wtorek, 27 maja 2014

The experience cz 148

Wczoraj przyjechaliśmy do hotelu i od razu rozeszliśmy się do swoich pokoi by odpocząć. Każdy z nas marzył o prysznicu i śnie, a ja nawet nie dotrwałam w kolejce pod prysznic tylko zasnęłam, bo przecież położyłam się tylko na „chwileczkę”. Pokój miałam z Marcinem a tata zajmował sąsiedni pokój. Byłam szczęśliwa, że byłam w Warszawie i to w otoczeniu dwóch najważniejszych dla mnie mężczyzn, co z kolei  zweryfikowało życie. Postanowiłam, że to będzie iście rodzinny wyjazd i wyłączyłam telefon. Nie chciałam poświęcać nikomu swej uwagi poza tatą i Marcinem.
Kolejny dzień spędziliśmy najpierw robiąc zakupy w centrum handlowym. Dawno nie oddałam się w szał zakupów a tego dnia mogłam to nadrobić. Kupowałam, a raczej tata kupował, a ja wybierałam rzeczy, które były bardziej i mniej przydatne. Zbliżał się rok szkolny i potrzebowałam uzupełnić braki w postaci trampek, jeansów, bluz, koszul itp. Jakby patrzeć na to z boku, to było tego naprawdę sporo, ale uwielbiałam zakupy i w pewnych przypadkach nie mogłam się powstrzymać a mój rozum nie potrafił się przedrzeć przez bicie serca. Tata z Marcinem również kupili sobie sporo rzeczy a to był też dobry moment na zakupy, ponieważ były wyprzedaże i czasem za naprawdę niewielkie pieniądze można było kupić super rzeczy.
Później poszliśmy na obiad i do kina. Nawet nie zauważyłam kiedy minął ten dzień, tak szybko czas nam przeleciał i już czas było iść spać. Plany na jutro obejmowały spacer po Łazienkach, odwiedzenie Ogrodu Saskiego a reszta miała się stworzyć dopiero jutro.
Teraz leżałam zmęczona w łóżku i z bólu nóg nie mogłam zasnąć. Patrzyłam na łóżko obok a w nim na śpiącego Marcina. Poczułam, że naprawdę mi na nim zależało i przysięgłam sobie, że nigdy nie oddalę się od Niego. Był ze mną w ciężkich chwilach i nie pozwalał mi się załamać. Zastanawiałam się czy już zasnął czy dopiero miało do tego dojść.
- Marcin, śpisz? - wpadłam na genialny pomysł by złączyć nasze łóżka, ale w pojedynkę nie byłam w stanie tego zrobić a i tak narobiłabym przy tym niezłego hałasu.
- Tak, a czemu Ty nie? - miał żartobliwy ton głosu a zaraz po tym obrócił się w moja stronę z podniesionymi ku górze kącikami ust.
- Złączymy łóżka? - ominęłam Jego pytanie bo i tak nie umiałabym mu na nie odpowiedzieć. Bardziej skupiłam się na tym, by wcielić swój plan w życie i położyć się obok brata.
- Jak za dawnych czasów? Jasne – Marcin od razu zrzucił z siebie kołdrę a ja poszłam w Jego ślady – Jak tylko tu wczoraj weszliśmy to miałem ochotę to zrobić – Jego uśmiech był boski i rozbrajał mnie na łopatki. Kiedyś, jak wyjeżdżaliśmy w piątkę ( z Maćkiem i mamą ) to zawsze z braćmi przesuwaliśmy łóżka bo chcieliśmy spać razem i tak też było tego wieczora. Potrzebowałam czyjegoś ciepła przy sobie i na szczęście mogłam spełnić tą zachciankę. Po chwili wszystko było gotowe a ja byłam wtulona w Marcina. Dla takich momentów lubiłam być w związku a na szczęście miałam inną alternatywę, która wcale nie była gorsza.
- Marcin, myślisz, że źle robię żyjąc tak łatwo bez Bartka? Czy to oznacza, że ja Go wcale nie kochałam? – zastanawiałam się nad tym, czy moje zachowanie nie było spowodowane tym, że moja miłość do Bartka nie była prawdziwa. Oczywiście nie było mi łatwo bez Niego, ale czułam, że sobie radziłam, że udźwignęłam ten ciężar jaki spadł na mnie.
- Co Ty za głupstwa opowiadasz, co? Po tym wszystkim co przeszłaś przez ten rok jesteś silniejsza i teraz to pokazujesz. Swoje uczucia masz w sobie, nie wierzę, że nie ma tam tęsknoty, bólu, strachu… Ale umiesz to trzymać w sobie, pokonywać i żyć dalej. Wiesz co sobie myślę? Że owszem, złapał Ci serce, ale nie złamał Ciebie – brat gładził mnie po głowie i czułam Jego oddech na swoich włosach. Marcin był starszy ode mnie o dwa lata i zdecydowanie mądrzejszy, więc uwierzyłam w Jego słowa. Milczałam myśląc nad Jego słowami Szczególnie nad ostatnim zdaniem „złamał Ci serce, ale nie złamał Ciebie”. Po chwili znowu do moich uszu dotarł głos brata – Czemu ciągle nie wierzysz w siebie? Jesteś taka ładna, mądra, dobra.. A Ty ciągle tego nie doceniasz. – z tym również miał rację, ale już nie był obiektywny.
- Mówisz tak bo jesteś moim bratem – to było jasne, chciał sprawić mi radość i dlatego tak mówił. Przecież nie powiedziałby mi „jesteś brzydka” . Chociaż Marcin z Maćkiem zawsze powtarzali, że nie ma brzydkich dziewczyn, są tylko niezadbane. Zawsze mnie to rozśmieszało, ale poniekąd mieli rację.
- Mówię tak, bo jestem facetem i mam oczy. Pomyśl, co chwilę przyciągasz jakiegoś chłopaka. Bartek, Piotrek, ten kolega z pracy. – Marcin starał się mnie przekonać do swoich racji, ale jakoś opornie mu to szło. Może miał rację, fakt co chwilę kogoś poznawałam i jakoś nigdy sama o to nie zabiegałam, ale uważałam siebie za normalną, przeciętną dziewczynę.
- Dobra, idźmy lepiej spać – czerwieniłam się i nie chciałam dłużej ciągnąć tego tematu. Było już późno a przed nami był kolejny intensywny dzień. Chociaż tak na dobrą sprawę, miło mi się zrobiło jak Marcin mówił mi komplementy. Może miał rację z tym, że nie doceniałam siebie?
- Oj Gosia, Gosia. Jesteś fajną dziewczyną i spójrz na siebie jak na atrakcyjną kobietę. Niczego Ci nie brakuje, masz piersi, pupę. – Marcin sobie żartował za co dostał poduszką po głowie, co zapoczątkowało bitwę na poduszki, a przy tym mieliśmy strasznie dużo śmiechu.
- Jak małe dzieci – opadłam zmęczona na łóżko z bolącym od śmiechu brzuchem. Marcin chyba też już nie miał siły, bo leżał na łóżku głośno oddychając. Fajne było to, że przed chwilą Marcin podrzucał mną jak chciał, niczym rzeźnik mięsem. Byłam szczęśliwa, że pomimo swoich lat, potrafiliśmy się jeszcze bawić i zachowywać jak dzieci.
- Dokładnie – Marcin głośno dyszał a ja robiłam to samo. Niby kilka minut biegania i śmiechu a człowiek zmęczony jak po godzinnym biegu. Cieszyłam się z tego, że byliśmy w takim miejscu, razem i potrafiliśmy dobrze się bawić w swoim towarzystwie. Nie potrzebowaliśmy imprez, alkoholu i nie wiadomo czego jeszcze.
- A teraz do spania, bo jutro nie wstaniemy i tata będzie się denerwował – zgasiłam światło i okryłam nas pościelą. Gdy spojrzałam na zegarek była już pierwsza w nocy a z tatą umówiliśmy się o 9 na śniadaniu a jeszcze rano musieliśmy się ogarnąć itp. Marcin na szczęście dostosował się do mojej prośby i przytuliwszy mnie do siebie zasnęliśmy. 


Nie mogłam zasnąć i nawet nie chciało mi się spać. Kręciłam się w łóżku niczym mucha w rosole i już dłużej nie miałam siły by zmagać się ze swoim organizmem, który nawet nie brał pod uwagę tego, że mógłby iść spać. Ale co miałam robić w pokoju hotelowym? Nie chciałam oglądać telewizji by nie obudzić Marcina a poza tym nie widziałam żadnych atrakcji. Jedyne co wpadło mi do głowy to to, żebym poszła do hotelowego baru, który był czynny do godziny 3. Sama nie wiedziałam po co chciałam tam iść, ale nic lepszego nie przychodziło mi do głowy. Wstałam więc z łóżka i po cichu wzięłam z torby czarną krótką sukienkę i poszłam się przebrać. Nie stroiłam się, nawet nie zrobiłam makijażu. Przeczesałam włosy, założyłam balerinki i zostawiając kartkę na swoim łóżku z wiadomością gdzie się znajdowałam, gdyby czasem Marcin się obudził, wyszłam z pokoju. Po zjechaniu windą szłam holem do baru. W środku było bardzo mało ludzi, większość stanowili mężczyźni bądź pary. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu wolnego stolika, ale po chwili stwierdziłam, że usiądę przy barze.
- Co podać? - dopiero w tamtym momencie zwróciłam uwagę na barmana. Z początku widziałam w nim Bartka, ale szybko to wyobrażenie odeszło. Patrzyłam na obcego mi mężczyznę, nie wiedząc co powiedzieć.
- Sama nie wiem co bym chciała – szukałam w głowie jakiejś sensownej odpowiedzi, ale nic nie nadchodziło. Prawda była taka, że zeszłam do baru by z kimś posiedzieć, pomilczeć albo nawet pogadać. Wiem, rozbieżność, z jednej strony chciałam milczeć a z drugiej rozmawiać, ale taka była prawda. Jedno czego byłam pewna to to, że nie chciałam być sama.
- To proszę zdać się na mnie – chłopak, który ze mną rozmawiał był młody, ale zdecydowanie starszy ode mnie. Wydawało mi się, że mógł mieć z 26 lat. Jeżeli chodzi o  to, jak wyglądał to był przystojnym chłopakiem, który miał przyciągać tłumy dziewczyn do baru, nawet jeżeli był to tylko hotelowy bar. Czemu wszyscy barmani są przystojni? Takie jakieś dziwne zrządzenie losu, a z drugiej strony każdy z nich był przyjazny, że chciało się usiąść i patrzeć, albo nawiązać jakiś bliższy kontakt.
- I pewnie zrobisz mi coś, co zwali mnie z nóg, po czym zaciągniesz mnie do kanciapy i wykorzystasz? - mówiąc to uśmiechałam się do Niego i przybrałam żartobliwy ton głosu. Może nie żyłam na tym świecie zbyt długo, ale wiedziałam jakie drinki potrafią niektórzy zaserwować.
- Nie wiedziałem, że mam do czynienia z czarownicą – chłopak oparł się o blat i skupiał się na moich oczach a ja, całkiem nie wiedząc czemu, robiłam to samo.
- Dlatego wychodzę tylko pod osłoną nocy – żartowaliśmy sobie, ale z poważnymi minami. Było w tym coś elektryzującego, co nie pozwalało nam tego skończyć a popychało, by śmiało w to brnąć.
- Przemieniasz się niczym Fiona ze Shreka – to stwierdzenie było zabawne i wprowadzało mnie w dobry nastrój. Już wiedziałam, że przyjście do tego baru było doskonałym posunięciem, ale nie spodziewałam się, że tak dobrze na mnie wpłynie. Niby nic wielkiego się nie działo, ale już mi się podobało.
- To moja ulubiona bajka – już nie mogłam się powstrzymywać i przybierać kamiennego wyrazu twarzy. Chłopak, który mnie zabawiał również poszedł w moje ślady i pokazał swój czarujący uśmiech.
- To co zrobić? - patrzył na mnie trochę kokietująco a trochę łobuzersko. Nie sposób było oprzeć się temu widokowi.
- Zdaje się na Ciebie – postanowiłam się zdać na Jego barmańską rękę i miałam nadzieje, że tego nie pożałuję. Potrzebowałam trochę alkoholu, jak nigdy miałam ochotę się napić ale nie upić. Wszystko z umiarem.
- A jednak – Jego męskie ego zdecydowanie zostało połechtane a on sam zadowolony z swojego triumfu. - A co taka ładna dziewczyna robi sama o tej porze w tym miejscu? - nieznajomy obrócił się by sięgnąć po butelkę z alkoholem a w międzyczasie zadawał mi pytania. Chyba chciał wziąć mnie na zwierzenia lub coś podobnego, ale nie miałam ochoty być poważną i wracać do tego, co mnie trapiło.
- Już Ci powiedziałam – szczerzyłam swoje białe zęby a chłopak tylko pokręcił głową. Chyba zdał sobie sprawę, że nie naciągnie mnie na szczere rozmowy. Ja sama nadal nie wiedziałam czemu w ogóle wdawałam się z nim w szersze rozmowy. Mogłam przecież zamówić drinka i na tym skończyć, ale czy było coś złego w tym, że miło sobie z nim rozmawiałam? W końcu byłam wolna a na dodatek młoda, mogłam korzystać z życia.
- A no tak. Jesteś z Warszawy ? - nieznajomy nadal próbował się czegoś ode mnie dowiedzieć a mnie było miło, że wzbudziłam Jego zainteresowanie.
- Nie, przyjechałam z tatą i bratem na zakupy. - spokojnie odpowiadałam na zadawane mi pytania, dobrze czułam się w tamtym miejscu.
- Proszę – chłopak podał mi drinka a ja od razu zabrałam się za Jego skosztowanie.
- Jest genialny – szczerze? Nie piłam czegoś tak orzeźwiającego i nisko alkoholowego. To naprawdę było dobre i już wiedziałam, że jeszcze raz będę chciała to samo. - Dla takiego drinka to mogę odwiedzać Warszawę znacznie częściej.
- Ja mam nadzieję, Hubert – chłopak wyciągnął ku mnie dłoń i wypowiedział swoje imię. Ja zrobiłam to samo, tylko wypowiedziałam swoje imię.
- Gosia – cieszyłam się z nowej znajomości oraz z tego, że miło spędzałam tamten wieczór i to na dodatek w towarzystwie przystojnego, dojrzałego chłopaka.
- To teraz mów co robisz na co dzień – chłopak patrzył na mnie zachęcając do mówienia i ewidentnie miał ochotę poznać mnie bliżej a ja nie chciałam się przed tym opierać. Też chciałam wiedzieć o nim więcej i to wszystko działało w dwie strony.
- Jestem w klasie maturalnej. Jak widzisz, dzieciak ze mnie – w porównaniu do Niego to naprawdę czułam się gówniarą. On pewnie już był dalej z nauką a ja jeszcze miałam smar pod nosem.
- No faktycznie, a ja to może dziadek? Tylko laski mi trzeba – fajne było w nim to, że miał super poczucie humoru, takie naturalnie i niewymuszone. Znałam Go od pół godziny a w ogóle tego nie zauważałam.
- Już ją masz – nie mogłam się powstrzymać przed tymi słowami, same cisnęły mi się na usta. Oczywiście żartowałam i Hubert to załapał, ale trochę obawiałam się, że uzna iż w każdym żarcie było ziarnko prawdy.
- Na to liczyłem – chłopak wziął szklankę z napojem jaki on wtedy popijał i stuknął nią w moją. Hubert naprawdę poprawił mi humor.
- A Ty, czym się zajmujesz, oczywiście poza pracą w barze? - interesował mnie On i Jego zajęcia. Byłam strasznie ciekawska i rządna wiedzy na temat innych płaszczyzn życia Huberta.
- Studiuję na 5 roku zarządzanie – tak jak myślałam, był starszy ode mnie i na pewno mądrzejszy. Zazdrościłam mu, że już był dorosły i tak daleko doszedł.
- I kim chcesz być w przyszłości? - pod hasłem zarządzania, kryło się wiele możliwości a ja chciałam poznać te Jego indywidualne.
- Managerem, ale to życie zweryfikuje. A Ty jakie perspektywy? - chłopak poświęcał mi maksimum swojego zainteresowania i czasu, co to było bardzo schlebiające.
- Szczerze? Sama nie wiem. Coś wymyślę – czułam, że nie miałam za dużo czasu, ale wiedziałam, że jeszcze coś wymyślę. Nie chciałam studiować obojętnie czego. Od tego miało zależeć całe moje życie i musiałam być pewna tego, co chciałam robić.
- Jeszcze jednego? - Hubert wskazał na moją pustą szklankę a ja dałam mu znak, że bardzo chętnie napiję się Jego wynalazku. Chciałam z nim trochę poflirtować, ale brakowało mi odwagi a zawsze byłam kiepska w tych klockach. Po chwili chłopak podał mi szklankę i znowu wpatrywał się we mnie, niczym w obrazek. Posiedzieliśmy jeszcze razem a później zebrałam się do pokoju, bo robiło się już późno. Gdybym była z Warszawy to chętnie wzięłabym od Niego numer telefonu, a tak to nie miało sensu. Ale miło się czułam, że mogłam z kimś obcym tak normalnie porozmawiać. Lubiłam poznawać ludzi, bo startowałam z czystą kartką, nic na mnie nie ciążyło. 

Cześć! Pod poprzednimi postami odpowiedziałam Wam na zaległe komentarze, więc możecie sobie sprawdzić :) 
Dziękuję Wam za wszystkie maile, wiadomości, słowa wsparcia. Naprawdę było tego sporo i nawet nie wiecie jakie to pokrzepiające. Jak część z Was wie, w moim życiu panuje armagedon i sytuacja jaka ma w nim miejsce, nie napełnia optymizmem i jak wielu z Was tłumaczyłam, trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywne strony, natomiast już jest lepiej jeżeli chodzi o moje nastawienie. Co będzie to będzie i już gorzej nie będzie :) Nie jest łatwo a odkrywanie nowego sensu jest trudne i pracochłonne, ale nie do nieosiągnięcia. 
Mam nadzieję, że ta część się podoba, czekam na komentarze i biorę się ostro do pracy! Bo już niedługo... Zresztą sami zobaczycie!

4 komentarze:

  1. Co już niedługo? proszę powiedz ~szalona

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mi to już brak słów,aby opisać swój zachwyt. Jestem pod wrażeniem. Jeden punkt z listy rzeczy,które chcę zrobić przed śmiercią mogę odznaczyć : przeczytanie( czytanie) histori, którą nie będę czytać aby miło spędzić czas ale wyciągać wnioski, zastanowić się nad swoim życiem. Jedno z nie wiem ilu zrealizowane dzięki Tobie. :-)
    Takie oparcie jakie ma Gosia w bracie bardzo dużo daje. Jest ona bardzo silna i nie załamuje się jak większość dzoewczyn,które nie wychodzą z domu izolują się od innych. Stwierdzenia Marcina było najlepszym określeniem tego co teraz wydarzyło się. Po tym co w tak młodym wieku przeżyła nic ani nikt jej nie złamie. Po śmierci Maćka upadła ale wstała o wiele silniesza.
    Lubię czytać o takie radosnej Gosi. Można powiedzieć,że jest szczęśliwa. Barkuje jej do pełni szczęścia drugiej połówki,czy będzie nią Bartek czy ktoś inny życie pokaże. Jestem bardzo ciekawa co teraz czuje Bartek ,co o tym sądzi? Mogę jedynie domyślać się co ja bym czuła na jego miejscu.
    Rozmowa z Hubertem dobrze zrobiła Gosi. I znów potwierdzają się słowa Marcina,że przyciąga facetów do siebie niczym magnes.
    Jezu jaka ja jestem ciekawa co będzie dalej. Nigdy mi nie zbrzudnie " The experience".
    Buziaki :-*
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie ze Gosia jest szczesliwa ale mimo wszystko mam nadzieje ze nie bedzie z Bartkiem. Zbyt wiele sie miedzy nimi wydarzylo aby byli razem. Myślę. że. oboje powinni ulozyc sobie życie osobno bo wtedy beda naprawdę. szczęśliwi . Pozdrawiam. ~A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze kiedyś tak bardzo chciałam mieć swoją ulubioną część. Niestety, nie udało mi się to.
    Po co mam wybierać jedną część, jako ulubioną, skoro jednocześnie będę krzywdzić drugą, bo jest równie wspaniała?:)
    Całe to opowiadanie, ba! ten blog powinien zyskać miano Najlepszego Blogu z opowiadaniami ♥
    Pozdrawiam i wierzę w Ciebie// Nieś.

    OdpowiedzUsuń