wtorek, 18 marca 2014

The experience cz 124

Jeżeli chodzi o przedpołudnie i tą część dnia, którą miałam już za sobą to było normalnie – wstałam rano i byłam w pracy. W sumie nie działo się nic ciekawego, co warte byłoby uwagi. Nawet nie miałam czasu na dłuższą rozmowę z Michałem, ponieważ mieliśmy spory ruch w hotelu i ciągle była rotacja. Natomiast jeśli chodzi o to, co aktualnie robiłam to jechałam do dziadków. Stresowałam się rozmową z nimi i tym jak zareagują na moją decyzję, chociaż byłam pewna, że nie odmówią mi udzielenia pomocy. U nich zawsze znalazło się miejsce dla mnie, więc teoretycznie nie miałam się czym przejmować, ale świadomość, że ich syn a mój tato, zawiódł mnie i tak naprawdę nie zrobił nic, by zapobiec temu wszystkiemu była bolesna nie tylko dla mnie i z pewnością będzie także dla dziadków. Gdy zajechałam na miejsce to zanim wysiadłam z samochodu odebrałam dzwoniący telefon, o dziwo na wyświetlaczu ujrzałam imię byłego chłopaka.
- Tak słucham? – mimo iż wiedziałam kto dzwonił, to automatycznie powiedziałam słowa, którymi odbierałam telefony.
- Cześć, tu Piotrek – uśmiechnęłam się sama do siebie słysząc Jego głos. Był radosny i szczęśliwy, co było kompletnym zaskoczeniem, ponieważ ostatnie nasze rozmowy były ponure, ale to nie wynikało z stosunków i relacji panujących pomiędzy nami.
- Hej, co tam? – skoro dzwonił to musiał mieć jakiś powód i byłam ciekawa co tym razem skłoniło Go do wykonania telefonu, oczywiście cieszyłam się, że zadzwonił, tylko ciekawość wzięła górę.
- Chciałbym Cię zaprosić na kawę – byłam niemniej zaskoczona tymi słowami niż Jego telefonem. Propozycja jaką mi złożył, była zadziwiająca, ale nie znalazłam powodu by mu odmówić. W końcu jak dzwonił to miał powód a z racji problemów jakie towarzyszyły mu w życiu, to czułam się zobowiązana do spotkania się z nim.
- Ale taką mrożoną z dużą ilością bitej śmietany – próbowałam rozgonić towarzyszące mi napięcie przed spotkaniem z dziadkami. Rozbawiłam Piotrka swoimi słowami i poniekąd o to mi chodziło.
- Jasne, co tylko zechcesz. Podaj termin a ja się dostosuję – nie przestawał się śmiać, co powodowało, że i ja uśmiechałam się sama do siebie.
- Dzisiaj jest czwartek i już nie dam rady a jutro mam do pracy na popołudnie, więc rano chyba odpada, ale w sobotę po południu jestem wolna. Od godziny 14 – potrzebowałam chwili na głośną dedukcję by się nie pomylić a później nie odwoływać spotkań.
- Dobra, to odezwę się w piątek żeby potwierdzić, napiszę sms czy coś a później umówimy się co do miejsca. To już Ci nie przeszkadzam, do zobaczenia – ucieszył się z mojej zgody i tego, że naprawdę byłam zainteresowana tym spotkaniem. Miałam nadzieję, że jakoś uda mi się to przekazać Bartkowi a on spokojnie przyjmie to do wiadomości.
- Ok, to do usłyszenia – pożegnałam się z nim i po rozłączeniu wysiadłam z samochodu, biorąc ze sobą torbę z rzeczami. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do domu dziadków.
- Cześć! – krzyknęłam kiedy nikt nie wyszedł mi naprzeciw, byłam ciekawa gdzie się podziali.
- Cześć kochanie – babcia wyszła z kuchni, akurat byli w trakcie obiadu, stąd też ten brak przywitania. Położyłam torbę na ziemi i przytuliłam się do kobiety. Biło od niej ciepło i serdeczność, która powodowała, że żałowałam iż nie była moją mamą a babcią, chociaż i tak to była dobra wiadomość.
- Nie przeszkadzam Wam? – weszłam wraz z staruszką do kuchni, gdzie uściskałam dziadka i nadal stałam w przejściu, ponieważ głupio mi trochę było zwalać się im na głowę.
- Co Ty gadasz, siadaj już Ci nakładam obiad – babcia od razu mnie popędziła i zrozumiałam, że to ja byłam głupia, że się bałam i miałam jakieś obiekcje.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się do Niej i usiadłam obok dziadka. Męczyłam swoje dłonie przenosząc na nie stres i mętlik, który miałam w głowie odnośnie doboru słów i sformułowania zdań. – Potrzebuję Waszej pomocy – zabrzmiało to bardzo poważnie a na dodatek głos mi się trząsł. Babcia od razu odwróciła się w moją stronę i po chwili podała mi talerz. Dziadek nic nie mówił, co powodowało, że zaczęłam się zastanawiać czy czasem tata już do nich nie dzwonił i nie uprzedził ich o moim zachowaniu. – Dzwonił do Was ostatnio tata? – postanowiłam się upewnić czy to aby nie był mój wymysł, czy może trafiłam. Dziadkowie patrzyli na mnie poważnie odrywając się od poprzednich czynności.
- Nie, chyba tydzień temu. Co się stało? – oni faktycznie nic nie wiedzieli i słowa starszego mężczyzny utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Ciężko było mi spojrzeć im w oczy, ale klamka zapadła i już było pozamiatane, więc musiałam się z tym zmierzyć.
- Wyprowadziłam się z domu i chciałabym żebyście mnie przygarnęli, chociaż na jakiś czas – patrzyłam na zmianę, raz na babcię a raz na dziadka starając się coś wyczytać z ich twarzy. Zaszokowałam ich swoimi słowami, co wprowadziło mnie w poczucie winy, nie z powodu kłótni z mamą, ale poniekąd zawodu gospodarzy domu, w którym przebywałam.
- Dziecko możesz tu zostać tak długo jak zechcesz, nikt Cię nie  będzie wyganiał. Tu też jest Twój dom – dziadek zaskoczył mnie tym co powiedział. Raczej spodziewałabym się tego po babci natomiast On wykazał dużo ciepła w stosunku do mnie. Zareagowałam łzami szczęścia i smutku. To była sytuacja patowa i dobrze o tym wiedziałam.
- Dziękuję – przytuliłam się do Niego i starałam się powstrzymać łzy co w cale nie było łatwe.
- Jedz Skarbie, później porozmawiamy – zobaczyłam uśmiech na twarzy kobiety która siedziała naprzeciwko mnie i zgodnie z jej słowami zabrałam się za jedzenie. Ciągle układałam sobie w głowie to co chciałam im powiedzieć w trakcie rozmowy jaką mieliśmy przeprowadzić, ale nieustannie stawałam w miejscu. Wiedziałam jedno, nie chciałam ich oszukiwać, zatajać czegoś tak jak przed Bartkiem. Z Nimi mogłam być całkowicie szczera i jak miałam mieszkać u Nich, to musiałam powiedzieć im całą prawdę. Moim zamiarem nie było wywołanie złości na ich syna, ale czułam, że to może być nieuniknione. Nawet starałam się postawić na Jego miejsce i skupić się na tym, jak ja bym się zachowała gdybym była nim, odpowiedź sama nasuwała mi się na myśl, że stanowczo bym zareagowała, ale może to było generowane przez to, że cały czas miałam w sobie swoje uczucia.
Po obiedzie usiedliśmy wspólnie na tarasie i to był moment, kiedy musiałam zdobyć się na szczerość.
- Zaczęło się od rozmowy o tatuażu. Tata kazał mi to przemyśleć i nie podejmować decyzji pochopnie. Natomiast po tym jak poszłam do swojego pokoju, rodzice zaczęli się kłócić. Mama obwiniała za moją decyzję Bartka. Powiedziała, że ten tatuaż to Jego wina i to On mnie namawia, ma na mnie zły wpływ. Chciała nas rozdzielić, ponieważ On jest inny, a ja powinnam znaleźć sobie normalnego chłopaka, bo przez Niego zmarnuję sobie życie. A kłótnie jakie mają miejsce pomiędzy nami. czy mną i Asią czy Marcinem, to też wina Bartka, a ja jestem zwykłą gówniarą która manipuluje ojcem i chcę ich skłócić. Miałam dość jej oskarżeń i tego jak chciała rządzić moim życiem, to się spakowałam. Później jak byłam w pracy to przyszedł tata, chcąc mnie namówić do powrotu,  tylko, że On zwyczajnie bał się, że wybrałam Bartka i że to On jest ważniejszy. Na koniec zarzucił mi, że chcę rozdzielić Go z mamą. – było tego dużo, i było to bardzo skomplikowane. Przerwałam na chwilę, by wziąć powietrze w płuca i zwrócić się do babci - Babciu ja nie wiem co się stało mamie, ale ona szaleje a tata stoi i nic nie robi. Niby mu zależy na mnie i na mamie, ale mam wrażenie, że to ja cierpię – nie chciałam się wybielać czy robić ze swoich rodziców najgorszych ludzi, ale ja nie zamierzałam wrócić do domu i ponownie  znosić te kłótnie. To nie było na moje siły i nerwy.
- Tu zawsze się znajdzie miejsce dla Ciebie. Uważam, że to są Twoje decyzje i jak będą błędne to i tak nikt Cię przed tym nimi ustrzeże. Błędy to rzecz ludzka – babcia przytuliła mnie do siebie i chyba co najważniejsze, rozumiała mnie lepiej niż własna matka.
- Kocham Was i dziękuję. Ja wiem, że nie ucieka się od problemów, ale ja naprawdę już nie miałam siły na kłótnie i udowadnianie, że Bartek jest dobrym chłopakiem. Kocham Go i nie chcę Go stracić, straciłam już Maćka i nie chcę by to się powtórzyło – w oczach miałam łzy z smutku jaki mi towarzyszył. Bolały mnie te wszystkie nieporozumienia z rodzicami, a wyprowadzka nie załatwiała sprawy, cały czas myślałam o tacie i mamie, ale wiedziałam, że słusznie zrobiłam.
- Jesteś dla Nas jak własne dziecko. Nie martw się rodzicami, tu jesteś bezpieczna – dziadek znowu zdał się na czułość. To ostatnie zapewnienie, bardzo dużo dla mnie znaczyło, naprawdę poczułam się bezpieczna i kochana. Może do końca nie zgadzali się z moją decyzją, ale przynajmniej mnie nie potępiali a dbali o to bym czuła się lepiej. Dbali o mnie lepiej niż właśni rodzice.
- Nie wiem jak Wam się odwdzięczę, jesteście cudowni – popatrzyłam im głęboko w oczy, które uśmiechały się do mnie. Oczywiście, była w nich nuta smutku czy złości,  ale generalnie byli radośni a tym samym dali mi nadzieję, na to, że wszystko jakoś się ułoży i może nie będzie tak jak dawniej, ale będzie dobrze. – Mam jeszcze do Was jedną prośbę. Chcę żebyście wiedzieli, że naprawdę jestem Wam wdzięczna za udzieloną pomoc i dlatego nie chciałabym by to spowodowało, że wystąpią jakieś nieporozumienia między Wami a rodzicami. – zależało mi na tym, by przekazać dziadkom iż byłam zobowiązana wobec ich pomocy, ale nie chciałam doprowadzać do kłótni z tatą czy z mamą. Prosto mówiąc chodziło mi by się nie wtrącali bo nie chciałam im zaszkodzić.
- Dziecko, Ty się niczym nie martw, tylko dbaj o siebie. – słowa babci w nieznacznym stopniu mnie uspokoiły. Byłam pod dobrą opieką i miałam to czego najbardziej w tamtym momencie potrzebowałam, czyli ciszę i spokój.


10 komentarzy:

  1. super...kocham to...mam nadzieje ze Piotrek za duzo nie namiesza

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również mam taką nadzieję. bardzo fajna część ;)
    już się bałam że nie dodasz kolejnej części ale jednak :). pozdrawiam cieplutko :*
    Monia

    OdpowiedzUsuń
  3. swietenie. jestem ciekawa co chce piotek od gosi i jak jego sprawa w sadzie. jak bedziesz mogla w ktroejes czesci dodac marcina. troche mi go brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja ciągle myślę, że między Gosią, a jej chłopakiem będzie chwilowy mały the end :D
    Szybkiego powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejna?

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna część :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem Twoją stałą czytelniczką , czytałam to opowiadanie jeszcze na quku.org. Jest ono świetne napisane pod względem historii i nie tylko , dzięki niemu choć na chwilę mogę oderwać się od rzeczywistości . Dziękuje Ci za to życzę szybkiego powrotu do zdrowia
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) I dziękuję za życzenia :*

      Usuń
  8. Świetne jak zawsze. *_* Kiedy kolejna część? ?

    OdpowiedzUsuń