czwartek, 12 czerwca 2014

ROK! "Trudna rozłąka"

CZEŚĆ!
Dokładnie rok temu – 12 czerwca o zamieściłam pierwszy post na tym blogu i tak sobie już tu mieszkam wspólnie z Wami 12 okrągłych miesięcy.  Ten blog jest dla mnie czymś bardzo osobistym, traktuję Go bardzo indywidualnie i jest to moje miejsce na ziemi i wiem, że nikt nigdy mi Go nie odbierze.
Ten dzień, tak samo jak 7 luty, kiedy to zamieściłam pierwszą część opowiadania na quku.org, jest dla mnie małym świętem. Dzięki swojej pracy mogę uszczęśliwiać ludzi, czyli Was moich czytelników. Mogę dać Wam coś od siebie i jest to bezinteresowne działanie.  Pokochałam pisanie, którego wcześniej nie lubiłam. Jak się to wszystko zaczęło? Szukałam czegoś luźnego do poczytania w internecie i dużo opowiadań było przerysowanych, infantylnych a ja szukałam czegoś, co miało „to coś”. Chyba trafiłam na jedno takie opowiadanie a później automatycznie zaczęłam myśleć, o czym byłaby historia, którą mogłabym stworzyć i pewnego wieczoru usiadłam przed komputerem i pisałam. Było to nie lada wyzwanie i nawet teraz, gdy czytam swoje pierwsze części, to dużo bym zmieniła i jestem Wam wdzięczna, że pomimo tych błędów zostaliście ze mną i nadal jesteście. To jest coś magicznego, czuję pewną relację z Wami. Pomimo, że nie znamy się osobiście a rozmawiamy jedynie przez opowiadanie i komentarze, to ja już kojarzę pewne osoby i nawet czasem nie czytając podpisu komentarza, wiem, że to napisała właśnie ta osoba.
Dzięki opowiadaniu wymieniam maile z niektórymi dziewczynami i jesteście wspaniałe! To cudowne móc pogadać, opisać swój dzień, nastrój, problem, zabawne sytuacje z na pozór obcą osobą, a wewnątrz bliską. Uwielbiam czytać Wasze komentarze, wiadomości – to najprzyjemniejsza część tej mojej pracy, która jest moją pasją.
Najlepsze jest to, że nie mam z tego żadnych korzyści materialnych, owszem reklamy są na blogu, ale żeby otrzymać z nich jakiekolwiek pieniądze musielibyście codziennie w nie klikać, a to jest niepotrzebne, bo nie robię tego dla pieniędzy i nigdy od Was tego wymagać nie będę, więc najlepsze jest to, że nie mam z tego żadnych korzyści materialnych a ciągle chce mi się to robić! Nie wyobrażam sobie żebym nagle miała przestać pisać. Nie wiem co miałabym wtedy robić z „wolnym” czasem bądź dzięki czemu zarywałabym noce. To już weszło w mój rytuał życia i nie mylcie tego z jakimś obowiązkiem, broń Boże. Jest to moja odskocznia i azyl, do którego uciekam, nie tylko wtedy kiedy jest mi źle, ale uciekam wtedy gdy mam na to ochotę.
Opowiadanie, jak i sama czynność pisania, jest dla mnie bardzo ważne, po roku czasu czuję, że jest to nieoderwalna część mojego życia. Przez ten rok dużo się wydarzyło, ale nie przypominam sobie, żebym miała ochotę przestać to robić. Jak każdy człowiek potrzebowałam chwili wytchnienia, odpoczynku by uporządkować  pewne sprawy w życiu prywatnym, ale też nabrać świeżego spojrzenia na opowiadanie. Wiem, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni i tego się trzymam. Nie zwalniam tempa i pomimo, że teraz mam sesję, obronę i masę innych spraw, które wyczerpują mnie do cna i wieczorem padam na łóżko jak leniwiec, to mam coś dla Was.
Nowe opowiadanie miało się pojawić po zakończeniu The experience, które to ma mieć 200 części, ale z racji, że chciałabym Wam serdecznie podziękować za to, że jesteście, wspieracie i czytacie opowiadanie, to mam dla Was nowe opowiadanie, którego tytuł brzmi „Trudna rozłąka”. Będzie ono znacznie krótsze niż The experience (przynajmniej mam taką nadzieję) i domyślam się, że większość z Was będzie wyrażać zdanie, że woli historię Gosi, natomiast ciężko jest zrobić coś podobnego, ja też nie przewidzę, czy to leży w Waszym guście czy też nie. Mam nadzieję, że chociaż w połowie polubicie historię Izy  tak jak Gosi. Części tego opowiadania będą raczej pojawiały się raz w tygodniu, przynajmniej  w trakcie czerwca. Nie spowoduje to jednak, że zapomnę o The experience, częstotliwość będzie bardzo podobna, więc mam nadzieję, że nikogo z Was nie zawiodę.
To pierwsza niespodzianka, a druga, że założyłam dla Was instagrama. Znajdziecie mnie jako instagram/paulina.opowiadania . Pomyślałam, że łatwiej będzie mi prowadzić instagrama niż facebooka i dzięki temu, będziemy w lepszym kontakcie, będziecie mogli śledzić moje życie, kiedy tworzę posty, co robię i gdzie się znajduję. Te z Was, które podały wcześniej swoje profile już zaobserwowałam, a jeżeli ktoś z Was jeszcze posiada konto na instagramie to zapraszam do obserwowania i zostawcie w komentarzach Wasz nick. Natomiast jeśli ktoś nie posiada konta, zainstalujcie sobie na telefonie tą aplikację, bardzo łatwo ją ściągnąć a później możecie korzystać z niej także za pomocą komputera. Także, do zobaczenia!
Myślę, że jeszcze warto sięgnąć po liczby, chociaż nie mają jakiegoś wielkiego znaczenia, bo najważniejsze jest to, że jesteście i czytacie.
Łączna liczba wyświetleń to 164 627
A w ostatnim miesiącu 11 433! Jesteście niesamowici!
Postów na blogu jest 173.

Teraz zostawiam Was z nowym opowiadaniem, czekam z niecierpliwością na komentarze, proszę poświęćcie te kilka minut na wyrażenie swojego zdania. Będę niezmiernie wdzięczna!
P.S. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się stresuję!


TRUDNA ROZŁĄKA
Stan mojego życia można było nazwać stabilnym. Wszystko to, co się działo, nie wykraczało poza normy stabilności. Wiadomo, czasem zdarzyło się trzęsienie ziemi bądź powiew wybitnego szczęścia, ale ogólnym szczęściem było to, że wszystko było stabilne.
W moim życiu kręci się sporo osób, ale dwie są szczególnie dla mnie ważne. Moim autorytetem i życiową mądrością jest moja mama. To ona mnie wychowywała i całe swoje życie poświęciła, by wychować mnie na dobrego człowieka. Dużo pracuje i często nie ma jej w domu, ale zawsze znajdziemy czas na rozmowę, więc to nie jest tak, że jestem pozostawiona sama sobie. Oczywiście, zdarzają się nam kłótnie, głównie o to, że zostawiłam bałagan, że się nie uczę, że często gdzieś wychodzę, ale i tak, bardzo się kochamy. Mamy tylko siebie.
Drugą osobą, jest mój chłopak – Paweł. Znamy się już, bądź dopiero, zależy kto jak na to spojrzy, 14 miesięcy. Dla mnie to długo i cieszę się, że ciągle, pomimo wielu przeszkód jesteśmy razem. Paweł mieszka ode mnie niecałe 400 km. To bardzo dużo, szczególnie kiedy pokonuje się tą odległość  co trzy tygodnie bądź raz na miesiąc. Tylko tyle jesteśmy w stanie bez siebie wytrzymać. Obydwoje wydajemy masę pieniędzy na bilety, ale jesteśmy przekonani, że jest to dobra inwestycja.
Z Pawłem poznaliśmy się na wakacjach. Nie jest to jakaś wybitnie wyjątkowa historia, nawet mam wrażenie, że takich początków znajomości jest wręcz pełno. Nasza historia różni się tym, że trwa nadal, a nie był to tylko wakacyjny romans.
Ja pojechałam na mazury z dwiema swoimi koleżankami z którymi nota bene znam się od dzieciństwa – Karoliną i Moniką. Paweł był ze swoim najlepszym kumplem – Michałem. Wszyscy mieszkaliśmy w tym samym pensjonacie a chłopaki zajmowali pokój obok. Kilka razy wpadliśmy na siebie na korytarzu i od słowa do słowa, poznaliśmy się i całą piątką wspólnie spędzaliśmy czas, a później to już samo się potoczyło. Na początku nic nie poczułam do Pawła, dopiero gdy razem tańczyliśmy na dyskotece, to dostałam jakby olśnienia, że moje ciało dziwnie reaguje na tego chłopaka. Podczas pocałunku mój świat zawirował, a wszystko przestało mieć znaczenie. Długo nie mogłam zapomnieć o tym uczuciu, a On mi wtedy powiedział, że „ma zaczarowane usta” i to dlatego. Bardzo Go polubiłam i nie chciałam przerywać tego, co zaczynało powstawać między nami. Wymieniliśmy się numerami telefonów, mailami, adresami… Oboje czuliśmy to samo i chcieliśmy pozwolić rozwijać się temu uczuciu. Po dwóch tygodniach każde z nas powróciło do swoich domów rodzinnych i tak dzieli nas teraz 400 km. Od 14 miesięcy oboje krążymy po Polsce, przemierzając tą samą drogę by spotkać tą samą osobę. Jest to męczące, ale ta tęsknota nie pozwala na ciągłe siedzenie w domu i patrzenie w monitor komputera. Średnio widzimy się co trzy tygodnie, chyba, że coś nam wypadnie to raz w miesiącu. Te weekendy są bardzo krótkie. Obojętnie, które z nas udaje się do drugiej osoby, to na miejsce docieramy zazwyczaj w piątek w nocy, więc mamy dla siebie całą sobotę i powiedzmy niedzielę, ale już po południu trzeba wyjeżdżać. Podróż trwa 8 godzin i często jest tak, że odwlekamy powrót na najpóźniejszy pociąg, by mieć chociaż tą godzinę więcej dla siebie a wtedy, na drugi dzień, ciężko nam wstać do szkoły. Lepiej ma Paweł, bo On na uczelni nie zawsze musi być w poniedziałki, więc ma o tyle dobrze. Paweł studiuje biotechnologię i jest już na drugim roku. Ja jeszcze jestem  w liceum, chociaż już na szczęście w trzeciej klasie, więc matura przede mną i wyruszam do Niego. Mnie łatwiej jest się do Niego przenieść niż Jemu do mnie. Głównie z tego względu, że ma studia, których nie może ot tak przerwać a procedury związane z przenoszeniem się, są bardzo skomplikowane. Kiedy się poznaliśmy, Paweł był już przyjęty na studia, więc też wtedy nie mógł tego zrobić, a poza tym,  wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tak rozwinie się nasza znajomość i teraz będziemy planować wspólne dalsze życie.
Rozmawiamy ze sobą codziennie, przede wszystkim są to rozmowy telefoniczne i jak się uda to oczywiście rozmawiamy na skype. Tak naprawdę świata poza Nim nie widzę i odnoszę wrażenie, że On ma tak samo ze mną. Lubimy rozmawiać o naszej przyszłości, snujemy wszelkiego rodzaju plany, często bujamy w obłokach, ale najważniejsze jest to, że mamy podobne wizje.
Od momentu w którym się poznaliśmy pokłóciliśmy się dosłownie trzy razy. Pierwsza kłótnia była z zazdrości. Paweł poszedł na imprezę akademicką i później na facebooku pojawiły się zdjęcia na których było Go widać tańczącego z dziewczynami czy siedzącego obok nich. Nie wiem czemu, ale odebrało mi wtedy rozsądek i zaczęłam szaleć. Może spowodowane było to tym, że znaliśmy się wtedy zaledwie 5 miesięcy i nie ufałam mu tak bardzo jak obecnie. Bo przecież idąc na imprezę normalnym jest, że się będzie tańczyć, rozmawiać z ludźmi, a kobiety to też część tego społeczeństwa, no ale poczułam się zazdrosna i zdecydowane za bardzo urażona. Paweł to też mocny charakter, ale przede wszystkim jest cierpliwy. Dał mi się pozłościć, poczekał aż ochłonę i wtedy ze mną porozmawiał, wyjaśnił i zapewnił o swojej miłości. Druga kłótnia miała miejsce po roku naszej znajomości, kiedy to w wakacje miał przyjechać do mnie na bliżej nieokreślony czas. Chciałam by był jak najdłużej, liczyłam minimalnie miesiąc, a On już po tygodniu musiał jechać, bo jechał z tatą do Niemiec na jakieś targi. Wściekłam się wtedy niesamowicie i ponad tydzień byłam obrażona. Z braku pieniędzy, które oboje wydawaliśmy na dojazdy do siebie, nie mogliśmy nigdzie wspólnie wyjechać i jedynie mogliśmy spędzić wakacje u mnie bądź u Niego. Niestety, zdarzało się tak, że terminy nam nie pasowały. Kiedy On jechał do dziadków, ja siedziałam w domu, a jak ja jechałam to On akurat miał czas. Oboje się denerwowaliśmy i ta nerwowa atmosfera  udzieliła się nam tak, że miesiąc się nie widzieliśmy. Koniec końców, wszystko zostało załagodzone jak się już zobaczyliśmy. Wtedy żadne z Nas nie myślało o tym, co miało miejsce i wszelkie urażone emocje odeszły gdzieś daleko.
Trzeci raz miał miejsce właśnie dzisiaj. Został nam niecały tydzień do przyjazdu Pawła i tak naprawdę już żyłam tylko tym zdarzeniem. Była niedziela, więc jeszcze 5 dni. Czułam, że iż było bliżej, tym ciężej było mi wytrzymać, a na dodatek czas się maksymalnie dłużył, ale przecież to tylko 5 dni! Już wytrzymałam 14 dni, to co to 5. Niestety wszystko trwało do momentu w którym nie połączyliśmy się na skype.
- Cześć przystojniaku – od razu uśmiechnęłam się od ucha do ucha widząc Jego twarz na ekranie. Uwielbiałam Jego zielone oczy, jasno brązowe włosy i taką słoneczną cerę, nie umiem tego wyjaśnić, po prostu jest taka żywa, świeża, zdrowa.
- Cześć kochanie, co robisz?- widząc Jego uśmiech aż serce zabiło mi szybciej. Kochałam Go bardzo mocno, każdą część Jego ciała, gest, ruch.
- Skończyłam pisać wypracowanie i teraz sobie siedzę. Wiesz, pomyślałam sobie, że jak przyjedziesz to moglibyśmy jechać do moich dziadków. Jest ładna pogoda i zrobimy sobie ognisko, może będziemy spali w namiocie, co Ty na to? – moi dziadkowie mieszkają ode mnie z jakieś 30 km, więc podróż minęłaby nam raz dwa. Dziadkowie mieszkają z bratem mojej mamy, który ma dwie córki, a one są mniej więcej w naszym wieku, więc mogłoby być naprawdę fajnie, a przede wszystkim bylibyśmy razem. – Czemu milczysz? – Paweł nic nie mówił, a Jego twarz spoważniała. Obawiałam się tylko jednego – Proszę, nie mów tego. – nie chciałam tego usłyszeć, bo już wiedziałam co się działo. Już umiałam przewidzieć Jego reakcje, słowa.
- Iza… wiesz przecież, że ….
- Co tym razem? – nie pozwoliłam mu dokończyć, tylko chciałam się dowiedzieć, co takiego było na tyle istotne, by odwołać Jego przyjazd do mnie. Co było przyczyną zawalenia się wszystkich moich planów. Widywaliśmy się z częstotliwością co trzy tygodniową i bardzo rzadko się zdarzało, że przesuwaliśmy widzenie w tą stronę, która wydłużała naszą tęsknotę. Kiedy ja wiedziałam, że w danym tygodniu nie dam rady przyjechać, jechałam tydzień wcześniej, a Paweł odwlekał to w drugą stronę, co mnie bardzo denerwowało.
- Mam do zrobienia ważny projekt na uczelnię i muszę zająć się tym w weekend, bo nie robię go sam, ale w grupach i muszę zostać – Paweł może był tylko trochę przejęty, nie widziałam po nim, żeby bardzo go to smuciło. Ja miałam ochotę krzyczeć, płakać. Wiedziałam dobrze, że to nie był koniec świata, ale do licha, ja tęskniłam!
- Czy Tobie choć trochę na mnie zależy? Czy Ty już w ogóle nie liczysz się z moimi uczuciami?! – nie chciałam mu pokazywać, jak to bardzo na mnie wpłynęło, ale nie umiałam się kryć, udawać, że wszystko było w porządku.
- No co Ty mówisz? Iza ja naprawdę chciałbym przyjechać, wiesz, że tęsknie tak samo jak i Ty – próby uspokojenia mnie nie okazywały się skuteczne, a nawet zaogniały sytuację. Nie miałam ochoty dłużej z Nim rozmawiać, mimo, że ta rozmowa trwała tylko 5 minut.
- Jakoś tego po Tobie nie widać. Masz cały tydzień by zrobić ten projekt, a akurat musisz się zająć tym w weekend? Na wszystko masz czas, ale nie dla mnie! – puszczały mi nerwy, bo ta sytuacja ogólnie była ciężka. Niektóre pary miały siebie na co dzień, widywały się co kilka dni, tydzień… A my, nie dość , że oddzieleni 400 kilometrami to jeszcze nie możemy się zobaczyć raz na trzy tygodnie.
- Gadasz bzdury, a teraz co robię? Mam czas dla Ciebie – w naszym związku to On był tym spokojniejszym, a ja szalałam, burzyłam się, a to wszystko przez emocje. Paweł spokojnie sobie siedział na fotelu, a ja miałam ochotę porozrzucać wszystkie rzeczy w pokoju.
- Tak? Ale dwóch dni dla mnie nie możesz wygospodarować. To po co ja Ci jestem w ogóle potrzebna? Założę się, że w tej „grupie” jesteś z jakąś dziewczyną – ostro dalej brnęłam w swoich słowach i w ogóle nie myślałam nad tym co mówiłam, po prostu co się akurat znajdywało na ślinie, to zostało powiedziane.
- Przeginasz, wiesz? Zrozum, że nie da się wszystkiego przewidzieć i wszystkiego pokonać. Zachowujesz się jakby to był koniec świata ! – ciśnienie rosło, a my nawet nie mogliśmy siebie dotknąć, tylko widzieliśmy siebie w tym głupim monitorze. Już nie mogłam wytrzymać i kłócić się z Nim dalej. Nie myśląc zbytnio nad tym co robiłam, spontanicznie zamknęłam komputer i rzuciłam się na łóżko.
- Zachowujesz się jakby to był koniec świata! – ironizowałam i na głos wypowiedziałam ostatnie słowa chłopaka – Co za dupek! – naprawdę byłam wściekła, a jeszcze bardziej było mi przykro, że się nie zobaczymy. Nie lubiłam tęsknić i rozstawać się z Nim, a teraz musiałam nie tylko pogodzić się z tym, że nie przyjedzie, ale na dodatek  jeszcze się pokłóciliśmy. Nie chciałam z Nim teraz rozmawiać i drążyć tego tematu. Uważałam, że muszę przeboleć co los mi zgotował i na spokojnie to przemyśleć.
- Co się stało? – drzwi do mojego pokoju były otwarte i w tamtej chwili ujrzałam w  nich mamę. Pewnie usłyszała mój podniesiony głos i dlatego się tam zjawiła.
- Paweł nie przyjedzie – zwróciłam się do Niej patrząc w sufit. Nie lubiłam płakać i to była moja metoda na powstrzymywanie łez. – Tylko proszę Cię, nie mów mi, że to nie koniec świata bo oszaleję!
- Córeczko, zobaczycie się tydzień później a te nerwy w niczym Ci nie pomogą – kobieta usiadła obok mnie i próbowała zarazić mnie swoim stoickim spokojem.
- Właśnie nie! Ja za dwa tygodnie jadę na konkurs, a On dobrze o tym wiedział. Zobaczymy się dopiero po 5 tygodniach – moja stabilizacja legła w gruzach. Czekać 5 tygodni na przytulenie się do swojego chłopaka, to znacznie za długo. Konkurs, na który miałam jechać był z języka polskiego, a dotyczył pisania wypracowań, rozprawek itp. Chciałam iść na studia dziennikarskie, stąd też moje zamiłowanie do pisania. Jako, że bardzo zależało mi na tym, by dostać się na Uniwersytet na którym studiuje Paweł, łapałam się każdego możliwego sposobu na zdobycie dodatkowych szans.
- Dwa masz już za sobą. Zobaczysz, szybko Ci to zleci – uwielbiałam optymizm mojej mamy. Co to dwa tygodnie z pięciu, przecież to nawet nie połowa tego czasu.
- A trzy przede mną… Mamo, zostawiłabyś mnie samą? – ja wiedziałam, że się martwiła o mnie i niemiłosiernie troszczyła o swoje jedyne dziecko i serce jej pękało, kiedy ja cierpiałam, ale potrzebowałam ciszy i samotności.
- Dobrze, zrobię Ci kakao – mama uśmiechnęła się do mnie, po czym zniknęła. Byłam jej bardzo wdzięczna za ciepło jakim mnie obdarzała. Nie starała się na siłę pocieszyć, ale po prostu też nie udawała, że nic się nie działo.
Ja wiem, że nazbyt emocjonalnie zareagowałam, że mój wybuch na pewno nie był adekwatny do sytuacji, ale to była miłość, a ona nie jest racjonalna. Tęskniłam za tym chłopakiem nie z dnia na dzień, ale z minuty na minutę coraz bardziej i świadomość, że jeszcze trzy tygodnie mam wytrzymać bez Niego była jak scenariusz z jakiegoś dramatu albo co gorsza z horroru. Chyba jeszcze nigdy  nie zdarzyło się, że pomiędzy naszymi spotkaniami była taka duża przerwa. Nie lubiłam sytuacji, nad którymi nie miałam kontroli i wszystko działo się bez mojej zgody, a bezpośrednio dotyczyło to mnie.

 I Jak wrażenia?

16 komentarzy:

  1. Co by się nie stało z The Experience, to nowe opowiadanie nam to wynagrodzi, bo juz od pierwszego rozdziału jestem zdecydowanie na TAK :)
    Darka

    OdpowiedzUsuń
  2. jakbym widziała siebie, i swoje życie i problemy ! supeer! czekam na więcej ! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie mogę wczuć się w postać Izy. Zaczyna się świetnie! :) jak Ty to robisz? :)
    Dalszych sukcesów na tym blogu <3 // Nieś

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, nowe opowiadanie zapowiada się naprawdę fajnie! Już się nie mogę doczekać kolejnej części, a Ty każesz nam czekać tydzień.
    Gratuluję wytrwałości i talentu, musisz go pielęgnować.
    Czy byłaby możliwość wysłania Ci prezentu na urodziny? Bardzo chciałabym Ci podarować coś od siebie w podziękowaniu za to, ile mi do siebie dajesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję Ci, że pomyślałaś o mnie, na prawdę nie musisz mi nic wysyłać. Odezwij się do mnie na paulina.opowiadania@gmail.com

      Usuń
  5. Zapowiada się ciekawie. Czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak narazie mi sie podoba. to juz rok jak z nimi jestes i bardzo sie ciesze ze piszesz te opowiadania.ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam Twoje opowiadanie od samego początku i aż sama się sobie dziwię,że z niecierpliwością czekam na kolejne części:) jesteś świetna w tym co robisz i nie daj sobie wmówić,że jest inaczej. Nowe opowiadanie zaczyna się fajnie bardzo przypomina moją historię. I nie martw się jeśli czasami jest mało komentarzy to nie jest oznaka,że mało ludzi czyta twoje opowiadania bo ja również tak jak większość osób czytam,ale nie zostawiam komentarzy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. zapowiada sie bardzo ciekawie. Mam tylko jedna prosbe niech Iza nie bedzie jak Gosia ze bedzie sie czepiala wszystkich drobnostek i zeby nie bylo az tyle klotni co w The Experience. To jest tylko moja prosba. To opowiadanie zapowiaa nie naprawde bardzo fajnie, zreszta kazde opowiadanie w Twoim wykonaniu jest niesamowite. Pozdrawiam i zycze wielu pomyslnosci i weny z okazji pierwszych urodzin! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mogę nic obiecać, ale wezmę to pod uwagę :)

      Usuń
  9. Jak zaczełam czytać "The experience" nie sądziłam,że czytając będę aż tak dogłębnie analizować siebie,swoje otoczenie,przyjaźń ,rodzinę. Wiele się zmieniło. Moje podejście do rzeczy,które są oczywiste ale mając je ich nie doceniałam.
    Czytając inne opowiadania nie czuję hmmm... więzi. Tutaj mam wrażenie jakbym "była u siebie w domu" . Nie ma rzadnej sztuczności. Zauważyłam,że os komentujące mają różne opinie i co chyba jest ważne wyrażają je.
    Podziwiam Ciebie. Masz dużo obowiązków a mimo to zawsze znajdziesz dla nas chwilkę. Uprzedzasz nas o tym,że przez dany czas rozdziały będą rzadziej. Wszystko to doceniam. Jesteś wyjątkowa.
    Dzisiaj jak zobaczyłam tytuł to aż się wystraszyłam. Pomyślałam,że może chcesz zawiesić bloga albo co gorsze zakończyć. a tu taka niespodzianka i nowe opowiadanie. Co do histori Izy . Spodobała mi się i jestem ciekawa jak potoczy sie . Widzę u niej wiele wspolnych cech - zwłaszcza wybuchowość i mówienie w kłotni rzeczy totalnie nieprzemyślanych i tak na prawdę nie będących prawdziwymi. Już mi się podboba a znając Ciebie jeszcze nie raz sie zaskoczę. Kocham to .
    Tak zastanawiam sie czego Ci życzyć. Myślę,że dużo pomysłów,więcej chwil odetchnięcia od rzeczywistości, realizacji planów i aby wszystko układało się po Twojej myśli. Trzymaj się ciepło .
    Pozdrawiam :-*
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje słowa są dla mnie bardzo ważne, jest mi niesamowicie miło, że to opowiadanie nie jest dla Ciebie zlepkiem wymyślonych słów, ale wnosi coś więcej. Dlatego gdy kiedykolwiek zwątpię w to, co robię, to przypomnę sobie właśnie Twoje słowa. Bo póki chociaż jedna osoba wynosi z tego coś więcej, to wiem, że warto to robić, chociażby tylko dla jednej osoby.
      Poza tym podwójnym szczęściem jest to, że czujesz się tutaj "jak u siebie w domu" to jest bardzo ważne, bo to miejsce nie jest tylko dla mnie, tworzę go w takim samym stopniu jak Wy. Bez Was nie byłoby mnie :*
      Dziękuję za wszystkie słowa :*
      zapraszam na instagram/paulina.opowiadania

      Usuń
  10. Zdaje mi się,że nie tylko ja. Za pewne Twoje słowa wywierają wpływ na innych. Nawet nie próbuj zwątpić ( i myśleć) kiedykolwiek w siebie i swoje umiejętności! Wtedy będziesz mieć doczynienia ze mną hehehe... Z resztą to jest nie możliwe. Jesteś bardzo silną osobą i łatwo się nie poddajesz. Masz swoje cele i do nich dążysz. Porażki nie zniechęcają Ciebie. To cenię u ludzi .
    Pozdrawiam :-*
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  11. Ile mamy jeszcze czekac na opowiadanie o Gosi ?!
    Czekamy już tydzień i nadal nie ma , a dalas kolejne opowiadanie chociaż jeszcze tego nie skonczylas i nie masz czasu dodac -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na mojego istagrama gdzie dowiesz się co robię i co się dzieje, że nie ma kolejnej części.

      Usuń