Wstałam bardzo wcześnie rano,
ponieważ już o 5. Zaczął się nowy dzień i czas było zmierzyć się z przyziemnymi
sprawami takimi jak praca. Szczerze? Wolałam to, niż kolejne rozmowy z Bartkiem
z których nic nie wynikało. Praca była dla mnie prawdziwą odskocznią od
problemów jakie kłębiły się w moim prywatnym życiu.
Cicho wstałam z łóżka, pozbierałam
wszystkie swoje ubrania i wyszłam do łazienki. Gdy się wyszykowałam i
spakowałam, wyszłam z mieszkania i autobusem pojechałam do hotelu.
Na miejscu byłam przed czasem, więc
weszłam jeszcze do sklepu obok i kupiłam sobie jogurt i poszłam do szatni
hotelowej. Gdy byłam gotowa usiadłam na ławce i popijałam jogurt, czerpałam z
panującej ciszy tym samym nastrajając się na pracowity dzień.
Całe przedpołudnie spędziłam na
restauracji. Nie byłam na swojej zmianie, więc za bardzo nikogo nie znałam, ale
jakoś sobie radziłam. Ruchu za dużego też nie było, więc nie miałam okazji się
zmęczyć. Po południu Pani Kasia wysłała mnie na recepcję, gdzie tego dnia
pracował tylko Michał, ponieważ Natalia wzięła wolne a nikogo nie było by Ją
zastąpić. Z jednej strony cieszyłam się, że całą zmianę spędzę na recepcji, ale
z drugiej strony, był tam tylko Michał, ale miałam nadzieję, że jakoś dam sobie
z Nim radę.
- Co Ty taka dzisiaj nie w humorze?
– usłyszałam głos osoby obok. Ślepo wbijałam wzrok w komputer chcąc w nim coś
znaleźć a moje myśli błądziły gdzieś daleko. Michał musiał to wyhaczyć i stąd
Jego pytanie. Cały dzień starałam się kryć swoją ponurość, lecz marną byłam
aktorką.
- Wydaje Ci się – na początku nie
chciałam się przyznać, że w moim życiu nie układało się najlepiej. Nie wiem
czemu, ale bezpieczniej czułam się, jak Michał nic o mnie nie wiedział i nie
szperał w moim prywatnym życiu.
- Przecież widzę. – Michał podszedł
bliżej udając przed conciergem, że szukał czegoś w dokumentach. Nie chciałam
zwracać zbytnio na Niego uwagi, więc dalej patrzyłam w komputer. Zdawałam sobie
sprawę z tego, że Michał był świadom iż nic na owym sprzęcie nie robiłam, lecz
nadal szłam w zaparte, że mi przeszkadzał i nic się nie działo.
- Naprawdę wszystko w porządku –
obróciłam się w Jego stronę i wymusiłam uśmiech na swojej twarzy. Chciałam żeby
to wyszło naturalnie, ale chyba efekt był komiczny, ponieważ mina mojego kolegi
była trochę dziwna, jakby szydercza. Nie patrzyłam na Niego długo, tylko z
powrotem zatraciłam wzrok w monitorze.
- Nie oszukasz mnie. Jak będziesz
chciała pogadać to wal śmiało – w Jego propozycji odnalazłam nutę przyjaciela.
Nie wiem jak to zrobił, ale porzucił status podrywacza a przyjął naprawdę
fajnego kolegi. Brakowało mi takich ludzi wokół siebie i on wypełniał pewną
pustkę w moim życiu. Miałam szczerą nadzieję, że już na zawsze będzie taki wobec mnie, a Patrycja, która
była w nim zakochana, w końcu mi odpuści i nie będzie skupiała swojej uwagi na
mnie.
Praca na recepcji była znacznie
lepsza od tej w restauracji, zrozumiałam, że lepiej sprawdzałam się właśnie w
pracach biurowych niż takich fizyczno-usługowych. Co chwilę ktoś wychodził czy
przychodził, każdy był uprzejmy i życzliwy, co potęgowało zadowolenie z pracy.
Natłok obowiązków sprawił, że przestałam myśleć o Bartku i naszych problemach,
Około godziny 18 wraz z Michałem
udałam się na stołówkę by coś zjeść. Gdy nałożyliśmy jedzenie na talerze i
zajęliśmy miejsce na końcu sali. Początkowo byłam zaabsorbowana jedzeniem i
wbijałam wzrok w swój posiłek by nie spojrzeć w oczy Michała. Zawsze była z
nami Natalia i jej obecność powodowała, że nie peszyłam się tak bardzo jak
obecnie. Czułam się niepewnie, ale sama nie wiedziałam skąd rodziły się we mnie
te obawy. Byłam przekonana o ich bezpodstawności i głupocie, ale one po prostu
mi towarzyszyły, bez względu na to czy tego chciałam czy nie.
- Gosia, jeżeli mógłbym Ci jakoś
pomóc, to dasz mi znać? – Michał martwił się o mnie i to było naprawdę miłe z
Jego strony. Było mi głupio za moje zachowanie, chłopak wyciągał pomocną rękę a
ja za każdym razem niegrzecznie Go zbywałam. Moja postawa mogła dać mu do
zrozumienia, że pałałam niechęcią do Niego, ale tak nie było. Nie zasługiwał na
taką opryskliwość z mojej strony, ponieważ nic mi nie zrobił, a to, że kilka
razy próbował ze mną flirtować, traktowałam jako wybryk z Jego strony.
- Jasne. Wiesz jak to jest, raz na
wozie a raz pod wozem. – należało mu się chociaż lakoniczne wytłumaczenie
mojego zachowania. To było zrozumiałe, że każdy miewał gorsze chwile, ale
powinno się doceniać pomocną dłoń. – Nie chciałam być niegrzeczna wobec Ciebie,
przepraszam – uznałam, że tak powinnam była się zachować. Było mi głupio, że
wypierałam się tego co czułam, przecież i tak to widział, więc bez sensu było
kłamać.
- Daj spokój. Pamiętaj, że możesz
się wygadać – Michał złapał mnie za rękę i intensywnie patrzył mi w oczy. Był
bardzo szczery i prawdziwy w swoich słowach, przez co wprawił mnie w
zakłopotanie, szczególnie, że była jakaś czułość w Jego głosie. Gdy odwróciłam
wzrok z Jego oczu, to moim oczom ukazała się Patrycja. Dziewczyna wyraźnie nie
była zadowolona z tego, że chłopak, za którym szalała, trzymał mnie za rękę.
Jak najszybciej zabrałam dłoń ze stolika wracając do jedzenia. Wiedziałam, że
Patrycja mi tak tego nie odpuści i odczuję jakieś nieprzyjemności z Jej strony,
ale już nic nie mogłam zrobić. Tylko ja z Michałem wiedzieliśmy, że to nie było
nic wielkiego, tylko zwykłe trzymanie ręki otulone wsparciem, ale ona mogła to
inaczej, błędnie odebrać.
- Dzięki, wracajmy do pracy –
uśmiechnęłam się do Niego i wstałam od stolika. Michał przepuścił mnie w
przejściu i udaliśmy na recepcję. Już lepiej nam się pracowało i co chwilę
łapaliśmy ze sobą kontakt. Chłopak był mi naprawdę pomocny i miał anielską
cierpliwość. Byłam pod wrażeniem, jego wiedzy i umiejętności. Był wspaniałym
nauczycielem.
O godzinie 22 zmęczeni skończyliśmy zmianę i od razu
przebraliśmy się w wygodniejsze ubrania, zostawiając uniform w szafkach. Po 16
godzinach pracy byłam zmęczona, ale dosyć pozytywnie. Jedynym negatywnym
aspektem było to, że następnego dnia musiałam stawić się w pracy na godzinę 6,
ale musiałam dać radę.
- Jesteś samochodem? – gdy
wychodziliśmy z hotelu usłyszałam głos Michała. Warto zaznaczyć też, że nie
wychodziliśmy sami, lecz z innymi osobami ze zmiany.
- Nie, pojadę autobusem a jak
żadnego nie będzie to zadzwonię po taksówkę – udzieliłam odpowiedzi chłopakowi
i szłam dalej zgodnie z kierunkiem grupy. Część osób szła na parking, część
pieszo do domu. Wśród nas była Patrycja, która nie spuszczała z Nas wzroku.
Bardzo mnie krępowałam swoim zachowaniem, ewidentnie chciała dać mi do
zrozumienia, że będę miała problemy.
- Przestań odwiozę Cię i nie
odmawiaj, będziesz mogła się zrewanżować za swoje dzisiejsze zachowanie –
radosny ton chłopaka nie dawał mi możliwości odrzucenia propozycji, która była
mi na rękę. Dzięki temu mogłam zaoszczędzić kupę czasu i być wcześniej w domu.
- Dobra – uniosłam ręce w geście
poddańczym i uśmiechnęłam się szeroko. Michał obrócił się do pozostałych osób.
- Kogoś jeszcze podwieźć? –
cieszyłam się, że nie tylko mnie zadał to pytanie. Miałam nadzieję, że ktoś
jeszcze się z nami zabierze, ale każdy miał opracowany sposób wracania do domu.
Tylko ja byłam wyjątkiem. To była także doskonała możliwość dla Patrycji, ale
dziewczyna nie pokusiła się, więc pretensje mogła mieć tylko do siebie. – To
jedziemy – chłopak uśmiechnął się do mnie miło i poszliśmy do jego samochodu.
Zachował się bardzo szarmancko, otworzył mi drzwi do samochodu, a gdy usiadłam
na miejscu pasażera zamknął moje drzwi i poszedł usiąść przed kierownicą. Byłam
trochę zestresowana zaistniałą sytuacją, ale jeszcze bardziej byłam mu
wdzięczna za przysługę.
- Dziękuję Ci, jestem tak zmęczona,
że chyba zasnęłabym w autobusie – uśmiechnęłam się do Michała i automatycznie
zaczęłam ziewać. Gdy tylko zaznałam ciszy i wygodnego miejsca, od razu chciało
mi się spać. Najchętniej otuliłabym się czymkolwiek i zamknęła powieki, które
de facto były ciężkie.
- To śpij, jak będziemy na miejscu
to Cię obudzę. Tylko podaj swój adres – był bardzo miły i uprzejmy. Jego
propozycja była bardzo kusząca, ale nie chciałam zachowywać się niegrzecznie.
Podałam mu adres i delikatnie przymknęłam oczy, które cały czas starałam się mieć otwarte.
- Gosia, Gosia – usłyszałam cichy
głos nad swoją głową. Było mi bardzo dobrze i dosyć niechętnie otwierałam oczy.
– Hej, mała czas się obudzić – poznawałam ten głos. To był Michał. Na chwilę
straciłam orientację. Zdziwiona byłam gdy zorientowałam się, iż byłam w
samochodzie. Po chwili przypomniałam sobie wszystko, chociaż przez moment
miałam wrażenie iż minęło bardzo dużo czasu od kiedy wyszłam z pracy.
- O matko, zasnęłam – podniosłam
głowę z siedzenia i odgarnęłam włosy z twarzy.
Michał cały czas mi się przyglądał i podobał mi się ten Jego wzrok
chociaż był krępujący.
- No trochę, miałem Cię wnieść do
domu, ale nie wiedziałem co powiedzą Twoi rodzice, więc postanowiłem Cię
obudzić – chłopak ciągle mówił ściszonym głosem, który był bardzo męski i
seksowny. Jak dla mnie mógł ciągle do mnie przemawiać, co rozgrzewało mnie od
środka. Było to niepokojące, ale wszystko zganiałam na przemęczenie.
- Dziękuję, to miłe, że o tym
pomyślałeś. Dziękuję też za podwiezienie i w ogóle za wszystko – uśmiechałam
się do Niego, a pomimo wątpliwości jakie rodziła we mnie obecność kolegi, na
twarzy miałam wymalowany spokój.
- Nie ma za co, leć już bo jutro
nie wstaniesz. – nie wykorzystywał zaistniałej sytuacji i był opiekuńczy. Miał
rację, następnego dnia ponownie musiałam wstać o 5.
- Ok, do jutra – bardzo
spontanicznie dałam mu całusa w policzek, co mnie zawstydziło. Nie wiem czemu
to zrobiłam, tak jakoś wyszło. Szybko zebrałam się z samochodu i nie obracając
się, ani nie patrząc za Michałem, weszłam do domu w którym były pozapalane
światła. Wiedziałam, że mogli być tam tylko rodzice, ponieważ Marcin przebywał
nad morzem. Bałam się spotkania z rodzicami a w szczególności pytań z ich
strony. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam mamę jak leżała na kanapie i oglądała
jakiś film. Tata siedział z laptopem w kuchni i chyba nad czymś pracował.
- Cześć – zwróciłam się do członków
swojej rodziny i podeszłam do lodówki z zamiarem wzięcia jakiegoś jogurta. Już chciałam wchodzić na schody, jak
zobaczyłam, że tato oglądał się za mną. Przystanęłam i widząc uśmiech na Jego
twarzy zajęłam miejsce obok Niego.
- Czemu Bartek nie wszedł? Przecież
mógł wejść na trochę – tato miłym tonem mówił do mnie. Wiedziałam, że dawno Go
u nas nie było, jak również spory czas nie widział się z moimi rodzicami. Było
mi trochę głupio, że tata myślał iż chłopak, który mnie odwiózł był Bartkiem.
Nie chciałam wyjść na dziewczynę z lekkimi obyczajami jak też flirciarę, i to
przed własnym ojcem.
- To był kolega z pracy. Był na
tyle życzliwy, że zgodził się mnie podwieźć – spokojnie wyjaśniłam tacie całe
zajście jakie miało miejsce przed domem. Popijałam jogurt a oczy powoli same mi
się zamykały do snu.
- A co Bartek na to ? – tato lubił
Bartka i stąd też padło to pytanie, w innym przypadku nie interesowałoby go to.
Patrzył na mnie stanowczym wzrokiem, oderwał się do tego, co przed chwilą zajmowało
Jego myśli. Odwróciłam wzrok od Niego i zaczęłam deformować nalepkę znajdującą
się na napoju jaki popijałam.
- Naprawdę chcesz przysługiwać się
żalom swojej córki, jak to źle układa jej się w związku ? – z wielkim
zwątpienie wypowiedziałam powyższe zdanie. Nie chciałam wracać do tego, co było
pomiędzy mną a Bartkiem. Jedyne o czym marzyłam to położenie się spać. – Tato
kiedy indziej do tego wrócimy, zmęczona jestem. Dobranoc – dałam mu buziaka w
policzek i idąc do swojego pokoju odwróciłam się do mamy, która przez cały czas
na mnie patrzyła. Podczas tej krótkiej rozmowy z tatą odczuwałam jej wzrok na
sobie, ale myślałam, że było to błędne przeczucie, ale jak się okazało, jednak
trafnie oceniłam sytuację.
Wzięłam szybki prysznic i nie
ogarniając się za bardzo położyłam się spać. Padałam na twarz i potrzebowałam
kilka godzin snu. Bolały mnie nogi, ręce i plecy, najpierw ból spinał moje
mięśnie lecz z czasem odpuszczał.
Dziękuję Wam za słowa wsparcia i "bronienie mnie" przed słowami dosłownie dwóch - trzech osób, które sądzą, iż są wyrocznią. Na początku przejmowałam się tym, ale po czasie nie pozostało mi nic oprócz śmiechu. Nie martwcie się o mnie, nie spowoduje to, że przestanę pisać czy nie wpłynie na moje samopoczucie. Pracując i odbywając praktyki w różnych placówkach - dom dziecka, pogotowie opiekuńcze, zakład karny, sąd... uodporniłam się i zniosłam znacznie więcej. Jedyne na co nie pozwolę, to na obrażanie Was - moich wiernych czytelników, dlatego niektóre komentarze zostały usunięte i jeżeli jeszcze takie się pojawią, to również będę to robić. Na mnie możecie pisać co chcecie, ale nie na moich czytelników. Nie chcę powracać do dyskusji spod poprzedniego posta, to nie ma sensu. Jestem tu dla Was i dla siebie i wiedząc, że chociaż jednej osobie daję radość, nadal będę to robić :)