Przez ostatnie trzy dni, tak naprawdę
nic specjalnego się nie działo. Chodziłam do szkoły, po powrocie rozmawiałam z
Pawłem i tak w kółko. Pomiędzy nami było tak jak przed tą wielką kłótnią. Kiedy
ja odrabiałam lekcje i się uczyłam, siedzieliśmy na skype i pomimo, że dużo nie
mówiliśmy do siebie, to mogliśmy cały czas na siebie patrzeć, to niemalże
sprawiało, że czułam iż był obok mnie. W sumie było tak, jakby tej kłótni w
ogóle nie było. Nie zamietliśmy jej pod dywan, ale chyba problem został
rozwiązany i nie było nad czym się rozwodzić. Kochałam go, a on mnie, byliśmy
dla siebie naprawdę ważni, a nieporozumienia to niestety sprawa, którą ciężko pominąć,
szczególnie jak w grę wchodzą uczucia.
Dzisiaj po szkole, w sumie tak samo jak
wczoraj czy przed wczoraj, udałam się prosto do domu. Z Pawłem byłam umówiona
za pół godziny na skype, więc chciałam zjeść jeszcze obiad by mu nie „mlaskać”
przed ekranem. Gdy weszłam na teren podwórka zobaczyłam sylwetkę, którą bardzo
dobrze znałam i pragnęłam założyć na siebie magiczną pelerynę, coś ala z
Harrego Pottera, by móc się teleportować, ale niestety nie miałam takiej mocy
jak i mój zmysł był zawodny, że osoba posiadająca ową sylwetkę, już mnie
zauważyła i się promiennie do mnie uśmiechnęła.
- Czy mi się wydaje, czy mnie unikasz? –
Przemek podszedł do mnie na kompletnym luzie i z wrodzoną sobie nonszalancją.
Kiedy on zachowywał się jak wolny ptak, ja byłam skrępowana niczym ptak w
klatce.
- Ja? Wydaje Ci się, czemu niby miałabym
to robić? – jak skutecznie odeprzeć atak? Ironią i w graniem głupiej. Bo co mi
szkodziło, i tak zrobiłam siebie kretynkę, więc co mi szkodziło jeszcze to
pogłębić.
- Może dlatego, że…
- Nie kończ. – postanowiłam mu przerwać
i nie słuchać, jak mogło to wyglądać w jego oczach. Wolałam to ominąć i
naprawdę nie wnikać, bo wtedy pewnie byłoby ze mną jeszcze gorzej.
- Może jednak? – mina Przemka była.. nie
wiem jak to ująć. Nie miał jakiegoś
ogromnego uśmiechu, który spotykałam na jego twarzy przez cały miony tydzień,
nie była to także złość i powaga. Może powaga z lekkim, ale mininalnym
uśmiechem?
- Przyszedłeś tutaj by się nade mną
pastwić? Uwierz mi, już sama dokonałam samosądu.
- Tak? I co jest twoją karą?- Przemek
wydawał się być bardzo zaciekawiony moimi wnioskami.
- Unikanie rzeczy, które prowadzą do
tego stanu – z wielką dumą powiedziałam co wiedziałam. Chodziło mi głównie o
to, żeby unikać takich sytuacji, by później nie czuć się tak bardzo niezręcznie.
- A nie sądzisz, że jest to niewłaściwe?
No bo zobacz, jak mniemam postanowiłaś unikać nie tylko alkoholu, ale także
mnie, więc karzesz także moją osobę, bo nie będę mógł się z tobą widywać –
byłam święcie przekonana, że największą zaletą Przemka było wyluzowanie, ale
błyskotliwość, miał również na najwyższym poziomie. Poza tym jego postawa, jak
położył rękę na piersi udając, że złamałam mu serce. To było zabawne.
- Nie sądzę żebyś miał jeszcze na to
ochotę po ostatnim incydencie.
- Pozwolisz, że sam to ocenie? – Jego
oczy zrobiły się większe i takie… zwierzęce.
- Nie sil się na grzeczności, byłam
pijana, ale nie aż tak, żeby nie pamiętać tego, co się działo – dla mnie to
było logiczne i normalne. Jaki człowiek chciałby zadawać się z taka furiatką.
No przecież po tamtym wieczorze powinni wydać mi sądowy zakaz spożywania
alkoholu, o ile takowy istnieje, a jak nie to wziąć na obserwację w kaftanie
bezpieczeństwa.
- A może ja lubię tak ekstremalne
wyzwania?
- Jestem jakimś wyzwaniem? – trochę straciłam
wątek i nie rozumiałam znaczenia jego słów. Zaskoczył mnie swoją stanowczością
i tym, że nie chciał aby nasza znajomość zakończyła się na takim etapie.
- Może, tylko proszę nie myl tego ze
zdobyczą. Masz przecież chłopaka, prawda? – zastanawiałam się, czy coś kiedyś
go zaskoczyło. Bo wydawał się być taki nawet przemądrzały i zarozumiały. A może
to była forma katuszy skierowana na moją osobę? Nic z tego nie rozumiałam.
- Chcesz mi udowodnić jak okropną jestem
dziewczyną? Już mówiłam, że nie musisz się nade mną pastwić – cały czas
wydawało mi się, że on chce mnie poniżyć, sprawić, bym poczuła się winna, zła,
itd., ale i bez tego jego zachowania tak się czułam.
- Aż takie złe zdanie masz na mój temat?
I przestań już z tym pastwieniem się. Chodziło mi tylko o to, że nie będę cię
zdobywał bo już jesteś zajęta.
- Więc czego chcesz ode mnie?- założyłam
ręce na piersi i z udawaną pewnością siebie wpatrywałam się na chłopaka.
- A czy każdy chłopak musi chcieć
jednego od dziewczyny? Pomyśl, gdybym chciał cię poderwać, to bym cię wtedy
pocałował. – miałam nadzieję, że ten wątek nie będzie wspominany, ale jednak
nie udało się tego uniknąć.
- Ale nie zrobiłeś tego.
- No właśnie.
- Może są inne powody ku temu –
doszukiwałam się problemu, bo byłam przekonana, że gdzieś musiał się tam
znajdować. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że okazał się tak wielkoduszny, że
chciał ratować mój związek przed rozpadem.
- Co masz na myśli?
- Nie nic, nie ważne – myślałam, że i
tym razem zadziała jego błyskotliwość, ale jednak się pomyliłam. Wypowiedzenie
swoich myśli na głos, chyba wprowadziłoby mnie w kompletne zażenowanie.
- Ważne, naprawdę chciałbym wiedzieć.
- Ale nie ma o czym mówić. Myślę, że
powinniśmy…
- Nie dbam o to, co powinniśmy a czego
nie. Chciałbym abyś dokończyła to, co powiedziałaś. Rozmawiamy szczerze,
przynajmniej tak jest z mojej strony, więc proszę. – tym razem Przemek był
znacznie poważniejszy niż w trakcie całej tej rozmowy, a ja wpakowałam się w
niezłe bagno, czułam to! Jego zapach był wszędzie. Zapach mojej porażki.
- Ty chyba naprawdę chcesz żebym w twoich
oczach wyszła na kompletną wariatkę. Proszę, ja myślę, że to nie ma sensu.
- Jak myślisz, że mogę tego chcieć? Masz
mnie za skończonego dupka, czy co? – ta rozmowa nam nie wychodziła. Patrzyłam
na Przemka i myślałam, jakim był wspaniałym chłopakiem, kolegą.
- Nie, skąd…
- Ale tak właśnie mnie traktujesz. –
kiedy chciałam dokończyć i wyjaśnić mu całą sytuację, to mi przerwał i odrobinę
się zdenerwował, a już myślałam, że jest to misja niemożliwa.
- Dasz mi coś powiedzieć? – poczekałam,
aż spokojnie na mnie spojrzy i będę mogła kontynuować – Przepraszam cię za
swoje zachowanie wtedy, w nocy. Zachowałam się jak kompletna kretynka, która
okazała się być nadwrażliwą idiotką, a na dodatek rozżaloną suką..
- Co? Skąd to wytrzasnęłaś ? – zanim
zdążyłam dokończyć swoją wypowiedź, Przemek nie mógł ze śmiechu. Tak się
roześmiał, że ja sama zaczęłam się śmiać.
- Tak wynika z analizy mojego zachowania
– napięcie, które zostało rozładowane, ewidentnie nam służyło. Oboje zmiękliśmy
i byliśmy w tej samej drużynie a nie po przeciwnych stronach.
- No dobra, jak masz jeszcze takie
smaczki to kontynuuj.
- Nie błaznuj – uderzyłam go lekko w
ramię i oboje wróciliśmy do śmiechu. O matko, to naprawdę było kabaretowe.
Najpierw oboje ironizowaliśmy, wściekaliśmy się a teraz śmialiśmy się jakbyśmy
byli najarani. – Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodna.
- A co masz na obiad?
- Pierogi z serem, zapraszam. –
uśmiechnęłam się do niego i poczułam jak wielki kamień z serca właśnie leciał
gdzieś w nieznanym mi kierunku. Przyznam szczerze, że chciałam zmienić temat i
to było specjalne zagranie.
- To skorzystam – wspólnie poszliśmy do
mojego mieszkania i kiedy tylko byliśmy w środku, usłyszałam dźwięk telefonu, a
na wyświetlaczu, o zgrozo widniało imię Pawła. Przypomniałam sobie, że byłam
umówiona z nim na skype, a przy mnie był Przemek, o którego istnieniu Paweł nie
pojęcia. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam telefon jednocześnie prowadząc
swojego gościa do kuchni.
- Tak? – powiedziałam trochę nieśmiało
do słuchawki a mimowolne spojrzenie rzuciłam Przemkowi, który usiadł na krześle
i przypatrywał się moim poczynaniom.
- No gdzie jesteś? Czekam na skype – cały czas biłam się z myślami, prosiłam
opatrzność o pomoc, jakiś wspaniały plan jak wybrnąć z tej sytuacji, ale nic mi
nie przychodziło do głowy. Jednocześnie nie chciałam wyjść na głupią przed
Przemkiem.
- Tak wiem, ale mam gościa i na razie
nie dam rady. Zadzwonię do ciebie wieczorem, co? Teraz nie bardzo mogę rozmawiać
– jedną ręką trzymając słuchawkę, drugą próbowałam sobie poradzić w kuchni, z
pomocą przyszedł mi Przemek, który wziął ode mnie garnek, nalał wody i wstawił
na gaz.
- Jaki gość? – już myślałam, że Paweł
pominie ten aspekt, ale jego ciekawość i rządza wiedzy nie ustępowała nawet na
minutę.
- Porozmawiamy później, kocham cię. Pa
- Pa – tylko tyle usłyszałam jako
odpowiedź na moje słowa i mój wzrok powędrował na Przemka. Moja rozmowa nie
zrobiła na nim większego wrażenia.
- Chcesz coś do picia? – panowała
niezręczna cisza, którą jak najszybciej chciałam przerwać.
- Może być sok, woda, cokolwiek.. Chłopak
nie będzie zły, że jesteś teraz ze mną?
- Przecież nic złego nie robimy, prawda?
- gdybym w tamtym momencie nie była
odwrócona do niego plecami to pewnie te słowa nie przyszłyby mi z taką
łatwością.
- Tak, ale..
- Czy to nie Ty ciągle powtarzasz, że
nie ma żadnego ale? – tym razem ja mogłam wykazać się błyskotliwością, wreszcie
także zaczynałam czuć się swobodnie i pewnie.
- Racja. Mam nadzieję, że już teraz
między nami wszystko w porządku? Nie będziesz mnie unikać?
- Jeżeli wystarczająco cię do siebie nie
zniechęciłam, to nie – zastanawiałam się co bym musiała zrobić, by Przemek
uznał, że miałam nierówno pod sufitem. Może to ja wyolbrzymiałam tą całą
sytuację i nie potrafiłam skupić się na faktach, a koloryzowałam wszystko co
się działo.
- A może właśnie jeszcze bardziej
zachęciłaś? – pytające spojrzenie chłopaka mnie nie ośmieliło i nie skrępowało,
tak jak to wcześniej miał w zwyczaju robić.
- Bo przecież lubisz ekstremalne
wyzwania.
- Dokładnie tak – oboje się
roześmialiśmy bo kto by się tego spodziewał. Zakładałam, że już nigdy nie
będziemy się kontaktować, a tu bach. Myślałam, że nie będę potrafiła mu
spojrzeć w oczy, bach. Zakładana kłótnia zamieniła się w worek żartów. Lubiłam
takie niespodziewane zwroty akcji i szczęśliwe zakończenia.
Dziękuję Wam za każdy komentarz, cieszę się, że jest ich coraz więcej. Mam nadzieję, że i tym razem zostawicie po sobie ślad :)
Zapraszam na mój instagram/paulina.opowiadania
Zapraszam na mój instagram/paulina.opowiadania
Wlasnie mam historie i mimo upominan pani nauczycielki 'Klaudia odloz telefon' warto bylo sie narazic bo czesc jest fantastyczna.
OdpowiedzUsuńO matko.... Jesteś niemożliwa! Aż mam wyrzuty sumienia :)
Usuńświetna część :) podziwiam Twój zapał do pisania bo naprawdę jesteś ŚWIETNA ! uwielbiam Twoje opowiadania :)
OdpowiedzUsuńZapał mam dzięki Tobie i pozostałym moim czytelnikom. Gdyby nie Wasze komentarze, to pewnie zaprzestałabym pisać już po pierwszej czy drugiej części.
UsuńCieszę się, że oba opowiadania trafiły w Twój gust :*
Kiedy następna część ? Rozdział boski jesteś cudowna
OdpowiedzUsuńPost będzie pod koniec tygodnia, myślę, że okolice czwartku/piątku.
UsuńDziękuję bardzo :* Cieszę się, że Ci się podoba, to ogromna motywacja dla mnie :*
Czekamy na kolejną, wspaniałą cześć <3/
OdpowiedzUsuń