wtorek, 4 lutego 2014

The experience cz 108

Popołudnie w pracy minęło bardzo szybko i nawet wychodząc o 22 nie byłam zmęczona. Marzyłam tylko o tym by coś zjeść i obejrzeć jakiś film. Dzisiaj pracowałam głównie w restauracji, ponieważ była jakaś konferencja i potrzebna była pomoc. Jeżeli chodzi o sama pracę to byłam bardzo zadowolona i nie znalazłam ani jednego powodu by narzekać.
W ciągu dnia w głowie miałam pełno myśli, krążących wokół jednego tematu. Nieznajomego mężczyzny, który był przed moim domem. Ewidentnie patrzył się na mnie, a jak mnie zobaczył to było coś dziwnego w Jego twarzy. Byłam pewna, że gdzieś już go widziałam, ale w głowie miałam pustkę. Dopiero pod sam koniec dnia wiedziałam, kim on był. To był Wojtek, chłopak, który potrącił Maćka. Gdy odkryłam tą „kartę” to poczułam jakbym dostała w twarz. Miałam żal do siebie, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Twarz tego chłopaka, była wyryta w mojej pamięci a ja widząc Go, nie wiedziałam kim był. Ale co najgorsze, to zastanawiałam się, czego on ode mnie chciał, po co zjawił się przed naszym domem. Nie rozumiałam tego i bardzo mnie to męczyło, ale musiałam to odłożyć na później. Nie chciałam nikomu o tym mówić, bo Bartek na pewno by się zdenerwował i załatwił tą sprawę innym sposobem. Tata też pewnie nie byłby spokojny gdyby się dowiedział, że On nas obserwował. Obiecałam sobie, że jak jeszcze raz go ujrzę, to podejdę i porozmawiam, spróbuję wyjaśnić.
Od razu po pracy pojechałam do Bartka a tacie napisałam sms'a, że ponownie będę spała u Bartka. Po niedługim czasie byłam już na miejscu. Z bagażnika wzięłam torbę z rzeczami i poszłam na 3 piętro do mieszkania, w którym mieszkał mój chłopak. Gdy zapukałam w odpowiednie drzwi otworzył mi Bartek, który był w samych spodenkach.
-  A Tobie nie za gorąco? - uśmiechnęłam się do Niego i weszłam do środka. Nie powiem, bardzo podobał mi się w owym wydaniu. Lubiłam na Niego patrzeć gdy miał odsłonięty tors z tatuażami. Uwielbiałam to w Nim i zdecydowanie tym działał na mnie.
-  A może jakieś cześć, siema albo buzi? - Bartek się oburzył a po Jego tonie głosu poznałam, że był po prostu zawiedziony, wyraźnie liczył na jakiś pocałunek czy lepsze przywitanie. Bezradnie podeszłam do Niego i stając na palcach dosięgnęłam swoimi ustami Jego i delikatnie je pocałowałam.
-  Lepiej? - uśmiechnęłam się do chłopaka, który był zadowolony. Zachowywał się tak jak dziecko, które dostało ulubionego cukierka. Śmiać mi się z Niego chciało, ale przy tym był bardzo słodki, o co pewnie nikt by Go nie podejrzewał.
-  Znacznie. Głodna? - Bartek poszedł do kuchni a ja, gdy zdjęłam sandałki i żakiet, poszłam za nim. Rozglądałam się po kuchni chcąc dostrzec, czym chciał mnie poczęstować.
-  Bardzo, a masz coś dla mnie? - byłam ciekawa czy zrobił coś do jedzenia oraz czy po prostu pomyślał o mnie bym mogła coś zjeść. W kuchni widziałam jak podgrzewał zupę pomidorową co mnie zdziwiło, ponieważ nie spodziewałam się, że Bartek potrafił zrobić zupę, dodatkowo On raczej nie jadał takich rzeczy więc jeszcze bardziej byłam zaskoczona.
-  Jest zupa – wymijająco odpowiedział i sięgał po makaron, który po chwili nałożył mi do miseczki. Kręciłam głową z niedowierzania gdyż to w ogóle nie było do Niego podobne. Już prędzej zrobiłby mi jakiś koktajl niż zupę.
-  Skąd ją masz? - postanowiłam od razu dowiedzieć się czy gdzieś ją kupił czy może przyniósł od Martyny. Wydawało mi się, że znałam odpowiedź, prawie byłam pewna, że moja przyjaciółka dała mu jedzenie na wynos. Może Bartkowi wydawało się, że uwierzę w Jego kucharskie umiejętności, ale on zup czy dań bezmięsnych nie potrafił robić.
-  A co, nie wierzysz w moje umiejętności? - Bartek obrócił się w moją stronę podając mi zupę z którą poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i patrzyłam na chłopaka, który wziął z lodówki napój i usiadł obok mnie.
-  Wierzę, ale to do Ciebie nie podobne. Więc? - zabrałam się za jedzenie i ciągle patrzyłam na chłopaka, który spoglądał na telewizor szukając czegoś sensownego do obejrzenia. Byłam bardzo głodna a zupa była przepyszna. Brakowało mi takich polskich, normalnych dań. To był miód na mój żołądek, który zdecydowanie potrzebował jedzenia.
-  Ojciec był dzisiaj – Jego słowa zaskoczyły mnie bardziej niż ta zupa.  Nie wiedziałam, czego się spodziewać, czy aby znowu się nie pokłócili, chociaż Bartek nie wyglądał na zdenerwowanego, ale mimo wszystko, dosyć dziwnie się zachowywał. Pragnęłam jak najszybciej poznać powód wizyty ojca mojego ukochanego.
-  Po co? - najzwyczajniej w świecie byłam ciekawa, czym spowodowana była ta wizyta ponieważ nie spotykali się zbyt często i relacje między nimi nie były takie jakie być powinny, więc zwykłe, rodzicielskie odwiedziny nie miały miejsca.
-  Chce z Justyną jechać na jakieś targi, które są dwu dniowe i wyszedł z prośbą czy nie zajęlibyśmy się przez ten czas Julią – Bartek powiedział to dosyć dziwnie, ponieważ tak bez emocji, jakby było już po sprawie i w ogóle nie aktualne. Przeszkadzało mi to, że nie patrzył się na mnie tylko mówił do telewizora. Powoli zaczynałam się irytować i czułam się lekceważona.
-  No i co mu powiedziałeś? - niepewnie, ale dosyć wymownie spojrzałam na Niego. Oczekiwałam nie tylko odpowiedzi na zadane pytanie, ale i też wyjaśnienia.
-   Że najpierw muszę z Tobą o tym porozmawiać ponieważ mam nockę w sobotę – wyglądał tak jakby podjął już decyzję i dla Niego wszystko było jasne. Czułam się jak człowiek widmo, jakby Bartek nie zauważał tam mnie.
-  Nie rozmawiaj ze mną w ten sposób – zirytowałam się trochę ponieważ nie podobał mi się sposób w jaki ze mną rozmawiał. Zachowywał się tak jakby nie było problemu, a on już tą sprawę załatwił. Odłożyłam miskę z zupą i patrzyłam na Bartka, który nadal nie odważył się spojrzeć na mnie – Możesz na mnie popatrzeć? - nie chciałam mówić do ściany czy do Jego ramienia, ale patrzeć mu prosto w oczy i rozmawiać. Czułam się potraktowana przez Niego tak, jakbym nie miała nic do powiedzenia w tej sprawie. Bartek po chwili łaskawie spojrzał na mnie – Jeżeli powiedziałeś ojcu, że spytasz się mnie o zdanie to, czemu tego nie robisz? zachowujesz się tak jakby moje zdanie w ogóle się nie liczyło.  - nie chciałam się z nim kłócić, ale to nie było łatwe. Nie lubiłam ignorancji i tego, jak ktoś podejmował za mnie decyzję a on doskonale powinien o tym wiedzieć. Jako nerwus, od razu się oburzyłam i uniosłam z nerwami. Czułam jak ciśnienie wzrastało a Bartka to nadal nie ruszało. Poza tym, to była kolejna sytuacja, kiedy on zachowywał się tak samo.
-  Przestań z igły robić widły. Po prostu chciałem żebyś najpierw zjadła i odpoczęła. - Bartek też nie był zbyt spokojny i znałam go na tyle dobrze by wiedzieć, że najchętniej wcale by mi o tym nie mówił, tylko od razu odmówił ojcu.
-  Chyba przyznasz mi rację, że nie masz ochoty niańczyć Julii przez te dwa dni, co? - wymownie spojrzałam na Bartka, który nie musiał już nic więcej mówić, ponieważ oboje znaliśmy odpowiedź. Bartek nadal milczał i lekko uciekał wzrokiem – No właśnie. - wstałam z kanapy i podeszłam do okna, nie miałam ochoty siedzieć obok Niego. Był uparty i nie łatwo było zmienić Jego zdanie. - Jeżeli chodzi o mnie, to spokojnie mogę z nią pobyć wtedy, gdy mam wolne, dla mnie nie ma żadnego problemu. W sobotę mam na popołudnie, więc rano mogę z nią posiedzieć i w nocy również no i w niedzielę po południu, a Ty rób i mów ojcu co chcesz – z wielką złością na Jego zachowanie popatrzyłam na chłopaka. Był wyraźnie niezadowolony z przebiegu tej rozmowy, ale nie wiedziałam co więcej miałam zrobić. Gdyby inaczej zaczął tą rozmowę, to i ja byłabym inna, ale jeżeli nie przywiązywał wagi do mojego zdania to nie chciałam go prosić o zmianę nastawienia. Postanowiłam wyjść z tego pokoju i iść do sypialni, by ochłonąć i odetchnąć od Jego wzroku.
-  Dobra, zadzwonię do Niego jutro i powiem żeby przywiózł Julkę. - powiedział to z jakimś dziwnym niesmakiem, co już kompletnie do mnie nie trafiło. Starałam się nie denerwować, ale było to wręcz niemożliwe. Zawróciłam i spojrzałam na Niego a on w ogóle nie drgnął. Nadal siedział w tej samej pozycji co przed chwilą i przełączał programy w telewizorze.
-  Ale Ty mi łaski nie robisz. - pokręciłam głową, ponieważ nie chciałam, żeby robił to dla mnie, powinien to zrobić dla ojca i czułam, że musiałam mu to wytłumaczyć – Nie sądzisz, że powinieneś się jakoś odwdzięczyć ojcu? On Ci pomaga, opłaca mieszkanie i to, że przyszedł do Ciebie z taką prośbą świadczy tylko o tym, że Ci ufa, a Ty nawet nie potrafisz tego docenić. Chyba tyle możesz dla Niego zrobić i schować swoje nieuzasadnione uprzedzenia w kieszeń – może nie byłam zbyt miła i wyrozumiała, ale podejrzewałam, że tylko to mogło na Niego podziałać. Wzięłam miskę z stolika i ją umyłam. Nie wiedziałam co dalej robić, czy zostawać czy wracać do domu, Bartek milczał a ja czułam się dosyć dziwnie, ale też nie chciałam uciekać. To była taka sama sytuacja co przed kilkoma dniami. Powoli zaczynałam żałować, że do Niego przyjeżdżałam. Liczyłam na jakiś miły wieczór z workiem czułości a jedyne, co dostałam to ponowne wyrzuty, kłótnię i niezadowolenie.
-  Przepraszam – Bartek podszedł do mnie gdy patrzyłam się w widok za oknem. Nie miałam już sił ciągnąć tej rozmowy, byłam zmęczona a na dodatek musiałam wcześnie rano wstać a kłótnie temu nie sprzyjały. Nic nie mówiłam, tylko dalej wpatrywałam się w panującą ciemność. - Nie złość się na mnie – delikatnie odgarnął moje włosy i pocałował mnie w szyję, myślał, że mnie tym przekupi, przekona czy cokolwiek, ale tym razem to nie podziałało.
-  Przestań. - odwróciłam się twarzą do Niego a on był wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem. - Chciałabym się położyć – wyminęłam Bartka i wzięłam swoją torbę z ubraniami i skierowałam się do łazienki. Szybko przebrałam się w pidżamę i zmyłam makijaż, a po umyciu zębów wyszłam z łazienki, Czułam się bardzo nieswojo i skrępowana, ale już nie mogłam nic zrobić, pozostało mi zasnąć i obudzić się około 5 i iść do pracy. Gdy weszłam do pokoju, Bartek już leżał w łóżku i gdy mnie zobaczył to przeniósł wzrok na moją osobę. Nic nie mówiąc wskoczyłam do łóżka.
-  O której wstajesz? - zza pleców usłyszałam głos Bartka, który zgasił światło i przybliżył się do mnie chcąc mnie przytulić. Szczerze? Nie miałam ochoty na żadne czułości z Jego strony, trochę mnie to krępowało natomiast nie chciałam zaogniać atmosfery, bo wtedy Bartek już na serio by się obraził i Jego męska duma zostałaby poważnie zraniona.
-  O 5. - przypomniałam sobie o tym, co chciałam mu powiedzieć. - Jutro po południu idę ze znajomymi z pracy na piwo – nie widziałam jak zareaguje, ale to w sumie nie miało znaczenia. Decyzja była podjęta, także chciałam go tylko uprzedzić, gdzie będę.
-  Tobie w ogóle wolno pić piwo? - dziwnie to powiedział, jakby chciał ukazać moją głupotę i brak myślenia, ale na tamtą chwilę postanowiłam to ominąć, chciałam jak najszybciej zasnąć, ponieważ dochodziła już północ.
-  Jedno mi nie zaszkodzi – zastanawiałam się, jakie zada kolejne pytanie czy może po prostu odpuści i pozwoli mi spać.
-  A dużo Was będzie? - zaczynał przesłuchanie, na które nie miałam ochoty, ale starałam się spokojnie mu odpowiadać. Gdybym go zbyła, to nie wiadomo co by sobie pomyślał a nie chciałam się denerwować bo jeszcze pomyślałby sobie, że miałam coś do ukrycia.
-  Kilka osób, nie wiem ile dokładnie. Bartek moglibyśmy już iść spać?- postanowiłam Go ponaglić a on tylko westchnął i nic już nie powiedział. Panowała idealna cisza a po chwili zasnęłam.

4 komentarze:

  1. tak jak myślałam to ten cały typ...
    czy oni zawsze muszą się kłócić :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz pisz, czekamy na dalsze czesci w miare mozliwosc jak Ci czas pozwoli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe jak dalej potoczą się ich losy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czy oni nie mogą spędzić choć jednego wieczoru u niego bez takich sprzeczek ? ;> żeby było tak romantycznie ^^ xD

    OdpowiedzUsuń