Budząc się w sobotę, byłam bardzo
szczęśliwa, ale głownie dlatego, że Kamil jeszcze się nie obudził. Lubiłam patrzeć
na jego uśpioną twarz, na to jak równomiernie oddychał. Wyglądał bardzo
bezbronnie, ale przy tym zachowywał swoją męskość. Nie znałam kobiety, która
nie uwielbiałaby patrzeć na swojego śpiącego mężczyznę. Byłam dumna, że to
właśnie ze mną Kamil się kochał i zasypiał przy moim boku. Sprawiał, że czułam
się kobietą, taką stuprocentową kobietą. Przy nim nie wątpiłam w swój urok,
seksapil, cielesność, wiedziałam, że byłam dla niego piękna. On czynił mnie
piękną. Dzięki niemu czułam się piękna, ważna. Nie potrzebowałam ciągłych
zapewnień, że mu się podobam, że lubi moje ciało. Uwierzyłam w siebie, a to
powodowało, że byłam bardziej otwarta na ludzi. Kochałam życie, ludzi, a także,
pierwszy raz od dwóch lat, pokochałam siebie. Dawno nie doznałam takiego stanu
rzeczy. Już teraz nie wątpiłam w siebie i swoje umiejętności. Na szczęście nie
emanowałam nadmierną pewnością siebie, ani nie czułam się lepsza od innych
ludzi. Po prostu czułam się dobrze sama ze sobą.
Nie ruszałam się z łóżka, a wręcz
udawałam, że jeszcze spałam, tylko z otwartymi oczami. Kamil spał na swoim
lewym boku, twarzą zwrócony do mnie. Miałam ochotę pogłaskać go po policzku,
zmierzwić mu delikatnie włosy, czy składać pocałunki po całym jego ciele, ale
wiedziałam, że zaraz się obudzi i moja rozkosz się skończy. Dlatego leżałam
patrząc się na jego twarz, starając się jeszcze bardziej zapamiętać każdą
zmarszczkę, każdą krostkę, pieprzyk. Tak abym po zamknięciu oczu, bez problemu
mogła odtworzyć jego obraz. To nic, że miałam masę naszych wspólnych zdjęć, a
jedno nosiłam w portfelu. Chciałam mieć jego twarz wyrysowaną w swojej głowie.
- Zaraz się zarumienię – lekko śpiący
głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. Byłam nieco zaskoczona, że dałam
przyłapać się na gorącym uczynku.
- Jasne, tak jakbyś kiedykolwiek to
zrobił – oczywiście, że Kamil nie miał skłonności do rumienienia, nie to co
ja...
- Sugerujesz, że kłamię? – Kamil nadal
rozmawiał ze mną przez zamknięte oczy, a ja znając go już taki czas,
wiedziałam, że on po prostu lubił pospać, poleżeć. Na dodatek wczoraj późno się
położyliśmy, więc tym bardziej należało mu się wypocząć.
- Nie ja to powiedziałam – nie mogłam
przestać się uśmiechać, a w tamtym momencie wtuliłam się w jego klatkę,
znajdując swoje prawdziwe miejsce w łóżku.
- Negujesz moje zachowania, a sama nie
zachowujesz się dobrze – Kamil przytulił mnie do siebie, chociaż wciąż nie
otwierał oczu. Wyglądał tak, jakby w ogóle nie miał zamiaru wstawać, a przecież
mieliśmy na dzisiaj zaplanowane zakupy.
- A co ja takiego robię? – z udawanym niedowierzaniem wypowiedziałam te
słowa w jego stronę.
- Patrzysz na mnie jakbym ci coś zrobił.
- No bo zrobiłeś – poczułam ciepło na
swojej twarzy, nienawidziłam się rumienić, a on sprawiał, że w jego obecności
było to na porządku dziennym.
- Ciekawe co takiego – leżąc wtulona w
jego klatkę i mając nad swoją głową, jego twarz, żałowałam, że nie mogłam
obserwować zmieniającego się wyrazu twarzy chłopaka.
- Rozkochałeś mnie w sobie, uwielbiam na
ciebie patrzeć, całować, przytulać się. Uwielbiam jak jesteś przy mnie – przy
Kamilu nie miałam problemu by mówić o swoich uczuciach, lubiłam to robić i
byłam świadoma, że sprawiałam mu tym radość.
- Nie przeżyłbym gdyby było inaczej.
Jestem bardzo szczęśliwy, że jesteśmy razem – gdy chłopak wzmocnił uścisk to poczułam
się jeszcze bardziej bezpiecznie. Należałam do niego i ta świadomość była dla
mnie pokrzepiająca. – Co to było? – poczułam jak Kamil podniósł głowę, szukając
miejsca, skąd dochodził dźwięk, który dotarł do naszych uszu.
- Mój brzuch – odwróciłam się na plecy i
teraz miałam doskonały widok na twarz chłopaka, którą podpierał lewą ręką.
- Jesteś głodna? – widziałam iskierki w
jego oczach i to jak zabawne było dla niego burczenie w moim brzuchu.
- Nie wiem, chyba nie, chociaż… - nie
dokończyłam swojej wypowiedzi bo Kamil mi to uniemożliwił. Podniósł kołdrę i
podwinął moją koszulkę do góry – Co ty robisz?
- Zaspokajam ten zagłodzony brzuszek – chłopak
zaczął składać pocałunki na moim brzuchu, co wywoływało u mnie gęsią skórkę,
jakiegoś rodzaju podniecenie i przeogromny śmiech.
- Przestań, to łaskocze – Kamil miał
lekki zarost, który nota bene bardzo w nim lubiłam, lecz powodował on
dodatkowe drapanie – Przestań, proszę –
nie mogłam opanować swojego śmiechu i czułam, że już zaczynały boleć mnie
policzka.
- Taki głodny ten brzuszek… pan zaraz
sprawi, że będzie całkowicie zaspokojony – Kamil zdawał się w ogóle nie
przejmować moimi słowami, a wręcz nawet ich nie zauważać.
- Kamil, zachowujesz się jak dziecko,
zaraz jeszcze Sylwię obudzimy – uważałam, że nasze zachowanie spokojnie można
było usłyszeć za drzwiami, a nie chciałam by w wolny dzień, Sylwia musiała
wstawać tak wcześnie, chociaż była już 10.
- Pani poważna się znalazła – z udawanym
grymasem na twarzy, Kamil oderwał swoje usta od mojego ciała, chociaż nie
przerywał kontaktu wzrokowego – Nie mów, że ci się nie podobało.
- Ty mi się podobasz, ale wiesz, że nie
lubię jak ktoś mnie łaskocze – spojrzałam na niego z uśmiechem i nie
omieszkałam pocałować go w usta. Uwielbiałam takie krótkie, przelotne całusy.
- Idziemy coś zjeść? – jak widać z
Kamilem świetnie się dogadywaliśmy, wcale się nie kłóciliśmy a kiedy sytuacja
lekko wymykała się spod kontroli, pasowaliśmy nie chcąc zaogniać atmosfery.
- Tylko wezmę najpierw prysznic, co?
- No to idź się umyć, a ja zrobię
śniadanie, chyba, że mogę do ciebie dołączyć – wiedziałam, że Kamil lubił się
ze mną myć, chociaż nasze wspólne kąpiele nie zdarzały się zbyt często, a w
gwoli ścisłości, miało to miejsce tylko jeden raz i to w moje urodziny i muszę
przyznać, że było bardzo miło, ale nie miałam w sobie jeszcze tyle śmiałości i
odwagi by powtarzać to częściej.
- Jednak skuszę się na śniadanie –
chciałam wyjść z tej sytuacji z podniesioną głową i miałam nadzieję, że mi to
wyszło. – Niedługo wracam – uraczyłam chłopaka całusem i wzięłam swoje rzeczy
po czym udałam się do łazienki.
Prysznic wzięłam raz dwa, umyłam szybko
włosy i zawinąwszy je w ręcznik a siebie w szlafrok, udałam się do kuchni,
gdzie Kamil był w swoim żywiole. On nigdy się do tego nie przyznał, ale
wiedziałam, że lubił gotować, a w kuchni świetnie się odnajdywał. Nigdy nie
narzekał na swoją pracę i przyszłość jaką wybrał mu dziadek. On wręcz
przeciwnie, bardzo to szanował i doceniał, chociaż w głębi duszy czułam, że
chciałby się spełniać na innym polu.
- Jestem – wszystko na stole było
pięknie ułożone, a Kamil zadbał o każdy szczegół. On największą rolę
przywiązywał do śniadań i tego też się od niego nauczyłam. Bez śniadania nie
wyszłam z domu, a jak już to po drodze kupowałam sobie jakąś bułkę czy coś. W
moim domu też śniadania były podstawą, także osoba Kamila tylko to umocniła.
- Siadaj – Kamil doskonale wiedział co
lubiłam i miałam przygotowaną kawę latte z ekspresu, a obok stał sok
pomarańczowy. Takie drobne chwile i gesty sprawiały, że nie mogłam go za to nie
docenić. Miałam świadomość, że byłam szczęściarą, że czasem moje życie
wyglądało jak bajka i ja wierzyłam w tą bajkę, chciałam by trwała jak
najdłużej. Przy tym wszystkim zachowywałam zdrowy rozsądek i to nie było tak,
że to wszystko przychodziło nam bardzo prosto. My cały czas pracowaliśmy nad
naszym związkiem, nie osiadaliśmy na laurach, wiedzieliśmy, że nuda i rutyna
może nas zniszczyć, więc ciągle się siebie uczyliśmy. Byliśmy zgranym teamem,
który by osiągnąć sukces, musiał naprawdę dużo ćwiczyć i poświęcić, a przede
wszystkim musieliśmy ze sobą współpracować.
W trakcie śniadania akurat Sylwia wyszła
z swojego pokoju i miałam wrażenie, jakby widok nas dwojga jedzących śniadanie
ją gorszył.
- Hej – uśmiechnęła się do nas po czym
szybko odwróciła głowę.
- Hej – równocześnie z Kamilem
odpowiedzieliśmy jej tym samym – Zjesz z nami? – jako pierwszy z tą propozycją
wyszedł Kamil.
- Dzięki, ale chyba nie jestem głodna,
zrobię sobie tylko kawy.
- Jakbyś jednak miała ochotę to
zapraszamy. W ogóle dzisiaj idziemy na zakupy do galerii a po drodze wstąpimy
do ikei, więc jak chcesz to możesz do nas dołączyć – nie wiedziałam co o tym
tak naprawdę myślał Kamil, ale wiedziałam, że gdyby miał coś przeciwko, to będę
w stanie temu zaradzić.
- Chyba niczego nie potrzebuję… albo w
sumie przydadzą mi się jakieś ręczniki i pościel – Sylwia stanęła przy blacie i
widziałam, że myślała nad moją propozycją.
- No to czemu nic nie mówisz? W łazience
jest cała szafka ręczników, wystarczy spokojnie nawet dla pięciu osób, a
pościeli też mam chyba z cztery komplety – uwielbiałam robić zakupy i niestety,
niekiedy się nie kontrolowałam, stąd właśnie taka ilość rzeczy dla jednej
osoby. Zawsze myślałam przyszłościowo, żeby było dla gości, albo jak będzie coś
w praniu, albo jak się zniszczy… Koniec końców zawsze pozostawał spory nadmiar.
- No, ale ja sobie kupię, nie ma
problemu. Nie chcę ci zniszczyć czy coś – pomimo, że już trochę czasu się
znałyśmy, to widziałam, że Sylwia nie ufała mi na tyle by uwierzyć w moje
szczere intencje.
- Sylwia proszę cię. Bierz i nawet się
nie pytaj, to tylko rzeczy, więc się nie przejmuj ok? Po co masz kupować i
wywalać pieniądze skoro, spokojnie możesz sobie to wziąć? – dla mnie sytuacja
była jasna i naprawdę chciałam by Sylwia małymi krokami mi zaufała.
- To ja ci zapłacę za nie – dziewczyna
nadal się broniła, ale nie chciałam iść na żadne ustępstwo.
- Sylwia, proszę.. To naprawdę nic
wielkiego, ręczniki są w szafce w łazience, a pościel w korytarzu. Bierz co
potrzebujesz i koniec – podeszłam do niej i położyłam dłoń na jej ramieniu
chcąc sprawić, że przez dotyk przepłynie jakaś magiczna energia.
- Jesteś uparta – widząc uśmiech na jej
twarzy poczułam, że ta góra lodowa, która stworzyła się pomiędzy nami i była
swojego rodzaju barierą, powoli topniała.
- Oj jest i jeszcze nie raz przekonasz
się jak bardzo – Kamil wtrącił się do naszej rozmowy a ja spontanicznie objęłam
dziewczynę. Polubiłam ją i to bardzo.
- To jedziesz z nami? – stojąc nadal
przy dziewczynie patrzyłam na nią wesołym wzrokiem.
- Nie, chyba nie mam po co, może
następnym razem – Sylwia zrobiła sobie kawę i nadal przy nas stała. – Wiecie
co? Jednak zjem z wami – widziałam postępy w naszych relacjach i bardzo mnie to
cieszyło. Siedząc sobie w trójkę było naprawdę fajnie, trochę rozmawialiśmy
chociaż czułam, że nie do końca było swobodnie, ale pewne sprawy po prostu
wymagały czasu.
Po śniadaniu Sylwia zaoferowała się, że
posprząta skoro my naszykowaliśmy. W sumie ten układ nam odpowiadał, mogliśmy
spokojnie zacząć się szykować do wyjścia.
Kiedy w końcu byliśmy gotowi, udaliśmy
się do ikei, gdzie dokupiliśmy kilka rzeczy do mieszkania, bardziej
dekoracyjne. A później to już wpadliśmy w szał zakupów, a w sumie bardziej ja,
chociaż Kamil wiernie mi towarzyszył. Kupiłam masę ubranek dla Zosi, ale także
dla Kacpra, bo chłopiec rósł jak na drożdżach a była już jesień. Kupiliśmy też
sporo ubrań dla Kamila, który nie lubił przymierzać, wybierać itp., ale we dwoje
szło nam znacznie szybciej. Na obiad poszliśmy do prawdziwie włoskiej knajpy,
bo obydwoje byliśmy miłośnikami tejże kuchni. Później poszliśmy do kina i
zawsze staraliśmy się wybierać jakieś straszne filmy, dramaty czy horrory, bo
nie sprawdzaliśmy się w oglądaniu komedii a na pewno tych romantycznych.
Właśnie w takich chwilach szliśmy na kompromisy. Wiedziałam, że Kamil nie znosił
komedii, które były owiane tylko i wyłącznie miłością, a był zwolennikiem
horrorów, filmów historycznych czy fantastyki. Ja z kolei lubiłam dramaty i
romanse, ale nie chciałam by chłopak się nudził, a w trakcie horrorów miałam
okazję się w niego wtulać, co bardzo mi odpowiadało.
Do mieszkania wróciliśmy dosyć późno,
ponieważ była już 21, a nie a co ukrywać cała energia z nas zeszła tym godzinnym
chodzeniem.
Wieczorem siedzieliśmy sobie u mnie w
pokoju z winem i dużo rozmawialiśmy, wspominaliśmy, ustalaliśmy i było bardzo
miło, znowu, jak zawsze, a szczególnie jak wczoraj.
Cudowna czesc i mila niespodzianka, gdyz nie spodziewalam sie ze dodasz tak szybko kolejna część. Czekam na kolejna niecierpliwie, Madzia :)
OdpowiedzUsuńChociaż jestem fanką opowiadania, dziś będę krytyczna. Może ze dwie części temu napisałam, że to dobrze, iż nie ma żadnych absurdalnych zwrotów akcji, itp, ale obecnie przesadzasz w drugą stronę- praktycznie nic się nie dzieje. Rozumiem, że trzeba wprowadzić jakoś czytelnika aby wczuł się w klimat opowiadania, ale w tej części Gosia oglądała śpiącego Kamila, a Sylwia miała ręcznikowy dylemat- to wszystko. Wprowadź proszę nowe wątki, a z tego co pisałaś pomysłow Ci nie brakuje- może czas wprowadzić je w życie? :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną część <3
/ Ingrid
Wiem, wiem :) Sama trochę zaciskałam zęby jak wstawiałam tą część. Pomimo, że aż mnie samą korci by namieszać, to wiedziałam, że muszę trochę wprowadzić w drugą serię, pokazać stosunki między bohaterami, ukazać ich relacje i uczucia by dalej móc to rozwijać. Tak naprawdę skończyłam The experience jak Gosia poznawała się z Kamilem, a teraz minęło 9 miesięcy i wiadomo, że te więzi są mocniejsze, ale czy nierozerwalne to wszystko się okaże :)
UsuńW nagrodę wstawię jutro nową część Trudnej rozłąki, by złagodzić nudę po tej części :)
Nic nie jest nierozerwalne :)
Usuń/ Ingrid