Gdy wczoraj wróciłam do domu, od razu położyłam się spać i o
dziwo zasnęłam. Nie czułam się najlepiej, trochę siadłam psychicznie, ale
wiedziałam, że nie mogłam się poddać czy załamać. Miałam na sobie spory ciężar
lecz musiałam wspierać tatę i nie dodawać
mu powodów do zmartwień. Dlatego też skrzętnie ukrywałam swój płacz, nie chcąc
by przeżywał to samo, co kiedyś.
W pidżamie zeszłam do kuchni gdzie spotkałam krzątającego
się Marcina.
- Hej – uśmiechnęłam się do Niego i usiadłam przy stole
zabierając mu Jego talerz kanapek i bez krępacji zabrałam się za jedzenie.
- Ej, to moje – Marcin próbował zabrać talerz, ale
skutecznie mu to uniemożliwiłam i brat zabrał się za ponowne robienie sobie
śniadania. – Jak wczorajsza impreza?
- Do dupy – nie spoglądałam na Niego, tylko tępo patrzyłam w
talerz. Czułam, że Marcin patrzył się na mnie oczekując jakiegoś rozwinięcia
tej krótkiej myśli, po czym usiadł obok i ostentacyjnie się na mnie patrzył.
- Co się stało? – jak to zwykle ze starszymi braćmi bywało,
martwił się o mnie. Gdy spojrzałam na Niego zobaczyłam o wiele więcej ciepła i
wsparcia niż bym się tego spodziewała. Całym sobą mówił, że mam Jego i będzie
dobrze.
- Rozstaliśmy się z Bartkiem, ale nie chcę o tym rozmawiać –
wypowiedzenie tych słów kosztowało mnie dużej siły. Musiałam przerwać i
zaczerpnąć powietrza - Z Filipem i Martyną mamy zarezerwowany wyjazd w
Bieszczady, teraz po niedzieli. Może chcesz z kimś jechać, zamiast mnie i
Bartka? – do ostatniego momentu miałam nadzieję, że ułoży się i pojadę tam
razem z Bartkiem, natomiast dzisiejszej nocy ta nadzieja legła w gruzach i
musiałam zmierzyć się z rzeczywistością. Marcin był zaskoczony moimi słowami,
nie spodziewał się, że mój związek z Bartkiem dobiegł końca, ale nic nie mogłam
zdziałać. Przez dłuższą chwilę milczał, chyba nie wiedział co powiedzieć.
- Może pojedziemy razem? Spędzimy wspólnie czas, Ty sobie na
nowo wszystko poukładasz? – słowa Marcina mnie nie zaskoczyły, ponieważ po
cichu liczyłam na to, że zaproponuje mi wspólny wyjazd.
- Nie wiem czy powinniśmy zostawiać tatę samego. –
powiedziałam bratu o swoich obawach. Bardzo chciałam jechać, ale nie byłam co
do tego przekonana.
- Pogadam z nim wieczorem, myślę, że nie będzie miał nic
przeciwko. To tylko kilka dni. – brat objął mnie ramieniem i przytulił do
siebie. Przez chwilę czułam się jakbym była w ramionach Maćka. Wiedziałam, że
drugi brat czuwał nade mną i patrzył na mnie, nie chciałam się do końca załamać
i pokazywać światu, jak bardzo byłam nieszczęśliwa.
- Dziękuję – lekko uśmiechnęłam się do Niego i zajęłam się
jedzeniem.
- Nie ma sprawy, jakie masz plany na dzisiaj? – pytanie
Marcina spowodowało, że tak naprawdę zdałam sobie sprawę, że miałam kompletnie
wolny dzień, bez żadnych obowiązków, planów czy jakiś pomysłów. Z jednej strony
było to cudowne a z drugiej trochę przerażające. Lubiłam swój szybki tryb
życia, a kiedy przyszedł czas by zwolnić, to nagle nie wiedziałam co począć.
- W sumie żadne – nie miałam pomysłu jak spędzić tamten
dzień, pogoda była ładna, w końcu było lato i słońce dawało się we znaki.
Jedyne co wpadło mi do głowy to opalanie.
- Jedziemy nad jezioro? Poopalamy się, pokąpiemy? – czułam
się jakby Marcin czytał mi w myślach. Jakiś czarnoksiężnik z Niego był, ale
jakby nie patrząc nie bez przyczyny byliśmy rodzeństwem, ja byłam czarownicą.
- Czytasz w moich myślach – brat poprawił mi humor, przede
wszystkim sprawił, że chociaż trochę przestałam myśleć nad tzw. rozlanym
mlekiem.
- No to się pakuj i jedziemy – posłuchałam słów Marcina i od
razu poszłam do swojego pokoju, wyciągnęłam torbę i spakowałam dwa ręczniki,
kremy z filtrem, książkę, słuchawki do telefonu i inne potrzebne rzeczy. Strój
kąpielowy założyłam pod sukienkę i byłam gotowa. Nie robiłam makijażu a swoje
włosy nawet nie musiałam związywać bo były krótkie. Już po chwili siedzieliśmy
wspólnie w samochodzie i jechaliśmy nad jezioro, które było kąpieliskiem. Ze
względu na pogodę było tam bardzo dużo ludzi, a my chcieliśmy znaleźć jakieś
ustronne ciche miejsce. Relaksowaliśmy się w promieniach słońca, rozmawialiśmy
o tym co się działo w naszym życiu, także o Bartku. Unikaliśmy tematu rodziców,
mnie samej brakowało odwagi by zacząć ten temat.
- Słuchaj, zastanawiam się nad tym czy czasem nie powinnam
porozmawiać z mamą. Wiem, że jej też może być ciężko, jeżeli chodzi o rozstanie
z tatą. Nie chcę by myślała, że cieszę się z tego powodu. Tęsknię za nią –
przed Marcinem mogłam zdać się na szczerość. Bałam się tego, że mama pomyśli,
że teraz gdy się rozstała z tatą, nagle zechcę mieć z nią kontakt i jestem zadowolona
z obrotu spraw, ale tak nie było, nie jest i nie będzie. Była moją mamą i cały
czas ją kochałam, nawet przez minutę nie przestałam, natomiast różniłyśmy się
od siebie i gdzieś w tym wszystkim pogubiłyśmy się. Chciałam dodać jej sił, by
wiedziała, że nie jest sama, że ma mnie i zawsze będzie mogła na mnie liczyć.
To w cale nie był odwet za jej zachowanie, ani coś w stylu pokazania jej, jak
powinna była się zachowywać.
- Też nad tym myślałem. W sumie teraz wygląda to tak, że
stajemy po stronie taty, a ona jest sama. – Marcin myślał dokładnie tak samo
jak ja. Byliśmy jej dziećmi i nie mogliśmy ot tak, po prostu się od niej
odwrócić.
- Zadzwonię do Niej i spotkam się z nią. Chciałabym z nią
porozmawiać sam na sam, bo trochę pomiędzy nami się wydarzyło, o dużo za dużo –
w sumie nie wiedziałam gdzie mieszkała, jak sobie radziła. Tata też nic nie
mówił o mamie, a w końcu tyle lat byliśmy razem, że teraz nie powinniśmy się
tak zachowywać.
- Dobra, a teraz chodź do wody – Marcin pociągnął mnie za
ręce i wspólnie pobiegliśmy do wody. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci,
chlapaliśmy i próbowaliśmy gonić. Mieliśmy niezły ubaw, tak samo jak ludzie,
którzy się nam przyglądali, ale nie dbaliśmy o to. Brakowało mi takich
beztroskich chwil, w końcu były wakacje a ja je całe przepracowałam. Byłam w
szpitalu, kłóciłam się z Bartkiem, rodzicami, Marcinem, wyprowadziłam się z
domu i wiele innych. Nigdy jeszcze nie miałam tak emocjonalnie negatywnych
wakacji. Do rozpoczęcia roku szkolnego pozostały dwa tygodnie i nie dało się
przez ten czas nadrobić straconych chwil, natomiast chciałam chociaż trochę
postawić temu czoła. Wiedziałam, że całkowicie się od tego nie oderwę. Sprawa z
Bartkiem bardzo mnie męczyła, ale już tyle przeszłam, podniosłam się po śmierci
Maćka i nie chciałam zmarnować swojej pracy. Żyłam nadzieją, że jeszcze spotka
mnie coś dobrego, że jeszcze wiele dobrych chwil przede mną, a głównie tym, że
Bartek mnie kocha i wróci.
Gdy wieczorem zmęczeni wróciliśmy do domu postanowiłam
zadzwonić do mamy. Była sobota a w poniedziałek mieliśmy jechać w Bieszczady,
więc chciałam się z nią spotkać jeszcze przed naszymi wakacjami.
- Tak słucham? – kiedy usłyszałam głos mamy w słuchawce od
razu serce zabiło mi mocniej. Czułam się poddenerwowana i zestresowana tą całą
rozmową.
- Cześć mamo – mój głos był bardzo cienki i na dodatek
drżał. Momentalnie zaschło mi w gardle. Nie poznawałam samej siebie i tylko
utwierdziłam w przekonaniu, że przez ten cały czas moje uczucie do niej nie
zmalało.
- Cześć, coś się stało? – mój telefon zaskoczył mamę i
przede wszystkim przestraszył. Nic dziwnego, że myślała iż stało się coś złego,
w końcu minęło sporo czasu od naszej ostatniej normalnej rozmowy, pozbawionej
krzyków.
- Nie nic, po prostu pomyślałam, że może porozmawiamy – nie
czułam się pewnie a wręcz przeciwnie, gdybym mogła to wycofałabym się i odeszła
od tego pomysłu, ale już zaczęłam i wypadało to skończyć. To było zmierzenie
się ze swoimi słabościami i nawet nie wiem czy nie największymi.
- Ja też chciałam z Tobą porozmawiać, ale brakowało mi
odwagi – słowa mamy pokazały mi, że zrobiłam naprawdę spory krok do przodu,
niemalże zmierzyłam się z górą lodową. To, że byłam odważniejsza od mamy trochę
było budujące, więcej cech charakteru miałam po tacie, ale zawsze uważałam mamę
za osobę silniejszą od siebie czy od taty.
- Może spotkamy się jutro? – nie chciałam załatwiać tego
przez telefon, to było naprawdę ważne i chciałam mieć okazję ją przytulić,
spojrzeć w oczy i fizycznie dotknąć. Rozstanie rodziców nie oznaczało, że
traciłam jednego z nich, miałam ich obu tylko w różnych miejscach, nic się
pomiędzy nami nie zmieniło.
- Oczywiście. Może zjemy razem obiad? – propozycja, jaką
rzuciła mama, była satysfakcjonująca i wydawała się być odpowiednia do rozmowy.
- Jasne. To może w tej włoskiej czy ul. Krakowskiej? – nasze
serca zawsze biły mocniej w stosunku do kuchni włoskiej i akurat to zamiłowanie
miałam po mamie. Zawsze gdy jadłyśmy obiad na mieście, to wybierałyśmy
sprawdzoną restaurację w której każde danie było ucztą dla podniebienia.
- Pasuje Ci o 15?
- Tak, to do zobaczenia – pożegnałam się z mamą i poczułam
jakby kamień spadł mi z serca. To była niesamowita ulga i krok w kierunku
lepszych relacji z mamą, co było jedną składową lepszego życia.
Wszystkim maturzystom życzę powodzenia! Nie stresujcie się, wierzę, że jesteście wszyscy dobrze przygotowani i żadne pytanie/ zadanie nie jest Wam straszne :)Mam nadzieję, że w tej majowej "maturalnej gorączce" opowiadanie pozwoli Wam się odstresować. Trzymam za Was kciuki i myślcie pozytywnie, przed Wami najdłuższe wakacje!
Jak zawsze cudowne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Monika
Super jak zawsze!!!
OdpowiedzUsuńsuper.fajny pomysl ze marcin i gosia pojechali razem.mam nadzije ze gosia sie pogodzi sie z mama.ola
OdpowiedzUsuńGosia jest osobą godną naśladowania. Pierwsza wyciąga rękę aby pogodzić się z mamą. Kocha ją i chce jej to udowodnić. Pokazuje,że mimo wszystko jej uczucia do niej się nie zmieniły. Potrafi zawalczyć o bliskie jej osoby. Dla mnie takie osoby są bardzo wartościowe. Nie każdy jest na tyle odważny aby zrobić pierwszy krok. Nie patrzy na to,że jej relacje z mamą ostanio się nie układały . Tylko chce przy niej być gdy ona jej bardzo potrzebuje. Niech mi ktoś jeszcze powie,że ona jest egoistką.
OdpowiedzUsuńCo do wyjazdu cieszę się,że Marcin z nią jedzie. To będzie na pewno udany tydzień. Nawet tutaj Gosia jest gotowa zostać,aby jej tata nie był sam,bo wie jak on to przeżywa. Bardzo z niej kochana osoba. Na pierwszym miejscu stawia bliskie jej osoby a potem dopiero myśli o sobie.
Plaża,słońce, jezioro hmm... szkoda,że woda jeszcze zimna sama bym się wybrała. *-*
W tej części znów jest to "coś" czego nie umiem opisać. Jesteś kochana. Trzymaj się. :-*
Życzę Ci chwili odpoczynku i rekasu .W końcu mamy maj. :-D
/Eli..
* relaksu
UsuńP.S. część cudna. Wszystko gra. Tylko nr się nie zgadza. Chyba teraz powinna być 142.
Pozdrawiam
/Eli..
kiedy nastepna?
OdpowiedzUsuń