sobota, 29 marca 2014

The experience cz 127-128

- Cześć – powiedziałam do słuchawki kiedy usłyszałam, że Bartek odebrał telefon. Dzwoniłam by dowiedzieć się, czy już mu przeszło, oraz co z jutrzejszym obiadem u Jego taty. Cały dzień się nie odzywał, więc nie wiedziałam co myśleć oraz jak to wszystko rozumieć.
- Hej, co tam? – może mi się tylko wydawało, lecz odnosiłam wrażenie, że wszystko było w porządku i moje wszelkie obawy były nieuzasadnione. Czyżbym trafiła na anioła? Chyba nie.
- Chciałam się zapytać czy jesteś zły na mnie, bo cały dzień milczysz – miałam dwa wyjścia, albo grać i udawać, że nic się wczoraj nie wydarzyło, albo działać zgodnie z swoimi przekonaniami i tym jaką osobą byłam. Prędzej czy później, Bartek i tak powróciłby do tego tematu, więc ucieczka mogła być tylko tymczasowa.  A tak w ogóle, muszę powiedzieć, że działanie Patrycji  było dziwne. Chciała skłócić mnie z moim chłopakiem, co mogłoby spowodować, że byłabym z Michałem. Czy na pewno jej o to chodziło?
- Gosia, a co ja mam Ci powiedzieć? Ufam Ci, ale to co się wczoraj wydarzyło to była przesada – Bartek pomimo, że cały czas był spokojny, to ciągle był niepewny i taki sceptyczny, trochę trzymając się na dystans. Ale widziałam postępy, nie chciał się kłócić bo gdyby było inaczej, to dostałabym jakiś ochrzan, albo zasypałby mnie milionem pytań o Michała.
- Ja nie miałam na to wpływu. Jeżeli chcesz to poznasz Michała i możesz się Go wypytać o co zechcesz. Ta dziewczyna od początku miała coś do mnie. Jak Ci już mówiłam, jest platonicznie zakochana w Michale i chce się pozbyć rywalek. Bartek przecież wiesz, że Cię kocham i nigdy nie miałam problemów ze szczerością – miałam nadzieję, że moje tłumaczenia i przekonywanie będzie skuteczne. Oczywiście, miałam pewne obawy, ale i tak przez telefon nie mogłam zbyt wiele zdziałać.
- Gosia, nie podoba mi się to, że kręci się wokół Ciebie jakiś facet a jakaś laska robi mi wyrzuty. Nie możesz zamienić się zmianami czy coś ? – Bartek wkraczał w typowo męski punkt widzenia i zachowywał jak się facet, bez żadnych gadek typu, ufam Ci i wiem, że postępujesz dobrze, ale wymagał ode mnie minimalizowania jakiegoś bezpodstawnego niebezpieczeństwa, jakbym miała unikać pokus. Najgorsze w tym wszystkim było to, że poniekąd mógł mieć rację. Michał miał coś elektryzującego i lubiłam z nim rozmawiać, natomiast traktowałam Go tylko i wyłącznie jako kolegę. Miałam chłopaka i zdrada ani chęć poszukiwania wrażeń nie wchodziła w grę. Musiałam Go przekonać, że nic złego nie miało miejsca, ani nic złego nie miało prawa nastąpić.
- Bartek, ale to nie jest wyjście. Poza tym to praca i to nie ja stawiam warunki. Nie pozwól by jakaś dziewczyna namieszała pomiędzy nami, przecież wiesz, że poza Tobą świata nie widzę – starałam się być jak najbardziej przekonywująca i pokazać mu, że moje zapewnienia były na tyle wiarygodne, by mi zaufał. Ostatnio stosunki pomiędzy nami się ochłodziły i to mogło mieć na to wszystko wpływ. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz byliśmy czuli wobec siebie, kiedy miała miejsce namiętność i seks. Trochę pogubiliśmy się w tym wszystkim a przede wszystkim zatraciliśmy się w codziennych czynnościach, zapominając o szczerych uczuciach i ich wyrażaniu.
- Dobrze, słuchaj ja muszę lecieć do baru. Powiem tak, że zaufam Ci, ale wrócimy do tego. Przyjadę po Ciebie jutro i pojedziemy do mojego ojca. A teraz naprawdę muszę kończyć – finał tej rozmowy był odrobinę moim sukcesem i wiedziałam, że uda mi się wszystko załagodzić. Musiałam zaplanować romantyczny wieczór i udowodnić mu, że nie miał się czym martwić. Poza tym, musiałam też zwiększyć dystans pomiędzy mną a Michałem, nie mogłam sobie pozwolić na jakieś flirtujące spojrzenia czy inne podobne zachowania. Została też sprawa z Piotrkiem. W sumie to, co się wydarzyło, to nie był pocałunek lecz dotknięcie naszych ust. Gdybym powiedziała o tym Bartkowi, to nie uszłoby mi to na sucho, chociaż nic złego nie zrobiłam a nawet przerwałam ten precedens.

Obawiałam się tego jak postępowałam, coraz więcej miałam tajemnic przed chłopakiem, jak i dziwnych zachowań, które wolałam zachować dla siebie. Musiałam się ogarnąć i doceniać to, co miałam a nie poszukiwać czegoś innego, co powodowało wstyd i wypieranie się. Miałam prawdziwe szczęście przy sobie i pora było to docenić.


128.

Wstałam gdzieś około 10 i byłam bardzo wyspana i czułam się naprawdę dobrze. Pogoda była piękna i wszystk,o co mnie otaczało sprawiało, że pomimo ciężkiej sytuacji rodzinnej, mogłam powiedzieć, że byłam szczęśliwa, co głównie było zasługą tego, że wypoczęłam. Nie miałam zbyt dużo czasu, ponieważ za godzinę byłam umówiona z Bartkiem, umówiliśmy się tak, że przyjedzie po mnie i pojedziemy na obiad do Jego taty. Przeglądałam rzeczy jakie zabrałam z domu i wszystko wydawało mi się nieodpowiednie na tą okazję. Sama nie wiedziałam co byłoby adekwatne do sytuacji i otoczenia. Wszystko to było spowodowane przez stres jaki mi towarzyszył. Niby poznałam już tatę Bartka i spędziliśmy kilka dni na Mazurach, ale to było oficjalne spotkanie. Postanowiłam najpierw zrobić lekki makijaż oraz ułożyć włosy. Robiłam to bardzo starannie, dopracowując każdy szczegół, co w sumie nie miało znaczenia bo w niczym by mi nie pomogło, ale mój mózg generował różne myśli. Jeżeli chodzi o ubiór, to w końcu zdecydowałam się na rurki z jasnego jeansu z zamkami przy kostce, których długość była ¾ oraz czarną koszulę z kołnierzykiem a myśląc o wieczorze kiedy będę wracała z pracy, to wzięłam jasną marynarkę. Gotowa zeszłam na dół, gdzie babcia gotowała obiad dla siebie i dziadka. Już wcześniej Ją uprzedziłam, że nie będzie mnie z nimi na obiedzie.
- Jak wyglądam? – stanęłam w progu i obróciłam się wokół swojej osi. Zależało mi na Jej opinii, by zobaczyła czy czasem nie wyglądałam za elegancko bądź sportowo.
- Gustownie – dziadek wyraził swoją opinię, która spowodowała radość na mej twarzy. Uważałam by się nigdzie nie oprzeć i nie ubrudzić. Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła 11 i zastanawiałam się gdzie był Bartek, ponieważ nie chciałam się spóźnić a musieliśmy brać pod uwagę to, że na 15 miałam iść do pracy.
- Bardzo ładnie wyglądasz. Musisz jakoś zaprosić tego swojego chłopaka do nas na obiad – babcia popatrzyła na mnie łagodnie i powróciła do przygotowywania obiadu. Wiedziałam o co jej chodziło, o to, że nie chciała być gorsza od rodziny Bartka i chłopaka zaprosić do Nas. To był dobry pomysł, ponieważ mój dom był obecnie u dziadków i czułam, że oni byli moimi opiekunami, a tym samym zależało mi by polubili się i lepiej poznali z Bartkiem.
- Dobry pomysł. Jeżeli się uda to na sobotę ok 14 jak skończę pracę. – szybko przemyślałam całą sprawę i znalazłam dogodny termin. Pozostawało mi porozmawiać z Bartkiem i dograć później szczegóły. Usłyszałam jakiś dźwięk, który był mi znany,  ale nie wiedziałam skąd. Momentalnie spojrzałam w okno i zobaczyłam szokujący mnie widok, Bartka na motorze. Nie tego się spodziewałam!
- Oszalał – powiedziałam w sumie sama do siebie i poniekąd byłam zła na Niego. Nie ustalił tego ze mną a poza tym, uczesałam się ładnie, zrobiłam makijaż a On wymyślił, że ponad godzinę pojedziemy na motorze. Coś zagotowało się we mnie i od razu wyszłam przed dom. Bartek ledwo co ściągnął kask a ja stałam na schodach i w ferworze nerwów zaczęłam do Niego mówić, a w sumie krzyczeć – To co ma być?!
- Motor, gotowa? – szedł w moim kierunku i po Jego głosie poznałam, że dla Niego nic się nie stało i nie rozumiał dlaczego miałam do Niego pretensje.
- Ja nie jadę, nie ma mowy! Mogłeś mnie chociaż uprzedzić – na początku wymachiwałam rękami, jak jakaś furiatka, a po chili obróciłam się do Niego plecami i byłam zła. Nie chodziło mi o to, by się z  nim kłócić, ale bardzo mnie zaskoczył. Nie dość, że byłam zestresowana tym obiadem, to jeszcze „niespodzianka” w postaci motoru
- Chodzi Ci o motor? Przecież lubisz jeździć – Bartek przeszedł kilka kroków i stanął przede mną łapiąc mnie za ręce. Miał rację, ale to nie w tym był problem.
- Tak, ale mamy jechać do Twojego taty. Pomyślałeś jak ja wrócę wieczorem z hotelu do domu ? – starałam się uspokoić i nie przedłużać, ale nie wyobrażałam sobie wsiąść na motor, w szpilkach i  z starannie ułożonymi włosami.
- Chciałem byś spała u mnie. Gosia nie złość się na mnie, chciałem Ci zrobić przyjemność, jest taka ładna pogoda a Ty marudzisz, no dziewczyno. – on już zdecydował za mnie i to jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Nie lubiłam tego, a on przecież miał tego świadomość.
- A  czy ja mogę coś powiedzieć? Czy już nie mam nic do gadania ? – na twarzy Bartka pojawił się wyraźny grymas i lekkie zwątpienie. Zrozumiał swój błąd i wyczuł to, co zrobił. Tylko tyle mi wystarczyło. – Idę po kurtkę – w marynarce zdecydowanie byłoby mi zimno, więc musiałam wziąć coś cieplejszego. Z jednej strony byłam zła a z drugiej cieszyłam się, bo jazda motorem sprawiała, że czułam się wolna. Na dodatek dawno nie spałam z Bartkiem i tęskniłam za tym, więc ta wizja również mnie przekonała. Zbiegłam z góry zabierając kurtkę i bluzkę na przebranie, pożegnałam się z dziadkami i wyszłam do Bartka.
- Możemy jechać – nie uśmiechałam się, ale poważnie powiedziałam do chłopaka, który był niechętny i nie wiedział co było grane. Moje zachowanie było niezrozumiałe i w sumie bardzo spontaniczne.
- Jak masz z tym jakiś problem to pojedziemy Twoim samochodem – rozumiałam o co mu chodziło, ponieważ zamąciłam i skomplikowałam to wszystko. Nie chciałam tracić czasu na wyjaśnianie i tłumaczenie tego wszystkiego.
- Chodź jedziemy – podeszłam do motoru by założyć kask. Bartek pokręcił głową i czułam jak wziął głęboko powietrze w usta i w końcu podał mi kask i pomógł go założyć. Do schowka schowałam torebkę wraz z rzeczami jakie brałam ze sobą. Gdy się obróciłam zobaczyłam dziadków patrzących w naszym kierunku. Pomachałam im i wtedy zaraz za Bartkiem wsiadłam na motor i odjechaliśmy. Bardzo mocno trzymałam się chłopaka i to był moment kiedy skoczyła mi adrenalina i byłam wolna. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tego potrzebowałam. To było coś w rodzaju magii i możliwości przeniesienia się w inny świat, w którym czułam się sobą, jakbym odkryła siebie na nowo i odnalazła swój docelowy ląd.

Po niecałej godzinie byliśmy w miejscu w którym byłam po raz pierwszy w swoim życiu. Moim oczom ukazał się dosyć duży dom z pięknym otoczeniem. Obok był duży plac zabaw w domyśle wiedziałam, że był wybudowany specjalnie dla Julii. Ewidentnie była traktowana jak księżniczka i rodzice chcieli dać jej wszystko co najlepsze. Doskonale rozumiałam dlaczego Bartek nie wytrzymał tam nawet roku. Przed domem oprócz samochodu Pana Grzegorza stał jeszcze jeden samochód, kompletnie mi nieznany.
- Będzie ktoś jeszcze oprócz nas? – próbowałam jakoś rozczesać, ogarnąć swoje włosy podczas gdy Bartek chował nasze kaski. Byłam przejęta tym obiadem i całym otoczeniem, aż pojawiła mi się jakaś gula w gardle, miałam nadzieję, że będę mogła bez problemu jeść.
- Jacek z narzeczoną – Bartek powiedział to bardzo swobodnie, ale według mnie oznaczało to coś więcej niż zwykły niedzielny obiad. To było spotkanie rodzinne i czułam się zaszczycona móc w nim towarzyszyć. – Gosia nie stresuj się, to zwykły obiad, jestem przy Tobie – Bartek doskonale wyczuł moje zwątpienie pomieszane ze szczęściem. Naszą krótką wymianę zdań przerwał nam Pan Grzegorz, który pojawił się przed domem.
- Chodźcie, bo już nie możemy się Was doczekać – z Jego słów wywnioskowałam, że się spóźniliśmy i byliśmy oczekiwani. Podeszłam do mężczyzny i przywitałam się z nim jak z kimś ze swojej rodziny, co było zabawne i wprowadziło mnie w dobry nastrój. W ogóle miałam dobry humor i nie miałam na co narzekać. Bartek uścisnął dłoń ojcu i gdy chłopak wziął mnie za rękę weszliśmy do środka. Dom był urządzony bardzo nowocześnie i elegancko, co sprawiało, że miałam wrażenie iż nie pasowałam tam. To do końca nie były moje klimaty, wolałam bardziej przytulne i ciepłe pomieszczenia. Było tam dużo wolnej i pustej przestrzeni, której ja nie lubiłam. Na kanapie nieopodal stołu siedział Jacek z swoją dziewczyną, która była bardzo gustowna i szykowna. Ubrana w małą czarną z beżowymi szpilkami, od razu poczułam, że odstawałam w swoich jeansach.
- Poznajcie się, Ania, Gosia – Bartek wskazał ręką na dziewczynę, która od razu wstała i podała mi dłoń, przy czym zmierzyła mnie swoim wzrokiem od góry do dołu. Zawstydziłam się i zarumieniłam przez co było mi jeszcze bardziej głupio.
- Cześć – uśmiechnęłam się do Niej a ona odwdzięczyła mi się tym samym. Po chwili podbiegła do mnie Julia która przytuliła się do moich nóg. Stęskniłam się za nią,  przez co od razu wzięłam ją na ręce i podniosłam do góry przytulając do siebie. Dziewczynka też wtuliła się we mnie bawiąc się moimi włosami. Poczułam jej miłość do mnie, która była miłością jakiej nigdy nie zaznałam, czyli siostrzana.
- Chodźcie do stołu – moim oczom ukazała się Justyna niosąca wazę z rosołem. Kobieta była równie elegancka co Ania. Cieszyłam się perspektywą spędzenia tam tylko i wyłącznie dwóch godzin, bo tyle miałam wolnego a później praca.
- Smacznego – tata Bartka uśmiechnął się do Nas i dał wszystkim znać, że czas zacząć ucztę. Panowała cisza i zastanawiałam się nad tym, czy dlatego bo nikt nie miał nic do powiedzenia, czy po prostu w tym domu nie rozmawiało się podczas jedzenia. Po rosole przyszedł czas na drugie danie i gdy wszystkie półmiski znalazły się na stole ponownie zajęliśmy się jedzeniem.
- Wszystko już dopięte na ostatni guzik ?- Justyna popatrzyła na Anię i Jacka, domyślałam się o co pytała, o wesele.
- Przed nami miesiąc intensywnej pracy, ale jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Raczej już wszystko mamy załatwione – Ania popatrzyła na Jacka łapiąc go za rękę. Wydawali się być naprawdę szczęśliwi i gotowi na wielki dzień w ich życiu. Według mnie pasowali do siebie i chyba byli gotowi na tak wielki krok.
- Tylko pozazdrościć – ojciec z dumą spojrzał na swojego syna i nie trudno było zgadnąć, że cieszył się z tego, w końcu to był pierwszy Jego syn i znalazł sobie piękną i chyba zamożną dziewczynę.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi i już nie możemy się doczekać. Teraz chodzimy na lekcje tańca by nasz pierwszy taniec wyszedł perfekcyjnie – Ania nie przerywała rozmowy i ciągnęła ten temat a ja czułam się niewidoczna, jakby mnie i Bartka tam nie było. To nie było tak, że chciałam być w centrum zainteresowania, natomiast nie znajdywałam sposobu by włączyć się w rozmowę.
- No proszę, nie wiedziałem, że z Jacka tancerz – Pan Grzegorz śmiał się w stronę syna co spowodowało, że sama się uśmiechnęłam. Dla niektórych to mogło być dziwne, ale sama chciałam przed swoim ślubem zaczerpnąć kilku lekcji z profesjonalnym tancerzem.
- Czego się nie robi dla ukochanej kobiety – te słowa, które padły z ust brata mojego chłopaka, miały w sobie wiele miłości i akceptacji dla ukochanej osoby. Ciekawa byłam czy Bartek byłby skłonny do takich poświęceń, ale to nie był temat na tamtą chwilę.
- I tak trzymać. – Justyna uśmiechnęła się do pary która zajmowała miejsce naprzeciwko mnie i Bartka po czym przeniosła wzrok na mnie i mojego chłopaka. – A Wy, co milczycie ? – prawda była taka, że wraz z Bartkiem byliśmy trochę wycofani i może odrobinę skrępowani.
- Po prostu wszystko co tutaj jest na stole jest wyśmienite i aż odbiera mowę – trochę kokietowałam, ale to było jedyne wytłumaczenie tego, jak się zachowywałam. Bartek nadal milczał, co w ogóle mi nie pomagało, ale wiedziałam, że on też nie czuł się do końca komfortowo w towarzystwie w którym przebywaliśmy.
- A Wy długo  się znacie? – Ania zaczęła przejmować kontrolę nad rozmową, a tym samym nawiązać ze mną jakiś kontakt. Nie poznałyśmy się nigdy wcześniej, ani też Bartek nigdy mi o niej nie opowiadał, więc nie wiedziałam czego mogłam się spodziewać po nowo poznanej dziewczynie.
- Od września a jesteśmy razem jakoś od marca – nie byłam w stanie powiedzieć jej ile miesięcy znam się z Bartkiem, bo nie chciało mi się liczyć,  natomiast zrozumiałam, że bardzo szybko zaczęliśmy ze sobą być. W sumie to zaczęło się już wcześniej, ale nie chciało mi się jej tego tłumaczy,  a poza tym to nie był czas by wracać do przeszłości.
- To już długo, dziwne, że się nigdy nie poznałyśmy – była miła i sympatyczna. Brałam ją za otwartą osobę co było na plus. Też się zastanawiałam nad tym dlaczego dopiero wtedy miałyśmy się okazję poznać, ale to w sumie nie było ważne. – Ale nie ważne, poznamy się lepiej na weselu – tymi słowami dziewczyna zbiła mnie z tropu i nie wiedziałam jak się zachować. Najlepiej byłoby gdyby Bartek przemówił, lecz on był jak niemowa. Cała odpowiedzialność spoczywała na mnie, ale w sumie ja powinnam była wytłumaczyć to całe zawirowanie.
- Niestety nie będę mogła przyjść, ale mam godne zastępstwo. – w swoich słowach byłam szczera, natomiast  nie chciałam podawać przyczyny, to była moja osobista sprawa i wszystkim dookoła nie chciałam mówić o tym, że wciąż miałam żałobę i nie byłam gotowa na bawienie się w najlepsze, skoro jeszcze tak niedawno chowałam brata. Potrzebowałam więcej czasu na oswojenie się z tym wszystkim i powrócenie do „normalnego” życia.
- Szkoda, ale może da się jeszcze coś zrobić ? – Ania ciągle miała nadzieję, a gdy podniosłam wzrok znad talerza zobaczyłam niezadowoloną minę Bartka, zmieszanie na twarzach macochy chłopaka jak i Jego ojca, Jacek również był świadom tego, czym spowodowana była moja decyzja.
- Raczej nie, ale już teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego – uśmiechnęłam się szeroko chcąc dać jej do zrozumienia, że temat dla mnie był zakończony i już nie chciałam o tym mówić.
- Dziękujemy – tym razem usłyszałam głos Jacka, który zakończył ten temat. On wiedział co było grane i dlatego tak uciął tą rozmowę. Do końca obiadu nic się nie działo. Wraz z Anią pomogłyśmy Justynie posprzątać po obiedzie i zrobiłyśmy kawę.
- A Ty czym się zajmujesz? – chciałam się czegoś więcej o niej dowiedzieć, była mi kompletnie obca i ta niewiedza mnie nurtowała. Stałyśmy w kuchni opierając się o blat i czekałyśmy aż woda się zagotuje.
- Jestem kierownikiem oddziału bankowego w mieście – dziewczyna powiedziała to niemal z dumą i nie miałam się czemu dziwić, ponieważ i na mnie wywarło to spore wrażenie. W tym wieku, takie stanowisko to było coś godne pozazdroszczenia, i albo była naprawdę bardzo dobra, albo miała załatwioną posadę przez znajomości, ale nie mnie było to oceniać.
- Gratuluję – uśmiechnęłam się do Niej i nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Była kimś ważnym i już wiedziałam skąd dobre ubrania i taka elegancja.
- A Ty już wiesz co chcesz robić w przyszłości? – jej pytanie zwrotne uświadomiło mi jak byłam nieudolna, ale może to było spowodowane wiekiem i milionem zainteresowań.
- Jeszcze myślę nad tym, jakoś nie umiem się zdecydować – cały czas zachowywałam sympatyczny ton głosu i odwdzięczałam się tą radością jaką dziewczyna mnie darzyła.
- Ja od dawna wiedziałam, że chcę pracować w banku i zarządzać zespołem – trochę miałam wrażenie, że mi ubliżyła ponieważ nie musiała tego mówić. Może chciała być miła, ale trochę jej to nie wyszło.
- Niektórzy tak mają – pomogłam Justynie w zanoszeniu filiżanek i do końca naszego pobytu już milczałam. Nie chciałam się niepotrzebnie udzielać czy wtrącać, oni doskonale się rozumieli beze mnie  jak w sumie bez Bartka, który zachowywał spory dystans.

- My się będziemy zbierać, dziękujemy za obiad, kawę i pyszne ciasto – gdy na zegarku ujrzałam godzinę 14 wstałam od stołu i przemówiłam do gospodarzy. Bartek poszedł w moje ślady i również zebrał się od stołu. Chyba był mi wdzięczny za to, że chciałam się już ulotnić.
- Jak to, już? – Justyna była niepocieszona moimi słowami, lecz ja wiedziałam, że nie mieliśmy odwrotu. Praca na mnie czekała, a to był dla mnie priorytet.
- Niestety, ale było nam bardzo miło – podeszłam do kobiety i pożegnałam się z nią jak i z Panem Grzegorzem. Do reszty się jedynie uśmiechnęłam. Później wraz z chłopakiem poszliśmy do przedpokoju zabrać swoje rzeczy i wyszliśmy przed dom, gdzie znajdował się nasz środek lokomocji.
- Spadajmy stąd – z uśmiechem na ustach powiedział do mnie Bartek, gdy podawał kask. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że się nie myliłam, On również chciał już wracać i poniekąd cieszyłam się z naszej jednomyślności. 


 Mam nadzieję, że części podobają się Wam i wynagrodziłam moją niską aktywność :)

6 komentarzy:

  1. super części ;) czekam z niecierpliwością na kolejne (mam nadzieję, że będą szybko)
    pozdrawiam :* Monia

    OdpowiedzUsuń
  2. super.podoba mi sie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi również bardzo te części przypadły do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby wszystko szło w dobrą stronę ? :) Mam nadzieje:* pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Za krótkie niestety ale mnie sie podobawszy

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajnie wszystko idzie w dobrym kierunku mam nadzieje

    OdpowiedzUsuń