czwartek, 13 marca 2014

The experience cz 123 2/2

Bartek od razu otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. Nie wzięłam ze sobą torby z rzeczami z bagażnika, ponieważ nie chciałam tego dźwigać. Nastrój miałam bardzo średni i czułam się wykończona dniem, który na szczęście już dobiegał końca. 
- Hej – powiedziałam do chłopaka i zdjęłam buty wraz z kurtką. Wreszcie mogłam spokojnie odetchnąć i chociaż na chwilę zmienić otoczenie oraz klimat.
- Cześć – przywitał mnie całusem w policzek – napijesz się czegoś? – Bartek nie czekając na moją odpowiedź poszedł do kuchni, gdzie akurat gotowała się woda. Nie miałam ochoty na nic ciepłego a raczej potrzebowałam czegoś, co by mnie rozluźniło.
- A masz coś mocniejszego? – dawno nie piłam alkoholu i pamiętałam, że lekarz zalecił mi wstrzemięźliwość, ale fizycznie czułam się znacznie lepiej i po prostu potrzebowałam czegoś, co trochę by mnie odczuliło a przede wszystkim pozwoliło spokojniej, bez nerwów spojrzeć na zdarzenia dzisiejszego dnia.
- Mówisz poważnie? – Bartek obrócił się w moją stronę i patrzył niedowierzając moim słowom. Usiadłam wygodnie na kanapie i masowałam stopy, które tego dnia dostały niezły wycisk.
- Jak najbardziej – po moich słowach Bartek wyłączył wodę i zrobił mi drinka. Jako barman znał się na tym i wiedziałam, że i tym razem mnie nie zawiedzie. Bez słowa usiadł obok mnie a ja od razu napiłam się napoju, jaki mi przygotował. Na raz wzięłam kilka łyków a szklanka była prawie pusta.
- Coś się stało?  Mam wrażenie, że jesteś jakaś dziwna, sam nie wiem, chyba smutna – nie dało się Go oszukać i zaprzeczać temu jak się czułam. Na mojej twarzy malowało się zmęczenie, ale głównie było na niej widać smutek i rozczarowanie. Wiedziałam, że musiałam mu opowiedzieć o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a rodzicami. Bartek delikatnie gładził moje włosy, odgarniając je z mojej twarzy. Ten dotyk, był bardzo przyjemny, to był miód na moją skórę.
- Pokłóciłam się z mamą – nie patrzyłam na Niego tylko ponownie uraczyłam swój organizm alkoholem. Musiałam jeszcze bardziej się wyluzować by sensownie wszystko Bartkowi przekazać. – Możesz? – podałam mu pustą szklankę z wiadomą prośbą. Bartek pokiwał przecząco głową, ale i tak wstał i ponownie zrobił mi drinka. Tym razem nie czekałam aż usiądzie tylko zaczęłam mówić – spakowałam swoje rzeczy – to były dwie najistotniejsze informacje. Chłopak od razu, gdy usłyszał moje słowa odwrócił się do mnie i patrzył bardzo zdziwiony.
- O co? – podał mi pełną szklankę i znowu zasiadł obok mnie. Byłam zaskoczona naszą rozmową, która naprawdę była spokojna i inna od poprzednich. Poczułam, że naprawdę mogłam mu zaufać, On naprawdę potrafił słuchać.
- O tatuaż – automatycznie odwróciłam głowę od chłopaka i patrzyłam się w jakiś nieznany mi punkt. Nie wiem czemu to przeciągałam, wiedziałam, że nic mnie nie ominie a szczerość w związku to była podstawa.
- I dlatego się wyprowadziłaś? Jak się domyślam, mama wyraziła sprzeciw – Bartek położył swoją dłoń na moim kolanie, co spowodowało, że spojrzałam mu w oczy. Po chwili zarzuciłam nogi na nogi Bartka, a swoją głowę oparłam o kanapę. Chłopak mówił z olbrzymią troską w głosie, czym przelewał swoją miłość do mnie. Dawno nie był tak opiekuńczy i troskliwy.
- Ona myśli, że to Twoja wina, tzn. że gdyby nie Ty, to nigdy bym o tym nie pomyślała – czułam się strasznie z tym jak zachowywała się moja mama. Czułam się też winna, winna za moją mamę i jej myśli oraz słowa.
- Gosia, ale spróbuj to zrozumieć, ona martwi się o Ciebie i robi to z troski o Ciebie. – Bartek był jakby w innym ciele, nie wiedziałam, co mu się stało, że się tak zmienił. Obiecałam sobie, że całej prawdy mu nie powiem, bo to by Go za bardzo zabolało, a ja przecież nie chciałam Go zranić.
- Ja wiem, ale to moja decyzja a ona czepia się wszystkiego, by mi to wybić z głowy. Ja naprawdę nie potrafię, się z nią dogadać, to jest wręcz niemożliwe. Nie czuję się dobrze w tym domu, mam dosyć kłótni i sprzeczek. Ona nie widzi za cień swojej winy, szuka jej w każdym dookoła, ale nie w sobie a tak nie można. Jak mam mieszkać z Nią pod jednym dachem, gdy Ona obwinia Ciebie za to, co przychodzi mi do głowy? To są moje decyzje i moje życie.- miałam nadzieję, że choć trochę uda mi się Go przekonać by mnie zrozumiał a jak już tego nie mógł zrobić, to chociaż by mnie wspierał. Bardzo potrzebowałam przyjaciół wokół siebie. Wyprowadzenie z domu, które przyszło tak nagle z dnia na dzień, było trudną decyzją i takim przełomem w życiu, mimo iż sama o tym zdecydowałam.
- Gosia – Bartek głaskał mnie po plecach a ja znowu wzięłam alkohol do ust, którego działanie już odczuwałam.
- Poczekaj – przerwałam mu by dokończyć swą wypowiedź. To nie było wszystko, co wydarzyło się rano i później – Tato był u mnie w pracy, zauważył, że się wyprowadziłam. Pokłóciliśmy się. On chce być neutralny i mieć mnie i Ją, ale on musi coś zrobić. Mama szaleje a On tego nie widzi. Wiesz co on dzisiaj mi zasugerował? Że próbuje rozwalić naszą rodzinę, że to ja chcę Go rozdzielić z mamą. Po takim czymś mógłbyś dalej mieszkać z nimi w jednym domu? – ja naprawdę nie miałam zamiaru się wybielać, ale Bartek musiał zrozumieć dlaczego spakowałam swoje rzeczy. To wszystko ciężko mi przechodziło przez gardło natomiast musiałam się tym z Nim podzielić.
- Oj dziewczyno – Bartek przysunął się bliżej mnie i odłożył już ponownie pustą szklankę. Przytulił mnie do siebie dodając otuchy. – Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Torby masz w bagażniku ? – nie odsuwał się ode mnie, tylko nadal mnie obejmował. Nie widziałam Jego twarzy i postanowiłam to wykorzystać. Teraz był przede mną najtrudniejszy moment rozmowy.
- Poczekaj, postanowiłam, że zamieszkam u dziadków – po moich słowach Bartek puścił mnie i patrzył mi w oczy i nie rozumiał, dlaczego tak zdecydowałam. Modliłam się o to, by się nie zezłościł. Wzięłam głęboki oddech i gdy chciałam coś powiedzieć, Bartek przemówił.
- Dlaczego? Przecież masz mnie i możesz tu zostać – czułam, że Jego też zawiodłam. Nie tego się spodziewał i potraktował to, jako swoją porażkę, ale przecież tak nie było.
- Wiem i dziękuję Ci za to, ale zaufaj mi, że tak będzie lepiej. Ja nie chcę by rodzice pomyśleli, że poświęciłam ich dla Ciebie, czy że jesteś ważniejszy. Jesteście równie ważni dla mnie i chciałabym, by za nic Cię nie winili. Nie wiem czy dobrze robię, ale mieszkając u dziadków zachowam jakąś równowagę. Ja nie chcę przed nikim uciekać czy chować się. Nie traktuj tego, jako braku zaufania.. Ja obecnie nie wiem, co dalej z moim życiem i póki niczego nie zdecyduję, chciałabym zachować bezpieczne drogi powrotu – to, co powiedziałam było całą szczerością, jaka mieściła się w moim sercu. Gdyby to nie pomogło, nie miałam żadnego awaryjnego wyjścia czy planu. Postawiłam wszystko na jedną kartę i pozostało mi mieć nadzieję na wyrozumiałość chłopaka, który siedział obok mnie.
- Do niczego zmuszać Cię nie będę, ale pamiętaj, że zawsze jest tutaj miejsce dla Ciebie – Bartek przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. To było wynagrodzeniem tego paskudnego dnia. Miałam przy sobie ukochaną osobę, która okazała się aniołem.
- Kocham Cię – wzięłam Jego twarz w swoje dłonie i patrząc mu w oczy zdeklarowałam miłość. Przynajmniej to mi się udało. Nic nie działo się bez przyczyny i to było tego dowodem. Coś zawsze musiało się wydarzyć by coś innego mogło to zrekompensować, chociaż nie dało się tym wynagrodzić całego zła, to przynajmniej zalążek szczęścia został zasiany.
- Zjesz coś? – Bartek wstał zabierając szklankę. To nie było wszystko, co chciałam mu powiedzieć. Ten dzień był długi i nie chciałam wielu rzeczy zatajać przed chłopakiem.
- Nie, już jadłam kolację. Dzisiaj przed domem spotkałam chłopaka winnego śmierci Maćka – chociaż to nie było czymś tak poważnym jak kłótnia z rodzicami to musiałam mu to zrelacjonować.
- Przypadkowo? – Bartek był w szoku i oderwał się od swoich czynności i opierając się o blat w kuchni patrzył na mnie.
- Nie. Czekał na mnie, chciał porozmawiać. – wstałam z miejsca, które zajmowałam i podeszłam do chłopaka stając przed nim i głaszcząc Go po brzuchu.
- Czego chciał? – głos już miał inny, silniejszy i poważny. Towarzyszyła mu zazdrość i strach o mnie. Bartek martwił się o to, jak to zniosłam, szczególnie biorąc pod uwagę moje ostatnie problemy psychologiczne.
- Jego mama jest pielęgniarką w szpitalu i dowiedział się, że tam byłam. Chciał przeprosić i spytać się czy kiedyś mu wybaczę. Źle trafił, bo akurat byłam po kłótni z mamą i wyładowałam na nim swoją złość. Doszło do małych rękoczynów, ale na szczęście krzywdy mu nie zrobiłam – było mi głupio za swoje zachowanie i przyznanie się przed Bartkiem było odrobinę upokarzające.
- No proszę, ale nie jest mi go żal – Bartek uśmiechnął się w moją stronę i znowu mnie pocałował. Nie przerywałam tego, bo sprawiał iż nie czułam się tak fatalnie, gdy wchodziłam do Jego mieszkania.

- Idę wziąć prysznic – gdy zakończyliśmy ten akt miłosny poszłam do łazienki by się odświeżyć. Później już nie działo się nic nadzwyczajnego. Położyliśmy się z Bartkiem do łóżka i przytuleni do siebie zasnęliśmy. Ten dzień był cholernie długi i ciężki – kłótnia z mamą, później z tym chłopakiem. Następnie wizyta u Martyny i Filipa, praca i kłótnia z tatą a na koniec rozmowa z Bartkiem. Nie myślałam o seksie, tylko o tym by odpocząć i jak najszybciej zasnąć by rano móc wstać o godzinie 5 i jechać do pracy. 

9 komentarzy:

  1. Może w końcu słonko wyjdzie zza chmur :) Pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. supeeeer część :3

    OdpowiedzUsuń
  3. swietna czesc wreszcie troche wiecej czulosci...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetneeeeeee !!! Czekam na kolejną część. o_0

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie leżę w łóżku z bolącym kręgosłupem, więc nie jestem w stanie niczego dodać...

      Usuń
    2. o bardzo mi przykro.

      Usuń
  6. Szybkiego powrotu do zdrowia!;)

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy kolejna?

    OdpowiedzUsuń