Nie mogłam spać w nocy, cały czas myślałam nad tym, co dalej
robić, jakie podjąć działania by zatrzymać Bartka przy sobie. Tak bardzo nie
chciałam Go stracić a czułam się bezradna, a co najgorsze, czułam, że naprawdę
odchodził. Wiedziałam, że jak w nocy nie będę spała, to w cale mi to w niczym
nie pomoże, ale po prostu spędzało mi to sen z powiek i powodowało, że byłam
niespokojna. Czekałam na jakiś przypływ weny czy olśnienie, ale nic nie
nadchodziło. Wiedziałam jedno, jak najszybciej musiałam z nim to wyjaśnić,
ponieważ już po niedzieli mieliśmy wspólnie z Filipem i Martyną jechać w
Bieszczady, a nie chciałam wystawić przyjaciół. Musiałam mieć też plan awaryjny
i chyba nawet go miałam. Potrzebowałam oderwać się od tego miejsca i przemyśleć to, co działo
się w moim życiu, poukładać sobie plany na przyszłość. Moje bezczynne leżenie
na łóżku przerwał dźwięk telefonu, byłam zaskoczona, że ktoś dzwonił do mnie
tak wcześnie rano, ale w mojej głowie zrodziła się myśl, że to pewnie Bartek z
przeprosinami za swoje wczorajsze zachowanie. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz,
ukazało się imię mojego przyjaciela.
- Tak słucham? – nieco zrezygnowana i rozczarowana
powiedziałam do słuchawki. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy i było mi głupio, że
tak się zachowywałam.
- No hej, co się z Tobą dzieje? – Filip miał znacznie lepszy
humor ode mnie, czym mnie trochę zawstydził.
- Nic, a co ma się dziać? – nie chciałam przed nim udawać,
że nic się działo, ale jakoś nie potrafiłam się do tego przyznać. Samej było mi
ciężko się z tym uporać i nie chciałam zasypywać Go swoimi zmartwieniami.
Towarzyszyło mi przekonanie, że już jestem duża i powinnam była radzić sobie
sama.
- No nie wiem, nie odzywasz się a to nie wróży nic dobrego.
Może pójdziemy na jakiś spacer, co Ty na to? – zaskakujące było to, jak On
dobrze mnie znał i tym otrzeźwił mi głowę.
- Nie wiem… Nie chce mi się – nie miałam ochoty na
wychodzenie poza obszar mojego łóżka. Czułam się jak zbity pies z ogromnymi
wyrzutami sumienia.
- Proszę, tylko spacer – Filip nie dał się zbyć. Nie łatwo
było Go zbyć, a ja chyba nie powinnam była tego robić.
- No dobra, za pół godziny w parku? - chciałam się spotkać z
nim sam na sam, bez Martyny czy innych osób. Mieliśmy naprawdę do pogadania i
nie potrzebowałam dodatkowych osób.
- Dobra, to do zobaczenia – Filip pożegnał się ze mną a ja
wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Nie miałam ochoty na jakieś strojenie się,
nawet pogoda nie była jakoś szczególnie letnia. Ubrałam jasne jeansy i zwykłą
koszulkę, założyłam trampki i byłam gotowa. W domu panowała cisza, tata był w
pracy a Marcin pewnie jeszcze spał. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie i ruszyłam
pieszo do parku, który znajdował się nieopodal mojego domu. Filip już siedział
na jednej z ławek, a obok Niego znajdowały się dwie kawy z dużą ilością bitej
śmietany. Od razu uśmiech pojawił się na moich ustach, On wiedział, że miałam
zły humor a bita śmietana zawsze Go poprawiała.
- Hej – podeszłam do przyjaciela, który wstał i dał mi
buziaka w policzek a po chwili podał mi jedną z kaw.
- Cześć mała. Co za zmiana. – kiedyś, Filip bardzo często
mnie tak nazywał. W stosunku do Niego byłam mała a jeszcze, traktował mnie jak
młodszą siostrę. Uśmiech jaki widziałam na Jego twarzy dotyczył moich krótko
ściętych włosów. Sama nie mogłam się do nich przyzwyczaić, były bardzo krótkie.
- Mam nadzieję, że na lepsze – uśmiechnęłam się promiennie
do Niego - Dzięki – podziękowałam za otrzymaną kawę i ruszyliśmy w głąb parku.
Wiedziałam, że to była chwila szczerości dla Nas dwojga i On na pewno mnie
zrozumie i pomoże uporać się z tym wszystkim.
- To co się dzieje? –
od razu przeszedł do rzeczy i patrzył na mnie z wielką troską.
- Już mówiłam…
- Przecież widzę, ile my się znamy? – mimo, że na początku
nie chciałam Go oszukiwać to ciężko było mi się przyznać do porażki.
- Rodzice się rozstali. – zamilkłam na chwilę bo ciężko mi
było o tym mówić. To była bardzo świeża rana - Mama wyprowadziła się z domu a ja wróciłam.
Podobno już nie potrafili się dogadać i oddalili się od siebie. Ale Filip ja
nie jestem głupia, wiem, że to przeze mnie, chociaż tata zapewniał mnie, że tak
nie jest. Gdyby nie ta cała nasza kłótnia i moja wyprowadzka, to by się tak nie
stało. To ja zawaliłam i spowodowałam, że moja rodzina się rozpadła. –
nienawidziłam siebie za to co się stało, za to, do czego doprowadziłam i w moim
głosie, czuć było odrazę do samej siebie. Potrafiłam zniszczyć wszystko co było
dobre w moim życiu. Czułam się z tym obrzydliwie. Znowu chciało mi się płakać.
- Gosia, co Ty w ogóle mówisz? Jeżeli tata, Ci powiedział,
że to nie przez Ciebie to na pewno tak jest. Poza tym, nie mieszkałaś w domu
dwa miesiące i po tym czasie się rozstali, jak już Ciebie w nim nie było, czyli to nie Twoja
wina. Pewnie poukładali sobie swoje sprawy, priorytety i stwierdzili, że tak
będzie lepiej. Nie wolno Ci myśleć, że to przez Ciebie, są dorośli i wiedzą co
robią – Filip zatrzymał się naprzeciwko
mnie i patrzył mi głęboko w oczy. To, co mówił oczywiście miało sens, ale nadal
czułam, że byłam tym ogniwem zapalnym. Byłam pewna, że On to też widział, bo
nie dało się tego nie zauważyć, ale zatrzymał to dla siebie.
- Może i masz rację, ale to boli. Pamiętam jak wszyscy
byliśmy szczęśliwi a teraz się posypało. Jeszcze Bartek – odwróciłam głowę w
bok, brakło mi odwagi na przyznanie się do tego, co zrobiłam. Niszczyłam swoje
życie na każdej najważniejszej płaszczyźnie i jak mogłam nie myśleć, że nie
byłam beznadziejna?
- Co z nim? – Filip delikatnie ciągnął mnie za język. Jedną
ręką skierował moją twarz tak, bym patrzyła na Niego. W akcie desperacji
przytuliłam się do chłopaka i delikatnie roniłam łzy. W tamtym momencie pękłam
i wreszcie uwolniłam swoje uczucia. Nie wiem czemu, tak długo oszukiwałam samą
siebie, że to było tylko zwykłe nieporozumienie i na pewno Go nie stracę, ale
prawda była okrutna. W większym stopniu straciłam Bartka, niż miałam Go przy
sobie. Nie byłam w stanie mu tego opowiedzieć, za bardzo paliło mnie w środku.
Przyjaciel dał mi czas na uspokojenie się i był cierpliwy.
- Jak jeszcze byłam u dziadków był u mnie Piotrek, siedzieliśmy
i piliśmy wino. Myśleliśmy nad tym, jak mu pomóc i wtedy wszedł Bartek z
bukietem kwiatów. Wściekł się, próbowałam mu wytłumaczyć, że my nic złego nie
robiliśmy a on mnie pchnął, po czym Piotrek rzucił się na Bartka i się pobili.
Na szczęście w porę pojawił się dziadek i nic złego się nie stało. Tylko, że
Bartek już nie chce być ze mną, uważa, że mogłam Go zdradzić. Kilka dni przed
tym zajściem, pokłóciliśmy się. Bartek wyskoczył z jakimiś tekstami, że kiedyś
byłam lepsza i tak dalej. Wściekłam się na Niego i powiedziałam, że lepiej
będzie jak od siebie odpoczniemy – to brzmiało jak jakaś zabawa niedojrzałych
ludzi. Najpierw ja byłam wściekła na Niego, teraz On na mnie, takie wzajemne
strzelanie focha.
- Ale jak to Cię pchnął? – z tego wszystkiego co
powiedziałam, Filip przykuł uwagę tylko do tych słów. Martwił się o mnie, ale
to nie w tym tkwił problem.
- Zwyczajnie. Nie uderzył mnie, tylko odepchnął. I wtedy jak
upadłam Piotrek rzucił się na Bartka… – relacjonowałam mu wszystko jeszcze raz,
tylko, że od razu wiedziałam, że powiedziałam coś, czego nie powinnam była
powiedzieć.
- Upadłaś? Gośka i Ty martwisz się tylko tym, że on nie chce
być z Tobą?! – tego się obawiałam. Filip tak samo jak Piotrek i moi dziadkowie,
uznali Bartka za damskiego boksera. Tylko jak ja miałam im wszystkim
wytłumaczyć, że to nie było tak? On mnie nie uderzył! Miałam ochotę wykrzyczeć
to całemu światu.
- Filip, ja wiem co on zrobił, ale to było odepchnięcie.
Rzuciłam się mu na plecy i to był mechanizm obronny – powoli traciłam swoje
opanowanie i spokój. Już nie wiedziałam jak miałam do Niego dotrzeć.
- Czy Ty siebie słyszysz? Mechanizm obronny? Przed kim?
Przed Tobą?! – nie lubiłam Go takiego, miał lekko kpiący głos, natomiast zasiał
w mojej głowie ziarnko zastanowienia, ale nie mogłam w tamtej chwili o tym
myśleć, musiałam bronić Bartka, bo Filip nie miał prawa Go oczerniać.
- Filip proszę Cię. Nie bierz tego gorączkowo. Ja Go kocham
i nie chcę Go stracić – przybliżyłam się do przyjaciela i wolną dłoń położyłam
mu na klatce piersiowej. Patrzyłam w Jego oczy by przekonać Go do zmiany toku
myślenia.
- Nie wierzę w to co mówisz. Kiedyś byłaś inna, rozsądna, a
teraz? Gośka, możesz oszukiwać siebie, ale ze mną tak łatwo Ci nie pójdzie. On
Cię uderzył i zrozum to w końcu – Filip był wściekły i czułam, że najchętniej
by mną potrząsnął. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. A co, jeśli On miał
rację?
- Możesz to zatrzymać dla siebie? – zależało mi na tym, by
Marcin się o tym nie dowiedział, by czasem nie zechciał się zemścić, czy coś w
tym stylu. Faceci mają trochę inny sposób załatwiania, bądź wyrównywania swoich
spraw. Nie chciałam by komuś stała się krzywda.
- Mam pozwolić byś sobie zmarnowała życie? Nie ma mowy,
rozumiesz?! Mam patrzeć jak On Cię krzywdzi a Ty jeszcze za nim latasz? –
chłopak nie dawał się przekonać i uparcie trzymał się swojego zdania. Brakowało
mi już sił by przekonywać Jego, jak i wszystkich dookoła, że Bartek był dobrym
chłopakiem. Nie wiem czemu tylko ja to zauważałam.
- To ja Go skrzywdziłam! To ja siedziałam tam z Piotrkiem –
moja wina w tym wszystkim była jasna, sama przecież wiedziałam jak to mogło
wyglądać.
- To w takim razie nie wolno Ci się z Nikim widywać? Bo
wielmożny Pan jest zazdrosny? – każde kolejne słowo przyjaciela było mocniejsze
od poprzedniego. Czułam, że i On przestał darzyć sympatią Bartka. Byłam sama na
placu boju, a myślałam, że chociaż w Nim będę miała wsparcie.
- A kto by nie był zazdrosny o byłego chłopaka? Pomyśl. – ja
traktowałam Piotrka jako przyjaciela, ale wiedziałam, że dla Bartka, był on
przede wszystkim moim byłym chłopakiem, więc po części Jego zachowanie
znajdowało swoje wytłumaczenie.
- I to jest powód by Ci nie ufać? Chcesz budować związek w
którym nie ma zaufania? Naprawdę łudzisz się, że Ci się uda? – czułam kpiący
ton Jego głosu. On nigdy nie zachowywał się tak względem, mnie. My prawie nigdy
się nie kłóciliśmy, a teraz robiliśmy to przez Bartka.
- Chcę spróbować. Kocham Go i chcę walczyć o tą miłość.
Proszę Cię zatrzymaj to wszystko dla siebie. Proszę – zatrzymałam Go i
wpatrywałam się w Jego oczy, mając nadzieję, że przynajmniej przekonam Go do
milczenia.
- Chyba nie mam innego wyjścia, ale nie podoba mi się to co
robisz. Po tym wszystkim, chcesz jeszcze Go odzyskać. To chore – Filip dosyć
niechętnie, ale w końcu przystał na moje słowa. Kiedyś zawarliśmy umowę, że to
co sobie mówimy jest tajemnicą, tak samo jakby to była tajemnica lekarska,
chyba, że daliśmy sobie przyzwolenie na zdradzenie tego, bądź wpływa to
znacznie na nasze życie. – Próbowałaś z
nim rozmawiać? – Filip w końcu powrócił do meritum sprawy, co mnie ucieszyło.
Mogliśmy iść dalej w głąb parku i popijać kawę.
- Oczywiście, że tak. Byłam wczoraj u Niego. Był pijany i
kazał mi się wynosić. On jest zły na mnie i ja to rozumiem, mógł poczuć się
urażony czy zazdrosny, ale do cholery nie zdradziłam Go. Nie wiem czy zdołam mu
to wytłumaczyć. – szczerze zwątpiłam w to, czy da się to jakoś odkręcić.
Najlepiej przeczekałabym to wszystko do wyjaśnienia i wtedy mogłabym żyć dalej.
Nie lubiłam momentu w którym problemy
mnie przerastały i czułam się poddana
- Gosia, no nie wiem co Ci powiedzieć. Patrząc na to, co On
wtedy mógłby zastać, też bym się pewnie wkurzył, jeszcze jak mówisz, że
przyszedł z kwiatami by Cię przeprosić to pewnie ten czynnik spotęgował Jego
złość. Chociaż po tym jak Cię… – Filip urwał swoją wypowiedź bo wiedziałam co
chciał powiedzieć. On też patrzył na
zaistniałą sytuację z męskiego punktu widzenia i rzecz jasna, mógł mieć rację z
tym, że te kwiaty i powód dla którego przyszedł, był ogniwem.
- A co z naszymi wakacjami? Bo nie ukrywam, że na razie nie
zapowiada się by Bartek był skłonny jechać. A wyjazd już za kilka dni – szybko
zmieniłam temat i chciałam poznać reakcję przyjaciela na ten aspekt. Bałam się,
że mogłam Go zawieść i gdyby jeszcze On byłby na mnie zły, to chyba bym się
kompletnie załamała.
- Gosia nie myśl o tym, sami pojedziemy, albo kogoś
weźmiemy. To nie jest akurat najważniejsze. Nie martw się tym. – te słowa
uświadomiły mi, jak złotym chłopakiem był Filip. Martyna miała cholerne
szczęście, że ktoś taki się w niej zakochał. Ja nie znałam równie wspaniałego
chłopaka jakim był Filip. Nawet Bartkowi wiele brakowało do Filipa, w sumie,
oni byli kompletnie różni.
- Dzięki.- przytuliłam się do Niego i lekko uśmiechnęłam.
Mój plan awaryjny dotyczący wyjazdu, był taki, że bardzo chciałam pojechać. Tam
mogłabym zaznać ciszy i uporządkować kilka spraw w swojej głowie. Myślałam też
nad tym, czy może Marcin nie zechciał z nami jechać, a jak nie to sama
pojechałabym z przyjaciółmi. Nie chciałam ich narażać na większe koszty,
ponieważ gdyby pojechali sami, musieliby zapłacić za to, ja i Bartek nie
pojechaliśmy.
- Może dzisiejszy dzień spędzimy razem? Tylko Ty i ja, co Ty
na to? – propozycja, jaką rzucił Filip, była bardzo interesująca i kusząca. Nie
musiałam długo myśleć nad swoją decyzją. Perspektywa wspólnie spędzonego dnia z
najlepszym przyjacielem, była najlepszą z możliwych.
- Jasne – uśmiechnęłam się szeroko i postanowiłam zapomnieć
o problemach, przykrościach i negatywnych uczuciach, bynajmniej na chwilę.
Liczyłam się tylko ja i On. – Martyna nie będzie miała nic przeciwko? –
zastanawiałam się nad tym, czy dziewczyna nie będzie zła, że spędzimy ten dzień
we dwoje oraz, że nic jej nie powiedziałam o swoich problemach. Nie ukrywałam tego,
że Filip był mi znacznie bliższy niż ona, ale też się z tym nie afiszowałam, bo
nie chciałam jej urazić.
- No coś Ty, zrozumie – w głosie chłopaka w ogóle nie było
czuć zmartwienia ani niepokoju, co mnie trochę uspokoiło. Brakowało mi takich
chwil, kiedy mogłam być z nim sam na sam i poświęcić się tylko jemu.
- A jak Wam się układa? – nie chciałam się dłużej rozwodzić
nad swoimi problemami i tym, co się działo w moim życiu. Byłam ciekawa, jak
miały się sprawy w ich związku i czy byli szczęśliwi.
- Nie zapeszając, jest dobrze, nawet bardzo. Powiem Ci, że
naprawdę się dobrze rozumiemy i jestem szczęśliwy, że mam ją na nowo. – Filip
mówił o Martynie z wielką miłością i troską. Od razu można było wyczuć, że byli
szczęśliwi i mega zakochani. Cieszyłam się ich szczęściem i nie było we mnie
zazdrości ani żalu, że im się powodziło a mnie nie.
- No to się bardzo cieszę – ponownie uśmiechnęłam się do
przyjaciela po czym On mnie objął i poszliśmy na spacer. Cały dzień spędziliśmy
razem, najpierw spacerowaliśmy, byliśmy na obiedzie w naszej ulubionej włoskiej
knajpie a następnie poszliśmy do kina i siedzieliśmy nad rzeką. Odrobinę się
zrelaksowałam i psychicznie zregenerowałam. Na koniec dnia Filip odprowadził
mnie do domu, a sam poszedł do swojego.
Miałam najlepszego przyjaciela na świecie i mimo swoich problemów
rodzinnych jak i miłosnych, nie wyobrażałam sobie Jego stracić, bo bez Niego
bym się pogubiła.
Kochani, wiem, że długo czekaliście na tą część i przepraszam, że tyle to trwało. Niestety, praca licencjacka pochłonęła mnie w całości i każdą wolną chwilę spędzam na jej pisaniu. Pocieszające jest to, że już jestem przy końcu, później zostaną mi poprawki. Musicie mi wybaczyć, że nie mam sił na wstawianie nowych części. Ostatnimi dniami spędzam przed komputerem po 8-10 godzin i później jestem tak wyczerpana, że już nie mogę patrzeć na oczy. Proszę, wytrzymajcie jeszcze chwilkę. To Wasze komentarze powodują, iż z tyłu głowy mam tzw. kata, który nie pozwala mi zapomnieć i dodaje siły, by pomimo tylu godzin pisania pracy, jeszcze tutaj zajrzeć :)
super. mi sie bardzo podoba.dobrze ze gosia ma takiego fajnego i pomocnego przyjaciela.mam nadzije ze wszystko sie ulozy pomiedzy gosia a bartkiem.filip mial troche racji ale gosia go kocha.ola
OdpowiedzUsuńHej.
OdpowiedzUsuńSytuacja z Bartkiem jest nie ciekawa. Każdy uważa,że on jąuderzył. Kto jak kto ale nie Bartek . Przecież w nie jednej sytuacji się opanowywał . Coś w głębi mi podpowiada,że gdyby od razu Piotrek na niego nie rzucił się z pięściamj,on na pewno podszedłby do Gosi i przeprosił. Później zdenerwował sie jeszcze bardziej. Mimo wszystko mam takie samo zdanie jak Gosia.
Dobrze,że ma takiego przyjaciela jak Filip. Mimo iż ma inne zdanie potrafi wysłuchać ,pocieszyc,dalej normalnie rozmawiać. Na nikogo lepszego trafić nie mogła.
Jasne,że będę czekać. Na pewno nie tylko ja. Warto ,uwierz naprawdę warto.
Pisz spokojnie pracę( są rzeczy ważne i mniej ważne) . Jak troszkę poczekamy nic nam sie nie stanie. Ważne,aby Twoja praca była skończona i oczywiście najwyżej oceniona ( rzecz jasna ,że tak będzie ) . Trzymam oczywiście kciuki.
Życzę dużo pomyslów.
3maj się
/Eli..
Czytam to opowiadanie od początku i powiem szczerze, że Gośka strasznie mnie wkurza...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie zasluguje na Bartka i lepiej było by gdyby się rozstali.
Fajna część ale dlaczego każdy uważa że Bartek ją uderzył? Uderzenie a pchnięcie to wieeelka różnica... przynajmniej moim zdaniem. A Gośka wkurza się że Bartek tęskni za tym, jaka była kiedyś... po prostu powiedział jej prawdę a ona na wszystko sie denerwuje ;/. Czytając ostatnie części to w sumie uważam że Bartek jak najbardziej ma prawo do takiej decyzji jaką podjął... tu przychodząc po Gośkę słyszy od Patrycji że jego dziewczyna podrywa innego, tu ta cała sytuacja z Piotrkiem (wino, trzymanie się za ręce kiedy Bartek chce ją przeprosić)... Przełóżmy sobie taką własnie sytuację na rzeczywistość i pomyślmy czy my nie byłybysmy zazdrosne i wgl. Zauwazyłam że Gośka bardzo lubi kiedy inni jej ulegają, kiedy robią to co jej się podoba i za bardzo bierze wszystko do siebie
OdpowiedzUsuńSory że tak długo :P uwielbiam to opowiadanie a od czasu do czasu mogę chyba wyrazić swoje zdanie ;)
Pozdrawiam, Monika :*
Świetna część :)
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele są nie tylko Gośki, ale też i każdego człowieka skarbem. Mogłabym się rozpisywać, ale nie będę przynudzać.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyczucie zakończenia! Kochana autorko, musisz NAM to robić? :D Najgorsze jest to, że opowiadanie kończy się niczym czysta kartka i nie wiemy, czego można się spodziewać w kolejnych częściach.
Powodzenia w pisaniu pracy licencjackiej! Obyś wszystko zapięła dokładnie na ostatni guzik :)
Pozdrawiam Cię/ Nieś.