piątek, 10 kwietnia 2015

Trudna rozłąka cz 22

Hej! Powoli wracam do blogowania, chociaż czasu u mnie jak na lekarstwo. Weekend mam bardzo intensywny, więc na pewno pojawi się post Q&A (jeżeli chcecie zadać mi jakieś pytania, piszcie pod poprzednim postem link ) a zaraz po tym nowa część The new life :) A my jak zwykle widzimy się na instargamie (link)

Trudna rozłąka cz 22
Nie pamiętam kiedy usnęłam, ale gdy się obudziłam poczułam się nieco zagubiona. W popłochu usiadłam na łóżku i przyglądałam się otaczającym mnie rzeczom. Byłam w pokoju Przemka, ale nie pamiętałam jak się tam znalazłam. Powoli wyszłam z łóżka i zauważyłam, że za oknem już się ściemniło, na dodatek nigdzie nie widziałam zegarka by sprawdzić, która była godzina. Wychodząc na korytarz usłyszałam grający telewizor i kilka głosów, które dochodziły z salonu.
-  Jasne, że pomożemy. Kilka razy w tygodniu możecie przychodzić i sprzątać biuro, to nic skomplikowanego, a poza tym pani Marysia będzie was pilnować. A później zobaczymy, na początek tylko to możemy wam zaoferować - głos kobiety był taki delikatny i pełen ciepła.
- Dzięki mamo, wiedziałem, że zawsze można na was liczyć - tym razem głos ten był Przemka. Rozumiałam, że rozmawiali o mnie, a mnie momentalnie zrobiło się głupio. Stałam na schodach i nie miałam odwagi by zejść na dół. Pewnie uważali mnie za ostatnią niedojdę i ofiarę losu.
- Przemek, ta dziewczyna to ktoś ważny dla ciebie? - słowa te należały do mężczyzny, domyślałam się, że musiał on należeć do taty przyjaciela.
- Iza jest moją przyjaciółką, to naprawdę dobra osoba. Nie miała w życiu łatwo i chciałbym jej pomóc, naprawdę na to zasługuje.
- Wybacz synu za to pytanie, ale czy ona... czy znaczy dla ciebie tyle ile Pola? - momentalnie zdębiałam i zaczęłam się zastanawiać kim była Pola. Przecież Przemek nic nigdy nie opowiadał o jakiejkolwiek dziewczynie.
- Nie mamo... Iza to ktoś inny, to moja przyjaciółka, dobra przyjaciółka. - głos Przemka zdecydowanie przycichł i był przygaszony. Ledwo co usłyszałam te słowa, a serce biło mi nieprawdopodobnie szybko.
- Przepraszam, musiałam wiedzieć.
- Możemy już nigdy więcej o tym nie rozmawiać? Naprawdę nie chcę do tego wracać. Dziękuję, że pomożecie Izie. Czy  mogłaby u nas przenocować?
- Jasne, nie ma problemu. Tylko pewnie jej mama będzie się o nią martwić. Poproś ją, żeby do niej zadzwoniła - z jednej strony głos taty Przemka był silny, autorytarny, a z drugiej taki męski, pokrzepiający.
- Nie wiem czy uda mi się ją do tego namówić... Iza, ona nie chce z nią rozmawiać.
- W takim razie porozmawiaj z Izą a wtedy ja zadzwonię do jej mamy, dobrze? Powinna wiedzieć gdzie jest jej córka, a oczywiście Iza może zostać u nas tak długo jak będzie chciała. Poszukam jakiś ubrań u siebie w szafie, to dam ci dla Izy by miała w czym spać. - przysłuchując się rozmowie, która toczyła się między Przemkiem a jego rodzicami, byłam pełna podziwu dla ich zgodności, miłości i ich ciepła. Odczuwałam nieprawdopodobną wdzięczność wobec tego, co chcieli dla mnie zrobić, pomimo, że nigdy w życiu mnie nie widzieli.
- Dziękuję, wiedziałem, że jej pomożecie - po tych słowach z powrotem udałam się do pokoju Przemka i zaszyłam się pod kołdrą, nie mogąc powstrzymać łez. Chciałam by moja mama kiedyś wykazała tyle ciepła i dobra wobec moich znajomych, a ona tylko akceptowała Pawła. Pamiętałam dzień w którym Przemek odprowadził mnie do domu, a ona naskoczyła na mnie, że obcy chłopak mnie odprowadza po nocach. Wtedy nawet nie przywitała się z nim. Nie chciałam się wstydzić za mamę, ale przykro mi było, że nie obdarzała moich znajomych szacunkiem.
Kiedy leżałam zawinięta w pościel, poczułam jak ktoś usiadł na łóżku i momentalnie zmilkłam przestraszona. Dookoła panowała ogłuszająca cisza, a ja bałam się wykonać jakikolwiek ruch. Zastygłam zawinięta w kłębek, a po niedługim czasie poczułam czyjąś dłoń na swoich plecach.
- Wszystko w porządku? - zmysłowy głos Przemka dotarł do moich uszu a mnie brakło odwagi by się odkryć i na niego spojrzeć.
- Daj mi chwilkę i zaraz się zbiorę i sobie pójdę - nie chciałam by patrzył na mnie w tym stanie i tak już dużo dla mnie zrobił, a ja nadużyłam jego gościnności.
- Nigdzie nie pójdziesz, dzisiaj śpisz u mnie - spokój, który wypływał z ust chłopaka, był ukojeniem, ciepłem, wiarą w to, że wszystko się ułoży.
- Nie będę ci zabierać czasu, naprawdę zaraz sobie pójdę, tylko daj mi sekundę...
- Wyjdź spod tej kołdry bo się udusisz - po tych słowach zostałam obnażona i szybko przekręciłam się tak, by leżeć na brzuchu aby Przemek nie widział mojej zaczerwienionej twarzy.
- Proszę, zostaw mnie - czułam się ofiarą losu i naprawdę chciałam znaleźć jakoś w sobie siłę by zmierzyć się z tymi wszystkimi trudnościami.
- Nigdzie nie pójdę, jestem przywiązany do tego łóżka - nie musiałam mieć otwartych oczu by wiedzieć, że uśmiechał się do siebie a po chwili poczułam też jego zapach. Przemek już nie siedział na łóżku, lecz położył się obok mnie. Gdy uchyliłam jedno oko, zauważyłam, że leżał z dłońmi złożonymi pod głową i wpatrywał się w sufit - rozmawiałem z rodzicami i dali nam pracę. Będziemy sprzątali biuro. Za każdy dzień dostaniemy 70 złotych na głowę i zaczynamy od jutra, bo w piątek wyjazd, pamiętasz?
- Tak.
- To dobrze. Musimy zadzwonić do twojej mamy, że nocujesz u mnie, jutro sobie odpuścimy szkołę, o czym wiedzą moi rodzice a wieczorem pojedziemy do biura. Jeśli chcesz, jutro też możesz spać u mnie, moja mama da ci jakieś ubrania. Kolacja jest za dwadzieścia minut, no w sumie już za piętnaście - w słowach Przemka to wszystko wydawało się takie proste, a w moich oczach takie skomplikowane. Byłam pokłócona z mamą, a mój chłopak kompletnie mnie nie rozumiał. Miałam nocować u przyjaciela, który zrobił dla mnie tyle, że wiedziałam, iż nigdy nie będę mu się potrafiła odwdzięczyć.
- Dlaczego to robisz?
- Bo mogę - Przemek spojrzał na mnie i odgarnął mi z twarzy zbłądzone i mokre kosmyki włosów.
- Tak po prostu?
- Po prostu. Idź do łazienki i nie marz się już więcej. Zjemy kolację, a później wspólnie z rodzicami obejrzymy jakąś komedię.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, nie chcę im przeszkadzać i chyba naprawdę powinnam wrócić do domu - miałam wyrzuty sumienia, że zwalałam się im na głowę a tak naprawdę byłam obcą dziewczyną, która była za słaba by żyć.
- Możesz mi zaufać? - Przemek ułożył się na boku i przysunął się do mnie, że nasze oczy znajdowały się na jednej wysokości - I nigdy już nie pytaj dlaczego to robię, wyjaśniliśmy sobie to wcześniej. Robię to co mogę i to co chcę i żadnymi słowami nie sprawisz, że przestanę. Jesteśmy przyjaciółmi i zrobię wszystko byś stanęła na nogi. A teraz marsz do łazienki się ogarnąć bo czeka cię poznanie moich rodziców - uśmiech na jego twarzy był moim drogowskazem i wiedziałam, że razem sobie poradzimy. On był moją tratwą ratunkową i wiedziałam, że obrał sobie za cel bym znów miała w sobie wiele radości i nie chciałam mu tego utrudniać.
- Dobrze - nie przeciągając tej chwili udałam się do łazienki gdzie zmyłam z siebie resztki łez i ogarnęłam włosy by nie wyglądać na ofiarę losu. Zależało mi by dobrze wypaść w oczach rodziców Przemka by uwierzyli, że zasługuję na ich pomoc i naprawdę zamierzałam to uszanować.
Kolacja przebiegła nam w dobrej atmosferze, chociaż z początku było trochę dziwnie, może przez to, że czułam się niepewnie i była to dla mnie dosyć nowa sytuacja, ale rodzice chłopaka, byli prostymi ludźmi, którzy mieli fantastyczne poczucie humoru. Dużo rozmawialiśmy o ich pracy, klientach, o tym jak się poznali, opowiadali różne anegdoty z dzieciństwa Przemka i na te kilka chwil zapomniałam o całym swoim bagażu. Śmiałam się tak radośnie i szczerze, że nawet w oczach Przemka widziałam podziw i uznanie.
Później oglądaliśmy komedie i szczerze sobie żartowaliśmy, a ja doceniałam każdą chwilę spędzoną w ich domu. Tam czułam się kochana i taka akceptowana. Obserwując relacje Przemka z rodzicami, przysięgłam sobie, że takie ciepło zapewnię swojemu dziecku. Wiedziałam, że taka więź wiąże się z wieloma wyrzeczeniami i ogromną pracą, ale postawiłam sobie to za wielki cel. Rodzice Przemka włożyli w jego wychowanie wiele trudu, ale opłaciło się to, bo on sam był cudownym chłopakiem. Takim wymarzonym synem, przyjacielem, chłopakiem... Każda matka chciałaby takiego chłopaka dla swojej córki. Patrząc na niego widziałam super faceta, który zasługiwał na wszystko co najlepsze. Był ideałem, chociaż zdawałam sobie sprawę, że ideałów nie ma. Był przystojny, szczery, pomocny, uparty, zaradny i mogłabym tak wymieniać do świtu, a mimo to, moje serce należało do innego. Chciałam przekierować swoje uczucia na niego. Było mi głupio, że moje serce należało do Pawła, który mnie nie rozumiał, stawał po przeciwnej stronie  a winę widział tylko i wyłącznie po mojej stronie. Czy naprawdę chciałam być w takim związku?

3 komentarze:

  1. Witaj!!!. Fajna i ciekawa część. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. I co tu dużo mówić. <3
    ...genialnie :)
    Nieś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, czekamy na następną <3
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń