niedziela, 7 września 2014

The experience cz 174

Byłam strasznie zdenerwowana i sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Miałam ochotę iść do Martyny i powiedzieć jej jak "wspaniałą" była przyjaciółką, ale powstrzymywała mnie myśl, że wtedy byśmy się porządnie pokłóciły, a z drugiej strony nie mogłam tego tak zostawić. Nie lubiłam jak ludzie układali mi życie, nawet jeśli byli to przyjaciele. Zdecydowałam, że jednak rozprawie się z dziewczyną, moja złość na nią była ogromna. Niby dzięki Martynie mogłam ostatecznie rozstać się z Bartkiem, ale nawet to jej nie usprawiedliwiało, bo chciałam żyć po swojemu.
Wsiadłam w autobus i pojechałam do Martyny, przez całą drogę starając się uspokoić, ale to była walka z wiatrakami. Po niedługim czasie byłam już na miejscu. Kiedy zapukałam w odpowiednie drzwi, musiałam czekać dłuższą chwilę by mi ktoś otworzył, natomiast kiedy już się to stało zobaczyłam Martynę, która była tylko w szlafroku. Pora nie była zbyt późna, więc domyśliłam się, że przerwałam jej intymną chwilę z Filipem i się nie pomyliłam, Filip wyszedł z pokoju w samych spodniach, które kończył zapinać.
- Gosia? Co ty tu robisz?- Martyna była wyraźnie zaskoczona moją obecnością, bo przecież
się mnie nie spodziewała. Patrzyła na mnie wymownie, ale widać było, że nie znała moich intencji.
- Mogłabym zapytać cię o to samo, bo przecież byłyśmy umówione, ale przejdę do rzeczy. Już
nigdy więcej nie układaj mi życia! Sama potrafię o siebie zadbać- mój głos był podniesiony, z początku obiecałam sobie, że nie będę krzyczeć, ale jak tylko ją zobaczyłam, to ta obietnica poszła w trzy diabły. Martyna patrzyła na mnie zdezorientowana a Filip był w szoku, nie ogarniał tego co się działo. Musiał nic nie wiedzieć o poczynaniach swojej dziewczyny.
- Gosia, uspokój się, o czym ty mówisz?- Filip patrzył to na mnie, to na Martynę, chcąc czegoś się dowiedzieć. Postanowiłam zignorować jego pytanie, bo chciałam by Martyna mu to wszystko wyjaśniła.
- Ja nigdy bym ci tego nie zrobiła. Jak tak dobrze dogadujesz się z Bartkiem, to z nim się przyjaźnij!- nic więcej nie miałam do powiedzenia, już dłużej nie mogłam patrzeć na tą jej zaskoczoną twarz. Zdenerwowana wybiegłam z bloku w którym mieszkała Martyna i przez dłuższy czas biegłam przed siebie. Chciałam być jak najdalej od niej i od Bartka. To, że zawiodłam się na Bartku i jego straciłam było czymś, z czym się pogodziłam i byłam gotowa z tym żyć, ale nie spodziewałam się, że przez niego stracę i przyjaciółkę. Kiedyś, również przez Bartka, straciłam Asię. To był znak od losu, żeby trzymać się od tego chłopaka jak najdalej.
Jak na tamten dzień byłam już wyczerpana, a przecież to miał być dzień spokoju i relaksu. Zanim zdecydowałam się wrócić do domu, poszłam na cmentarz do Maćka, gdzie poczułam jak ciśnienie ze mnie schodziło. W tamtym miejscu doznałam wewnętrznej równowagi i byłam w stanie trzeźwo myśleć. O dziwo nie miałam ochoty płakać, a jedynie przytulić się do kogoś. Po prostu wtulić swoją twarz w czyjąś klatkę piersiową i odetchnąć. Z jakiejś racji przychodził mi do głowy tylko Kamil. Siedziałam tam z dobrą godzinę i dopiero później byłam gotowa wracać. Ta wizyta u brata podziałała na mnie kojąco i poczułam, że jestem w stanie dalej funkcjonować.
Wracając do domu, wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do chłopaka, nie wiedziałam czy dobrze robiłam czy nie, ale nie dowiedziałabym się tego, gdybym tego nie zrobiła.
- Tak, słucham? – nie zdziwiło mnie przywitanie Kamila, bo to były standardowe słowa, które ludzie wypowiadali na początku rozmowy. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam mówić.
- Hej, nie przeszkadzam ci?
- Cześć, skąd. Co tam słychać? Masz taki jakiś dziwny głos – Kamila nie dało się oszukać i od razu wyczuł, że coś ze mną było nie tak, a przecież znał mnie naprawdę krótko. Byłam zaskoczona, ale nie powiem, było mi miło, że raczył mnie taką uwagą.
- Chciałam z kimś pogadać – chciałam jeszcze coś dodać, ale zabrakło mi odwagi i ugryzłam się w język.
- I rozumiem, że mój numer był najbliżej – Kamil był wesoły i swoją wypowiedzią od razu sprawił, że uśmiechnęłam się sama do siebie. Już wtedy wiedziałam, że dobrze zrobiłam dzwoniąc do niego. Kamil działał tak na mnie jak wizyta u Maćka, czułam się coraz spokojniejsza.
- Ciebie to jednak nie da się oszukać – powoli szłam sobie do domu i Kamil umilał mi ten czas. Zupełnie zapomniałam o wydarzeniach z tego dnia. Skupiałam się tylko na Kamilu i cieszyłam się, że Bóg postawił go na mojej drodze, dzięki niemu łatwiej było mi radzić sobie z trudnościami.
- Oczywiście, że się nie da i nawet nigdy tego nie próbuj. Gdzie teraz jesteś? – nawet zwykła rozmowa z tym chłopakiem była niezwykła. On powinien dawać ludziom lekcje tego, jak poprawiać humor innym.
- Na Krakowskiej i zmierzam do domu – nie zastanawiając się czemu było mu to wiedzieć, odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Do domu miałam jeszcze kawałek i mogłam wsiąść w jakiś autobus, ale przyjemniej było się przespacerować.
- No to fajny spacer, przemierzasz prawie całe miasto – Kamil był zaskoczony moim pomysłem, który co prawda był trochę szalony. Robiło się też ciemno, więc moje zachowanie mogło wydać się trochę dziwne. On przecież nie wiedział jaki dystans dzisiaj przemierzyłam i jak to się stało, że znalazłam się tak daleko od domu.
- Wiesz, to takie moje hobby. Lubię się czasem powłóczyć bez celu – pomimo, że ufałam mu to nie chciałam wpuszczać go do swojego wnętrza. Nie chciałam też naznaczać go swoimi problemami. Już za wiele osób obarczałam tym, co ciążyło mi na sercu i Kamila chciałam od tego uchronić.
- Czy ja przed chwilą nie mówiłem byś nie próbowała mnie oszukać? – miał miły głos i chociaż ciągle miałam wrażenie, że uśmiechał się sam do siebie, to sprowadził mnie na ziemię.
- W tym przypadku milczenie będzie złotem – skoro nie chciałam mówić mu o swoich problemach, to wolałam milczeć.
- Lubię twój głos, tylko nie lubię jak starasz się coś ukryć – Kamil miał rację, robiłam tak wiele razy, w sumie cały czas to robiłam. Ciągle coś starałam się ukryć, nie poruszać pewnych tematów i nie mówić o sobie wszystkiego. Nie wiem czego się bałam, po prostu wybierałam mniejsze zło.
- Tylko, że ja nie chcę cię wszystkim obarczać, a pewne sprawy zahaczają o przeszłość, a zdaje się, że umowa dotycząca nie poruszania tego tematu nadal obowiązuje – umówiliśmy się kiedyś, że nie będę mówiła o tym, co działo się w moim życiu przed wypadkiem i zamierzałam się tego trzymać. Przynajmniej przez najbliższy czas, ponieważ obecnie życie z pustą kartką bardzo mi odpowiadało.
- Okej, rozumiem. To w takim razie zajmijmy się przyszłością – Kamil miał to w sobie, że szanował to, o co go prosiłam. Nie starał się za wszelką cenę wyciągnąć ode mnie tego, co ukrywałam. Bardzo to w nim ceniłam.
- Podoba mi się ten pomysł. – od razu uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Co zamierzasz robić po powrocie do domu?
- Położyć się w swoim łóżku i schować się pod kołdrą – tak, to było moje marzenie na tamten wieczór. Po dniu gorącym jak wulkan, łóżko było moją oazą. Tylko tam byłam wolna od wszystkiego co działo się na zewnątrz. Chociaż spodziewałam się, że mogą mnie tam dopaść emocje z tamtejszego dnia.
- Ciekawe, ale jak na sobotni wieczór to mało kreatywne - Kamil charakteryzował się tym, że zawsze odpowiadał coś mądrego, coś co wprawiało mnie w zakłopotanie. On też należał do ludzi, którzy przeważnie mieli rację. Na początku mogło to być męczące i umniejszać poczuciu własnej wartości, ale z czasem wpływało to na obdarzanie go coraz większym zaufaniem. Czułam, że ten chłopak był dobry i mogłam czuć się przy nim bezpiecznie.
- Zgadzam się, ale na dzisiaj mam dosyć wrażeń – najpierw rozmowa z Bartkiem a później kłótnia z Martyną, to mi zdecydowanie wystarczyło. Wolałam ograniczyć ilość emocji jak na tamten dzień.
- Pozytywnych czy negatywnych? – i to znowu było to, o czym już wcześniej wspominałam. On dokładnie słuchał tego co mówiłam, delikatnie starał się mnie wyczuć.
- Pozytywnych nigdy za wiele – tego dnia, nic dobrego poza rozmową z Kamilem mnie nie spotkało i sama miałam ochotę to naprawić, ale nie wiedziałam jak.
- I o to mi chodziło – Kamila wypowiedź wydała mi się trochę tajemnicza i czułam, że coś skrywał.
- Co masz na myśli? – nie rozumiałam do czego dążył a ewidentnie coś chodziło mu po głowie. Rozmowy przez telefon były fajne, ale trudno było wyczuć drugą osobę, choć powoli dawałam sobie z tym radę.  
- Sam do końca nie wiem, ale zawsze można coś wymyślić – nie uwierzyłam mu, bo według mnie jakiś plan miał, tylko może nie był go do końca pewny…
- Na przykład, co? – dalej ciągnęłam go za język, bo sama nie chciałam niczego proponować. On zawsze miał fajne pomysły i ciekawie organizował nam czas.
- Na przykład wyjście na dyskotekę – głos chłopaka stawał się niepewny i czułam, że z jego twarzy zniknął uśmiech. Żałowałam, że nie mogłam teraz na niego patrzeć i przyglądać się zmieniającemu wyrazowi jego twarzy.
- Zapraszasz mnie na tańce? – trochę go kokietowałam, a tym samym starałam się niczego nie dać po sobie poznać. Taka zabawa była ciekawsza. On się wypowiadał, a ja zadawałam pytania.
- Jeżeli tak to odebrałaś -  miałam wrażenie, że on powoli wycofywał się ze swojego pomysłu. Albo to ja za dużo sobie wyobrażałam, a on z grzeczności odpowiadał w poprawny sposób.
- A jakie były twoje zamiary? – chciałam znać jego pierwotne intencje i wyciągnąć od niego odrobinę więcej informacji, bo jak na razie oboje się kamuflowaliśmy. Czułam, że oboje chcieliśmy spędzić ten wieczór ze sobą, ale żadne wprost nie chciało się do tego przyznać.
- Czyste – zaśmiałam się do siebie na ta odpowiedź Kamila, bo znowu należała do grupy tych poprawnych i przede wszystkim inteligentnych.
- Bawimy się w grę słowną czy poważnie rozmawiamy? – kiedy on wymijająco odpowiadał,  to ja wprost pytałam. Z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało. Minuty leciały, a ja nawet nie wiedziałam kiedy.
- Jedno i drugie mnie satysfakcjonuje, a wybór pozostawiam tobie – Kamil był intrygujący i to mi się w Nim podobało. Tak samo jak faceci lubią, żeby kobieta była tajemnicza, tak w tym przypadku, oboje odkrywaliśmy tajemniczość drugiej osoby.
- Ale to ty mnie zapraszałeś – postanowiłam przypomnieć mu, pierwotny temat od którego de facto bardzo odeszliśmy.
- I nadal to robię – Kamil nie odpuszczał, a ja nie wiedziałam co robić. Byłam zmęczona i chyba nie byłabym dobrą partnerką na tamten wieczór. Szczególnie, że od śmierci Maćka, nie byłam na żadnej imprezie i nie wiedziałam, czy byłam już na to gotowa.
- Nie wiem czy mam siły tańczyć, chyba miałabym dzisiaj koślawe nogi – odpowiedziałam trochę wymijająco, nie zdradzając tego, co miałam w głowie.
- To w takim razie możemy przejść się razem – znowu w głosie miał radość a nowy pomysł, jakim mnie uraczył był lekko powiedziawszy wariacki.
- Ale kiedy ty do mnie dojdziesz, to ja pewnie będę już w domu – doszukiwałam się powodów dla których miałabym odrzucić i tą propozycję. Nie wiem czemu to negowałam, może bałam się zdradzić, że też tego chciałam.
- Jesteś tego pewna? – czułam nutkę pewności siebie w jego głosie. Może ja nie byłam pewna, ale on zdecydowanie tak. Wprowadził mnie w zakłopotanie i to nie małe.
- Nie wiem, tak mi się wydaje – w sumie nie wiedziałam gdzie mieszkał i jak daleko miałby do miejsca, w którym aktualnie się znajdowałam.
- To się odwróć – na początku bałam się posłuchać jego słów, ale kiedy to zrobiłam, byłam w szoku. Widziałam posturę Kamila, który po niecałych dwóch minutach był już przy mnie. Otworzyłam oczy ze zdumienia, bo wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego, że on nagle stanie przy mnie.
- Co ty tu robisz? – próbowałam się dowiedzieć, jakim cudem tak szybko znalazł się przy moim boku. Rozmawialiśmy z dziesięć minut, a to wystarczyło do mnie dotarł. To było szaleństwo, które bardzo mi schlebiało.
- Mieszkam niedaleko i postanowiłem, że nie będziesz samotnie włóczyć się po mieście. Jeszcze jakiś wampir Cię napadnie. – Kamil miał radosne spojrzenie, które zdecydowanie informowało o tym, że był z siebie zadowolony. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem i śmiałam się sama do siebie.
- Jesteś wspaniałomyślny – moje uznanie co do jego zachowania i postawy, wzrosło do maksimum. On był szalony, zachowywał się jak wariat, ale imponowało mi to. Dawno nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił, on sprawił, że poczułam się wyjątkowa.
- Nieprawdaż? Ale chyba powinienem dostać jakąś nagrodę, czyż nie? – podobała mi się jego postawa, miał ręce w kieszeniach, stał jakby nie wzruszony, a swoje zachowanie traktował jako coś normalnego.
- Chyba masz rację, jak wypełnisz swoją misję i bezpiecznie doprowadzisz mnie do domu, to dostaniesz herbatę – nic lepszego mi nie przychodziło do głowy, a nie chciałam wypalić z czymś głupim, chociaż herbata wcale nie była mądrym pomysłem.
- Mam iść pieszo przez pół miasta by napić się herbaty? – Kamil powiedział to z takim miłym rozżaleniem, że miałam ochotę się zaśmiać, ale postanowiłam, że będę trzymała się tego, co powiedziałam.
- Jak nie, to nie – po tych słowach obróciłam się i dalej zaczęłam iść w kierunku domu. Myślałam, że Kamil od razu mnie dogoni, ale przez chwilę tego nie robił. Miałam ochotę się odwrócić, ale wiedziałam, że zobaczy iż go sprawdzam. Powoli żałowałam, że go opuściłam, zaczynałam się poważnie bać, że i on pójdzie w swoją stronę.
 – Dobra, Gośka zaczekaj! – po jakiś dobrych trzech minutach, Kamil z powrotem znalazł się  tuż obok mnie. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, ale postanowiłam hamować swoje zapędy. - Uparta jesteś.
- Czyli herbata może być – uśmiechnęłam się do niego triumfująco i byłam szczęśliwa, że ten wieczór spędzimy wspólnie, nawet jeżeli mielibyśmy tylko siedzieć i pić herbatę.
- Może, ale co ty na to, żebyśmy obejrzeli jakiś film? – znowu ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Kamil negocjował ze mną rozszerzenie nagrody i chociaż wspólne oglądanie filmu wydało mi się atrakcyjne, to jednak wpadłam na lepszy pomysł.
- Ciekawe, ale mało kreatywne. Chciałeś iść na dyskotekę, prawda? - podłapałam jego wcześniejsze słowa o kreatywności i postanowiłam wziąć z nich użytek. Oglądanie filmu było okej, ale trochę nudne. Nasze poprzednie spotkania, były ciekawe i każde było kreatywne i chciałam podtrzymać tą myśl.
- No tak, ale nie masz ochoty – Kamil patrzył na mnie tak ciepłym wzrokiem, że od razu robiło mi się goręcej. Rozmowa przez telefon miała to do siebie, że pomimo iż była miła i mogłam w każdej chwili połączyć się z chłopakiem, to nic nie zastąpiło możliwości patrzenia sobie twarzą w twarz.
- Nie mam ochoty na pójście do dyskoteki, ale na tańce owszem. Bo czy to nie ty przed chwilą mówiłeś, że pozytywnych wrażeń nigdy za wiele?-  w głowie świtał mi pomysł jak połączyć jego propozycję z moim brakiem chęci pójścia do klubu, a chęcią przebywania w domu.
- Nie, ty to powiedziałaś a ja się z Tobą zgodziłem - Kamil nie bał się powiedzieć, że byłam w błędzie. Był trochę niewzruszony i traktował mnie jak normalną, zwykłą dziewczynę.
- Może masz rację, nie ważne. Zapraszam cię na tańce – uśmiechałam się szeroko do chłopaka i chciałam namówić go do zgodzenia się na mój plan, którego jeszcze nie poznał. Miałam nadzieję, że zaufa mi w ślepo, tak ja do tej pory robiłam względem niego.
- Fajnie, tylko za bardzo nie rozumiem gdzie, skoro nie chcesz iść na imprezę – chłopak był zmieszany i próbował mnie przefiltrować wzorkiem, ale na próżno mu to było.
- Urządzimy sobie własną - widziałam, że z każdym wypowiedzianym słowem zaskakiwałam go coraz bardziej. Fajnie było patrzeć, że w końcu to on musiał się pogłówkować, co będziemy robić. Bo jak do tej pory, to ja zdawałam się na jego pomysły.
- We dwoje? – Kamil patrzył na mnie tak jak facet zazwyczaj patrzy na dziewczynę, czułam, że miał coraz brudniejsze myśli i kierunek w którym szedł, był trochę inny od tego, którym ja podążałam, ale nie chciałam go tak szybko wyprowadzać z błędu.
- Możliwe, ale chyba nie będziesz miał nic przeciwko jak ktoś do nas dołączy?- nie chciałam by był zaskoczony, że może stać się tak, że wcale nie będziemy sami. Siałam zamęt w jego głowie i to mi się podobało.
- Oczywiście, że nie. Ty organizujesz a ja się dostosowuję – Kamil uśmiechał się do mnie czarująco, co działało na wszystkie moje zmysły. Już chciałam mu powiedzieć, że jak się uśmiecha, to jest taki promienny i przystojny, ale uznałam, że to nie był dobry moment na prawienie takich komplementów. Byliśmy tylko kumplami i chciałam by tak zostało.
- Zawsze jesteś taki potulny? – igrałam sobie trochę i doskonale wiedziałam, że do tej pory to ja byłam potulna, ale chciałam doprowadzić do tego, by pomyślał iż kwestionowałam jego męskość. Z Kamilem mogłam rozmawiać na każdy temat, żartować w każdym momencie i czułam się pewnie, że zaraz się na mnie nie obrazi.
- Nigdy, ale uznałem, że czasem też możesz postawić na swoim.
- I znowu ta twoja wspaniałomyślność – kręciłam głową z niedowierzania, że poznałam faceta, który przywracał mi wiarę w płeć męską. Już byłam gotowa wierzyć, że wszyscy faceci to świnie.
- No bo ja w ogóle jestem wspaniały, nie zauważyłaś tego jeszcze?- nadal nie przestawaliśmy iść, a Kamil rzucił mi pytające spojrzenie zarazem marszcząc czoło. Postanowiłam dalej sobie z nim grać w naszą grę.
- Nie – śmiałam się sama do siebie pod nosem. Ta zabawa jaką toczyliśmy pomiędzy sobą, bardzo mnie rozbawiała. Mogłam mu trochę podokuczać i ukrywałam to, jak bardzo go lubiłam. Kamil popatrzył na mnie poważnie a po chwili objął ręką moje biodro i wziął mnie na ręce. – Co ty robisz?! – zaskoczona śmiałam się z jego zachowania a na jego twarzy również zobaczyłam radość.
- Pokazuję ci jaki jestem wspaniały – Kamil nie przestawał iść i cały czas niósł mnie na rękach. Wcześniej nikt nigdy tego dla mnie nie robił, no chyba, że rodzice jak byłam niemowlakiem, a teraz  czułam się trochę zakłopotana, a na dodatek nasze twarze były niebezpiecznie blisko siebie. Żeby uniknąć krępującej sytuacji, starałam się nie patrzeć na niego, tylko trzymać twarz w bezpiecznej odległości.
- Zobaczymy jak długo wytrzymasz – zamiast prosić go o puszczenie i postawienie na ziemi, postanowiłam trochę go podpuścić i podziałać na jego męską dumę.
- O to się nie bój, ale muszę mieć jakąś motywację – znowu było tak samo, czarował w każdym momencie a ja jak zwykle poddawałam się temu wrażeniu. Byłam ciekawa co tym razem chciał w zamian, chociaż ja go o nic nie prosiłam.
- Czy ty nic nie robisz za darmo? – nie przestawałam się uśmiechać bo cała ta sytuacja była naprawdę komiczna. Kamil za każdym razem domagał się jakiejś nagrody a wprawiało mnie to tylko w coraz to większe zakłopotanie.
- Robię, ale czasem to się po prostu nie opłaca.
- Więc co chcesz? – tym razem zamiast proponować nagrodę, postanowiłam dać mu wolną rękę i zobaczyć, co by go usatysfakcjonowało.
- Umówić się z tobą na randkę – kiedy usłyszałam jego słowa, zaskoczona spojrzałam mu w twarz bo się nie spodziewałam aż takiej nagrody. Myślałam, że po porostu żyliśmy bez jakiegoś ciśnienia, a tu niespodzianka.
- Przecież spotkaliśmy się już kilka razy – próbowałam się trochę bronić i odwoływać do poprzednich spotkań. Nie traktowałam ich jako randki, ale teraz próbując się bronić, tak je potraktowałam.
- Ale to nie były randki – Kamil pewnie siebie odpowiedział mi na moje słowa. Rozumiałam jego słowa, bo sama tak samo myślałam. Obawiałam się pójścia z nim na randkę, miałam jakiś wewnętrzne bariery przed zgodzeniem się na ten pomysł.
- Ale jest dobrze tak jak jest – nie chciałam żadnych zmian, kroków na przód. Satysfakcjonowała mnie taka sytuacja, jaka miała miejsce, nie chciałam nic ponad to.
- Ale może być jeszcze lepiej. – kiedy ja zmagałam się z palącym żarem od środka, Kamil pozostawał niewzruszony i bardzo swobodny. Słowa przychodziły mu z niesamowitą łatwością.
- Te nasze spotkania do tej pory…
- To były zwykłe spotkania, chciałem Cię poznać – Kamil wzruszył ramionami co poczułam przez znajdowanie się na jego rękach. Nadal nie przestawał mnie nieść, a pokonywaliśmy coraz to większy dystans. Od mojego domu dzieliło nas już  niecałe dziesięć minut drogi.
- A teraz już nie chcesz?  - czepiałam się słówek i robiłam wszystko by poznać jego zamiary. Byłam w takiej sytuacji, że chciałam wiedzieć na czym stałam, no w tamtej chwili siedziałam.
- Teraz chcę Cię poznać jeszcze bliżej – niepokoiły mnie słowa Kamila i zaczynało mi się robić niebezpiecznie gorąco. Miałam pewne obawy i opory przed kolejnymi związkami jak i bliskimi relacjami i pomimo, że mu ufałam, bałam się zaangażować. Zachowanie chłopaka jak i ton głosu, były naturalne, bez żadnych obaw czy barier. Zazdrościłam mu takiego luzu.
- Czemu?- starałam się wyjaśnić tą sytuację by uniknąć niedomówień. Obawiałam się tego, co miałam usłyszeć i sama nie wiedziałam w którym momencie ta rozmowa weszła na tak niebezpieczny tor.
- Bo jesteś interesująca – kiedy ja toczyłam wewnętrzną bitwę i przeżywałam roztargnienie, on spokojnie odpowiadał mi na pytania, jakby to wszystko nie robiło na nim większego wrażenia.
- Przestań mnie podrywać – skoro on był taki spokojny to ja postanowiłam obrócić to wszystko w żart i przekierować uwagę na inną stronę. Myślałam, że to pomoże mi jakoś rozładować atmosferę, a zadziałało wręcz odwrotnie.
- Nie – patrzyłam mu w twarz, która była skupiona tylko i wyłącznie na mnie. Czułam się skrępowana i na dodatek ciągle byłam w jego ramionach.
- Ale ja proszę – poważnie i błagalnie patrzyłam mu w oczy, powtarzając w myśli, by się we mnie nie zakochał. Był bardzo fajnym chłopakiem, zasługiwał na prawdziwe szczęście i wszystko co najlepsze, a ja czułam, że nie mogłam mu tego dać.
- Czemu nie mogę tego robić? – Kamil nie rozumiał moich obaw i strachu jaki miałam w sobie. Nie wiedziałam jak mu to wyjaśnić nie poruszając przeszłości. Chwilę milczałam szukając w głowie odpowiedniej odpowiedzi, ale co mądrego miałam mu odpowiedzieć?
- Bo nie jestem na to gotowa – odwróciłam twarz w drugą stronę a mój głos był cichy. To co powiedziałam mogło wydawać się idiotyczne i szczeniackie, ale bardzo chciałam spokoju i ciszy w swoim życiu. Miłość wszystko komplikowała i odwracała świat do góry nogami.
- Ale w miłości nie ma niczego złego – Kamil powiedział to, co każdy przecież wiedział. Wszyscy przecież uważali miłość za coś pięknego i nadzwyczajnego, coś co unosi ponad podziały i wszelkie granice.
- Jest, zawsze kończy się cierpieniem – tak było w moim przypadku. Każda miłość przynosiła za sobą smutek i łzy.
- Pozwól mi to zmienić -  Kamil zatrzymał się i patrzył mi w oczy a ja nie potrafiłam odwrócić wzroku. Gdyby mnie tak serce nie bolało, to bym mu uwierzyła, a tak ciągle czułam te rany, po Bartku, Martynie, Maćku, Mamie…
- To nie jest dobry pomysł – broniłam się jak tylko mogłam. Tu nie chodziło o mnie, ale o Kamila. Nie chciałam go zranić, zawieść. On nie powinien był cierpieć, a ja czułam, że nie dawałam ludziom nic poza bólem.
- Ale nie przekonasz się dopóki nie spróbujesz.- Kamil nie odpuszczał i wtedy biłam się z myślami, czemu on po prostu nie mógł dać mi spokoju i uwierzyć w moje słowa.
- Postaw mnie – powiedziałam hardo i czekałam aż tylko znajdę się swoimi nogami na ziemi. Trudno mi się z nim rozmawiało będąc w jego ramionach. Utrudniało mi to całą sprawę.
- Czemu?- chłopak był zaskoczony moimi słowami i moją prośbą. Wtedy poczułam, że mógł odebrać to bardzo osobiście, jakbym chciała od niego stronić.
- Bo chcę ci spojrzeć w oczy – mój głos stał się niebezpiecznie poważny i chyba przez to Kamil już więcej nie zadawał pytań, tylko zrobił to, o co go poprosiłam – Ja nie chcę teraz z nikim być – już chciałam mu powiedzieć, że mam za sobą bardzo trudny związek, ale coś mnie powstrzymywało. Zawarliśmy umowę nie mówienia o przeszłości i powinnam była się tego trzymać, bo przecież sama tego chciałam.
- Dobrze, rozumiem to, ale nie skreślaj mnie tak od razu. Spotykajmy się tak jak dotychczas i tylko tyle. Nie wymagam od ciebie niczego, i niczego w zamian nie oczekuję – Kamil złapał mnie za rękę i patrzył w oczy. Nie oczekiwał nic więcej poza to, co działo się do tej pory. Rozumieliśmy się jak bliscy sobie ludzie i dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie i samej szkoda mi było to przerywać.
- Czemu to robisz? – byłam ciekawa co prowadziło go do takiego zachowania i czemu zależało mu na tym, byśmy nadal się spotykali.  
- Bo Cię lubię, chciałbym znowu zobaczyć radość w twoich oczach, tak jak na karaoke, gokartach czy wtedy, jak mnie dzisiaj zobaczyłaś. – pamiętam jego słowa, które kiedyś powiedział a wiązały się z obecnymi, że zależało mu na tym, bym znowu była szczęśliwa i robiła to, co sprawiało mi przyjemność.
- Dziękuję ci – uśmiechnęłam się do niego miło i już dłużej nie marudziłam, nie broniłam się, tylko postanowiłam zaufać mu. Nadal nie chciałam się z nikim wiązać, ale postanowiłam złożyć sprawy w ręce Boga.
- Nie masz za co, a teraz chodź bo zimno się robi, nie chcę byś się rozchorowała – Kamil odwzajemnił uśmiech i szliśmy dalej, w sumie już byliśmy na miejscu.

Czasem nocne siedzenie bywa owocne, jest już po 3 w nocy i tak jak zapowiadałam, wchodzimy w strefę dłuugich części. Piszcie czy Wam się podoba :) 

7 komentarzy:

  1. pytasz czy się podoba ??? pewnie ze sie podoba:)
    Kamil jest odpowiednia osoba dla Gosi :)
    ciekawia mnie tance jakie gosia wymyśli :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczynam coraz bardziej przekonywać się do Kamila ale dalej chce żeby była z Bartkiem ale wtedy skrzywdzi Kamila i będzie cierpiał , czekam z niecierpliwością na nowe części i mam nadzieję że wszystko się wjasni :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to masz głowę, żeby tak świetnie pisać... WOW :)) //Nieś

    OdpowiedzUsuń
  4. nadal wierzę w Gosię i Bartka a nie tego całego kamila...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seeerio?! :i Wybaczylabys zdradę? Miałabyś ochotę wracać do czegoś, co nie miało sensu, czegoś, co męczyło zamiast dawać Ci chęci i radość z życia? Proszę... Kamil może myśli trochę o sobie ,ale tylko dlatego, ze chce mieć taką dziewczynę jaką jest Gośka, ale jej chce dac większe szczęście,chce ,żeby była szczęśliwa,żeby się uśmiechała, żeby cieszyła się chwilą i pewnie chce wiedzieć ,co działo się w jej życiu wcześniej,ale nie naciska na nią,bo ma chęć wiedzieć. A to z kim będzie Gosia ustali Paulina. A opowiadanie jak zwykle super ! :* /Ala

      Usuń
  5. Witam Paulino,
    Dziękuje za pozostawienie u mnie komentarza. Weszłam, żeby się zrewanżować. Widzę, że Twoja opowieść ma już troszkę rozdziałów. Przeczytałam ten. Zaskoczyło mnie imię Kamil, bo tak ma również na imię mój bohater, choć domyśliłam się, że jest tu jakiś Bartek w sercu, a może już tylko przeszłości Twojej bohaterki. Ciekawie piszesz, bardzo fajny dialog Gosi i Kamila przez telefon. Na pierwszy rzut oka zdaje się coś dobrego między nimi być.
    Serdecznie Cię pozdrawiam - Ela

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama bardzo chętnie zaadoptowałabym Kamila :D
    Darka

    OdpowiedzUsuń