Hej! Zanim przeczytacie nową część, chciałbym się Was spytać, jakie macie sprawdzone sposoby na grypę? Katar, ból głowy, dreszcze i gorączkę? 4 dni do Majówki a ja jestem kompletnie rozłożona. Nie jestem w stanie chodzić na uczelnię, więc mam dodatkową pracę do nadrobienia, więc cały mój plan, by poświęcić ten tydzień na pisanie opowiadania legł w gruzach. Jestem strasznie osłabiona, w nocy nie potrafię zasnąć, więc powoli zaczynam funkcjonować jak zombie. Dzisiaj jest 3 dzień moich zmagań z chorobą i póki co stoję na przegranej pozycji.
Kiedy wracaliśmy do domu czułam się
znacznie inaczej. Byłam zdecydowanie szczęśliwsza, nie tylko z powodu wygranej
chłopaków i mojego drugiego miejsca, ale przede wszystkim czułam, że moja więź
z Przemkiem stała się ciaśniejsza i teraz odkryliśmy przed sobą wszystkie
karty. Przy nim czułam, że świat był piękny, że miał w sobie dużo dobra,
czułam, że moja przyszłość się ułoży. Najtrudniej nie jest coś rzucić, ale
podjąć tą decyzję i ten wyjazd, nasze rozmowy, pozwoliły mi właśnie to zrobić.
Wiedziałam też, że pomiędzy mną a Przemkiem nic więcej nie będzie, byliśmy
przyjaciółmi i chciałam by tak zostało, ale przy tym wszystkim, zdałam sobie
sprawę, że w chwilach gdy stoję na zakręcie i trochę wali mi się życie, mój
związek z Pawłem dostarcza mi tylko cierpień.
Całą powrotną drogę milczałam wtulona w
Przemka, który delikatnie obejmował mnie ramieniem, dając schronienie i
równocześnie robił za moją poduszkę. On też czuł, że pomiędzy nami dużo się
zmieniło. Widać to było w każdym jego geście.
- O czym myślisz? - głos chłopaka był
trochę ściszony, jakby nie chciał by pozostali nas usłyszeli.
- O tobie - unikałam kontaktu wzrokowego
z Przemkiem, ale w odbiciu w szybie, widziałam, że on patrzył przed siebie.
- W jakim sensie?
- Zawsze gdy marzyłam by mieć brata, to
właśnie tak, go sobie wyobrażałam. Ciepłego, stanowczego, wspierającego...
jesteś spełnieniem moich marzeń, wszystkich wyobrażeń - chyba każda dziewczyna
marzy o tym, by mieć starszego brata. Ja nigdy nie miałam męskich wzorców,
wychowywałam się w otoczeniu kobiet - mamy, babci, koleżanek mamy, nigdy w moim
życiu nie było mężczyzny, który byłby silny i stanowiłby dla mnie autorytet.
Gdy pojawił się Paweł, był pierwszym mężczyzną, który dał mi poczucie
bezpieczeństwa i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że uraczyłam się tym co mi
dał, nie wymagałam nic więcej ponad to, co mi dawał. Jakbym brała co dawał, nie
patrząc na jakość.
- Nie jestem ideałem.
- Wiem, ja też nie.
- To, może od dzisiaj jesteśmy
rodzeństwem, co? - Przemek zmienił pozycję i chcąc nie chcąc, musiałam podnieść
się z jego klatki piersiowej i usiąść normalnie - Brat i siostra, na zawsze?
- Naprawdę chcesz mnie zaadaptować jako
siostrę? - spytałam lekko rozbawiona.
- A czemu nie? Z wszystkich ludzi na
całym świecie, chciałbym żeby to właśnie z tobą łączyły mnie więzy krwi. -
uśmiech na twarzy chłopaka, był taki radosny, chłopięcy. - Zobacz, czemu tylko
rodzice mogą adoptować dzieci? Czemu nie można zaadoptować sobie rodzeństwa?
- No właśnie, to tylko pokazuje jaki ten
świat jest głupi. - rozbawiona naszym tokiem myślenia, znów przytuliłam się do
chłopaka. - Rodzeństwo - to słowo, było dla mnie tak nowe, że brzmiało wręcz
surrealistycznie. Nie byłam przyzwyczajona do wypowiadania tego słowa i
brzmiało tak daleko, a z drugiej strony tak ciepło.
- Rodzeństwo - Przemek złapał za moją
dłoń, jakby na przypieczętowanie tego aktu.
Cieszyłam się, że właśnie tak wyglądały
nasze relacje, że sytuacja była taka prosta, a dająca wiele radości i poczucia
bezpieczeństwa. Właśnie tego drugiego mi brakowało.
Nie chciałam rozstawać się z chłopakami,
ale każdy z nas musiał odpocząć, a następnego dnia z samego rana iść do szkoły.
Najpierw chłopaki postanowili odwieźć mnie i żegnając się z nimi wszystkimi
czułam się, jakbym traciła cząstkę siebie. Przez te kilka dni było mi z nimi
naprawdę dobrze i już tęskniłam za nimi.
W domu ku mojemu niezadowoleniu zastałam
mamę, siedziała na kanapie i oglądała jakieś programy telewizyjne. Nie
wiedziałam czy czekała na mnie, czy może tak po prostu sobie siedziała. Patrząc
na nią, widziałam jakby obcą mi osobę. Przypomniała mi się cała złość na nią,
wszystko to, co wypłynęło w naszej ostatniej
kłótni.
- Wróciłaś, jak poszło? - mama na dźwięk
zamykanych drzwi zerwała się z kanapy i stanęła w progu wyczekująco na mnie
patrząc. Trudno było mi ocenić, czy szczerze się martwiła, czy było to udawane,
ale już nie chciałam w to wnikać.
- Dobrze, chłopcy zajęli pierwsze
miejsce, a ja drugie - nie potrafiłam ukryć uśmiechu na mojej twarzy. Byłam
szczęśliwa i dumna z siebie. Bardzo chciałam powstrzymać towarzyszące mi
emocje, ale uśmiech sam wdarł się na moje usta.
- To super, gratuluję, zawsze w ciebie
wierzyłam - mama w jednym kroku dobiegła do mnie i wzięła mnie w ramiona, a ja
stałam jak słup soli nie potrafiąc się ruszyć. Jeszcze nigdy tak obco nie
czułam się w jej ramionach, jakbym zupełnie tam nie pasowała. Mama musiała to
wyczuć, bo od razu rozluźniła uścisk i cofnęła się o krok, a minę miała jakby
zrobiła coś złego.
- Przepraszam - tylko na tyle było mnie
stać. Oczywiście, że źle się z tym czułam jak ją potraktowałam, ale nie
potrafiłam jej przytulać wiedząc, że ostatnim razem zarobiłam od niej w twarz.
- Jesteś głodna? Zrobiłam zapiekankę
makaronową, tą co tak lubisz - kiedy patrzyłam na mamę widziałam, że chciała
naprawić naszą relację i chociaż byłam zmęczona, chciałam zaszyć się sama w
pokoju i pomyśleć nad pewnymi rzeczami, to nie mogłam jej tak zostawić.
- Jasne, tylko zostawię rzeczy - lekko
uśmiechnęłam się do niej, a mama od razu powędrowała do kuchni. Przebierając
się w dres, wysłałam sms'a Przemkowi "Idę zjeść kolację z mamą, chcę z nią
porozmawiać. Trzymaj kciuki" Wiedziałam, że nie miałam obowiązku
informować Przemka o wszystkich swoich poczynaniach, ale dzięki temu mogliśmy
być bliżej siebie i może był to wytwór mojej wyobraźni, ale dawało mi to
poczucie siły. Odpowiedź przyszła zanim jeszcze zdążyłam opuścić pokój "Pilnuj
tonu, a będzie dobrze". Czytając te kilka słów, uśmiech sam wszedł mi na
usta. Przemek miał rację, zdecydowanie za szybko się denerwowałam i wybuchałam,
co było jedną z moich większych wad.
W kuchni mama już nakładała porcje na
talerze i widziałam jak się starała. Nie chciałam utrudniać jej zadania, więc
to ja pierwsza się odezwałam.
- Wygląda smakowicie - zajmując miejsce,
niepewnie spojrzałam na mamę, która ewidentnie się denerwowała.
- Smacznego. - obie po tych słowach
zajęłyśmy się jedzeniem, a otaczająca nas cisza była niemal bolesna. Byłam
skrępowana i chciałam coś powiedzieć, ale za cholerę nie wiedziałam co to
powinno być.
- Wygrałam dwa tysiące złotych,
chciałabym założyć konto w banku i tam je wpłacić.- czułam, że trochę
tłumaczyłam się przed mamą i nie chciałam też by te słowa potraktowała jako
wyrzut w swoją stronę.
- To rozsądne. Naprawdę cieszę się, że
ci się udało, zawsze w ciebie wierzyłam.
- Wiem - zdecydowałam się na to drobne
kłamstwo by nie dokładać jej zmartwień, wiedziałam, że już wystarczająco podle
się czuła, chciałam trochę zdjąć z niej ten bagaż - Mamo, ja... przepraszam. W
ostatniej naszej rozmowie, było dużo mojej winy, nie powinnam była cię
oskarżać, chcę wierzyć, że masz wystarczająco ważny powód, by ukrywać przede
mną prawdę - po osiemnastu latach mojego życia, czułam, że właśnie przyszedł
moment w którym chciałam poznać prawdę i zamierzałam dopilnować tego, by mama
odpowiedziała na wszystkie nurtujące mnie pytania. Po wzroku mamy widziałam, że
również zdawała sobie sprawę z tego, że nadszedł kres jej tajemnicom.
- Kochanie ja... nigdy sobie nie
wybaczę, że wtedy cię uderzyłam. Świadomość tego, jak bardzo cię zawiodłam, jest
moją karą za wszystko czego cię pozbawiłam - mama odłożyła sztućce i
dostrzegałam walkę jaką toczyła ze sobą by powstrzymać łzy napływające jej do
oczu. Siedziałyśmy po przeciwnych stronach stołu i w tamtej chwili byłam
wdzięczna za ten dystans. Pomimo, że chciałam ją przytulić i pocieszyć,
wiedziałam, że gdy to zrobię, nie będę w stanie zadać jej żadnego pytania.
- Mamo, kim jest mój tata? - sama byłam
zaskoczona brzmieniem swojego głosu. Drżał tak, jakby ktoś bawił się moimi
strunami głosowymi. Było w nim tyle bólu i tęsknoty, że sama nie zdawałam sobie
sprawy z tego, jak bardzo mnie to dotykało. Mama wstała, sięgnęła po butelkę
wina i gdy upiła kilka łyków z kieliszka, usiadła i wpatrywała się w swoje
odbicie w szkle.
- Chodziliśmy do tego samego liceum, mieszkaliśmy
kilka domów od siebie, byliśmy niemal sąsiadami. - mamy przymknięte oczy
pokazywały, że wracanie myślami, do tamtych czasów było dla niej bolesne, ale
tak bardzo chciałam poznać prawdę, że nie byłam w stanie jej przerwać - Po
maturze, dostał się na uniwersytet na drugim końcu kraju, a ja zostałam na wsi,
by zaocznie studiować w okolicznej
uczelni. Po pół roku, kilka dni po tym jak oznajmił mi, że dostał się na
wymianę studencką do Szwajcarii, dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nie byłam
w stanie mu tego powiedzieć. Był tak szczęśliwy z powodu tego wyjazdu, że nie
mogłam tego zniszczyć. - mama ponownie wzięła kieliszek do dłoni, a ja
siedziałam jak skamieniała, nie będąc w
stanie cokolwiek powiedzieć. Przez tyle lat myślałam, że potencjalny tata, tak bardzo
musiał zranić moją mamę, że ona nie była w stanie o nim mówić. Wymyślałam
przeróżne powody, od zaproponowania aborcji przez zapłatę za usunięcie się z
jego życia, po jego ucieczkę. Prawda była zupełnie inna, to ona.. Moja mama
świadomie sprawiła, że nie miałam taty.
- Odkąd w ogóle wyjechał na studia, jeszcze
przed tą wymianą, nie układało nam się dobrze. Prawie się nie widywaliśmy, bo
kiedy przyjeżdżał do rodziców, ja weekendami byłam na uczelni. Gdy dowiedziałam
się, że jestem w ciąży, powiedziałam mu, że go zdradziłam. Wszystkim tak
powiedziałam. Mojej mamie, jego rodzicom, wszyscy myśleli, że jesteś owocem
przelotnego romansu. On znienawidził mnie tak jak moja mama, jak wszyscy we
wsi, ludzie non stop gadali o mnie, o tym, że się puściłam, że jestem łatwa -
kiedy mama podniosła na mnie wzrok widziałam jak było jej ciężko o tym mówić,
widziałam niemą prośbę bym powiedziała cokolwiek. Nie potrafiłam znaleźć słów
by wyrazić to, co czułam. Pozwoliłam jej dalej mówić - Dzięki mojemu tacie,
wyprowadziłam się stamtąd i przeniosłam tutaj. Kupił to mieszkania i po
kryjomu, przesyłał mi pieniądze. Było mi ciężko samej, ale wiedziałam, że
musiałam dać radę, że robię to dla ciebie. Twój tata miał przed sobą wspaniałą
przyszłość, był zdolny, przedsiębiorczy, dziecko mogło tylko to zniszczyć.
Został już na stałe w Szwajcarii a ja już nigdy go nie widziałam. Nienawidził
mnie tak, jak wszyscy, a ja tylko zrobiłam to dla jego dobra. - w słowach mamy
brzmiało to tak, jakby to ona była ofiarą. A tymczasem to ja i mój tato, byliśmy
pokrzywdzeni. Chciałam to zrozumieć, chciałam zrozumieć targające nią motywy,
ale nic jej nie usprawiedliwiało. Tak bardzo kochała tatę, że chciała go
ocalić, a ja... gdzie w tym wszystkim było miejsce na moje uczucia?
- A co ze mną? Czy ja nie zasługiwałam
na to, by mieć tatę? - po tych słowach z moich oczu wylał się potok łez.
Chciałam się wziąć w garść, powstrzymać łzy, ale to za bardzo bolało.
- Iza...- mama wstała i podeszła do
mnie, a ja niemal jak oparzona zerwałam się z krzesła i udałam się na drugi
koniec pokoju.
- Proszę, nie dotykaj mnie..-
wyciągnęłam przed siebie ręce, jakby to miało powstrzymać mamę przed podejściem
do mnie.
- Kochanie, proszę - obie płakałyśmy
równie mocno, ale w tamtej chwili zaczynałam ją nienawidzić, nie mogłam na nią
patrzeć.
- Odpowiedz!
- Jakie miałabyś życie gdyby on był?
Widywałabyś się z nim może raz na miesiąc? Może rzadziej. Nie chciałam byś
tęskniła.
- Myślisz, że mniej cierpiałam? Te
wszystkie dni ojca w przedszkolu, te wszystkie święta gdzie dzieci całą rodziną
przychodziły na kolędowanie, jak patrzyłam jak dzieci lepiły bałwana z ojcami, myślisz,
że mniej wtedy cierpiałam? - mój płacz jeszcze bardziej się nasilił. Tak
bardzo, przez te wszystkie lata udawałam, że mnie to nie dotykało. Tłumiłam w
sobie to uczucie, nie pozwalając by wdarło się do moich myśli.
- Ja... Chciałam ci dać wszystko co najlepsze, dałam ci całą swoją
miłość, serce... On by cię tylko skrzywdził. Nie chciałam byś odczuwała tak
wielką tęsknotę, jaką ja odczuwałam za nim. To bolało... Tak bardzo.
Wiedziałam, że muszę ci tego oszczędzić - mama usiadła na kanapie i schowała
twarz w dłonie. Chciałam zrozumieć jej punkt widzenia. Ona zrobiła to, co
uważała za słuszne. Tylko problem był w tym, że wybrała to, co było słuszne
według niej, nie dla mnie.
- Nie widziałaś go od tamtej pory? -
oparłam się o ścianę i wpatrywałam się w widok za oknem. Wyobrażałam sobie, że
był gdzieś tam mój tato, który pewnie miał swoją rodzinę, dzieci, które miały
tatę.
- Nie.
- Jak on się nazywa? - trudno było mi
stwierdzić czy naprawdę chciałam go poznać i nagle rozwalić mu całe życie. Nie
wiedziałam czy na to zasługiwał. Gdybym nagle pojawiła się w jego życiu,
przewróciłabym je do góry nogami.
- Iza...
- Imię - twardo spojrzałam na mamę, a
ona błagalnie na mnie patrzyła. Nie spuszczałam z niej wzroku, musiałam wygrać
tą bitwę.
- Grzegorz - tak cicho wypowiedziała to
słowo, że miałam wrażenie, iż było to tylko westchnienie, ale zaraz po tym, z
jej ust wydobył się potworny płacz. Widziałam jak ją to bolało, jak bardzo
cierpiała. Podeszłam do niej, stanęłam między jej nogami, jej twarz znajdowała
się na wysokości mojego brzucha i mocno ją do siebie przytuliłam. Czułam się
jakbym tuliła rozdygotane dziecko. Cierpiałyśmy razem, każda na swój sposób,
każda z innych powodów. Ale to była moja mama i kochałam ją pomimo wszystko. Na
swój sposób próbowała mnie chronić i nienawidziłam ją za to, ale nadal ją
kochałam.
Jak wrażenia? Myślicie, że Iza powinna odnaleźć tatę? A może zostawić wszystko tak, jak jest?
Witaj. Opowiadanie fajne. Z pracy piszę. Nie wiem jak znosisz polopirynę . Robiłem dawkę uderzeniową z 3 tabletki i pod kołdrę. Raz tak tylko można, później normalnie stosowanie. Tabletek nie wolno łykać, rozpuścić w wodzie. Jutro powinnaś być na chodzie. budowlaniec z zawodu. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuń.
Boskie. Powinna odszukać zobaczyć jaki jest co robi itd i później zdecydować czy chce mu wyjawić prawdę.
OdpowiedzUsuńMoże czas iść do lekarza? ;)
OdpowiedzUsuńUważam ze Izka powinna odnaleźć ojca ;)