- Cześć –
powiedziałam do słuchawki kiedy usłyszałam, że Bartek odebrał telefon.
Dzwoniłam by dowiedzieć się, czy już mu przeszło, oraz co z jutrzejszym obiadem
u Jego taty. Cały dzień się nie odzywał, więc nie wiedziałam co myśleć oraz jak
to wszystko rozumieć.
- Hej, co
tam? – może mi się tylko wydawało, lecz odnosiłam wrażenie, że wszystko było w
porządku i moje wszelkie obawy były nieuzasadnione. Czyżbym trafiła na anioła?
Chyba nie.
- Chciałam
się zapytać czy jesteś zły na mnie, bo cały dzień milczysz – miałam dwa
wyjścia, albo grać i udawać, że nic się wczoraj nie wydarzyło, albo działać
zgodnie z swoimi przekonaniami i tym jaką osobą byłam. Prędzej czy później, Bartek
i tak powróciłby do tego tematu, więc ucieczka mogła być tylko tymczasowa. A tak w ogóle, muszę powiedzieć, że działanie
Patrycji było dziwne. Chciała skłócić
mnie z moim chłopakiem, co mogłoby spowodować, że byłabym z Michałem. Czy na
pewno jej o to chodziło?
- Gosia, a
co ja mam Ci powiedzieć? Ufam Ci, ale to co się wczoraj wydarzyło to była
przesada – Bartek pomimo, że cały czas był spokojny, to ciągle był niepewny i
taki sceptyczny, trochę trzymając się na dystans. Ale widziałam postępy, nie
chciał się kłócić bo gdyby było inaczej, to dostałabym jakiś ochrzan, albo
zasypałby mnie milionem pytań o Michała.
- Ja nie
miałam na to wpływu. Jeżeli chcesz to poznasz Michała i możesz się Go wypytać o
co zechcesz. Ta dziewczyna od początku miała coś do mnie. Jak Ci już mówiłam,
jest platonicznie zakochana w Michale i chce się pozbyć rywalek. Bartek
przecież wiesz, że Cię kocham i nigdy nie miałam problemów ze szczerością –
miałam nadzieję, że moje tłumaczenia i przekonywanie będzie skuteczne.
Oczywiście, miałam pewne obawy, ale i tak przez telefon nie mogłam zbyt wiele
zdziałać.
- Gosia, nie
podoba mi się to, że kręci się wokół Ciebie jakiś facet a jakaś laska robi mi
wyrzuty. Nie możesz zamienić się zmianami czy coś ? – Bartek wkraczał w typowo
męski punkt widzenia i zachowywał jak się facet, bez żadnych gadek typu, ufam
Ci i wiem, że postępujesz dobrze, ale wymagał ode mnie minimalizowania jakiegoś
bezpodstawnego niebezpieczeństwa, jakbym miała unikać pokus. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że poniekąd mógł mieć rację. Michał miał coś elektryzującego
i lubiłam z nim rozmawiać, natomiast traktowałam Go tylko i wyłącznie jako
kolegę. Miałam chłopaka i zdrada ani chęć poszukiwania wrażeń nie wchodziła w
grę. Musiałam Go przekonać, że nic złego nie miało miejsca, ani nic złego nie
miało prawa nastąpić.
- Bartek,
ale to nie jest wyjście. Poza tym to praca i to nie ja stawiam warunki. Nie
pozwól by jakaś dziewczyna namieszała pomiędzy nami, przecież wiesz, że poza
Tobą świata nie widzę – starałam się być jak najbardziej przekonywująca i
pokazać mu, że moje zapewnienia były na tyle wiarygodne, by mi zaufał. Ostatnio
stosunki pomiędzy nami się ochłodziły i to mogło mieć na to wszystko wpływ. Nie
pamiętałam kiedy ostatni raz byliśmy czuli wobec siebie, kiedy miała miejsce
namiętność i seks. Trochę pogubiliśmy się w tym wszystkim a przede wszystkim
zatraciliśmy się w codziennych czynnościach, zapominając o szczerych uczuciach
i ich wyrażaniu.
- Dobrze,
słuchaj ja muszę lecieć do baru. Powiem tak, że zaufam Ci, ale wrócimy do tego.
Przyjadę po Ciebie jutro i pojedziemy do mojego ojca. A teraz naprawdę muszę
kończyć – finał tej rozmowy był odrobinę moim sukcesem i wiedziałam, że uda mi
się wszystko załagodzić. Musiałam zaplanować romantyczny wieczór i udowodnić
mu, że nie miał się czym martwić. Poza tym, musiałam też zwiększyć dystans
pomiędzy mną a Michałem, nie mogłam sobie pozwolić na jakieś flirtujące
spojrzenia czy inne podobne zachowania. Została też sprawa z Piotrkiem. W sumie
to, co się wydarzyło, to nie był pocałunek lecz dotknięcie naszych ust. Gdybym
powiedziała o tym Bartkowi, to nie uszłoby mi to na sucho, chociaż nic złego
nie zrobiłam a nawet przerwałam ten precedens.
Obawiałam
się tego jak postępowałam, coraz więcej miałam tajemnic przed chłopakiem, jak i
dziwnych zachowań, które wolałam zachować dla siebie. Musiałam się ogarnąć i
doceniać to, co miałam a nie poszukiwać czegoś innego, co powodowało wstyd i
wypieranie się. Miałam prawdziwe szczęście przy sobie i pora było to docenić.
128.
Wstałam
gdzieś około 10 i byłam bardzo wyspana i czułam się naprawdę dobrze. Pogoda
była piękna i wszystk,o co mnie otaczało sprawiało, że pomimo ciężkiej sytuacji
rodzinnej, mogłam powiedzieć, że byłam szczęśliwa, co głównie było zasługą
tego, że wypoczęłam. Nie miałam zbyt dużo czasu, ponieważ za godzinę byłam
umówiona z Bartkiem, umówiliśmy się tak, że przyjedzie po mnie i pojedziemy na
obiad do Jego taty. Przeglądałam rzeczy jakie zabrałam z domu i wszystko
wydawało mi się nieodpowiednie na tą okazję. Sama nie wiedziałam co byłoby
adekwatne do sytuacji i otoczenia. Wszystko to było spowodowane przez stres
jaki mi towarzyszył. Niby poznałam już tatę Bartka i spędziliśmy kilka dni na
Mazurach, ale to było oficjalne spotkanie. Postanowiłam najpierw zrobić lekki
makijaż oraz ułożyć włosy. Robiłam to bardzo starannie, dopracowując każdy
szczegół, co w sumie nie miało znaczenia bo w niczym by mi nie pomogło, ale mój
mózg generował różne myśli. Jeżeli chodzi o ubiór, to w końcu zdecydowałam się
na rurki z jasnego jeansu z zamkami przy kostce, których długość była ¾ oraz
czarną koszulę z kołnierzykiem a myśląc o wieczorze kiedy będę wracała z pracy,
to wzięłam jasną marynarkę. Gotowa zeszłam na dół, gdzie babcia gotowała obiad
dla siebie i dziadka. Już wcześniej Ją uprzedziłam, że nie będzie mnie z nimi
na obiedzie.
- Jak
wyglądam? – stanęłam w progu i obróciłam się wokół swojej osi. Zależało mi na
Jej opinii, by zobaczyła czy czasem nie wyglądałam za elegancko bądź sportowo.
- Gustownie
– dziadek wyraził swoją opinię, która spowodowała radość na mej twarzy.
Uważałam by się nigdzie nie oprzeć i nie ubrudzić. Gdy spojrzałam na zegarek
dochodziła 11 i zastanawiałam się gdzie był Bartek, ponieważ nie chciałam się
spóźnić a musieliśmy brać pod uwagę to, że na 15 miałam iść do pracy.
- Bardzo
ładnie wyglądasz. Musisz jakoś zaprosić tego swojego chłopaka do nas na obiad –
babcia popatrzyła na mnie łagodnie i powróciła do przygotowywania obiadu.
Wiedziałam o co jej chodziło, o to, że nie chciała być gorsza od rodziny Bartka
i chłopaka zaprosić do Nas. To był dobry pomysł, ponieważ mój dom był obecnie u
dziadków i czułam, że oni byli moimi opiekunami, a tym samym zależało mi by
polubili się i lepiej poznali z Bartkiem.
- Dobry
pomysł. Jeżeli się uda to na sobotę ok 14 jak skończę pracę. – szybko
przemyślałam całą sprawę i znalazłam dogodny termin. Pozostawało mi porozmawiać
z Bartkiem i dograć później szczegóły. Usłyszałam jakiś dźwięk, który był mi
znany, ale nie wiedziałam skąd.
Momentalnie spojrzałam w okno i zobaczyłam szokujący mnie widok, Bartka na motorze.
Nie tego się spodziewałam!
- Oszalał –
powiedziałam w sumie sama do siebie i poniekąd byłam zła na Niego. Nie ustalił
tego ze mną a poza tym, uczesałam się ładnie, zrobiłam makijaż a On wymyślił,
że ponad godzinę pojedziemy na motorze. Coś zagotowało się we mnie i od razu
wyszłam przed dom. Bartek ledwo co ściągnął kask a ja stałam na schodach i w
ferworze nerwów zaczęłam do Niego mówić, a w sumie krzyczeć – To co ma być?!
- Motor,
gotowa? – szedł w moim kierunku i po Jego głosie poznałam, że dla Niego nic się
nie stało i nie rozumiał dlaczego miałam do Niego pretensje.
- Ja nie
jadę, nie ma mowy! Mogłeś mnie chociaż uprzedzić – na początku wymachiwałam
rękami, jak jakaś furiatka, a po chili obróciłam się do Niego plecami i byłam
zła. Nie chodziło mi o to, by się z nim
kłócić, ale bardzo mnie zaskoczył. Nie dość, że byłam zestresowana tym obiadem,
to jeszcze „niespodzianka” w postaci motoru
- Chodzi Ci
o motor? Przecież lubisz jeździć – Bartek przeszedł kilka kroków i stanął
przede mną łapiąc mnie za ręce. Miał rację, ale to nie w tym był problem.
- Tak, ale
mamy jechać do Twojego taty. Pomyślałeś jak ja wrócę wieczorem z hotelu do domu
? – starałam się uspokoić i nie przedłużać, ale nie wyobrażałam sobie wsiąść na
motor, w szpilkach i z starannie
ułożonymi włosami.
- Chciałem
byś spała u mnie. Gosia nie złość się na mnie, chciałem Ci zrobić przyjemność,
jest taka ładna pogoda a Ty marudzisz, no dziewczyno. – on już zdecydował za
mnie i to jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Nie lubiłam tego, a on przecież
miał tego świadomość.
- A czy ja mogę coś powiedzieć? Czy już nie mam
nic do gadania ? – na twarzy Bartka pojawił się wyraźny grymas i lekkie
zwątpienie. Zrozumiał swój błąd i wyczuł to, co zrobił. Tylko tyle mi wystarczyło.
– Idę po kurtkę – w marynarce zdecydowanie byłoby mi zimno, więc musiałam wziąć
coś cieplejszego. Z jednej strony byłam zła a z drugiej cieszyłam się, bo jazda
motorem sprawiała, że czułam się wolna. Na dodatek dawno nie spałam z Bartkiem
i tęskniłam za tym, więc ta wizja również mnie przekonała. Zbiegłam z góry
zabierając kurtkę i bluzkę na przebranie, pożegnałam się z dziadkami i wyszłam
do Bartka.
- Możemy
jechać – nie uśmiechałam się, ale poważnie powiedziałam do chłopaka, który był
niechętny i nie wiedział co było grane. Moje zachowanie było niezrozumiałe i w
sumie bardzo spontaniczne.
- Jak masz z
tym jakiś problem to pojedziemy Twoim samochodem – rozumiałam o co mu chodziło,
ponieważ zamąciłam i skomplikowałam to wszystko. Nie chciałam tracić czasu na
wyjaśnianie i tłumaczenie tego wszystkiego.
- Chodź
jedziemy – podeszłam do motoru by założyć kask. Bartek pokręcił głową i czułam
jak wziął głęboko powietrze w usta i w końcu podał mi kask i pomógł go założyć.
Do schowka schowałam torebkę wraz z rzeczami jakie brałam ze sobą. Gdy się
obróciłam zobaczyłam dziadków patrzących w naszym kierunku. Pomachałam im i
wtedy zaraz za Bartkiem wsiadłam na motor i odjechaliśmy. Bardzo mocno
trzymałam się chłopaka i to był moment kiedy skoczyła mi adrenalina i byłam
wolna. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tego potrzebowałam.
To było coś w rodzaju magii i możliwości przeniesienia się w inny świat, w
którym czułam się sobą, jakbym odkryła siebie na nowo i odnalazła swój docelowy
ląd.
Po niecałej
godzinie byliśmy w miejscu w którym byłam po raz pierwszy w swoim życiu. Moim
oczom ukazał się dosyć duży dom z pięknym otoczeniem. Obok był duży plac zabaw
w domyśle wiedziałam, że był wybudowany specjalnie dla Julii. Ewidentnie była
traktowana jak księżniczka i rodzice chcieli dać jej wszystko co najlepsze.
Doskonale rozumiałam dlaczego Bartek nie wytrzymał tam nawet roku. Przed domem
oprócz samochodu Pana Grzegorza stał jeszcze jeden samochód, kompletnie mi
nieznany.
- Będzie
ktoś jeszcze oprócz nas? – próbowałam jakoś rozczesać, ogarnąć swoje włosy
podczas gdy Bartek chował nasze kaski. Byłam przejęta tym obiadem i całym
otoczeniem, aż pojawiła mi się jakaś gula w gardle, miałam nadzieję, że będę
mogła bez problemu jeść.
- Jacek z
narzeczoną – Bartek powiedział to bardzo swobodnie, ale według mnie oznaczało
to coś więcej niż zwykły niedzielny obiad. To było spotkanie rodzinne i czułam
się zaszczycona móc w nim towarzyszyć. – Gosia nie stresuj się, to zwykły
obiad, jestem przy Tobie – Bartek doskonale wyczuł moje zwątpienie pomieszane
ze szczęściem. Naszą krótką wymianę zdań przerwał nam Pan Grzegorz, który
pojawił się przed domem.
- Chodźcie,
bo już nie możemy się Was doczekać – z Jego słów wywnioskowałam, że się
spóźniliśmy i byliśmy oczekiwani. Podeszłam do mężczyzny i przywitałam się z
nim jak z kimś ze swojej rodziny, co było zabawne i wprowadziło mnie w dobry
nastrój. W ogóle miałam dobry humor i nie miałam na co narzekać. Bartek
uścisnął dłoń ojcu i gdy chłopak wziął mnie za rękę weszliśmy do środka. Dom
był urządzony bardzo nowocześnie i elegancko, co sprawiało, że miałam wrażenie
iż nie pasowałam tam. To do końca nie były moje klimaty, wolałam bardziej
przytulne i ciepłe pomieszczenia. Było tam dużo wolnej i pustej przestrzeni,
której ja nie lubiłam. Na kanapie nieopodal stołu siedział Jacek z swoją
dziewczyną, która była bardzo gustowna i szykowna. Ubrana w małą czarną z
beżowymi szpilkami, od razu poczułam, że odstawałam w swoich jeansach.
- Poznajcie
się, Ania, Gosia – Bartek wskazał ręką na dziewczynę, która od razu wstała i
podała mi dłoń, przy czym zmierzyła mnie swoim wzrokiem od góry do dołu.
Zawstydziłam się i zarumieniłam przez co było mi jeszcze bardziej głupio.
- Cześć –
uśmiechnęłam się do Niej a ona odwdzięczyła mi się tym samym. Po chwili
podbiegła do mnie Julia która przytuliła się do moich nóg. Stęskniłam się za
nią, przez co od razu wzięłam ją na ręce
i podniosłam do góry przytulając do siebie. Dziewczynka też wtuliła się we mnie
bawiąc się moimi włosami. Poczułam jej miłość do mnie, która była miłością
jakiej nigdy nie zaznałam, czyli siostrzana.
- Chodźcie
do stołu – moim oczom ukazała się Justyna niosąca wazę z rosołem. Kobieta była
równie elegancka co Ania. Cieszyłam się perspektywą spędzenia tam tylko i
wyłącznie dwóch godzin, bo tyle miałam wolnego a później praca.
- Smacznego
– tata Bartka uśmiechnął się do Nas i dał wszystkim znać, że czas zacząć ucztę.
Panowała cisza i zastanawiałam się nad tym, czy dlatego bo nikt nie miał nic do
powiedzenia, czy po prostu w tym domu nie rozmawiało się podczas jedzenia. Po
rosole przyszedł czas na drugie danie i gdy wszystkie półmiski znalazły się na
stole ponownie zajęliśmy się jedzeniem.
- Wszystko
już dopięte na ostatni guzik ?- Justyna popatrzyła na Anię i Jacka, domyślałam
się o co pytała, o wesele.
- Przed nami
miesiąc intensywnej pracy, ale jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.
Raczej już wszystko mamy załatwione – Ania popatrzyła na Jacka łapiąc go za
rękę. Wydawali się być naprawdę szczęśliwi i gotowi na wielki dzień w ich
życiu. Według mnie pasowali do siebie i chyba byli gotowi na tak wielki krok.
- Tylko
pozazdrościć – ojciec z dumą spojrzał na swojego syna i nie trudno było
zgadnąć, że cieszył się z tego, w końcu to był pierwszy Jego syn i znalazł
sobie piękną i chyba zamożną dziewczynę.
- Jesteśmy
bardzo szczęśliwi i już nie możemy się doczekać. Teraz chodzimy na lekcje tańca
by nasz pierwszy taniec wyszedł perfekcyjnie – Ania nie przerywała rozmowy i
ciągnęła ten temat a ja czułam się niewidoczna, jakby mnie i Bartka tam nie
było. To nie było tak, że chciałam być w centrum zainteresowania, natomiast nie
znajdywałam sposobu by włączyć się w rozmowę.
- No proszę,
nie wiedziałem, że z Jacka tancerz – Pan Grzegorz śmiał się w stronę syna co
spowodowało, że sama się uśmiechnęłam. Dla niektórych to mogło być dziwne, ale
sama chciałam przed swoim ślubem zaczerpnąć kilku lekcji z profesjonalnym
tancerzem.
- Czego się
nie robi dla ukochanej kobiety – te słowa, które padły z ust brata mojego
chłopaka, miały w sobie wiele miłości i akceptacji dla ukochanej osoby. Ciekawa
byłam czy Bartek byłby skłonny do takich poświęceń, ale to nie był temat na
tamtą chwilę.
- I tak
trzymać. – Justyna uśmiechnęła się do pary która zajmowała miejsce naprzeciwko
mnie i Bartka po czym przeniosła wzrok na mnie i mojego chłopaka. – A Wy, co
milczycie ? – prawda była taka, że wraz z Bartkiem byliśmy trochę wycofani i
może odrobinę skrępowani.
- Po prostu
wszystko co tutaj jest na stole jest wyśmienite i aż odbiera mowę – trochę
kokietowałam, ale to było jedyne wytłumaczenie tego, jak się zachowywałam.
Bartek nadal milczał, co w ogóle mi nie pomagało, ale wiedziałam, że on też nie
czuł się do końca komfortowo w towarzystwie w którym przebywaliśmy.
- A Wy
długo się znacie? – Ania zaczęła
przejmować kontrolę nad rozmową, a tym samym nawiązać ze mną jakiś kontakt. Nie
poznałyśmy się nigdy wcześniej, ani też Bartek nigdy mi o niej nie opowiadał,
więc nie wiedziałam czego mogłam się spodziewać po nowo poznanej dziewczynie.
- Od
września a jesteśmy razem jakoś od marca – nie byłam w stanie powiedzieć jej
ile miesięcy znam się z Bartkiem, bo nie chciało mi się liczyć, natomiast zrozumiałam, że bardzo szybko
zaczęliśmy ze sobą być. W sumie to zaczęło się już wcześniej, ale nie chciało
mi się jej tego tłumaczy, a poza tym to
nie był czas by wracać do przeszłości.
- To już
długo, dziwne, że się nigdy nie poznałyśmy – była miła i sympatyczna. Brałam ją
za otwartą osobę co było na plus. Też się zastanawiałam nad tym dlaczego
dopiero wtedy miałyśmy się okazję poznać, ale to w sumie nie było ważne. – Ale
nie ważne, poznamy się lepiej na weselu – tymi słowami dziewczyna zbiła mnie z
tropu i nie wiedziałam jak się zachować. Najlepiej byłoby gdyby Bartek
przemówił, lecz on był jak niemowa. Cała odpowiedzialność spoczywała na mnie,
ale w sumie ja powinnam była wytłumaczyć to całe zawirowanie.
- Niestety
nie będę mogła przyjść, ale mam godne zastępstwo. – w swoich słowach byłam
szczera, natomiast nie chciałam podawać
przyczyny, to była moja osobista sprawa i wszystkim dookoła nie chciałam mówić
o tym, że wciąż miałam żałobę i nie byłam gotowa na bawienie się w najlepsze,
skoro jeszcze tak niedawno chowałam brata. Potrzebowałam więcej czasu na
oswojenie się z tym wszystkim i powrócenie do „normalnego” życia.
- Szkoda,
ale może da się jeszcze coś zrobić ? – Ania ciągle miała nadzieję, a gdy
podniosłam wzrok znad talerza zobaczyłam niezadowoloną minę Bartka, zmieszanie
na twarzach macochy chłopaka jak i Jego ojca, Jacek również był świadom tego,
czym spowodowana była moja decyzja.
- Raczej
nie, ale już teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego – uśmiechnęłam się szeroko
chcąc dać jej do zrozumienia, że temat dla mnie był zakończony i już nie
chciałam o tym mówić.
- Dziękujemy
– tym razem usłyszałam głos Jacka, który zakończył ten temat. On wiedział co
było grane i dlatego tak uciął tą rozmowę. Do końca obiadu nic się nie działo.
Wraz z Anią pomogłyśmy Justynie posprzątać po obiedzie i zrobiłyśmy kawę.
- A Ty czym
się zajmujesz? – chciałam się czegoś więcej o niej dowiedzieć, była mi
kompletnie obca i ta niewiedza mnie nurtowała. Stałyśmy w kuchni opierając się
o blat i czekałyśmy aż woda się zagotuje.
- Jestem
kierownikiem oddziału bankowego w mieście – dziewczyna powiedziała to niemal z
dumą i nie miałam się czemu dziwić, ponieważ i na mnie wywarło to spore
wrażenie. W tym wieku, takie stanowisko to było coś godne pozazdroszczenia, i
albo była naprawdę bardzo dobra, albo miała załatwioną posadę przez znajomości,
ale nie mnie było to oceniać.
- Gratuluję
– uśmiechnęłam się do Niej i nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Była
kimś ważnym i już wiedziałam skąd dobre ubrania i taka elegancja.
- A Ty już
wiesz co chcesz robić w przyszłości? – jej pytanie zwrotne uświadomiło mi jak
byłam nieudolna, ale może to było spowodowane wiekiem i milionem zainteresowań.
- Jeszcze
myślę nad tym, jakoś nie umiem się zdecydować – cały czas zachowywałam
sympatyczny ton głosu i odwdzięczałam się tą radością jaką dziewczyna mnie
darzyła.
- Ja od
dawna wiedziałam, że chcę pracować w banku i zarządzać zespołem – trochę miałam
wrażenie, że mi ubliżyła ponieważ nie musiała tego mówić. Może chciała być miła,
ale trochę jej to nie wyszło.
- Niektórzy
tak mają – pomogłam Justynie w zanoszeniu filiżanek i do końca naszego pobytu
już milczałam. Nie chciałam się niepotrzebnie udzielać czy wtrącać, oni
doskonale się rozumieli beze mnie jak w
sumie bez Bartka, który zachowywał spory dystans.
- My się
będziemy zbierać, dziękujemy za obiad, kawę i pyszne ciasto – gdy na zegarku
ujrzałam godzinę 14 wstałam od stołu i przemówiłam do gospodarzy. Bartek
poszedł w moje ślady i również zebrał się od stołu. Chyba był mi wdzięczny za
to, że chciałam się już ulotnić.
- Jak to,
już? – Justyna była niepocieszona moimi słowami, lecz ja wiedziałam, że nie
mieliśmy odwrotu. Praca na mnie czekała, a to był dla mnie priorytet.
- Niestety,
ale było nam bardzo miło – podeszłam do kobiety i pożegnałam się z nią jak i z
Panem Grzegorzem. Do reszty się jedynie uśmiechnęłam. Później wraz z chłopakiem
poszliśmy do przedpokoju zabrać swoje rzeczy i wyszliśmy przed dom, gdzie
znajdował się nasz środek lokomocji.
- Spadajmy
stąd – z uśmiechem na ustach powiedział do mnie Bartek, gdy podawał kask. To
mnie utwierdziło w przekonaniu, że się nie myliłam, On również chciał już wracać
i poniekąd cieszyłam się z naszej jednomyślności.
Mam nadzieję, że części podobają się Wam i wynagrodziłam moją niską aktywność :)
super części ;) czekam z niecierpliwością na kolejne (mam nadzieję, że będą szybko)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :* Monia
super.podoba mi sie bardzo.
OdpowiedzUsuńMi również bardzo te części przypadły do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzyżby wszystko szło w dobrą stronę ? :) Mam nadzieje:* pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuńZa krótkie niestety ale mnie sie podobawszy
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie wszystko idzie w dobrym kierunku mam nadzieje
OdpowiedzUsuń