- Gosia,
zaczekaj! – te słowa usłyszałam następnego dnia, gdy wychodziłam ze szkoły.
Znałam ten głos doskonale, to był Bartek. Zastanawiałam się czego on jeszcze
chciał ode mnie. Odwróciłam się bardzo niechętnie i wtedy nawet nie spodziewałam
się, że był tak blisko mnie. Patrzyliśmy na siebie twarzą w twarz.
- O co chodzi?-
nie miałam ochoty na rozmowę z nim i nie ukrywałam tego. Zresztą, chciałam już
iść do domu i położyć się do łóżka, bo tego dnia nie czułam się najlepiej.
- Chcę z tobą
porozmawiać, proszę – patrzył na mnie błagalnie a ja myślałam tylko nad tym,
gdzie podziała się moja siła. Czułam się słaba i to nie był dobry moment na
rozmowę, wiedziałam, że trudno będzie mi postawić na swoim, bo w tamtym
momencie byłam w stanie szybko mu ulec.
- Kiedy ty
zrozumiesz, że my już nie mamy o czym rozmawiać? Tak trudno zrozumieć, że chcę
byś odszedł? Na zawsze?- starałam się go zniechęcić do siebie, ale od razu
miałam wyrzuty sumienia, że za ostro go potraktowałam. Odwróciłam wzrok, bo nie
chciałam dłużej patrzeć w te jego brązowe oczy. Bartek chyba wyczuł moją
słabość bo złapał mnie za rękę, przez co automatycznie na niego spojrzałam.
- Czemu mi się
wydaje, że twoje oczy tego nie chcą? – jego głos złagodniał i stał się bardzo
przyjemny. On sam stał się czuły i taki, jaki był kiedyś, na samym początku
naszej znajomości. Tylko, że nie byłam w stanie zaczynać tego od nowa, za
bardzo bolało mnie to, co zrobił.
- Bo ci się tak
tylko wydaje. Co mam zrobić byś się wreszcie odczepił ode mnie? Bartek zrozum,
że to koniec, ja już nigdy z tobą nie będę – mówiąc te słowa przekonywałam nie
tylko jego, ale i samą siebie. Pragnęłam spokoju i nie wracania do przeszłości,
a on ciągle mi to uniemożliwiał.
- Kocham cię i
będę o ciebie walczył, bo wiem, że nie przestałaś mnie kochać – tym razem Bartek
odezwał się bardziej stanowczo i pewnie siebie. Nie mogłam wyprzeć się tego, że
go kochałam, to byłoby za duże kłamstwo.
- Ale ja nigdy
nie zapomnę o tym co zrobiłeś! Proszę, odwal się, raz a porządnie, daj mi
spokój! – zdenerwowałam się tym, że zasłaniał się moją miłością do niego.
Jasne, miłość była ważna, ale nie można było wszystkiego nią przykryć. A co z
zaufaniem i szacunkiem?
- Jesteś dla
mnie wszystkim, jesteś sensem mojego życia, nie mogę Cię stracić – tym razem Bartek
zmienił kierunek i starał wzbudzić we mnie litość, ale i to nie poskutkowało, a
wręcz jeszcze bardziej podsyciło moją złość na niego. Grał uczuciami i życiem
tylko po to, bym do niego wróciła. Byłam zmęczona tym wszystkim, nim, tym
nękaniem, namawianiem.
- Czy ty chociaż
raz nie możesz skupić się na tym, czego ja chcę? Jesteś pieprzonym egoistą! –
kiedy wykrzyczałam mu to prosto w twarz zauważyłam, że niektóre osoby
wychodzące ze szkoły, zaczęły nam się przyglądać. Nieświadomie znaleźliśmy się
w centrum zainteresowania i od razu zaczęłam się czerwienić.
- Jakiś problem?
– nagle, nie wiedząc skąd, obok znalazł się Kamil. Kompletnie nie wiedziałam co
tam robił, przecież się nie umawialiśmy.
To był kolejny raz, kiedy był świadkiem mojej kłótni z Bartkiem. Byłam trochę
zła, że się tam zjawił, bo to mogło dolać tylko oliwy do ognia.
- Nie twoja
sprawa, nie widzisz, że teraz Gosia rozmawia ze mną? – nim zdążyłam cokolwiek
powiedzieć Bartek wtrącił swoje pięć groszy. Tak jak sądziłam, przyjął postawę
obronną i jego złość jeszcze bardziej się nasiliła. Nie wiedziałam co
powiedzieć i jak się zachować. Byłam pomiędzy młotem a kowadłem, co bym nie
zrobiła, to i tak byłoby źle, już rozważałam zostawienie ich tam obu.
- Zabrać cię do
domu? – Kamil momentalnie zmienił front i zlekceważył Bartka. Odwrócił się do
mnie i ciepłym, spokojnym spojrzeniem przypatrywał się mojej twarzy. Jego
propozycja chyba była najlepszą z możliwych, ale to oznaczało, opowiedzenie się
po stronie Kamila, a nie wiedziałam czy to było w porządku wobec Bartka,
chociaż on też nie był w porządku i to już od bardzo dawna.
- Tak – tylko na
tyle było mnie stać, ale to jedno, krótkie słowo wypowiedziałam z zmęczeniem i
zwątpieniem w to co się działo. Miałam dosyć przekonywania Bartka, że nasz związek
to już była historia. Tak bardzo chciałam żyć z biegiem chwil, a on mnie
zatrzymywał.
- Gosia, proszę
– kiedy już się miałam odwrócić, Bartek błagalnie wymówił moje imię. Zabolało
mnie serce kiedy z jego ust wydobył się ból. Niespodziewanie, do oczu napłynęły
mi łzy i poczułam się naprawdę źle.
- Ja też
prosiłam –wyszeptałam te słowa unikając jego wzroku i z Kamila ręką na ramieniu
odeszłam od Bartka i pospiesznie wsiadłam do samochodu kolegi. Nie byłam w
stanie wypowiedzieć ani jednego słowa, byłam zmęczona, osępiała i pozbawiona
nawet grama dobrego humoru.
- Niepokojąco
milczysz – Kamil przerwał ciszę, która panowała w samochodzie. Sama nie
wiedziałam nad czym myślałam i dlaczego się do niego nie odzywałam. Sytuacja
sprzed chwili wprawiła mnie w beznadziejny nastrój a ja sama byłam rozstrojona.
- Jak ty w ogóle
się tam znalazłeś? – pojawienie się Kamila przed szkołą wywołało u mnie różne
uczucia. Z jednej strony mogłam dopiec Bartkowi odchodząc z Kamilem, a z
drugiej byłam na niego zła, że Bartek znowu widział mnie w towarzystwie innego
chłopaka.
- Myślałem, że
zrobię ci niespodziankę, przyjadę po ciebie i razem spędzimy popołudnie, ale
chyba wyszło odwrotnie… – po tych słowach spojrzałam na jego twarz i ujrzałam
smutek. Od razu poczułam się źle, że miałam takie myśli. On starał się jak tylko
mógł, chciał mi pomóc a ja jeszcze miałam pretensje.
- Skąd
wiedziałeś o której kończę? – zanim planowałam zagłuszyć jego grymas, chciałam
zaspokoić swoją kobiecą ciekawość.
- Jak się ostatnio widzieliśmy to powiedziałaś,
że codziennie kończysz o 14, oprócz poniedziałków – chłopak lekko uniósł swój
prawy kącik do góry, co złożyło się na delikatny uśmiech.
- Przepraszam cię
za siebie i za niego. Bardzo dobrze, że się pojawiłeś i zabrałeś mnie stamtąd –
nie mogłam pozwolić by Kamil miał żal do siebie, przecież miał dobre intencje.
Gdyby nie on, to pewnie Bartek tak szybko by się nie odczepił, a tak, rozmowa
skończyła się w odpowiednim momencie.
- Więc nie
jesteś zła na mnie? – trochę niepewnie, a zarazem z uśmiechem na twarzy,
chłopak spojrzał na mnie.
- Ja na ciebie?
To prędzej ty na mnie – z wyrzutem i kręcąc głową z niedowierzania
odpowiedziałam mu na zadane pytanie. Wystarczyła mi jego obecność i już byłam
spokojniejsza. Całe napięcie, nerwy, które towarzyszyły mi przed chwilą, spadły
do parteru.
- To nie mamy o
czym mówić. – zadowolony z przebiegu naszej rozmowy uśmiechnął się do siebie i
patrzył na drogę.
- Czy mi się
wydaje, czy nie jedziemy do mnie do domu?- zwróciłam uwagę na to, że już dawno
powinniśmy skręcić w jedną uliczkę, by dojechać do mojego domu, bo to właśnie
tam Kamil miał mnie zabrać.
- Nie wydaje ci
się. Chyba nie masz nic przeciwko, żeby spędzić ze mną kilka godzin? – pomimo,
że znałam Kamila dosyć krótko, to już zdążyłam poznać jego uśmiechy i wyrazy
twarzy. Tym razem, patrzył podejrzliwie i trochę mnie podpuszczał.
- W sumie to już
postawiłeś mnie przed faktem dokonanym – nie byłam rozczarowana jego
zachowaniem, ani tym, że nie spytał się mnie o zdanie. Kiedyś nie lubiłam jak
ktoś podejmował za mnie decyzje, ale Kamil robił to w tak fajny i uprzejmy
sposób, że nie sposób było mu odmówić.
- Jesteś
zawiedzona tym faktem? – znowu robił to samo, podpuszczał mnie i czułam, że
starał się wyciągnąć ode mnie, jakie zdanie miałam na jego temat. Do tej pory,
to on mówił jaka jestem, co o mnie myślał itd., a ja kryłam się ze swoimi
uczuciami.
- A na taką
wyglądam? – nie zmieniałam swojego frontu i ciągle trzymałam się tego, by nie
dać mu podstaw by myślał, że robił na mnie wielkie wrażenie. Chciałam traktować
go jako kolegę i nie robić nadziei na coś więcej. Byłam w takim okresie, że nie
wiedziałam czego chciałam i czy byłam w stanie się zaangażować.
- Maskujesz się
ciągle i nie wiem czy lubisz spędzać ze mną czas, czy przeszkadza ci, że
dzwonię, przyjeżdżam – Kamil zmienił ton głosu na bardziej poważny, ale ciągle
był miły.
- Jak będzie coś
nie tak to ci powiem, ok? – swoim uśmiechem chciałam uspokoić jego wszelkie
obawy i uświadomić, że nie robił nic, co by mi przeszkadzało.
- Czyli jak nic
nie mówisz, to znaczy, że jest w porządku? – Kamil zatrzymał samochód i patrzył
na mnie niebezpiecznym wzrokiem, filtrował mnie i czułam się trochę nieswojo.
- Dokładnie tak.
Co tu robimy? – uśmiechnęłam się miło i zmieniłam front rozmowy dodatkowo
uciekając wzorkiem by rozejrzeć się po okolicy, która wydawała mi się znajoma.
Przywołała pewne wspomnienia, które wydawały się być tak odległe, że pamiętałam
je jak przez mgłę. Kiedyś jak miałam zły dzień, Maciek zabrał mnie na gokarty i
oboje wtedy niesamowicie szaleliśmy. Oboje lubiliśmy adrenalinę i jeździć
czymkolwiek, byleby szybko. Od tamtej pory, nigdy nie byłam na gokartach a one,
kojarzyły mi się tylko z Maćkiem. Może to było zrządzenie losu, ale Kamil mi Go
przypominał, nie tylko w tym, że wpadł
na taki sam pomysł, ale swoim podejściem do życia, otwartością i naturalnością.
I może naginałam rzeczywistość i doszukiwałam się czegoś, czego nie było, ale
tak jakoś mi się skojarzyło.
- Halo, Gosia,
wszystko ok? – dopiero wtedy dotarły do mnie słowa Kamila. Przez chwilę tak się
zamyśliłam, że nie słyszałam tego, co chłopak do mnie mówił.
- Tak,
przepraszam – było mi głupio za swoje zachowanie, ale tak nagle mnie to naszło,
że nie byłam po prostu przygotowana, że z pozoru normalna sytuacja wywoła we
mnie takie poruszenie.
- Jeżeli nie
chcesz to nie musimy tam iść – Kamil patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem i
patrząc w jego oczy widziałam, że przejął się moją reakcją. On też był zaskoczony,
że zamiast uśmiechu na mojej twarzy, zobaczył smutek.
- Nie, wręcz przeciwnie,
po prostu coś mi się przypomniało – znowu spojrzałam na widok za oknem i
dokładnie widziałam tamten dzień. Odkryłam w sobie ranę, która nie była
zaleczona a to nie było komfortowe, ale musiałam się z tym zmierzyć. Musiałam
dalej żyć, bo jakbym się tak dalej zachowywała to mogłabym zwariować.
- To coś ma
związek z przeszłością i tym chłopakiem? – Kamil był delikatny w swoich słowach
i nie czułam, żeby nazbyt ingerował w moje życie. To było zrozumiałe, po prostu
chciał poznać moje uczucia by zrozumieć mój obecny stan.
- Tylko z
przeszłością, możemy już iść ? – uśmiechnęłam się do chłopaka mając nadzieję,
że już więcej nie będzie pytał o to, co mi się stało.
- Chodźmy –
Kamil odpiął sobie pas a ja zrobiłam to samo. Po chwili wyszłam z samochodu poprawiając
ubranie i szliśmy w kierunku hali, gdzie znajdował się tor wyścigowy.
- Zobaczysz,
pokonam Cię, jestem mistrzynią – postanowiłam trochę rozładować atmosferę i
pożartować z obecnej sytuacji. Tym samym chciałam odgonić wspomnienia i
przywołać nowe.
- Jak jesteś
tego taka pewna, to się załóż – Kamil przystanął na chwilę i wpatrywał się we
mnie z trochę cwaniackim uśmiechem. Byłam świadoma tego, że mnie podpuszczał i
że miał ochotę podkręcić atmosferę naszego spotkania. Sama jazda na gokartach
dostarczała sporej dawki adrenaliny, a zakład mógł tylko urozmaicić to
wydarzenie.
- O co? –
założyłam ręce na piersi i pełna pewności siebie, czekałam na jego propozycję
jednocześnie myśląc, o co ja bym chciała się założyć. To była bardzo
niebezpieczna gra, nie wiedziałam co mogło mu siedzieć w głowie, a na pewno nie
chciałam się poddać.
- Jak wygram,
pójdziesz ze mną na rodzinną imprezę. Za dwa tygodnie moi dziadkowie mają
pięćdziesiątą rocznicę ślubu i organizują imprezę, wiesz tańce i takie tam. No
i chciałbym żebyś mi towarzyszyła – Kamil mówiąc mi, co ma być moją karą, miał radosny, ale wywyższający uśmiech. W
pierwszej chwili śmiałam wątpić czy mówił poważnie.
- Żartujesz,
prawda? – rodzinne imprezy zawsze kojarzyły mi się poważnie i towarzyszenie
Kamilowi w jednej z nich, było właśnie czymś w tym rodzaju. Byłam zdziwiona, że
chciał abym to ja była jego partnerką, bo znaliśmy się dopiero dwa tygodnie.
- Nie i nie mam
do tego powodu. A co ma być twoją nagrodą? – Kamil trochę zlekceważył moje
zaniepokojenie i skupił się na tym, o co ja walczyłam. Za dużo czasu do namysłu nie miałam a
jakiegoś konkretnego pomysłu również mi brakowało.
- Pójdziemy na
wieczór karaoke i tym razem to Ty zaśpiewasz – tylko to przyszło mi do głowy.
Pamiętałam jak ostatnio prosiłam Kamila by wziął udział w tej zabawie, a on bronił
się czym tylko mógł. Wtedy uszanowałam jego prośbę i odpuściłam śpiewanie przed
pełną salą ludzi. Tym razem miałam wątpliwości czy grałam czysto, ale naprawdę
nie mogłam się doczekać, aż zobaczę Kamila śpiewającego.
- Teraz to ty
żartujesz, dobrze wiesz, że tego nie zrobię – Kamil był w szoku kiedy usłyszał
moją propozycję. Był zagubiony i zmieszany bardziej niż ja, kiedy słuchałam
tego, co miało być moją karą.
- W takim razie,
na razie – odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę centrum. Nie zamierzałam w ogóle walczyć, skoro on nie
chciał przystać na moje słowa, ale prawdę powiedziawszy, znowu go podpuszczałam.
Chciałam sprawdzić czy był mięczakiem czy może miał temperament.
- Okej, dobra
niech będzie – kiedy usłyszałam te słowa, momentalnie się odwróciłam i
zobaczyłam Kamila stojącego z uniesionymi ku górze rękoma. Wyglądał jakby się
poddawał, a ja w duszy modliłam się o wygraną. Po pierwsze marzyłam o tym, by
Kamil zaśpiewał, a po drugie, nie za bardzo lubiłam rodzinne imprezy,
szczególnie kiedy nie znałam tej rodziny.
- To zmierzmy
się – byłam pełna pewności siebie kiedy wchodziliśmy do budynku i miałam
nadzieję, że ta pewność siebie mnie nie zgubi. Widziałam, że Kamil był lekko
przestraszony, ale starał się to ukryć. Po wejściu na halę dokonaliśmy
wszelkich formalności jeżeli chodzi o płatność, ubiór itd. I już po niecałych
dziesięciu minutach wsiadaliśmy do naszych pojazdów. Czułam jak serce biło mi
szybciej i krew pulsowała w żyłach. To było niesamowite uczucie. Mogłam wydobyć
z siebie twardziela i pokazać swoją siłę. Walka była zacięta i żadne z Nas
nawet na moment nie odpuszczało. Najpierw przez dłuższy czas to on prowadził, później
przez chwilę ja i znowu on. W ostatnim okrążeniu przepychaliśmy się jak
wariaci, było bardzo zabawnie i cała ta sytuacja z boku musiała wyglądać
naprawdę komicznie, lecz w ostateczności tuż przed samą metą wyhamowałam i
pozwoliłam mu przejechać. Nim się zorientował co zrobiłam znalazł się za metą a
ja dopiero wtedy dojechałam.
- Czemu to
zrobiłaś?! – powiedział zaskoczony, kiedy ściągnął kask. Patrzył na mnie, w
ogóle nie rozumiejąc mojego zachowania. Wtedy ja również ściągnęłam kask i
uśmiechnęłam się szeroko.
- Jakby to
powiedzieć, nagle nabrałam chęci by ujrzeć cię w garniturze – tak naprawdę
poczułam się głupio, że zagrałam nieczysto. Nie było mi dobrze z tym, że miałby
zrobić coś, przed czym tak się bronił. Gdyby chciał grać tak samo jak ja, poprosiłby o to,
abym opowiedziała mu o swojej przeszłości, a jednak tak nie postąpił.
- Nie wiem co
powiedzieć – chłopak stanął przede mną i wyraźnie było tak jak mówił. Widziałam
skołowanie na jego twarzy połączone z nieznaną mi radością.
- Nic nie mów,
nic nie zmieni faktu, że bawiłam się wyśmienicie i powinnam Ci za to
podziękować – wypad na gokarty był wspaniałym pomysłem i nic tego nie zmieniło,
nawet moja przegrana. Świadomość, że mogłam zrobić coś dobrego, była znacznie
większa. Nikt nie lubił przegrywać, ale ja wybrałam mniejsze zło i nie czułam
się przegrana, po prostu wygrałam coś innego - Jego uśmiech i zadowolenie , w
końcu też mogłam mu się odwdzięczyć za to, co w ostatnim czasie dla mnie robił,
a przede wszystkim wygrałam walkę sama z sobą i z dawnymi wspomnieniami.
- W takim razie,
i ja rezygnuję z twojej kary – Kamil zrobił krok do przodu i stał bardzo blisko
mnie, i zastanawiałam się czy czasem nie za blisko. Lubiłam go, ale nie
chciałam dawać mu mylnych sygnałów. Był bardzo fajnym chłopakiem i zasługiwał
na coś znacznie lepszego niż to, co ja mogłam mu zaoferować.
- Oj nie mój
drogi. Zakład to zakład, a ja przegrałam na własną odpowiedzialność i to nie
podlega żadnej dyskusji. Jeżeli chcesz mi to zadośćuczynić, to jestem
piekielnie głodna – nie zamierzałam odpuszczać, doskonale wiedziałam co mi
groziło i chciałam się z tym zmierzyć. Jeżeli Kamil chciał żebym poszła z nim
na tą imprezę, to zamierzałam to zrobić, nawet jeśli to ja wygrałabym ten
zakład.
- W takim razie zapraszam
na obiad – chłopak uśmiechnął się do mnie i wskazał ręką w kierunku w którym
miałam podążyć. Musieliśmy zdjąć z siebie kombinezony i zabrać swoje rzeczy.
- Nie jesteś
zła, że fryzura trochę Ci się popsuła? –
Kamil zwrócił się do mnie kiedy siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy do
jakiejś knajpy na obiad.
- Proszę Cię, jeszcze
nie zauważyłeś, że nie należę do dziewczyn, które lamentują z powodu złamanego
paznokcia czy popsucia fryzury?- było mi zupełnie obojętne jak wyglądałam i w
jakim stanie były moje włosy . Nie wyglądałam jak upiór, ale po prostu jakbym
zmierzyła się z silnym wiatrem.
- Zauważyłem i
zauważyłem także, że znowu się śmiałaś – Kamil cały czas nie odpuszczał, tylko
starał się mnie rozweselić i przywrócić nastoletnią radość. Nikt chyba tak
uważnie jak on nie słuchał tego co mówiłam. Doskonale zapamiętywał co
mówiłam i wykorzystywał na obopólną
korzyść.
- To dzięki tobie.
Dziękuję ci za ten dzień i wszystkie poprzednie – byłam mu niezmiernie
wdzięczna, że poświęcał swój wolny czas na to, bym znowu była szczęśliwa. Co
rusz mnie zaskakiwał i wymyślał coś nowego i za każdym razem trafiał w samo
sedno. Z nim czas płynął tak szybko i w przyjemnej atmosferze, że żałowałam że
nadchodziły chwile, kiedy musieliśmy się rozstać.
- Spokojnie, to
jeszcze nie koniec, bo chyba nie masz mnie dosyć, co? – Kamil spojrzał na mnie
z ukrytym uśmiechem. Nie mogłam nadziwić się, że tak dobrze się rozumieliśmy.
To było niezwykłe, a zarazem ogromnie przyjemne.
- Jeszcze trochę
wytrzymam – ciągle się maskowałam, ale nie trudno było odgadnąć, że jego
towarzystwo było najlepszym jakie mogłam mieć. Odrywałam się od świata i
przyziemnych spraw, zapominałam o szkole, domu, Bartku. Może to było niezdrowe
i egoistyczne, ale lubiłam to.
Hej, mam nadzieję, że tą długą częścią wynagrodziłam Wam to czekanie :) Na pocieszenie dodam, że następne części będą równie długie.
Powodzenia w nowym roku szkolnym!
Jak to dobrze móc przeczytać kolejną część tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńAż serce się raduje. :) Jestem ciekawa dalszych losów Gosi, Kamila i Bartka. Mam nadzieję, że zaskoczysz...zresztą, Ty zawsze zaskakujesz swoich czytelników, cwaniara jedna :D
Tak bardzo nie chcę, by to opowiadanie kończyło się na 200 częściach ;C
Pozdrawiam, Nieś ;*
Hahahaha, dziękuję za tą cwaniarę! :) Uwielbiam czytać Twoje komentarze!
UsuńPozdrawiam, Paulina.
Nigdy wcześniej nie komentowałam, czytałam, ale nie komentowałam. Teraz już nie mogę.Błagam Cię dziewczyno! Nie bądź taka! Oni muszą się pogodzić. Nie lubię Kamila. Niech się okaże, że Gośka jest w ciąży z Bartkiem i niech się w końcu pogodzą :)
OdpowiedzUsuńMoje serce wariuje na widok kolejnych częśći które tak jak ta wywołała mnóstwo uśmiechu na ustach 😀 Mega mega mega !! Bez pierdolenia jesteś zajebista i pisarką powinnaś zostać ☺ nosz chcem więcej nooo 😠
OdpowiedzUsuńCudownie dziękuję! :* Jesteś kozakiem! :)
UsuńNajwiekszym Kozakiem w tym cudownym Kręgu , Jestes Ty ! 😘😘 Patrze na Twoje fotki i zastanawiam się skąd w tak zajebistej dziewczynie bierze się aż Tyle zajebistośći?! Zajebistość wymaga praktyki , a coo ! Tylko że ty z Natury jesteś taka i takim niby zwykłym pisaniem czegoś,stwarzasz że Tyle Dziewczyn ma dreszcze na widok kolejnej części , podniecnie wrecz hahah 😂😂☺☺Ej! Dzięki wiesz ;) uwielbiam, kocham , czekam i Pa Kozaczko i Cwaniaro :P :D
Usuńten kamil mi się nie podoba..niech Bartek zrobi coś żeby Gosia mu wybaczyła.....
OdpowiedzUsuńPrzecież on ja zdradził !!! Z bartkiem było nudno , a ten Kamil to ktoś kto potrafi tak o poptostu ja uszczęśliwić !!!! Bartek jest zerem jak dla mnie ,jak się byście czuły zdradzone ?! Paulina opowiadanie cudowne,zaskakujesz jesteś mega jak to kamilka się napisała kozakiem :) a znam kamilke i wiem że jeśli ona tak twierdzi to tak jest :*
OdpowiedzUsuńGoska nie ma prawa mowic Bartkowi ze jest egoista bo to ona nia jest. Szkoda mi Kamila ze trafil na dziewczyne ktora jest dziecinna i nie wie czego chce od zycia. Wedlug mnie robi z siebie ofiare losu. Takie jest moje zdanie byc moze bledne.
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny :) pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGośka nie ma prawa mówić Bartkowi że jest egoista bo ona sama nią jest ?! Nosz kurwa widze że co nie niektóre osoby są tu nieźle jebane w rogi i zdrada ich podnieca skoro tak bronią go po tym co zrobił Gosi , dla mnie bartek to zwykły skurwielek który lubi dupcyć i nie jeden nr jeszcze Gosi by wywinął gdyby ta wróciła do niego.. mam 24 lata i znam sie na związkach a tym bardziej na zdradzie , wiec dziewczynki dorośnijcie poznajcie smak zdrady , smak prawdzowego faceta który nie potrafi szanować tego co ma a zmienicie te swoją nastoletnią taktyke myślenia... przepraszam za ton i przekleństwa ale dostaje wysypki i wstrząsu jak czytam te niektóre komentarze , tak tak wiem każdy ma prawo miec swoje zdanie ale niech to zdanie zderza się chociaż z 5 % rzeczywistości jaka istnieje w Naszym Kochanym opowiadaniu ☺☺☺☺☺☺😅😅 ha en da bra dag ☺
OdpowiedzUsuńTy masz takie zdanie a ktos inne i nie masz prawa tego oceniac. Zdrada bardzo boli to prawda ale mysle ze ich zwiazek juz dawno przestal istniec. a Bartek to nie 'skurwiel' jak go nazwalas tylko zwykly chlopak ktory pogubil sie w zyciu i popelnil bledy ktore popelnia kazdy czlowiek
UsuńBłędy błędami, ale jak ktoś rani tak bardzo drugą osobę, to nie jest już to zwykły chłopak, jak go nazwałaś. W ogóle Gośka to dziewczyna która dużo przeszła, śmierć brata, pobyt w szpitalu, wyprowadzka z domu, kłótnie z Bartkiem a nawet to odepchnięcie jej przez niego, i on jeszcze dokłada jej zmartwień. Zamiast ciągnąc dziewczynę ku górze, by była szczęśliwa to on zadał jej cios prosto w serce. A co ona mu zrobiła? Jak go zraniła? Spotykając się z Piotrkiem? To najlepiej niech ją zamknie w klatce i nie wypuszcza na świat.
UsuńMówisz zwykły chłopak który się pogubił ? Pogubił sie chyba w lóżku bzykając inna .. gosia nawet jak była z Piotrkiem to nie poszła z nim do lóżka bo kochała i pamietała o Bartku a on? I to w chwili kiedy Gosia wrecz żebrała o jego miłość błagała a została potraktowana jak NIC!!! Walczyła nie mając absolutnie nic sobie do zażucenia..
Usuń