Hej! Powoli wracam do blogowania, chociaż czasu u mnie jak na lekarstwo. Weekend mam bardzo intensywny, więc na pewno pojawi się post Q&A (jeżeli chcecie zadać mi jakieś pytania, piszcie pod poprzednim postem link ) a zaraz po tym nowa część The new life :) A my jak zwykle widzimy się na instargamie (link)
Trudna rozłąka cz 22
Nie pamiętam kiedy usnęłam, ale gdy się
obudziłam poczułam się nieco zagubiona. W popłochu usiadłam na łóżku i
przyglądałam się otaczającym mnie rzeczom. Byłam w pokoju Przemka, ale nie pamiętałam
jak się tam znalazłam. Powoli wyszłam z łóżka i zauważyłam, że za oknem już się
ściemniło, na dodatek nigdzie nie widziałam zegarka by sprawdzić, która była
godzina. Wychodząc na korytarz usłyszałam grający telewizor i kilka głosów,
które dochodziły z salonu.
-
Jasne, że pomożemy. Kilka razy w tygodniu możecie przychodzić i sprzątać
biuro, to nic skomplikowanego, a poza tym pani Marysia będzie was pilnować. A
później zobaczymy, na początek tylko to możemy wam zaoferować - głos kobiety
był taki delikatny i pełen ciepła.
- Dzięki mamo, wiedziałem, że zawsze
można na was liczyć - tym razem głos ten był Przemka. Rozumiałam, że rozmawiali
o mnie, a mnie momentalnie zrobiło się głupio. Stałam na schodach i nie miałam
odwagi by zejść na dół. Pewnie uważali mnie za ostatnią niedojdę i ofiarę losu.
- Przemek, ta dziewczyna to ktoś ważny
dla ciebie? - słowa te należały do mężczyzny, domyślałam się, że musiał on
należeć do taty przyjaciela.
- Iza jest moją przyjaciółką, to
naprawdę dobra osoba. Nie miała w życiu łatwo i chciałbym jej pomóc, naprawdę
na to zasługuje.
- Wybacz synu za to pytanie, ale czy
ona... czy znaczy dla ciebie tyle ile Pola? - momentalnie zdębiałam i zaczęłam
się zastanawiać kim była Pola. Przecież Przemek nic nigdy nie opowiadał o jakiejkolwiek
dziewczynie.
- Nie mamo... Iza to ktoś inny, to moja
przyjaciółka, dobra przyjaciółka. - głos Przemka zdecydowanie przycichł i był
przygaszony. Ledwo co usłyszałam te słowa, a serce biło mi nieprawdopodobnie
szybko.
- Przepraszam, musiałam wiedzieć.
- Możemy już nigdy więcej o tym nie
rozmawiać? Naprawdę nie chcę do tego wracać. Dziękuję, że pomożecie Izie. Czy mogłaby u nas przenocować?
- Jasne, nie ma problemu. Tylko pewnie
jej mama będzie się o nią martwić. Poproś ją, żeby do niej zadzwoniła - z
jednej strony głos taty Przemka był silny, autorytarny, a z drugiej taki męski,
pokrzepiający.
- Nie wiem czy uda mi się ją do tego
namówić... Iza, ona nie chce z nią rozmawiać.
- W takim razie porozmawiaj z Izą a
wtedy ja zadzwonię do jej mamy, dobrze? Powinna wiedzieć gdzie jest jej córka,
a oczywiście Iza może zostać u nas tak długo jak będzie chciała. Poszukam jakiś
ubrań u siebie w szafie, to dam ci dla Izy by miała w czym spać. -
przysłuchując się rozmowie, która toczyła się między Przemkiem a jego
rodzicami, byłam pełna podziwu dla ich zgodności, miłości i ich ciepła.
Odczuwałam nieprawdopodobną wdzięczność wobec tego, co chcieli dla mnie zrobić,
pomimo, że nigdy w życiu mnie nie widzieli.
- Dziękuję, wiedziałem, że jej pomożecie
- po tych słowach z powrotem udałam się do pokoju Przemka i zaszyłam się pod
kołdrą, nie mogąc powstrzymać łez. Chciałam by moja mama kiedyś wykazała tyle
ciepła i dobra wobec moich znajomych, a ona tylko akceptowała Pawła. Pamiętałam
dzień w którym Przemek odprowadził mnie do domu, a ona naskoczyła na mnie, że
obcy chłopak mnie odprowadza po nocach. Wtedy nawet nie przywitała się z nim.
Nie chciałam się wstydzić za mamę, ale przykro mi było, że nie obdarzała moich
znajomych szacunkiem.
Kiedy leżałam zawinięta w pościel,
poczułam jak ktoś usiadł na łóżku i momentalnie zmilkłam przestraszona. Dookoła
panowała ogłuszająca cisza, a ja bałam się wykonać jakikolwiek ruch. Zastygłam
zawinięta w kłębek, a po niedługim czasie poczułam czyjąś dłoń na swoich
plecach.
- Wszystko w porządku? - zmysłowy głos
Przemka dotarł do moich uszu a mnie brakło odwagi by się odkryć i na niego
spojrzeć.
- Daj mi chwilkę i zaraz się zbiorę i
sobie pójdę - nie chciałam by patrzył na mnie w tym stanie i tak już dużo dla
mnie zrobił, a ja nadużyłam jego gościnności.
- Nigdzie nie pójdziesz, dzisiaj śpisz u
mnie - spokój, który wypływał z ust chłopaka, był ukojeniem, ciepłem, wiarą w
to, że wszystko się ułoży.
- Nie będę ci zabierać czasu, naprawdę
zaraz sobie pójdę, tylko daj mi sekundę...
- Wyjdź spod tej kołdry bo się udusisz -
po tych słowach zostałam obnażona i szybko przekręciłam się tak, by leżeć na
brzuchu aby Przemek nie widział mojej zaczerwienionej twarzy.
- Proszę, zostaw mnie - czułam się
ofiarą losu i naprawdę chciałam znaleźć jakoś w sobie siłę by zmierzyć się z
tymi wszystkimi trudnościami.
- Nigdzie nie pójdę, jestem przywiązany
do tego łóżka - nie musiałam mieć otwartych oczu by wiedzieć, że uśmiechał się
do siebie a po chwili poczułam też jego zapach. Przemek już nie siedział na
łóżku, lecz położył się obok mnie. Gdy uchyliłam jedno oko, zauważyłam, że
leżał z dłońmi złożonymi pod głową i wpatrywał się w sufit - rozmawiałem z
rodzicami i dali nam pracę. Będziemy sprzątali biuro. Za każdy dzień dostaniemy
70 złotych na głowę i zaczynamy od jutra, bo w piątek wyjazd, pamiętasz?
- Tak.
- To dobrze. Musimy zadzwonić do twojej
mamy, że nocujesz u mnie, jutro sobie odpuścimy szkołę, o czym wiedzą moi
rodzice a wieczorem pojedziemy do biura. Jeśli chcesz, jutro też możesz spać u
mnie, moja mama da ci jakieś ubrania. Kolacja jest za dwadzieścia minut, no w
sumie już za piętnaście - w słowach Przemka to wszystko wydawało się takie
proste, a w moich oczach takie skomplikowane. Byłam pokłócona z mamą, a mój
chłopak kompletnie mnie nie rozumiał. Miałam nocować u przyjaciela, który
zrobił dla mnie tyle, że wiedziałam, iż nigdy nie będę mu się potrafiła
odwdzięczyć.
- Dlaczego to robisz?
- Bo mogę - Przemek spojrzał na mnie i
odgarnął mi z twarzy zbłądzone i mokre kosmyki włosów.
- Tak po prostu?
- Po prostu. Idź do łazienki i nie marz
się już więcej. Zjemy kolację, a później wspólnie z rodzicami obejrzymy jakąś
komedię.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, nie chcę
im przeszkadzać i chyba naprawdę powinnam wrócić do domu - miałam wyrzuty sumienia,
że zwalałam się im na głowę a tak naprawdę byłam obcą dziewczyną, która była za
słaba by żyć.
- Możesz mi zaufać? - Przemek ułożył się
na boku i przysunął się do mnie, że nasze oczy znajdowały się na jednej
wysokości - I nigdy już nie pytaj dlaczego to robię, wyjaśniliśmy sobie to
wcześniej. Robię to co mogę i to co chcę i żadnymi słowami nie sprawisz, że
przestanę. Jesteśmy przyjaciółmi i zrobię wszystko byś stanęła na nogi. A teraz
marsz do łazienki się ogarnąć bo czeka cię poznanie moich rodziców - uśmiech na
jego twarzy był moim drogowskazem i wiedziałam, że razem sobie poradzimy. On
był moją tratwą ratunkową i wiedziałam, że obrał sobie za cel bym znów miała w
sobie wiele radości i nie chciałam mu tego utrudniać.
- Dobrze - nie przeciągając tej chwili
udałam się do łazienki gdzie zmyłam z siebie resztki łez i ogarnęłam włosy by
nie wyglądać na ofiarę losu. Zależało mi by dobrze wypaść w oczach rodziców
Przemka by uwierzyli, że zasługuję na ich pomoc i naprawdę zamierzałam to
uszanować.
Kolacja przebiegła nam w dobrej
atmosferze, chociaż z początku było trochę dziwnie, może przez to, że czułam
się niepewnie i była to dla mnie dosyć nowa sytuacja, ale rodzice chłopaka,
byli prostymi ludźmi, którzy mieli fantastyczne poczucie humoru. Dużo rozmawialiśmy
o ich pracy, klientach, o tym jak się poznali, opowiadali różne anegdoty z
dzieciństwa Przemka i na te kilka chwil zapomniałam o całym swoim bagażu.
Śmiałam się tak radośnie i szczerze, że nawet w oczach Przemka widziałam podziw
i uznanie.
Później oglądaliśmy komedie i szczerze
sobie żartowaliśmy, a ja doceniałam każdą chwilę spędzoną w ich domu. Tam
czułam się kochana i taka akceptowana. Obserwując relacje Przemka z rodzicami,
przysięgłam sobie, że takie ciepło zapewnię swojemu dziecku. Wiedziałam, że
taka więź wiąże się z wieloma wyrzeczeniami i ogromną pracą, ale postawiłam
sobie to za wielki cel. Rodzice Przemka włożyli w jego wychowanie wiele trudu,
ale opłaciło się to, bo on sam był cudownym chłopakiem. Takim wymarzonym synem,
przyjacielem, chłopakiem... Każda matka chciałaby takiego chłopaka dla swojej
córki. Patrząc na niego widziałam super faceta, który zasługiwał na wszystko co
najlepsze. Był ideałem, chociaż zdawałam sobie sprawę, że ideałów nie ma. Był
przystojny, szczery, pomocny, uparty, zaradny i mogłabym tak wymieniać do
świtu, a mimo to, moje serce należało do innego. Chciałam przekierować swoje
uczucia na niego. Było mi głupio, że moje serce należało do Pawła, który mnie
nie rozumiał, stawał po przeciwnej stronie
a winę widział tylko i wyłącznie po mojej stronie. Czy naprawdę chciałam
być w takim związku?
Witaj!!!. Fajna i ciekawa część. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuńI co tu dużo mówić. <3
OdpowiedzUsuń...genialnie :)
Nieś.
Super, czekamy na następną <3
OdpowiedzUsuń/ Ingrid