czwartek, 1 maja 2014

The experience cz 141 1/2

Nie mogłam spać w nocy, cały czas myślałam nad tym, co dalej robić, jakie podjąć działania by zatrzymać Bartka przy sobie. Tak bardzo nie chciałam Go stracić a czułam się bezradna, a co najgorsze, czułam, że naprawdę odchodził. Wiedziałam, że jak w nocy nie będę spała, to w cale mi to w niczym nie pomoże, ale po prostu spędzało mi to sen z powiek i powodowało, że byłam niespokojna. Czekałam na jakiś przypływ weny czy olśnienie, ale nic nie nadchodziło. Wiedziałam jedno, jak najszybciej musiałam z nim to wyjaśnić, ponieważ już po niedzieli mieliśmy wspólnie z Filipem i Martyną jechać w Bieszczady, a nie chciałam wystawić przyjaciół. Musiałam mieć też plan awaryjny i chyba nawet go miałam. Potrzebowałam oderwać się  od tego miejsca i przemyśleć to, co działo się w moim życiu, poukładać sobie plany na przyszłość. Moje bezczynne leżenie na łóżku przerwał dźwięk telefonu, byłam zaskoczona, że ktoś dzwonił do mnie tak wcześnie rano, ale w mojej głowie zrodziła się myśl, że to pewnie Bartek z przeprosinami za swoje wczorajsze zachowanie. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz, ukazało się imię mojego przyjaciela.
- Tak słucham? – nieco zrezygnowana i rozczarowana powiedziałam do słuchawki. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy i było mi głupio, że tak się zachowywałam.
- No hej, co się z Tobą dzieje? – Filip miał znacznie lepszy humor ode mnie, czym mnie trochę zawstydził.
- Nic, a co ma się dziać? – nie chciałam przed nim udawać, że nic się działo, ale jakoś nie potrafiłam się do tego przyznać. Samej było mi ciężko się z tym uporać i nie chciałam zasypywać Go swoimi zmartwieniami. Towarzyszyło mi przekonanie, że już jestem duża i powinnam była radzić sobie sama.
- No nie wiem, nie odzywasz się a to nie wróży nic dobrego. Może pójdziemy na jakiś spacer, co Ty na to? – zaskakujące było to, jak On dobrze mnie znał i tym otrzeźwił mi głowę.
- Nie wiem… Nie chce mi się – nie miałam ochoty na wychodzenie poza obszar mojego łóżka. Czułam się jak zbity pies z ogromnymi wyrzutami sumienia.
- Proszę, tylko spacer – Filip nie dał się zbyć. Nie łatwo było Go zbyć, a ja chyba nie powinnam była tego robić.
- No dobra, za pół godziny w parku? - chciałam się spotkać z nim sam na sam, bez Martyny czy innych osób. Mieliśmy naprawdę do pogadania i nie potrzebowałam dodatkowych osób.
- Dobra, to do zobaczenia – Filip pożegnał się ze mną a ja wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Nie miałam ochoty na jakieś strojenie się, nawet pogoda nie była jakoś szczególnie letnia. Ubrałam jasne jeansy i zwykłą koszulkę, założyłam trampki i byłam gotowa. W domu panowała cisza, tata był w pracy a Marcin pewnie jeszcze spał. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie i ruszyłam pieszo do parku, który znajdował się nieopodal mojego domu. Filip już siedział na jednej z ławek, a obok Niego znajdowały się dwie kawy z dużą ilością bitej śmietany. Od razu uśmiech pojawił się na moich ustach, On wiedział, że miałam zły humor a bita śmietana zawsze Go poprawiała.
- Hej – podeszłam do przyjaciela, który wstał i dał mi buziaka w policzek a po chwili podał mi jedną z kaw.
- Cześć mała. Co za zmiana. – kiedyś, Filip bardzo często mnie tak nazywał. W stosunku do Niego byłam mała a jeszcze, traktował mnie jak młodszą siostrę. Uśmiech jaki widziałam na Jego twarzy dotyczył moich krótko ściętych włosów. Sama nie mogłam się do nich przyzwyczaić, były bardzo krótkie.
- Mam nadzieję, że na lepsze – uśmiechnęłam się promiennie do Niego - Dzięki – podziękowałam za otrzymaną kawę i ruszyliśmy w głąb parku. Wiedziałam, że to była chwila szczerości dla Nas dwojga i On na pewno mnie zrozumie i pomoże uporać się z tym wszystkim.
- To co się dzieje? –  od razu przeszedł do rzeczy i patrzył na mnie z wielką troską.
- Już mówiłam…
- Przecież widzę, ile my się znamy? – mimo, że na początku nie chciałam Go oszukiwać to ciężko było mi się przyznać do porażki.
- Rodzice się rozstali. – zamilkłam na chwilę bo ciężko mi było o tym mówić. To była bardzo świeża rana -  Mama wyprowadziła się z domu a ja wróciłam. Podobno już nie potrafili się dogadać i oddalili się od siebie. Ale Filip ja nie jestem głupia, wiem, że to przeze mnie, chociaż tata zapewniał mnie, że tak nie jest. Gdyby nie ta cała nasza kłótnia i moja wyprowadzka, to by się tak nie stało. To ja zawaliłam i spowodowałam, że moja rodzina się rozpadła. – nienawidziłam siebie za to co się stało, za to, do czego doprowadziłam i w moim głosie, czuć było odrazę do samej siebie. Potrafiłam zniszczyć wszystko co było dobre w moim życiu. Czułam się z tym obrzydliwie. Znowu chciało mi się płakać.
- Gosia, co Ty w ogóle mówisz? Jeżeli tata, Ci powiedział, że to nie przez Ciebie to na pewno tak jest. Poza tym, nie mieszkałaś w domu dwa miesiące i po tym czasie się rozstali, jak już  Ciebie w nim nie było, czyli to nie Twoja wina. Pewnie poukładali sobie swoje sprawy, priorytety i stwierdzili, że tak będzie lepiej. Nie wolno Ci myśleć, że to przez Ciebie, są dorośli i wiedzą co robią  – Filip zatrzymał się naprzeciwko mnie i patrzył mi głęboko w oczy. To, co mówił oczywiście miało sens, ale nadal czułam, że byłam tym ogniwem zapalnym. Byłam pewna, że On to też widział, bo nie dało się tego nie zauważyć, ale zatrzymał to dla siebie.
- Może i masz rację, ale to boli. Pamiętam jak wszyscy byliśmy szczęśliwi a teraz się posypało. Jeszcze Bartek – odwróciłam głowę w bok, brakło mi odwagi na przyznanie się do tego, co zrobiłam. Niszczyłam swoje życie na każdej najważniejszej płaszczyźnie i jak mogłam nie myśleć, że nie byłam beznadziejna?
- Co z nim? – Filip delikatnie ciągnął mnie za język. Jedną ręką skierował moją twarz tak, bym patrzyła na Niego. W akcie desperacji przytuliłam się do chłopaka i delikatnie roniłam łzy. W tamtym momencie pękłam i wreszcie uwolniłam swoje uczucia. Nie wiem czemu, tak długo oszukiwałam samą siebie, że to było tylko zwykłe nieporozumienie i na pewno Go nie stracę, ale prawda była okrutna. W większym stopniu straciłam Bartka, niż miałam Go przy sobie. Nie byłam w stanie mu tego opowiedzieć, za bardzo paliło mnie w środku. Przyjaciel dał mi czas na uspokojenie się i był cierpliwy.
- Jak jeszcze byłam u dziadków był u mnie Piotrek, siedzieliśmy i piliśmy wino. Myśleliśmy nad tym, jak mu pomóc i wtedy wszedł Bartek z bukietem kwiatów. Wściekł się, próbowałam mu wytłumaczyć, że my nic złego nie robiliśmy a on mnie pchnął, po czym Piotrek rzucił się na Bartka i się pobili. Na szczęście w porę pojawił się dziadek i nic złego się nie stało. Tylko, że Bartek już nie chce być ze mną, uważa, że mogłam Go zdradzić. Kilka dni przed tym zajściem, pokłóciliśmy się. Bartek wyskoczył z jakimiś tekstami, że kiedyś byłam lepsza i tak dalej. Wściekłam się na Niego i powiedziałam, że lepiej będzie jak od siebie odpoczniemy – to brzmiało jak jakaś zabawa niedojrzałych ludzi. Najpierw ja byłam wściekła na Niego, teraz On na mnie, takie wzajemne strzelanie focha.
- Ale jak to Cię pchnął? – z tego wszystkiego co powiedziałam, Filip przykuł uwagę tylko do tych słów. Martwił się o mnie, ale to nie w tym tkwił problem.
- Zwyczajnie. Nie uderzył mnie, tylko odepchnął. I wtedy jak upadłam Piotrek rzucił się na Bartka… – relacjonowałam mu wszystko jeszcze raz, tylko, że od razu wiedziałam, że powiedziałam coś, czego nie powinnam była powiedzieć.
- Upadłaś? Gośka i Ty martwisz się tylko tym, że on nie chce być z Tobą?! – tego się obawiałam. Filip tak samo jak Piotrek i moi dziadkowie, uznali Bartka za damskiego boksera. Tylko jak ja miałam im wszystkim wytłumaczyć, że to nie było tak? On mnie nie uderzył! Miałam ochotę wykrzyczeć to całemu światu.
- Filip, ja wiem co on zrobił, ale to było odepchnięcie. Rzuciłam się mu na plecy i to był mechanizm obronny – powoli traciłam swoje opanowanie i spokój. Już nie wiedziałam jak miałam do Niego dotrzeć.
- Czy Ty siebie słyszysz? Mechanizm obronny? Przed kim? Przed Tobą?! – nie lubiłam Go takiego, miał lekko kpiący głos, natomiast zasiał w mojej głowie ziarnko zastanowienia, ale nie mogłam w tamtej chwili o tym myśleć, musiałam bronić Bartka, bo Filip nie miał prawa Go oczerniać.
- Filip proszę Cię. Nie bierz tego gorączkowo. Ja Go kocham i nie chcę Go stracić – przybliżyłam się do przyjaciela i wolną dłoń położyłam mu na klatce piersiowej. Patrzyłam w Jego oczy by przekonać Go do zmiany toku myślenia.
- Nie wierzę w to co mówisz. Kiedyś byłaś inna, rozsądna, a teraz? Gośka, możesz oszukiwać siebie, ale ze mną tak łatwo Ci nie pójdzie. On Cię uderzył i zrozum to w końcu – Filip był wściekły i czułam, że najchętniej by mną potrząsnął. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. A co, jeśli On miał rację?
- Możesz to zatrzymać dla siebie? – zależało mi na tym, by Marcin się o tym nie dowiedział, by czasem nie zechciał się zemścić, czy coś w tym stylu. Faceci mają trochę inny sposób załatwiania, bądź wyrównywania swoich spraw. Nie chciałam by komuś stała się krzywda.
- Mam pozwolić byś sobie zmarnowała życie? Nie ma mowy, rozumiesz?! Mam patrzeć jak On Cię krzywdzi a Ty jeszcze za nim latasz? – chłopak nie dawał się przekonać i uparcie trzymał się swojego zdania. Brakowało mi już sił by przekonywać Jego, jak i wszystkich dookoła, że Bartek był dobrym chłopakiem. Nie wiem czemu tylko ja to zauważałam.
- To ja Go skrzywdziłam! To ja siedziałam tam z Piotrkiem – moja wina w tym wszystkim była jasna, sama przecież wiedziałam jak to mogło wyglądać.
- To w takim razie nie wolno Ci się z Nikim widywać? Bo wielmożny Pan jest zazdrosny? – każde kolejne słowo przyjaciela było mocniejsze od poprzedniego. Czułam, że i On przestał darzyć sympatią Bartka. Byłam sama na placu boju, a myślałam, że chociaż w Nim będę miała wsparcie.
- A kto by nie był zazdrosny o byłego chłopaka? Pomyśl. – ja traktowałam Piotrka jako przyjaciela, ale wiedziałam, że dla Bartka, był on przede wszystkim moim byłym chłopakiem, więc po części Jego zachowanie znajdowało swoje wytłumaczenie.
- I to jest powód by Ci nie ufać? Chcesz budować związek w którym nie ma zaufania? Naprawdę łudzisz się, że Ci się uda? – czułam kpiący ton Jego głosu. On nigdy nie zachowywał się tak względem, mnie. My prawie nigdy się nie kłóciliśmy, a teraz robiliśmy to przez Bartka.
- Chcę spróbować. Kocham Go i chcę walczyć o tą miłość. Proszę Cię zatrzymaj to wszystko dla siebie. Proszę – zatrzymałam Go i wpatrywałam się w Jego oczy, mając nadzieję, że przynajmniej przekonam Go do milczenia.
- Chyba nie mam innego wyjścia, ale nie podoba mi się to co robisz. Po tym wszystkim, chcesz jeszcze Go odzyskać. To chore – Filip dosyć niechętnie, ale w końcu przystał na moje słowa. Kiedyś zawarliśmy umowę, że to co sobie mówimy jest tajemnicą, tak samo jakby to była tajemnica lekarska, chyba, że daliśmy sobie przyzwolenie na zdradzenie tego, bądź wpływa to znacznie na nasze życie.  – Próbowałaś z nim rozmawiać? – Filip w końcu powrócił do meritum sprawy, co mnie ucieszyło. Mogliśmy iść dalej w głąb parku i popijać kawę.
- Oczywiście, że tak. Byłam wczoraj u Niego. Był pijany i kazał mi się wynosić. On jest zły na mnie i ja to rozumiem, mógł poczuć się urażony czy zazdrosny, ale do cholery nie zdradziłam Go. Nie wiem czy zdołam mu to wytłumaczyć. – szczerze zwątpiłam w to, czy da się to jakoś odkręcić. Najlepiej przeczekałabym to wszystko do wyjaśnienia i wtedy mogłabym żyć dalej. Nie lubiłam momentu w którym  problemy mnie przerastały i czułam się poddana
- Gosia, no nie wiem co Ci powiedzieć. Patrząc na to, co On wtedy mógłby zastać, też bym się pewnie wkurzył, jeszcze jak mówisz, że przyszedł z kwiatami by Cię przeprosić to pewnie ten czynnik spotęgował Jego złość. Chociaż po tym jak Cię… – Filip urwał swoją wypowiedź bo wiedziałam co chciał powiedzieć. On też  patrzył na zaistniałą sytuację z męskiego punktu widzenia i rzecz jasna, mógł mieć rację z tym, że te kwiaty i powód dla którego przyszedł, był ogniwem.
- A co z naszymi wakacjami? Bo nie ukrywam, że na razie nie zapowiada się by Bartek był skłonny jechać. A wyjazd już za kilka dni – szybko zmieniłam temat i chciałam poznać reakcję przyjaciela na ten aspekt. Bałam się, że mogłam Go zawieść i gdyby jeszcze On byłby na mnie zły, to chyba bym się kompletnie załamała.
- Gosia nie myśl o tym, sami pojedziemy, albo kogoś weźmiemy. To nie jest akurat najważniejsze. Nie martw się tym. – te słowa uświadomiły mi, jak złotym chłopakiem był Filip. Martyna miała cholerne szczęście, że ktoś taki się w niej zakochał. Ja nie znałam równie wspaniałego chłopaka jakim był Filip. Nawet Bartkowi wiele brakowało do Filipa, w sumie, oni byli kompletnie różni.
- Dzięki.- przytuliłam się do Niego i lekko uśmiechnęłam. Mój plan awaryjny dotyczący wyjazdu, był taki, że bardzo chciałam pojechać. Tam mogłabym zaznać ciszy i uporządkować kilka spraw w swojej głowie. Myślałam też nad tym, czy może Marcin nie zechciał z nami jechać, a jak nie to sama pojechałabym z przyjaciółmi. Nie chciałam ich narażać na większe koszty, ponieważ gdyby pojechali sami, musieliby zapłacić za to, ja i Bartek nie pojechaliśmy.
- Może dzisiejszy dzień spędzimy razem? Tylko Ty i ja, co Ty na to? – propozycja, jaką rzucił Filip, była bardzo interesująca i kusząca. Nie musiałam długo myśleć nad swoją decyzją. Perspektywa wspólnie spędzonego dnia z najlepszym przyjacielem, była najlepszą z możliwych.
- Jasne – uśmiechnęłam się szeroko i postanowiłam zapomnieć o problemach, przykrościach i negatywnych uczuciach, bynajmniej na chwilę. Liczyłam się tylko ja i On. – Martyna nie będzie miała nic przeciwko? – zastanawiałam się nad tym, czy dziewczyna nie będzie zła, że spędzimy ten dzień we dwoje oraz, że nic jej nie powiedziałam o swoich problemach. Nie ukrywałam tego, że Filip był mi znacznie bliższy niż ona, ale też się z tym nie afiszowałam, bo nie chciałam jej urazić.
- No coś Ty, zrozumie – w głosie chłopaka w ogóle nie było czuć zmartwienia ani niepokoju, co mnie trochę uspokoiło. Brakowało mi takich chwil, kiedy mogłam być z nim sam na sam i poświęcić się tylko jemu.
- A jak Wam się układa? – nie chciałam się dłużej rozwodzić nad swoimi problemami i tym, co się działo w moim życiu. Byłam ciekawa, jak miały się sprawy w ich związku i czy byli szczęśliwi.
- Nie zapeszając, jest dobrze, nawet bardzo. Powiem Ci, że naprawdę się dobrze rozumiemy i jestem szczęśliwy, że mam ją na nowo. – Filip mówił o Martynie z wielką miłością i troską. Od razu można było wyczuć, że byli szczęśliwi i mega zakochani. Cieszyłam się ich szczęściem i nie było we mnie zazdrości ani żalu, że im się powodziło a mnie nie.
- No to się bardzo cieszę – ponownie uśmiechnęłam się do przyjaciela po czym On mnie objął i poszliśmy na spacer. Cały dzień spędziliśmy razem, najpierw spacerowaliśmy, byliśmy na obiedzie w naszej ulubionej włoskiej knajpie a następnie poszliśmy do kina i siedzieliśmy nad rzeką. Odrobinę się zrelaksowałam i psychicznie zregenerowałam. Na koniec dnia Filip odprowadził mnie do domu, a sam poszedł do swojego.  Miałam najlepszego przyjaciela na świecie i mimo swoich problemów rodzinnych jak i miłosnych, nie wyobrażałam sobie Jego stracić, bo bez Niego bym się pogubiła.

Kochani, wiem, że długo czekaliście na tą część i przepraszam, że tyle to trwało. Niestety, praca licencjacka pochłonęła mnie w całości i każdą wolną chwilę spędzam na jej pisaniu. Pocieszające jest to, że już jestem przy końcu, później zostaną mi poprawki. Musicie mi wybaczyć, że nie mam sił na wstawianie nowych części. Ostatnimi dniami spędzam przed komputerem po 8-10 godzin i później jestem tak wyczerpana, że już nie mogę patrzeć na oczy. Proszę, wytrzymajcie jeszcze chwilkę.  To Wasze komentarze powodują, iż z tyłu głowy mam tzw. kata, który nie pozwala mi zapomnieć i dodaje siły, by pomimo tylu godzin pisania pracy, jeszcze tutaj zajrzeć :)


6 komentarzy:

  1. super. mi sie bardzo podoba.dobrze ze gosia ma takiego fajnego i pomocnego przyjaciela.mam nadzije ze wszystko sie ulozy pomiedzy gosia a bartkiem.filip mial troche racji ale gosia go kocha.ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Sytuacja z Bartkiem jest nie ciekawa. Każdy uważa,że on jąuderzył. Kto jak kto ale nie Bartek . Przecież w nie jednej sytuacji się opanowywał . Coś w głębi mi podpowiada,że gdyby od razu Piotrek na niego nie rzucił się z pięściamj,on na pewno podszedłby do Gosi i przeprosił. Później zdenerwował sie jeszcze bardziej. Mimo wszystko mam takie samo zdanie jak Gosia.
    Dobrze,że ma takiego przyjaciela jak Filip. Mimo iż ma inne zdanie potrafi wysłuchać ,pocieszyc,dalej normalnie rozmawiać. Na nikogo lepszego trafić nie mogła.
    Jasne,że będę czekać. Na pewno nie tylko ja. Warto ,uwierz naprawdę warto.
    Pisz spokojnie pracę( są rzeczy ważne i mniej ważne) . Jak troszkę poczekamy nic nam sie nie stanie. Ważne,aby Twoja praca była skończona i oczywiście najwyżej oceniona ( rzecz jasna ,że tak będzie ) . Trzymam oczywiście kciuki.
    Życzę dużo pomyslów.
    3maj się
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam to opowiadanie od początku i powiem szczerze, że Gośka strasznie mnie wkurza...
    Moim zdaniem nie zasluguje na Bartka i lepiej było by gdyby się rozstali.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna część ale dlaczego każdy uważa że Bartek ją uderzył? Uderzenie a pchnięcie to wieeelka różnica... przynajmniej moim zdaniem. A Gośka wkurza się że Bartek tęskni za tym, jaka była kiedyś... po prostu powiedział jej prawdę a ona na wszystko sie denerwuje ;/. Czytając ostatnie części to w sumie uważam że Bartek jak najbardziej ma prawo do takiej decyzji jaką podjął... tu przychodząc po Gośkę słyszy od Patrycji że jego dziewczyna podrywa innego, tu ta cała sytuacja z Piotrkiem (wino, trzymanie się za ręce kiedy Bartek chce ją przeprosić)... Przełóżmy sobie taką własnie sytuację na rzeczywistość i pomyślmy czy my nie byłybysmy zazdrosne i wgl. Zauwazyłam że Gośka bardzo lubi kiedy inni jej ulegają, kiedy robią to co jej się podoba i za bardzo bierze wszystko do siebie

    Sory że tak długo :P uwielbiam to opowiadanie a od czasu do czasu mogę chyba wyrazić swoje zdanie ;)
    Pozdrawiam, Monika :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjaciele są nie tylko Gośki, ale też i każdego człowieka skarbem. Mogłabym się rozpisywać, ale nie będę przynudzać.
    Świetnie wyczucie zakończenia! Kochana autorko, musisz NAM to robić? :D Najgorsze jest to, że opowiadanie kończy się niczym czysta kartka i nie wiemy, czego można się spodziewać w kolejnych częściach.
    Powodzenia w pisaniu pracy licencjackiej! Obyś wszystko zapięła dokładnie na ostatni guzik :)
    Pozdrawiam Cię/ Nieś.

    OdpowiedzUsuń