czwartek, 27 marca 2014

The experience cz 126

Od razu po pracy pojechałam do kawiarni. gdzie byłam umówiona z Piotrkiem. Dawno się nie widzieliśmy i miałam wyrzuty sumienia z tego powodu, natomiast pęd życia, praca, związek i problemy w domu ostatnimi czasy dawały mi dość porządnie w kość i brakowało mi czasu, ale cieszyłam się, że Piotrek się odezwał i zaproponował spotkanie. Gdy zaparkowałam samochód udałam się w umówione miejsce, gdzie już czekał na mnie Piotrek.
- Przepraszam, że się spóźniłam, ale przebrnąć przez miasto o tej porze graniczy z cudem – podeszłam do chłopaka i przywitałam się w nim całusem w policzek. Swoim uśmiechem chciałam usprawiedliwić swoje zachowanie. Nie lubiłam się spóźniać i było mi z tym naprawdę głupio.
- Spokojnie, ja też niedawno przyjechałem – Piotrek nie był zły na mnie czym mi naprawdę pomógł. Zajęłam miejsce naprzeciwko Niego i wpatrywałam się w Jego szczery i normalny uśmiech, którego dawno u Niego nie widziałam. Miałam nadzieję, że był szczery, a nie udawany na potrzeby spotkania ze mną.
- Co tam słychać? – od razu przeszłam do rozmowy i by zaspokoić oraz uzupełnić swoją niewiedzę o tym, co działo się w życiu Piotrka.
- Może coś zamówimy najpierw, co? Mrożoną kawę chcesz? A może coś zjesz? – miał rację, powinniśmy najpierw coś zamówić. Dobrze, że On nie był tak narwany jak ja. Jego uśmiech mnie rozbrajał i oboje zaczęliśmy się głośno śmiać, jakbyśmy byli sami w kawiarnio restauracji.
- Mam ochotę na coś niezdrowego, pizza? – dawno nie jadłam takich rzeczy i miałam ochotę zapomnieć o zaleceniach lekarzy i zjeść coś na pozór niezdrowego, a tak naprawdę ciężkiego dla żołądka. Piotrek nie przestawał się uśmiechać i wstał od stolika i zamówił jedzenie dla nas. Nie obawiałam się o składniki na pizzę, ponieważ znał mnie i wiedział co lubiłam, także mogłam mu zaufać. Wrócił z sokiem pomarańczowym i usiadł z powrotem przypatrując się mojej twarzy.
- To co u Ciebie? – powtórzyłam poprzednio zadane pytanie. W sumie po to się spotkaliśmy, by porozmawiać o tym, co działo się w naszych życiach, które niegdyś były jednym.
- Dobrze, sprawa się toczy. Twój ojciec jest genialny i naprawdę mu ufam. Jest ostry, ale i konkretny. – Jego słowa utwierdziły mnie w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, że Piotrek zaufał mojemu tacie a to dobrze rokowało. – Dziękuję Ci, że zgodziłaś się zeznawać. To wiele dla mnie znaczy – chłopak złapał mnie za rękę i z poważnym wyrazem twarzy podziękował mi za zaoferowaną mu pomoc. Dużo to dla Niego znaczyło i cieszyłam się, że mogłam mu pomagać.
- Nie widziałam powodu, by tego nie zrobić. Słuchaj, to nie jest odpowiedni moment na dziękowanie. Zrobisz to jak wszystko się uda – nie wolno nam było cieszyć się na zapas i zapeszać. Konieczne było zachowanie zimnej krwi i trzymanie głowy na karku. Zawsze najgorsze rzeczy dzieją się w najmniej oczekiwanych momentach.
- Dobra. A co u Ciebie ? – zmiana tematu nastąpiła bardzo szybko i mogłam się tego spodziewać chociaż to nie był koniec moich pytań względem kolegi.
- Jakoś leci. Dużo zmieniło się w moim życiu, nie mieszkam w domu, ale u dziadków – nie czułam się skrępowana by otworzyć się przed Nim. Piotrek był bardzo neutralną osobą i Jego spojrzenie z boku mogło być bardzo pomocne.
- No co Ty? Dlaczego? – Piotrek był zdziwiony moimi słowami i jakoś nie zaskoczyło mnie to. On znał moją rodzinę jeszcze jak każdy z każdym się dogadywał. Dopiero później wszystko się posypało i zrodziło się wiele nieporozumień.
- To długa historia. Nie mogłam z mamą się dogadać. Uważa mnie za gówniarę itp. To już się nazbierało przez ostatnie miesiące i nie mogłam tam wytrzymać, więc się wyprowadziłam. – nie chciałam się zagłębiać w szczegóły bo to, co się działo pomiędzy mną a mamą, to był materiał na dobrą patologiczną książkę, a jakbym chciała mu to wszystko opowiedzieć to zajęłoby nam całe popołudnie plus noc.
- Nie mogę w to uwierzyć. Serio? – Piotrek odchylił się trochę do tyłu, jakby chciał nabrać perspektywy na to wszystko. Chyba na początku uznał to za żart, ale patrząc na moją twarz wyszedł z błędu.
- Tak. Nasza rodzina nie jest już taka sama jak kiedyś. Dużo się pozmieniało – zrobiło się bardzo poważnie. Momentalnie wróciłam wspomnieniami sprzed kilku miesięcy, kiedy byłam jeszcze z Piotrkiem i miałam obraz na sielankę, jaka panowała wtedy w moim domu.
- A nadal jesteś z Bartkiem? – domyślałam się dlaczego zadał to pytanie. Chciał się dowiedzieć czy i w tej kwestii coś się zmieniło. Tym razem nie miałam zamiaru Go zaskakiwać.
- Tak. Chociaż czasem nie jest kolorowo, to nadal jesteśmy razem – wiadome było to, że zawsze dobrze być nie może, natomiast ja z Bartkiem biliśmy jakieś rekordy w nieporozumieniach. 
- To widzę, że lekko nie masz – to było stwierdzenie a zarazem pytanie. Nie było czego ukrywać, miałam ciężki okres w swoim życiu, ale uważałam, że i tak dobrze sobie z tym radziłam.
- Raz jest lepiej a raz gorzej. – nie było tak, że ciągle i niezmiennie było ciężko. Były lepsze i gorsze momenty, więc żyjąc już prawie 19 lat na tym świecie, zdążyłam się do tego przyzwyczaić. – A Ty masz kogoś? – chciałam rozrzedzić atmosferę i z uśmiechem na twarzy, zmieniając klimat zadałam to pytanie.
- Myślisz, że jakaś dziewczyna chciałaby być ze mną i z moimi problemami? – bardzo mnie zaskoczył swoją wypowiedzią. Był poważny, jakby zwątpił w swój urok i w to, jakim fajnym był facetem.
- Ale to nie ma znaczenia. Nie możesz tak myśleć. Sam mając takie założenie powodujesz, że ludzie mogą mieć podobne. Musisz uwierzyć w siebie. w to, jakim dobrym chłopakiem jesteś, z procesem czy bez niego. To akurat nie ma znaczenia. Ważne jest jaki jesteś w środku. – teraz ja złapałam Go za rękę, ale po chwili musiałam ją puścić ponieważ przyszedł kelner z pizzą.
- Łatwo Ci mówić – Piotrek nie dawał za wygraną i brnął w to, o czym przed chwilą mówił. Było to niezrozumiałe dla mnie. Czy ja byłam jakaś inna, że tego nie zauważałam?
- To, że ktoś odwróci się od Ciebie bo jesteś o coś tam oskarżony, to znaczy tylko o Jego płytkości. Nie starałabym się Ci pomóc gdybym wiedziała, że jesteś złym chłopakiem. Kiedyś przecież coś nas łączyło i uwierz mi, że pojawi się taka dziewczyna, która zaakceptuje Ciebie takim jakim jesteś. Tak samo jest z Bartkiem. Przecież on też miał problemy z prawem, agresją itp. I kocham Go bardzo mocno pomimo tego jaki był. I tak też będzie z Tobą, ale musisz sam siebie nie przekreślać. – może moje słowa były moralizatorskie i brzmiały jak kazanie ,ale nie mogłam słuchać bredni jakie wygadywał. Przecież jeden błąd nie przekreśla naszego całego życia. To, co będzie  w przyszłości jest w naszych rękach i nie możemy o tym nawet na moment zapominać. Zdarzają się chwile zwątpienia, ale od czego byli przyjaciele?
- Jesteś kochana. Coraz bardziej żałuję, że tak się wtedy zachowałem – wiedziałam o czym mówił, o tym jak mnie rzucił po śmierci Maćka, ale to była moja wina. To ja poleciałam do Bartka, chamsko odwracając się od Piotrka. Miał święte prawo ze mną zerwać i nie słuchać wyjaśnień.
- Gdybym się wtedy inaczej zachowała to nie rzuciłbyś mnie. Powiedzmy sobie jasno, wtedy ja do tego doprowadziłam, a Ty dokonałeś formalnego zerwania. Sama się o to prosiłam. – nie byłam łaskawa wobec siebie, ale taka była prawda. Człowiek robi różne głupoty, ale życie bez błędów nie byłoby prawdziwym życiem.
- Nie wracajmy do tego. Cieszę się, że po tym wszystkim potrafimy się spotkać, porozmawiać i sobie pomóc – Piotrek uświadomił mi, jak dojrzali byliśmy. Nie każdego byłoby stać na utrzymanie kontaktów z byłym partnerem. Kiedyś stroniłam od tego, ale cieszyłam się, że Piotrek dążył do tego i udało nam się zachować kontakt.
- Masz rację. Smacznego – zapach pizzy był nie do zniesienia. Już nie mogłam się dłużej powstrzymywać. Zabraliśmy się za jedzenie, panowała cisza, która w żaden sposób mi nie przeszkadzała. Gdy zjedliśmy postanowiliśmy się przejść po parku i wstąpić na lody. Rozmawialiśmy o planach na wakacje, a raczej ich braku, o mojej pracy, że będę musiała z niej zrezygnować na rzecz roku szkolnego i klasy maturalnej. O tym, że nie nieustannie nie wiedziałam co chciałam robić w przyszłości.

- Gosia, obiecasz mi coś? – przystanęliśmy naprzeciwko siebie. Piotrek był poważny co mnie trochę zaniepokoiło. Bałam się, że mnie zaraz pocałuje, czy zrobi coś nieodpowiedniego.
- Co takiego ? – nie wiedziałam do czego dążył oraz czego miałam się spodziewać. Może to było dziwne, ale Piotrek cały czas wracał do tego jak byliśmy razem, co dawało mi do myślenia, ponieważ prawie byłam pewna, że ciągle coś czuł do mnie.
- Że pomimo wszystko, nie zerwiesz ze mną kontaktu. Chociażbym siedział w więzieniu będziemy trzymać się razem. Proszę – trzymał swoje ręce na moich ramionach, co mnie trochę krępowało. To było ważne dla Niego i postanowiłam mu to obiecać. Nie zamierzałam Go zostawiać samego.
- Obiecuję – normalnie bym zaprzeczyła, że przecież nie pójdzie do więzienia, natomiast nie o to tam chodziło, bardziej, byśmy ciągle byli znajomymi. Piotrek zrobił krok do przodu i mnie przytulił. Nie było w nic nadzwyczajnego, gdyby nie podniósł po chwili głowy i nie próbował mnie pocałować. Kiedy musnął moich ust szybko odwróciłam głowę. Byłam zaskoczona jak i nie wiedziałam jak się zachować. Czułam że obietnica, jaką przed chwilą złożyłam, była zaplanowana łącznie z próbą pocałunku.
- Nie zmuszaj mnie bym Ci sprzedała liścia. – nie zamierzałam się obrażać czy kłócić. Uśmiechałam się  do Niego czym Go bardzo rozbawiłam. Odwrócił głowę śmiejąc się głośno. Chyba miał nadzieję, że uda mu się zrealizować z góry założony plan, natomiast nie tędy była droga do mojego serca.
- Przepraszam – oboje śmialiśmy się z tego co zaszło. To nie był powód do wszczynania awantury. Szliśmy w stronę samochodu. Czas było się już pożegnać, nasze spotkanie trwało około 4 godzin więc już wystarczająco długo.
- Będę lecieć. Do zobaczenia w sądzie i jak coś to dzwoń. Pa – dałam mu buziaka w policzek i wsiadłam do pojazdu. Piotrek chwilę przytrzymał drzwi przypatrując się mnie. Nic nie mówił więc nie potrafiłam zrozumieć skąd to zachowanie, natomiast wolałam już nie pytać. Niespodziewanie zamknął drzwi i odszedł, jakby już się napatrzył na mnie. Postanowiłam już się tym nie zajmować o pojechałam do dziadków. W sumie miałam jeszcze jedną, niezałatwioną sprawę z Bartkiem, ale nie chciałam do Niego jechać. Wolałam zadzwonić.

4 komentarze:

  1. fajne spoktanie z piortkiem.ciekawe co z bratkiem i czy piotr pojdzie siedziec.a co on takiego zrobil?

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Chyba pora abym " ujawniła się" . Czytam Twojego bloga ok 2 tyg. Troszkę mi zajeło aby dojść aż tu . Szkoła i takie tam.
    Wracając do opowiadania bardzo zaciekawiło mnie. Jest inne niż wszystkie. Tylko brakuje mi jednego . Takiego szlaleństwa, porywcziści w zwiazku Gosi i Bartka. Zachowują się jak stare małżeństwo. Nigdziej nie wychodzą. Niech Bartek ją zabierze np na kręgle, do kina albo wesołego misteczka. Tak żeby spędzili miło czas i bardziej się do siebie zbliżyli. Strasznie duzo sie dzieje w opowiadaniu. Ich charaktery są podibne do mojego dlatego bardzo polubiłam te postacie. Chciałabym aby wreszcie sie dogadali,bo te ich kłótnie są męczące. Nic im nie daja. Brakuje tam radości, uśmiechu , spontaniczności , zapału do życia.
    Nie liczac tego opowiadanie jest naprawde cudne. Bardzo mi sie podoba. Zauważyłam też,że dość często dodajesz nowe rozdziały. Chwali się to. Dobra już Ciebie nie zanudzam. Tylko jeszcze Ci napisze,że jesteś bardzo zdolną osóbką. ;-)
    Życzę dużo weny.
    Czekam na nowy .
    /Eli..
    P.S. zapomniałabym . Te rozdziały od śmierci Maćka do momentu aż oGosia sie podnisła wywarły ma mnie bardzo dużo emocji i dał wgl inne spojrzenie na utratę bliskiej osoby. Wczułam sie w postac Gosi. I musze Ci przyznac ,że żadko mi sie to zdarza aby przeżywac wszystki z bohaterem. Dla mnie jestes wielka. Teraz to już na prawdę kończę,bo pewnie Ciebie zanudziłam heh.. . :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Ja uwielbiam czytać długie komentarze!

      Usuń