poniedziałek, 3 lutego 2014

The experience cz 107 2/2

Cześć :)
Przepraszam, że odzywam się po tak długiej nieobecności, ale proszę uwierzcie mi, że miałam ciężki tydzień. Tyle się przez ten czas wydarzyło, że sama do końca nie nadążam za tym wszystkim. 
Zaliczyłam sesję z naprawdę dobrymi ocenami i teraz przede mną prawie 3 tygodnie wolnego. Mam nadzieję, że wena mi dopisze i będę mogła Was raczyć częstymi notkami. 
Niby mam wolny czas, ale muszę nadrobić czas ze znajomymi, chciałabym też wyjechać na kilka dni, ale oczywiście będę Was uprzedzać. 
Zapraszam do czytania i postaram się aby następna część była jutro! :)
A obecnie staram się wypocząć w łóżku spędzając czas z Zbuntowanym Aniołem. Oglądałyście? Znacie? 



Spałam tak spokojnie i dobrze, że szkoda było się budzić. Na zegarku było już dobrze po 10 a ja dawno już tak długo nie spałam. Czułam się bardzo wypoczęta, z nową energią i pomysłami. Mimo, że miałam dopiero na 14 do pracy postanowiłam się ubrać i załatwić kilka spraw, które przez ostatnie dni zrodziły się w mojej głowie. Poszłam do swojego pokoju i z garderoby wyciągnęłam czarny kombinezon z długimi przewiewnymi spodniami, złote sandałki. Włosy zaplotłam w kłos a twarz delikatnie przypudrowałam konturując bronzerem. Nie ociągając się zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Pogoda była cudowna i miałam ochotę jechać rowerem ale, że o 22 kończyłam pracę to przewidywałam, że nie będzie mi się chciało wracać tym samym środkiem lokomocyjnym. Byłam skazana na jazdę samochodem i nim też udałam się do szpitala, mimo że poprzedniego dnia byłam na wizycie kontrolnej to czym prędzej chciałam porozmawiać z lekarzem. Gdy byłam już na miejscu udałam się do gabinetu dobrze znanego mi doktora.
-  Dzień dobry, mogę? - zapukałam w drzwi do pokoju lekarskiego po czym je delikatnie uchyliłam ponieważ nie byłam pewna, czy ktoś się  znajdował w środku.
-  Tak, wejdź. Coś się stało? - lekarz był wyraźnie zaskoczony moim widokiem. Dopiero wtedy zrozumiałam, że mogłam go wystraszyć i jak najszybciej chciałam mu wytłumaczyć powód swojej wizyty.
-  Nie, wszystko w porządku ale chciałabym się o coś spytać – usiadłam naprzeciwko doktora uśmiechając się do Niego, by uspokoić Jego niepokój.
-  Pytaj – lekarz z swobodą zwrócił się do mnie a ja czułam się skrępowana. Trochę się stresowałam i czułam niepewnie, ale przecież miałam jasno określony cel więc musiałam się z tym zmierzyć.
-   Czy przy tych lekach, które obecnie zażywam mogłabym stosować tabletki antykoncepcyjne? -  musiałam być szczera by uzyskać fachową odpowiedź. Zawsze rozmawianie o tych sprawach było krępujące i wprowadzało mnie w zakłopotanie. Nie lubiłam rozmawiać na tego typu tematy.
-  To jest tak, że prawie każde tabletki osłabiają działanie leków antykoncepcyjnych. W Twoim przypadku, nie spieszyłbym się z ich braniem ponieważ Twój organizm jest osłabiony i nie powinnaś go dodatkowo obciążać. Może wystąpić niedokrwistość a to jest już poważna sprawa. Poczekaj miesiąc może dwa, będziemy monitorować Twój stan i gdy odłożysz tabletki i będzie wszystko w porządku, wrócimy do tego tematu za jakiś czas – był bardzo miły i podobał mi się sposób w jaki przedstawił mi tą całą sytuację. Obojgu nam chodziło o moje zdrowie, które było ważniejsze od tabletek czy innych spraw pobocznych. Jego wypowiedź wprowadziła mały zamęt w mojej głowie. Do tej pory wydawało mi się, że ta choroba, która mnie dopadła to błahostka ale jednak było inaczej. Mój stan zdrowia był poważny i to, że funkcjonowałam prawie normalnie nie oznaczało, że wszystko odeszło jak za pomocą czarodziejskiej różdżki.
-  Dobrze, dziękuję za czas  - uśmiechnęłam się do lekarza i  wyciągnęłam dłoń by się z nim pożegnać. Doktor był zaskoczony moim zachowaniem ponieważ nasza rozmowa trwała może z niecałe 5 minut a ja już się żegnałam, natomiast dostałam to czego chciałam i nie chciałam dłużej zaprzątać mu głowy swoją obecnością.
-  To wszystko?
-  Tak - po uściśnięciu Jego dłoni wyszłam z gabinetu. Trochę myślałam nad tym co mi lekarz powiedział ale stwierdziłam, że i tak na razie nic nie zdziałam i muszę czekać. Byłam przekonania, że nic nie działo się bez przyczyny i to, że nie mogłam brać tych tabletek to był jakiś znak od losu. Jeszcze nie znałam Jego sensu, ale czułam, że wkrótce go poznam. Gdy wsiadłam do samochodu na zegarku ujrzałam godzinę 12 i nie bardzo wiedziałam co dalej robić. Miałam jeszcze dwie godziny zanim musiałam jechać do pracy, więc postanowiłam wrócić do domu. Po drodze wstąpiłam na cmentarz gdzie posprzątałam grób i kupiłam świeże kwiaty. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że tylko ja tam zaglądałam. Nic się nie zmieniało pomiędzy  moimi wizytami w tamtym miejscu. Każdy znicz stał dokładnie w tym samym miejscu w których go postawiłam, a liści przybywało. Trochę było to smutne lecz z drugiej strony cieszyłam się, że to należało do mnie. Traktowałam to miejsce jak swoje i wiedziałam, że otoczę je najlepszą opieką. Później prosto z cmentarza pojechałam do domu  gdzie zjadłam obiad i wzięłam tabletki. Zanim wyjechałam postanowiłam zadzwonić do Bartka. Tęskniłam za nim i brakowało mi Jego obecności. Chciałam się dowiedzieć jak mu szło z meblami oraz czy wszystko było w porządku. Gdy wykręciłam numer do chłopaka to nikt nie odbierał, uznałam, że był zajęty i zrezygnowałam z dalszego usiłowania się dodzwonienia do Niego. Gdy wychodziłam z domu usłyszałam dźwięk swojego telefonu, pospiesznie szukałam go w torebce ale  jak zwykle gdzieś go wrzuciłam i nie mogłam znaleźć.
-  Tak? – szybko odebrałam dzwoniący telefon, na wyświetlaczu mignęło mi tylko imię ukochanego.
-  Hej, dzwoniłaś do mnie – tak, to był Bartek. Głos miał normalny chociaż wydawało mi się, że był w dobrym humorze. Miałam nadzieję, że dobrze radził sobie jeżeli chodzi o relacje z Martyną.
-  Tak, jak Wam idzie? – byłam ciekawa na jakim etapie byli. Brakowało mi tego, by Bartek sam z siebie do mnie zadzwonił, napisał mi w ciągu dnia sms’a, ale już nie chciałam poruszać tego tematu ponieważ i tak wiedziałam czym to się skończy.
-  Dobrze, jeszcze sporo pracy przed nami ale dajemy radę. A Ty już w pracy? – nastąpiła szybka zmiana tematu a nie wiedziałam czy tak wyszło czy chciał zakończyć mówić o Martynie. Ufałam im i wiedziałam, że Martyna nie zrobiłaby tego ani mnie ani Filipowi.
-  Nie, właśnie wyszłam z domu i  zaraz będę jechać. – szłam w stronę samochodu, który zaparkowałam na chodniku przed domem. Nieopodal zauważyłam mężczyznę, dość wysokiego i łysego. Przyglądał się mojej osobie i wydawało mi się, że obserwował nasz dom. Skądś go znałam ale w tamtej chwili nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Wsiadłam do samochodu i zapinałam pasy, nie mogłam skupić się na rozmowie z ukochanym ponieważ myślałam o tym mężczyźnie.
-  Gosia słyszysz? – nagle otrzeźwił mnie głos Bartka. Przez chwilę wyłączyłam się z rozmowy na rzecz obserwacji nieznajomego.
-  Tak, ale coś przerwało, możesz powtórzyć? – jakoś wybrnęłam z zaistniałej sytuacji i zapalając samochód zwróciłam się do Bartka. Musiałam się pospieszyć by się nie spóźnić do pracy.
-  To wpadniesz do mnie dzisiaj? – Bartek zapraszał mnie ponownie do Niego, na noc. Chwilę się zastanawiałam i już chciałam odmówić ale stwierdziłam, że miałam ochotę by do Niego jechać, już tęskniłam za czułościami z  Jego strony.
-  Tak, muszę kończyć bo będę spóźniona, do zobaczenia – szybko pożegnałam się z chłopakiem i od razu pojechałam do hotelu. Całą drogę myślałam skąd znałam tamtego mężczyznę oraz czy czasem nic mi ani mojej rodzinie nie groziło z Jego strony.


6 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten serial! Ogladalam go poprzednio i nie moglabym sobie odmowic znow tej przujemnosci:) gratuluje zdania egzaminow!zasluzylas na odpoczynek, wiec ci go zycze.pozdrawiam!!:)%

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze go oglądałam i robie to też teraz! ochh to pewnie ten facet co przez niego zginął Maciek :((((((((((
    gratki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że to ma coś związek z Piotrkiem ;D super opowiadanie! :)

      Usuń
    2. całkiem możliwe i nie wykluczam ;) ale napisane jest że kojarzy tego faceta ;p

      Usuń
  3. Awww ! Zbuntowany anioł ! Taaak pamiętam jak byłam mniejsza i oglądałam ten serial. Zawsze, kiedy się zaczynał, śpiewałam tą piosenkę z początku, a mój tata dyskretnie zatykał uszy i wymykał się z pokoju ;) Jego mina, kiedy ostatnio zauważyłam, że lecą powtórki- bezcenna :D No a co do rozdziału, to podoba mi się i również myślę, że ten mężczyzna może mieć coś wspólnego ze sprawą Piotrka. Ja osobiście czekam na jakieś wielkie bum w tym opowiadaniu. Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, ale brakuje mi takiego zabiegania o Gosię ze strony Bartka, ale to nie zmienia faktu, że uwielbiam tą historię ;) Gratulacje zaliczenia i weny do dalszego pisania, bo uwierz mi, my czekamy z niecierpliwością na następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten facet łysy to ten co przejechał Maćka ten.....no......Wojtek!

    OdpowiedzUsuń