wtorek, 26 sierpnia 2014

The experience cz 171

Hej!
Już wróciłam z wakacji i każdemu z Was polecam taki odpoczynek i skupienie się na tym, co siedzi w naszej głowie. Odpoczęłam, zrelaksowałam się i nabrałam pozytywnej energii. Koncert Justina Timberlake'a to wydarzenie na najwyższym poziomie. Wszystko było dopracowane od początku do końca, można rzec perfekcja. Niesamowite było też to, jak ludzie reagowali na Jego słowa, taniec, gesty.... Polecam każdemu przeżyć coś takiego. Dla mnie było to coś pięknego, czego nie zapomnę do końca życia. Ta pozytywna energia Justina, słowa, uśmiech, gesty, wzruszenie, ukłony.... Tego nie da się opisać słowami. Jestem szczęśliwa, że mam te wspomnienia i nikt nigdy mi ich nie zabierze. Wiem, że nie mogło być piękniej :) Każdemu z Was polecam spełnianie swoich marzeń i dążenie do ich realizacji. Półtorej roku temu w luźnej rozmowie z przyjaciółką powiedziałam, że marzyłoby mi się być na Jego koncercie. Wtedy nie sądziłam, że uda mi się spełnić to marzenie, że kiedykolwiek będę miała możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu... Uwierzcie mi, że wszystko jest w zasięgu naszej ręki, nie wystarczy tylko bardzo chcieć, trzeba działać, każdego dnia pamiętać o celach i marzeniach, bo marzenia się nie spełniają, 
MARZENIA SIĘ SPEŁNIA!


Kiedy weszłam do domu zastałam tatę siedzącego na kanapie w salonie i od razu przeczuwałam kłopoty. Gdy spojrzałam mu w oczy, byłam niemalże pewna, że był zły na mnie i czekała Nas niezbyt miła rozmowa. Dobry humor sprzed chwili, gdzieś się ulotnił i poczułam, że zawiodłam tatę i zachowałam się lekko powiedziawszy, nieodpowiedzialnie.
- Siadaj – zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, tata wskazał na krzesło przy stole i sam zmienił miejsce, by zasiąść koło mnie – Marcin! Zejdź na dół – zdziwiłam się kiedy tato zawołał również Marcina, wydawało mi się, że ta sprawa dotyczyła tylko i wyłącznie mojej osoby. Wtedy zaczęłam się zastanawiać o co mogło chodzić, czy czasem Marcin się z czymś nie wygadał, albo może był jeszcze inny powód.
- Co się dzieje? – kiedy ja milczałam i zastanawiałam się po co to zebranie, to Marcin leniwie zszedł do Nas i usiadł obok. Filtrował wzrokiem to mnie, to tatę, ale na próżno.
- Musimy porozmawiać i ustalić jakieś zasady. Ja wiem, że jesteście dorośli i ze wszystkiego  nie musicie mi się spowiadać, ale tak być nie może, że robicie co chcecie. Przyznaję, kiedyś z mamą nie kontrolowaliśmy Was, ale była Irena i to Ona Was pilnowała. Teraz czas wprowadzić pewne zasady. – tato zaczął swój wywód a ja nabrałam pewności, że to z mojego powodu to całe kazanie. Umiałam wyobrazić sobie to, że mógł się o mnie martwić, ale wystarczyło tylko ze mną porozmawiać a na pewno bym Go przeprosiła a tu masz ci los, czekało mnie najdłuższe kazanie w życiu.
- Tato, ja przepraszam, wiem, że nawaliłam, ale to się już nie powtórzy – miałam nadzieję, że moje skromne tłumaczenia załatwią sprawę i będzie po wszystkim, natomiast to była tylko złudna nadzieja.
- Daj mi dokończyć. Od tej pory proszę Was, żebyście chociaż wysłali mi sms kiedy wrócicie później. Jestem Waszym ojcem i mam prawo wiedzieć, że gdzieś idziecie. Ja naprawdę się o Was martwię i nie chcę Was straszyć jakimiś karami, zakazami itd. Chcę byście byli w porządku wobec mnie, bo wtedy i ja będę taki dla Was. Oczywiście byłbym szczęśliwy, gdybyście pisali gdzie i z kim idziecie i o której wrócicie, ale jeżeli to jest dla Was za trudne, to napiszcie chociaż kiedy wrócicie. – czułam złość i ironię w Jego głosie i było mi przykro, że zawiodłam Jego zaufanie.  Powinnam była być w domu już kilka godzin temu, na dodatek nie obierałam telefonu, którego dźwięku nie słyszałam, i dopiero wtedy, siedząc przy stole z tatą i Marcinem, zdałam sobie sprawę, że postąpiłam naprawdę głupio. Tata miał masę innych problemów i nie powinnam była dokładać mu kolejnych. – Czy to jasne? – patrzył to na mnie, to na Marcina, który nie przejmował się tym wszystkim tak jak ja. Zawaliłam i to na całej linii i było mi z tym bardzo, ale to bardzo źle.
- Tak, a teraz pójdę do siebie – Marcin niewzruszony  morałem taty szybko nas opuścił i zniknął z pola widzenia. Zastanawiałam się co więcej mogłam zrobić, by choć trochę Go udobruchać.
- Tato wiesz, że Cię kocham i to była jednorazowa sytuacja. Mieliśmy próbę do poloneza  o której zapomniałam, a później umówiłam się z Kamilem. Prosił bym Cię przeprosiła, że tak późno wróciłam – zagryzłam wargę z niepewności jaka mi towarzyszyła. Nie wiedziałam czego tym razem mogłam się spodziewać i co odpowie na moje słowa.
- Nie gniewam się, tylko na przyszłość zwyczajnie mnie o tym uprzedź – znacznie lepiej poczułam się po tych słowach i gdy zobaczyłam lekki uśmiech na Jego twarzy. On miał słabość do mnie i zdawałam sobie z tego sprawę, bo zdarzało mi się to wykorzystywać.
- Dobrze – złapałam Go za dłoń, którą delikatnie gładziłam. Później opowiedziałam mu o tym co było w szkole, z kim tańczyłam poloneza i co robiłam z Kamilem. Tata pomimo złości sprzed chwili, wydawał się być szczęśliwy, że i ja byłam radosna. Jemu zależało na moim szczęściu, szczególnie po ostatnich przeżyciach.

Następnego dnia obudziłam się sporo przed budzikiem i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że dawno tak nie miałam. Poczułam się wypoczęta z sporym nakładem siły. Może nawet byłam szczęśliwa? Nie tak jak kiedyś przy Bartku, ale to też było szczęście. Czułam, że odbiłam się od dna i mogłam żyć dalej. Już nie chciałam uciekać, zmienić szkoły, miasta, wyjechać. Chciałam zostać i korzystać z tego, co ofiarowało mi życie. Cieszyłam się, że pojawił się Kamil, który dawał mi dużo radości. Bawiło mnie to, że starał się przywrócić radość w moich oczach. Niesamowite było także to, że dokładnie słuchał tego, co mówiłam i starał się wypełnić swoje zadanie. Najpierw kręgle a wczoraj karaoke. Największy paradoks tkwił w tym,  że obcy chłopak dawał mi więcej niż były chłopak. Może moja pamięć już wyblakła, ale nie pamiętałam żadnej randki z Bartkiem. Oczywiście, były miłe wieczory, ale nigdzie za bardzo razem nie wychodziliśmy. Teraz, wszystko się zmieniło i zauważałam piękno i możliwości tkwiące w otaczającym świecie. Towarzyszyło mi przeświadczenie, że przez ostatni rok, zamknęłam się na świat co spowodowało, że dużo straciłam. Przez rok nie byłam w kinie, na żadnym koncercie, na kręglach itp. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Jasne, były dni kiedy byłam szczęśliwa, ale to był inny rodzaj radości. Powoli otrząsałam się z problemów i smutku, a wprowadzałam wiosnę do swojego serca, pomimo, że na dworze panowała jesień. Każdy  przecież lubi, jak ktoś dba o Niego, zabiega i właśnie takie poczucie miałam przy Kamilu. Nie był nachalny ani natarczywy. Oprócz wypadku, spotkaliśmy się tylko dwa razy a ja już wiedziałam, że mam ochotę na więcej i pewność, że każde spotkanie będzie lepsze od poprzedniego.
W szkole, parę razy minęłam się z Bartkiem, co zresztą było bez znaczenia. On traktował mnie jakbym była niewidzialna, a ja wcale nie pozostawałam dłużna. Byłam przepełniona złością wobec Niego i chociaż chciałam się tego wyzbyć to nie potrafiłam. Nie mogłam znieść myśli, że podczas gdy On należał do mnie, inna miała Go w łóżku. Nie spodziewałam się, że zdrada może tak boleć. Za każdym razem kiedy Go widziałam, myślałam o tym, co się stało i ta świadomość nie odchodziła nawet na sekundę. Byłam naiwna, że tak się w Nim zakochałam, powierzyłam mu całą siebie i ufałam bardziej niż sobie.
- Gośka, chodź bo się spóźnimy – Martyna powiedziała do mnie, kiedy wychodziłyśmy z szatni. Tamtego dnia, po szkole szłyśmy do Filipa. Chciałam się z Nim spotkać, porozmawiać. Tęskniłam za Nim i było mi przykro, że oddaliliśmy się od siebie.
- Już – spojrzałam na Nią i szybko się ubrałam. Moje zastygnięcie, które miało miejsce przed chwilą, było spowodowane Bartkiem, który wychodząc, zatrzymał się patrząc na mnie. Czułam, że chciał coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnował i sobie poszedł.
- Co to za chłopak, który był wczoraj na próbie? Chyba trochę się ściął z Bartkiem? – Martyna była ciekawa Kamila i w sumie nawet nigdy jej o nim nie mówiłam. W ogóle nie chciałam za bardzo wgłębiać się w temat tego chłopaka, bo to była zwyczajna znajomość.
- Kamil, to ten co w Niego wjechałam samochodem – trochę sobie żartowałam, ale chciałam odwrócić temat. Gdy wyszłyśmy ze szkoły, rozglądałam się za Bartkiem, ale nigdzie Go nie było i wtedy swobodnie z Martyną ruszyłyśmy pieszo do przyjaciela.
- Ty to masz talent, zdobywasz chłopaka przez wpadanie na Niego – Martyna chyba podłapała żart i obie na jej słowa wybuchłyśmy  śmiechem. Prawda była taka, że Bartka też poznałam przez wpadnięcie na siebie, On wtedy niemal zrzucił mnie ze schodów.
- Kamil to nie mój chłopak, to tylko kolega. Nie chcę pakować się w nowy związek. Teraz chcę odpocząć i korzystać z życia – byłam w dobrym wieku, miałam 19 lat i wiedziałam, że to co się działo, nigdy już nie wróci. Nigdy nie będę miała 19 lat, a chciałam mieć dobre wspomnienia ze swojej młodości.
- No i dobrze, koniec marudzenia i przesiadywania w domu – przez te słowa Martyny zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja się zmieniłam, ale Ona również. Kiedyś ciągnęłaby mnie za język, dopytywała o relację z Kamilem, a teraz grzecznie odpuściła i pozwoliła zachować to dla siebie. Byłam jej za to niezmiernie wdzięczna i wiedziałam, że nasza przyjaźń dojrzała.
- A jak jest pomiędzy Tobą a Filipem? – ciągłe mówienie o mnie i o moich rozterkach, trochę mnie męczyło. Zastanawiałam się jak układało się Martynie i Filipowi, żadne z nich, dawno mi nic na temat ich związku nie mówiło, więc ciekawość została niezaspokojona.
- Właśnie chciałam z Tobą o tym porozmawiać. Nie układa nam się i sama nie wiem dlaczego. Filip zamyka się przede mną, nie chce rozmawiać, nic mi nie mówi o swoich problemach. Widujemy się rzadko bo ja mam dużo nauki, muszę nadrobić sporo materiału, a czuję, że się oddalamy – dziewczyna była poważna, nie trudno było się domyślić, że miała problem. Zastanawiałam się dlaczego Filip się tak zachowywał, przecież nigdy taki nie był. Szalał za Martyną, a teraz nie chciał z nią rozmawiać. Może to Ona przesadzała?
- Aż tak źle? – nie wiedziałam jak miałam to rozumieć i gdzie szukać problemu. Chciałam jej pomóc, ale za bardzo nie wiedziałam co się działo. Przecież jakiś powód takiego zachowania musiał być.
- Może mi się wydaje, ale On się zmienił. Cały czas jest myślami gdzie indziej i nawet nie całuje mnie z tą samą namiętnością co na początku, nie przytula tak często. Jak się widzimy to nudnie spędzamy czas a później grzecznie do łóżka. Ostatnio jak zapytałam Go, co się dzieje, to powiedział, że nic, tylko jest zmęczony i wszystko jest w porządku. Czuję, że Go męczę – Martyny słowa brzmiały bardzo poważnie i wydawało mi się, że Filip musiał z czymś się zmagać. On taki nie był, dlatego cieszyłam się, że szłam do Niego. W sumie, miesiąc czasu się nie widzieliśmy i miałam nadzieję, że przyjmie mnie z otwartymi ramionami.
- Może będzie lepiej jak sama do Niego pójdę? Porozmawiam z Nim – nie chciałam porzucać Martyny ani sprawić jej przykrości, ale uznałam, że On prędzej otworzy się przede mną niż w obecności dziewczyny.
- Może i masz rację. Tylko proszę zadzwoń do mnie później, dobrze? – widziałam zmartwienie w Jej oczach i troskę o chłopaka. Oboje byli moimi przyjaciółmi i musiałam coś zrobić by znowu byli szczęśliwi.
- Jasne, trzymaj się – pożegnałam się z Nią całusem w policzek i ruszyłam do przyjaciela. Byłam pełna obaw co do tego, jak Filip zachowa się jak mnie zobaczy, ale oboje byliśmy winni temu, że trochę nasze relacje się rozluźniły. Po nie całych 20 minutach byłam już na miejscu a drzwi otworzyła mi mama Filipa.
- Dzień dobry Gosiu, chodź – pani Kasia zawsze była miła i serdeczna w stosunku do mnie, prawie czułam się jej dzieckiem.
- Dzień dobry, jest Filip? – miałam informację od Martyny, że powinien być teraz w domu, ale wolałam się upewnić i zachowywać się całkiem naturalnie.
- Tak, akurat jemy obiad, zjesz z nami, prawda? – tej kobiecie nie potrafiłam niczego odmówić i tak też było tym razem. Uśmiechnęłam się do niej na znak aprobaty jej słów i podążyłam do kuchni, gdzie był Filip i Jego dwie młodsze siostry.
- Gosia? – Filip był wyraźnie zaskoczony moją obecnością, ale zaraz po tym szeroko się uśmiechnął i wstał by mnie przytulić. On w ogóle się nie zmienił i gdyby nie słowa Martyny, niczego bym się nie domyśliła.
- Już dłużej nie mogłam bez Ciebie wytrzymać – oczywiście żartowałam sobie, ale taka tez była prawda. On swoim uściskiem też dał mi do zrozumienia, że tęsknił. Zaraz po tym usiedliśmy przy stole i wspólnie z Jego rodziną, zjedliśmy obiad, potem udaliśmy się do Jego pokoju.
- Teraz opowiadaj, co u Ciebie – kiedy byliśmy sami, Filip usiadł naprzeciwko mnie i patrzył wymownie oczekując odpowiedzi. Myślałam, że pierwsza zdążę zadać to pytanie, ale przyjaciel mnie ubiegł.
- Wszystko w porządku, tak naprawdę nic się nie zmieniło – przez ostatni miesiąc było tak samo jak wcześniej, no oczywiście jedyną zmianą, było spotkanie Kamila. – Już tak nie cierpię po rozstaniu z Bartkiem, pogodziłam się z tym, chociaż nadal nie potrafię zapomnieć - ciągle było mi trudno o tym mówić, dlatego zdawkowo opowiedziałam o swoich uczuciach. Ten temat był kra lodu, która w każdej chwili mogła się załamać.
- Powiesz mi w końcu co się tak naprawdę stało? Nie chcę naciskać, ale męczy mnie, że nie wiem co się dzieje u Ciebie – chłopak złapał mnie za rękę i delikatnie ją gładził. Rozumiałam Jego uczucia i na Jego miejscu, też bym podobnie zareagowała. Wzięłam głęboki oddech i starałam się zlekceważyć szybciej bijące serce.
- Spał z inną dziewczyną. Proszę, nie rozczulaj się nade mną i nie mów tego nikomu. Wie tylko Marcin i Ty. – pełna troski i żalu, prosiłam Go o zachowanie tajemnicy. Ufałam mu i byłam pewna, że  nikomu nie powierzy mojego sekretu.
- O matko… Tak mi….
- Ciii – musiałam uciszyć Filipa, bo nie chciałam żadnego współczucia.
- Dobrze, ale wiesz możesz na mnie liczyć, ok? – usta Filipa wykrzywiły się w miłym uśmiechu, który był przypieczętowaniem Jego słów. Skinęłam głową, że przyjęłam zapewnienie, chociaż cały czas byłam tego świadoma. Przyjaciel mocno mnie do siebie przytulił, jakby odgadł, że tego potrzebowałam. Może właśnie między innymi na tym polegała przyjaźń? On nigdy mnie nie zawiódł i wiedziałam, że będzie tak dopóki oboje będziemy siebie szanować. Czasem po prostu potrzebowałam czasu, żeby komukolwiek coś powiedzieć.
- Teraz Ty mów – dochodziłam do sedna swojej wizyty u Filipa. Martwiłam się o Niego i o związek z Martyną. Filip pozostał niewzruszony moimi słowami i swobodnie zaczął mówić.
- U mnie nic się nie dzieje, nawet chyba powinienem narzekać na rutynę. Chodzę na uczelnię, widuję się z Martyną, także jak widzisz normalnie – nie wiedziałam czy mnie oszukiwał, czy może nie zauważał problemu, może to Martyna doszukiwała się czegoś, czego nie było? Trudno było mi odgadnąć. – Co chcesz powiedzieć? – Filip zauważył moją dwuznaczną reakcję, bo samoistnie przez dłuższą chwilę milczałam nie wiedząc co odpowiedzieć.
- No dobrze, powiem Ci, ale nie bądź zły na Martynę. Rozmawiałam z nią i ona sądzi, że pomiędzy Wami się ochłodziło – byłam pełna rozterek czy dobrze robiłam mówiąc mu o tym, ale nie znałam innego sposobu, by dowiedzieć się, z czego wynikało ich oddalenie.
- To nie tak. – Filip wstał z miejsca i podszedł do okna, ale po chwili odwrócił się i patrzył mi w oczy – Ja chcę się trochę uniezależnić od Martyny. To jest taki instynkt. Po prostu poczułem się za bardzo ściśnięty tym związkiem i potrzebuję trochę samotności. Kocham Ją i to bardzo mocno, ale potrzebuję autonomii, czegoś też poza związkiem. Nie wiem czy mnie rozumiesz – pomimo, że Jego wypowiedź była posklejana z różnych kawałków to dokładnie  wiedziałam do czego zmierzał.  
- Czujesz się za bardzo od Niej zależny i dlatego uciekasz? – podeszłam do Niego i z pełną akceptacją Jego słów zadałam mu to pytanie. W moim głosie nie było szydzenia lub odtrącenia. Jego reakcja była bardzo naturalna, każdy przecież ma swój świat i chce czasem zadbać o siebie. Taka odmiana od ciągłego troszczenia się o drugą osobę.
- Dokładnie tak. Najbardziej męczy mnie to, że jak się oddalam to Martyna mnie męczy, dopytuje… A to nie pomaga. Wiesz, że lubię czasem pobyć w samotności i to jest ten moment. Tak bardzo martwiłem się też o Ciebie. Dawno się nie odzywałaś i nie chciałaś mówić o Bartku, bałem się, że załamie Cię to co się stało, a Ty nie pozwalałaś mi się zbliżyć do siebie – byłam zaskoczona szczerością Filipa i że otwarcie mi o tym powiedział, w końcu rozmawialiśmy tak samo jak dawniej. Szczerzy sobie do bólu.
- Przepraszam, to było dla mnie strasznie ciężkie. Bardzo chciałam z nim być, a on po rozstaniu od razu spał z inną, to bardzo bolało. Ale wiedz, że moje zachowanie nie było wymierzone przeciwko Tobie. Czułam, że musiałam sama dać sobie radę. – patrzyłam mu prosto w oczy, po części czując się winną, że w ich związku ochłodziło się przez moje zachowanie. Naprawdę nie spodziewałam się tego i cieszyłam się, że ta rozmowa w końcu wszystko wyjaśniła.
- Rozumiem i podziwiam Cię za tą siłę, ale proszę nie rób mi tego już nigdy więcej, jesteś dla mnie taka ważna i nie umiem żyć nie wiedząc co się dzieje i jak Ci pomóc.
- Obiecuję poprawę, a co do Ciebie i Martyny, to porozmawiaj z Nią, ona martwi się o Ciebie. Powiedz jej to samo co mnie, a ona na pewno zrozumie – przytuliłam się do Niego, bo tak spontanicznie miałam na to ochotę. Filip chyba też tego potrzebował bo odwzajemnił uścisk.

5 komentarzy:

  1. Kochana, świetna część :) Cieszę się, że wakacje Ci się udały :) //Nieś

    OdpowiedzUsuń
  2. Filiiiiiip stęskniłam się za nim :) świetnie jak zawsze ;)

    no i fajnie że odpoczęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejju ♥ Zajebiste .. czytam wszystkie opowiadania tylko nie dodaje komentarzy :))
    Czekam na następną ♥
    Pozdrawiam / Agata ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać następnej części

    OdpowiedzUsuń