Byłam strasznie
zdenerwowana i sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Miałam ochotę iść do
Martyny i powiedzieć jej jak "wspaniałą" była przyjaciółką, ale
powstrzymywała mnie myśl, że wtedy byśmy się porządnie pokłóciły, a z drugiej
strony nie mogłam tego tak zostawić. Nie lubiłam jak ludzie układali mi życie, nawet
jeśli byli to przyjaciele. Zdecydowałam, że jednak rozprawie się z dziewczyną,
moja złość na nią była ogromna. Niby dzięki Martynie mogłam ostatecznie rozstać
się z Bartkiem, ale nawet to jej nie usprawiedliwiało, bo chciałam żyć po
swojemu.
Wsiadłam w
autobus i pojechałam do Martyny, przez całą drogę starając się uspokoić, ale to
była walka z wiatrakami. Po niedługim czasie byłam już na miejscu. Kiedy
zapukałam w odpowiednie drzwi, musiałam czekać dłuższą chwilę by mi ktoś otworzył,
natomiast kiedy już się to stało zobaczyłam Martynę, która była tylko w
szlafroku. Pora nie była zbyt późna, więc domyśliłam się, że przerwałam jej
intymną chwilę z Filipem i się nie pomyliłam, Filip wyszedł z pokoju w samych
spodniach, które kończył zapinać.
- Gosia? Co ty
tu robisz?- Martyna była wyraźnie zaskoczona moją obecnością, bo przecież
się mnie nie
spodziewała. Patrzyła na mnie wymownie, ale widać było, że nie znała moich
intencji.
- Mogłabym
zapytać cię o to samo, bo przecież byłyśmy umówione, ale przejdę do rzeczy. Już
nigdy więcej nie
układaj mi życia! Sama potrafię o siebie zadbać- mój głos był podniesiony, z
początku obiecałam sobie, że nie będę krzyczeć, ale jak tylko ją zobaczyłam, to
ta obietnica poszła w trzy diabły. Martyna patrzyła na mnie zdezorientowana a
Filip był w szoku, nie ogarniał tego co się działo. Musiał nic nie wiedzieć o
poczynaniach swojej dziewczyny.
- Gosia, uspokój
się, o czym ty mówisz?- Filip patrzył to na mnie, to na Martynę, chcąc czegoś
się dowiedzieć. Postanowiłam zignorować jego pytanie, bo chciałam by Martyna mu
to wszystko wyjaśniła.
- Ja nigdy bym ci
tego nie zrobiła. Jak tak dobrze dogadujesz się z Bartkiem, to z nim się
przyjaźnij!- nic więcej nie miałam do powiedzenia, już dłużej nie mogłam
patrzeć na tą jej zaskoczoną twarz. Zdenerwowana wybiegłam z bloku w którym
mieszkała Martyna i przez dłuższy czas biegłam przed siebie. Chciałam być jak
najdalej od niej i od Bartka. To, że zawiodłam się na Bartku i jego straciłam
było czymś, z czym się pogodziłam i byłam gotowa z tym żyć, ale nie
spodziewałam się, że przez niego stracę i przyjaciółkę. Kiedyś, również przez
Bartka, straciłam Asię. To był znak od losu, żeby trzymać się od tego chłopaka
jak najdalej.
Jak na tamten
dzień byłam już wyczerpana, a przecież to miał być dzień spokoju i relaksu.
Zanim zdecydowałam się wrócić do domu, poszłam na cmentarz do Maćka, gdzie
poczułam jak ciśnienie ze mnie schodziło. W tamtym miejscu doznałam wewnętrznej
równowagi i byłam w stanie trzeźwo myśleć. O dziwo nie miałam ochoty płakać, a jedynie
przytulić się do kogoś. Po prostu wtulić swoją twarz w czyjąś klatkę piersiową
i odetchnąć. Z jakiejś racji przychodził mi do głowy tylko Kamil. Siedziałam
tam z dobrą godzinę i dopiero później byłam gotowa wracać. Ta wizyta u brata
podziałała na mnie kojąco i poczułam, że jestem w stanie dalej funkcjonować.
Wracając do
domu, wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do chłopaka, nie wiedziałam czy
dobrze robiłam czy nie, ale nie dowiedziałabym się tego, gdybym tego nie
zrobiła.
- Tak, słucham?
– nie zdziwiło mnie przywitanie Kamila, bo to były standardowe słowa, które ludzie
wypowiadali na początku rozmowy. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam mówić.
- Hej, nie
przeszkadzam ci?
- Cześć, skąd.
Co tam słychać? Masz taki jakiś dziwny głos – Kamila nie dało się oszukać i od
razu wyczuł, że coś ze mną było nie tak, a przecież znał mnie naprawdę krótko.
Byłam zaskoczona, ale nie powiem, było mi miło, że raczył mnie taką uwagą.
- Chciałam z
kimś pogadać – chciałam jeszcze coś dodać, ale zabrakło mi odwagi i ugryzłam
się w język.
- I rozumiem, że
mój numer był najbliżej – Kamil był wesoły i swoją wypowiedzią od razu sprawił,
że uśmiechnęłam się sama do siebie. Już wtedy wiedziałam, że dobrze zrobiłam
dzwoniąc do niego. Kamil działał tak na mnie jak wizyta u Maćka, czułam się
coraz spokojniejsza.
- Ciebie to
jednak nie da się oszukać – powoli szłam sobie do domu i Kamil umilał mi ten
czas. Zupełnie zapomniałam o wydarzeniach z tego dnia. Skupiałam się tylko na
Kamilu i cieszyłam się, że Bóg postawił go na mojej drodze, dzięki niemu
łatwiej było mi radzić sobie z trudnościami.
- Oczywiście, że
się nie da i nawet nigdy tego nie próbuj. Gdzie teraz jesteś? – nawet zwykła
rozmowa z tym chłopakiem była niezwykła. On powinien dawać ludziom lekcje tego,
jak poprawiać humor innym.
- Na Krakowskiej
i zmierzam do domu – nie zastanawiając się czemu było mu to wiedzieć,
odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Do domu miałam jeszcze kawałek i mogłam wsiąść
w jakiś autobus, ale przyjemniej było się przespacerować.
- No to fajny
spacer, przemierzasz prawie całe miasto – Kamil był zaskoczony moim pomysłem,
który co prawda był trochę szalony. Robiło się też ciemno, więc moje zachowanie
mogło wydać się trochę dziwne. On przecież nie wiedział jaki dystans dzisiaj
przemierzyłam i jak to się stało, że znalazłam się tak daleko od domu.
- Wiesz, to
takie moje hobby. Lubię się czasem powłóczyć bez celu – pomimo, że ufałam mu to
nie chciałam wpuszczać go do swojego wnętrza. Nie chciałam też naznaczać go
swoimi problemami. Już za wiele osób obarczałam tym, co ciążyło mi na sercu i
Kamila chciałam od tego uchronić.
- Czy ja przed
chwilą nie mówiłem byś nie próbowała mnie oszukać? – miał miły głos i chociaż
ciągle miałam wrażenie, że uśmiechał się sam do siebie, to sprowadził mnie na
ziemię.
- W tym
przypadku milczenie będzie złotem – skoro nie chciałam mówić mu o swoich
problemach, to wolałam milczeć.
- Lubię twój
głos, tylko nie lubię jak starasz się coś ukryć – Kamil miał rację, robiłam tak
wiele razy, w sumie cały czas to robiłam. Ciągle coś starałam się ukryć, nie
poruszać pewnych tematów i nie mówić o sobie wszystkiego. Nie wiem czego się
bałam, po prostu wybierałam mniejsze zło.
- Tylko, że ja
nie chcę cię wszystkim obarczać, a pewne sprawy zahaczają o przeszłość, a zdaje
się, że umowa dotycząca nie poruszania tego tematu nadal obowiązuje –
umówiliśmy się kiedyś, że nie będę mówiła o tym, co działo się w moim życiu
przed wypadkiem i zamierzałam się tego trzymać. Przynajmniej przez najbliższy
czas, ponieważ obecnie życie z pustą kartką bardzo mi odpowiadało.
- Okej,
rozumiem. To w takim razie zajmijmy się przyszłością – Kamil miał to w sobie,
że szanował to, o co go prosiłam. Nie starał się za wszelką cenę wyciągnąć ode
mnie tego, co ukrywałam. Bardzo to w nim ceniłam.
- Podoba mi się
ten pomysł. – od razu uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Co zamierzasz
robić po powrocie do domu?
- Położyć się w
swoim łóżku i schować się pod kołdrą – tak, to było moje marzenie na tamten
wieczór. Po dniu gorącym jak wulkan, łóżko było moją oazą. Tylko tam byłam
wolna od wszystkiego co działo się na zewnątrz. Chociaż spodziewałam się, że mogą
mnie tam dopaść emocje z tamtejszego dnia.
- Ciekawe, ale jak
na sobotni wieczór to mało kreatywne - Kamil charakteryzował się tym, że zawsze
odpowiadał coś mądrego, coś co wprawiało mnie w zakłopotanie. On też należał do
ludzi, którzy przeważnie mieli rację. Na początku mogło to być męczące i
umniejszać poczuciu własnej wartości, ale z czasem wpływało to na obdarzanie go
coraz większym zaufaniem. Czułam, że ten chłopak był dobry i mogłam czuć się
przy nim bezpiecznie.
- Zgadzam się,
ale na dzisiaj mam dosyć wrażeń – najpierw rozmowa z Bartkiem a później kłótnia
z Martyną, to mi zdecydowanie wystarczyło. Wolałam ograniczyć ilość emocji jak
na tamten dzień.
- Pozytywnych
czy negatywnych? – i to znowu było to, o czym już wcześniej wspominałam. On
dokładnie słuchał tego co mówiłam, delikatnie starał się mnie wyczuć.
- Pozytywnych nigdy
za wiele – tego dnia, nic dobrego poza rozmową z Kamilem mnie nie spotkało i
sama miałam ochotę to naprawić, ale nie wiedziałam jak.
- I o to mi
chodziło – Kamila wypowiedź wydała mi się trochę tajemnicza i czułam, że coś
skrywał.
- Co masz na myśli?
– nie rozumiałam do czego dążył a ewidentnie coś chodziło mu po głowie. Rozmowy
przez telefon były fajne, ale trudno było wyczuć drugą osobę, choć powoli
dawałam sobie z tym radę.
- Sam do końca
nie wiem, ale zawsze można coś wymyślić – nie uwierzyłam mu, bo według mnie
jakiś plan miał, tylko może nie był go do końca pewny…
- Na przykład, co?
– dalej ciągnęłam go za język, bo sama nie chciałam niczego proponować. On
zawsze miał fajne pomysły i ciekawie organizował nam czas.
- Na przykład
wyjście na dyskotekę – głos chłopaka stawał się niepewny i czułam, że z jego
twarzy zniknął uśmiech. Żałowałam, że nie mogłam teraz na niego patrzeć i
przyglądać się zmieniającemu wyrazowi jego twarzy.
- Zapraszasz
mnie na tańce? – trochę go kokietowałam, a tym samym starałam się niczego nie
dać po sobie poznać. Taka zabawa była ciekawsza. On się wypowiadał, a ja
zadawałam pytania.
- Jeżeli tak to
odebrałaś - miałam wrażenie, że on
powoli wycofywał się ze swojego pomysłu. Albo to ja za dużo sobie wyobrażałam,
a on z grzeczności odpowiadał w poprawny sposób.
- A jakie były
twoje zamiary? – chciałam znać jego pierwotne intencje i wyciągnąć od niego
odrobinę więcej informacji, bo jak na razie oboje się kamuflowaliśmy. Czułam,
że oboje chcieliśmy spędzić ten wieczór ze sobą, ale żadne wprost nie chciało się
do tego przyznać.
- Czyste –
zaśmiałam się do siebie na ta odpowiedź Kamila, bo znowu należała do grupy tych
poprawnych i przede wszystkim inteligentnych.
- Bawimy się w
grę słowną czy poważnie rozmawiamy? – kiedy on wymijająco odpowiadał, to ja wprost pytałam. Z nikim mi się tak
dobrze nie rozmawiało. Minuty leciały, a ja nawet nie wiedziałam kiedy.
- Jedno i drugie
mnie satysfakcjonuje, a wybór pozostawiam tobie – Kamil był intrygujący i to mi
się w Nim podobało. Tak samo jak faceci lubią, żeby kobieta była tajemnicza,
tak w tym przypadku, oboje odkrywaliśmy tajemniczość drugiej osoby.
- Ale to ty mnie
zapraszałeś – postanowiłam przypomnieć mu, pierwotny temat od którego de facto
bardzo odeszliśmy.
- I nadal to
robię – Kamil nie odpuszczał, a ja nie wiedziałam co robić. Byłam zmęczona i
chyba nie byłabym dobrą partnerką na tamten wieczór. Szczególnie, że od śmierci
Maćka, nie byłam na żadnej imprezie i nie wiedziałam, czy byłam już na to
gotowa.
- Nie wiem czy
mam siły tańczyć, chyba miałabym dzisiaj koślawe nogi – odpowiedziałam trochę
wymijająco, nie zdradzając tego, co miałam w głowie.
- To w takim
razie możemy przejść się razem – znowu w głosie miał radość a nowy pomysł,
jakim mnie uraczył był lekko powiedziawszy wariacki.
- Ale kiedy ty
do mnie dojdziesz, to ja pewnie będę już w domu – doszukiwałam się powodów dla
których miałabym odrzucić i tą propozycję. Nie wiem czemu to negowałam, może
bałam się zdradzić, że też tego chciałam.
- Jesteś tego
pewna? – czułam nutkę pewności siebie w jego głosie. Może ja nie byłam pewna,
ale on zdecydowanie tak. Wprowadził mnie w zakłopotanie i to nie małe.
- Nie wiem, tak
mi się wydaje – w sumie nie wiedziałam gdzie mieszkał i jak daleko miałby do
miejsca, w którym aktualnie się znajdowałam.
- To się odwróć
– na początku bałam się posłuchać jego słów, ale kiedy to zrobiłam, byłam w
szoku. Widziałam posturę Kamila, który po niecałych dwóch minutach był już przy
mnie. Otworzyłam oczy ze zdumienia, bo wszystkiego bym się spodziewała, ale nie
tego, że on nagle stanie przy mnie.
- Co ty tu
robisz? – próbowałam się dowiedzieć, jakim cudem tak szybko znalazł się przy
moim boku. Rozmawialiśmy z dziesięć minut, a to wystarczyło do mnie dotarł. To
było szaleństwo, które bardzo mi schlebiało.
- Mieszkam
niedaleko i postanowiłem, że nie będziesz samotnie włóczyć się po mieście.
Jeszcze jakiś wampir Cię napadnie. – Kamil miał radosne spojrzenie, które zdecydowanie
informowało o tym, że był z siebie zadowolony. Patrzyłam na niego z
niedowierzaniem i śmiałam się sama do siebie.
- Jesteś
wspaniałomyślny – moje uznanie co do jego zachowania i postawy, wzrosło do
maksimum. On był szalony, zachowywał się jak wariat, ale imponowało mi to.
Dawno nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił, on sprawił, że poczułam się
wyjątkowa.
- Nieprawdaż?
Ale chyba powinienem dostać jakąś nagrodę, czyż nie? – podobała mi się jego
postawa, miał ręce w kieszeniach, stał jakby nie wzruszony, a swoje zachowanie
traktował jako coś normalnego.
- Chyba masz
rację, jak wypełnisz swoją misję i bezpiecznie doprowadzisz mnie do domu, to
dostaniesz herbatę – nic lepszego mi nie przychodziło do głowy, a nie chciałam
wypalić z czymś głupim, chociaż herbata wcale nie była mądrym pomysłem.
- Mam iść pieszo
przez pół miasta by napić się herbaty? – Kamil powiedział to z takim miłym
rozżaleniem, że miałam ochotę się zaśmiać, ale postanowiłam, że będę trzymała
się tego, co powiedziałam.
- Jak nie, to
nie – po tych słowach obróciłam się i dalej zaczęłam iść w kierunku domu.
Myślałam, że Kamil od razu mnie dogoni, ale przez chwilę tego nie robił. Miałam
ochotę się odwrócić, ale wiedziałam, że zobaczy iż go sprawdzam. Powoli
żałowałam, że go opuściłam, zaczynałam się poważnie bać, że i on pójdzie w
swoją stronę.
– Dobra, Gośka zaczekaj! – po jakiś dobrych
trzech minutach, Kamil z powrotem znalazł się tuż obok mnie. Miałam ochotę rzucić mu się w
ramiona, ale postanowiłam hamować swoje zapędy. - Uparta jesteś.
- Czyli herbata może
być – uśmiechnęłam się do niego triumfująco i byłam szczęśliwa, że ten wieczór
spędzimy wspólnie, nawet jeżeli mielibyśmy tylko siedzieć i pić herbatę.
- Może, ale co ty
na to, żebyśmy obejrzeli jakiś film? – znowu ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
Kamil negocjował ze mną rozszerzenie nagrody i chociaż wspólne oglądanie filmu
wydało mi się atrakcyjne, to jednak wpadłam na lepszy pomysł.
- Ciekawe, ale
mało kreatywne. Chciałeś iść na dyskotekę, prawda? - podłapałam jego
wcześniejsze słowa o kreatywności i postanowiłam wziąć z nich użytek. Oglądanie
filmu było okej, ale trochę nudne. Nasze poprzednie spotkania, były ciekawe i
każde było kreatywne i chciałam podtrzymać tą myśl.
- No tak, ale
nie masz ochoty – Kamil patrzył na mnie tak ciepłym wzrokiem, że od razu robiło
mi się goręcej. Rozmowa przez telefon miała to do siebie, że pomimo iż była
miła i mogłam w każdej chwili połączyć się z chłopakiem, to nic nie zastąpiło
możliwości patrzenia sobie twarzą w twarz.
- Nie mam ochoty
na pójście do dyskoteki, ale na tańce owszem. Bo czy to nie ty przed chwilą
mówiłeś, że pozytywnych wrażeń nigdy za wiele?-
w głowie świtał mi pomysł jak połączyć jego propozycję z moim brakiem chęci
pójścia do klubu, a chęcią przebywania w domu.
- Nie, ty to
powiedziałaś a ja się z Tobą zgodziłem - Kamil nie bał się powiedzieć, że byłam
w błędzie. Był trochę niewzruszony i traktował mnie jak normalną, zwykłą
dziewczynę.
- Może masz
rację, nie ważne. Zapraszam cię na tańce – uśmiechałam się szeroko do chłopaka
i chciałam namówić go do zgodzenia się na mój plan, którego jeszcze nie poznał.
Miałam nadzieję, że zaufa mi w ślepo, tak ja do tej pory robiłam względem niego.
- Fajnie, tylko
za bardzo nie rozumiem gdzie, skoro nie chcesz iść na imprezę – chłopak był
zmieszany i próbował mnie przefiltrować wzorkiem, ale na próżno mu to było.
- Urządzimy
sobie własną - widziałam, że z każdym wypowiedzianym słowem zaskakiwałam go
coraz bardziej. Fajnie było patrzeć, że w końcu to on musiał się pogłówkować,
co będziemy robić. Bo jak do tej pory, to ja zdawałam się na jego pomysły.
- We dwoje? –
Kamil patrzył na mnie tak jak facet zazwyczaj patrzy na dziewczynę, czułam, że
miał coraz brudniejsze myśli i kierunek w którym szedł, był trochę inny od
tego, którym ja podążałam, ale nie chciałam go tak szybko wyprowadzać z błędu.
- Możliwe, ale
chyba nie będziesz miał nic przeciwko jak ktoś do nas dołączy?- nie chciałam by
był zaskoczony, że może stać się tak, że wcale nie będziemy sami. Siałam zamęt
w jego głowie i to mi się podobało.
- Oczywiście, że
nie. Ty organizujesz a ja się dostosowuję – Kamil uśmiechał się do mnie
czarująco, co działało na wszystkie moje zmysły. Już chciałam mu powiedzieć, że
jak się uśmiecha, to jest taki promienny i przystojny, ale uznałam, że to nie
był dobry moment na prawienie takich komplementów. Byliśmy tylko kumplami i
chciałam by tak zostało.
- Zawsze jesteś
taki potulny? – igrałam sobie trochę i doskonale wiedziałam, że do tej pory to
ja byłam potulna, ale chciałam doprowadzić do tego, by pomyślał iż
kwestionowałam jego męskość. Z Kamilem mogłam rozmawiać na każdy temat,
żartować w każdym momencie i czułam się pewnie, że zaraz się na mnie nie
obrazi.
- Nigdy, ale
uznałem, że czasem też możesz postawić na swoim.
- I znowu ta twoja
wspaniałomyślność – kręciłam głową z niedowierzania, że poznałam faceta, który
przywracał mi wiarę w płeć męską. Już byłam gotowa wierzyć, że wszyscy faceci
to świnie.
- No bo ja w
ogóle jestem wspaniały, nie zauważyłaś tego jeszcze?- nadal nie przestawaliśmy
iść, a Kamil rzucił mi pytające spojrzenie zarazem marszcząc czoło.
Postanowiłam dalej sobie z nim grać w naszą grę.
- Nie – śmiałam
się sama do siebie pod nosem. Ta zabawa jaką toczyliśmy pomiędzy sobą, bardzo
mnie rozbawiała. Mogłam mu trochę podokuczać i ukrywałam to, jak bardzo go
lubiłam. Kamil popatrzył na mnie poważnie a po chwili objął ręką moje biodro i
wziął mnie na ręce. – Co ty robisz?! – zaskoczona śmiałam się z jego zachowania
a na jego twarzy również zobaczyłam radość.
- Pokazuję ci
jaki jestem wspaniały – Kamil nie przestawał iść i cały czas niósł mnie na
rękach. Wcześniej nikt nigdy tego dla mnie nie robił, no chyba, że rodzice jak
byłam niemowlakiem, a teraz czułam się
trochę zakłopotana, a na dodatek nasze twarze były niebezpiecznie blisko
siebie. Żeby uniknąć krępującej sytuacji, starałam się nie patrzeć na niego,
tylko trzymać twarz w bezpiecznej odległości.
- Zobaczymy jak
długo wytrzymasz – zamiast prosić go o puszczenie i postawienie na ziemi,
postanowiłam trochę go podpuścić i podziałać na jego męską dumę.
- O to się nie
bój, ale muszę mieć jakąś motywację – znowu było tak samo, czarował w każdym
momencie a ja jak zwykle poddawałam się temu wrażeniu. Byłam ciekawa co tym
razem chciał w zamian, chociaż ja go o nic nie prosiłam.
- Czy ty nic nie
robisz za darmo? – nie przestawałam się uśmiechać bo cała ta sytuacja była
naprawdę komiczna. Kamil za każdym razem domagał się jakiejś nagrody a
wprawiało mnie to tylko w coraz to większe zakłopotanie.
- Robię, ale
czasem to się po prostu nie opłaca.
- Więc co
chcesz? – tym razem zamiast proponować nagrodę, postanowiłam dać mu wolną rękę
i zobaczyć, co by go usatysfakcjonowało.
- Umówić się z tobą
na randkę – kiedy usłyszałam jego słowa, zaskoczona spojrzałam mu w twarz bo
się nie spodziewałam aż takiej nagrody. Myślałam, że po porostu żyliśmy bez
jakiegoś ciśnienia, a tu niespodzianka.
- Przecież
spotkaliśmy się już kilka razy – próbowałam się trochę bronić i odwoływać do
poprzednich spotkań. Nie traktowałam ich jako randki, ale teraz próbując się
bronić, tak je potraktowałam.
- Ale to nie
były randki – Kamil pewnie siebie odpowiedział mi na moje słowa. Rozumiałam jego
słowa, bo sama tak samo myślałam. Obawiałam się pójścia z nim na randkę, miałam
jakiś wewnętrzne bariery przed zgodzeniem się na ten pomysł.
- Ale jest
dobrze tak jak jest – nie chciałam żadnych zmian, kroków na przód.
Satysfakcjonowała mnie taka sytuacja, jaka miała miejsce, nie chciałam nic
ponad to.
- Ale może być
jeszcze lepiej. – kiedy ja zmagałam się z palącym żarem od środka, Kamil pozostawał
niewzruszony i bardzo swobodny. Słowa przychodziły mu z niesamowitą łatwością.
- Te nasze
spotkania do tej pory…
- To były zwykłe
spotkania, chciałem Cię poznać – Kamil wzruszył ramionami co poczułam przez
znajdowanie się na jego rękach. Nadal nie przestawał mnie nieść, a
pokonywaliśmy coraz to większy dystans. Od mojego domu dzieliło nas już niecałe dziesięć minut drogi.
- A teraz już
nie chcesz? - czepiałam się słówek i
robiłam wszystko by poznać jego zamiary. Byłam w takiej sytuacji, że chciałam
wiedzieć na czym stałam, no w tamtej chwili siedziałam.
- Teraz chcę Cię
poznać jeszcze bliżej – niepokoiły mnie słowa Kamila i zaczynało mi się robić
niebezpiecznie gorąco. Miałam pewne obawy i opory przed kolejnymi związkami jak
i bliskimi relacjami i pomimo, że mu ufałam, bałam się zaangażować. Zachowanie
chłopaka jak i ton głosu, były naturalne, bez żadnych obaw czy barier.
Zazdrościłam mu takiego luzu.
- Czemu?-
starałam się wyjaśnić tą sytuację by uniknąć niedomówień. Obawiałam się tego,
co miałam usłyszeć i sama nie wiedziałam w którym momencie ta rozmowa weszła na
tak niebezpieczny tor.
- Bo jesteś
interesująca – kiedy ja toczyłam wewnętrzną bitwę i przeżywałam roztargnienie,
on spokojnie odpowiadał mi na pytania, jakby to wszystko nie robiło na nim
większego wrażenia.
- Przestań mnie
podrywać – skoro on był taki spokojny to ja postanowiłam obrócić to wszystko w
żart i przekierować uwagę na inną stronę. Myślałam, że to pomoże mi jakoś rozładować
atmosferę, a zadziałało wręcz odwrotnie.
- Nie –
patrzyłam mu w twarz, która była skupiona tylko i wyłącznie na mnie. Czułam się
skrępowana i na dodatek ciągle byłam w jego ramionach.
- Ale ja proszę
– poważnie i błagalnie patrzyłam mu w oczy, powtarzając w myśli, by się we mnie
nie zakochał. Był bardzo fajnym chłopakiem, zasługiwał na prawdziwe szczęście i
wszystko co najlepsze, a ja czułam, że nie mogłam mu tego dać.
- Czemu nie mogę
tego robić? – Kamil nie rozumiał moich obaw i strachu jaki miałam w sobie. Nie
wiedziałam jak mu to wyjaśnić nie poruszając przeszłości. Chwilę milczałam
szukając w głowie odpowiedniej odpowiedzi, ale co mądrego miałam mu
odpowiedzieć?
- Bo nie jestem na
to gotowa – odwróciłam twarz w drugą stronę a mój głos był cichy. To co
powiedziałam mogło wydawać się idiotyczne i szczeniackie, ale bardzo chciałam
spokoju i ciszy w swoim życiu. Miłość wszystko komplikowała i odwracała świat
do góry nogami.
- Ale w miłości
nie ma niczego złego – Kamil powiedział to, co każdy przecież wiedział. Wszyscy
przecież uważali miłość za coś pięknego i nadzwyczajnego, coś co unosi ponad
podziały i wszelkie granice.
- Jest, zawsze
kończy się cierpieniem – tak było w moim przypadku. Każda miłość przynosiła za
sobą smutek i łzy.
- Pozwól mi to
zmienić - Kamil zatrzymał się i patrzył
mi w oczy a ja nie potrafiłam odwrócić wzroku. Gdyby mnie tak serce nie bolało,
to bym mu uwierzyła, a tak ciągle czułam te rany, po Bartku, Martynie, Maćku,
Mamie…
- To nie jest
dobry pomysł – broniłam się jak tylko mogłam. Tu nie chodziło o mnie, ale o
Kamila. Nie chciałam go zranić, zawieść. On nie powinien był cierpieć, a ja
czułam, że nie dawałam ludziom nic poza bólem.
- Ale nie
przekonasz się dopóki nie spróbujesz.- Kamil nie odpuszczał i wtedy biłam się z
myślami, czemu on po prostu nie mógł dać mi spokoju i uwierzyć w moje słowa.
- Postaw mnie –
powiedziałam hardo i czekałam aż tylko znajdę się swoimi nogami na ziemi.
Trudno mi się z nim rozmawiało będąc w jego ramionach. Utrudniało mi to całą
sprawę.
- Czemu?-
chłopak był zaskoczony moimi słowami i moją prośbą. Wtedy poczułam, że mógł
odebrać to bardzo osobiście, jakbym chciała od niego stronić.
- Bo chcę ci
spojrzeć w oczy – mój głos stał się niebezpiecznie poważny i chyba przez to
Kamil już więcej nie zadawał pytań, tylko zrobił to, o co go poprosiłam – Ja
nie chcę teraz z nikim być – już chciałam mu powiedzieć, że mam za sobą bardzo
trudny związek, ale coś mnie powstrzymywało. Zawarliśmy umowę nie mówienia o
przeszłości i powinnam była się tego trzymać, bo przecież sama tego chciałam.
- Dobrze, rozumiem
to, ale nie skreślaj mnie tak od razu. Spotykajmy się tak jak dotychczas i
tylko tyle. Nie wymagam od ciebie niczego, i niczego w zamian nie oczekuję –
Kamil złapał mnie za rękę i patrzył w oczy. Nie oczekiwał nic więcej poza to,
co działo się do tej pory. Rozumieliśmy się jak bliscy sobie ludzie i dobrze
czuliśmy się w swoim towarzystwie i samej szkoda mi było to przerywać.
- Czemu to
robisz? – byłam ciekawa co prowadziło go do takiego zachowania i czemu zależało
mu na tym, byśmy nadal się spotykali.
- Bo Cię lubię,
chciałbym znowu zobaczyć radość w twoich oczach, tak jak na karaoke, gokartach
czy wtedy, jak mnie dzisiaj zobaczyłaś. – pamiętam jego słowa, które kiedyś
powiedział a wiązały się z obecnymi, że zależało mu na tym, bym znowu była
szczęśliwa i robiła to, co sprawiało mi przyjemność.
- Dziękuję ci –
uśmiechnęłam się do niego miło i już dłużej nie marudziłam, nie broniłam się,
tylko postanowiłam zaufać mu. Nadal nie chciałam się z nikim wiązać, ale
postanowiłam złożyć sprawy w ręce Boga.
- Nie masz za
co, a teraz chodź bo zimno się robi, nie chcę byś się rozchorowała – Kamil
odwzajemnił uśmiech i szliśmy dalej, w sumie już byliśmy na miejscu.
Czasem nocne siedzenie bywa owocne, jest już po 3 w nocy i tak jak zapowiadałam, wchodzimy w strefę dłuugich części. Piszcie czy Wam się podoba :)
pytasz czy się podoba ??? pewnie ze sie podoba:)
OdpowiedzUsuńKamil jest odpowiednia osoba dla Gosi :)
ciekawia mnie tance jakie gosia wymyśli :P
Zaczynam coraz bardziej przekonywać się do Kamila ale dalej chce żeby była z Bartkiem ale wtedy skrzywdzi Kamila i będzie cierpiał , czekam z niecierpliwością na nowe części i mam nadzieję że wszystko się wjasni :*
OdpowiedzUsuńTy to masz głowę, żeby tak świetnie pisać... WOW :)) //Nieś
OdpowiedzUsuńnadal wierzę w Gosię i Bartka a nie tego całego kamila...
OdpowiedzUsuńSeeerio?! :i Wybaczylabys zdradę? Miałabyś ochotę wracać do czegoś, co nie miało sensu, czegoś, co męczyło zamiast dawać Ci chęci i radość z życia? Proszę... Kamil może myśli trochę o sobie ,ale tylko dlatego, ze chce mieć taką dziewczynę jaką jest Gośka, ale jej chce dac większe szczęście,chce ,żeby była szczęśliwa,żeby się uśmiechała, żeby cieszyła się chwilą i pewnie chce wiedzieć ,co działo się w jej życiu wcześniej,ale nie naciska na nią,bo ma chęć wiedzieć. A to z kim będzie Gosia ustali Paulina. A opowiadanie jak zwykle super ! :* /Ala
UsuńWitam Paulino,
OdpowiedzUsuńDziękuje za pozostawienie u mnie komentarza. Weszłam, żeby się zrewanżować. Widzę, że Twoja opowieść ma już troszkę rozdziałów. Przeczytałam ten. Zaskoczyło mnie imię Kamil, bo tak ma również na imię mój bohater, choć domyśliłam się, że jest tu jakiś Bartek w sercu, a może już tylko przeszłości Twojej bohaterki. Ciekawie piszesz, bardzo fajny dialog Gosi i Kamila przez telefon. Na pierwszy rzut oka zdaje się coś dobrego między nimi być.
Serdecznie Cię pozdrawiam - Ela
Sama bardzo chętnie zaadoptowałabym Kamila :D
OdpowiedzUsuńDarka