środa, 5 marca 2014

The experience cz 121

Gdy przyjechałam do domu to nikogo nie było. Miałam chwilę na zjedzenie obiadu i już nic nie zdążyłam zrobić, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi. Nastała godzina zero. To był czas na zmierzenie się wraz z Bartkiem z naszymi problemami. Czułam się zestresowana. Miałam żal do siebie, że nie byłam przygotowana na tą rozmowę. Nie miałam czasu spokojnie pomyśleć nad naszym związkiem jak i nad tym, co miałam mu powiedzieć. Żyłam nadzieją, że On coś wymyślił i miał jakiś pomysł. Nie trzymając dłużej Go w niepewności otworzyłam mu drzwi do domu.
- Cześć – uśmiechnął się do mnie miło i wszedł do środka. Za ten uśmiech dałabym milion dolarów i gdyby nie to, że byliśmy pokłóceni rzuciłabym się na Niego i zanurzyła swoje usta w Jego. Zachowywaliśmy się jak prawie obcy sobie ludzie, powodując dystans pomiędzy nami.
- Napijesz się czegoś?- odwróciłam się od Niego i wróciłam do kuchni by posprzątać po sobie.
- Jak masz coś zimnego, to poproszę – nie tylko ja byłam zestresowana, ale in On również. Dla obojgu Nas to było trudne, ponieważ życie było tak krótkie a my marnowaliśmy czas na kłótnie, ale niestety pewnych rzeczy nie dało się przeskoczyć.  Jedyne co planowałam to być spokojną i pogodzić się z nim. To nie był czas na rozstanie, w naszym życiu nie wydarzyło się nic strasznego byśmy do tego doprowadzili, nie było zdrady, przemocy, kłamstw itp. Podałam mu szklankę z sokiem i patrzyłam nie wiedząc, co dalej.
- Pójdziemy do mojego pokoju? – uznałam, że mój pokój będzie najodpowiedniejszym miejscem do rozmowy. Tam mieliśmy pewność, że nikt nas nie zaskoczy swoją obecnością. Bartek kiwnął głową i podążył za mną. Będąc na miejscu, usiadłam na krześle przy toaletce odwracając się twarzą do łóżka, na którym usiadł Bartek. Nie wiedziałam jak rozpocząć tą rozmowę i czy to ja powinnam była zacząć.
- Gosia przepraszam za swoje zachowanie, słowa. Wiem, że Cię uraziłem i dopiero w domu, w ciszy, jak zastanowiłem się nad Twoimi słowami, to zrozumiałem, że miałaś rację. Szukałem winnego zamiast naprawić to, co się stało, przerzucałem całą winę na Ciebie. Wiem, że byłem za bardzo opiekuńczy i myślałem, że to ja wiem, co dla Ciebie najlepsze. Spróbujmy od początku, wszystko jeszcze raz. Obiecuję, że będę słuchał, co do mnie mówisz. – Bartek nie mógł usiedzieć na miejscu, więc krążył po pokoju, od okna do łóżka i wyznał mi swoje przemyślenia. Cieszyłam się, że to zrozumiał, że zobaczył gdzie popełnił błąd. Ja nie byłam święta i o tym wiedziałam, też zawiniłam czepiając się o wszystko. Wierzyłam mu, że chciał się zmienić, że Jego obietnica nie była rzucona na wiatr.
- Ja też przepraszam, powinnam była dawać Ci dość do słowa i pozwolić mówić a nie wszystko wymuszać, wiem, że się starałeś mi pomóc– głównie chodziło mi o kłótnie, jaka miała miejsce, gdy Bartek obiecał ojcu, że zapyta mnie o zdanie odnośnie nocowania u nas Julii. – A z tą pracą to poniekąd miałeś rację, ale ja chciałam spędzić cały dzień z Tobą i Julią. – tłumaczyłam się ze swojego zachowania, ponieważ ja też byłam winna, za bardzo się o wszystko burzyłam.
- Ja powinienem był to zrozumieć a nie zachowywać się jak tępy idiota – podszedł do mnie i ukucnął przede mną. Panowała cisza i było pięknie. Patrzyłam w Jego oczy, a w moich z niewiadomego powodu pojawiły się łzy. Bartek nic nie mówiąc przytulił mnie do siebie i wtedy to już rozpłakałam się na dobre. Tak mi tego brakowało i już bałam się, że w ferworze nerwów powiem, że to koniec i się rozstaniemy. Tyle było jeszcze przed nami pięknych chwil a o mało włos mogłoby by się to zakończyć.
- Mam coś dla Ciebie – stanął przede mną i podał mi aksamitne pudełko – Chcę być wiedziała, że Kocham Cię i może czasem tego nie okazuję, ale zależy mi na Tobie – był poważny i wiedziałam, że był szczery i te słowa, które przed chwilą padły kosztowały Go dużo odwagi. Nie łatwo jest mówić o swoich uczuciach i otworzyć przed drugą osobą, mimo że jest nam bliska. Otworzyłam otrzymane pudełeczko i zobaczyłam w nim piękny srebrny łańcuszek z literką M, która mnie zaskoczyła. Wyraźnie Bartek musiał to zauważyć - Kiedyś mówiłaś, że jeśli miałabyś sobie coś wytatuować, to właśnie byłaby ta litera. Skoro jest dla Ciebie ważna to chciałem żeby Ci towarzyszyła. - zaskoczył mnie swoimi słowami i że pamiętał moje słowa. Mógł dać mi literę B, ale wiedział co było dla mnie ważne. Cieszyłam się, że mnie słuchał. Nie wiedziałam co miałam odpowiedzieć, ponieważ to, jak się zachował dużo dla mnie znaczyło. Bartek wziął łańcuszek w dłonie i zapiął mi go na szyi. Był piękny i bardzo cenny, nie w sensie materialnym, ale emocjonalnym.
- Dziękuję – przytuliłam się do Niego i w ramionach, w których się znalazłam czułam się bezpiecznie. Przestałam być zła na Niego za poprzednie sytuacje i zgodnie z Jego propozycją, zaczynaliśmy od nowa. To nie było tak, że dałam się przekupić, ale zrozumiałam, że byłam dla Niego ważna. Nie dało się wymazać tego, co już się zdarzyło i nawet nie chciałam tego zrobić, po prostu zaczynaliśmy nowy rozdział w naszym, wspólnym życiu. Bogaci o doświadczenia i przemyślenia, chcieliśmy dalej tworzyć naszą miłosną historię.
- Może pójdziemy na taras? Mam chyba jakieś lody w zamrażarce – odkleiłam się od Niego i uśmiechnęłam się do chłopaka. Było dopiero, po 15 więc mogliśmy spędzić ze sobą jeszcze kilka godzin.
- Jasne – po odpowiedzi Bartka zeszliśmy do kuchni a gdy nałożyłam nam lody w pucharki poszliśmy na taras. Słońce jeszcze ładnie świeciło, było ciepło i przyjemnie, więc gdy rozłożyliśmy się na leżakach czułam, że mieliśmy do obgadania dużo spraw.
- Bartek a kiedy jest to wesele? Ty masz jakiś garnitur, buty, koszulę? – z tego co pamiętałam to ślub Jego brata miał odbyć się we wrześniu a nie zostało za dużo czasu, ponieważ tylko miesiąc, więc warto było się za czymś rozejrzeć. W sumie nie wiedziałam czy miał nawet garnitur, ponieważ nigdy Go w nim nie widziałam.
- 7 września. No mam garnitur, ale nie chodziłem w nim z 3 lata, więc nie wiem czy wejdę. Szczerze? To nie pomyślałem o tym – jakoś mnie Jego odpowiedź nie zaskoczyła. Faceci generalnie zapominali o takich podstawowych sprawach i nie warto było się denerwować. Dobrze, że miał mnie i ktoś myślał za Niego przynajmniej w tych sprawach. Dla mnie to była przyjemność, lubiłam zakupy a jeszcze ubrać ukochanego mężczyznę, to była frajda.
- To musimy się wybrać na zakupy – radośnie powiedziałam do chłopaka. Na mojej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech. Wiedziałam, że Bartek nie lubił chodzić po sklepach a przymierzanie kilku rzeczy było dla Niego mordęgą, ale musiał się poświęcić.
- Co to za problem? Wchodzisz do sklepu, przymierzasz garnitur i kupujesz – uproszczony plan zakupów przedstawiony przez Bartka, był naprawdę żartem w moją stronę. Nie opłacało mi się mu tłumaczyć, że zanim kupimy mu jakiś garnitur to wejdziemy do prawie wszystkich sklepów z garniturami i przymierzy stos garniturów by wybrać ten jeden. Był świadkiem i musiał wyglądać elegancko.
- Się okaże – rzuciłam mu uśmiech i wróciłam do jedzenia. Wiedziałam, że będziemy musieli iść na jakiś kompromis w tej sprawie, lecz nie warto było się kłócić. Bartek chyba miał takie samo zdanie, ponieważ odpuścił ten temat. – Może w poniedziałek się wybierzemy na zakupy? Będę miała na rano, więc od 14 będziemy mieli czas – chciałam się z nim już umówić by później nie zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Ten tydzień zapowiadał się dla mnie dosyć intensywnie, więc chciałam wszystko ładnie poukładać by znaleźć czas dla każdego.
- Może być – Bartek spojrzał na mnie z wzrokiem proszącym o litość. Był zabawny, ale ja nie zamierzałam się nad nim znęcać. Po prostu dla Niego jakiekolwiek zakupy były męczarnią.
- Bartek jest jeszcze jedna sprawa o której chciałabym z Tobą porozmawiać – zaczęłam dosyć poważnie, ponieważ to była poważna decyzja, na całe życie. Bartek znacząco na mnie spojrzał jakby się trochę obawiał tego co miało być przedmiotem naszej rozmowy.
- Tak?
- Ostatnio bardzo oszczędzałam z myślą o tatuażu. Bardzo bym chciała sobie go zrobić. – to była ważna sprawa i nieodwracalna. Nie musiałam pytać Go o zgodę, ponieważ sam miał wiele tatuaży na ciele, a ja miałam już 18 lat, tylko, że nie chciałam tego robić bez porozumienia z nim. Miał już doświadczenie i mógł się ze mną nim podzielić.
- Jesteś pewna, że to dobry moment? – Bartek chciał się upewnić czy byłam już na 100 procent zdecydowana, ale ja byłam pewna. Miałam jeszcze jakieś wątpliwości, ale podejrzewałam, że były one związane z stresem jaki mi przy tym towarzyszył.
- Chyba lepszego nie będzie. Żałujesz jakiegoś swojego tatuażu? – Bartek dosyć wcześnie zaczął, jeżeli chodzi o tatuaże, ale strasznie mi się one podobały. Generalnie wszystko, co inne, tzn. tatuaże, dready, warkoczyki, afro, ciemny kolor skóry itp. to przyciągało mnie to i strasznie mi się podobało.
- Ani jednego i gdybym mógł cofnąć się w czasie i podjąć decyzję jeszcze raz, to bym je zrobił – uśmiechał się do mnie, co powodowało, że jeszcze bardziej byłam pewna, tego co zamierzałam robić. – Gosia, oczywiście to Twoja decyzja i zrobisz co zechcesz, ale najpierw porozmawiaj o tym z rodzicami, nie rób tego za ich plecami. Stracą do Ciebie zaufanie i będziesz miała sobie za złe, że wcześniej ich nie uprzedziłaś – Zaskoczył mnie swoimi słowami i dał mi wiele do myślenia. Z początku poczułam się dotknięta, ale miał rację. Nie powinnam była tego robić za ich plecami. Miałam na pieńku z mamą i pogarszanie tej sytuacji nie było rozsądne z mojej strony.
- Dziękuję – podeszłam do Niego i usiadłam mu na kolanach. Bartek mnie przechwycił i leżałam wraz z nim na jednoosobowym leżaku, ale i tak było mi wygodnie. Trzymałam swoją rękę na Jego klatce piersiowej a on bawił się moimi włosami.
- Literka M? – wiedziałam o co mu chodziło, ciągle o tatuaż.
- Tak, na nadgarstku. To chyba najlepsze miejsce na taki tatuaż – oczami wyobraźni widziałam Go na swojej lewej dłoni. Dlaczego akurat na tej? Bo po tej stronie znajdowało się serce. Gdybym miała robić dłuższy tatuaż to byłby on na obojczyku.
- Przemyśl to no i pogadaj z rodzicami. Ja Ci bronić nie będę – wiedziałam, że gdyby nawet nie podobał mu się ten pomysł to nie mógł mi zakazać jego realizacji. Sam miał kilka a ponad to nie żałował ich zrobienia, więc nie było mowy o umoralnianiu. – Pamiętasz o obiedzie w niedzielę? – Bartek powrócił do zaproszenia, które padło z ust Jego ojca. Pamiętałam o tym, lecz pojawił się problem.
- Tak, ale ja mam do pracy na 14 i jak się wyrobimy do tej godziny to nie ma sprawy – bardzo chętnie chciałam zjeść wspólny obiad z Jego tatą i macochą, ale obowiązki miały pierwszeństwo.
- Powinniśmy, ale tam jest z pół godziny drogi, a nie dasz rady iść chociaż na 15? – Jego pomysł w cale nie wydawał się głupi. Chwilę myślałam nad nim i wydawał się w miarę realny.
- Musiałabym porozmawiać o tym z kierowniczką. Może się uda – uśmiechnęłam się do Niego i już w ciszy wspólnie leżeliśmy.
Bartek pojechał do siebie, około 18 ponieważ miał iść na trening a poza tym nie chciałam by natknął się na mamę i jej udawaną sympatię.
- Gosia może spróbuj porozmawiać z mamą i załagodzić pomiędzy Wami konflikt? Szkoda czasu na kłótnie – kolejna złota rada jaka padła z Jego ust tamtego dnia była mądra i znowu miał rację. W swoich słowach nie odnosił się jedynie do mnie i mojej mamy, ale mówił to przez doświadczenie ze swoją.
- Pomyślę – dałam mu buziaka w policzek i wyszedł. Chwilę stałam przed domem i patrzyłam jak odjeżdżał na motorze. Od razu nabrałam chęci na przejażdżkę i następnym razem musiałam mu to powiedzieć.
Później poszłam do swojego pokoju i wieczór spędziłam samotnie, czytając książkę. 

15 komentarzy:

  1. jezu jak się cieszę że Bartek i Gosia są razem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie się pogodzili ;D świetna część.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeee! W końcu! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. jak mnie to cieszy ze oni sa razem..oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejna? :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne rozdziały :-) pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Łiii jak śłodko :):* takie zakochańce :). weź napisz dla mnie taki scenariusz życia :D:*

    OdpowiedzUsuń
  8. super kiedy kolejna?

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo udany rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja ośmielę się spytać : Ile zarabiasz na tym blogu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic ;) Nigdy nie dostałam nawet złotówki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Dziwne, skoro masz tu po zamieszczanych tyle reklam?

      Usuń
    2. Polityka dostawania pieniędzy za umieszczenie reklam na blogu jest bardziej skomplikowana. Trzeba osiągnąć pewien, dosyć wysoki próg, żeby cokolwiek zostało wypłacone....

      Usuń