poniedziałek, 24 marca 2014

The experience cz 125

Wczorajszy wieczór spędziłam siedząc z dziadkami przy ognisku, była to dla mnie naprawdę  magiczna chwila. Dawno się tak nie zrelaksowałam i nie poczułam wolna. Do późnych godzin siedzieliśmy ogrzewając się palącym ogniem. Starałam się wszystko poukładać sobie  w głowie, co w cale nie było takie łatwe. Pogubiłam się w swoim życiu, ale na szczęście miałam Bartka, dziadków i przyjaciół w postaci Martyny i Filipa. Nie byłam z tym sama, dzięki czemu nie popadałam w depresję.
Tego dnia spałam bardzo spokojnie i wreszcie mogłam rzec, że się wyspałam. Całe to wiejskie otoczenie działało na mnie łagodząco. Wstałam ok godziny 11 i dookoła panowała piękna cisza, którą zakłócał śpiew ptaków, co mi w ogóle nie przeszkadzało. Ubrałam pierwszą lepszą sukienkę jaką znalazłam w walizce i zeszłam na dół, gdzie babcia szalała w kuchni.
- Siadaj, zaraz naszykuję Ci coś do zjedzenia – kobieta obróciła się w moją stronę, tym samym uraczając mnie pięknym, radosnym uśmiechem. Brakowało mi takiego traktowania, rodzinnej atmosfery. Od kiedy Ireny z nami nie było, to w domu nie czułam rodzinnej atmosfery. Nie było wspólnych obiadów, zapachu świeżo upieczonego ciasta czy pełnej lodówki jedzenia. Co prawda, mogłam sama o to zadbać, ale jakoś wewnętrznie czułam, że to wszystko i tak nie zostałoby docenione, nikt pewnie nie znalazłby czasu na to by razem zjeść obiad czy kolację, każdy robił sobie jedzenie na własną rękę. Babcia podała mi herbatę i świeżo upieczone ciasto drożdżowe. Ona wiedziała co najbardziej lubiłam, więc od razu na stole postawiła również masło i dżem truskawkowy. Samo ciasto drożdżowe jakoś nie podbijało mojego serca, ale w zestawieniu z masłem i dżemem było tak rewelacyjne, że mogłam jeść bez opamiętania i ewidentnie o to babci chodziło.
- Kochana jesteś – nie marudząc, ani się nie ociągając zabrałam się za jedzenie. – Idę na taras – jakoś nie mogłam oprzeć się panującej pogodzie. Wzięłam wszystko przełożyłam na stół znajdujący się na tarasie i tam kosztowałam się cudownymi smakami. Byłam też sama ze sobą, co pozwoliło mi się wewnątrz wyciszyć i dojść do harmonii. W moim życiu toczyła się rewolucja, natomiast musiałam być cierpliwa i wyćwiczyć w sobie opanowanie. Nerwy w niczym mi nie pomagały i bardzo chciałam się tego trzymać. Po pewnym czasie straciłam rachubę czasu i dla pewności poszłam do kuchni by spojrzeć na zegarek. Było już porządnie po 12, więc pędem poszłam się szykować do pracy i po pożegnaniu się z dziadkami pojechałam do hotelu. Byłam trochę przed czasem, ale to w niczym mi nie przeszkadzało. Siedziałam z słuchawkami w uszach kiedy do szatni wszedł Michał, widziałam, że coś mówił do mnie, więc wyciągnęłam słuchawki z uszu i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Cześć, co tam? – nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego w jak dobrym humorze byłam. To było zaskakujące, w ogóle ten dzień był inny, dziwny, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
- Już jesteś? Co tak wcześnie? – Michał też miał dobry humor i od razu wiedziałam, że będzie nam się dobrze pracowało. Najważniejsza była dobra atmosfera w pracy, a reszta szła gładko i nie było przeszkód.
- Tak jakoś wyszło. – wyłączyłam telefon i nie wiedząc czemu, samej siebie nie rozumiejąc przyglądałam się Michałowi jak się przebierał. Normalnie, tak jak kiedyś odwróciłabym głowę, ale tego dnia jakoś nie mogłam się powstrzymać. Ciągle nie wiedziałam co takiego było w tym chłopaku, że mnie intrygował i raz wprawiał w zakłopotanie a raz w rozluźnienie, tak jak tamtego dnia. Jasnym było to, że nie mogłam wypierać się tego iż był przystojny i normalnym było to, że podobał się kobietom i w ogóle tego nie negowałam, natomiast chodziło tylko i wyłącznie o mnie. Przecież miałam chłopaka i kolega nie powinien był wzbudzać we mnie takich odczuć, ale chyba po prostu byłam tylko kobietą, tak jak facet jest po prostu facetem i ma przypisane pewne zachowania, nie tylko w oparciu o stereotypy.
- Chodź – wyrwał mnie z zamyślenia i czekał na mnie byśmy wspólnie mogli pójść na recepcję. Pracowało nam się bardzo dobrze i czułam, że stanowiliśmy naprawdę zgrany duet. Oczywiście, że jeszcze wszystkiego nie wiedziałam i o pewne rzeczy musiałam się pytać Michała natomiast i tak uważałam, że radziłam sobie dobrze.
- Czas na obiad – powiedziałam w sumie sama do siebie, ale też i do kolegi, kiedy zauważyłam, która godzina była na zegarze. Chwila przerwy i odpoczynku była wskazana, ponieważ ze względu na koniec tygodnia bardzo dużo ludzi się kręciło w hotelu i ręce mieliśmy pełne roboty.
- Wreszcie – Michał nie czekając na dalsze zachęcanie w mig oderwał się od pracy i przepuszczając mnie w przejściu poszliśmy na stołówkę. Tam nałożyliśmy sobie jedzenie na talerze i byliśmy pod ostrzałem spojrzeń ze strony Patrycji. Miałam już dość jej zachowania i tego jak na mnie patrzyła, natomiast nie chciałam rozkręcać afery i robić jej wyrzutów. – Chyba już lepiej się dzisiaj czujesz?- to pytanie trochę mnie zbiło z tropu, lecz dało mi do zrozumienia, iż on nie był całkiem obojętny w stosunku do mnie, tzn. że interesowało Go co się u mnie działo.
- Tak, poukładałam sobie trochę życie, na nowo. – nie chciałam być tajemnicza w swoich słowach, ale też nie chciałam Go zarzucać tym, co się u mnie działo. Dało mi to do zrozumienia, że On o mnie dużo wiedział a ja tak naprawdę o Nim nic.
- Mieszkasz u chłopaka? – nie patrzył na mnie lecz na swój talerz. Oczywistym było dla mnie to, że chciał uciec wzrokiem i nie widzieć mojej reakcji. Jego pytanie było zadane w dziwny sposób, jakby sobie już na nie odpowiedział, ale nie był świadom tego, jak bardzo się pomylił.
- Nie, u dziadków. Tak szybka nie jestem – uśmiechałam się do współpracownika i sama zaskoczyłam się tonem własnej wypowiedzi, ponieważ pomimo żartobliwości była poważna. Zawstydziłam się gdy Michał podniósł wzrok na wysokość mej twarzy i wtedy swoje oczy zanurzyłam w zupie.
- No proszę, tego się nie spodziewałem – kokietował, ewidentnie miał coś zadziornego w swym głosie. Odłożył łyżkę na bok i opierając się rękoma o blat patrzył na mnie dość filtrującym wzorkiem. Nie wiem czym kierowałam swoje zachowanie, ale postąpiłam dokładnie tak jak on.
- To jeszcze mało mnie znasz – dopiero po czasie zdałam sobie sprawę z tego, że z nim flirtowałam. Patrzyłam w Jego oczy, w których był spokój i taki azyl. Michał był skrajnie innym chłopakiem niż Bartek, natomiast mnie urzekały szaleństwa.
- Mam nadzieję, że będę mógł bardziej poznać – podrywanie dziewczyn było Jego specjalnością i nie dało się ukryć, że miał spore doświadczenie w tej kwestii, ale musiałam zachować zdrowy rozsądek i być wstrzemięźliwa, ewidentnie romanse i zdradzanie, nie było w moim stylu.
- Już prawie dałam się nabrać – wstałam od stolika śmiejąc się szczerze. Michał zrozumiał moje słowa i kiwał głową na znak, że zdradziłam Jego zamiary i podążył za mną. Udaliśmy się na stanowisko pracy, gdzie już zajęliśmy się pracą. Nie rozmawialiśmy już tego dnia, ani nie spędzaliśmy przerwy, bo nie mieliśmy na to czasu. Gdy wyszliśmy z hotelu czekał tam na mnie Bartek, ucieszyłam się na Jego widok i nie zważając na to, że szłam z Michałem, podbiegłam do chłopaka i wskoczyłam mu w ramiona. Nie zrobiłam tego specjalnie, ani nie chciałam urządzać teatrzyku, po prostu cały dzień Go nie widziałam, ani nie miałam z nim kontaktu i to sprawiło, że moja tęsknota była olbrzymia.
- Hej – powiedziałam do Bartka kiedy już stałam na ziemi i byłam w ramionach chłopaka. – Co Ty tutaj robisz? – nie ukrywałam swojego zdziwienia Jego obecnością, ponieważ miałam nocować u dziadków, a my nie umawialiśmy się,
- Chciałem Cię zobaczyć i tyle – to było romantyczne i takie miłe. Nie spodziewałam się tego po nim i mile mnie zaskoczył.
- No proszę, Bartek romantyk – mimo, że się odrobinę śmiałam z Niego, to i tak się cieszyłam z szczęścia jakie przy sobie posiadałam. Obok już nie było Michała, lecz była Patrycja, która nie odwracała wzorku ode mnie i od mojego chłopaka. Zaczynałam przeczuwać kłopoty kiedy szła w naszym kierunku. Jej zachowanie było niepokojące i takie ściągające same nieprzyjemności.
- Radzę Ci się trzymać z dala od Michała. A Ty lepiej pilnuj swojej dziewczyny, bo wierna Tobie nie jest – Patrycja stanęła przy Nas i chamsko wypowiedziała powyższe słowa. Byłam mega zaskoczona i poirytowana jej prostactwem. Momentalnie spojrzałam na Bartka, bo zaczynałam się bać o Jego reakcję i o to jaki przyjął pogląd na to wszystko. Był zazdrosny i słowa dziewczyny były czymś w rodzaju iskry zapalnej.
- Kpisz sobie? Idź się leczyć – ostro powiedziałam do Niej. Marzyłam o tym by Bartek nie wziął jej słów na poważnie i dał mi to wszystko wytłumaczyć. Wiedziałam, że był nerwowy i działał impulsywnie i to mnie niepokoiło. Jak ona w ogóle śmiała to zrobić? Nie mogłam uwierzyć, jak można było być tak głupim i zawistnym. Jeszcze gdybym miała coś na sumieniu a tak, zostałam oskarżona o coś czego nie robiłam.
- Nie, to Ty się zastanów. Bo na dwa fronty grać nie będziesz – pogroziła mi palcem i odeszła. Byłam zła i oburzona tym wszystkim. Miałam jeszcze na głowie Bartka. Kiedy spojrzałam na Jego twarz znalazłem na Niej zwątpienie we mnie. Może mylnie to odczytałam, ale musiałam się upewnić.
- Chyba jej nie wierzysz?! – pełna wyrzutów kierowanych w stronę chłopaka, byłam już słaba. Nie sądziłam, że takie coś mnie kiedyś spotka. Takie rzeczy działy się w filmach i jakiś opowieściach, ale nie w moim życiu! Żyłam jakby w innym świecie i to mnie przerażało. Kiedyś świat nie był tak zawistny a obecnie wszystko szło w złym kierunku i to mnie niepokoiło.
- A nie powinienem?- Bartek zachowywał pewność siebie i swego rodzaju nieskruszoność. Rozumiałam, że to nie było miłe, ale ja nie mogłam odpowiadać za czyjeś głupie pomysły.
 – Wystarczyło by przyszła jakaś dziewczyna i powiedziała coś od rzeczy, a Ty wątpisz we mnie? – uważałam, że nasza miłość i to co się pomiędzy nami znajdowało, było silne i trwałe, natomiast życie a dokładniej sytuacja w jakiej się znalazłam pokazała, że to wszystko było ulotne i uwarunkowane czynnikami zewnętrznymi.
- Chyba musi mieć jakieś powody co? Przecież tak sobie tego nie wymyśliła – to było to czego się obawiałam. Doszukiwał się czegoś, czego nie było. Byłam zmęczona i chciałam uciec od tej trudnej rozmowy. To nie było nazbyt dojrzałe, ale czułam się poniekąd usprawiedliwiona.
- Platoniczna miłość? Nie wiem czy to można nazwać powodem. Jest zakochana w chłopaku z którym jestem na recepcji i tyle. Ot to cała historia. – znudzonym głosem skróciłam mu „powód” tego całego zajścia. Nie wiem, czy byłam przekonująca czy też nie, ale na tamten dzień miałam dość wrażeń.
- Czyżby? A może jednak ma o kogo być zazdrosna?- Bartek założył ręce na piersi i z wyższością się na mnie patrzył. Wiedziałam, że zwątpił we mnie i uwierzył Patrycji, a nie mnie. Nie powiem, że mnie to nie bolało, czułam się zdradzona.
- Jak się uporasz z jakimiś nieuzasadnionymi obawami, wiesz gdzie mnie szukać. Pa – dałam mu buziaka w policzek i wsiadłam w swój samochód, odjeżdżając z parkingu. Byłam zła, że Patrycja chciała skłócić mnie z moim chłopakiem, że bez podstawnie oskarżała mnie o zdradę a Bartek w to uwierzył. Chciałam być wyrozumiała i postawić się na Jego miejscu, ale bolało mnie to, że tak nie wiele wystarczyło, by przestał mi wierzyć.

Przepraszam Was za taką zwłokę z tą częścią, ale w czwartek wyjechałam na weekend do Krakowa, więc byłam na mini wakacjach. Natomiast już odpoczęłam, nabrałam wiatru w żagle, więc będzie tylko lepiej :) 

9 komentarzy:

  1. o niee niech Bartek nie wierzy tej wariatce :( niech pojedzie za Gosia...

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja nie lubie tej patrycji.mam nadzieje ze nic pomiedzy nimi sie nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam sie z powyzszym...niech sie nie kloca prosze... pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam cię. Jak to jest, że piszesz tak długo jedno opowiadanie i nie brakuje ci pomysłów na kolejne części???? Uwielbiam. . Czytam od samego początku i chyba nigdy mi się nie znudzi. *·*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ulalala kocham to !

    OdpowiedzUsuń
  7. nie nawidze Patrycji po pierwsze oczernia niewinną dziewczynę a po drugie nie umie zagadać do chłopaka, Niech Bartek coś zrobi i niech nie wierzy dla patrycji

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna część. Swoją drogą... Trochę zaufania do swojej drugiej połówki..:) Nie rozumiem takich ludzi.
    Nie mogę doczekać się kolejnej części ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna jak zwykle :) czytam, czytam caały czas :D jeśli mogłabym Was prosić, to startuje w konkursie, to tylko jeden głos :) można oddać jeden głos w ciągu dnia, bardzo prosiłabym Was o pomoc :) przepraszam, że tuu, ale wiem że baardzo dużo osób czyta bloga :) pozdrawiam i z góry dziekuję :)
    http://www.photoblog.pl/pjonaamisieek/158548391/79.html

    OdpowiedzUsuń