Najgorsze w
weekendach było to, że tak szybko mijały. Tak naprawdę przez te dwa dni, nie
zrobiłam nic pożytecznego. Wszystko zostawiłam sobie na niedzielę, a dzisiaj głowa
chciała mi pęknąć. Nie tylko z nadmiaru nauki, ale także z powodu nadmiaru wczorajszego
alkoholu. Kiedy wracałam wspomnieniami do poprzedniego wieczora, uśmiech sam
kształtował się na mej twarzy. Coraz bardziej lubiłam Kamila, a Marcin i tato,
też darzyli go sympatią. Z Bartkiem nigdy tak sobie nie siedzieliśmy, czułam,
że trzymał się na dystans, a Kamil był nieco bardziej rozluźniony, ale i tak
widziałam w nim respekt do mojego taty.
- Gośka! –
usłyszałam jak tato krzyczał moje imię, które de facto przerwało mi naukę. Za
bardzo nie wiedziałam co takiego chciał ode mnie, że nie mógł pofatygować się
do mojego pokoju, tylko musiał krzyczeć na cały dom.
- Już schodzę! –
odłożyłam książki na bok i zbiegłam na dół, gdzie ujrzałam Filipa. Spodziewałam
się tego, że się pojawi. Wczoraj wydzwaniał do mnie jak szalony, więc byłam
świadoma tego, że tak szybko mi nie odpuści.
- Cześć – Filip
stał nieskruszony i niczym niczego nie dawał po sobie poznać. Nie chciałam
znowu wracać do punktu wyjścia, ale to był mój przyjaciel.
- Nie dajesz za
wygraną – z jednej strony cieszyłam się, że był tak uparty, a z drugiej
pragnęłam spokoju.
- Porozmawiamy?
– chłopak zdradził po co tak naprawdę przyszedł, czym mnie w ogóle nie zdziwił.
Tylko zastanawiałam się czy chciał rozmawiać o mnie, czy przyszedł tylko i
wyłącznie w imieniu swojej dziewczyny.
- Mam naprawdę
dużo nauki – nie chciałam się wykręcać, ani go spławiać. Przez ostatnie dni
trochę sobie odpuściłam i musiałam to wszystko nadrobić. Wolałam przełożyć tą
rozmowę na inny dzień.
- Nie zajmę ci
dużo czasu, proszę – Filip był nieugięty i czułam, że szybko nie odpuści.
- No dobrze, w
takim razie chodźmy do mnie – nie było sensu dłużej się opierać, bo tylko
marnowałam czas. Tak naprawdę nie byłam zła na niego, tylko na jego dziewczynę.
Filip poszedł w moje ślady i poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak zamknął za
sobą drzwi a ja usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w niego.
- Przejdę od
razu do rzeczy…. Gosia przecież wiesz, że ona nie chciała cię zranić, chciała
dobrze. Nie powinnaś jej tak traktować – Filip zajął miejsce obok mnie i tak
jak się spodziewałam, bronił Martyny.
- To co twoim
zdaniem powinnam zrobić? Podziękować jej? – ironizowałam i nie wahałam się
wyrazić niezadowolenia tą sytuacją.
- Nie szydź,
proszę cię. Zrozum, że nie warto się kłócić i to o chłopaka – może źle odbierałam jego
słowa, ale czułam, że mnie poniżał. Uważał mnie za głupią i naiwną. A przecież
to nie ja doprowadziłam do takiej sytuacji.
- Tu nie poszło
o Bartka, tylko o to, że ona mnie zdradziła. Gra w jego drużynie a nie w mojej.
Umawia się ze mną, a wysyła Bartka. Nie potrzebujemy swatów, bo to zakończone i
mówiłam jej o tym z tysiąc razy, tylko ona nie potrafi słuchać – Martyna
zawiodła mnie jako przyjaciółka, której bardzo potrzebowałam. Miałam
świadomość, że chciała dobrze, tylko gdyby nie to, że tłumaczyłam jej milion
razy, że ja i Bartek, to skończona historia, to mogłabym jej wybaczyć.
- Jej zależy na
twoim szczęściu i uwierzyła Bartkowi, że jeszcze będziecie szczęśliwi, razem –
Filip zaciął się na temacie Martyny i tylko to dla niego się liczyło. Ona była
dla niego najważniejsza i pomimo, że cieszyłam się jego szczęściem, to bolało
mnie to, bo czułam, że traciłam przyjaciela.
- A czemu nie
mogła to mi uwierzyć? Filip nie zrozum mnie źle, ale mam ogromny żal do niej i
nie chcę mieć teraz obok siebie ludzi, którzy we mnie wątpią. Dobrze wiesz, że Bartek
bardzo mnie zranił i już nie ufam ludziom tak jak wcześniej. Jesteś moim
przyjacielem i nie chcę byś wybierał pomiędzy mną a Martyną. Proszę cię zajmij
się nią, a ja sobie poradzę – za wcześnie było mówić o wybaczeniu i
zapomnieniu. Historia nauczyła mnie tego, że jak się pomija i lekceważy pewne
sprawy, to one i tak się nawarstwiają. Potrzebowałam czasu dla siebie i dla
Martyny. Zależało mi na szczęściu przyjaciół i byłam w stanie się usunąć, by
nic ich nie dzieliło.
- Ty chyba nie
mówisz poważnie, prawda?! Przyjaźnimy się już dwanaście lat i nie chcę tego
zakańczać, na pewno nie z tego powodu i w ten sposób – widziałam jak ciężko
było mu przełknąć to, co powiedziałam, bo ja miałam tak samo.
- To nie jest
koniec, nadal będziemy przyjaciółmi, tylko, że obecnie ja nie potrafię jej
wybaczyć. To boli i za dużo jest tego bólu we mnie. Wyobrażam sobie, że Martyna
też się źle z tym czuje i dlatego proszę cię, byś był przy niej. Z
doświadczenia wiem, że nie da się działać na dwa fronty, więc… - to, o co go
prosiłam było poniekąd pauzą. Nadal byliśmy przyjaciółmi, tylko, że on miał
dziewczynę, o którą powinien dbać.
- To nie jest
wyjście, ja nie chcę cię stracić – Filip miał lekko zaszklone oczy i bolało go
to co się działo. Ta przyjaźń została wystawiona na naprawdę wielką próbę.
- Nie tracisz,
ale masz dziewczynę i wiem, że nie jesteś w stanie stanąć po mojej stronie i nawet nie powinieneś tego
robić. – szanowałam ich związek i nie chciałam sprawić, żeby coś ich poróżniło.
- To jest
głupie! W ogóle nie możesz tak…
- Uspokój się i
mnie posłuchaj. Kocham Cię i nic ani nikt nie jest w stanie tego zmienić, po
prostu chcę, abyś nie musiał wybierać. Musisz mi zaufać, Martyna Ciebie
potrzebuje – wzięłam jego twarz w swoje dłonie i wpatrywałam się intensywnie w
jego oczy, mając nadzieję, że go przekonam.
- Nawet teraz
zamiast myśleć o sobie, myślisz o niej. – chłopak przytulił mnie do siebie, a
ja wiedziałam, że dobrze odczytał moje intencje. On musiał być z Nią, przynajmniej
ich miłość powinna zostać uratowana.
- Daję radę,
naprawdę. Los daje mi też dużo wspaniałości – wolałam wstrzymać się z
opowiadaniem o Kamilu. Broniłam się przed zaangażowaniem, ale ciągnęło mnie do
tego chłopaka. On dawał mi szasnę na uśmiech i radość, a to było na wagę złota.
- Ktoś nowy? – Filip
do końca nie rozumiał moje słowa, ale to było zrozumiałe. Nie łatwo było za mną
nadążyć.
- Tak, ale
proszę cię, o nic więcej nie pytaj – na razie nic takiego się nie działo,
oprócz kilku miłych spotkań, więc nie było o czym mówić. Byłam też kobietą, a
my bywamy naprawdę niezdecydowane i bardzo często nie wiemy czego chcemy.
- Dobrze, ale to
znaczy, że z Bartkiem to już naprawdę koniec? – byłam zaskoczona jego słowami,
bo wydawało mi się, że ciągle miał nadzieję, że
jeszcze się zejdę z Bartkiem. Chyba tylko dla mnie było jasne to, że to
naprawdę był koniec.
- Tak, dostałam
czerwoną kartkę i schodzę z boiska. Nie chcę się teraz z nikim wiązać, chcę być
szczęśliwa i korzystać z życia. Wiesz, jak miałam ten wypadek to zdałam sobie
sprawę, że mogłoby mnie już nie być, mogłabym nie czuć i nie stawiać kolejnych
kroków, a jednak Bóg dał mi tą szansę i nie chcę jej zaprzepaścić. – pomimo, że
to wszystko się skomplikowało i nasza przyjaźń była wystawiona na próbę, to
nadal miałam go za przyjaciela i nadal chciałam się zwierzać. Nie mogłam mu tak
pozwolić odejść i to bez słowa.
- Jesteś mądra,
chyba nie poznałem nikogo, kto by tak rzetelnie wyciągał wnioski z życia. Bądź
silna i dbaj o siebie. Odzywaj się, dobrze? Nie chcę cię stracić – Filip miał
łzy w oczach i bolało mnie to, że oddalaliśmy się od siebie. Wiedziałam, że ta
przyjaźń przetrwa wszystko, tylko musiałam załagodzić ból jaki mi towarzyszył.
Chciałam by Martyna była szczęśliwa i miała w nim oparcie.
- Nie stracisz –
mocno przytuliłam się do chłopaka starając się ukryć swoje łzy. Nasz uścisk nie
trwał długo, ponieważ Filip rozluźnił ręce i wpatrywał się we mnie zaszklonymi
oczami.
- Będę leciał,
kocham Cię – dał mi całusa w czoło i wyszedł. Nie spodziewałam się, że ta rozmowa
pójdzie w tym kierunku. Myślałam, że nie powstrzymam nerwów i zacznę krzyczeć,
a tu dojrzale stawiałam kroki. Byłam przekonana, że to dzięki Kamilowi. On mnie
wyciszał i pozwalał pozbyć się tego, co było we mnie najgorsze.
Wieczorem znowu
cały czas siedziałam przy książkach i uczyłam się na nadchodzący tydzień
szkolny, który codziennie miał dla mnie niespodziankę w postaci sprawdzianu.
Siedzenie przy książkach mnie nudziło, szczególnie kiedy był Kamil, z którym
chciałam spędzać jak najwięcej czasu. Około godziny 20, zadzwonił do mnie, co
mnie niesamowicie ucieszyło.
- Cześć –
powiedziałam co prawda trochę zmęczona, ale szczęśliwa, że pamiętał o mnie.
Cały dzień się nie odzywał, a ja chciałam by robił to jak najczęściej. Sama
oczywiście stroniłam od okazywania, że lubiłam go coraz bardziej.
- Cześć, co
słychać? – głos Kamila był taki, jaki najbardziej lubiłam, czyli spokojny i
aksamitny. Nie wiedziałam czy dzwonił z czymś konkretnym, czy tak po prostu.
- Siedzę cały
dzień z nosem w książkach, ten tydzień będzie koszmarny – na samą myśl o tym,
co mnie czekało, robiłam się zielona. Szczerze to tęskniłam za wakacjami i
wolnym czasem.
- Czyli nie mam
co liczyć na spotkanie z tobą? – usłyszałam lekki zawód w jego głosie, ale sama
poczułam to samo. Ostatnio spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu, a teraz
miała nastąpić co najmniej pięciodniowa przerwa.
- Nie wiem,
ciężko powiedzieć. Chyba dopiero w piątek. – na ten tydzień miałam zaplanowane
dwa sprawdziany z matematyki, jeden z geografii, angielskiego i polskiego, co
wiązało się z tym, że czekało mnie dużo nauki i powtarzania materiału.
- Nie da się nic
zrobić? – Kamil kusił mnie do złamania jakiś zasad, które miałam głowie.
Korciło mnie by zdobyć się na nutę szaleństwa, niestety mój rozsądek był
nieprzezwyciężony.
- Kamil, mam
nadzieję, że wiesz, że bardzo chciałabym się z tobą zobaczyć, ale nie mogę – w
duchu modliłam się by dłużej nie nalegał, bo byłam w stanie rzucić wszystko w
cholerę i nawet jeszcze dzisiaj się z nim zobaczyć.
- Spokojnie,
rozumiem. Wczoraj nie narobiłem ci wstydu w domu? – to było miłe, że myślał o
moim tacie i o tym jak wypadł w Jego oczach. Poprzedniego wieczora naprawdę
wszyscy świetnie się bawiliśmy, nawet mój z pozoru sztywny tato.
- A skąd, Marcin
jest tobą zachwycony, ma kompana do pica, a tato jest szczęśliwy, że ja jestem
szczęśliwa – powoli wszystko się dobrze układało i dawało mi to sporą radość.
- Jesteś
szczęśliwa dzięki mnie? – Kamil łapał mnie za słówka, co spowodowało, że się
zarumieniłam. Nie sądziłam, że tak to może zabrzmieć, chyba byłam zbyt
bezpośrednia.
- Tak – co
mogłam więcej powiedzieć? Nie chciałam też zaprzeczać, bo prawda była jasna.
- To się cieszę.
Już ci nie będę przeszkadzał, ucz się, a ja się niedługo odezwę, chociaż może
teraz czas na ciebie? – Kamil zaskoczył mnie swoimi ostatnimi słowami. Chciał
widzieć, że nie tylko on robił pierwszy krok, może miał rację…
- Może, do
usłyszenia – wolałam nie dawać żadnych deklaracji, by później nie było tak, że
nie mogłam ich spełnić.
- Pa – chłopak
pożegnał się ze mną, a ja byłam cała w skowronkach. Ten chłopak był moim
antidotum. Za każdym razem dostarczał mi endorfin i przypominał o tym, co
chciałam osiągnąć. Pragnęłam być szczęśliwa i nie truć się zmartwieniami.
Proszę, zostawcie po sobie chociaż najmniejszy ślad, chciałabym wiedzieć co sądzicie :)
To będzie zdecydowanie wspaniale rozpoczęty weekend, dzięki TOBIE.
OdpowiedzUsuńZ pewnością NIE MOGĘ POWIEDZIEĆ -w dupie byłam, gowno zobaczyłam. :D
Bo to opowiadanie pokazuje coś niesamowitego. Nie mogę doczekać się kolejnej części. Szybkiego powrotu do zdrowia ;** Nieś
Uwielbiam Twoje komentarze, jesteś niezawodna :*
Usuńej przekonałam sie do Kamila , nieprawdopodobne xD niech Bartek spada na drzewo xD
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że Cię przekonałam :)
Usuńchcemy Bartka...
OdpowiedzUsuńNie chcemy Bartka bo to skończony dupek!!! A opowiadanie jak zawsze genialne:)!
OdpowiedzUsuńKochana! Zamiast szykowac sie na swoj wlasny slub czytam opowiadanie! To chyba nie rozsadne ale przynajmniej wiesz, ze jestem wielka fanka! Pozdrawiam;* Magda
OdpowiedzUsuńGdybyś była bliżej, to dostałabyś po głowie! Jesteś nienormalna :*
UsuńBardzo normalna jestem kochana :) rozluznilam sie przynajmniej ;*
UsuńNiech Bartek spada zlamas jeden,nie wiem dziewczyno jak tu byś żyła z wiedzą że ktoś pocieszyl się po tobie tak szybko ,chyba ja bzyknal żeby stwierdzić że jednak kocha Gosie !!! Dno!!!on jest dnem!!!! A Kamil ! Przynajmniej chce jej szczęścia bardziej niż własnego !!
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że facet ma być czymś, przy czym rozkwitasz, a nie całym Twoim światem, w którym się zamykasz
OdpowiedzUsuńTaki opis znalazłam <3 Do opowiadanka :3 A ogólnie super :*
Święte słowa :)
UsuńDziękuję bardzo :*
Niesamowita jesteś <3 Kamil to wspaniały chłopak i lubie go za To że sprawia iż Gosia jest szczęśliwa 😆☺ Bartek , mógłby przestać istnieć w tym opowiadaniu.. jednak co do Martyny dalej myśle że jako przyjaciółka Gosi powinna wiedzieć co się stało naprawde i jestem pewna że zmieni swoje zdanie co to jełopa i stanie murem za Gosią bo to że stoi po stronie Bartka nie oznacza że gra w jego drużynie a to że nie jest świadoma prawdy której Bartek napewno jej nie powiedział bo to prostak .. mega mega mega !!! Kocham ten świat i bardzo mi wczoraj pomogła kolejna część , mogłam przestać myśleć i zatracić się w czytaniu bo gdyby nie to , to m9głoby sie coś wydarzyć a tak dzięki Tobie nerwy opanowane i załatane ;) dziekuję ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :* Niesamowicie się cieszę, że pomogłam :)
Usuńsuper opowiadanie. kocham je. Kamil to fajny chłopak od razu mi sie spodobal. ola ps jestes wspaniala.
OdpowiedzUsuńNajmocniej dziękuję :*
Usuńczemu woógle nie dodajesz opowiadania Trudna rozłąka?? A oczywiście jak zawsze świetne OPOWIADANIE:*
OdpowiedzUsuńNie dodaję ponieważ od tygodnia jestem chora i nie mam sił by pisać, także dodaję części, które już mam napisane. Jak tylko lepiej się poczuję, to nadrabiam zaległości z Trudną rozłąką.
UsuńBoże jak mnie dawno tu nie było. Zdecydowanie szkoła zabiera czas. Jestem teraz w tej samej sytuacji co Gosia. Jak sobie pomyślę o nauce to już mi sie odechciewa. Ciężka sprawa z maturą :-) Rozdziały są cudowne. I muszę się przyznać,że przekonałam się do Kamila. Chłopak ma to "coś" w sobie. Aaaaa i szybkiego powrotu do zdrowia. Zdrowiej i łap ostatki słońca :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
/Eli..
Ja chcę żeby była z Kamilem. Nawet jak rozmawiają to jest tak fajnie, a z Bartku em było nudno. Czekam na kolejną część/ Ewa 😊
OdpowiedzUsuń