Jak to się
potocznie mówi, tonący brzytwy się
chwyta. Tak naprawdę to już nie wiedziałam jak pomóc Piotrkowi a wiedziałam, że
jak nic nie zrobię, to będę miała potworne wyrzuty sumienia. W mniemaniu kogoś
całkowicie obcego czy nawet Piotrka, który de facto nie był mi obcy, zrobiłam
naprawdę wiele, lecz ja ciągle miałam poczucie, że cały czas za mało. Najgorsze było to, że w ogóle nie
widziałam skutków swoich starań, żadnych efektów. Natomiast zupełnie bacząc na
to, nie brakowało mi zapału.
Z
drugiej strony, marzyłam o tym, by już ten rozdział zakończyć, by to wszystko
się skończyło. Pierwszym czynnikiem, który sprowadzał mnie do tego typu myśli,
było to, żeby Piotrek zaznał już spokoju i mógł cieszyć się życiem. By Jego
troski i zmartwienia, wreszcie odeszły i mógł swobodnie funkcjonować. Drugi
czynnik był bardziej osobisty. Przemyślając te wszystkie ostatnie wydarzenia w
moim życiu doszłam do wniosku, że lepiej było jak z Piotrkiem byłam na dystans.
Broń Boże nie obwiniałam Go za swoją kłótnię z Bartkiem, ale gdyby nie obecność
Piotrka, wszystko mogło wyglądać inaczej a mimo to, ciągle zależało mi na
Piotrku, szczerze Go lubiłam. I to nie było tylko dlatego, że był ze mną gdy
Maciek umierał, ale to jest naprawdę dobry i fajny chłopak.
Ja
wiem, to wszystko jest strasznie pokręcone, ale chciałam zacząć nowy rok
szkolny zamykając poprzedni. Liczyłam,
że i w tym spotka mnie dużo dobrego a z drugiej strony musiałam skupić się na
nauce, bo przecież już będę pisać maturę.
Nie
chciałam izolować się od Piotrka, ale czułam, że on nie zacznie normalnie żyć,
gdy ta sprawa z sądem się nie skończy. Pałałam nadzieją, że gdy Jego prawne
sprawy się ułożą, to On znajdzie sobie dziewczynę i będzie poświęcał jej czas,
a my będziemy w uszczuplonych kontaktach.
Nie chodziło mi o to by nasza znajomość się zerwała, tylko chciałam ją
trochę ograniczyć. Miałam dosyć zakrętów w swoim życiu i chciałam
najzwyczajniej unikać pewnych sytuacji, tak na przyszłość.
Wracając
do tematu. Myślałam, co mogłabym jeszcze zrobić. Znałam adres domu
poszkodowanego mężczyzny, ale liczyłam się z tym, że on nie będzie chciał ze
mną rozmawiać, to było do przewidzenia i nawet nie chciałam próbować. To był od
razu spalony pomysł. Jedyną drogą dotarcia, jaką zauważałam, to była rozmowa z
Jego córką. Byłyśmy w tym samym wieku i miałam nadzieję, że jakoś uda mi się ją
przekonać do rozmowy ze mną, a przede wszystkim do wysłuchania tego, co
zamierzałam jej powiedzieć. Może w ten sposób mogłabym coś wskórać. Jedno
miałam ustalone, chciałam z nią porozmawiać, ale to też nie było takie łatwe.
Jej domownicy nie pozwoliliby mi na to, a chciałam tego dokonać na neutralnym
gruncie. Jak wczoraj byłam w centrum
handlowym to widziałam Kasię, bo tak ta dziewczyna ma na imię. Pracowała w
kiosku z gazetami i dzisiaj chciałam zaczekać na nią pod galerią. Byłam bardzo
zestresowana i przejęta, bo do końca nie wiedziałam, czy czasem z nerwów nie
dostanę paraliżu, albo czy dziewczyna w ogóle będzie chciała się zatrzymać i ze
mną porozmawiać. Byłam wątłej postury, więc siłą nie mogłam jej zatrzymać, a
nawet nie miałam do tego prawa. Nie musiałam na nią zbyt długo czekać, bo zaraz
po zamknięciu centrum, wyszła. Wysiadłam z samochodu i szybko do Niej
podeszłam, dziewczyna mnie nie zauważyła.
-
Możemy porozmawiać? – zwróciłam się do niej a ona dopiero w tamtym momencie
mnie zobaczyła. Doskonale wiedziała, kim jestem, musiała mnie pamiętać, bo po
jej minie widziałam, że nie była zadowolona z mojego widoku. Była ewidentnie
zaskoczona.
-
Nie mamy o czym – ruszyła przed siebie a ja podążyłam za nią. Byłam uparta i
oczywistym było dla mnie to, że nie zrezygnuję.
-
Tylko 5 minut, proszę. – byłam spokojna, nie chciałam na nią naskakiwać,
grozić, krzyczeć. Zależało mi na tym, by wzbudzić jej zaufanie. Ona nie
zatrzymywała się tylko nadal szła, a nawet przyspieszyła kroku.
-
Zaraz spóźnię się na autobus, a kolejny mam za godzinę, więc wybacz – była
obcasowa i trochę gruboskórna. Sama nie wiem jakby zachowywała się na jej
miejscu, ale to, co powiedziała, poniekąd było na moją korzyść.
-
Odwiozę Cię, tylko pozwól mi z Tobą porozmawiać. Nawet w drodze do domu – za
wszelką cenę musiałam ją do siebie przekonać i szybko wywęszyłam pretekst. Jej
dom znajdował się na krańcu miasta, więc nawet ruszając od razu samochodem
byłybyśmy szybciej.
-
Czego Ty ode mnie oczekujesz? – zatrzymała się i patrzyła na mnie złowrogo. Jej
wzrok był bardzo nieprzyjemny, tak samo jak ton głosu. Skrzyżowała ręce na
piersi i wymownie patrzyła. Kątem oka widziałam jak właśnie odjeżdżał jej
autobus – Zarąbiście – dziewczyna była jeszcze bardziej poirytowana i
zniesmaczona, że aż mi się głupio zrobiło, natomiast to był moment dla mnie.
Musiałam z tego skorzystać i w tamtym momencie nie baczyć na jej uczucia
-
Chcę tylko byś powiedziała w sądzie prawdę, tylko o to mi chodzi. Przecież obie
wiemy, jak było. Myślisz, że oni odpuszczą Twojemu ojcu? Naprawdę wierzysz, że
dadzą mu spokój? – chciałam zasiać w jej głowie ziarnko niepokoju, sprawić by
zaczęła myśleć i zastanawiać się nad tym, czy aby moje słowa nie okazały się słusznością.
Ona milczała, odwróciła głowę trochę w lewo i patrzyła w ziemię. - Postaw się
na miejscu Piotrka, gdyby to chodziło o Twojego przyjaciela, brata, tatę. Gdyby
Twój tato był na miejscu Piotrka, to, co byś zrobiła na moim miejscu? Przecież
tak na dobrą sprawę, mogło to wyglądać zupełnie odwrotnie. Twój tata równie
dobrze mógł znaleźć się na miejscu Piotrka – to była łatwa kalkulacja. Obu nam
zależało na szczęściu bliskich nam osób i to były jedyne prowodyry naszego
zachowania. Miałyśmy takie same intencje.
-
Co Ty byś zrobiła na moim miejscu, co? Mój tato już dosyć wycierpiał i teraz
mam Go pogrążyć? O to Ci chodzi? Chcesz zniszczyć naszą rodzinę? – byłam
zdecydowanie spokojniejsza od mojej rozmówczyni. Widziałam jak szargały nią
silne emocje i było mi z tego powodu bardzo przykro, współczułam jej i to
szczerze, lecz mnie też było przykro ze względu na Piotrka. On też dużo
wycierpiał a na to nie zasłużył.
-
A myślisz, że jak Piotrek pójdzie do więzienia to ten koszmar się skończy? Masz
tego jakąś pewność? Tacy ludzie nie odpuszczają tak po prostu. Będą próbowali
wykorzystywać Twojego ojca do innych celów, bo jak raz dał się zastraszyć to
więcej się nie da? – podpuszczałam ją. Zakładałam hipotezy, których sama do
końca nie byłam pewna. Tak naprawdę, to
w większości blefowałam, ale moje słowa miały rację bytu. Czułam, że to się tak
nie skończy dla Jej ojca, to był dopiero początek. Bo najgorzej było raz
przystać na zgodę bandytom. Kasia milczała i chyba nie potrafiła znaleźć
odpowiednich słów by mi odpowiedzieć. – Mnie chodzi jedynie o prawdę, by
Piotrek nie poszedł siedzieć za coś, czego nie zrobił. Jeżeli zajdzie taka
potrzeba, pomożemy Wam. Pokryjemy koszty sądowe, Piotrek nie będzie domagał się
żadnego odszkodowania za pomówienia. – to była wymiana, ona powie prawdę a ja
jej pomogę. Nie zamierzałam oferować jej żadnych pieniędzy, przekupywać… To nie
było w moim stylu, nie chciałam posuwać się do chwytów naszych wrogów.
-
Mam uwierzyć w Twoje dobre serce, tak? A co będzie, jak mój ojciec pójdzie siedzieć za fałszywe
zeznania? Nie tylko on kłamał, ale ja i moja mama. Zobacz, szala się przelewa.
Trzy osoby mają się poświęcić dla jednej? – ironizowała, a ja w jej słowach
wyczuwałam strach. Bała się nie tylko o siebie, ale o bliskie jej osoby, co
było zrozumiałe. Oczywiście, nie zamierzałam
jej tak zostawiać. Było mi żal przez co przechodziła i że tata odebrał
jej kawałek normalnego życia. Nie zasługiwała na to.
-
Pomogę Wam. Mój ojciec jest naprawdę dobrym prawnikiem. Nie zostaniecie z tym
sami. Zresztą, jeszcze jest pora by się z tego wycofać, wyrok nie zapadł. A co
będzie jak za miesiąc wyjdzie, że kłamaliście? Teraz jest ten jedyny moment.
Chcesz się bać przez całe życie? Żyć w
strachu, że kiedyś policja stanie w drzwiach i zabierze Cię na komisariat? –
znowu działałam na jej uczucia i myśli. Starałam się jej zwyczajnie pomóc. Ja
też żyłam kilka miesięcy w strachu i bólu po utracie Maćka i potrafiłam sobie
wyobrazić tą pustkę. Te sytuacje były różne, ale sprowadzały się do podobnych
uczuć.
-
My nie mamy pieniędzy, jak zapłacimy Twojemu ojcu? Jak sobie poradzimy jak tata
pójdzie do więzienia?! Myślisz tylko o sobie! – dziewczyna znacznie podniosła
głos i wymachiwała przede mną rękami. Jak dla mnie jej zachowanie było
wyparciem i mechanizmem obronnym. Broniła się przed prawdą a zakładała
najczarniejsze scenariusze.
-
Dziewczyno zrozum, że tu nie chodzi o pieniądze! Czy ty myślisz, że wszystko
można kupić?! Pomyśl trochę. Ostatni raz Ci tłumaczę, że Cię nie przekupuję!
Jeśli będziecie potrzebować pomocy to dostaniecie ją za darmo. I tu nie chodzi
o mnie. Daję Ci szansę, jeszcze możesz wycofać się z tego bagna. Złożyć
zeznania w sądzie i wszystko wyjaśnić. To jest szansa nie tylko dla Ciebie, ale
i dla całej Twojej rodziny! Możesz z niej skorzystać bądź nie, ale nigdy więcej
jej nie dostaniesz. Chcesz ratować siebie czy iść na wojnę? Przemyśl to. –
zdenerwowałam się i to porządnie. Przez całą rozmowę byłam spokojna, ale już
nie wytrzymałam. Denerwuje mnie myślenie ludzi, że za pieniądze można wszystko
dostać. Tylko pieniądze i pieniądze.. W dupie to mam! Już odchodziłam, ale
postanowiłam jeszcze coś dodać, tak na odchodne – Ja i mój tato, będziemy
walczyć o Piotrka, do ostatniego momentu i nigdy nie odpuścimy! Nigdy! Więc uważaj – odeszłam z tamtego
miejsca i wróciłam do samochodu. Ja jej nie groziłam, tylko chciałam ostrzec
przed tym, co ją czekało. Byłam dobra i często miałam serce na dłoni, ale
ostatnimi czasy zrozumiałam, że musiałam walczyć o szczęście, o bliskie mi
osoby. Sama nie zazdrościłam ludziom, z którymi szłam na wojnę. Byłam twardym
przeciwnikiem z twardo postawionym celem, który widziałam oczami wyobraźni. Tak
naprawdę po tej rozmowie niczego nie byłam pewna. Nie wiedziałam, co postanowi,
jak się zachowa. Miała dwa dni. Za ten czas odbędzie się rozprawa. Pomimo
swojego bojowego nastroju trochę się obawiałam, że moja rozmowa pójdzie na nic
i nic nie wskóram, ale to nie był powód by się poddawać. Zamierzałam walczyć do
końca. I nie po to żeby później Piotrek dał mi spokój. Dopiero wtedy
zrozumiałam, dlaczego to robiłam. Naiwnie wierzyłam w sprawiedliwość, w dobro i
empatię ludzi. Miałam się zawieść? I to przez kogo? Przez jakąś bandę
gówniarzy, którzy myśleli, że mogą zastraszać i kupić ludzi? Tak się nie
postępowało a przynajmniej nie ze mną.
Do końca opowiadania zostało tylko 50 części! Co będzie potem, sama nie wiem. Jeszcze wiele może się zmienić, więc ostatnie słowo na pewno jeszcze nie padło.
Co do poprzedniego posta, bardzo Was proszę o wyrażenie opinii. Napisałam go dla Was i chciałabym zobaczyć, czy Wam się podoba, czy może nie chcecie czytać takich rzeczy. Wasze zdanie jest tutaj najważniejsze. Dlatego szczerze powiem, liczyłam na jakiś odzew z Waszej strony.
Poza tym, ktoś z Was ma instagrama? :)
dawno nie komentowałam. podobał mi się poprzedni post, jak i cała reszta. nie wiem, czy uda mi się pogodzić z tym, że zostało już tylko 50 części twojego opowiadania. mam nadzieję, że nadal będziesz pisać tak dobrze, ja teraz.
OdpowiedzUsuńa co do pytania: tak mam instagrama. moja nazwa: patrycja_nowicka :D
pozdrawiam i życzę dużo weny :)
againsttheyou.blogspot.com
Mam głeboką nadzieję że Bartek i Gosia sie zejdą, a takie posty jak po przednie są takie sobie wolę Twoje opowiadania ~~~szalona
OdpowiedzUsuńOby na 200 się nie skończyło, uwielbiam czytać Twoje opowiadanie. I mam nadzieję, że pogodzisz szybko Gosię z Bartkiem. :)
OdpowiedzUsuńinstagram.com/kaneeshiia zapraszam :)
ochooo , dużo zaczyna się dziać. Gosia pokazuje tzw. rogi :D . To dobrze. W sumie sama zaczęłam niedawno rozumieć , że trzeba walczyć o swoje.
OdpowiedzUsuńTylko 50 rozdziałów ;( ŚMUTNIO MI :(
czekam na nn kochana :*
O nie . :(
OdpowiedzUsuńJakie 50 rozdziałów? ;c
To opowiadanie jest tak świetne,że wręcz idealne. A 50 rozdziałów, to tak mało... w stosunku do całości...
Tutaj liczy się Twoja decyzja. Uszanujemy ją :))
I z niecierpliwością czekamy na kolejną część.
A tutaj link do instagrama, proszę : http://instagram.com/kar_olcia
Pozdrawiam// Nieś.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo podobal mi sie ostatni post pisz takich wiecej...mam Insta moja nazwa to: czesc_to_ja
OdpowiedzUsuńhej:-)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział jak zawsze:-)
moja nazwa na insta to: szalonaa_elwyrkaa
dopiero co zaczełam się w to bawić:-)
pozdrawiam i życze weny na kolejne rozdziały:-D
Nie wyobrażam sobie końca. Przywiązałam się do tej histori i to bardzo. Wszystko co dobre niestety kiedyś się kończy. :-(
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się,że w tym rozdziale Gosia postanowi spróbować porozwawiać z tą dziewczyną. Ale jedno trzeba jej przyznać nadaje się na adwokata. Była by najlepsza. Jesli ta dziewczyna nie zezna prawdy to musi mnieć serce z kamienia. Na jej miejscu bym "pękła" i poidziała w sądzie całą prawdę.
Jedno muszę Ci przyznać bydujesz znakomicie napięcie przed rozmową Bartak i Gosi. Już tak nie mogę się jej doczekać. Liczyłam,że w tym rozdziale już ona nastąpi . Zaskoczyłaś mnie ale rzecz jasne ,że pozytywnie. Niczego nie można być pewnemu i to mi się podoba,że nie jesteś przewidywalna.
:-)
Boże jaka jestem ciekawa co bd z Piotrkiem , co powie Bartek, co z weselem, itd.
Życzę weny i wolnego czasu.
Pozdrawiam :-*
/Eli...