Gdy wróciłam do domu, byłam zmęczona ale miałam też sporo
energii. Bardzo zależało mi na wyjaśnieniu sytuacji z Bartkiem i nie chciałam
tego odwlekać . Było mi przykro, że wczoraj tak mnie potraktował, w sumie
wyrzucił mnie z domu, ale wiedziałam, że był pod wpływem alkoholu i to było
czynnikiem zapalnym, poza tym, chyba sobie na to zasłużyłam.
Był piątek a on pracował. Jako, że chciałam skorzystać z
każdej możliwej okazji, to postanowiłam Go tam odwiedzić i zrobić mu, miejmy
nadzieję miłą, niespodziankę. Ubrałam się w czarną obcisłą sukienkę, zrobiłam
delikatny makijaż z czerwoną szminką, włosy pokręciłam w loki i byłam gotowa.
Chciałam wywrzeć na nim jak najlepsze wrażenie, to wszystko co robiłam, było
tylko dla Niego. Miałam żałobę i nawet to postanowiłam złamać, oczywiście nie
zamierzałam tańczyć, lecz samo wyjście do klubu było jakimś nagięciem, a to nie
było dla mnie łatwe. Wyszykowana zeszłam na dół, gdzie zastałam tatę i Marcina,
którzy wspólnie oglądali mecz. Taki widok nie zdarzał się często, tata
zazwyczaj piątkowe wieczory spędzał w rozjazdach albo pracując. Trochę
pożałowałam, że wychodziłam, bo chętnie posiedziałabym z nimi, nawet jeżeli
mecz mnie nie interesował.
- A Ty gdzie się wybierasz? – tato był zaskoczony moim
wyglądem i tym, że o tej porze gdzieś wychodziłam, nawet Go wcześniej nie
uprzedziłam, ale to wszystko było naprawdę spontaniczne. Musiałam ostudzić Jego
zmartwienie i ojcowską opiekę.
- Spotkać się z Bartkiem, ale spokojnie nie wrócę późno. –
nie chciałam wchodzić w szczegóły, bo tata na pewno zacząłby się martwić. Nie
planowałam jakoś długo być w tym klubie, nie wiedziałam też czy Bartek będzie
miał ochotę ze mną rozmawiać, czy w ogóle znajdzie czas.
- Odwiozę Cię – mój kochany rodzic zaczął się podnosić z
kanapy, ale to nie było potrzebne. Ten wieczór miał spędzić z synem i nie
chciałam tego psuć.
- Spokojnie, wezmę samochód. Kocham Cię i nie martw się tak
o mnie– uśmiechnęłam się do Niego i dałam mu buziaka w policzek a po chwili
wytarłam szminkę, jaka znalazła się na Jego policzku. Czułam się naprawdę jak w
domu i z taką miłością, jaką kiedyś dostawałam od rodziców. Tata był silny i radził
sobie z ogarnianiem mnie i Marcina.
- Postaram się – po tych słowach taty poszłam ubrać buty i
jeszcze poprawiałam w lustrze swoje włosy. – Gosia, ślicznie wyglądasz – kiedy
się obróciłam, zobaczyłam że tata wraz z Marcinem dokładnie mi się przyglądali,
przez co trochę się speszyłam. Byli facetami i w tamtym momencie wiedziałam, że
nie zachowywali się jak członkowie rodziny, dla których byłam najładniejsza na
całym świecie, ale robili to jako faceci i to od razu podbudowało moją wartość
i dodało pewności siebie.
- Spodoba mu się – swoje dwa grosze wtrącił też Marcin. Na
mojej twarzy pojawiły się rumieńce a w głowie nadzieja, że naprawdę mogę się
spodobać chłopakowi, którego tak bardzo chciałam odzyskać. Już nic nie mówiąc i
nie wdając się w żadne dyskusje z mężczyznami siedzącymi na kanapie, wyszłam z
domu i pojechałam do klubu. Godzina była nawet w miarę, dochodziła 22. Przed
klubem było sporo osób, czego nawet się nie spodziewałam. Trochę mnie to
przeraziło bo duża liczba osób oznaczała tłum przy barze, ale cały czas miałam
nadzieję, że nie będzie źle i uda mi się chociaż zamienić z chłopakiem kilka
zdań. W podświadomości liczyłam na coś więcej, że razem opuścimy to miejsce i
pojedziemy do mnie bądź do Niego, ale to był wymarzony scenariusz. Mnie
wystarczyłoby gdyby On dał mi chociaż nadzieję, że nic nie jest stracone i da
się wszystko odbudować.
Stanęłam w kolejce, jak wszyscy ludzie. Nigdy nie lubiłam
czekać i przepychać się wśród ludzi a przede wszystkim być popychaną. Ocieranie
się ludzi o siebie było strasznie denerwujące i powodowało, że miałam ochotę
zawrócić, ale nie w tamtej chwili.
- Hej, Ty czasem nie jesteś dziewczyną Bartka? – nagle
usłyszałam gruby, męski głos i od razu skierowałam swoją głowę w lewą stronę.
Moim oczom ukazał się dobrze zbudowany facet, który był ochroniarzem w klubie.
Kiedyś miałam okazję Go poznać, jak
przyjechałam do Bartka po klucze do Jego mieszkania. Wtedy mnie wystraszył
swoją postawą a dzisiaj był miły i zrodził nadzieję, że wejdę szybciej niż
pozostali.
- Tak, Gosia – wyciągnęłam rękę do chłopaka i miło się
uśmiechnęłam, chcąc podziałać na Jego zmysły.
- Tomek – chłopak uścisnął moją dłoń, przy czym uścisk był
mocny, w sumie spodziewałam się tego. Spory facet równał się mocny uścisk –
chodź, nie będziesz się ciskała – wskazał ręką na kierunek w którym miałam iść.
Szłam przed nim, co dosyć śmiesznie wyglądało, bo znikałam w Jego posturze.
Swoimi rękoma robił przejście a ja tylko szłam i patrzyłam na nietęgie miny
oczekujących na wejście do środka. Naprawdę miałam szczęście, bo inaczej
musiałabym tam stać dobry kwadrans, jak nie dłużej.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do mężczyzny, kiedy już byliśmy
w środku.
- Zawsze do usług, następnym razem podejdź z boku do
bramkarza i powiedz kim jesteś – radę jaką usłyszałam postanowiłam zapamiętać i
w stosownym czasie z niej skorzystać. Oczywiście miałam nadzieję, że nadarzy
się taka okazja. Po wymianie uśmiechów z Tomkiem od razu poszłam do baru. Już z
daleka widziałam Bartka w ferworze pracy. Momentalnie zalała mnie fala potu, a
moja pewność siebie umniejszyła się co najmniej o połowę. Tęskniłam za nim bardzo
mocno, dlatego też cieszyłam, że mogłam Go znowu zobaczyć. Przy barze stało sporo ludzi, jedni siedzieli
na krzesłach a inni oczekiwali na napoje alkoholowe. Niestety dla mnie nie było
wolnego miejsca jak i krzesła. Poczułam się zazdrosna widząc te wszystkie kuso
ubrane dziewczyny uśmiechające się do mojego chłopaka, wiedząc, że nie mam
możliwości się tam wcisnąć bo nawet mrówka by się tam nie zmieściła. Nie miałam
pomysłu co zrobić, bo nawet stanie w kolejce nic by nie pomogło, bo jakbym
nawet coś zamówiła, to musiałabym od razu odejść zwolnić miejsca innym.
Wszystko szło nie po mojej myśli. Wróciłam do Tomka, mając nadzieję, że On
znowu wyświadczy mi przysługę.
- Słuchaj, mam jeszcze jedną prośbę – maślanymi oczami
spojrzałam na chłopaka. Było mi głupio ponownie prosić Go o pomoc, ale cholera,
no nie miałam innego pomysłu, a jak już tam byłam to chciałam pogadać z
Bartkiem.
- Chyba nawet wiem o co chodzi, chodź za mną – Tomek od razu
wyczuł co się kroiło i chyba mnie obserwował, bo o nic więcej nie pytał.
Zrobiłam to, co mi kazał, szłam za nim a on szedł w kierunku baru. - Jak ktoś
nie pije to na parkiet, zróbcie miejsce dla innych! – mocnym głosem zwrócił się
do osób siedzących przy barze a wtedy Bartek podniósł wzrok na Tomka i … ujrzał
mnie. Jego twarz miała dziwny wyraz, nie wiedziałam czy się cieszył czy też
nie, trudno było to wyczytać, ale nie zniechęcałam się i postępowałam według
założonego planu. Po słowach Tomka, kilka osób, które bezczynnie siedziały przy
barze odeszły i zajęłam jedno z wolnych miejsc. Uśmiechem podziękowałam
ochroniarzowi i całą swoją uwagę skupiałam na Bartku, przypatrując się każdemu
Jego ruchowi.
- Zastąpisz mnie na chwilę? – usłyszałam jak Bartek mówił do
drugiego barmana i po chwili podszedł do mnie. Stał za barem, ale już
naprzeciwko mnie. Cały czas nie widziałam, czy ucieszył się z mojej obecności,
miał powściągliwą twarz i wszystko skrupulatnie maskował. – Co Ty tu robisz? –
ton głosu niby miał normalny, ale było w nim coś niepokojącego. Nie był miły i
nawet za specjalnie się z tym nie krył.
- Przyszłam do Ciebie – zbędne było udawanie, że znalazłam
się tam przypadkiem czy, że przyszłam potańczyć. Byłam tam tylko i wyłącznie
dla Niego i chciałam o Niego zawalczyć, a On musiał o tym wiedzieć.
- Niepotrzebnie – Bartek nadal upierał się przy swoim i w
Jego postępowaniu brała górę męska duma. Wczoraj łatwo wyrzucił mnie z
mieszkania, ale tego dnia, wiedziałam, że tak łatwo mu ze mną nie pójdzie. Znał
mój upór i musiał się z nim liczyć.
- Pozwól, że ja to ocenię. – byłam silna i ukazywałam to w
tonie swojego głosu. Nie zniechęcałam się, tylko dalej, uparcie dążyłam do
celu. Złapałam za Jego rękę, która znajdowała się na blacie i patrzyłam głęboko
mu w oczy – Kocham Cię i zrobię wszystko, byś mi uwierzył – przybrałam poważny
ton i nie spuszczając wzroku z Jego twarzy wyznałam mu miłość. Wydawał się być
nieskruszony i jakby to, co mówiłam, nie wywierało na nim większego wrażenia,
natomiast podejrzewałam, że była to tylko skorupa.
- Zamawiasz coś, czy będziesz sobie tak siedzieć? – odbiegł
od tematu, ale nie zniechęciło mnie to. Ciągle w myślach przypominałam sobie
cel z którym tam przyszłam. Natomiast nie byłam ze skały, miałam też uczucia,
które on ranił, ale nieustannie powtarzałam sobie, że wytrzymam to, że jeszcze
trochę wytrzymam.
- Colę, jestem samochodem – niestety, nie mogłam sobie
pozwolić na coś mocniejszego i trochę żałowałam, bo alkohol pomógłby mi się
choć trochę rozluźnić, ale niestety nie było mi to dane. Musiałam działać na
trzeźwo. Po moich słowach Bartek odwrócił się i podał mi colę, po czym bez
słowa wrócił do swoich obowiązków, a ja ani na sekundę, nie odrywałam wzroku od
chłopaka. Widziałam te dziewczyny, które niemalże śliniły się na Jego widok, to
uświadomiło mi jak bardzo Go kocham i jak bardzo bałam się, że Go stracę.
Towarzyszyło mi wrażenie, że to co robiłam, to ciągle było za mało by Go
odzyskać. Bartek co rusz patrzył na mnie, albo mi się tak tylko wydawało. Siedziałam
tam tak z dobre pół godziny i zbierałam myśli. Był moment w którym chciałam zrezygnować,
ale mój upór przypomniał o sobie.
- Bartek – gdy skończył mi się napój to zwróciłam się do
chłopaka, który chyba trochę mnie unikał. Co chwilę zamieniał kilka zdań z
dziewczynami, które podchodziły do baru. Niby za każdym razem to one zaczynały
rozmowę, ale w żadnym przypadku, On nie kończył – Zrobisz mi drinka? –
popatrzyłam na chłopaka mając nadzieję, że wreszcie zmięknie i nie będzie dla
mnie taki „obcy”, lecz to nadal były tylko marzenia, które tliły się w mojej
głowie.
- Jesteś samochodem – oparł się o blat i patrzył na mnie z
lekką wyższością, jakby dopiął tego czego dopiąć chciał, jakby znęcanie się
nade mną sprawiało mu przyjemność.
- Bezalkoholowego – po moich słowach, Bartek wziął pustą
szklankę i zaczął robić mi drinka. Spoglądałam to na Niego to na dziewczynę z
którą przed chwilą rozmawiał. Przeszkodziłam im, ale nie było mi przykro z tego
powodu. Czułam się bezradna i taka nic nie ważna, zrównał mnie z ziemią i
traktował jakby mnie tam w cale nie było.
- Proszę – gdy już chciał odejść szybko złapałam za Jego
dłoń co spowodowało, że zawrócił i spojrzał na mnie. Nasze oczy się spotkały a
Jego wyraz twarzy pozostawał niezmieniony.
- Porozmawiasz ze mną? – chyba wyczuł moją słabość,
zwątpienie i ból jaki mi towarzyszył. Ja już nie wiedziałam jak sprowokować Go
do rozmowy, zależało mi jedynie na tym, by spokojnie mnie wysłuchał, dał mi
szansę.
- Jestem w pracy – próbował się wymigać, sprawić bym
odpuściła i miała do siebie większe pretensje niż powinnam była mieć i poniekąd
wychodziło mu to. Ale do cholery, podobno mnie kochał a nie da się odkochać w
kilka dni.
- Nie traktuj mnie tak, jakby mnie tutaj nie było. Przyszłam
tu dla Ciebie, siedzę od godziny by pokazać Ci, że zależy mi na Tobie a Ty masz
mnie gdzieś, to nie jest miłe - nadal
trzymałam Go za rękę i trochę próbowałam wziąć Go na litość, wejść mu na
uczucia, by chociaż odrobinę wzbudzić moment zwątpienia w Jego zachowaniu.
- A myślisz, że patrzenie jak ślini się do Ciebie Twój były
chłopak jest miłe? Jak po tym jak mówisz
mi, że powinniśmy od siebie odpocząć, siedzicie sobie na łóżku i pijecie wino?
Pomyślałaś o tym, co ja mogłem czuć? – wreszcie zaczął ze mną rozmawiać, co
prawda nie był miły, ale w końcu nie pomijał mnie, tylko mówił. Otworzył się
przede mną i byłam mu za to wdzięczna.
- Przepraszam Cię za to, naprawdę nie pomyślałam, że mogło
to tak wyglądać. Nie zrobiłam tego celowo. Tamta kłótnia wymsknęła się nam spod
kontroli i chyba oboje przesadziliśmy, ja też. Może pojedziemy w te Bieszczady,
spędzimy kilka dni razem, porozmawiamy szczerze, przemyślimy to co się stało –
w tym wyjeździe widziałam szansę na pojednanie, w końcu moglibyśmy być tam
prawie sami i wspólnie dojść do porozumienia. Gdy gniewaliśmy się na siebie,
traciliśmy każdą minutę, którą mogliśmy poświęcić na wspólne spędzenie czasu.
- To nie jest dobry pomysł, jak Ty sobie to wyobrażasz?
Nagle tam pojedziemy i będziemy udawać, że nic się nie stało, że to tylko
drobne nieporozumienie? – słowa Bartka zaskoczyły mnie, byłam prawie pewna, że
zgodzi na się na ten wyjazd, bo w końcu nic nie tracił a to mogło nam pomóc.
Bolało mnie to, że nie chciał zawalczyć, że tak szybko był w stanie zrezygnować
z tej miłości, a przecież zawsze tak bardzo walczył o nas. – Poczekaj chwilę –
po tych słowach puścił moją rękę i poszedł do kolegi, który również stał za
barem. Kiedy Bartek powiedział mu kilka słów na ucho, wyszedł zza baru i
podszedł do mnie. Obróciłam się twarzą do Niego i swoje dłonie położyłam na
Jego klatce piersiowej, kiedy już chciałam sięgnąć do Jego twarzy oddalił się i
wziął mnie za rękę. Prowadził mnie do wyjścia, czym byłam zaskoczona. W głowie
miałam dwa scenariusze, pierwszy – że mnie wyprowadza z klubu, bo chciał, abym
wyszła, a drugi, że chciał porozmawiać. Znaleźliśmy się na dworze i udaliśmy
się w ustronne miejsce, gdzie prawie nikogo nie było. Miałam cichą nadzieję, że
mnie pocałuje i zacznie przytulać, ale wiedziałam, że nie tym razem.
- Gosia słuchaj. Ja nie wiem co będzie dalej, Może miałaś
rację z tym, że powinniśmy odpocząć od siebie – odwrócił wzrok jakby nie miał
odwagi spojrzeć mi w oczy, zachowywał się jak mięczak i denerwował mnie tym.
- Słucham? Przecież siebie kochamy, jesteśmy razem, tyle
przeszliśmy. Naprawdę tego chcesz? – miałam łzy w oczach, traciłam pewność
siebie i wiarę w to, z czym przyszłam. Wiedziałam, że zebrał się na szczerość i
nie żartował, ani nie bawił się ze mną.
- Nie czujesz, że to nie to samo co kiedyś? Nie wiem o co
chodzi, ale gdzieś się pogubiliśmy. Może powinniśmy zatęsknić za sobą, by na
nowo siebie docenić? – Bartek trzymał dystans i budował barierę pomiędzy nami a
ja zaczynałam płakać, natomiast szybko wycierałam łzy by nie dać mu powodu do
dumy, bo towarzyszyło mi przeświadczenie, że moje łzy sprawią mu radość, że tym
razem to ja cierpię, a nie on.
- Przecież Cię przeprosiłam i mogę jeszcze raz to zrobić.
Wiem, że to wyglądało niefortunnie, ale przysięgam Ci, że ja i Piotrek to
przeszłość. Rozumiem, że mogło Cię to zaboleć, ale ja nie zrobiłam tego
specjalnie. Kocham Cię każdego dnia mocniej. Wyrzuciłeś mnie wczoraj z
mieszkania co cholernie bolało. Jesteś dla mnie nieprzyjemny i oschły, patrzysz
z pogardą a ja pomimo to Cię kocham. Jak mnie wtedy rzuciłeś na ziemię to
naprawdę bolało, ale mimo to wszystko przychodzę, przepraszam. Proszę Cię, nie
odrzucaj mnie – płakałam jak jakaś płaczka żałobna, ale nie potrafiłam się
uspokoić. Musiałam się przed nim otworzyć, poprosić Go o szansę, zrozumienie.
Byłam ulepiona z trochę twardszej gliny, ale każdemu czasem brakuje sił. Niby
nic złego się nie stało, ale wiedziałam, że go skrzywdziłam, tylko, że uważałam
iż to nie był na tyle poważny powód by się rozstawać.
- Ja mam się teraz czuć winny? Nikt Ci nie każe za mną
biegać – Bartek wypierał to wszystko od siebie i nie rozumiałam dlaczego tak
bardzo bronił się przed uczuciem do mnie. Powoli traciłam orientację i sens tej
rozmowy.
- To, co robisz, to ucieczka od problemów. Powinniśmy się
wspierać i dodawać sił. Potrzebuję Ciebie, szczególnie teraz, a Ty mówisz mi,
że nic mnie do Ciebie nie ciągnie. To powiedz mi, że mnie nie kochasz! – moje
słowa przybrały na sile i wiedziałam, że on nie będzie w stanie na nie
odpowiedzieć. – No powiedz to do cholery! – krzyknęłam na tyle mocno, że grupka
ludzi się na nas spojrzała. Odpowiedź z Jego strony nie nadchodziła a On nawet
na mnie nie patrzył. Zrobiłam krok do przodu i chciałam Go pocałować, użyć tej
broni by przeciągnąć Go na „swoją stronę”
lecz Bartek miał bardzo dobry refleks. Oddalił się przy czym odwrócił
głowę. – Rozumiem – nie czekałam już na żadne słowo z Jego strony, na żaden
gest czy ruch, odeszłam. Nie odwróciłam się w Jego stronę ani nie obejrzałam,
tylko wsiadłam do samochodu i odjechałam. Czułam się okropnie i chciało mi się
wyć. Zależało mi na nim a straciłam Go. Moje życie straciło barwy i sens jaki
nadawał mu Bartek.
jejku czytam opowiadania zamiast sie szykować na bierzmowanie . poryczalam się jak czytalam końcówkę .wspaniały ten rozdział chociaż wolalabym jakby do siebie wrócili . czekam na następny buziaki :**
OdpowiedzUsuńA może napiszesz kolejny rozdział z perspektywy Gosi I Bartka też jak sie czuje i co myśli. Myślę, że to byłoby ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńTAK jak zawsze cudowna część <3
życiowe, realistyczne, prawdziwe!!!!
OdpowiedzUsuńSamo życie, każdy związek jest trudny, kazdy obarczony ryzykiem, każdy problematyczny, nie ma związków idealnych, czasami trzeba cos starcić, aby na nowo cos zbudować. Trzeba dac sobie czas, na refleksje, zastanowienie na zebranie sił. Mam nadzieję, że Gosi i Bartkowi uda sie wszystko poukładać, potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Emocje sa złym doradcą, ale chyba każdy z nas o tym wie. Czasami trzeba się poddać aby zwyciężyć!!!!
bartek nie powiedzial gosi ze jej nie kocha.moze wszystko sie ulozy.on moze potrzebuje czasu.moze napisz cos od bartka jak on to widzi to rozmowe. czekam na kolejna.ola
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńFajnie by było wiedzieć co czuje Bartek, co kryje się za tą kamienną twarzą i pustym wzrokiem którym patrzy na Gosię.
Mam nadzieje że ich nie rozdzielisz bo widać że oni się kochają... Fajnie jak Gosia tak o niego walczy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu pracy licencjackiej ;) Monika
12 czerwca 2014 roku bedzie rok jak juz piszesz i jestes z nami.jak postawal ten blog.ola
OdpowiedzUsuńI co ja mam napusać to już sama nie wiem. Bartek potrzebuje czasu i w ogóle mu sięnie dzjewię. Niech Gosia da mu chwilę do namysłu. Jeśli kocha to nigdy nie zrezygnuje a jeśli nie to nie warto. Czas to najlepszy lekarz. Bartek i Gosia muszą to sobie poukładać . Myśę,że Gosia powinna jechać do Bieszczad i zaproponować aby towarzyszył jej Marcin. Razem będą świetnie się bawić,zbliżą się do siebie i co najważniejsze Gosia oderwie sięod tego wszystkiego. Wyjazdy z Maćkiem dawał jej mozliwość wrócenia z nową sił,pełną energi. Może z Marcinem też będzie mogła w podobny sposób spędzić czas?
OdpowiedzUsuńJak zawsze czekam na kolejny rozdział.
Życze dużo pomysłów.
/Eli..
bardzo fajny i wzruszajacy rozdzial....jestem pelna nadziei ze wroca do siebie...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń