środa, 3 września 2014

The experience cz 173

Teraz bardziej doceniałam weekendy. W tygodniu cały czas myślałam o nauce i gdyby nie spotkania z Kamilem, to pewnie przez cały tydzień nigdzie bym nie wychodziła. Cieszyłam się, że dbał  o moje samopoczucie. Po naszych spotkaniach miałam więcej energii i nawet ucząc się do późna, wstawałam rano wypoczęta. Niby powinnam robić odwrotnie - najpierw obowiązki, a później przyjemności, ale w moim przypadku odwrócona reguła sprawdzała się znacznie lepiej. A dzisiaj, nie mogłam nadziwić się ciszy jaka panowała w domu. Była sobota i mogłam spokojnie zalegać w łóżku do godziny 13. Włączyłam sobie ulubioną płytę i leżałam w łóżku zupełnie o niczym nie myśląc. Nawet Bartek nie był  mi w głowie. Było cudownie, nawet wewnątrz czułam się wyciszona. Dawno nie doznałam takiego spokoju ducha.
Dopiero około godziny 15 wzięłam prysznic i zeszłam do kuchni by coś zjeść. W domu nikogo nie było, tata był w pracy a Marcin pewnie poszedł gdzieś z jakąś dziewczyną. Podobało mi się to, że byłam sama. Nikt o nic nie pytał, niczego się nie czepiał. Kiedy z śniadaniem wróciłam do łóżka, to zadzwonił telefon, na wyświetlaczu widniało imię przyjaciółki. Z początku nie chciałam odbierać, bo ten dzień chciałam mieć tylko dla siebie, ale to nie było w porządku.
- Tak słucham? – powiedziałam do słuchawki kiedy jeszcze nikt się nie odezwał.
- Hej, masz już jakieś plany na dzisiaj? – niby miała normalny i wesoły głos, a ja czułam, że była lekko zdenerwowana. Nie była do końca wyluzowana, wydawało mi się, że czuła się niepewnie.
- Mój plan to nie mieć planów. – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że moja wypowiedź nie była jednoznaczna i mogła wprawić ją w zakłopotanie.
- Aha, bo ja chciałam dzisiaj się z tobą spotkać. – czułam, że Martynę coś gryzło i kiedy chciałam już jej odmówić, to nie potrafiłam tego zrobić. Przyjaciele i rodzina byli dla mnie najważniejsi i nie miałam sumienia, zostawić jej samej.
- A to coś pilnego? – postanowiłam jeszcze zaryzykować, ale od razu poczułam się fatalnie.
- Niby nie, ale jest taki ładny dzień, chodźmy na spacer, porozmawiamy – Martyna była przekonywująca i już nie chciałam zwlekać z odpowiedzią i przedłużać tej rozmowy, jeśli miałyśmy się spotkać, to musiałam się ogarniać bo byłam w samym ręczniku.
- No dobra, to tak za godzinę, ok? – już powoli zaczynałam jeść śniadanie by jak najszybciej się wyrobić.
- Jasne, może być. To spotkajmy się w parku, przy fontannie, ok? –Martyna szybko ustaliła miejsce spotkania i każdy szczegół już był obgadany.
- Dobra, to do zobaczenia – pospiesznie się rozłączyłam i w pośpiechu zaczęłam się przygotowywać a w międzyczasie jadłam śniadanie. Nie szykowałam się jakoś specjalnie, założyłam jeansy, czarną bokserkę i  sweterek w paski i byłam gotowa. Park znajdował się niedaleko mojego domu, więc zamiast jechać taksówką czy autobusem postanowiłam się przejść, co spowodowało, że byłam spóźniona niecałe 10 minut. Gdy coraz bliżej podchodziłam  do fontanny to nigdzie nie widziałam Martyny, co rusz biegło jakieś dziecko, przechodziła para zakochańców, ale nigdzie nie było dziewczyny. Kiedy już miałam zamiar sięgnąć po telefon, zza drzewa wyłoniła się postura mężczyzny, która była mi bardzo dobrze znana. Wszędzie bym poznała tą sylwetkę i gdy dotarło do mnie co tak naprawdę się działo i chciałam zawrócić i odejść niezauważona, to akurat on odwrócił się i nasze oczy się spotkały.
- Gosia, nie odchodź – Bartek szybko do mnie podbiegł i zastawił mi drogę. Nie byłam przygotowana na rozmowę z nim, ale dalsza ucieczka chyba nie miała sensu. Pomyślałam, że może warto raz na zawsze załatwić tą sprawę i odprawić Bartka, tak, by uświadomić mu, że ja wcale nie żartuję.
- Nie wierzę, że jesteś w zmowie z Martyną… – byłam wściekła, że moja własna przyjaciółka zrobiła mi coś takiego. Każdy powinien sam decydować o swoim życiu a nie mieszać się w czyjeś sprawy i układać czyjegoś życia pod siebie, przecież tyle razy powtarzałam jej, że z Bartkiem koniec i nie chcę mieć z nim nic wspólnego a ona nie umiała tego uszanować.
- Nie bądź zła na nią, naprawdę się przed tym broniła. Gdybym to ja zadzwonił to pewnie byś odmówiła i nie chciała się ze mną zobaczyć, a ja muszę ci to wytłumaczyć. Proszę, wysłuchaj mnie – Bartek o dziwo był spokojny i cały czas mówiąc patrzył mi w oczy. Kręciłam głową z niedowierzania i z bezsilności. Nie mogłam uwierzyć, że Martyna mnie w to wpakowała.
- Jak ten jeden raz cię wysłucham, to dasz mi spokój? – nie wierzyłam, że on kiedykolwiek się ode mnie odczepi. Bartek był podobny do mnie, uparty jak osioł. Każde z nas zawsze chciało osiągnąć swoje i z uporem maniaka do tego dążyło.
- Jeżeli, na końcu naszej rozmowy, zadam ci pytanie, czy tego chcesz, a ty odpowiesz, że tak, to tak będzie – zadziwiało mnie to, że on był pewny siebie i tego, co chciał mi przekazać.
- W takim razie słucham – dosyć niechętnie powiedziałam te słowa, ale moje sumienie nie pozwalało mi się tak dłużej zachowywać. Przecież kochałam tego faceta i nadal kocham. Bycie obojętną, tylko na początku nie wpływało na moje wyrzuty sumienia, ale widząc jego zmagania się ze sobą, nie umiałam dalej tak postępować.
- Wiem, że cię skrzywdziłem i żałuję tego najbardziej na świecie, bardziej od tego, że brałem kiedyś narkotyki czy byłem agresywny. Kiedyś…. myślałem, że już nic mnie w życiu dobrego nie spotka, ale kiedy poznałem ciebie, wszystko nabrało sensu. Przywróciłaś mi wiarę w to, że komuś może być  ze mną dobrze. Długo zastanawiałem się, dlaczego ze mną jesteś i nigdy nie odnalazłem żadnej odpowiedzi. Pomyślałem, że musi być we mnie coś dobrego, coś co ciebie przyciąga. Kiedy zobaczyłem was z Piotrkiem, byłem rozżalony i poszedłem w alkohol. Wiem, powinienem był ci uwierzyć i zaufać, ale ten widok… Sam nie wiem co sprawiło, że cię zdradziłem. Byłem wściekły, że odebrałaś mi sens życia. Ale wiem, że o prawdziwą miłość trzeba walczyć i jestem w stanie zrobić wszystko, byś mi na nowo zaufała. Moje zachowanie było głupie i jestem tego świadom, gorszego idioty chyba nie ma. Bo miałem wszystko, ciebie, miłość, ciepło i akceptację, którą mi dawałaś. Miałem się o kogo troszczyć i dbać. Żyłem dla ciebie, moim  celem było twoje szczęście. Pogubiłem się gdzieś w tym wszystkim. Od dłuższego czasu nam się nie układało, kłóciliśmy się o byle co. Oboje raniliśmy siebie nawzajem i przyznaję, byłem słaby, że ciebie zdradziłem.- Bartek zrobił krok do przodu i złapał mnie za dłoń. Widziałam smutek i łzy w jego oczach, mnie samej wzbierało się na płacz - Kochanie, wybacz mi. Proszę, zaufaj mi na nowo. Pozwól mi dbać o ciebie, całować, przytulać. Wierzę, że nam się jeszcze uda, że pokonamy to. – przez ten czas, ciągle milczałam i dałam mu spokojnie się wypowiedzieć. Bartek stał naprawdę blisko mnie i oparł swoje czoło o moje.  Mówił drżącym głosem i widać było jak zmagał się sam ze sobą. Chłopak nigdy nie był wylewny w swoich uczuciach, a w tamtym momencie całkowicie się otworzył. To był przykry widok, widząc go z spływającymi łzami po policzku, serce mi pękało. Kochałam go i pragnęłam tylko jego szczęścia, ale nie byłam na tyle silna, by znowu dać mu się pocałować. Patrząc na jego cierpienie nie mogłam wyzbyć się myśli, że inna dziewczyna zajęła moje miejsce. Bartek położył swoją dłoń na moim policzku i patrząc mi w oczy oczekiwał odpowiedzi. Milczałam, bo w tamtej chwili nie wiedziałam jakie słowa będą najodpowiedniejsze i czego tak naprawdę chciałam. Musiałam dokonać wyboru i to nie było łatwe.  Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek przy Bartku  będę mogła być szczęśliwa, czy zapomnę o tym co zrobił. Wtedy przypomniałam sobie swój wypadek, to jakie miał dla mnie znaczenie. Miałam przestać patrzeć wstecz i żyć dalej. Miałam zacząć od nowa, Bóg dał mi nowe życie. Co jeszcze musiał zrobić, by mi pokazać, że to był czas na zmiany?
- Bartek, ja to wszystko  rozumiem i doceniam, ale tak jak zauważyłeś, pomiędzy nami już od dłuższego czasu się psuło i zobacz do czego, to doprowadziło. Kochałam cię i poświęciłam dla Ciebie naprawdę wiele, stawiałam opór rodzicom, broniłam ciebie jak lwica, ale ja już nie mam sił. – urwałam na chwilę i postanowiłam powiedzieć coś jeszcze – Jest jeszcze druga sprawa. Ja chyba nie powinnam się z nikim wiązać, przynajmniej na razie. Wiem, że ciągle miałeś żal, że rozpamiętuję śmierć Maćka. Ja ciągle za nim tęsknie i chyba jest za wcześnie by się z kimś wiązać. Dałeś mi do zrozumienia, że nie wytrzymasz ze mną w tym stanie. Ten związek to był trójkąt, ty, ja i Maciek… Ja nie czuję się na siłach… Nie chcę cię więcej ranić, już i tak dużo zniosłeś. Muszę też pamiętać o sobie i zadbać o swoje szczęście, a teraz nie wiem, czy przy tobie będę umiała być szczęśliwa, czy zapomnę, że tak szybko ze mnie zrezygnowałeś, że posłużyłeś się jakąś dziewczyną  by się odegrać. Nie słuchałeś mnie wtedy, kiedy miałam coś do powiedzenia, raniłeś mnie, wyrzucałeś z swojego życia a ja i tak trwałam, martwiłam się o ciebie, walczyłam już nie o nasze szczęście, ale o twoje i chyba tak powinno zostać.  – było mi ciężko wracać do przeszłości, którą tak bardzo starałam się zlekceważyć. Moje słowa nie usatysfakcjonowały Bartka i byłam tego świadoma.
- Ja kiedyś, przestałem się starać, bo nie czułem się potrzebny, nie miałem żadnej motywacji i straciłem energię. Po prostu stałem się bierny i kiedy straciłem ciebie, to uświadomiłem to sobie. Popełniłem wiele błędów, ale proszę, pozwól mi je naprawić. Byliśmy szczęśliwi i naprawdę zrobię wszystko, by cię uszczęśliwić – przyznam,  że nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Bartek ciągle tkwił w przeszłości i myśląc o tym, co go czekało, myślał tylko o mnie. W ogóle mi nie pomagał, a ja już nie wiedziałam jak dać mu do zrozumienia, że to nie była droga, którą chciałam iść.
- Tylko, że do budowania szczęścia, potrzebne są dwie osoby, a ja chyba nie…– postanowiłam trochę jaśniej się wypowiadać i używać w miarę prostych słów, ale ciągle na uwadze miałam dobro Bartka, i nie chciałam żeby jeszcze bardziej cierpiał, to był mój priorytet.
- Nie chcesz się wiązać a teraz mówisz o tym chłopaku spod szkoły? – Bartek filtrował mnie wzrokiem i chyba chciał sprawdzić moją reakcję na poruszenia tematu Kamila. Starałam zachować się kamienną twarz, ale wszystkiego nie mogłam ukryć. Nie chciałam i nie zamierzałam posługiwać się Kamilem do rozprawienia się z Bartkiem.
- Nie, Kamil nie ma z tym nic wspólnego – mój głos stał się pewniejszy i to mogło zmylić Bartka. Znałam go i wiedziałam, że był zazdrosny, tylko ja nie wiedziałam jak miałam mu udowodnić, że nie miał o kogo.
- Czyżby? Ale to szczęście wolisz budować z nim, nie ze mną ?- Bartek podłapał coś, co wprowadziło mnie w kompletne zakłopotanie. Na dodatek już nie był tak spokojny jak kilka minut temu, a ja już miałam tego dosyć. 
- Nie, on nie ma z tym nic wspólnego. Mówiłam, że chcę być sama… Widzisz, znowu to robisz, w ogóle mnie nie słuchasz. Ta rozmowa chyba już dłużej nie ma sensu – wolałam uciąć ten temat niż dalej wypowiadać się na temat Kamila, który w ogóle nie był z tym związany. Tu chodziło tylko o mnie i o Bartka, a on zów próbował zrzucić na mnie winę o to, że nie możemy być razem.
- Nie rozumiem, dlaczego masz do mnie pretensje, skoro sama tak szybko się pocieszyłaś. Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? - Bartek zrobił się taki chłodny i bezczelny. Nigdy nie lubiłam jego zazdrości, która niszczyła. Jednocześnie potrafił mnie kochać i niszczyć, prosić o wybaczenie i ranić.
- Nadal nie słuchasz…. – już wezbrała się we mnie bezsilność, ale nadal próbowałam zachować sens rozmowy – Nie rozumiem po co wyciągasz temat Kamila,  w przeciwieństwie do ciebie i Agnieszki, pomiędzy nami niczego nie ma, mam ci to przeliterować żebyś zrozumiał? – Bartek znowu mi nie ufał i z góry dopowiadał sobie pewne rzeczy. Denerwowało mnie to, ale już dłużej nie byłam w stanie z tym walczyć. – Nawet teraz mi nie ufasz, zakładasz, że kłamię i oszukuję i to ma być ta twoja wielka miłość? Wszystko co robisz, robisz wyłącznie dla siebie! Byłam kompletną idiotką zakochując się w tobie! – moje zdenerwowanie wzięło górę i już nie umiałam się dłużej powstrzymywać. Nie lubiłam jak ktoś się mną bawił, a Bartek właśnie to robił. Starał siebie wybielić, oskarżając mnie. Nie wiedziałam czego oczekiwał. Miałam mu powiedzieć, że nie spałam z Kamilem, nie całowałam się z nim, ani nigdy nie przytuliłam się do niego? Musiałam znowu udowadniać, że nie byłam łatwa?- Nienawidzę Ciebie!- dobitnie wyraziłam swój stosunek do jego osoby i już nie czekałam na żadne słowa, tylko pobiegłam przed siebie. Nie słyszałam za sobą żadnych kroków, więc byłam pewna, że Bartek nie zdecydował się za mną pobiec. 

I co sądzicie? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii! 

8 komentarzy:

  1. jeeeeeju, no naczytać się nie mogę ! buziaaaak :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem dobrze że Gosia i Bartek nie są razem, oboje potrzebują jeszcze wiele czasu,żeby to wszystko jakoś poukładać. A opowiadanie jak zawsze wspaniałe,pozdrawiam Kaja

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego w szkole, zamiast czytania The experience, musimy czytać jakieś Potopy, Zemsty, czy inne lektury...
    Brakuje mi słów, żeby powiedzieć, jakie to jest zajebiste. :))
    Pozdrawiam// Nieś :))

    OdpowiedzUsuń
  4. To juz 173 a ja czuje niedosyt tego opowiadania! Wchodze kilka razy dziennie z nadzieja, ze bedzie juz nowa czesc! :) A jesli chodzi o opowiadanie wielu ludzi, ktorzy pisza zazwyczaj koncza na 20 max 50 czesci bo nie maja pomyslu, a Ty wciaz masz taka wene, dzieki której piszesz historie bez konca, mam nadzieje ze The experience nie skoczy sie w ogole bo dzieki temu opowiadaniowi zaczelam czytac opowiadania, ale jednak do tego mam sentyment bo dzieki tej historii polubilam czytanie opowiadan zamiast grania w jakies gry. Pozdrawiam i czekam na kolejne czesci Madziix :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram madzix

    OdpowiedzUsuń
  6. Martyna postąpiła tak bo wie że Gosia kochała Bartka bardzo mocno i żal jej że się roztali , nie powinna była tego robić ale przeciesz ona niewie co tak naprawde się wydarzyło bo Gosia nie jest z nią szczera, gdyby Gosia otworzyła sie przed nią i opowiedziała co Bartek zrobił , Martyna zrozumiała by dlaczego jest tak a nie inaczej i napewno stanełaby po stronie Goai a Bartka znienawidziła.. opowiadanie świetne rozbudziło mnie w drodze do pracy o 5.50 ☺ mega mega mega !! 😘

    OdpowiedzUsuń
  7. a już tak pięknie szło:((((...nie wierzę że znów oboje sie poddali i zepsuli drogę do powrotu :(((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  8. O jacie!!! Nie mam pojecia jak chcesz zakonczyc to opowiadanie. Z kazdym rozdzialem zaskakujesz coraz bardziej. Czesc fantastyczna.

    OdpowiedzUsuń