu widziałam efekty, może nie tyle co mojej pracy, ale pracy lekarzy.
- Masz rację – kolega powtórował mi i wspólnie poszliśmy na stołówkę. Cieszyłam się, że nasze relacje szły naprzód i to w wyraźnie koleżeńskim kierunku. – Chyba masz dzisiaj lepszy humor, co? – zadał mi pytanie gdy wspólnie usiedliśmy przy stoliku.
- No można tak powiedzieć. Ale widzę, że Ty również nie próżnujesz – chciałam odwrócić Jego uwagę i zbyć Go niezbyt rozlewną wypowiedzią na zadane przez Niego pytanie. Ja swoim sformułowaniem dążyłam do tego by co nieco dowiedzieć się o Jego porannej rozmowie z Patrycją.
- Nie rozumiem – Michał marszczył czoło i chyba naprawdę nie wiedział co chodziło mi po głowie. Myślał nad moimi słowami lecz ewidentnie nic mu nie przychodziło do głowy. Musiałam mu pomóc.
- Mówię o Twojej rozmowie z Patrycją, tak się uśmiechała, że musiało jej się podobać – cały czas mówiłam z uśmiechem na twarzy. Byłam trochę wścibska, ale w cale nie było mi z tym źle. Potrzebowałam zaspokoić jakiś kawałek wolnej przestrzeni jaki znalazł się w mojej głowie.
- Nie wiem o czym mówisz – mój współtowarzysz trochę się zawstydził co wyglądało bardzo słodko. Odwrócił głowę jakby chciał schować przede mną nie tyle co swoją twarz, ale to co malowało się na niej.
- Haha, mam Cię. – śmiałam się z Jego zachowania. Wydawało mi się, że znałam odpowiedź i już wszystko było jasne. Michał kręcił głową co wprowadziło mnie w zmieszanie. Trochę się gubiłam i nie rozumiałam zaistniałej sytuacji ani obrotu spraw.
- To nie jest tak jak myślisz. Znalazła wczoraj moją czapkę i dzisiaj mi ją oddała i tyle – wyjaśnienia Michała brzmiały dosyć realnie i byłam w stanie w to uwierzyć, natomiast uśmiech towarzyszący Patrycji jak ta dwójka ze sobą rozmawiała był dosyć dziwny i to on dawał mi do zrozumienia, że chodziło o coś więcej,
- Tylko tyle – śmiałam się bo zdawkowa odpowiedź była zabawna. Moje słowa pozwoliły na kontynuowanie wypowiedzi Michała. Miałam szczerą nadzieję, że zdradzi mi coś więcej.
- Tak, tylko tyle. Zaprosiłem ją na piwo w ramach wdzięczności, ale to chyba nie przestępstwo ? – tłumaczył się, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że to nic nie znaczyło. Może cały czas chodziło mu o mnie? Tego nie wiedziałam, ale cieszyłam się, że zwrócił uwagę na Patrycję i po cichu liczyłam, że zainteresowanie mną przeniesie na koleżankę.
- Skąd że – nic już więcej nie powiedziałam tylko wróciłam do jedzenia. Gdy skończyliśmy poszliśmy na recepcję i dalej tam pracowaliśmy. Kilka razy mijała nas Patrycja i wzrok miała inny niż poranny. Nie dało się ukryć, że rozumieliśmy się z Michałem i dobrze nam się wspólnie pracowało. Dziewczyna chyba była o to zazdrosna i wyraźnie nie podobało jej się to, że tak dużo czasu spędzam z obiektem jej miłości. Ja natomiast postanowiłam zachowywać się profesjonalnie i cały czas miałam świadomość, że byłam w pracy i musiałam się godnie zachowywać.

Po skończonej zmianie od razu poszłam do szatni by się przebrać, za dużo czasu nie miałam ponieważ na popołudnie byłam umówiona z Bartkiem a chciałam jeszcze coś zjeść. Na mój pech w szatni znajdowała się tylko Patrycja, no i po chwili ja. Krępowałam się jej obecnością, czułam się niepewnie i najchętniej poczekałabym na zewnątrz aż opuści dane pomieszczenie, lecz dwie rzeczy mi na to nie pozwalały, brak czasu i założony profesjonalizm. Weszłam do szatni jak gdyby nigdy nic i podeszłam do swojej szafki.
- Hej – powiedziałam do dziewczyny i zaczęłam się przebierać. Byłam odwrócona do niej plecami więc nie widziałam jej twarzy natomiast czułam na sobie jej wzrok. Milczała, nawet nie odpowiedziała na moje przywitanie. Jasne było to, że na pewno nie będziemy koleżankami, ale chyba tolerować siebie powinnyśmy. Ja nic do niej nie miałam i gdyby nie jej złowrogie nastawienie do mojej osoby, to mogłoby być sympatycznie. Gdy się przebrałam w swoje ubranie i spakowałam torbę zamknęłam szafkę i wtedy usłyszałam głos dziewczyny.
- Odczep się od Michała – ton głosu miała naprawdę poważny i ostry. Zaskoczona jej słowami odwróciłam się i zobaczyłam, że moja rozmówczyni stała za mną. Tępo się na mnie patrzyła i gdyby miała jakieś nadprzyrodzone umiejętności to na pewno w tamtej chwili tarzałabym się z bólu po podłodze.
- Co proszę? – marszczyłam czoło na niedowierzanie tego co dotarło do moich uszu. Stałam z założonymi rękoma i wpatrywałam się w dziewczynę, chciałam dać jej do zrozumienia, że się nie bałam a trochę chciałam ją zlekceważyć, by wytrącić ją z równowagi.
- Dobrze słyszałaś, radzę Ci się odczepić od Michała – była bezczelna i powodowała, że mój organizm włączał mechanizm obronny. Moja duma i zawziętość, nie pozwoliły mi tak po prostu odejść i odpuścić. Bez zastanowienia brnęłam dalej. Mogłam jej wytłumaczyć, że nic złego nie robiłam ale uznałam to za zbędne.
- Nie będziesz mi mówiła co mam robić – uśmiechnęłam się do niej co spowodowało, że dziewczyna zrobiła krok do przodu. Czasem słyszałam o mega zazdrosnych dziewczynach, ale nigdy nie miałam z nimi styczności i wtedy dopiero przekonałam się, że istnieją furiatki takie jak ona.
- Ja Ci tylko dobrze radzę – czułam, że mi groziła albo próbowała nastraszyć. Nie rozumiałam do czego tym dążyła. Nie bałam się jej, nie wystraszyła mnie ani nie zniechęciła.
- Bo co? – byłam spokojna i czułam, że Patrycji już zaczynały puszczać nerwy. Byłam z siebie zadowolona, że tak szybko udało mi się ją zdenerwować. Nie wiem dlaczego, ale czerpałam z tego jakąś satysfakcję, może, że wiedziałam, iż jej zarzuty wobec mnie były bezpodstawne a na dodatek miałam chłopaka.
- Bo to nie jest partia dla Ciebie – rozśmieszyła mnie swoimi słowami. Jeżeli myślała, że jestem nieodpowiednią dziewczyną dla Michała to się myliła. Nadawałam się bardziej niż ona, ale miałam to gdzieś. Traciłam czas na jakieś urojenia zazdrosnej dziewczyny. Chciało mi się śmiać i nie kryłam tego.
- Znajdź sobie jakiegoś psychiatrę – z uśmiechem na ustach wyminęłam ją i wyszłam. Zastanawiałam się czy czasem nie byłam za ostra, ale innymi środkami bym do niej nie dotarła. Miałam nadzieję, że jasno zrozumiała co chciałam jej przekazać i że już da mi spokój. Nie myśląc dłużej nad tym zajściem pojechałam do domu a po drodze wstąpiłam do pobliskiej restauracji i wzięłam obiad na wynos. Od kiedy nie było z nami Ireny lodówka była prawie pusta a obiady były rzadkością.


Jak wszystko dobrze pójdzie, to następna część będzie jutro :) 

6 komentarzy:

  1. http://my-little-world-by-lila.blogspot.com/ Zapraszam +
    Świetny rozdział <3 haha wjątkowo mi się dzisiaj podobał i proszę więcej takich <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Bardzo mi się podobał :-D Heh.. Śmiać mi się chce z tej Patrycji :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. patrycja wymiata...czekam na nastepny...moze jakas romantyczna scena z gosia i bartkiem?? nie pogardze.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie moge doczekać się rozmowy między ta dwójką:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie opisałaś scenę zazdrość ! :D Miałaś kiedyś podobną sytuację w życiu realnym, jeśli mogę spytać? :)
    I jeszcze mnie coś dręczy, żeby znowu się ktoś nie przyczepił... czy tam nie ma być "stos" zamiast "sos?"?:)

    OdpowiedzUsuń