czwartek, 8 maja 2014

The experience cz 143

Byłam gotowa by udać się na umówione spotkanie z mamą. Czułam się zestresowana tym, że nagle miałam usiąść naprzeciwko niej i rozmawiać. Czekała nas szczera rozmowa i dotknięcie przykrych spraw, ale musiałam stawić temu czoła. Rodziców się nie wybiera i ma się ich tylko jednych, więc nie chciałam marnować więcej czasu na nieporozumienia, tylko szanować czas jaki Bóg nam dał. Na pewno nie będzie łatwo wrócić do stanu naszych relacji przed tymi kłótniami, ale wierzyłam, że wspólną pracą byłyśmy w stanie to osiągnąć.
- Gdzie się wybierasz? – gdy zeszłam na dół zastałam tatę, który bezczynnie lenił się przed telewizorem. Znowu żałowałam, że akurat musiałam wyjść, najchętniej bym z nim posiedziała i porozmawiała jak córka z tatą, ale w tamtej chwili miałam do zrobienia coś istotniejszego.
- Umówiłam się z mamą – jako, że stwierdziłam iż mam jeszcze kilka minut, to usiadłam obok taty i patrzyłam na Niego swoimi niebieskimi oczami. Tata był zaskoczony moimi słowami, nie trudno było dostrzec, że nie spodziewał się takiego obrotu sprawy – No nie patrz tak na mnie, już dość tych kłótni – czułam, że w końcu zachowywałam się dorośle i nie rozczulałam się nad swoim losem, jaka ja to biedna i pokrzywdzona byłam. Już nie chciałam zajmować pozycji ofiary, tylko bacznie kroczyć ścieżką, jaką aktualnie wybrałam.
- Moje dziecko kochane – czułość z Jego strony rozbroiła mnie na łopatki i poczułam się Jego drobną córeczką. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. Tęskniłam za tym Jego zachowaniem. Jeszcze do niedawna myślałam, że najbezpieczniej czułam się w ramionach Bartka, natomiast najlepiej było mi u taty. Wiedziałam, że to na Niego zawsze mogłam liczyć i to głównie On zrobiłby dla mnie wszystko.
- Ale obiecuję, że wieczorem razem posiedzimy, może obejrzymy jakiś film? – jako, że jutro z samego rana mieliśmy wraz z Marcinem i Filipem z Maryną jechać w Bieszczady, ten wieczór bardzo chciałam spędzić z tatą. Jak do tej pory nie złożyło się, abyśmy w spokoju samotnie posiedzieli i uznałam, że tamten dzień, był najodpowiedniejszy.
- Może rundka na xbox ? Zrobię jakieś przysmaki i pogramy, może Marcin się dołączy a później jakiś film? – wizja wieczoru, jaką przestawił tata, była wręcz idealna. Kiedyś bardzo często graliśmy na xbox a od pewnego czasu leżał zakurzony bo każdy miał swoje sprawy. Od razu uśmiech pojawił się na moich ustach na akt zgody z taty propozycją.
- Idealnie, a teraz lecę. Trzymaj kciuki – pocałowałam Go w policzek i zebrałam się do wyjścia. Ta krótka rozmowa z tatą, pozwoliła mi trochę zrzucić stres i nerwy jakie mi towarzyszyły. Najbardziej bałam się, że moja rozmowa z mamą przybierze całkiem inny tor i zamiast pogodzić się, jeszcze bardziej się pokłócimy. Droga minęła mi bardzo szybko i nawet nie spostrzegłam się kiedy byłam na miejscu. Jak tylko weszłam do środka, rozglądałam się dookoła lecz nigdzie mamy nie widziałam. W sumie miała jeszcze kilka minut, ale  spodziewałam się, że już będzie na miejscu. Postanowiłam spokojnie na nią poczekać i zajęłam wolny stolik. Zamówiłam sobie wodę i starając się opanować szalejące serce, siedziałam gniotąc w swych dłoniach serwetkę. Z minuty na minutę bardziej drżały mi dłonie i czułam, jak pot spływał mi po plecach. Cały czas usiłowałam przekonać siebie, że nie potrzebnie się denerwowałam i że wszystko będzie dobrze, natomiast to nie pomagało. Kiedy podniosłam oczy z nad stolika, zobaczyłam jak mama weszła do restauracji. Sama nie wiem czego się spodziewałam, chyba tego, że będzie odrobinę przygnębiona czy pozbawiona energii, a ona mnie zaskoczyła. Wyglądała kwitnąco i bardzo promiennie. Zdecydowanie bardziej tata to przeżywał niżeli ona, no chyba, że mama dobrze się maskowała.
- Cześć – uśmiechnęła się do mnie jednocześnie zdejmując okulary przeciwsłoneczne. Przywitała mnie całusem w policzek i usiadła naprzeciwko. Bardzo mnie zaskoczyła nie tylko swoim wyglądem, ale i zachowaniem. Odnosiłam wrażenie, że w ogóle nie była na mnie obrażona, jakby zapomniała o tym wszystkim co miało miejsce dwa miesiące temu. A ja, jak zwykle nie umiałam tak jak ona, ciążyło to na mnie i nie potrafiłam zachowywać się tak, jak gdyby nigdy nic.
- Cześć – mój głos nie był tak radosny co jej, natomiast starałam się, naprawdę chciałam pokonać tkwiące we mnie bariery, ale to nie było takie łatwe. Postawa mamy napawała mnie nadzieją, że tym razem obejdzie się bez kłótni i będziemy w stanie normalnie i przede wszystkim, spokojnie ze sobą porozmawiać.
- Zamówiłaś już coś? – nie mogłam nadziwić się mamie, w sumie zazdrościłam jej takiego luzu i energii. Dziwiłam się jak umiała tak radośnie żyć skoro byłyśmy pokłócone a ona rozstała się z tatą. Do tego jej ubranie. Miała na sobie długą kwiecistą sukienkę, zero śladu po żałobie.
- Nie, czekałam na Ciebie. – próbowałam naturalnie się uśmiechać, ale zawsze było jakieś ale. Czułam jakby mama nie zauważała mojego dyskomfortu i tego, że w pełni nie byłam wyluzowana. Pozostawało mi to zignorować i starać się jakoś z nią dogadać.
- Dobra to zamówimy i będziemy rozmawiać – uśmiechnęła się do mnie i nie czekając na moją odpowiedź zajęła się przeglądaniem karty. Towarzyszyło mi przeświadczenie, że marnowałyśmy czas, mogłyśmy rozmawiać ze sobą i równocześnie przeglądać kartę, lecz z drugiej strony nigdzie się nam nie spieszyło i miałyśmy jeszcze dużo czasu by się nagadać. Po kilku minutach przyszedł kelner by przyjąć zamówienie i gdy udał się do kuchni, czułam, że nastał ten moment. Patrzyłyśmy się na siebie i żadna z nas nie wiedziała jak zacząć.
- Mamo ja już nie chcę się z Tobą kłócić – postanowiłam zacząć rozmowę i ułatwić nam to spotkanie. Chciałam by była jasność, że przyszłam tam w pokojowym nastroju i nie chciałam pogłębiać konfliktu. Byłam świadoma, że nasza relacja była bardzo trudna i jedną rozmową nie uda jej się naprostować, ale ważny był ten pierwszy rok. – Przepraszam, za wszystko co złe i czym Cię uraziłam – nie traktowałam tego jako przyznanie się do winy, bądź wzięcie całej odpowiedzialności na siebie, natomiast uważałam, że niektórymi swoimi słowami i czynami skrzywdziłam mamę i miało prawo ją to zaboleć.
- Kochanie ja też Cię przepraszam. Mnie zależy na Twoim szczęściu i chcę dla Ciebie wszystkiego co najlepsze. Obie zagalopowałyśmy się w swoich słowach i czynach. Przepraszam za te wszystkie przykre słowa i wtrącanie się w Twój związek z Bartkiem. Kocham Cię tak samo jak Marcina i to jacy jesteście to jest wynik mojego i taty wychowania i jeżeli mi coś nie pasuje, to mogę mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Jesteś bardzo mądrą dziewczyną i mam wrażenie, że w wielu kwestiach mądrzejszą ode mnie – cieszyłam się na szczerość mamy i że wykazała, że również zawiniła. Obie dałyśmy ciała i miałam żal do siebie, za to, że tak długo to trwało, że musiało wydarzyć się tyle złego, bym dostrzegła jak bardzo kochałam swoją mamę. Miłość jaką siebie darzymy jest wielka i nigdy z niej nie zrezygnowałyśmy, po prostu na jakimś etapie życia zapomniałyśmy o niej.
- Kocham Cię – złapałam mamę za rękę i patrzyłam jej w oczy. Z początku jak ją zobaczyłam w restauracji bałam się tego, że nie dojdziemy do porozumienia albo, że zajmie nam to sporo czasu, na szczęście były to tylko obawy, które siedziały w mojej głowie.
- Ja Ciebie też, jeszcze raz przepraszam, zachowywałam się podle – z każdym słowem kobieta siedząca naprzeciwko mnie zaskakiwała mnie coraz bardziej. Czy to na pewno była moja mama? Ta, co kilka miesięcy temu sprawiła, że wyprowadziłam się z domu? Kobieta, która obrażała mnie, osądzała i winiła za rzeczy, które nie zależały ode mnie? Trudno było mi w to uwierzyć, ale rzeczywistości nie dało się zaprzeczyć.
- Zapomnijmy o tym. Nie ma sensu na nowo tego roztrząsać – nie chciałam wracać wspomnieniami do naszych kłótni i momentów nieporozumienia. Najlepiej było puścić to w niepamięć i zająć się przyszłością.
- Dobrze – kiedy mama posłała mi uśmiech, przy stoliku pojawił się kelner przynosząc nam nasze dania. Byłam zła, że przyszedł w taki momencie, że nam przerwał i teraz trudniej będzie nam wrócić do tematu.
- Mamo, to przeze mnie rozstaliście się z tatą? – nie wiem czy mama chciała rozmawiać na ten temat, ale między innymi po to chciałam się z nią spotkać. Tata zapewniał mnie, że to nie ja byłam powodem ich rozstania, ale nie potrafiłam mu do końca uwierzyć, cały czas w podświadomości czułam, że to ja zawaliłam i chciałam by mama była ze mną szczera.
- Gosia co Ty mówisz? – mama była zdziwiona i patrzyła na mnie robiąc przy tym wielkie oczy i marszcząc czoło. Zastanawiałam się czy to była spontaniczna reakcja czy gra, ale nie chciałam jej o to posądzać.
- Mamo nie jestem dzieckiem, to przeze mnie się kłóciliście, prawda? – poniekąd chciałam ją sprowokować do powiedzenia prawdy, by w końcu przyznała mi rację. Podpuszczałam ją i liczyłam, że ona na to pójdzie.
- Nie. My już od dłuższego czasu nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, nie układało nam się. Przez kilka miesięcy żyliśmy ze sobą na siłę, ale w końcu nie mogliśmy dłużej udawać, że się kochamy – mamy słowa wprowadziły zamęt w mojej głowie. Byłam zła na siebie, że niczego nie zauważyłam, może mogłabym im jakoś pomóc, może ta cała sytuacja pomiędzy mną a mamą nie miałaby miejsca? Byłam ślepa przez kilka miesięcy, całą uwagę skupiałam na sobie, nie zauważając, że moi bliscy oddalali się od siebie.
- Gdybym wcześniej coś zauważyła .. – czułam, że zawaliłam, że zawiodłam. Moje spięcia z mamą pewnie tylko zaogniały sytuację a tym samym przyczyniłam się do pogorszenia relacji między moimi rodzicami. Nie doszukiwałam się swojej winy na siłę, tylko czułam, że gdzieś ona tam była tylko musiałam ją odnaleźć.
- Gosia nic byś nie poradziła. Nie jesteśmy małymi dziećmi i nie da się nas zmusić do miłości. Nikt tu nie jest winny, po prostu takie rzeczy mają miejsce. – mama miała rację, rozwody i rozstania w obecnych czasach były na porządku dziennym, tylko nigdy bym się nie spodziewała, że spotka to moich rodziców. Żyłam w przekonaniu, że oni zawsze będą razem i nie brałam pod uwagę, że coś lub ktoś będzie w stanie ich rozdzielić. – Jedz bo wystygnie – mama popędziła mnie do zabrania się za jedzenie zawartości talerza. Posłałam jej lekki uśmiech i zajęłam się jedzeniem. W głowie miałam masę myśli i potrzebowałam ciszy jak i samotności, do uporządkowania tego wszystkiego. Jeszcze kilka poważnych rozmów, problemów a chyba bym zwariowała.
Kiedy nasze brzuchy były pełne, mama uregulowała rachunek i postanowiłyśmy się przejść. Miałam wrażenie, że coś ją trapiło i wiele razy zbierała się do tego, by zacząć rozmowę. Chciałam dać jej czas, nie naciskać, by sama zebrała siłę w sobie i zaczęła mówić. Kiedy usiadłyśmy na ławce jedząc lody, mama bardzo intensywnie na mnie patrzyła, jakby doszukiwała się czegoś na mojej twarzy.
- Coś nie tak ze mną? Jestem brudna? – zaczęłam się wycierać a mama kręciła głową na znak, że nie o to chodziło. Cierpliwie czekałam aż kobieta wytłumaczy mi co miała na myśli.
- Zostajesz z tatą ? – miała poważny ton głosu a z twarzy zniknął jej uśmiech. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak zareagować by jej nie urazić, a też nie skłamać. Szukałam odpowiednich słów, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
- To nie tak, zostaję w domu. – miałam nadzieję, że takim sposobem wybrnę z zaistniałej sytuacji. Nie chciałam jej jakoś tego specjalnie tłumaczyć, bo dla mnie trochę naturalnym było to, że byłam przy tacie.
- Ale gdybym to ja została w domu, to nie wróciłabyś? – czułam, że ta rozmowa była za poważna a mama niepotrzebnie drążyła ten temat. I co jej niby miałam powiedzieć? Przecież łatwiej byłoby samej mamie sobie poradzić niż tacie.
- Mamo to nie jest tak. Przecież wiesz, że Cię bardzo kocham – złapałam ją za rękę i starałam się przekonać, że była dla mnie równie ważna co tato.  Ja naprawdę czułam się skołowana i nie umiałam jej tego wytłumaczyć.
- Ale tatę bardziej? – mama na siłę chciała zmusić mnie do powiedzenia, że zostałam przy tacie bo Jego bardziej kocham, ale nie mogłam tego przyznać, bo to nie była prawda. Rzecz była w czymś innym.
- Nie, proszę nie gadaj bzdur. Miłości nie da się zmierzyć, po prostu bardziej się rozumiem z tatą i tylko dlatego jestem z nim. Ja nie jestem w stanie wybrać między Wami. Zresztą, to tata przyszedł do mnie i poprosił bym wróciła do Niego, do domu. Może gdybyś Ty pierwsza to zrobiła to mieszkałabym z Tobą. Ale to niczego nie zmienia, kocham Cię tak samo jak Jego, zawsze możesz do nas przyjść, zadzwonić. Czy to ja mam Ci tłumaczyć, że to wy się rozstaliście a nie Ty ze mną i Marcinem? To naprawdę nic nie zmienia – dziwnie się czułam mówiąc te słowa. W filmach, książkach i innych źródłach, ta kwestia należała do rodziców, a nie do dzieci. Ja rozumiałam to, że mamie było przykro, że mogła poczuć się samotna, ale ja nie mogłam ponosić za to odpowiedzialności. Gdyby to ode mnie zależało, to znowu by mieszkała w domu razem ze mną, tatą i Marcinem, ale ona słusznie zauważyła, to była ich decyzja, to ich relacje się osłabiły. Samej mi było ciężko z tym, ale musiałam to zachować dla siebie. Życie miało dla nas wiele niespodzianek i nie każda wywoływała uśmiech na naszych twarzach, ale głęboko wierzyłam, że wszystko było po coś, że nic nie działo się bez przyczyny.




 Pozdrawiam Was serdecznie i mam dla Was dobrą radę. Pamiętajcie - Przezorny zawsze ubezpieczony! Zgrywajcie sobie najważniejsze rzeczy z komputera na pocztę, dysk, pendrive :) Żebyście pewnego dnia, jak się obudzicie a komputer poinformuje Was, że się popsuł, nie dostali zawału i nie przeżywali - "Jak to?! Ale ja mam tam opowiadanie!". To właśnie jest jeden ze sposobów na spokojne życie :) 
P.S. Opowiadanie uratowane a komputer działa :) 

9 komentarzy:

  1. weź nie strasz. ! Mojej siostrze przed maturą usunęła się prezentacja. Masakra.
    Rozdział fajny, dobrze że Gośka spotkała się i pogodziła z mamą.
    Nadrobiłam wszystkie rozdziały jesteme dumna :P
    P.S czymaj kciuki za mnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam! Nawet pisałam maila do Ciebie kilka dni temu :)

      Usuń
  2. fajne. dobrze ze sie pogodzily.moze napisze teraz ten wyjazd.ola

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna część ;)
    Mam nadzieję, że nie rozdzieliłaś Gosi i Bartka na stałe... Bardzo bym chciała żeby oboje skorzystali z tego czasu kiedy są sami, przemyśleli swoje błędy, postępowanie itp. i kiedy Gosia wróci z wakacji żeby sie spotkali, pogadali ;) Trzymam za nich kciuki i za Twoją wenę też :* pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem co ty w sobie masz że twoje opowiadania sa naprawdę fajne ... i jak to któraś czytelniczka napisała mają to coś w zupełności się zgadzam z tym. dzięki nim i ja mam inne podejście do tego wszystkiego i nie raz dzięki tobie odchodzę od tej szarej rzeczywistości

    ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, przeczytam wszystkie rozdziały i piszesz według mnie świetnie, czekam na kolejną część :** Mam jeszcze do Ciebie prośbę poleciłabyś mi jakąś książkę, bo muszę streścić na j. polski jakąś książkę i o niej opowiedzieć, a zupełnie nie wiem za jaką się zabrać :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam Cię, że tak późno odpisuję, ale dopiero teraz znalazłam czas na odpowiedzenie na komentarze. Polecam Ci bardzo książki Harlana Cobena. Ja zawsze lubiłam romantyki i książki oparte na faktach, ale Coben pisze niesamowicie i sprawia, że książkę, która ma 500 stron jestem w stanie pochłonąć przez jeden dzień :) Polecam Ci w szczególności "Nie mów nikomu" "Wszyscy mamy tajemnice" "Zostań przy mnie". Z innego gatunku to "Pamiętnik Narkomanki" oraz "Dlaczego nie poczekałaś". Ciężko jest mi zdecydować, ale obecnie jestem przy czytaniu Cobena :)

      Usuń
  6. Świetna część mam nadzieję, że u Gośki będzie już tylko lepiej :)
    A ja teraz zmykam do pracy miłej soboty :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejeje! Nieś odzyskała internet i pierwsze co dorwała się na tego bloga!
    Świetne części, mam nadzieję, że już wszystko w porządku.
    Dobrze, że twojego talentu nie można zresetować! :))
    Pozdrawiam gorąco, Nieś.

    OdpowiedzUsuń