wtorek, 28 kwietnia 2015

The new life cz 8



Budząc się w sobotę, byłam bardzo szczęśliwa, ale głownie dlatego, że Kamil jeszcze się nie obudził. Lubiłam patrzeć na jego uśpioną twarz, na to jak równomiernie oddychał. Wyglądał bardzo bezbronnie, ale przy tym zachowywał swoją męskość. Nie znałam kobiety, która nie uwielbiałaby patrzeć na swojego śpiącego mężczyznę. Byłam dumna, że to właśnie ze mną Kamil się kochał i zasypiał przy moim boku. Sprawiał, że czułam się kobietą, taką stuprocentową kobietą. Przy nim nie wątpiłam w swój urok, seksapil, cielesność, wiedziałam, że byłam dla niego piękna. On czynił mnie piękną. Dzięki niemu czułam się piękna, ważna. Nie potrzebowałam ciągłych zapewnień, że mu się podobam, że lubi moje ciało. Uwierzyłam w siebie, a to powodowało, że byłam bardziej otwarta na ludzi. Kochałam życie, ludzi, a także, pierwszy raz od dwóch lat, pokochałam siebie. Dawno nie doznałam takiego stanu rzeczy. Już teraz nie wątpiłam w siebie i swoje umiejętności. Na szczęście nie emanowałam nadmierną pewnością siebie, ani nie czułam się lepsza od innych ludzi. Po prostu czułam się dobrze sama ze sobą.
Nie ruszałam się z łóżka, a wręcz udawałam, że jeszcze spałam, tylko z otwartymi oczami. Kamil spał na swoim lewym boku, twarzą zwrócony do mnie. Miałam ochotę pogłaskać go po policzku, zmierzwić mu delikatnie włosy, czy składać pocałunki po całym jego ciele, ale wiedziałam, że zaraz się obudzi i moja rozkosz się skończy. Dlatego leżałam patrząc się na jego twarz, starając się jeszcze bardziej zapamiętać każdą zmarszczkę, każdą krostkę, pieprzyk. Tak abym po zamknięciu oczu, bez problemu mogła odtworzyć jego obraz. To nic, że miałam masę naszych wspólnych zdjęć, a jedno nosiłam w portfelu. Chciałam mieć jego twarz wyrysowaną w swojej głowie.
- Zaraz się zarumienię – lekko śpiący głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. Byłam nieco zaskoczona, że dałam przyłapać się na gorącym uczynku.
- Jasne, tak jakbyś kiedykolwiek to zrobił – oczywiście, że Kamil nie miał skłonności do rumienienia, nie to co ja...
- Sugerujesz, że kłamię? – Kamil nadal rozmawiał ze mną przez zamknięte oczy, a ja znając go już taki czas, wiedziałam, że on po prostu lubił pospać, poleżeć. Na dodatek wczoraj późno się położyliśmy, więc tym bardziej należało mu się wypocząć.
- Nie ja to powiedziałam – nie mogłam przestać się uśmiechać, a w tamtym momencie wtuliłam się w jego klatkę, znajdując swoje prawdziwe miejsce w łóżku.
- Negujesz moje zachowania, a sama nie zachowujesz się dobrze – Kamil przytulił mnie do siebie, chociaż wciąż nie otwierał oczu. Wyglądał tak, jakby w ogóle nie miał zamiaru wstawać, a przecież mieliśmy na dzisiaj zaplanowane zakupy.
- A co ja takiego robię? –  z udawanym niedowierzaniem wypowiedziałam te słowa w jego stronę.
- Patrzysz na mnie jakbym ci coś zrobił.
- No bo zrobiłeś – poczułam ciepło na swojej twarzy, nienawidziłam się rumienić, a on sprawiał, że w jego obecności było to na porządku dziennym.
- Ciekawe co takiego – leżąc wtulona w jego klatkę i mając nad swoją głową, jego twarz, żałowałam, że nie mogłam obserwować zmieniającego się wyrazu twarzy chłopaka.
- Rozkochałeś mnie w sobie, uwielbiam na ciebie patrzeć, całować, przytulać się. Uwielbiam jak jesteś przy mnie – przy Kamilu nie miałam problemu by mówić o swoich uczuciach, lubiłam to robić i byłam świadoma, że sprawiałam mu tym radość.
- Nie przeżyłbym gdyby było inaczej. Jestem bardzo szczęśliwy, że jesteśmy razem – gdy chłopak wzmocnił uścisk to poczułam się jeszcze bardziej bezpiecznie. Należałam do niego i ta świadomość była dla mnie pokrzepiająca. – Co to było? – poczułam jak Kamil podniósł głowę, szukając miejsca, skąd dochodził dźwięk, który dotarł do naszych uszu.
- Mój brzuch – odwróciłam się na plecy i teraz miałam doskonały widok na twarz chłopaka, którą podpierał lewą ręką.
- Jesteś głodna? – widziałam iskierki w jego oczach i to jak zabawne było dla niego burczenie w moim brzuchu.
- Nie wiem, chyba nie, chociaż… - nie dokończyłam swojej wypowiedzi bo Kamil mi to uniemożliwił. Podniósł kołdrę i podwinął moją koszulkę do góry – Co ty robisz?
- Zaspokajam ten zagłodzony brzuszek – chłopak zaczął składać pocałunki na moim brzuchu, co wywoływało u mnie gęsią skórkę, jakiegoś rodzaju podniecenie i przeogromny śmiech.
- Przestań, to łaskocze – Kamil miał lekki zarost, który nota bene bardzo w nim lubiłam, lecz powodował on dodatkowe  drapanie – Przestań, proszę – nie mogłam opanować swojego śmiechu i czułam, że już zaczynały boleć mnie policzka.
- Taki głodny ten brzuszek… pan zaraz sprawi, że będzie całkowicie zaspokojony – Kamil zdawał się w ogóle nie przejmować moimi słowami, a wręcz nawet ich nie zauważać.
- Kamil, zachowujesz się jak dziecko, zaraz jeszcze Sylwię obudzimy – uważałam, że nasze zachowanie spokojnie można było usłyszeć za drzwiami, a nie chciałam by w wolny dzień, Sylwia musiała wstawać tak wcześnie, chociaż była już 10.
- Pani poważna się znalazła – z udawanym grymasem na twarzy, Kamil oderwał swoje usta od mojego ciała, chociaż nie przerywał kontaktu wzrokowego – Nie mów, że ci się nie podobało.
- Ty mi się podobasz, ale wiesz, że nie lubię jak ktoś mnie łaskocze – spojrzałam na niego z uśmiechem i nie omieszkałam pocałować go w usta. Uwielbiałam takie krótkie, przelotne całusy.
- Idziemy coś zjeść? – jak widać z Kamilem świetnie się dogadywaliśmy, wcale się nie kłóciliśmy a kiedy sytuacja lekko wymykała się spod kontroli, pasowaliśmy nie chcąc zaogniać atmosfery.
- Tylko wezmę najpierw prysznic, co?
- No to idź się umyć, a ja zrobię śniadanie, chyba, że mogę do ciebie dołączyć – wiedziałam, że Kamil lubił się ze mną myć, chociaż nasze wspólne kąpiele nie zdarzały się zbyt często, a w gwoli ścisłości, miało to miejsce tylko jeden raz i to w moje urodziny i muszę przyznać, że było bardzo miło, ale nie miałam w sobie jeszcze tyle śmiałości i odwagi by powtarzać to częściej.
- Jednak skuszę się na śniadanie – chciałam wyjść z tej sytuacji z podniesioną głową i miałam nadzieję, że mi to wyszło. – Niedługo wracam – uraczyłam chłopaka całusem i wzięłam swoje rzeczy po czym udałam się do łazienki.
Prysznic wzięłam raz dwa, umyłam szybko włosy i zawinąwszy je w ręcznik a siebie w szlafrok, udałam się do kuchni, gdzie Kamil był w swoim żywiole. On nigdy się do tego nie przyznał, ale wiedziałam, że lubił gotować, a w kuchni świetnie się odnajdywał. Nigdy nie narzekał na swoją pracę i przyszłość jaką wybrał mu dziadek. On wręcz przeciwnie, bardzo  to szanował i  doceniał, chociaż w głębi duszy czułam, że chciałby się spełniać na innym polu.
- Jestem – wszystko na stole było pięknie ułożone, a Kamil zadbał o każdy szczegół. On największą rolę przywiązywał do śniadań i tego też się od niego nauczyłam. Bez śniadania nie wyszłam z domu, a jak już to po drodze kupowałam sobie jakąś bułkę czy coś. W moim domu też śniadania były podstawą, także osoba Kamila tylko to umocniła.
- Siadaj – Kamil doskonale wiedział co lubiłam i miałam przygotowaną kawę latte z ekspresu, a obok stał sok pomarańczowy. Takie drobne chwile i gesty sprawiały, że nie mogłam go za to nie docenić. Miałam świadomość, że byłam szczęściarą, że czasem moje życie wyglądało jak bajka i ja wierzyłam w tą bajkę, chciałam by trwała jak najdłużej. Przy tym wszystkim zachowywałam zdrowy rozsądek i to nie było tak, że to wszystko przychodziło nam bardzo prosto. My cały czas pracowaliśmy nad naszym związkiem, nie osiadaliśmy na laurach, wiedzieliśmy, że nuda i rutyna może nas zniszczyć, więc ciągle się siebie uczyliśmy. Byliśmy zgranym teamem, który by osiągnąć sukces, musiał naprawdę dużo ćwiczyć i poświęcić, a przede wszystkim musieliśmy ze sobą współpracować.
W trakcie śniadania akurat Sylwia wyszła z swojego pokoju i miałam wrażenie, jakby widok nas dwojga jedzących śniadanie ją gorszył.
- Hej – uśmiechnęła się do nas po czym szybko odwróciła głowę.
- Hej – równocześnie z Kamilem odpowiedzieliśmy jej tym samym – Zjesz z nami? – jako pierwszy z tą propozycją wyszedł Kamil.
- Dzięki, ale chyba nie jestem głodna, zrobię sobie tylko kawy.
- Jakbyś jednak miała ochotę to zapraszamy. W ogóle dzisiaj idziemy na zakupy do galerii a po drodze wstąpimy do ikei, więc jak chcesz to możesz do nas dołączyć – nie wiedziałam co o tym tak naprawdę myślał Kamil, ale wiedziałam, że gdyby miał coś przeciwko, to będę w stanie temu zaradzić.
- Chyba niczego nie potrzebuję… albo w sumie przydadzą mi się jakieś ręczniki i pościel – Sylwia stanęła przy blacie i widziałam, że myślała nad moją propozycją.
- No to czemu nic nie mówisz? W łazience jest cała szafka ręczników, wystarczy spokojnie nawet dla pięciu osób, a pościeli też mam chyba z cztery komplety – uwielbiałam robić zakupy i niestety, niekiedy się nie kontrolowałam, stąd właśnie taka ilość rzeczy dla jednej osoby. Zawsze myślałam przyszłościowo, żeby było dla gości, albo jak będzie coś w praniu, albo jak się zniszczy… Koniec końców zawsze pozostawał spory nadmiar.
- No, ale ja sobie kupię, nie ma problemu. Nie chcę ci zniszczyć czy coś – pomimo, że już trochę czasu się znałyśmy, to widziałam, że Sylwia nie ufała mi na tyle by uwierzyć w moje szczere intencje.  
- Sylwia proszę cię. Bierz i nawet się nie pytaj, to tylko rzeczy, więc się nie przejmuj ok? Po co masz kupować i wywalać pieniądze skoro, spokojnie możesz sobie to wziąć? – dla mnie sytuacja była jasna i naprawdę chciałam by Sylwia małymi krokami mi zaufała.
- To ja ci zapłacę za nie – dziewczyna nadal się broniła, ale nie chciałam iść na żadne ustępstwo.
- Sylwia, proszę.. To naprawdę nic wielkiego, ręczniki są w szafce w łazience, a pościel w korytarzu. Bierz co potrzebujesz i koniec – podeszłam do niej i położyłam dłoń na jej ramieniu chcąc sprawić, że przez dotyk przepłynie jakaś magiczna energia.
- Jesteś uparta – widząc uśmiech na jej twarzy poczułam, że ta góra lodowa, która stworzyła się pomiędzy nami i była swojego rodzaju barierą, powoli topniała.
- Oj jest i jeszcze nie raz przekonasz się jak bardzo – Kamil wtrącił się do naszej rozmowy a ja spontanicznie objęłam dziewczynę. Polubiłam ją i to bardzo.
- To jedziesz z nami? – stojąc nadal przy dziewczynie patrzyłam na nią wesołym wzrokiem.
- Nie, chyba nie mam po co, może następnym razem – Sylwia zrobiła sobie kawę i nadal przy nas stała. – Wiecie co? Jednak zjem z wami – widziałam postępy w naszych relacjach i bardzo mnie to cieszyło. Siedząc sobie w trójkę było naprawdę fajnie, trochę rozmawialiśmy chociaż czułam, że nie do końca było swobodnie, ale pewne sprawy po prostu wymagały czasu.  
Po śniadaniu Sylwia zaoferowała się, że posprząta skoro my naszykowaliśmy. W sumie ten układ nam odpowiadał, mogliśmy spokojnie zacząć się szykować do wyjścia.  
Kiedy w końcu byliśmy gotowi, udaliśmy się do ikei, gdzie dokupiliśmy kilka rzeczy do mieszkania, bardziej dekoracyjne. A później to już wpadliśmy w szał zakupów, a w sumie bardziej ja, chociaż Kamil wiernie mi towarzyszył. Kupiłam masę ubranek dla Zosi, ale także dla Kacpra, bo chłopiec rósł jak na drożdżach a była już jesień. Kupiliśmy też sporo ubrań dla Kamila, który nie lubił przymierzać, wybierać itp., ale we dwoje szło nam znacznie szybciej. Na obiad poszliśmy do prawdziwie włoskiej knajpy, bo obydwoje byliśmy miłośnikami tejże kuchni. Później poszliśmy do kina i zawsze staraliśmy się wybierać jakieś straszne filmy, dramaty czy horrory, bo nie sprawdzaliśmy się w oglądaniu komedii a na pewno tych romantycznych. Właśnie w takich chwilach szliśmy na kompromisy. Wiedziałam, że Kamil nie znosił komedii, które były owiane tylko i wyłącznie miłością, a był zwolennikiem horrorów, filmów historycznych czy fantastyki. Ja z kolei lubiłam dramaty i romanse, ale nie chciałam by chłopak się nudził, a w trakcie horrorów miałam okazję się w niego wtulać, co bardzo mi odpowiadało.
Do mieszkania wróciliśmy dosyć późno, ponieważ była już 21, a nie a co ukrywać cała energia z nas zeszła tym godzinnym chodzeniem.
Wieczorem siedzieliśmy sobie u mnie w pokoju z winem i dużo rozmawialiśmy, wspominaliśmy, ustalaliśmy i było bardzo miło, znowu, jak zawsze, a szczególnie jak wczoraj.

4 komentarze:

  1. Cudowna czesc i mila niespodzianka, gdyz nie spodziewalam sie ze dodasz tak szybko kolejna część. Czekam na kolejna niecierpliwie, Madzia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż jestem fanką opowiadania, dziś będę krytyczna. Może ze dwie części temu napisałam, że to dobrze, iż nie ma żadnych absurdalnych zwrotów akcji, itp, ale obecnie przesadzasz w drugą stronę- praktycznie nic się nie dzieje. Rozumiem, że trzeba wprowadzić jakoś czytelnika aby wczuł się w klimat opowiadania, ale w tej części Gosia oglądała śpiącego Kamila, a Sylwia miała ręcznikowy dylemat- to wszystko. Wprowadź proszę nowe wątki, a z tego co pisałaś pomysłow Ci nie brakuje- może czas wprowadzić je w życie? :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część <3
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :) Sama trochę zaciskałam zęby jak wstawiałam tą część. Pomimo, że aż mnie samą korci by namieszać, to wiedziałam, że muszę trochę wprowadzić w drugą serię, pokazać stosunki między bohaterami, ukazać ich relacje i uczucia by dalej móc to rozwijać. Tak naprawdę skończyłam The experience jak Gosia poznawała się z Kamilem, a teraz minęło 9 miesięcy i wiadomo, że te więzi są mocniejsze, ale czy nierozerwalne to wszystko się okaże :)
      W nagrodę wstawię jutro nową część Trudnej rozłąki, by złagodzić nudę po tej części :)

      Usuń
    2. Nic nie jest nierozerwalne :)
      / Ingrid

      Usuń